11-12-2008, 11:30 | #221 |
Banned Reputacja: 1 | To ja też wrzucę w komentarze wszystkie za i przeciw. Poszukiwanie księdza - rytuał wskazal kierunek jego pobytu, ale jednoczesnie wahadełko wychylało się "dość mocno" co zgodnie z interpretacją Milly oznacza "dość daleko". Tu zaczyna się problem, bo Nsakl'a nie był (nie jest) w stanie okreslić ile te "dość" wynosi w kilometrach. Im dalej, tym większy kąt poszukiwań, czyli tym większy obszar... Więc od Krakowa to zaczyna być obszar obejmujący w Polsce takie miasta jak Lódź, Warszawa, czy Trójmiasto... Poszukiwanie więc jest faktycznie szukamiem igły w stogu siana, na co (jeżeli dywagacje Alfy są prawidłowe) nie mamy czasu. Poszukiwanie Elizy - w przeciwnym kierunku niż ksiądz, żadnych informacji o tym gdzie się znajduje. Nie podejrzewam też, aby była dobrym źródłem informacji (była mała i zapewne poza "głównym nurtem" zdarzeń) na to nakłada się jeszcze trauma i choroba psychiczna. Szukanie jej też zajmnie masę czasu (tyle samo co księdza, albo i więcej) Dziennikarzy i gazety zdecydowanie bym odrzucił - zapewne przyczepią się kolejnej "taniej sensacji"... Ryzyko jest wiec duże, a informacji raczej też zadnych specjalnych. Urzędy też już chyba przerobiliśmy - niewiele nowego się dowiemy, a też zajmnie to dużo czassu. Zostaje ta utopiona po uszy kancelaria - więc bardziej starego Parissa trzeba by dorwać (powinien miec telefon - znaczy figurować w książce telefonicznej) tyle, ze trzeba by się dobrze do tej rozmowy przygotować... Dęby - zrobiliśmy tam rekonesans - przerwany walką i ewakuacją. Być może pozostało coś czego nie zauważyliśmy (dokumentacja medyczna, runy na ścianach, bazgroły, etc) cokolwiek co zostało przeoczone, a może być ważne dla rozwiązania sprawy. Reasumując - na Praissa i Dęby poświęcimy dzień - wydaje mi się, że to najszybszy sposób posunięcia się do przodu. |
19-12-2008, 22:45 | #222 |
Reputacja: 1 | N'sakla już się wypowiedział na ten temat i rozważył wszelkie za i przeciw. Nic nowego nie odkryliśmy od tamtej pory, więc jego zdanie pozostaje niezmienne. 1. Priorytet - znaleźć księdza (wierzy w swoje rytuały i czuje, że ksiądz nie jest dalej niż polskie morze), a skoro wahadło wskazuje cały czas jego kierunek znalezienie go nie będzie żadnym szukaniem igły w stogu siana, tylko czymś w rodzaju jazdy z GPS, czyli po nitce do kłębka. Skoro pojedziemy samochodem (niekoniecznie cała wataha, wystarczy, że pojedzie z Tomkiem) będzie w stanie w czasie jazdy koncentrować się na wahadle i informować Tomka, kiedy trzeba zmienić kierunek jazdy. Zamierza wyruszyć, jak tylko zrobi się jasno, żeby do końca dnia dotrzeć nawet w najdalszy koniec Polski i po spotkaniu z księdzem wrócić w nocy (jesli będzie trzeba, to nawet razem z nim). 2. Po drodze, za dnia chciałby się jeszcze zatrzymać na godzinę, dwie w Dębach i przeszukać je lepiej, zwłaszcza kościółek i dom (ostrożnie), by odnaleźć dokumentację medyczną, jeśli to możliwe. Za dnia zmory powinny spać. 3. Reszta grupy jeśli uzna, że zdziała więcej rozmawiając z Parissem lub robiąc cokolwiek innego, ma wolną rękę. Na pewno nie jest to zły kierunek, ale N'sakli nie wydaje się pierwszorzędny. Można go realizować albo dzieląc grupę na dwa zespoły lub w drugiej kolejności. Może to przynieść spore korzyści lub ściągnąć na nas oczy wroga. Pamiętajcie, że zapuszczając się w pobliże gniazda żmij można zdradzić niechcący swoje plany, a to mogłoby się skończyć katastrofą misji. Niech wybierający tą drogę pamiętają, że bedą musieli ponieść odpowiedzialność w razie porażki. Wątpię by Pariss miał jakiekolwiek pojecie o Quintusie, liniach Ley, roli księdza, w tym co się stało. Chyba, ze Praiss i doktor znali się bliżej, niż na stopie zawodowej. ps. Boli mnie kwestia, że Junior się nie odzywa i nie wiem, czy kontynuowanie sesji bez niego ma sens. Czy ktos ma z nim kontakt lub wie co się z nim dzieje? Ostatnio edytowane przez Lorn : 19-12-2008 o 22:51. |
19-12-2008, 23:28 | #223 |
Banned Reputacja: 1 | Pozwolę sobie na drobną polemikę - po pierwsze - zmiana kierunku jazdy "kiedy trzeba" może być conajmiej kłopotliwa (bo może się okazać, że po prostu nie ma tam drogi). Dwa - trasa Kraków - gdzieś nad morze to 10 godzin jazdy w sprzyjających warunkach. Więc tam i z powrotem w jeden dzień? Chyba na dopale... Załatwianie czegokolwiek "po drodze" jest już "poza zasięgiem". A tak na marginesie - to ten rytuał nie ma określonego czasu działania? Jeżeli idzie o samego księdza - to, że jest nie znaczy, ze "kontaktuje" (95 lat - robi swoje), ze będzie chciał pomóc i co najważniejsze - że się do niego ktoś dostanie, aby porozmawiać... a nie zostanie na klasztornej bramie. 2. W przypadku Praissa - nie interesuje mnie Quintus i Linie, ale dokumentacja Dębów. 3. Zdziwiłem się trochę czytając tą wstawkę o odpowiedzialności za działania... Szczerze, to nabezpieczniej byłoby szukać księdza i Elizy (oba cele daleko od żmija, cisza, spokój). Wrócić "po wszystkim" i powiedzieć "robiliśmy co mogliśmy"... A to już w tej chwili jest katastrofa... Wracając do tematu: Przecież o to toczy się rozmowa. Jakie kierunki działania obieramy, bo jak dobrze liczę to zostały dwa dni... i w jakich grupach. Lorn, zasugerowałeś właśnie "nowy" podział rozwalający trochę wcześniejszą strategię. Jeżeli Alfa z Tomkiem ma gdzieś jechać to Marek z Tibą na pewno nie pojadą do kancelarii (pomysł Tomka wspierany przez Trzeciego)... Jeżeli tak chcesz to proponuję (bo faktycznie nie ma sensu jechać całą watahą): Tomek + Alfa szukają księdza; Marek z Tibą przeszukują Dęby i najbliższą okolicę (za dnia, bez pośpiechu). Trzeci może tutaj asystować; a później: Trzeci - kamikadze, bierze na siebie Praissa i okolice (i niech Alfa boi się o własną odpowiedzialność i czyny). |
20-12-2008, 22:59 | #224 |
Reputacja: 1 | Jest taki problem, że Tomek ani nie ma samochodu, ani nie umie jeździć ;]. Więc może lepiej niech Marek jedzie (jeśli ma taką ochotę). Co do Preissa to Tomek na początku chciał wejść do jaskini lwa, może nawet bardziej dla własnej satysfakcji, ale że faktycznie może to ogólnie zaszkodzić całej sprawie ( przy nieudanej akcji Tancerze mogą się zainteresować "Dębami" i z nimi Quintus może wejść w jakieś konszachty) to lepiej chyba nie ryzykować. W końcu nie chodzi tu tylko o osobiste bezpieczeństwo, ale też możliwość ściągnięcia kłopotów na innych.
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
24-12-2008, 10:21 | #225 |
Banned Reputacja: 1 | Aha... czyli jedyna możliwa kombinacja wyjazdowa to Marek i N'sakla... to zostawia "zwiedzanie Dębów" Tomkowi i Trzeciemu... Tiba ma więc całkowitą dowolność w dołączeniu do którejś dwójki... Wszystkim wszystkiego najlepszego na Święta i cały przyszły Rok. PS. Będę marudny i powtórzę się - co dalej z sesją? Mira i Junior nie wypowiedzieli się w temacie tego co dalej - autopilot? I karawana jedzie dalej? Pytam z prostej przyczyny - jest kilka ciekawych rekrutacji i projektów, w które chętnie bym się zaangażował, ale obawiam się o czas... Jeżeli "zamrożona" (jak Piąty) sesja mi ruszy to przestanę się wyrabiać z pisaniem... A nie chcę rzucać słów na wiatr i zgłaszać się tu czy tam, a potem rezygnować... |
24-12-2008, 11:00 | #226 | |
Konto usunięte Reputacja: 1 | W przypadku stanowiska mojego/Tiby nic się nie zmieniło. Cytat:
Ja tu gram spokojną samicą, więc niestety poza sugestiami moimi - jako gracz nie jestem w stanie ruszyć akcji do przodu bez prowadzenia Alfy albo jakiegoś innego samca o podobnej pozycji. Może ktoś uzna takie podejście za konformizm, ale system jest dla mnie wciąż nieobegrany i celowo stworzyłam sobie taką bohaterkę, by to nie do mnie prowadzenie akcji należało. Chciałabym sie więc tego trzymać. Niemniej jestem z Wami i jeśli Junior się nie odezwie to może pogadam z MG żeby wziąć go na autopilota, ale to raczej po Nowym Roku, bo teraz jest okres jaki jest i każdy ma prawo skupić się na swoich sprawach.
__________________ Konto zawieszone. | |
24-12-2008, 12:21 | #227 |
Reputacja: 1 | MG jest, czuwa i patrzy. I ciągle nie może zdecydować co dalej z sesją, ale skoro 90% graczy chce dalej grać, to raczej sesja będzie toczyć się dalej. Aschaar doskonale Cię rozumiem i przepraszam. Sama nie lubię takich sytuacji jako gracz. Nie chcę Cię w żaden sposób blokować czy uniemożliwić granie w innych sesjach. Ja sama przez ten czas zaangażowałam się w inne projekty i mogę Cię zapewnić, że ta sesja będzie się toczyć raczej spokojnie i powoli, nie będę wymagała tak jak wcześniej regularnych postów co do minuty. Wiem, że sama zawaliłam, więc powrót do rygorów byłby niesprawiedliwy. Tak więc nie przejmuj się i spokojnie łap się innych sesji, jeśli taka Twoja wola. Jakoś tak zawsze wychodzi, że w momencie jak trzeba coś z tą sesją zrobić, to ja akurat w tym momencie nie mam czasu Po świętach zbiorę Wasze wszystkie decyzje i na tej podstawie napiszę kolejnego zbiorczego posta. W międzyczasie skontaktuję się z Juniorem, bo widuję go w innych sesjach, a to dość niepokojące, że zupełnie się do nas nie odzywa. Przepraszam Was jeszcze raz Kiepski ze mnie MG, który nie panuje nad własną sesją |
26-12-2008, 22:41 | #228 |
Banned Reputacja: 1 | Milly - nie masz za co przepraszać; wiem, ze w życiu różnie się układa i to co jest ważne jednego dnia, już następnego staje się nieistotne... Nie idzie też o blokowanie czy coś takiego... Może ja się trochę uniosłem niepotrzebnie - przyzwyczaiłem się do "szanowania" swojego słowa... Jeżeli mówię, że gram to gram, jeżeli nie (bo cokolwiek) to mówię, że "dziękuję" i tyle. Może czasami niepotrzebnie wymagam od innych tego samego "dookreślenia", a nie puszczania kantem - bo niestety tak klasyfikuję "omijanie" wątku... Faktem jest, ze sesja toczyła się różnie, a obecnie utknęliśmy w miejscu "konfliktowym" i nie da się ukryć "podbramkowym" - każdy ze starszych Garou ciągnie w swoją stronę i nie za bardzo zamierza odpuścić... Cóż bywa, ale uważam, ze wychodzi nam wszystkim kawałek dobrego RPG, którego po prostu szkoda puścić w kanał. Przynajmniej mnie osobiście szkoda... I bardzo chciałbym tą przygodę skończyć. Milly - w ostatnim zdaniu to pojechałaś tak po bandzie, że szok... Spisuję tą bzdurę na karb zmęczenia przedświątecznego. |
30-12-2008, 10:33 | #229 |
Reputacja: 1 | Dziękuję wszystkim za grę. Rezygnuję z tej sesji. Mam nadzieję że spotkamy się w innych projektach. Pozdrawiam Mariusz
__________________ To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce. |
04-01-2009, 17:32 | #230 |
Reputacja: 1 | To trudna chwila, ale nie można tego dłużej odkładać. Postanowiłam zamknąć sesję "Piąty Żywioł". Wszystkich Was bardzo przepraszam, przede wszystkim za zwodzenie, niepewność i te długie przerwy, przez które wybijaliśmy się z rytmu sesji. Naprawdę chciałam ją dokończyć i tym bardziej nie chciałam Was zawieść, bo wiem ile wysiłku wkładaliście w postacie i posty. Ale dopiero wypadki ostatnich dni sprawiły, że wyklarowała mi się konkretna decyzja co do losów sesji. Z przyczyn osobistych muszę ograniczyć sesjowanie i skupić się na czymś innym. Jeśli dalej będę prowadzić, nie będę mogła utrzymać stałego tempa rozgrywki, niewykluczone byłyby dalsze i dłuższe przerwy, które tylko rozbijałyby grę, dlatego uważam, że w takim przypadku byłoby to przede wszystkim niesprawiedliwe dla Was. A i ja czułabym się źle w takiej sytuacji, tak jak do tej pory miałam poczucie winy za zawalanie sesji. Zważywszy na wszystkie okoliczności, wolę sesję zamknąć. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i mimo wszystko będziecie ją wspominać miło. |