|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-01-2013, 22:00 | #311 |
Reputacja: 1 | ― Co się działo...? Cumoni było! ― huknął podekscytowany Zagrak. ― Chodź z nami, dodatkowe zbrojne ramię nie zawadzi. ― Zajrzawszy w dziurę prowadzącą do tuneli, dodał zrezygnowanym głosem: ― Uważajcie tylko, ta woda mogła przynieść ze sobą więcej tych morskich bestii... Więc znowu trza się będzie bić. |
09-01-2013, 14:53 | #312 |
Reputacja: 1 | - Zaraza by to wszystko… tfu, odpukać w niemalowane, jeszcze tylko tego nam brakuje, żeby z tego wszystkiego się jakaś zaraza zlęgła. Przeprowadzanie się teraz na dół, lub robienie tam czegokolwiek chwilowo nie ma najmniejszego sensu, a takie fajne łóżeczko było. – Burknął pod nosem i zaczął schodzić po drabince. Zastanawiał się co tam zastaną, szansa na to że ciało robalowatego stwora ciągle było na miejscu niby była, ale nie wierzył w to za specjalnie. Bardziej go ciekawiło czy magowie zdążyli uciec, czy też potopili się w większości. Sytuacja polityczna w mieście wyglądałaby jeszcze gorzej.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
09-01-2013, 17:14 | #313 |
Reputacja: 1 | Jasper również wszedł na drabinkę. - Uważaj, jeśli nie ucierpieli zbytnio, mogą być wkurwieni po uderzeniu i mogli zostawić po drodze jakieś magiczne gówno, żeby nas do siebie nie dopuścić. - szepnął. |
09-01-2013, 17:44 | #314 |
Reputacja: 1 | Exter spojrzała w dół, skupiając się w celu wykrycia ewentualnych magicznych kłód rzuconych im pod nogi. Detect Psionics
__________________ A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger! That's the true essence of the RPG games! |
09-01-2013, 21:35 | #315 |
Reputacja: 1 | Im woda była niżej, tym wolniej opadała. Co zresztą było logiczne. Tunel i dziura zajmowały stosunkowo niewielką objętość, natomiast jaskinie... one były długie i wysokie, woda prawdopodobnie będzie tam spadała przez parę godzin, choć może za godzinę będzie tyle miejsca przy suficie jaskiń, żeby móc oddychać swobodnie. |
09-01-2013, 21:48 | #316 |
Reputacja: 1 | - Mam tą butelkę z powietrzem po Saulu, mogę się z kimś podzielić i ewentualnie we dwójkę sprawdzimy, jeśli nikt nie chce, to ja się tym zajmę, wy sprawdźcie co z resztą, zarówno kasynem jak i pracownikami. Podejrzewam że niektórzy mogli stracić domy lub mienie, mały bonus ze skarbu Fritzza pomoże nam zaskarbić lojalność według mnie. - Dhampir wyciągnął magiczną butelkę i przygotował się do zejścia pod wodę.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
12-01-2013, 00:41 | #317 |
Reputacja: 1 | Dzieci Czarnej Pustki Szansa na spotkanie (20%): 45! Porażka! Don zanurkował w końcu samotnie do zalanych wodą jaskiń. Dzięki swojej magicznej butelce mógł spokojnie przebywać w jaskiniach parę godzin, choć ciężka zbroja trochę mu wadziła i utrudniała poruszanie się. Woda była stosunkowo przejrzysta, więc Don bez problemów mógł rozejrzeć się co zostało z pokoju Depory oraz ze szyfromagów. Jedyne obawy jakie dhampir mógł mieć to morskie bestie, które mogły wpłynąć przez tunele do jaskiń - na szczęście jednak nic takiego nie spotkał. Płynąc głębiej w jaskinie, dhampir zauważył unoszące się w wodzie kawałki skór, martwe ciała, kawałki mebli - słowem wszystko co zostawili w jaskiniach. Oprócz szyfromagów. Nawet w laboratorium drowki nie było po nich śladów, ku rozgoryczeniu dhampira. Albo nurt zabrał ich ciała paroma przejściami do morza, chociażby tym gdzie wcześniej znaleźli barakudy, albo uciekli z podziemi na czas. Don nie miał raczej zamiaru szukać ciał w tunelach łączących się z morzem, więc wrócił do kasyna zameldować co znalazł i zobaczył. Noc, Wtorek, 10 Rova 4708 AR Wypad Dona do jaskiń zajął mu trochę czasu, więc gdy grupa wróciła z przemoczonym dhampirem do wyższych partii kasyna była już późna noc. Po kasynie krzątali się pracownicy kasyna nie wiedząc co powinni zrobić. O tej godzinie kasyno powinno być otwarte i rzeczywiście było paru gości, ale nie grali - szukali jedynie schronienia, suchego miejsca. Wielu było ciężko poranionych, wielu płakało. Pracownicy starali się ile mogli aby ich pocieszyć a gdy ktoś miał czym zapłacić - oferowali ciepły posiłek. - Kiepsko to wygląda. Prawie całe nabrzeże zniszczone... wielu rannych... morskie bestie wypchnięte na ląd atakowały ludzi... Elf poszedł pomóc z nimi walczyć. Powiedział, że musi o wszystkim opowiedzieć przełożonym. - oznajmił Dojan, podbiegając do nich szybko gdy tylko wyszli z piwnic. - Pozwoliłem rannym schronić się tutaj i za połowę ceny zaoferowałem im posiłek. Pójdzie po kosztach, ale powinno zapunktować w oczach ludzi... - dodał nieco ciszej. - Fala doszła do nabrzeża i zniszczyła parę domów stojących najbliżej morza - nas na szczęście uchroniły właśnie te domu przed falą. Co jeszcze... wiele statków zatonęło, inne z kolei zostały wepchnięte na ląd lub mocno uszkodzone... nie wygląda to najlepiej. - dodał ponuro. Do kasyna tymczasem schodziły się coraz to nowe ofiary tsunami. - Dzięki Desnie! Nic wam nie jest! - krzyknął znajomy kobiecy głos z tłumu. Samaritha. Nie była ani przemoczona ani ranna. - Don! Tak mi przykro, że tak wyszło... nie wiedziałam... chciałem pomocy szyfromagów... zrozum... to zagrożenie... mało czasu... - pół-elfka wyglądała na lekko zawstydzoną i zmieszaną. - Kiedy gwiazda pojawiła się na niebie dostaliśmy sygnał i szybko wyszliśmy z podziemi aby przyjrzeć się jej. Sarenrae musiała mieć nas w opiece, bo gdybyśmy tam zostali... nie wiem czy nawet arcymag dałby sobie radę z takim żywiołem. - wzdrygnęła się. - Gdy fale tsunami ustały arcymag kazał nam pomóc ocalałym, usunąć szkody i wygnać bestie, które dostały się na ląd. Wraz z nadrządcą, paroma magnatami i krasnoludami z huty ustalają teraz plan działania w obliczu tej klęski. - oświadczyła poprawiając szatę i rozglądając się po kasynie. - Dobrze, że nic wam się nie stało... i kasyno nawet całe! Dzięki Desnie, dzięki Desnie... muszę już wracać do doków, chciałam wam tylko zdać relację z tego co się stało i upewnić się, że nic wam nie jest. Do zobaczenia! - spojrzała na Dona - I proszę nie miej żalu do arcymaga, to był... trudny czas. - dodała trochę zakłopotana i wybiegła z kasyna. Południe Piątek, 13 Rova 4708 AR Minęły trzy dni od tsunami w Riddleport. Nabrzeże wyglądało już znacznie lepiej dzięki wspólnym wysiłkom wszystkich mieszkańców miasta. W mieście, w którym każdy dbał o własną skórę - takie wydarzenie było istnym ewenementem. Niemal każdy pomagał przy odbudowie nabrzeża... z drugiej strony mieszkańcy opłakiwali zmarłych zaledwie parę godzin - potem udali się na szaber. Po trzech dniach miasto wciąż podnosiło się po efektach tsunami, ale inny temat poruszano najczęściej w tawernach i gospodach - gwiezdny metal. Gwiazda, meteoryt czy cokolwiek to było, musiała przywieźć na Golarion spore pokłady gwiezdnych metali takich jak mithril, adamantyt czy noqual. Magnaci przestępczy zawijali rękawy chcąc sięgnąć po fortunę, która spadła na Devil's Elbow - był tylko jeden problem: statek. Podróż na wyspę zajmowała pięć godzin porządnym statkiem, więc małe łódki nie wchodziły w grę - zresztą jak załadowaliby metal? Najwięcej szczęścia w tej kwestii okazał się mieć Slyeg. Dzień po katastrofie przypłynął jego statek z morskiej wyprawy. Nie tracąc czasu, Avery Slyeg kazał go rozładować i wysłać na wyspę. Dziś natomiast do grupy doszły słuchy, że Zincher, który po śmierci Saula i tsunami zdawał się stracić zainteresowanie Złotym Goblinem, zdobył statek i właśnie szykuje się, osobiście, do wyprawy. Po elfie Kwava wciąż nie było śladu, natomiast życie w kasynie powoli wracało do normy. Klientów było mniej, ale wystarczająco aby się utrzymać - prawdopodobnie. Po śmierci Saula pojawiło się również paru chętnych do kupienia kasyna, choć cena i warunki były jeszcze do negocjacji. ~*~ Mniej więcej w południe do drzwi Goblina zapukał mężczyzna w czarnym kubraku. - Witam. Jestem Gaston Della'vre. Przyszedłem dostarczyć wiadomość dla pana Baltazara Hoona i jego córki. - odparł mężczyzna ze stoickim spokojem. Kiedy dwójka się pojawiła kontynuował. - Z przykrością muszę stwierdzić, że szanowny i kochany pan Alojzy Seawood zginął w porcie gdy nadeszła fala tsunami. Jego pogrzeb odbędzie się dzisiaj o 15. Pan Seawood życzył sobie aby wasza dwójka uczestniczyła w mszy oraz wysłuchała jego ostatniej woli. Do zobaczenia zatem. - skinął i szykował się do wyjścia. |
12-01-2013, 19:07 | #318 |
Reputacja: 1 | Kapłan był zadowolony. Fakt, że fale wdzierające się do podziemi dodatkowo zmiażdżyły irytujące widmo tylko dopełnił całości szczęścia. Zaproszenie oczywiście przyjął, choć przyznać musiał, że śmierdziało na co najmniej milę. Szansa, że była to zasadzka zorganizowana przez samego Alojzego albo jego jednak-nie-martwą żonę było całkiem spore, dlatego też przed pójściem gdziekolwiek poświęcił należytą liczbę godzin na przywdzianie anonimowego przebrania i wypytanie po mieście, czy śmierć staruszka jest prawdą i czy nikt nie widział ostatnio jego żony. Następnie dla pewności skorzystał też z danej mu mocy niewidzialności robić mały w-miarę-możliwości nieryzykowny zwiad na terenie jego posiadłości. W końcu odnalazł swoją córkę. - Gotowa? - spytał podając jej dwornie ramię. Miał na sobie nową, drogą szatę (znowu) i miał nadzieję, że ta przetrwa trochę dłużej od jej poprzedniczki, w zniszczonym kataklizmem mieście krucho było bowiem z dostawami i niełatwo znajdzie następną. Na odchodnym zwrócił się jeszcze do jednorękiego krasnoluda, który ewoluował do swojego rodzaju dobrego ducha kasyna. - Dojanie, postaraj się w razie możliwości dowiedzieć jak obecne wydarzenia wpłynęły na ceny towarów w mieście. Trzeba będzie zdecydować, czy sprzedawać zdobyte w boju kosztowności teraz, czy poczekać do bardziej korzystnego momentu. Do reszty zaś rzekł: - Możliwe, że nadal w jakiś sposób zyskamy dostęp do obiecanego nam przez Seawooda statku. Dam znać, jak wrócimy. A później poszedł. Trzeba było potańczyć na grobie starego głupca. W przenośni, oczywiście. |
12-01-2013, 22:42 | #319 |
Reputacja: 1 | Tunele były w fatalnym stanie, cieszył się ze wpadł na pomysł wsadzenia ozdobnego stolika i skóry niedźwiedzia polarnego do torby przechowania. Cała reszta zdawała się beznadziejnie zniszczona. Nawet gorzej, ciało drowki jak i gricka nie nadawały się na to żeby jakkolwiek odratować skóry, mimo to, wyłowił ciało elfki. Przynajmniej było czym postraszyć dzieciaki lub dać gawiedzi coś, na czym mogliby się wyżyć za niespodziewaną falę. Zgromadzenie w Goblinie było... co najmniej nietypowe jak na ten lokal. Załamani utratą całego dobytku nie byli akurat niczym nowym, ale ci tutaj nie byli sobie winni uprawiając hazard, z kolei ranni byli całkowitą nowością. Pomysł Dojana był bardzo rozsądny, nie tracili nic na tym a zyskiwali w oczach mieszkańców. - Doskonały pomysł, jeśli znajdą się jakieś bandaże, to możemy się też zająć częścią rannych. Jak już przynajmniej trochę się wysuszę. Wszystko w tunelach zostało zniszczone niestety. – Gdy tylko zrzucił z siebie całkowicie przemoczone ciuchy, zszedł ponownie na dół, pomóc nieco poszkodowanym. Przynajmniej tyle ile umiał, mało kto się tego po nim spodziewał, ale umiał pozszywać ludzi równie dobrze co niejeden szpitalnik. Gdy miał ręce upaprane po łokcie, tym razem nie od wylewania flaków z potworów, w kasynie pojawiła się Samaritha. Do niej akurat nie miał żadnych pretensji, ale potwierdziła jego przypuszczenia. Skrzywił się kiedy tylko usłyszał wzmiankę o arcymagu. - Mi też jest przykro, dostaliście ważne informacje, bez których nawet nie wiedzielibyście co się dzieje, wcześniej naprowadziłem was na dobry trop, a tak pięknie mi się za to odwdzięczył. Nie mam do niego urazy, ale następnym razem niech nie liczy zbytnio na to że będę chętny mu pomóc, niezależnie od tego co mu się wydaje ważne. - Wiedział czym ryzykował pomagając wcześniej magom, nie dziwiło go to co zrobiło, ale miał zamiar później solidnie wykorzystać to co zrobili jako kartę przetargową, gdyby kiedykolwiek doszło z nimi do konfliktu lub chcieli do czegoś Dona wynająć. Kiedy ludzie zostali opatrzeni, przyszedł czas na profit. To prawda że wiele statków zatonęło i było to tragedią. Nie zmieniało to jednak faktu że trzeba było wydobyć dobra z nich w jakiś sensowny sposób. Miał butelkę z powietrzem i doskonale widział w ciemnościach, co dawało mu przewagę nad większością okolicznych szabrowników. W dodatku miał zamiar skoncentrować się na kajutach kapitańskich, lunetach, sekstansach, mapach, złocie i ewentualnie cennych towarach z ładowni, które dałoby się łatwo wyłowić a ciężko byłoby zidentyfikować. Włócznie, lub jakieś przywiązywane ostrze zapewne byłoby niezbędne w takiej sytuacji. Dopiero później miał zamiar zająć się polowaniem na Rozpruwacza, dodatkowy tysiąc mógł mu nieco zasilić kiesę, do tego wyeliminowanie szkodnika w momencie gdy miasto borykało się z większymi problemami, mogło ograniczyć ofiary. - No dobrze panowie, kto chce mi pomóc uwalniać zatopione statki z kosztowności i niektórych towarów? Potem myślę zapolować na Rozpruwacza z Jabola, nagroda powinna być ciągle aktualna a teraz przy tym chaosie może być bardziej aktywny. - Zwrócił się do współwłaścicieli Goblina.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
13-01-2013, 16:28 | #320 |
Reputacja: 1 | Jasper kiedy tylko załatwił wszystkie niecierpiące zwłoki sprawy w kasynie, wybrał się sprawdzić, czy wszystko w porządku z jego znajomymi sprzed Goblina. Lista obejmowała właściwie trzy nazwiska, więc zeszło mu z tym dosyć szybko. Osobami były siostra Erin, stary znajomy ojca i adwokat u którego niegdyś pracował. Kiedy wrócił, dołączył do pomysłu dhampira. |