|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-10-2017, 23:51 | #181 |
Reputacja: 1 | - Może powinniśmy się zaopatrzyć w jakąś linę na przyszłość. Taką długachną, Luna mogłaby ją przenieść i albo by się sztabę wyciągnęło, albo po niej wspięło. Na razie, to pomysłów brak, chyba że się za miejscami na regalia rozejrzyjmy. - Jak powiedział, tak zrobił, zaczął się rozglądać za miejscami na symbole, potem zaś na przemian badać okolicę przy kuli i ciemnej latarni.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
19-10-2017, 08:47 | #182 |
Reputacja: 1 | Luna chwilowo nie miała żadnych pomysłów, zajęta łataniem ubrania i swoich skaleczeń. Jej lina była spleciona w koszyk na kulę, więc do niczego. Ech. Do czego to doszło, żeby powstrzymywała ich taka uparta iluzja. - No przecież chcemy pomóc! - wrzasnęła do pustych ścian. - Tyle wysiłku, żeby ochronić kupę gruzu... - Luna nie mogła wyjść ze zdziwienia. COŚ musiało tam być. Albo ktoś... Jakiś ktoś rzucił przecież to zaklęcie już PO zniszczeniu zamku. Szkoda, że nie wypytała Mirko o historię tego miejsca. Choć w sumie nie była pewna czy niziołki cokolwiek wiedziały... Szkoda, że nie mieli już kości księciunia; może zamek by ich wpuścił... Mogli wykorzystać jeszcze magiczną księgę, ale Luna wolała zostawić ją jako rozwiązanie ostateczne. Zresztą przypomniała sobie o niej dopiero jak szukała pochodni i wolała się do swojego gapiostwa nie przyznawać. Poza tym księga była przecież BARDZIEJ niebezpieczna niż chaszcze! O zaginionym krasnoludzie zapomniała już dawno. |
20-10-2017, 22:16 | #183 |
Reputacja: 1 | Krzyk Luny pochłonęły porośnięte bluszczem ściany. Nikt na niego nie odpowiedział i szybko przeminął, nie odbijając się choćby echem. Yetar nie znalazł żadnego miejsca, gdzie dało się coś wcisnąć, więc wszyscy musieli czekać na Elvina. Sposób rycerza wydawał się działać - ale okazał się czasochłonny. Również sam miecz i mięśnie Blacktowera odczuły dotkliwie przecinanie mocno wzmacnianej na środku metalem sztaby. Kiedy ta wreszcie się poddała i pchnięte wrota otworzyły się niczym świeżo naoliwione, Elvin poczuł się bardzo zmęczony. Broń i pancerz ciążyły i wiedział, że musi odpocząć zanim będzie mógł biegać czy walczyć tak samo sprawnie jak wcześniej. Ich oczom ukazały się wewnętrzne ściany wież i murów, drzwi do środka jak również dwa przejścia na mniejsze dziedzińce zamkowe. Wszystko to porośnięte i zarośnięte było kolczastymi krzewami w ogromnych ilościach. Podobnie zresztą jak obszar tuż za bramą, przez który ponownie musieli się przebijać - tym razem zaledwie kilka metrów i obyło się bez obrażeń. Ku pewnemu zaskoczeniu weszli bowiem na oczyszczoną przestrzeń. Pod nogami mieli kamień, a przed oczami fontannę, której centrum stanowił posąg kobiety - bogini. Wytężając pamięć uznali jednogłośnie, że to ta sama, którą znaleźli w podziemnym przejściu w swojej drodze do Chmurnej Twierdzy. Ten tylko wyrzeźbiono w innej pozie. Jedna ręka bogini była wyprostowana i po niej płynęła krystalicznie czysta woda, druga zaś zgięta przy ciele, z dłonią rozpostartą i wewnętrzną stroną skierowaną ku górze. Wokół posągu wybudowano niski murek, wewnątrz którego zbierała się spływająca z dłoni woda. Nagły ruch zaskoczył ich całkowicie. Z muru na jednej z wież zerwała się skrzydlata istota, której żadne z nich nie zauważyło. Pikując w dół z niezwykłą szybkością wyciągnęła pazurzaste łapy. Girlaen okazała się zbyt wolna i jeden z pazurów zahaczył o jej lewy bark i przebił zbroję, upuszczając krwi. Kamienny potwór zamachał swoimi skrzydłami i niewątpliwie z dużą ilością magiczności - jego masa musiała być ogromna - zaczął znów wzbijać się w górę. |
21-10-2017, 01:28 | #184 |
Reputacja: 1 | - Z góry! - Krzyknął Yetar to, co zdawało się być oczywiste. Od jak dawna czekały tu te stwory? Czy zagnieździły się po wyrośnięciu kolców? Te pytania musiały poczekać. Złodziej czasu wyszarpnął magiczny sztylet i rzucił nim w napastnika.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 21-10-2017 o 16:42. Powód: Dwojenie się w oczach |
24-10-2017, 08:58 | #185 |
Reputacja: 1 | Luna wrzasnęła na równi z okrzykiem bólu Gir, tyle że z zaskoczenia i przerażenia. To tak się traktuje wybawców?! Skupiła się na powietrznych prądach płynących przez twierdzę. Może wystarczająco silny podmuch sprawi, że kreatura spadnie - albo przynajmniej nie będzie mogła celować? - Yetar, połóż kulę na dłoni bogini, może to coś da! - krzyknęła do fetchlinga. |
24-10-2017, 20:14 | #186 |
Reputacja: 1 | Zaatakowana z zaskoczenia tropicielka nie miała większej szansy, by obronić się przed atakiem. Co gorsza, jej strzały nie bardzo nadawały się do ataku na kamienne paskudztwo. Na wszelki wypadek aktywowała czar, który wykryła mała czarodziejka w czasie identyfikacji jej nowej zbroi. Teraz miała większą szansę na unikniecie kolejnych obrażeń. Wyjęła z pochwy miecz i choć nie była w tym tak dobra jak w strzelaniu tym razem postanowiła walczyć bronią przystosowaną do bezpośredniego starcia. Wraz z Elvinem mogli atakować przeciwnika z dwóch stron jednocześnie, co dawało im większe szanse na jego trafienie. |
24-10-2017, 23:05 | #187 |
Reputacja: 1 | Nóż ciśnięty przez Yetara minął cel w dość dużej odległości. Fetchling czuł, że jego broń jest wyważona do rzucania, ale najwyraźniej potrzebował w niej znacznie więcej wprawy, aby cokolwiek trafić. Gargulec zawracał już i nawet wiatr zesłany przez Lunę nie odwiódł go od kolejnego ataku w swój upatrzony cel. Ciało Girlaen właśnie pokrywało się grubą, szarą skórą zmieniającą cały wygląd półelfki na zdecydowanie bardziej zwierzęcy, ale tropicielka dopiero wyciągała miecz, gdy pazury sięgnęły jej twarzy. Trafiły idealnie i być może tylko ta niezwykła ochrona z nowej zbroi pozwoliła zachować dziewczynie oczy. Długie szpony jednej z łap przebiły się bowiem i przeorały policzek, jednocześnie potężnym uderzeniem odrzucając głowę w tył, aż Girlaen pociemniało w oczach i zachwiała się na nogach. Zdołała zadać swój cios, ale ostrze miecza bez uczynienia szkody odbiło się od kamiennego ciała ich przeciwnika. Znacznie lepiej zadziałał miecz Elvina, który doskoczył z boku i odłupał magicznym orężem kawałek skrzydła. Magiczny wróg wydał z siebie gardłowy odgłos i odskoczył od przeciwnika, który zdołał go zranić, ciągle jednakże trzymając się blisko Girlaen. Wylądował na nogach, nie przestając jednakże machać kamiennymi skrzydłami, zaprzeczającymi wszelkim prawom fizyki. Oczy mi płonęły, kiedy niemal w pełni koncentrował się na swojej ofierze, gotów tym razem do pełnego ataku. |
24-10-2017, 23:35 | #188 |
Reputacja: 1 | Nie było dobrze. Nie tylko z jego rzutem, ale również z towarzyszką podróży. Magiczny stwór faktycznie mógł ją poważnie uszkodzić, lub co gorsza zabić, jej rany nie wyglądały najlepiej. Zostawił jednak walkę ze stworem Sir Elvinowi, postanawiając iść za pomysłem niziołki. Miał zamiar położyć kulę na posągu bogini, a potem ponownie zaatakować stwora sztyletem. Mając nadzieję że starczy mu czasu.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
25-10-2017, 08:13 | #189 |
Reputacja: 1 | - Ty!, ty! Paskudniku jeden! - krzyknęła Luna biegnąc do Girlaen. Nie wiedziała czy najpierw leczyć towarzyszkę, czy atakować stwora, ale zdecydowała się na to pierwsze, stając na palcach i kładąc dłonie na policzkach druidki. Potem miała zamiar zaczarować jej broń by skuteczniej raziła stwora. Ostatnio edytowane przez Sayane : 25-10-2017 o 13:03. |
25-10-2017, 21:21 | #190 |
Reputacja: 1 | Girlaen była zaskoczona siłą ataku przeciwnika. Do tej pory walczyła raczej z dystansu i nie obrywała tak mocno jak Elvin. Może ta kamienna paskuda nie lubiła zielonego koloru albo miała uraz do elfów? Dlatego tak uwzięła się na tropicielkę? Jak by nie było jedynie pomoc towarzyszy mogła ją teraz uratować, bo w walce wręcz nie była zbyt biegła i nie posiadała w swym ekwipunku żadnych leczniczych mikstur. Podczas gdy Luna próbowała jej pomóc musiała za wszelką cenę odeprzeć kolejny atak i obronić przyjaciółkę i siebie. To była desperacja, ale myśl, że nie jest osamotniona, dodawała sił. |
| |