Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-05-2007, 22:54   #221
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Thomas szedł za Brujahem w stronę karczmy, gdy ten otworzył drzwi i zaprosił go do środka. Uśmiechnął się szczerząc białe zęby i raźnym krokiem wszedł do środka. Rozejrzał się po wnętrzu, gdy Brujah zbliżył się do ich "krewniaków" Spokojnym krokiem podszedł do nich w chwili, kiedy Marcel zaczął swą przemowę, każdy krok miał w sobie płynności i grację, przywodził na myśl dzikiego drapieżnika szukającego ofiary... Już miał się odezwać, gdy Koniecpolski wtrącił swe zdanie...
"Z wzajemnością..."
Odprowadził miecznika wzrokiem, który w najlepszym wypadku można byłoby określić jako Nieprzychylny, do drzwi karczmy...
"Jakąż mam nadzieje iż Grozę spotkasz na swej drodze... "
Słowa Damy wyrwały go z rozmyślań nad Koniecpolskim... I w pełni skupiły na niej...
"Dama na takim odludziu... "
Już otwierał usta, gdy głos chłopca zwrócił jego uwagę... Zwrócił na nie spojrzenie pełne nieskrywanej niechęci...
"Czyżby sam Czort zesłał to dziecko?"
Usta zacisnął w prostą kreskę ,słuchając słów tej... istoty..
"Ventrue... znałem ich wielu... ale jeszcze nie spotkałem tak irytującego jak ten tu..."
Widząc spojrzenie, jakie ten... smarkacz rzucił Marcelowi zastanowił się czy ma być zdziwiony czy rozbawiony...
"I jeszcze drażni Brujaha! Nie... nie znam klanu, który był by naznaczony głupotą, ale ten chyba ma aspirację taki założyć... To się powoli w komedię zamienia..."
Dopiero, gdy echo słów Renaulda przebrzmiało, Gangrel wrócił do przerwanego wątku. Skłonił się Damie, po czym rzekł:

- Sir Thomas do twych usług Pani... Mam śmiałości mieć nadzieję, iż i ja mogę, za twym przyzwoleniem przyłączyć się do owej... narady...

Zawiesił głos, czekając na reakcję Wampirzycy...
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
Stary 27-05-2007, 23:48   #222
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Wszyscy zamarli po słowach małego chłopca, które padły z niezwykłą siłą... na jaką nie mógłby się chyba zdobyć żaden dorosły. O ile jednak Kainici, mogli sobie pozwolić na pewne lekceważenie, bowiem czuli się na równej z nim stopie (jeśli nie wyższej), o tyle dwaj rycerze przelękli się nie na żarty. Wciąż trawiła ich niepewność co do losu towarzyszy, lecz nie mieli odwagi, by raz jeszcze upomnieć się o uwagę wielkich panów. Za niemym przyzwoleniem Renaulda w pośpiechu złapali kilka półmisków i dzban z piwem, by już po chwili zniknąć za drzwiami izby, w której mieli spać.

Po raz pierwszy piątka Kainitów wreszcie spotkała się w jednym miejscu – głównej izbie karczmy. To spotkanie nie wróżyło jednak niczego dobrego. Powietrze zdawało się być przeładowane tłumioną agresją, moment wybuchu zdawał się być nieunikniony...

Wtem naprzeciwko Koniecpolskiego, który stał w otwartych drzwiach karczmy i miał wyraźny zamiar opuść zgromadzenie, niebo rozwarło się, zsyłając na ziemię istną lawinę błyskawic. Ogromny, rozgałęziony piorun na moment zalał okolicę oślepiającym światłem.

Zaraz po nim nastąpił straszliwy huk, który sprawił, że okiennice gospody skrzypnęły ciężko, jakby same lękały się tego, co jeszcze może przynieść noc. To uderzenie... musiało być blisko, bardzo blisko... Zaprawdę gniew boski chyba skupił się na małej wiosce, jakby stwórca chciał zmieść z ziemi miejsce, gdzie zgromadziły się istoty nocy...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 28-05-2007, 07:54   #223
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Leonard stanał w otwartych drzwiach karczmy ... potezny piorun , ktory wstrząsna okolicą jakos nie uspokoił go .
Wręcz przeciwnie ... cos kołatało sie w jego duszy niczym uwieziony ptak .
Paskudna pogoda ... naprawde paskudna . Odwrócił głowę i spojrzał na dwóch męzczyzn ...
Mysli jakie nim targały zupełnie do niego nie pasowały ... Cała ta noc zmieniła jego sposob patrzenia na to czym teraz był ...
i wiedział jedno ... nie chciał byc tym czym jest . A przynajmiej tym czym stali sie oni ... jego towarzysze i osoba ktora starała sie do nich dołaczyc . Zrobił kilka kroków w mrok i zamknał za soba drzwi ... ławeczka , ktora stała oparta o dzwi gospodt wydawała sie dobrym miejscem by usciac i omyslec , a moze nawet umrzeć ...

Wampiry to dziwne stworzenia ... z jednej strony wydaja sie nieufne ,a z drugiej strony ( jak w przypadku osoby ktora "przywitała ich w towarzystwie wilków ) ktos kogo znaja od kilku minut przyjmuja jak starego znajomego ...
Zaiste przedziwne . Byc moze istaniały posród nich ( ku swojemu zdziwieniu na powrót zaczął o wampirach myslec "oni" )
jakies podziały ... ciekawe kim on jest , i komu mogł zaufac ...
 
denis jest offline  
Stary 28-05-2007, 19:25   #224
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Żądania chłopca przerwały jakże miło zapowiadającą się rozmowę. Thomas przedstawił się dworskim obyczajem zyskując na wstępie jej sympatię.

-Chwila. - zwróciła się do Thomasa, gestem dłoni zawieszając na moment rozmowę, po czym zwróciła się do de Piccarda - Nie wiem, Renauldzie, jakie zwyczaje panują w Twoich stronach, gwarantuję ci jednak, że na żadnym dworze, tego typu kaprysy nie są mile widziane, a na mnie nie robią najmniejszego wrażenia. Rozkazujesz nam? Ohh, zapewniam cię. Ja nie muszę się naradzać, w każdym razie nie teraz.

Usiadła na ławie i zwróciła się do zebranych.

- Usiądźmy. Mamy przecież gościa. - delikatnym skinieniem głowy wskazała na Thomasa i wskazała wolne miejsca na ławie naprzeciwko - Marcel wspomniał, że jest pan z tych stron...? Zna pan więc zapewne potencjalne niebezpieczeństwa.

Spojrzała na gościa pytająco, starając się zachęcić do opowieści. Milla całkowicie zignorowała chłopca. Nie czas na wychowywanie rozpieszczonych wampirków.
 
Wernachien jest offline  
Stary 29-05-2007, 09:06   #225
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Chłopiec nie dał się jednak zbić z tropu. Dostał zadanie i traktował je poważnie. Również i on dużą część czasu do tej pory spędził na zabawie ze śmiertelnikami, teraz jednak nadszedł czas na obowiązki, a Milla... jak ona śmie się tak zachowywać? Jak ona śmie podważać jego autorytet? Przecież to on został wyznaczony, przez księżną Lukretię, na przywódcę tej grupy, nie Milla... No tak... Milla też była Ventru, a to oznacza, że po prostu mu zazdrości... będzie musiał i na nią uważać...

-Panno Millo, nie wiem jakie zwyczaje panują w Twoich stronach, gwarantuję ci jednak, że na każdym dworze obowiązki stawia się nad zabawę. Poza tym nie jesteśmy teraz na żadnym dworze, a wypełniamy zadanie. Jeżeli Tobie zależy na wygodach i nic nie robieniu, trzeba było na dworze zostać. Jeżeli nie potrzebujesz narady możesz nas w każdej chwili opuścić... - starał się to powiedzieć spokojnie, choć wyczuwalne było w jego głosie, delikatne oburzenie...
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 29-05-2007, 16:02   #226
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
-No proszę... - Milla uśmiechnęła się i wstała z ławy. Wolnym krokiem podeszła do chłopca i spojrzała na niego z góry - Przez ostatnie godziny łaziłeś nie wiadomo gdzie, naraziłeś swojego ghula na kalectwo. Kalectwo, rozumiesz? Ja ratowałam jego nędzne życie, nie bawiłam się dobrze, a ty robiłeś....? Co robiłeś de Piccard?

Patrzyła na chłopca gniewnymi oczami. Jego rycerzyk zawdzięczał jej masę krwi i zaoszczędzone dni rekonwalescencji. Gdyby nie ona, właśnie teraz na ranie pojawiałyby się pierwsze ropienie od roztartych soków ziół.

- Nasza misja jest zagrożona jak na razie tylko i wyłącznie Twoimi humorami. Jesteś naszym przedstawicielem na dworze Vlada, ale nie jesteś naszym dowódcą, nie wydawaj mi więc rozkazów! Rozmowa z tym mężczyzną - zwróciła się ku Thomasowi - Być może pozwoli nam ominąć przykre niespodzianki podobne do tej, która spotkała Jose!
 
Wernachien jest offline  
Stary 29-05-2007, 17:19   #227
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
-Une hirondelle ne fait pas le printemps... A co do tego co ja robiłem... to z pewnością nie zajmowałem się sobą nie wyściubiając nosa na zewnątrz, droga Millo. Z tego co widzę, bardzo się co do Ciebie myliłem... dam ci jednak jeszcze jedną szansę... Możesz się albo uspokoić i wziąć udział w naradzie, która niewątpliwie jest konieczna w chwili obecnej, albo nie przeszkadzać i zająć się sobą... Le choix est devant toi
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 29-05-2007, 17:58   #228
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla ponownie uśmiechnęła się do chłopca i stwierdziła:
-Trudno mówić o zajmowaniu się sobą, gdy się ratuje życie człowieka... tak cennego. Spodziewałam się chociaż... "dziękuję", ale widzę, że Twoja duma zbyt daleko sięga, by zajmować się tak wzniosłymi uczuciami jak wdzięczność.


Ma twarzy Milli kolejny raz uśmiech wypiękniał, wykwitł słodko. Spojrzała pobłażliwie na chłopca, po czym zwróciła się do zgromadzonych wracając na swoje miejsce na ławie.

- Jesteśmy współtowarzyszami jednej podróży, mamy jeden cel, ale ja nie mam zamiaru słuchać Twoich kaprysów de Piccard. Zróbmy coś TERAZ? Zróbmy coś bo ty tak mówisz? - zaśmiała się cicho - Oczywiście, jeśli pozostała część naszego towarzystwa ma ochotę podporządkować się Twojemu rozkazowi, to narada się odbędzie, a ja wezmę w niej udział.

Spojrzała pytająco na mężczyzn zgromadzonych w izbie.
 

Ostatnio edytowane przez Wernachien : 29-05-2007 o 18:22.
Wernachien jest offline  
Stary 31-05-2007, 14:03   #229
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
”Gdy Starsi rozmawiają dzieci winny milczeć. Ten smarkacz jest skończonym durniem.... Najwyraźniej nikt go tu nie szanuje, a rzuca słowami, jakby to jego wola była zaraz po Wszechmogącym. Nie wiem, jakim cudem Ventrue zniszczyli Kartaginę skoro są wśród nich tacy, jak ten tu...”
Przez głową wampira przebiegła dziwna i przewrotna myśl...
”Gdyby to ‘coś’ było Antychrystem przestałbym się obawiać o losy świata... On stanowi zagrożenie przede wszystkim dla samego siebie...”
Thomas czuł się lekko zawiedziony. Liczył na to, że podczas owej kłótni jego „Gospodarze” zdradzą choć część zadania, które przywiodło ich w te strony.
”Jedynie to imię... Vlad... Niech mnie diabły porwą, jeżeli nie chodzi o Vlada Tepesa... Pogromcę Turków... Hmmm jest to z całą pewnością jeden z najokrutniejszych władców, sam słyszałem co przed kilkoma laty uczynił z własnymi chłopami, gdy ośmielili się zbuntować... Palownik – tak go teraz nazywają, lecz jego sukcesy w walce z Assamitami są niezaprzeczalne... Hmmm jakież to siły spajają ową grupę i pchają w ramiona samego pomocnika czarta?”
Była to rzecz warta zbadania. Gangrel potrząsnął głową, jakby chciał się obudzić. Zdając sobie sprawę z ciszy, jaka zapadła po słowach Lady Milli, skupił się, by przypomnieć sobie jej ostatnie słowa...
”A tak... Nadszedł moment wyboru...”
Gdyby słowa padły, kpina była wręcz namacalna...

- Lady Millo nie widzę na tej sali osoby, której rozkazom bym się podporządkował...

Wampir umilkł na chwilę, by znaczenie słów dotarło do wszystkich. Kpiący uśmiech jakim obdarzył... dziecko wyraźnie mówił „A już zwłaszcza takim smarkaczom jak ten tu.”

- Wspominałaś pani o Dworze Vlada... czy się mylę, myśląc, że chodzi o Vlada Tepesa?
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
Stary 31-05-2007, 21:19   #230
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Marcel

W oku postawnego Brujaha pojawił się błysk nadziei - może ten diabeł w ciele dziecka nie niedługo doigra się... Milcząc odsunął się nieco na bok, by po prędce przyglądnąć się izbie, sekundę potem jednak jego wzrok znów spoczął na kłócących się Ventrue. Kiedy na chwile spojrzał na Gangrela kąciki ust Marcelapodniosły się w ledwo dostrzegalnym uśmiechu, kiedy uświadomił sobie, że nie tylko ich gość ma podarte na plecach odzienie - na boku kaftana Brujah miał nie małą dziurę po mieczu. Jego ciało nie nosiło żadnych śladów po tym, jak Thomas jeszcze kilka pacierzy temu wbił w nie swój miecz, jednak ubranie było w strasznym stanie. Cud, że Milla, najwyraźniej zaaferowana zachowaniu de Piccarda i nowoprzybyłym nie zaszczyciła go jakimś komentarzem. Czy ona w ogóle nie zauważyła tego faktu, czy po prostu miała o nim tak niskie mniemanie, że nie uważała za coś dziwnego to, iż wrócił ubłocony i sponiewierany. Dziwne, ale poczuł się jakby zlekceważony, choć po tym jak widział przelotnie, kiedy to wampirzyca potrafiła opanować się będąc skąpaną w krwi śmiertelnika, którego ratowała, darzył ją pewnym szacunkiem. Nie zmieniało to oczywiście sytuacji i tego, że nie zwracała na niego w zasadzie uwagi. Sam nie mógł tego zrozumieć, jednak faktem było, że irytowało go to...

O niebo jednak od Milly irytował go de Piccard - ten wilk w owczej skórze... nie, nie wilk, zwykły ujadający szczeniak... oraz ten Torrador, Koniecpolski. Jeszcze chwilę temu stał jak ten głupiec w drzwiach, obrażony że tą z Ventrue, o której względy tak ordynarnie zabiegał obecnie była bardziej zainteresowana swym krewniakiem oraz gościem. Romansu się mu zachciało... Boże, jak go to wszystko irytowało, z tym małym Ventrue na czele!

Przez chwilę, wciągając powietrze do płuc, przez głowę Brujaha przemknął strumień myśli nie zniekształconych przez naturę jago klanu i czającą się ciągle gdzieś w jego głowie Bestię. Marcel zrozumiał, że kolejna fala gniewu już nadciąga i musi szybko podjąć decyzję w co przekuć ten gorejący coraz bardziej kawałek żelaza. Dopiero słowa Milly spowodowały, że wrócił na ziemię.

-Obecnie nie pozostaje nam nic innego jak siąść do... wieczerzy... i omówić kilka spraw, także z naszym... gościem... Jednak nie widzę powodu by podporządkowywać się naszemu małemu księciu. Panna Milla bardzo ładnie przypomniała ci paniczu o tym, jaka jest twoja rola. Ja o swojej powinności pamiętam i kiedy ty bawiłeś się w gierki z bukłakami udowadniając, że niewiele się od nich różnisz, ja wybadałem okolicę. Napotkałem naszego gościa i przyprowadziłem go do nas, ponieważ Lupini są w okolicy, a w obliczu wspólnego wroga naszej... wielkiej rodziny.. wszyscy spokrewnieni stają się kompanami..- głos Brujaha łamał się lekko kilka razy, kiedy ten odruchowo szukał słów. Rzucał pełne irytacji spojrzenia w kierunku drzwi, gdzie przed chwilą zniknął Koniecpolski.

-A tego fircyka, gdzie znowu pogoniło?!
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172