Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-12-2012, 00:16   #1
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
[Forgotten Realms/DnD 3.5] Podróż w nieznane



Rozdział I

Wszystko zaczyna się tak samo


Cienista Dolina była małą wioską, zupełnie inną niż ostatnio odwiedzane przez Kyllana miejsca. Nie było słychać zgiełku setek ludzi, straże nie przechodziły co chwila po ulicy przeganiając żebraków i odstraszając złodziei. Nie było słychać stukotu kół wozów uderzających o kamienne uliczki, powietrze nie było przesycone mieszanką potu, odchodów wylewanych prosto na ulicę i przypalonego jedzenia. W tej małej, zapomnianej przez bogów wiosce życie toczyło się zupełnie innym trybem.

Koń, prowadzony przez kleryka jechał powoli w stronę centrum wioski, które stanowiła mała oberża. Niski, przysadzisty budynek znajdował się w samym środku osady. Z komina osadzonego niepewnie na spadzistym dachu wydobywała się cienka nitka dymu. Okna, przez które z powodu grubej warstwy brudu nie było nic widać, bardziej odstraszały potencjalnych gości niż zapraszały do skorzystania z uprzejmości gospodarza. Kyllan nie miał jednak siły jechać dalej, jego ciało rozpaczliwie domagało się normalnych warunków noclegowych, a żołądek błagalnym mruczeniem prosił o ciepły posiłek, na który nie składało się chude, upolowane przy odrobinie szczęścia leśne zwierzątko typu zająca czy wiewiórki.


Kleryk ze smutkiem pomacał chudą sakiewkę. O ile na tym odludziu mógł uchodzić za bogacza, o tyle w większym mieście nie byłoby go stać nawet na dzban chrzczonego piwa. Mężczyzna zsiadł ze swojego rumaka, oddając lejce niskiemu chłopakowi, który miał zaopiekować się wierzchowcem. Kyllan wolał nie ryzykować, i obiecał chłopakowi miedzianą monetę, jeśli koń będzie wypoczęty i zadbany. Same słowa wywołały u chłopaka nielichą ekscytację i podniecenie, co widać było w jego zachowaniu oraz w tym, jak delikatnie zaczął obchodzić się ze zwierzęciem.

Ciężkie, drewniane drzwi prowadzące do wnętrza karczmy otworzyły się z drażniącym uszy jękiem. Nikt z nielicznych gości oberży nie zaszczycił mężczyzny nawet spojrzeniem w jego kierunku. Puste stoliki rozproszone w nieładzie po całej sali głównej nie odbiegały od wyobrażeń kapłana na temat wnętrza. Niemal czarne blaty pokryte były grubymi wcięciami i brudem. Stołki, o ile trzymały się prosto, wyglądały na bardzo niepewne. Mimo to mężczyzna zasiadł na jednym z lepiej wyglądających, czekając na karczmarza. Zamiast jego pojawiła się służebna dziewka, która zupełnie do tego miejsca nie pasowała. Uśmiechnięta, zadbana brunetka o hipnotyzującym spojrzeniu podeszła do Kyllana, poruszając wdzięcznie biodrami.


- Czego wam trzeba, panie? - spytała uprzejmie, a sposób w jaki mówiła nie przywodził na myśl zapadniętej dziury, za jaką mogła uchodzić Cienista Dolina.
- W tej chwili? - Kyllan omiótł służącą spojrzeniem. W miarę niezbyt nachalnym. - Na początek coś do zjedzenia poproszę.
- Mam coś wam polecić, panie, czy wiecie czego chcecie? - dwuznaczność tego pytania tylko potwierdzała, że dziewczyna nie pochodziła z tego miejsca.
- Liczę na twój dobry gust i wezmę to, co polecisz - odparł.
Dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie, po czym bez słowa odwróciła się i odeszła w stronę szynkwasu.
Kilka minut później przed klerykiem pojawiła się głęboka, drewniana miska pełna gorącego gulaszu. Na talerzu obok wylądowało pół bochenka chleba, a w kubku znajdowało się czerwone wino. Dziewczyna bez słowa zostawiła na stoliku jedzenie, po czym skierowała się do drewnianych drzwi prowadzących do kuchni.


Po pół godzinie miska była pusta, zaś Kyllan wycierał jej dno ostatnim kawałkiem chleba. Uśmiech mimowolnie zawitał na jego twarzy. Gorący, a co najważniejsze smaczny posiłek spowodował, że oczy mężczyzny same zaczęły się zamykać. Kleryk wstał i powolnym krokiem ruszył w stronę grubego karczmarza, chcąc uregulować należność za posiłek.
- Smaczne jadło podajecie, mości gospodarzu. - zagaił przyjaźnie. Otyły karczmarz pogładził się po sumiastych wąsach, przyglądając się uważnie klientowi.
- Ano tak mówio. Z dalekaście panie? Nie znam waszej mor... twarzy waszej nie znam. - poprawił się szybko karczmarz.
- Ano z daleka. - zdawkowo odparł Kyllan - Ile się należy za kolację?- spytał po chwili.
- Razem ze pokojem to będą dwie sztuki srebra. - oczy gospodarza aż się zaświeciły na samą myśl o zarobku.
- Pokój? Nie prosiłem o pokój. - ze zdziwieniem odparł kapłan.
- Jak to panie, nie zostajecie? Przeca noc idzie, zara ciemnić się będzie. - z jeszcze większym zdziwieniem na twarzy odpowiedział pytaniem karczmarz.
- A, bo wy panie nie stond. - po chwili sam siebie poprawił gruby mężczyzna.
- Zostańcie panie na noc, piniondz to nie duży, a i duszę i życie ocalicie. - bez emocji w głosie zaproponował gospodarz. Kleryk miał przeczucie graniczące z pewnością, że słowa mężczyzny są prawdziwe i nie chce on tylko wyłuskać od podróżnego kolejnych monet.
- Ja was nakłaniać nie bende, zrobicie jak chcecie. Ale nikt tu u nas po zmroku nie wyłazi za wioskę, tyle wam panie powiem.- po tych słowach wrócił do czyszczenia miski szmatą, której nikt normalny nie użyłby do wycierania podłogi.

Do karczmy zaczęło wchodzić coraz więcej osób, wypełniając pomieszczenie coraz większym gwarem. W kominku rozpalono ogień. Początkowo tlił się jedynie mały płomień, pełzający po cienkich gałązkach, by po chwili buchnąć żwawiej i weselej, nadając całemu pomieszczeniu milszego i przytulniejszego wyrazu. Za jedynym czystym oknem widać było zachodzące za pobliskim wzgórzem słońce. Chwilę później ktoś zamknął z trzaskiem okiennicę, zamykając dostęp naturalnego światła do wnętrza. Nadciągała noc.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172