Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-06-2007, 01:20   #241
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Przez otwarte drzwi gospody do głównej jej sali z wielką siłą wpadało mroźne powietrze nocy – tak nieprzyjemne, że nawet nieśmiertelni czuli z jego powodu dyskomfort. Na dodatek teraz wszyscy spokrewnieni mniej lub bardziej byli przemoknięci. Milla stojąc w wejściu do tawerny raz za razem przyjmowała na siebie ataki pogody, która z wściekłością napierała, by wedrzeć się do ciepłego pomieszczenia. Zupełnie jakby stała za tym czyjaś wola, pragnąca stłamsić wszelkie ciepło i jasność.

Słysząc komentarz Thomasa, wampirzyca obejrzała się przez ramię. Jej wzrok skupił się jednak na drugim z Kainitów, którzy pozostali w gospodzie – olbrzymim Brujahu. Marcel jakiś czas temu umościł się na ławie pod ścianą i stamtąd z kpiącym uśmiechem na ustach przyglądał się poczynaniom Milli. Widać, że było mu bardzo wesoło od czasu, kiedy Renauld w swojej przemowie użył słowa „ciocia” względem księżnej Balgradu – Lucretii Sapiehy.

Tymczasem służba na nowo zaczęła krzątaninę za sprawą wytycznych damy z klanu Ventrue. Chłopak, który pilnował w kuchni paleniska, postawił na ogień ogromny kocioł z wodą, ażeby - w razie życzenia któregoś z panów - móc napełnić balię, którą ustawił w tymże pomieszczeniu. Służący prawdopodobnie uznał, że zbyt wielki hałas powstałby przy jej przenoszeniu do izby sypialnej. Wykonawszy tą czynność, dyskretnie przemknął do izby, gdzie spał ranny rycerz i pozostali strażnicy. W głównej izbie i kuchni zaczęła natomiast uwijać się młoda, ryżowłosa dziewka, która mimo późnej pory zajęła się szorowaniem podłogi, gdzie widać było jeszcze ślady posoki.

Systematyczne szuranie po posadzce oraz trzaskanie ognia w kominku mogłyby niewątpliwie budować sielską atmosferę w zadbanej gospodzie. „Mogłyby”... gdyby nie szalejąca na dworze burza oraz wyczuwalne napięcie między podróżnymi, których losy skrzyżowały się w niewielkiej wiosce o paradoksalnie brzmiącej teraz nazwie, jaką jest Szare Pole.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 04-06-2007, 16:40   #242
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Marcel

Panno Millo, rozumiem, że spadła na panią rola piastunki naszych zagubionych w nocy milusińskich, ale myślę, że są już duzi i jeśli tak bardzo chcą, to mogą pomoknąć trochę... Przyznaję, że ostatnie słowa naszego drogiego Renualda były tak pocieszne, iż dosłownie mnie rozbroiły, z trudem powstrzymuje się od śmiechu. Zaprawdę też chciałbym żeby tu wrócił i ubawił nas jeszcze czymś...-Brujah zamilkł na sekundę, dodając w myślach niech się wyrywa ptaszyna, więcej zabawy dla kotka... doigrasz się... na twarzy wciąż jednak utrzymywał - choć z trudem - maskę krzywego uśmieszku, który w palecie grymasów Marcela miał chyba być przyjaznym -Jeśli chcą się naradzić z dala od naszych uszu, to się niech radzą, pozostaje tylko wziąć pod rozwagę kto tu działa przeciw woli Księżnej - a jej życzeniem, jeśli się nie mylę, jest, by nasza wyprawa zakończyła się pomyślnie... tymczasem najwyraźniej to nie ja mam tu największe problemy z opanowaniem swoich zapędów w imię sprawy...

Brujah powoli przesunął się bliżej kominka, by wysuszyć poszarpane odzienie. Poprawił pas tak, by nieco zasłonić rozcięcie po ciosie miecza Thomasa i zaczął obserwować uwijającą się nad plamami krzepnącej na podłodze krwi. Obserwując dziewkę dodał jeszcze:

-Thomasie, nie jest tajemnicą to, że jedziemy z poselstwem do Vlada Tepesa z polecenia księżnej Lucreti Sapiehy. Poczet jak widzisz dosyć spory, ale i sam wiesz, że czasy trudne obecnie - wędrujesz po lasach, widzisz co się dzieje wokół nas, Bóg odwrócił się od tej krainy... Swoją drogą, znając opowieści na temat tego jak Tepes traktuje posłów, naprawdę rad jestem, że to ten pokurcz będzie robił takowego. Ja na ten przykład tu tylko mam obić po mordzie każdego, kto w dotarciu do zamku Kronstadt mógłby stanąć nam na drodze. Mnie interesuje tylko to, z takim zadaniem przysłał mnie do pomocy mój mentor Mitru zwany, jak zapewne dobrze wiesz Łowcą... - Marcel skończył wpowiedź przenosząc wzrok na Gangrela i obserwując jego reakcję...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline  
Stary 05-06-2007, 16:21   #243
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla z trudem wyróżniła słowa Marcela z huku piorunów i coraz mocniej dudniącego deszczu, który błotnistymi strugami zaczynał wdzierać się do wnętrza izby. Patrzyła jeszcze przez moment czekając na reakcję Renaulda.

-Chodźmy. - rzuciła w powietrze, po czym obróciła się odruchowo korzystając z zaoferowanego jej ramienia.

Tego typu rzeczy wchodziły w nawyk - skłonienie się gdy wstajesz od stołu, zakrywanie dłonią ust gdy się śmiejesz, korzystanie z męskiego ramienia, gdy jest ci oferowane. I nie ważne, że wszystko to mogło być zbędne, że być może nikt nie zwracał na to uwagi. Damy miały to we krwi.

Weszła do izby zdecydowanym krokiem, jej ubranie nasiąkło już nieprzyjemnie wilgocią, a sama Milla zaczynała rozumieć dlaczego te strony mają sławę wyjątkowo nieprzyjaznych. Mimowolnie otrzepała ubranie, jakby mogło to przyspieszyć schnięcie.

- Będę musiała w podróż ruszyć w sukni... - mruknęła niezadowolona. nie sądziła, że podróż wymusi na niej więcej niż jedną zmianę ubrania - O czym mówicie, panowie? - zwróciła się do Thomasa i Marcela przysiadając na ławie i niejako ciągnąc Koniepolskiego za sobą. Odniosła wrażenie, ze stawia opór, a może to ona się spieszyła?
 
Wernachien jest offline  
Stary 05-06-2007, 19:03   #244
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Nie był przekonany czy chce wracac do wnatrza karczmy ... ba , on wiedział ze nie chce .
Jednak zycie płata czasem nawet wampirom niespodzianki . Nie bmogł odmówic Milly .
Była tak słodka . Spojrzał na kobiete i wszystko , niczym zimowy snieg na wiosennym słoncu ustapiło .i odpłyneło w dal . Przez krótką chwile czół ze jego serce tanczy ze szczescia ... Zatrzymali się na srodku sali ...
Milla zwróciła się do tych sdwóch barbarzynców ... rycerz na chwile zamyslił się . Lecz nie dane mu było stac tak zbyt długo . Poczuł jak kobieta pociagneła go w strone ławy . Mimowolnie dał się pociagnac Milly i bezwładnie opadł na ławe .
Nie interesowało go co powie nieznajomy ... wróg .
Chciał by jak najszybciej powiedział swoje i sobie poszedł .
 
denis jest offline  
Stary 05-06-2007, 21:21   #245
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Renauld wyraźnie chciał odpowiedzieć Koniecpolskiemu, jednak w momencie, gdy otwierał usta, pojawiła się Milla. Reanuld nie był tym zachwycony, jednak nie dał tego po sobie poznać. Rozmowę z nowym "przyjacielem", będzie musiał dokończyć później. Zanotował jednak sobie w pamięci, że musi wyjaśnić toreadorowi, że walka nie zawsze oznacza użycie fizycznej siły... o nie... prawdziwa walka toczona jest w sferze umysłowej, choć brutalna siła czasem okazuje się być przydatną. Po kilku krótkich chwilach od momentu pojawienia się wampirzycy, jej sylwetka zniknęła wewnątrz gospody, a wraz z nią Koniecpolski. De Piccard natomiast pozostał na dworze, wytężając cały swój słuch by podsłuchać o czym dyskutują jego "krewniacy" w środku. nie miał zamiaru rozmawiać z tą bandą kretynów paplających wszystkim o wszystkim, czy też robiących wszystko, by misja powierzona przez księżną, została wykonana w jak najgorszy sposób... o ile w ogóle wykonana...
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 06-06-2007, 10:42   #246
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Wampir jedynie lekkim uniesienie brwi przy imieniu Mitru zdradził swe zainteresowanie tematem.
„Łowca, Palownik i Księżna Balgradu. Zaiste doborowe towarzystwo. Ta cała grupa jest coraz bardziej... intrygująca. A siły, jakie za nimi stoją, zaiste mogą budzić respekt... i ciekawość. Co sprawia, że tak wielu zwraca swa uwagę na Tepesta? ”
Thomas już miał odpowiedzieć Brujahowi, gdy powróciła do nich Lady Milla. Wstał, gdy dama siadała, jednocześnie kłaniając się jej.
„Prawdziwa Dama i dziki Berserker... „

- Pani. Rozmawialiśmy właśnie o... dalekich krewnych.

Przez jedno uderzenie serca milczał, przypatrując się siedzącej naprzeciwko parze...
”... zaiste ciekawa para. „

- Jednak pani coś wspominałaś o misji, której cele kierują was ku włościom Vlada Tepesta. Zechciałabyś rozwinąć temat?

Gangrel umilkł czekając na reakcję współbiesiadników.
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
Stary 06-06-2007, 11:09   #247
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Słowa nieznajomego , gdyby zdołały przedrzec sie przez mur niecheci , który przeistaczał sie w zupełna obojetnosc ,zapewne ( jak wszytko z nim zwiazane ) wywołały by kolejna wsciekłą gorycz .
Jednak Torreador nauczony przez lata ignorowac istnienie pewnych rzeczy na które nie miał wpływu starał sie by jego zachowanie nie było zbyt ostentacyjne . Spojrzał w strone ognia a jednoczesnie , niesmiało ... gotowy w kazdej chwili cofnac smiała dłoń na najmiejszy znak protestu kobiety połozył swoja dłon na jej dłoni .

Nie zamierzał brac udziału w dyskusji , uznał ze Thomas jest mało waznym epizodem w ich drodze .
A po coz zawracac sobie głowe kims , kto jutro bedzie tylko wspomnieniem
 
denis jest offline  
Stary 06-06-2007, 20:48   #248
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla przetrząsała wspomnienia próbując odtworzyć tok rozmowy z Renauldm. Ile powiedziała tak naprawdę? O ile więcej niż by chciała? Odpowiedziała jednak Thomasowi pewnie i bez większej zwłoki.

- Podróżujemy z pewnego rodzaju poselstwem: Księżna Sapieha poprosiła nas o sprawdzenie, czy dawna umowa pomiędzy między nią a Lordem Tepesem wciąż jest aktualna. Tak cieszyłam sie na tę podróż, a teraz taka nieprzyjazna pogoda... - westchnęła cicho delikatnie zmieniając temat - Mury zamkowe są doprawdy nie do zniesienia przez dłuższy czas.

Dopiero teraz zauważyła dłoń Leonarda, która ukradkiem spoczęła na jej dłoni. Nie zdawała sobie wcześniej sprawy z tego gestu i jakby speszona własną nieuwagą cofnęła ją mimowolnie. Nie do końca rozumiała Koniecpolskiego. Gdyby nie jego zimna skóra, pokusiłaby się o stwierdzenie, ze wciąż jest zwykłym człowiekiem. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się starając się złagodzić wcześniejszy ostry gest, wiedziała jednak, że tego typu publiczne zachowania były niedopuszczalne.

- Sir Thomasie... Opowiedz mi proszę o tych terenach, muszą być piękne w bezchmurne noce, nieprawdaż?
 
Wernachien jest offline  
Stary 06-06-2007, 22:58   #249
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Służąca widać doskonale wiedziała, co może ją spotkać za podsłuchiwanie rozmowy wielkich państwa. Z głową spuszczoną przy ziemi, wydawała się być w pełni pochłonięta swoim zajęciem. Raz tylko wyszła na chwilę, by wypłukać szmatę, po czym nawet nie patrząc na spokrewnionych, bez słowa wróciła do swojego zajęcia.

***

Podczas, gdy salę główną gospody znów wypełniło ciepło paleniska, „mały rycerz” de Piccord z coraz większą irytacją znosił targający jego odzieniem wiatr. Dobrze chociaż, że niewielkie zadaszenie nad drzwiami chroniło go od deszczu, który zdawał się nie mieć końca. Zdenerwowanie Renaulda pogłębiło dodatkowo to, iż mimo dudnienia spadających kropli, usłyszał z wnętrza tawerny głos Milli, która informowała właśnie owego nieznajomego Kainitę o ich misji. Bestia wewnątrz małego Ventrue zaczęła się szarpać, jakby chcąc zerwać się z uwięzi...
„Jakim prawem?!”

***

Tymczasem w środku gospody szum dochodzący z pomieszczenia kuchennego oraz trzaski ogniska świadczyły o tym, że już niedługo można się będzie spodziewać wody na kąpiel.
Dziewczyna służebna właśnie skończyła sprzątanie. Jej pracy bynajmniej nic dało się niczego zarzucić - na podłodze nie było widać już ani odrobiny krwi. Powoli też zapach, który unosił się w powietrzu przestawał drażnić wyczulone na posokę nozdrza wampirów.

Kiedy Milla zadała swoje pytanie, służąca z przepraszającą miną zbliżyła się do siedzących przy stole. Ci od razu zamilkli, zerkając na nią mniej lub bardziej przychylnie.

- Państwo wybaczą, ale tak pomyślałam... że skoro ów rycerz leży złożony gorączką, to lepiej.. no, nie budzić go, nosząc balię i wiadra... Chodzi mi o to, że... jeśli by państwo się zgodzili... odbyć kąpiel w izbie kuchennej, to ja zaraz wszystko przygotuję...

Wystraszona dziewczyna zerkała raz za razem rozbieganymi oczętami w stronę Milli, jakby to od wielkiej damy spodziewając się przyzwolenia. Ponieważ inni zebrani milczeli, wampirzyca z rodu Ventrue tylko łaskawie skinęła powabną dłonią na znak zgody.
Służąca ukłoniła się nisko.

- Dziękuję... ja zaraz przyniosę jakieś suche odzienie z państwa bagaży...

To rzekłszy, po chwili znikła za drzwiami izby sypialnianej.

***

Wciąż stojący na zewnątrz tawerny Renauld próbował okiełznać tlący się we wnętrzu ogień furii, która odbierał jasność jego myślom. Teraz nie mógł sobie pozwolić na działanie pod wpływem emocji, które charakteryzowałoby dziecko! Teraz musiał pokazać IM, że nie przez przypadek Księżna właśnie jego wybrała...
Paniczny, kobiecy krzyk dochodzący z wnętrza budynku przerwał jego rozmyślania.

***

Odruchowo zgromadzeni w sali Kainici unieśli się ze swych miejsc, słysząc wrzask dziewczyny służebnej. Po chwili wypadła do głównej sali, zalewając się łzami i szlochając histerycznie.

- On nie żyje!


Przycisnęła do twarzy fartuch, by stłumić cisnący się na usta kolejny krzyk przerażenia.

Ci, którzy zerwali się ze swych miejsc, żeby zobaczyć co też wystraszyło dziewczynę, wbiegli do sali, gdzie spali rycerze. Dwaj wojacy oraz Jane, najwyraźniej wytrąceni ze snu, szeroko otwartymi oczami wodzili od drzwi do siennika pod ścianą, jakby starając się zrozumieć sytuację.

Tymczasem w świetle płochliwego płomienia świecy, która stała na zydelku opodal, można było dostrzec nieruchome, nienaturalnie wygięte ciało na czwartym posłaniu. Sznur, którego zwykle chłopi używali do wiązania koni i kóz, odcinał się swoją barwą na tle posiniałej szyi człowieka. Rycerz imieniem Jose tym razem nie wyślizgnął się z objęć śmierci - był martwy.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 07-06-2007 o 17:07.
Mira jest offline  
Stary 07-06-2007, 17:40   #250
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Thomas zdawał się mieć spokojny i łagodny uśmiech przyklejony do twarz. Takim też obdarzył służkę, dzięki której miał chwilkę by przemyśleć tak słowa Lady Milli jak i odpowiedzi, jaką jej udzieli...
”Dawne Pakty wiążące potężnych tego świata. Widzę, że lubią tu tajemnice i niedopowiedzenia... „

Krzyk poderwał go z miejsca a słowa dziewki służebnej jakby dodały mu skrzydeł, gdy biegiem ruszył do sali, z której służka wybiegła... Widok zwłok wręcz wmurował go w podłogę. Przez dwa uderzenia serca stał starając się zrozumieć, co się dzieje. Wolnym krokiem Wampir podszedł do umarłego. Na jego twarzy już nie gościł uśmiech, lecz smutek i żal. Jednym ruchem ręki zamknął mu wytrzeszczone oczy...

- Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj go oświeci. Niech odpoczywa w pokoju. Amen.

Gangrel rozejrzał się wokół. Trzy pary drzwi, jedno okno. Szybkim krokiem zbliżył się do okna, wyjmując miecz z pochwy i przyjrzał się okiennicom. Otworzył je bez problemu i wyjrzał na zewnątrz. Ciemności spojrzała mu w oczy. Krzywiąc się, zwrócił swe oblicze w stronę obudzonych.

- Jak sądzę, nikt nic nie słyszał.

Bardziej stwierdził niż zapytał, a wyraz jego twarzy wskazywał, że innej jak twierdzącej odpowiedzi się nie spodziewa. Wzrok jakby sam z siebie powędrował do ciała wygiętego w groteskowej pozie. Brak ręki sprawiał, że nie mogło być mowy o wątpliwościach, kto został ranny na polu.
”No to się kompania o jeszcze jednego trupa poszerzyła. Szkoda tylko, że ten już nic nam nie powie. Co żeś wiedział biedaku, że postanowiono dokończyć dzieła?”
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172