|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-06-2008, 13:27 | #71 |
Reputacja: 1 | -Możesz mnie nazywać Alkesh, jestem wędrownym kapłanem. Twoja słowa zaiste mają sens. Miałem swego rodzaju wizję odnośnie tej świątyni i wygląda na to że się sprawdza. Wybaczcie surowe nastawienie ale w tych czasach nie wiadomo komu ufać. Wygląda na to że mamy wspólny cel, rozwiązać zagadkę świątyni. Może więc razem postaramy znaleźć rozwiązanie ? myślę że będę w stanie wam pomóc. Potrzebujecie może leczenia ?- |
23-06-2008, 09:44 | #72 |
Reputacja: 1 | Elf dopiero teraz zorientował się, że zupełnie zapomniał o krasnoludzie. Może, dlatego, że znali się kilka chwil, może widział już zbyt dużo śmierci i przestał przywiązywać do tego uwagę. Jednakże wraz z krasnoludem walczyli po tej samej stronie, i mimo to, że walka była tylko jedna i nie należała do najdłuższych to poczuł, że powinien jakoś zająć się ciałem Gleda. - Tak, leczenie się przyda. Ten zabójca dość mocno upuścił mi krwi. Trzeba się też zająć ciałem naszego przyjaciela. „Pod brzozą” mam znajomego karczmarza, poproszę żeby zrobił to za nas. Co do świątyni to osobiście jestem w kropce. Mój plan z prowokacją częściowo się powiódł, jednakże nie został nikt, kogo można by było wziąć na spytki. Cread wspominałeś coś o wspólnych modłach w świątyni. Możesz nam przypomnieć, o co z tym chodziło.-
__________________ Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem? Mag rzucający czary dla zabawy. |
23-06-2008, 15:49 | #73 |
Reputacja: 1 | Cread przestał płakać nad losem krasnoluda. Może zdał sobie sprawę, że to go nie wskrzesi. Może uznał, że zamiast go opłakiwać powinien się zemścić. Może też jego oczy i gardło uległy pod wszechobecnym uściskiem zmęczenia. W każdym razie przestał. Jedno było pewne- nie zamierzał tak tego zostawić. Świątynia, gildia skrytobójców, nawet cały świat. Poniosą konsekwencje za to, co zrobili. Już on tego dopilnuje. Teraz jednak jego gniew skrył się pod płaszczem wyczerpania i zapadł w nierówny, płytki sen. Cread również miał ochotę położyć się do swego łóżka. Chciał wpaść pod kołdrę w „Błękitnym Wywernie”, zamknąć oczy i zapomnieć o tym koszmarze, choćby na kilka krótkich, błogosławionych minut. - Kapłani Talosa planują dziś wieczorem wielką modlitwę „ku czci Mystry”. Będą się modlić trzy dni i trzy noce. Z tego, co zrozumiałem, świątynia będzie wtedy zamknięta. Uznaliśmy z Galedem, że…- tu głos mu zadrżał. Dobrze wiedział, że jeśli powie choć jedno słowo, znowu się rozpłacze. Uznał, że dalsze wyjaśnienia nie są potrzebne. W tym stanie nie nadawał się do niczego. Musiał udać się do „Wywerna” i odpocząć. Nowe jutro przyniesie nadzieję. Powolnym krokiem zmęczonego człowieka poczłapał w stronę karczmy. Noc przynosi radę. |
23-06-2008, 16:13 | #74 |
Reputacja: 1 | Lathandisa spiorunowało, Mag był cały w strzępach. Najwyraźniej nie przywykł do śmierci towarzyszy i ich krwi wylewającej się na ziemię. W takich sytuacjach z reguły pomagała stanowczość i brak skrupułów. Cread do cholery gdzie idziesz!!!. Weź się w garść. W ten sposób nie pomścisz martwego towarzysza. Każdy z nas miał ciężki dzień, przestań się więc mazać i powiedz do końca co zacząłeś.
__________________ Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem? Mag rzucający czary dla zabawy. Ostatnio edytowane przez Glinthor : 23-06-2008 o 16:15. |
23-06-2008, 23:44 | #75 |
Reputacja: 1 | Pierwsze wrażenie jakie mag zrobił na Alkeshu była mówiąc delikatnie żałosne. Kleryk odniósł wrażenie że czarodziej może okazać się bardziej kłopotliwy niż przydatny. Ale na rozmyślanie o tym będzie miał cała noc. Podszedł do elfa i przykładając ręce do do jego ran zaczął mamrotać pod nosem leczącą inkantacje. - Tobie też potrzebne jest leczenie ?- zwrócił się stanowczo do maga ze swoim pytaniem aby mieć pewność że do niego dotrze. Ostatnio edytowane przez MaaREK : 23-06-2008 o 23:56. |
24-06-2008, 18:14 | #76 |
Reputacja: 1 | - …uznaliśmy ze to doskonała okazja, żeby udać wyznawców Mystry i zakraść się do kompleksu. Tak trudno się domyślić?- dokończył spokojnie Cread na wyraźną prośbę elfa. - Posłuchaj, Lanthandis- jesteśmy zmęczeni, obolali, wściekli i przepełnieni żalem. Galed zginął, jego zabójca uciekł. W dodatku mamy ludzkie istnienie za sumieniu. Jesteś pewien, że chcesz w takim stanie udać się do świątyni? Nie wiem jak ty, ale ja muszę się z tym przespać. Rozumiesz? Mimo całego swego żalu, gniewu i innych emocji rzucających umysłem Creada na boki jak statek w czasie sztormu, mag powiedział wszystko wolno i wyraźnie. Elf musiał zrozumieć to, co miał mu do przekazania. Kłótnia i przekleństwa nie pomogą mu w tej sytuacji. Potrzebują odpoczynku. - Dobrze, pójdę do świątyni, ale musze się tam zdrzemnąć. Choć na chwilę.- zgodził się po chwili namysłu. Modły mogły potrwać bardzo długo. Galed z pewnością nie chciałby zaprzepaścić takiej okazji. Druga taka szansa mogła się nie powtórzyć. W dodatku, jeśli to dobrze rozegrają, to nie powinno im grozić żadne niebezpieczeństwo. Kapłani zapewne będą sądzić, że żal i gniew przysłonią im zdolność logicznego rozumowania. Niezależnie od tego, czy będą mieli powody, by sądzić, iż z grupą jest coś nie tak, powinni potraktować ją z przymrużeniem oka. Tak, można to było jeszcze jakoś rozegrać. Dla Galeda. By go pomścić. |
25-06-2008, 15:43 | #77 |
Reputacja: 1 | - Alkesh, o czym była twoja wizja, jeśli można wiedzieć. Jak na razie ciągle pozostajemy w punkcie wyjścia i jedyny plan jaki mamy to wejść do świątyni i improwizować, co szczerze mówiąc wcale mi się nie podoba. Może to, co widziałeś naprowadzi nas na jakiś tor? -
__________________ Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem? Mag rzucający czary dla zabawy. |
27-06-2008, 10:36 | #78 |
Reputacja: 1 | -no cóż wizja właściwie zadała mi więcej pytań niż dała odpowiedzi. Widziałem świątynie, zakapturzone postacie, chodziłem pośród nich ale niczym duch, nikt nikt nie zwracał na mnie uwagi. Postacie były mroczne, nie widziałem twarzy. Przez czas odczuwałem że coś jest nie tak, wyraźnie odczuwałem aurę zła.... więc postanowiłem to zbadać. Przyjechać zobaczyć czy ze świątynią jest wszystko w porządku, ale najwyraźniej nie jest.... |
27-06-2008, 13:18 | #79 |
Reputacja: 1 | Lathandis westchnął. Najwyraźniej los nie chciał w żaden sposób ułatwić im rozwiązania zagadki. Wyglądało na to, że muszą wejść w przysłowiową paszczę lwa i obejrzeć ją od środka - No to nie mamy co tutaj stać, chodźmy. Wejdę jeszcze tylko do gospody i poproszę karczmarza żeby zają się ciałem krasnoluda Elf schylił się nad Galedem i wygrzebał z jego plecaka derkę, którą następnie dokładnie przykrył ciało towarzysza.
__________________ Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem? Mag rzucający czary dla zabawy. |
30-06-2008, 19:41 | #80 |
Reputacja: 1 | Kiedy już Lathandis doszedł do porozumienia z karczmarzem, co oczywiście nie odbyło się bez uszczerbku na jego sakiewce, wciąż niezadowolony właściciel przybytku, przy którym rozegrały się ostatnie dramatyczne wydarzenia, zgodził się zająć zwłokami waszego martwego towarzysza. Gospodarz znał miejscowego grabarza i obiecał, że cialo Galeda zostanie spalone, a jego popioly spoczną w odpowiednim miejscu. Cread usilnie nalegał na chwilę wytchnienia w samotności, odrobiny odpoczynku i czasu na przemyślenie sobie wszystkiego dokładnie, tak więc nie dyskutując już zbyt wiele, aby nie przeciągać tej naznaczonej śmiercią chwili, ustaliliście iż spotkacie się wszyscy o zmierzchu w gospodzie o pieszczotliwej nazwie Miodowe Królestwo, gdzie Cread wynajmował pokój, a następnie udacie się wprowadzić w życie śmiały plan czarodzieja. Nowo poznany nieznajomy zgodził się wam towarzyszyć, choć jego w tym interes nie był wam do końca znany... być może to dobrze - grunt, że wyciągnął pomocną dłoń. Zmierzch nadciągnął szybciej niż ktokolwiek z was by tego sobie życzył, a czas ten był niewystarczający aby porządnie wypocząć i odświeżyć umysły. Był to raczej czas, który przyniósł więcej pytań i podejrzeń niż odpowiedzi. Kiedy Lathandis przyszedł do Miodowego Królewstwa, Cread siedział już na dole przy szklance wody, wpatrzony bez celu w przestrzeń przed sobą. Było to całkiem ekskluzywne miejsce, w porównaniu z 'Pod brzozą' - siedzenia stanowiły wygodne sofy, których materiał miał fakturę plastrów miodu, a kolor również odpowiadający temu złocistemu specyfikowi. Niskie, ciemne stoły ustawione były przy każdej sofie, której towarzyszyła jej bliźniaczka po przeciwnej stronie blatu. Zamówienia przyjmowały schludnie ubrane młode kelnereczki, wszystkie o długich, blond włosach i błękitnym, zalotnym spojrzeniu. Gospoda, w której nie powstydziłaby się zatrzymać sama Caladnei, doskonale pasowała do stereotypowego obrazu czarodzieja - dawała komfort i bezpieczeństwo, a zarazem dodawała klientom spędzającym tutaj czas majestatu - iście reprezentacyjna gospoda w centrum miasta. Nie zdążyliście zamienić zbyt wielu słów, kiedy do gospody wszedł wasz nowy towarzysz, Alkesh - rozejrzał się z aprobatą po przybytku wyszukując wśród gości waszej dwójki, a gdy was dostrzegł kiwnął głową na powitanie i również rozsiadł się w sofie - wyglądał dość groteskowo w swojej czarnej, połyskliwej zbroi w tym miejscu - prawie jak gówno przyozdobione w bukiet... bądź co bądź, była to gospoda w centrum miasta, które znajdowało się na szlaku wschodnio-zachodnim Cormyru i ludzie byli tutaj przyzwyczajeni do widoku różnych przyjezdnych. Cread przedłożył wam obu swój plan, co dla Lathandisa oznaczało ponowne wysłuchanie teorii spiskowych Creada oraz jego szalonych pomysłów, choć tym razem czarodziej starał się być bardziej rzeczowy i pominął najbardziej abstrakcyjne szczegóły, skupiając się jedynie na sednie. Śmierć Galeda musiała naprawdę na nim zrobić wrażenie - czarodziej wyglądał i brzmiał jak osoba niezwykle zdeterminowana zaprowadzić sprawiedliwość do osób odpowiedzialnych za śmierć krasnoluda. W tym czasie jedna z uroczych kelnerek kilkukrotnie próbowała wyciągnąć od was zamówienie, za każdym razem z coraz bardziej niezadowoloną miną kwitując odprawienie jej, mimo że uprzejme, to jednak bez zamówienia. Nie chcąc przeciągać struny, ani niepotrzebnie tracić czasu udaliście się na wzgórze, na którym stał podejrzany przybytek Mystry. Lada moment miało zrobić się kompletnie ciemno, jako że wieczór zawitał już do Wheloon. Tym razem drzwi do wewnętrznej części świątyni były otwarte, a wejścia do niej pilnowało dwóch strażników oraz jeden z kapłanów, sądząc po jego wyglądzie jeden z wyższych rangą w tej świątyni.
__________________ Wisdom of all measure is the men's greatest treasure. Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 01-07-2008 o 08:51. |