Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-03-2007, 08:07   #51
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla

Spojrzała na Malaka i niepewnie ruszyła po schodach. Oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności. Stąpała ostrożnie po kolejnych stopniach, dłonią badając zimną i wilgotną ścianę.

"Może pragniesz wypić odrobinę mojego vitae" - w myślach Milli brzmiał uprzejmy głos Renuaulda, nawiązała więc do propozycji.

-Dziękuję Ci, Renualdzie za propozycję, ale złożyłam przyrzeczenie, które wyklucza moją zgodę. - w jej głosie brzmiał ton świadczący o uśmiechu na jej twarzy. Po chwili dodała - Dziękuję jednak, że nie obawiasz się o me nieczyste zamiary. Niewątpliwie wszyscy słyszeliśmy o kuszącej perspektywie podnoszenia własnych możliwości za pomocą naszej Siły Vitale.
 
Wernachien jest offline  
Stary 24-03-2007, 16:54   #52
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Renauld MArc de Piccard

Chłopiec w ciszy wszedl na schody zaraz za Millą najwyraźniej się zamyślił...
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 24-03-2007, 21:43   #53
 
Dorn1908's Avatar
 
Reputacja: 1 Dorn1908 ma wyłączoną reputację
Dorn Mali

Zauważając zmiany w Marcelu, Dorn zignorował całą resztę dziwnych i nienaturalnych drobiazgów w Kaincie. Szybko wrzucili do zwłoki do jednej z wolnych szczelin, uformowanych z przeciętych na pół rur i oddalili się z owego miejca. Czuć tam było mnóstwo nienaturalny chłód, który wiał z jednej , największej rury, która niewątpliwie wychodziła na powierzcnię.

- Marcelu, chodźmy już, zapewne na nas czekają. Po drodze powinniśmy się posilić prawda ?? Wracajmy na górę

Dorn podniósł sprzęt, zabrał wszystko co było konieczne i chciał wyjść. Przy wejściu do pomieszczenia zaczekał na Marcela.
 
__________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać o to, by sam nie stał się potworem.

Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Dorn1908 jest offline  
Stary 25-03-2007, 02:19   #54
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Milla, Renauld


Schodząc po schodach kobieta i chłopiec coraz bardziej zanurzali się w ciemności. Ogarnął ich swoisty chłód tak charakterystyczny dla pomieszczeń, które ni razu nie dosięgło słońce. Schody prowadziły wciąż w dół zapewne miały kilka, jeśli nie kilkanaście metrów. Jednak im bliżej zejścia była dwójka Kainitów, tym jaśniejsze stawało się otoczenie. Oczom wampirów ukazały się przy końcu spirali stopni ciężkie drzwi, obok których na ścianie tkwiła zapalona przez kogoś żagiew. Gdy Milla i Renauld zeszli na dół, dostrzegli, że drzwi przed nimi są jedynie przymknięte, a zza nich sączy się blask kolejnej pochodni. Widać ktoś przygotował loch na ich przybycie, trudno wszak uwierzyć, że światło paliło się tu bez ustanku. Kiedy pchnęli drzwi, w ich nozdrza niemal z realną siłą uderzył odór dusznego pomieszczenia, gdzie raczej nikt nie raczył troszczyć się o higienę. Gdy Kainici weszli do środka ich oczom ukazał się długi korytarz, prowadzący - zdawałoby się - donikąd. Po jego bokach z ogromnych drewnianych słupów równomiernie rozmieszczone były „kraty” dwóch uformowanych w ten sposób klatem. W ich wnętrzu można było dostrzec kilka ludzkich cieni, które kuliły się w najdalszym kącie. Słychać było stłumione łkania. Więźniowie zza „krat” nie mieli jednak stanowić strawy wampirów. „Przygotowany” posiłek tkwił na ścianie zaraz przy wejściu, gdzie stali Kainici. Otóż po bokach, w przytwierdzonych do muru okowach, tkwiło sześć ludzkich postaci: dwie kobiety i czterech mężczyzn. Wszyscy oni byli nadzy i zakneblowali, a smugi na ciele świadczyły o tym, iż specjalnie na „obiad” zostali obmyci z najgorszych nieczystości.

Dorn, Marcel

Dwaj silni mężczyźni szli przez korytarze niemal ramię w ramię, nosząc bez większego wysiłku nieporęczny ekwipunek. Byli zarazem niezwykle podobni i zupełnie różni względem siebie. Łączył ich sposób egzystencji oraz kilka pomniejszych cech, do których raczej by się nie przyznali, wszak oni sami najpewniej uważali, że dzieli ich wszystko. Uczony i Łowca... tylko, że ani uczony nie był zwykłym naukowcem, ani łowca – myśliwym.
Dorn zupełnie odruchowo kierował się do wyjścia. Już dawno przestał liczyć zakręt, polegając jedynie na swojej pamięci i wyczuciu kierunku. Marcelowi nie pozostało nic innego, tylko zawierzyć swemu przewodnikowi. Przez myśl Brujaha przemknęło pytanie: „Czy wyjdziemy w lochach Księżnej i zobaczymy te jej ludzkie kukły do wysysania?”, lecz delikatny powiew świeżego powietrza, w którym czuć było czerwcową noc odwiódł go od tej myśli. Po kilku minutach korytarz przed nimi skręcił gwałtownie w dół. Zeszli nim niemal zjeżdżając po pochyłej podłodze, by po chwili znaleźć się wewnątrz wielkiego krzewu, który rósł majestatycznie przy zamku, wspinając się po jego murach. Dorn i Marcel wyplatali się spomiędzy jego liści i jak gdyby nigdy nic nie spiesząc się ruszyli na plac przed budowlą. Było tu spokojnie z uwagi na późną godzinę, jedynie prze ciemnozielonym zakrytym powozie, który stał na środku placu, uwijało się kilka osób montując wyposażenie. Najwyraźniej doskonale wiedzieli, kto ma owym dyliżansem podróżować, bowiem bez zbędnych pytań dwóch mężczyzn odebrało od Kainitów pakunki i położyło wśród rzeczy, które mieli jeszcze umocować na dachu.
Nagle nad głowami zgromadzonych rozległ się krzyk jakiegoś łownego ptaka – dziwne zjawisko jak na tą porę dnia... a raczej nocy.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 25-03-2007 o 15:05.
Mira jest offline  
Stary 25-03-2007, 08:39   #55
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla

Patrzyła z niesmakiem na bród panujący w lochach. W pobliskich wioskach, nawet świnie miały lepsze warunki do życia. A tutaj ludzie... Dziewczyna zamyśliła się i chyba by zrezygnowała z posiłku gdyby nie to, że jej sługa musiał zadbać o jej bezpieczeństwo podczas podróży, nie miała bowiem zamiaru powierzać swego życia obcym.

Z trudem odgoniła myśli i postanowiła przyjrzeć się więźniom przygotowanym na tę okazję. Poszukiwała tego szczególnego typu...

Edit: Podeszła do mężczyzny o jasnych włosach i uniosła jego twarz. Miał duże oczy, w których błyszczało tragiczne przerażenie. Nie czekała długo, jednym gwałtownym ruchem zatopiła kły w jego szyi.
 

Ostatnio edytowane przez Wernachien : 25-03-2007 o 13:12.
Wernachien jest offline  
Stary 26-03-2007, 18:54   #56
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Marcel

Postawny wampir powoli uspokajał się. Kiedy odruchowo wziął oddech, by nie czuć w sobie stęchlizny katakumb, czyste, zimne powietrze zadziałało nadzwyczaj kojąco na jego nerwy. Kiedy usłyszał piskliwy dźwięk wydany przez jakiegoś sporego ptaka, uśmiechnął się szczerze do swojego towarzysza i wystawił wysoko rękę, czekając jakby na coś.

-Dornie, poznaj Julię...

Krótką chwilę od wypowiedzenia tych enigmatycznych słów coś zatrzepotało tuż nad głową Dorna i na ramieniu Marcela wylądował potężny - nawet jak na standardy swojego gatunku - orzeł. Brujah z trudem utrzymywał go i pozwalając przejść mu na bark podszedł do swoich koni, które o dziwo nie zareagowały zaniepokojeniem ani na niego ani na drapieżnego ptaka. Z juk jednego z nich wyjął kawałki mięsa, jednak nie podał ich orlicy od razu. Wpierw przegryzł swój nadgarstek i umoczył mięso w wpływającej z przegubu vitae. Kiedy orlica posilała się mięsem i krwią swojego pana, Marcel spoglądał na swojego kompana, obserwując jego reakcję.

-Tak jak mówiłem, nie odpowiadam za twoje tobołki, pomogłem tylko je przynieść. Gdzie i jak je ulokujesz to twoja sprawa. Mój dobytek w zasadzie mieści się na tych oto rumakach... no nie cały, część została na dworze Mitru w Klausenburgu, ale jak mówiłem, nie przywiązuję wagi do ziemskich dóbr. Skromnie i łatwo się z tym przemieszczać. Spójrz, te konie nie wyglądają okazale, ale w porównaniu z odmianą, której dosiadają rycerze da się je karmić trawą a nie paszą, a chyba sam wiesz ile konfliktów przegrano z powodu problemów z dostarczeniem tej paszy na czas hehe... Nie podchodzę z Julią bliżej do tamtych koni ponieważ w klatkach, które tam widzisz mam kilka sów, cholernie trudno złapać te ptaki powiem ci... Dornie... czy mogę zadać mało dyskretne pytanie? Czy ty lub może któryś z naszych kompanów zna dyscyplinę rozumienia języków zwierząt? Uczyłem się jej od Mitru, jednak wciąż brak mi praktyki i nie mogę jej opanować, nie wiem co robię źle i szukam sposobności poćwiczenia tej sztuki pod okiem kogoś posiadającego takową. Wiem, że animalizm nie należy do dziedzin w jakich Kapadocjanie są biegli ze swej natury, ale warto chyba zapytać...
 
Ratkin jest offline  
Stary 26-03-2007, 21:13   #57
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Renauld

De Piccard rozkoszował się widokiem pożywiającej się damy. Widział, że najedzony wampir to dobry wampir. Łatwiej było nad takim zapanować, w sposób mało drastyczny. Sam spokojnie czekał, aż dostarczy się mu jego ulubioną potrawę. Taak... Ahmed był już sprawdzonym daniem. Renaul przyzwyczaił sięjużdo jego krwi i szczerze mówiąc, ciężko byłoby mu zmienić swoje upodobania.
-Strasznie pani musiała być głodna, pani Millo - powiedział chłopiec ze swoją uśmiechniętą twarzą ośmiolatka. Owszem bywały momenty, kiedy Reanuald zachowywał się i wysławiał siętak dojrzale, że z łatwością zapominało się, że wygląda naośmio-dziewięciolatka, jednak to nie był jeden z tych momentów. Ta uśmiechnięta, zauroczona chłopięca buźka, patrząca z utęsknieniem na ten jakże brutalny akt posilania się. Ciężko byłoby się oprzeć śmiertelnej kobiecie takiemu urokowi. Niejedna dama, z odrobiną matczynej czułości, widząc Renaulda takiego, jakim wydawał się być w tej chwili, chciałaby się nim zaopiekować... oddać odropbinę swej miłości. Ten jednak śmiejąc się, z wysublimowanym spokojem patrzył, jak jadła Milla, jednocześnie oczekując na swój posiłek...
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...

Ostatnio edytowane przez Francois de Fou : 26-03-2007 o 21:31.
Francois de Fou jest offline  
Stary 26-03-2007, 21:30   #58
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla

Milla czuła jak jej ciało zaczyna wypełniać energetyzująca siła ludzkiej krwi. Była już gotowa do działania. Gdy oderwała się od szyi mężczyzny zauważyła, że wyraźnie pobladł.

-Mów mi proszę po imieniu - zwróciła się do Renaulda delikatnie ocierając kąciki ust - I rzeczywiście, byłam głodna, ale przecież nie jesteśmy zwierzętami, by rzucać się na pierwszą lepszą ofiarę... Szczególnie my.

Rzuciła chłopcu wyzywające spojrzenie jakby oczekując reakcji, ten jednak milczał.

- Powiedz mi proszę, dlaczego nie oszczędziłeś krwi swojego sługi na inną okazję, skoro czeka nas tak trudna podróż?
 
Wernachien jest offline  
Stary 26-03-2007, 21:45   #59
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Renauld

Chłopiec uśmiechnął się tylko szerzej:
-Tak, to prawda... nie jesteśmy zwierzętami... Jakże bestialskie jest oddanie się przyjemności posilania się, jeżeli jemy co tylko popadnie, a nie to co nam smakuje. Nie uważasz? - po tych słowach Renauld nie powiedział nic więcej. Może udał, że nie słyszy pytania, ponieważ jedyną odpowiedzią wydawałoby się, że popełnił błąd, a jak każdy kainita wie, Ventrue są na tyle dumni, że nie mogą sobie na błąd pozwolić. A może ta wypowiedź była właśnie odpowiedzią na pytanie Milli. Cel znał tylko sam Renauld Marc de Piccerd, we własnej osobie. Nikt inny, tylko on jeden. Reszta, mogłaby się tylko domyślać.
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 26-03-2007, 22:00   #60
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla

Uśmiechnęła się tajemniczo i poprawia pieszczotliwie naszyjnik i złośliwie pociągnęła temat.

-Doceniam zaangażowanie Księżnej, dostarczyła nam tak zróżnicowanych niewolników, by każdy mógł wybrać coś dla siebie. Odbiega to niestety odrobinę od moich preferencji, ale zdecydowałam się na to poświęcenie dla naszej Księżnej. Czyż nie warto docenić tej wspaniałomyślności?

Milla wyszła z powrotem na schody niecierpliwiąc sie lekko w oczekiwaniu na sługę Renaulda.
 
Wernachien jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172