Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-06-2008, 16:01   #61
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Cread biegł razem z krasnoludem w poszukiwaniu swego elfickiego przyjaciela. Gdy dobiegł do miejsca, w którym zniknął razem z Amnickiem, jego przypuszczenia okazały się słuszne- „przyjaciel” był w rzeczywistości iluzją. Mimo wszystko było dość dziwne to, jak się zachował. Gdyby był kapłanem Talosa, w walce użyłby magii. Oczywiście, mógł chcieć zadać jeden celny cios za pomocą sztyletu, ale takie zachowanie podpowiadała logika, nie instynkt niszczenia. Ten kazał zniszczyć wroga w spektakularny sposób, z użyciem jak największej ilości środków i broni oraz prymitywnych czarów ze szkoły wywoływań.
Zasadniczo w wywoływaniach nie było niczego prymitywnego. Przynajmniej w rozumieniu czysto arkanicznym. Tak naprawdę jednak w oczach Creada nie było gorszego rodzaju magii. No, może z wyjątkiem nekromancji.
Gryf po prostu nie mógł zrozumieć, jak można wykorzystać zaawansowany alfabet magii przynależny wyższym kręgom Sztuki do tak prymitywnych celów jak wywołanie kuli ognistej, tudzież deszczu meteorytów. Wielu magów było ogarniętych swoją mocą i zagubili się w dążeniu za jak największą potęgą. Różdżki, berła, zwoje, magiczne odkrycia innych uczonych- byli magami dla siły, jaka płynęła z włókien Splotu. Jednak streszczenia wielomiesięcznych studiów w jednym wyładowaniu magicznej energii było w najlepszym razie puste, jeśli nie barbarzyńskie. Magia wywołań miała prawo bytu tylko wtedy, jeśli wspomagała maga w odkrywaniu nowych praw mistycum i była ledwie małym krokiem na drodze ku zrozumieniu wszechrzeczy.
Przykładem takiego zaklęcia był magiczny pocisk, który Cread właśnie przygotował do użytku.
Nicość między piaskiem namacalnego
To co tworzy i niszczy ducha
Złączenie Czwórczy co nas ogranicza
Puste, choć Pełne
Pierwiastek Życia
Piąty element

W trakcie gdy mag rzucał czar, Galed wybiegł do przodu, szaleńczo rzucając się na oponenta. Jak się okazało, nie mógł popełnić większego błędu. Nie przewidział jednej rzeczy, o którą Gryf rwał sobie brodę od samego początku spotkania elfa z „Amnickiem”.
„Czy był sam?”
Teraz znali odpowiedź na to pytanie. Całe przedsięwzięcie zostało z góry zaplanowane tak, by zabić Lathandisa. Co więcej, dysponowali oni sporymi środkami. Zaklęcia iluzyjne, eliksiry, zapewne również trucizny i magia objawiona nie stanowiły dla nich niedostępnej mocy. Dopiero teraz Cread poczuł, z czym mają walczyć. Na przeszkodzie nie stali im „tylko” kultyści Talosa. Teraz mieli do czynienia z zorganizowaną przestępczością. Kult mógł utrzymywać całą bandę łotrów, o ile nie był sprzymierzony z gildią złodziei. To rodziło wiele kłopotów- świątynię można było zniszczyć od środka przy odrobinie wysiłku i wyczucia, ale zniszczenia gildii złodziei graniczyło niemal z cudem.
Na razie jednak nie trzeba było niepotrzebnie się niepokoić. Równie dobrze świątynia mogła wynająć zwykłego opryszka i dać mu ekwipunek. Póki nie miał większej ilości informacji, nie powinien był panikować. Na razie trzeba było podjąć strategiczne decyzje. Gdyby zaprzestał rzucania czaru i postanowił samemu stać się niewidzialnym, w odpowiedzi na magię użytą przez skrytobójcę, mógłby ujść cało z opresji. Ale to by sprawiło, że pokazałby przez sługami świątyni swoją prawdziwą siłę i naraził kompanów na kłopoty. Mógł też dokończyć zaklęcie i tym sposobem zranić łotrzyka. Gdyby ten zaś go zaatakował, mógłby zostać poważnie ranny. Potencjalnie atak był śmiertelny. Ale gdyby przyjął na siebie obrażenia, to niziołek na powrót stałby się widzialny i krasnolud mógłby go trafić. Zresztą, łotrzyk wyglądał na słabowitego – równie dobrze mógł go zabić jednym zaklęciem. Mimo swego niewątpliwego doświadczenia, przeciwnik nie był przecież twardym wojownikiem. Z drugiej strony nie wiedział dokładnie, gdzie znajduje się oponent, a zmarnowanie zaklęcia mogłoby go zbyt wiele kosztować. Wybór był prosty- kontynuował procedurę, atakując "Amnicka".
Tak naprawdę zaklęcie to należało do jednych z najbardziej przełomowych w dziejach magii. Na ledwie stronie księgi czarów znajdowały się runy będące kluczem do niemal wszystkich dziedzin magii. Najważniejszą częścią zaklęcia były runy transformujące powietrze wokół w najmniej poznaną substancję- czystą Moc. Następnie, za pomocą tych samych runów (choć zinterpretowanych w inny sposób) siły niewidoczne ludzkim okiem łączyły i nadawały kształt powstałej energii. W tym samym czasie, istota naznaczona uprzednio za pomocą specyficznej runy, wyłącznej dla zaklęcia, zaczynała wysyłać swą własną energię rezonansującą z świeżo utworzonym pociskiem, przyciągając go z bezbłędną precyzją prosto w cel.
Prawdziwa siła efektu kryła się jednak głębiej- Moc była substancją nie występującą naturalnie w Planie materialnym. Ba, nie była ona właściwa dla żadnej ze sfer, nawet planów wewnętrznych. Jej unikalność kazała twierdzić, iż jest ona podstawową cząstką Multiwersum, obecną w każdym materialnym i niematerialnym przedmiocie, stworzeniu i zjawisku. Prawdopodobne, że to z niej były utkane włókna Splotu, który niczym żyły transportowały ją przez Pierwszą Materialną pod wpływem drgań Serca-Mystry.
Był jeszcze jeden dowód na niezwykłość Magicznych Pocisków- obrażenia przez nie zadane mogły ranić nie tylko ciało, ale tez duszę. Cread nie zdziwiłby się, gdyby zaklęcie to było kluczem do odkrycia tajemnic wieczności, tworzenia i niszczenia, złączenia wszystkich szkół magii w jedno i, co najważniejsze, władzy nad własnym jestestwem w sposób przynależny dotąd bóstwom.
W każdym bądź razie, wraz z wymówieniem inkantacji w powietrzu zostały stworzone trzy pociski z olśniewającej, na wpół materialnej substancji, świecące się żółtawo-mlecznym blaskiem. Po chwili cofnęły się o kilka centymetrów w stronę piersi maga, tylko po to by wystrzelić z niebywałą prędkością w człowieka, z którym walczył elf. Dla pewności po rzuceniu czasu cofnął się kilka kroków w tył. Musiał się upewnić, ze niziołek mu nie zagrozi.
Kimkolwiek byli, zadarli nie z tym mędrcem.

<a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=14823" title="Internetowa Kostnica"><b>[Rzut w Kostnicy: 10]</b></a>
<a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=14882" title="Internetowa Kostnica"><b>[Rzut w Kostnicy: 14]</b></a>
Po rzuceniu czaru cofam sie o 1,5 metra w tył [F12]
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 14-06-2008 o 22:55.
Kaworu jest offline  
Stary 08-06-2008, 21:53   #62
 
Glinthor's Avatar
 
Reputacja: 1 Glinthor nie jest za bardzo znany
Lathandis, opanował nerwy. Co prawda pierwszy cios dość mocno upuścił mu krwi, ale teraz wyglądało na to, że znajduje się na lepszej pozycji. Walczył z nie uzbrojonym przeciwnikiem którego trzymał na dystans swojej broni.
Teraz z dużo większym spokojem wyprowadził swój cios w oponenta, z nadzieją, że jego umiejętności pozwolą szybko zakończyć to starcie, oczywiscie z nim jako zwycięzcą.
[Cios] okazał się wyjatkowo celny. Klinga miecza gładko podążyła za celem gdy ten próbował jej uniknąć, po czym zanurzyła się [głęboko] w ciało przeciwnika.

Z otwartej rany chlusnęła krew a na twarzy przeciwnika pojawiła się maska bólu. Elf już widział swoją wygraną.
 
__________________
Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem?
Mag rzucający czary dla zabawy.

Ostatnio edytowane przez Glinthor : 09-06-2008 o 22:32.
Glinthor jest offline  
Stary 14-06-2008, 01:11   #63
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Na oczach Creada łotrzyk upuścił krwi jego towarzyszowi. Sztylet na usługach przeklętego przez Creada boga zanurzył się w ciele Galeda lecz nie był to jednak cios, który kończył sprawę... łotrzyk najwyraźniej chciał się odrobinę pobawić ze swoją ofiarą, więc uśmiechnął się do niej chytrze i zniknął wychyliwszy do dna fiolkę z miksturą. Lathandis walczący zaciekle ze swoim niedoszłym... choć być może przyszłym zabójcą sprawdzali raz po raz swoją czujność i refleks próbując się wzajemnie szybkimi fintami, cięciami i pchnięciami celującymi między żebra. Galed zataczał się pod ścianą czekając na mające rychle nadejść kolejne ukąszenie małego sztyletu. Czarodziej wyrzucił z siebie błyskawicznie kilka fraz najbardziej podstawowego, najprostszego zaklęcia, którego uczy się niemal każdy adept sztuki, a trzy buczące cicho pociski czystej energii pomknęły w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał łotrzyk. Powietrze zasyczało, gdy pociski dobrnęły do celu wypalając się nieszkodliwie.

Biorąc pod uwagę sytuację w jakiej początkowo znajdował się Lathandis, odciągnięty od towarzyszy, bezlitośnie okłamany i niemal zarżnięty przez nagłe, podstępne pchnięcie radził sobie, można by rzec całkiem dobrze. Nie było sekundy by nie musiał unikać szybkich ciosów 'Amnica', lecz dobrze wyszkolony w walce wręcz elf odpowiadał na każdą z prób wroga szybką kontrą. Jedne trafiały, inne nie, a jeszcze inne nie miały okazji dojść celu, jako że szybki zwroty ruchów przeciwnika często zmuszały elfa to zaprzestania natarcia i przejścia ponownie do defensywy. Lathandis powoli obejmował walkę rozumem i zmysłami, zaczynała do niego docierać schematyczność ruchów wroga, a gdy dostroił się już do jego sekwencji i prędkości parując przy tym kolejny nadchodzący z góry cios, wyskoczył szybko w przód kierując ostrze w samo serce 'Amnica'. Pchnięcie zostało sparowane przez zabójcę, tak jak wszystkie poprzednie jednak łotr nie zdążył uskoczyć z drogi klingi zupełnie i oczy niemal wywróciły mu się do tyłu, kiedy targany spazmami bólu widział klingę tropiciela zanurzającą się w jego trzewiach aż po sam sztych. Taki cios powaliłby martwymi na ziemię większość mężczyzn, jednak tej wojownik był wyjątkowo twardą sztuką - zsunął się z klingi Lathandisa zaciskając zęby z niewyobrażalnego bólu, popatrzył na ciężką ranę po czym rzucił się z furią na Lathandisa, celując szyję. Lathdandis próbowal odskoczyć, jednak ostrze wbiło się w ramię i otwierając w szczupłym ciele drobnego tropiciela kolejną ranę.

Usłyszeliście krzyk zduszony zaraz bulgoczącą w gardle krwią i choć Lathandis nie mógł się obejrzeć, aby upewnić się co takiego się stało, to doskonale zdawał sobie sprawę, że zapewne nic dobrego. Dokładnie spod brody wystawał Galedowi czubek sztyletu zabójcy, który najwyraźniej musiał obejść zgrabnie krasnoluda i wbił mu ostrze dokładnie w tył głowy. Sztylet przeszedł na wylot i teraz Cread patrzył jak jego przyjaciel zsuwa się martwy na ziemię, a wokół niego rozlewa się coraz to większa plama krwi.


______________

Pozycje graczy:
1. Lathandis - F2
2. Amnic - F1
3. ciało Galeda - leży na F5
4. nieznany łotrzyk F4

Kolejność inicjatywy: tak samo jak ostatnio. Pomijamy jedynie Galeda, który zginął.
 
Cosm0 jest offline  
Stary 14-06-2008, 22:17   #64
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Zginął.
Tak po prostu zginął…

Cread patrzył się tępo w miejsce, w którym leżało ciało Galeda. Powiększająca się z każdą chwilą kałuża stygnącej, gęstej posoki. Jasny szkarłat powoli zamieniał się w mroczną purpurę, gdy siły witalne uchodziły z ciała krasnoluda, by rozpłynąć się w nicości.
Magowi zajęło chwilę zrozumienie, co się wydarzyło. Tępo patrzył, marszcząc czoło, jakby usiłował przywołać z pamięci jakiś szczególnie skomplikowaną informację. W końcu do niego dotarło.
-Nie…-wyszeptał. Krew odpłynęła mu z twarzy, gdy stracił całą siłę i padł na kolana.
Choć znali się ledwie jeden dzień, można było powiedzieć, ze byli przyjaciółmi. Szalony plan Galeda, by podać się za wyznawców Mystry. Równie szalony plan Gryfa, przez który był zmuszony w obecności kapłanów odgrywać głupca. Zajrzenie w umysł krasnoluda tylko po to, by udać wysłannika opatrzności. A potem ujawnienie tej prawdy i cena, jaką trzeba było za to zapłacić.
Gawryn miał nadzieję, że Galed będzie jego przyjacielem. Przyjacielem na całe życie.
W momencie, gdy to jedno marzenie, jedna prosta myśl stworzone przez umysł maga pękła jak bańka mydlana, Gryf zaczął płakać.
Płakał jak małe dziecko. Gorzkie łzy płynęły po jego twarzy strumieniem, gdy w duszy, obok żalu, rodziło się nowe uczucie. Roztrzęsiony mag stwierdził, że jego serce wypełniło się nowym pragnieniem o sile, jakiej do tej pory nigdy w sobie nie poczuł.
Cread płonął od wewnątrz.
Płonął nienawiścią.

Rozdygotane ręce maga wykonywały tajemne gesty, gdy powoływał się na moc swych amuletów.
- Bliźniacze łzy samej nocy, w których płonie iskra życia.
Bramo, co łączysz mnie z źródłem pierwotnej mocy.
Wy, które ziarnami Splotu, Wy, które z nim złączone.
Powołuję się na was i spętuje moc waszą w swej Sztuce.

Dwie czarne perły, które Cread zwykł nosić przy nadgarstkach, rozbłysły w półmroku bladym światłem. Do umysłu czarodzieja zaczęły napływać magiczne runy, które chwilę temu wyciekły z jego świadomości. Gryf czuł w sobie moc. Moc wywołania mocy.
Gdy tylko mag wymówił magiczną inkantację, w powietrzu zmaterializowały się trzy magiczne pociski. Tym razem nie były to jednak zwykłe efekty tego czaru. Przed magiem wisiały trzy lśniące, żółtawe sztylety stworzone z podstawowego budulca wszechświata. A gdy pomknęły w stronę mordercy…
-ZABIJ!- krzyknął mag. Nie obchodziło go, ile zakleć będzie musiał zmarnować, ile ran odnieść i jak bardzo zaprzedać swe człowieczeństwo. W tej chwili, targany nienawiścią, żalem i strachem, chciał zrobić tylko jedno.
Odebrać łotrowi życie.

Cread używa swych pereł mocy, by ponownie rzucić magiczne pociski w stronę niziołka.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 14-06-2008 o 22:54.
Kaworu jest offline  
Stary 15-06-2008, 23:47   #65
 
Glinthor's Avatar
 
Reputacja: 1 Glinthor nie jest za bardzo znany
Chwila tryumfu zniknęła szybciej niż się pojawiła. Pomimo ciężkiej rany Amenick nadal dotrzymywał pola Elfowi, a co gorsza udało mu się upuścić trochę jego krwi. Chwile później z za pleców Lathandisa dobiegł agonalny charkot krasnoluda i ciężkie ciało z łoskotem swojej masy i brzękiem ekwipunku zwaliło się na brudną ulicę.
Nikt nie powinien ginąc z twarzą w takim błocie, a już na pewno nie krasnoludzki wojownik
Śmierć Gleda mogła oznaczać tylko jedno. Przeciwników było więcej niż dwóch, a to nie wróżyło nic dobrego.
Jeśli nie wymyślę zaraz nic dobrego to przyjdzie mi dołączyć do krasnoluda. Ostatni cios i wycofujemy się w kierunku najbliższego wejścia. Tylko gdzie ono jest?
Lathandis wyprowadził następne [cięcie] i zaczął się rozglądać za najbliższymi drzwiami prowadzącymi do któregoś z budynków przylegających do tej uliczki.








[Rzut na trafienie w celu potwierdzenie krytyka]
 
__________________
Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem?
Mag rzucający czary dla zabawy.

Ostatnio edytowane przez Glinthor : 15-06-2008 o 23:55.
Glinthor jest offline  
Stary 19-06-2008, 00:21   #66
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Cięcie Lathandisa było perfekcyjnie celne, niestety niewystarczająco skuteczne... - siły opuszczały elfa coraz szybciej i choć przeciwnik również słabł w oczach - trafienia Lathandisa, nie wyrządzały mu wielkiej szkody. Mięśnie elfa piekły jak żywy ogień i pulsowały wtórując bijącemu szybko sercu, a ręce drżały pod ciężarem trzymanego oręża. Dramat elfa polegał na tym, że doskonale widział spływający po czole pot i grymas na twarzy przeciwnika, grymas sugerujący, że mężczyzna zmęczony jest równie mocno, a mimo to Lathandis nie potrafił wykrzesać z siebie więcej siły, żeby zadać ten jeden ostateczny cios. Morale spadało, a charczenie umierającego Galeda zbiło je już kompletnie na dno. Cread krzyczał z wściekłości wypluwając słowa zaklęcia, ociekające jadem, którym gotów byłby opluć łotra, rozerwać go samą siłą wściekłości i żalu. Chciał go dopaść za wszelką cenę, wszystkimi możliwymi sposobami, a że fizycznie nie był w stanie dorównać zabójcy tedy wybrał najprostszą drogę ku zemście - z jego palców wystrzeliły świecące, buczące od mocy pociski, zaraz kiedy tylko napłynęły na powrót do umysłu maga. Mrugnięcie powiekami przysłoniło czarodziejowi świat na ułamek sekundy, który potrzebowały energetyczne ostrza, aby dopaść celu. Zaskwierczały soczyście, gdy wypalały dziurę w jego klatce piersiowej. Łotrzyk wrzasnął i spojrzał na maga spojrzeniem, które niosło ze sobą obietnicę bolesnej śmierci. Zdawało się, że zaklęcie bardziej rozeźliło przeciwnika, niż faktycznie zadało mu cios. Walka zaczynała wyglądać coraz nieciekawiej i trzeba było poważnie zacząć myśleć o ratowaniu własnej skóry, jeśli dwójka narzuconych sobie przez los przyjaciół miała jeszcze pożyć jeden dzień dłużej...

Zanim zdążyliście zastanowić się co jest grane minęły was pędzące niemiłosiernie, czarne jak jak smoła pociski, które bezbłędnie pomknęły do celu wydając przy uderzeniu syczenie i wyżerając z dymem czaszkę, dokładnie pomiędzy oczami człowieka. Łotr walczący z Lathandisem najwyraźniej miał dość... co było dość oczywiste zważywszy na nadprogramowy otwór w ciele i to w miejscu, w którym nie powinno go być. Człowiek zwalił się na ziemię jak długi, a z dziury pomiędzy jego oczami wylał się płyn mózgowy, plamiąc posadzkę w uliczce. Wszyscy spojrzeliście na jego truchło i chwilę po tym przenieśliście wzrok na drugiego zbira, zabójcę Galeda, który uśmiechał się teraz bezczelnie do waszej dwójki i do przybyłego z przypadku kapłana, gdyż nim właśnie zdawał się być mężczyzna. Łotrzyk mrugnął do was okiem, wykonał ręką bardzo sugestywy gest wokół włąsnej szyi sugerujący, że od tej pory mają niewyrównane rachunki, po czym wessany został przez czarne drzwi, które pojawiły się tuż obok niego, a następnie wypluty na dachu ponad wami. Pomachał wam na odchodne, brudną od krwi dłonią i zniknął za krawędzią dachówki...

Było po wszystkim - Galed leżał w kałuży własnej krwi i niewiele dało się już dla niego zrobić, chyba że w grę wchodziłoby wskrzeszenie, co z pewnością z oburzeniem i obrzydzeniem zostałoby odrzucone przez elfa... Łotrzyk umknął sprawiedliwości Creada, a przybyły z pomocą mężczyzna patrzył na was zastanawiając się czy nie powinniście stać się następnymi celami jego śmiercionośnych zaklęć. Usłyszeliście ciche buczenie dochodzące z końca uliczki, a gdy spojrzeliście w tamtą stronę pochwyciliście zanikającą sylwetkę ciała, zabitego zbira, które rozpłynęło się w czerniejącej mgle.

Kapłan w końcu skinął wam głową i wszedł w mroczną uliczkę otulając się szczelniej swoim czarno-szarym płaszczem. Na jego twarzy brak było emocji, które targały waszą mimiką na lewo i prawo.

- Co tutaj się stało - zapytał mężczyzna oczekując od was wyczerpującej odpowiedzi.


_______________
Walka skończona, koniec z mechaniką na pewien czas. Myślę, że rozgrzewka wszystkim się przydała.
 
Cosm0 jest offline  
Stary 19-06-2008, 22:33   #67
 
Glinthor's Avatar
 
Reputacja: 1 Glinthor nie jest za bardzo znany
Było po wszystkim. Jeden z przeciwników zginął drugi uciekł za pomocą magii. Może Lathandis mógłby go jeszcze dosięgnąć z łuku ale był zbyt zmęczony walką a uciekający zabójca zbyt szybki. Elf uspokoił oddech i rozejrzał się po zatęchłej uliczce. Niespodziewany sprzymierzeniec stał na jej wlocie i wpatrywał się w niego i Maga.
Myśli tropiciela znów buzowały. Tym razem zastanawiał się czy to nie następny podstęp i czy cała ta potyczka nie była przypadkiem zainscenizowana. Jednakże bolące rany były jak najbardziej prawdziwe a tryskający krwią Amenick nie wyglądał na iluzję. Nikt nie decyduje się raczej na takie poświecenie zabójców.
Klinga Elfa wykonała salut w kierunku nieznajomego, jednocześnie zrzucając ze zbrocza krew przeciwnika. Ułamek sekundy później powędrowała do pochwy.
- Bądź pozdrowiony nieznajomy. - powiedział Elf odrzucając do tyłu zmoknięty od potu pukiel włosów. – Szczerze mówiąc nie wiem jakby skończyła się ta walka gdyby nie twoja pomoc.-

- Co tu się stało - przerwał stanowczo mężczyzna

– No cóż to trochę długa historia i lepiej nie omawiać jej stojąc w tej uliczce. Proponuję żebyśmy udali się do karczmy i tam porozmawiali. Oczywiście nie do „Pod brzozą”, lepiej nie wywoływać wilka z lasu. Nie wiem jednak Panie czy jesteś nią aż na tyle zainteresowany by poświęcić nam swój czas -
 
__________________
Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem?
Mag rzucający czary dla zabawy.
Glinthor jest offline  
Stary 20-06-2008, 17:46   #68
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Wygrali bitwę- jeden z napastników leżał martwy, z dziurą w głowie, drugi stchórzył i ocalił się ucieczką. W zaułku, poza magiem, tropicielem i nieznajomym nie było nikogo. Bezpieczni. Byli bezpieczni.
Do uporządkowanego umysłu Creada ta jedna, logiczna myśl nie była w stanie dotrzeć. Galed leżał na ziemi martwy, w kałuży własnej posoki. Czerwonawa ciecz odbijała srebrzyste światło wschodzącej luny, mieniąc się jasnymi, różowymi iskrami.
Gawryn nie był w stanie dostrzec specyficznego piękna. Klęczał na kolanach, kilkanaście metrów od stygnącego trupa, półprzytomny. Wiedział tylko, że łotr mu uciekł. Uciekł. Już nie złapie zabójcy Galeda. Nie odpłaci mu za krzywdy, nie zemści się. Nie wymierzy sprawiedliwości. Jego słabnący umysł przestawił się na jeden, jedyny tor rozumowania- złapać niziołka. A gdy ten zniknął, maga ogarnęła pustka. Tępym wzrokiem patrzył za zabójca, kompletnie nie wiedząc, co zrobić. W końcu spuścił wzrok o kilka metrów. Widok krasnoluda skąpanego w rzece własnej krwi uprzytomnił mu, co się stało. Mentalna bariera stworzona przez podświadomość pękła, a żywioł stłoczonych uczuć wlał się spienionym strumieniem w każdy zakamarek ciała, umysłu i duszy człowieka.
Całym sobą odczuł stratę.
-Nie!- krzyknął.
Krzyczał z wielu powodów. Z nienawiści do łotrzyka, z zawodu, iż nie zdołał go zabić. Ze smutku, żalu po przyjacielu. By wyrazić niezrozumienie dla praw rządzących światem, które powinny być sprawiedliwe. By wyrzucić zrozumienie dla dramatu, którego stał się świadkiem. Krzyczał, nie cierpiąc własnej słabości, która nie pozwoliła mu ocalić przyjaciela. Skołtunione uczucia galopowały po jego świadomości, tworząc wir, w którym wszystko się kończyło, zaczynało i mieszało. Strata, nienawiść, strach, niepewność, gniew, niewiara.
Biedny człowiek stulił się na ziemi w mała kulkę i zaczął płakać. Miał wiele powodów…
 
Kaworu jest offline  
Stary 20-06-2008, 21:39   #69
 
MaaREK's Avatar
 
Reputacja: 1 MaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodzeMaaREK jest na bardzo dobrej drodze
Czar zadziałał jak powinien. Jeden z napastników padł na ziemię jak długi, drugiemu udało się uciec. Alkesh nie przejął sie zbytnio tym faktem, teraz chciał się dowiedzieć co właściwie stało sie w alejce.
Czarodziej prawdopodobnie, zrozpaczony po utracie przyjaciela chyba nie spostrzegł obecności kleryka. Jego kompan okazał sie bardziej spostrzegawczy jak na elfa przystało... i bardziej rozmowny.

"– No cóż to trochę długa historia i lepiej nie omawiać jej stojąc w tej uliczce. Proponuję żebyśmy udali się do karczmy i tam porozmawiali. Oczywiście nie do „Pod brzozą”, lepiej nie wywoływać wilka z lasu. Nie wiem jednak Panie czy jesteś nią aż na tyle zainteresowany by poświęcić nam swój czas -"

Alkesh ruszył w stronę leżącego krasnoluda. Mijając Lathandisa powiedział:

-Zainteresuj mnie więc elfie. Wysłucham co masz do powiedzenia, zacznij swoją historię, a przekonamy się czy warta jest mojego czasu. Alejka wydaje się chwilowo bezpieczna -

Kiedy doszedł do zwłok przysiadł przy nich, przyłożył dłoń do ciała krasnoluda i zaczął krótką modlitwę o dusze zmarłego aby znalazła spokój.
 

Ostatnio edytowane przez MaaREK : 20-06-2008 o 21:53.
MaaREK jest offline  
Stary 22-06-2008, 11:01   #70
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Nieznajomy mężczyzna nalegał, aby elf rozwiązał swój język tu i teraz, domagając się wyjaśnień bez zwlekania. Była to słuszna metoda, jeśli chciało się poznać prawdę, jako że nie dawał elfowi czasu na wymyślenie bajeczki, a kłamstwo wymyślane na poczekaniu zbyt jest rzucające się w oczy i jedynie wyjątkowo wprawieni krętacze to potrafią. Lathandis chciał już ruszyć ku wyjściu z uliczki, ale zatrzymał go mur zdecydowanych słów nieznajomego. Przełknął ślinę i spojrzał na zanoszącego się łzami, jak rozkapryszone dziecko Creada szukając u niego wsparcia - nie wiedział czy może otwarcie mówić o najbardziej prawdopodobnym powodzie nieudanego na nich zamachu. To mi się trafił mag-delikates... Jeśli się zaraz nie weźmie w garść to będziemy mieć kolejne kłopoty - pomyślał elf patrząc z politowaniem na leżącego w kałuży własnych łez czarodzieja. Jeszcze raz przełknął ślinę i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce - w końcu raz się żyje:

- Dobry Panie... przede wszystkim jestem Lathandis, a on... - - tutaj spojrzał wymownie na swojego towarzysza - ... to Cread. Jak Ciebie zwą? Pytasz co tutaj się stało, a my sami jedynie możemy przypuszczać. Mamy podstawy by sądzić, że miejscowa świątynia Mystry jest tylko przykrywką dla jakiejś śmierdzącej sprawy. Mój towarzysz twierdzi, że to kult Talosa, a ja jeszcze nie zdąrzyłem sobie wyrobić własnej teorii, bo jak zapewne zauważyłeś, byłem chwilowo dosyć zajęty. Zainteresowaliśmy się chyba tą sprawą bardziej niż by sobie tego życzyli w świątyni, więc chcieli się nas pozbyć... aczkolwiek to tylko przypuszczenia, wydają się dość sensowne w świetle ostatnich wydarzeń.

Cread usłyszawszy przez łzy słowa elfiego tropiciela przestał ryczeć i zaczął przysłuchiwać się rozmowie, pilnując aby elf nie wyjawił zbyt ochoczo zbyt wiele... choć wyglądało na to, że i tak jest już za późno - nieznajomy głośno chrząknął i zamyślił się na chwilę, rozważając prawdziwość słów elfa.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172