13-11-2006, 22:15 | #31 |
Reputacja: 1 | Przysłuchując się wymianie zdań przez pozostałych przybyłych osób na temat przedmiotów z przyszłości, Mark uznał że dalsza rozmowa na ten temat mija się z celem. Widać było, że nie wieżyli w taką historie. Mark również. Jego wewnętrzny głos rozsądku od razu negował coś takiego. Bo i jak? Odpowiedź Cella na konkretne pytanie była bardzo mglista i niejasna. Jako naukowiec i w dodatku fizyk powinien udzielić ścisłej odpowiedzi. A gdyby nie wiedział powinien był to powiedzieć. Dlaczego więc odpowiedział tak, tak jakby wymigiwał się od odpowiedzi? Może udaje? Może rzeczywiście przechodzi załamanie? A może nie chce sobie przypomniec? Nie chce wracać wspomnieniami do strasznych chwil? Och, jak dobrze Mark zna to uczucie. Ileż to razy usiłował zapomnieć, ileż to razy usiłował wyrzucić z głowy dawne przeżycia, tak realne jakby działy się naprawde... Chyba... Chyba za bardzo dał sie ponieść emocjom. Czym było to "coś"? Otrząsnął się i jako pierwszy postanowił przerwać ciszę. - Na tym czymś? To znaczy na czym? - Mark kręcił głową jakby kompletnie nie rozumiał - Wciąż nie bardzo podążam pańskim tokiem myslenia. Jest Pan naukowcem, mógłby Pan to "coś" dokładniej opisać? |
13-11-2006, 22:32 | #32 |
Reputacja: 1 | - Chce pan koniecznie wiedzieć? Jestem fizykiem i takie coś wiem, że nie istnieje, a jednak widziałem na własne oczy jak człowiek może zamienić się w pył, jak można ... rozkazywać głosem. Nie wierzę w to, ale widziałem. Nie wiem, co o tym myśleć. TO sztuczki, kuglarstwo, magia, ale bardzo, bardzo wiarygodna. Gdyby był pan wierzący to tak samo by zareagował, gdyby zobaczył diabła. Po prostu coś takiego nie istnieje - to wytwór naszego umysłu, wyładowań elektrycznych na synapsach. I tak samo działają te sztuczki, ale jest w nich coś więcej niż to...- i wskazał palcem na iluzjonistę przecinającego akurat swoją asystenkę piłą w połowie. - Nie umiem tego lepiej wyobrazić ani przekazać. To jak opisać kolor czerwony dla ślepca, który nigdy go nie widział a teraz przejrzał na oczy. Podczas rytuałów czasami nachodziło człowieka osłabienie. Szczególnie po dotknięciu rzeźbionej laski z drewna. Nie wiem, co to jest, ale działa. I nie jest to przyjemne. A przecież to zwykła laska. Edward oklapł zupełnie na krześle i zaczął przecierać nerwowo okulary.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
13-11-2006, 23:14 | #33 |
Reputacja: 1 | Mark pokiwał głową. Chyba nic więcej sie na ten temat nie dowie. Zresztą nie ważne. Interesowała go ta organizacja okultystyczna, tym bardziej, że nic o niej nie wiedział. I to go najbardziej zastanawiało... Rozejrzał się po osobach siedzących przy stoliku i korzystając z okazji, że nikt nie wtrącał się do rozmowy, pragnął powrócić do jej tematu. - Panie Edwardzie. Chciałby Pan ujawnić ten zakon. Mógłby Pan więcej o nim powiedzieć? Może coś panu wiadomo na temat jego historii? Skoro Pan do niego należy, powinien coś pan wiedzieć o jego linii przekazu. Nie wstępuje się wszak do zakonów ot tak po prostu, nie wiedząc jaką ścieżką podążają. Trudno sobie wyobrazić aby dla przykładu Katolicki Zakon ojców Augustynów z własnym klasztorem w Bostonie skupiał wyznawców Mahometa czy buddystów... - Jaki nurt Panie Edwardzie wybiera Hermetyczny Zakon Srebrnego Zmierzchu? |
13-11-2006, 23:55 | #34 |
Reputacja: 1 | - Nie wstępowałem do niego z pobudek religijnych, jeśli o to chodzi. Dawali pieniądze i możliwości badawcze - to wystarczyło. Na początku myślałem że to raczej coś na zasadzie sponsora, stowarzyszenia, które otacza opieką polityków, literatów czy naukowców. I z początku tak to wyglądało. Miałem interesujące wyniki na MIT-ie i tam prowadziłem badania. Nie starczało jednak na wiele i kiedyś przyszedł niezły grant. W zamian za niego miałem przejść do placówki badawczej o nieograniczonym budżecie. I zgodziłem się. Zamilkł. Wpatrywał się w Marka jakby chciał odkryć, kim jest ten człowiek. - Linia przekazu? Nurt? Nie wiem. Nie znam się na tym. Wiem tylko, że raz w tygodniu muszę być na czymś co nazywają rytuałem. Plotą coś w języku, który brzmi dla mnie jak bełkot, ale siedzieć trzeba. I potem przychodzi głowa Zakonu - John Scott - i dotyka każdego rzeźbioną w drewnie laską. Koniec. Kropka. Jeśli pan to nazywa nurtem, to dla mnie jest to bardzo płytka rzeka.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
14-11-2006, 01:30 | #35 |
Reputacja: 1 | - Rozumiem - Mark pokiwał głową rozluźniając lekko napięte z emocji mięśnie. Ilu takich ludzi mogło w ten sposób być zagarniętych? Politycy? Naukowcy? - Mówi Pan, że wszędzie mogą mieć swych ludzi. Czy to są ludzie tacy jak Pan? Zwabieni wizją realizacji własnych planów a potem niejako szantażowanych? Mark zerknął jeszcze raz na dłonie mężczyzny - Może macie jakiś znak rozpoznawczy? Symbol? Sygnet lub cokolwiek? Może takie oznaczenia noszą osoby zdające się być bardziej wtajemniczone? Może jakieś szczególne symbole z rytuałów utkwiły Panu w pamięci? - mimo wszystko, Mark nie spodziewał się już usłyszeć jakiejś zadowalającej odpowiedzi. |
14-11-2006, 20:26 | #36 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Właśnie, co z innymi członkami zakonu? Czy tylko pan chce stamtąd odejść czy wszyscy są przymuszani do członkowstwa? Pojawiła się przecież kwestia rozwiązania zakonu zaledwie parę chwil temu, ale należy sobie zadać pytanie, czy tego chcą jego członkowie, czy to tylko pana zachcianka? Dziwne zachowanie tego człowieka staje się z każdą chwilą jeszcze bardziej dziwne. Lepiej, żeby zaczął mówić wprost czego od nas oczekuje, bo na razie owija w bawełnę.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
14-11-2006, 21:24 | #37 |
Reputacja: 1 | - Zakon ma pod dostatkiem ludzi. Nie są wszędzie, ale jeśli jest po temu okazja to starają się być. Nie wiem, czy jest tam jeszcze inny naukowiec poza mną, bo nie widziałem innych, ale różnych ludzi jest dużo. Nie wiem, jak innym się to podoba, ale dla mnie już dawno przestało być tam dobrze. Wiem, że jeśli ktoś się otwarcie sprzeciwi to wtedy sam Scott zabiera go do siebie. I już więcej się nie pojawia. Choć chyba czasami...słyszę go...nocami...z piwnicy. Edward przerwał tarcie palcami soczewek okularów. - Wszyscy z nas ubierają różne szaty - wiecie, jak w sądzie. Są i czarni i są biali a nawet fioletowi. Są Mistrzowie, oni prowadzą spotkania podczas których przychodzi Scott z tą swoją laską. Nie służy ona do podpierania się podczas chodzenia, bo jest za krótka. Zakończona jest czymś jak ptasia głowa z dużym dziobem. Może to jest ich znak. Pan, panie Marku, zdaje się wiedzieć coś o tego typu przedmiotach, skoro się pan pyta. Przerzucił wzrok z człowieka z bródką na Jenifer: - Panienko Jenifer, nie wiem, czy jest tam ktoś, kto myśli podobnie. Wiem, że ja tam nie chcę być. Nie wiem, co im obiecał Zakon i czy się wywiązał. Ja jestem oszukany i chcę odejść. Na scenie nastąpiła chwilowa przerwa w występach. Światła znów zabłysły, choć zduszonym blaskiem. Kwartecik znów zaczął delikatnie grać, podniósł się szumek rozmów. Niektórzy już zaczęli opuszczać lokal, jednak tworzą oni nieliczny strumyczek, który zaraz zanika pomiędzy stolikami. Kelner doniósł jeszcze dzban soku oraz wodę. - Czy może chcą państwo coś z naszej piwniczki? - spytał kelner wpatrując się szelmowsko w panie.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
15-11-2006, 17:19 | #38 |
Reputacja: 1 | - Ja poproszę wodę - jako pierwszy odezwał się Mark. Oparł się wygodnie na krześle a złączone dłonie z powrotem położył na udach. Chyba nic więcej się nie dowie, co by go interesowało. Wychodzi na to, że ten Hermetyczny Zakon Srebrnego Zmierzchu bardziej przypomina sektę niż zakon sam w sobie, a wyznawcy mają jedynie zwiększać wpływy organizacji, samymi nie będąc w nic wtajemniczeni. Zupełnie jak... jak w Kościele Katolickim w średniowiecznej Europie. Tak. Takiego podejścia do wiernych nie stosuje się już od stuleci. Mark spojrzał na leżący na stole plakat. "Spójrz w przyszłość". - Panie Edwardzie. Czy widział pan tylko "nowe" przedmioty, czy może także i jakieś stare zabytki np ze średniowiecza lub starożytności? |
15-11-2006, 18:19 | #39 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Ja dziękuję. - uśmiechnęłam się do kelnera i zwróciłam spowrotem do Calla. - A czy przedmioty te były kiedyś niebezpieczne? Czy były one jakiegoś rodzaju bronią?
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
15-11-2006, 20:01 | #40 |
Reputacja: 1 | Edward nawet nie spojrzał w kierunku kelnera. - Nie, nie dostawałem przedmiotów starych. To znaczy nie takich, których pochodzenie wskazywałoby na starożytność. I bronie też się zdarzają. Nie wiem skąd oni biorą taką broń, ale jest mała, jak nasz pistolet, ale strzela ogniem maszynowym jak duże i ciężkie karabiny. Na szczęście nie mają jej dużo.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |