|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-09-2007, 12:31 | #301 |
Reputacja: 1 | Mi Raaz był jak sparaliżowany. Jego myśli krążyły po głowie, a ból nadal palił zakończenia nerwów. Uderzenie było tak silne, ze nawet nie myślał o tym, że jego zbroja jest utytłana w gównie. Najbardziej irytujący wydawał się kał pozostający między zdobieniami. Końcówki palców bolały go tak bardzo, że nie potrafił powstrzymać drżenia rąk. ~~Czego on może chcieć, dostałem się do drużyny. Pomagam im. Wieczorem będę w domu krasnoluda. A w nocy będe stamtąd wychodził z berłem! Dlaczego skrzydlaty staruch chce, żebym właził do zamku??~~ - Na wszystkich bogów chaosu, ta dzika magia mnie zabije. Co rzucę czar, to prędzej czy później za to obrywam. Krasnoludzie, czy ja usłyszałem: cytrynowa kula świeżości? W takim razie nie wiem, czy druidka powinna z nami iść. Wiem, że nie jest to tak do końca bezpieczne. Słyszałem, że przy procesie produkcji tego specyfiku w ogóle nie zatrudniano kobiet żadnej z ras. Nie udowodniono jeszcze niczego, ale jest duże prawdopodobieństwo, że bliski kontakt może uniemożliwić im zajście w ciąże. Do tego samo przebywanie w pobliżu może zazwyczaj kończy się wysypką na całym ciele, świerzbem, zapaleniem zatok i spojówek, no i unoszącym się długo zapachem cytryny. Dlatego zaoferuje się i mogę iść do zamku zamiast druidki. W końcu przyda się jakiś czaromiot. No i od razu rozwiążemy problem transportu futrzaka. ~~Panie okaż łaskę i spraw, żebym ich przekonał. W zamian w Twoim imieniu zadam nekromancie taki ból, że będzie błagał o śmierć~~ Kapłan stał po środku pomieszczenia, zbolały, nie wyspany, głodny i, co go najbardziej irytowało, upaćkany kałem. Wiedział, że jeżeli wypadki nie będą się układał po jego myśli to może przestać nad sobą panować. Wiedział też, że wyolbrzymił część faktów odnośnie cytrynowej kuli. Choć słyszał o tym, że przy produkcji tego specyfiku odnotowano wiele zgonów. |
05-09-2007, 12:53 | #302 |
Reputacja: 1 | Ork najpierw pomógł Aydennowi, później starał się pomóc krasnoludowi. Wysłuchiwał jednocześnie tłumaczeń Mi Raaza, wiedział że coś jest nie tak w wytłumaczeniu, od razu powiedział: - Kapłanie może przestaniesz łgać i powiesz prawdę? Nie lubię jak ktoś kłamie w żywe oczy, za to głowy spadają! Yokura swoją wypowiedz zakończył ostro, nie tolerował kłamstw ani ludzi którzy próbują zataić prawdę. Ork nie wiedział nic na temat cytrynowej kuli świeżości dla tego nie zabrał głosu w tej sprawie. Następnie zwrócił się do swojego elfiego towarzysza z którym najlepiej się dogadywał: - Mości przyjacielu Rasganie masz wychodek na sobie. Może tak byś zrzucił te szambo z siebie? Roześmiał się lekko i ponownie odwrócił się w stronę Mi Raaza oczekując odpowiedzi... |
05-09-2007, 13:20 | #303 |
Reputacja: 1 | -Myślę, ze Pani Luinëhilien sama jest w stanie zdecydować czy che iść z nami pomimo twoich rewelacji, czy nie. - odezwał sie Aydenn sponad głów reszty towarzystwa. - Co do Ciebie natomiast, to po pierwsze z całej naszej zbieraniny, to właśnie Ty najbardziej rzucasz się w oczy, a to jest nam w tej chwili najmniej potrzebne. Po drugie, jeśli zajdzie potrzeba skradania, a pewnie zajdzie, to w tej swojej puszce nie masz na to żadnych szans. Po trzecie w końcu, na cholerę nam czaromiot, który po każdym zaklęciu będzie dostawał apopleksji. Wilczyca się nam przyda w środku, choćby po to, aby przesłać wam wiadomość bez konieczności użycia magii. Jeśli natomiast nasza Pani zdecyduje się zostać tutaj, to weźmiemy drugiego druida lub tropiciela. - Aydenn przewał na chwile, spoglądajć po reszcie drużyny i zatrzymując w końcu swój wzzrok na krasnaludzie. - Ja jestem za tym, żeby Mi Raaz został tutaj, jednak to Ty mości Turamie nas wynająłeś, dlatego twoje zdanie jest decydujące. Decyduj więc. - |
05-09-2007, 13:53 | #304 |
Reputacja: 1 | ~~No i jestem w kropce. Pomyślmy, rzucę kilka czarów, a później poszatkuje mieczem orka. Tak, i zobaczymy kogo jeszcze.~~ Uśmiechnął się do własnych myśli, jednak chwila zastanowienia pozwoliła mu podejść do sprawy na nowo. ~~Spokój, opanowanie, profesionalizm~~ Odetchnął głęboko, w myślach policzył do dziesięciu. Uspokoił swoje emocje. Przeszedł po pomieszczeniu. Stanął w takim miejscu, że w razie upadku miałby pod sobą wyjątkowo mało nieczystości. ~~Jak im powiem o staruchu, to kleszcz mnie porazi. Znowu. Pewnie mocniej. Jak im nie powiem, to w końcu im puszczą nerwy i oni mnie będą chcieli pobić~~ Westchnął. - Skoro nazywasz mnie kłamcą, to niech i tak będzie. Nie wiem czyżeś czytał już Omnes Alchemica, albo Alchemium Opus Magnum?- nerwowe niezauważalne spojrzenie w stronę elfickiego maga było niezauważalne - tam można znaleźć nie tylko proces technologiczny samej produkcji, ale tez efekty w kontakcie z samym środkiem. Ale skoro próbując podzielić się własną wiedzą zostałem jedynie posądzony o kłamstwo, to w takim razie wolę już zostać tutaj. Powstrzymam się też od udzielania rad. Palcem prawej ręki zaczął wygrzebywać kał z oczodołu czaszki osadzonej na lewym ramieniu. Gdy skończył wiedział już jaki będzie następny jego krok. Musiał zaryzykować. To co chciał zrobić niosło ze sobą sporo ryzyka. Obejrzał całe otoczenie. Oprócz gladiatora wszyscy byli w zasięgu czaru. ~~Cudownie. Czeka nas dwanaście minut szczerej rozmowy orku. Rozmowy, która dla wielu z nas nie będzie przyjemna~~ Krótki szept, inkantacja modlitwy. Szybki gest. Dłoń zaciśnięta na sztylecie ofiarnym, z symbolem Ashura na rękojeści. Mi Raaz rzucał czar, który mógł mu przynieść tyle dobrego co złego. Czyli w obu wypadkach bardzo dużo. ~~Panie daj nam siłę, aby ujawnić kłamstwa nieprzyjaciół moich, bym mógł zabić ich ku twej chwale~~ Odczekał chwilę z nadzieją, że czar już działa. - Yokura, powiedz mi po co łaziłeś po kanałach? Chciałeś kogoś zabić, okraść, a może na czyjeś zlecenie wprowadziłeś swoją drużynę w pułapkę. Wprowadziłeś prosto pod chmarę pijawek! I powiedz też, czy znasz mnie, spotkałeś kiedyś wcześniej, i czy czymś Ci się naraziłem, żeby nazywać mnie kłamcą? Czy masz jakiekolwiek naukowe podstawy, żeby poddawać w wątpliwość moje słowa? Zapytajmy maga. ~~Hehehe, też jest pod wpływem czaru~~ Czy tomy o których mówiłem, istnieją? I czyż w szóstym tomie Alchemium Opus Magnum nie są poruszone kwestie środków zapachowych i oczyszczających? Skoro nazywasz mnie kłamcą proszę, udowodnij to! A co do druidki, to moja propozycja już nie jest aktualna. Nie ruszam się stąd i czekam na powrót reszty. Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 05-09-2007 o 13:55. |
05-09-2007, 18:17 | #305 |
Reputacja: 1 | W ciągu tych kilku minut tyle się wydarzyło... "Pocisk" z odchodów (przed którym szybko odskoczyła) Upadek Rasgana, Yokury i Mi Raaza. Kłótnia, zarzucanie sobie wzajemnie kłamstw... Druidka nie za bardzo za tym wszystkim nadążała... Wszyscy zastanawiali się, jak przedostać Nuhillę do góry. Gdy Ayednn powiedział, że to ona powinna zdecydować, czy chce iść, skinęła głową na znak, że tak. Nie przeszkadzało jej to, że miała iść ostatnia. - Przywiążę Nuhillę sama. Poczeka na górze, ale chciałabym, żeby była przeniesiona na górę tuż przede mną... - mówiła cicho, i miała nadzieję, że ją usłyszą, w tym całym zamieszaniu z kapłanem. Ten ton, którym mówił do Yokury, wydawał się jej co najmniej dziwny... |
05-09-2007, 18:26 | #306 |
Reputacja: 1 | - Yokura, powiedz mi po co łaziłeś po kanałach? Chciałeś kogoś zabić, okraść, a może na czyjeś zlecenie wprowadziłeś swoją drużynę w pułapkę. Wprowadziłeś prosto pod chmarę pijawek! I powiedz też, czy znasz mnie, spotkałeś kiedyś wcześniej, i czy czymś Ci się naraziłem, żeby nazywać mnie kłamcą? Czy masz jakiekolwiek naukowe podstawy, żeby poddawać w wątpliwość moje słowa? Ork czuł że musi mówić prawdę, nie miał nic do ukrycia więc zaczął odpowiadać: Mi Raazie widzę że nie jesteś uczciwy wobec nas jako drużyny, ale muszę odpowiedzieć na twoje pytania, więc tak: W kanałach byłem wykonać z moimi przyjaciółmi pewną misję, jaką to nie jest już ważne ponieważ oni nie żyją, zabiła ich ta bestia. Przeznaczenie połączyło mnie bestię i drożynę... Czy cię znam nie wiem, może tak może i nie... Może kiedyś cię gdzieś widziałem, ale nie przypominam sobie. Czym mi się naraziłeś? Pokopałeś mnie prądem, a z tego co zaobserwowałem dzika magia objawia się od razu podczas czarowania, a nie jakiś czas później. Nie powiedziałem też że znam się na alchemii więc tej części twojej wypowiedzi nie podważyłem. Więc teraz ty odpowiedz na moje pytania. Co się stało, co to był za impuls? Twoje wyjaśnienie było takie ubogie że czuje się że kłamiesz, unikałeś odpowiedzi na te pytanie. Skąd ty się wziąłeś w kanałach i co masz tutaj do zrobienia? Yokura zakończył chyba najdłuższą wśród tej drużyny wypowiedź. Teraz czekał na odpowiedz Mi Raaza choć przypuszczał że kapłan i tak coś zatai. |
05-09-2007, 19:03 | #307 |
Reputacja: 1 | Mi Raaz spojrzał na otaczających go członków drużyny. Nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Liczył na to, że ork coś będzie starał się ukryć, zataić. Że zacznie lawirować między kolejnymi zdaniami. Chciał wzbudzić w nim agresję. Wiedział, że wtedy cała nieufność drużyny przeniosłaby się na Yokurę właśnie. Teraz wszystko zaczynało się walić. I wszystko przez nekromantę. Kapłan spojrzał z nadzieją w oczy Rasgana. Jedynej przychylnej i zaufanej mu osoby. Ale i tam nie znalazł odpowiedzi na pytanie co zrobić. Jego życie wisiało na włosku. Jeżeli się przyzna, będzie już bezużyteczny dla nekromanty i z pewnością zginie. Jeżeli się nie przyzna to drużyna straci do niego resztki zaufania i nawet jeżeli go nie zabiją stanie się nieprzydatny dla nekromanty. Czyli zginie. Tak czy inaczej pozostało mu może kilkadziesiąt uderzeń serca. Chyba, że... - Yokura, na początek przepraszam, za ten oskarżycielski ton. Ale sam byś się podobnie zachowywał gdyby zarzucono Ci kłamstwo. Tym bardziej, gdyby Twoje życie było na włosku. Prawda jest taka, że pewna osoba, bardzo bardzo chce, żebym dostał się do zamku. Ta osoba ma nade mną swego rodzaju kontrolę. To porażenie elektrycznością było swoistym przypomnieniem dla mnie, żebym podążał wyznaczoną mi ścieżką. Prawda jest taka, że jeżeli powiem wam więcej to prawdopodobnie zginę. Dlatego proszą Cię Yokura - Kapłan zrobił krok do przodu - Proszę, tak jak i Ty jestem zmuszony mówić prawdę, ale wiedz, że każda moja odpowiedź może mnie zabić. Dlatego zadawaj pytania i to dokładne, a już za chwilę będziecie mieli jedną osobę mniej w drużynie. Mi Raaz rozejrzał się po wcześniej wybranym miejscu. Spodziewał się teraz silnego bólu i upadku. To dlatego wybierał miejsce wolne (w miarę) od nieczystości. (o ile nie padam rażony kleszczem) - Krasnoludzie, proszę opowiedz wszystko co wiesz o berle zakończonym smoczą łapą.~~Teraz z pewnością padnę. Mam tylko nadzieję, że mnie oszczędzi. A jeśli nie, to cóż. Ashurze jeszcze dziś zasiądę przy twoim tronie w wiernej straży przybocznej~~ Mi Raaz miał nadzieje, że na krasnoluda podziałała sfera prawdy równie dobrze jak na Yokurę |
05-09-2007, 19:54 | #308 |
Reputacja: 1 | Elf przemówił ze złością w głosie. - Druzyna? To jakieś bzdury. Oskarżacie się wzajemnie. Za Mi Raaza poręczylem i poręczę jeszcze raz. Zawarłem z nim braterstwo krwi. I jeśli chodziło by o mnie to i za orka poręczę, dlaczego? Bo on jest wojownikiem, prawdziwym wojownikiem. W dupie ma zagrywki zabójców, nieczyste zagrania fechmistrzów i triki gladiatorów. On reprezentuje siłę, ja zręczność, a Mi Raaz jest połączeniem obu. Wybierając skład druzyny - elf mówił coraz spokojniej, ale i coraz bardziej stanowczo - wybrał bym właśnie tą dwójkę. Wolałbym by poszedł ze mną Mi Raaz, Yokura, Turam i ja. I uwierzcie mi będziemy się mniej rzucać w oczy niż Aydenn i reszta. Chcecie dowodów? Pokazać wam co potrafi Wygnaniec? Odważycie się podważyć moje słowo? - elf tylko czekał by ktoś sprzeciwił się jego zdaniu. Prawda była taka, że mógł z Turamem i tylko z Turamem, albo z wymienioną dwójką i Turamem przemierzać korytarze niezauważenie, nie rzucając się w oczy. Tylko czy drużyna uwierzy w to na słowo, czy może będzie chciała dowodów? Tak czy inaczej będzie po jego myśli. Albo pójdzie ze swoim składem na górę, albo... - Widze to tak. Idę na górę z Turamem. Będę jego gościem, jestem szlachcicem, nikt się nie pozna, tylko się przebiorę w coś i wyczyszczę. Potrafię sprawić, że Yokura i Mi Raaz będą niewidoczni dla oczu innych. Niestety, moja umiejętność działa tylko na prawdziwie zaufane osoby. Dodatkowo gdyby wywiązała się walka to trzech wojowników lepiej sobie poradzi niż dwóch i mag. Takie mam zdanie. Czekam na sprzeciwy.
__________________ Szczęścia w mrokach... |
05-09-2007, 20:06 | #309 |
Reputacja: 1 | Ork był zaszokowany, jeśli to od jego pytań ma zależeć życie tego człowieka, to wolał ich nie zadawać. - Widzę Mi Raazie że jednak w tobie zasadniczo nie ma zła, oszukałeś mnie bo musiałeś. Pogadamy po tym co musisz zrobić, a wiedz że ci pomogę. Nigdy nie czułem się jak pies na uwięzi, ale przypuszczam że takie życie nie jest miłe. Pomyślał: -- Lepiej nie pogarszać i tak złej już sytuacji -- Popatrzał po reszcie członków drużyny i powiedział: - Te wyznanie chyba zmienia postać rzeczy, co chcecie zrobić? Ja jak już wspominałem zdaje się na to co Wy powiecie. |
05-09-2007, 23:37 | #310 |
Reputacja: 1 | Nagle dziwna piramidka postaci pod kratą się zatrzęsła. Verryaalda zwinnie odskoczył w tył unikając obryzganiem odchodami, w które wpadła ta dziwna trójka. Gdy w końcu się pozbierali i zamaskowany wskoczył na górę, Verryaalda powolnym krokiem podszedł po krate. Z całkowicie obojętną miną i wogóle nie zwracjąc uwagi na dziwne wrzaski toczone wokół, spojrzał w góre w otwór. Zwinnie podskoczył, złapał się krawędzi i spokojnie podciągnął wchodząc na góre. Od razu udał się pod ścianę, tak by być jak najdalej od otworów na górze i oparłwszy się o mur czekał.
__________________ "Celem jest szczęście, brak cierpień, wszelkie przyjemności. Dlaczego mamy się bać śmierci, jeżeli gdy my jesteśmy to jej nie ma, a gdy nas nie ma, to śmierć jest?" Epikur z Samos |
| |