Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-04-2011, 08:54   #101
 
Slywalk's Avatar
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Zadowolony po swoim małym sukcesie i tym że pomimo podbitego oka, będę miał do przekazania towarzyszą jakieś użyteczne informację, ruszyłem do „Zielonego powozu”. Oczywiście po uprzednim zapytaniu przypadkowego przechodnia, o miejsce znajdowanie się mojego celu.
Moje myśli wirowały jak szalone, próbując sklecić w całość posiadane informację. Jednak w pewnej chwili, dotarło do mnie coś, przez co od razu odwróciłem się i zacząłem się oglądać. Mianowicie co ,jeśli elfka przejrzała to że kłamię, a wypuściła mnie tylko dlatego by dowiedzieć gdzie się udam? W moim umyśle od razu pojawiła się myśl: ~Ktoś mnie śledzi!~. Nie zauważyłem niczego podejrzanego, ot ludzi zajmujących się własnymi sprawami. A jeśli ten ktoś był zmiennokształtny? To co wtedy? Mogę mieć ogon i nawet o tym nie wiedzieć. Stałem tak, aż jakaś przechodząca kobieta, zapytała mnie:
- Co tak stoisz chłopcze, szukasz czegoś?
Spojrzałem na nią, stara wścibska baba nie była warta odpowiedzi, ruszyłem w kierunku karczmy.
Jednak nie pozbyłem się przeczucia, że jednak ktoś mnie śledzi. To zadanie doprowadzi mnie do jakieś paranoi, dlaczego nie zrezygnowałem, kiedy była jeszcze okazja.
Karczma była już blisko.

***

Stojąc w drzwiach karczmy, szukałem Nicklacha lub Draugdina. Któryś z nich przecież powinien tu już być. Po chwili ktoś mnie minął, okazało się, że był to Nicklach. Ruszyłem za nim, poczekałem aż zamówi piwo i obiad i usiadłem razem z nim.

- Jakie masz wieści? - zapytałem.
- Znaczy? Poza tym, że na karczmę w której mieliśmy się spotkać urządzono jakiś nalot chyba nic się nie dzieje.
Jak zwykle był dobrze poinformowany.
- Powiedzmy, że dość długo cię nie było. Na pewno miałeś obfitującą w wydarzenia wycieczkę. Poza tym twoim pomysłem, było udać się do biblioteki, zrobiłeś to?
- Owszem. Wizyta w bibliotece była mało przydatna w obecnej sytuacji. W karczmie “U Stefana” nie zamierzałem się w ogóle pojawiać - powiedział szczerze pomiędzy kęsami - jak widać przeczucie mnie nie myliło. - postanowiłem nie wdawać się w szczegóły, a przynajmniej jeszcze nie teraz.

Odczekałem chwilę, myśląc że jeszcze coś na ten temat doda. Jednak ponieważ nie za bardzo kwapił się do rozwinięcia tematu, lekko go przymusiłem.

- Dlaczego nie zamierzałeś się w niej pojawiać? Taki był plan.
- Z bardzo prostego powodu. Zastanówmy się. Kto rozpoczął burdę z Gnomką w pociągu, a potem “magicznie” powstrzymał golemy? Kto był cały czas przeciwny przyjazdowi tutaj, a potem nagle się zgodził? Kto wybrał karczmę z magicznymi zabezpieczeniami i na dodatek zignorował je? Naprawdę uważasz, ze to, iż ktoś nas tam namierzył w kilka godzin po przyjeździe do miasta jest przypadkiem??? Wyznaczyłem spotkanie w pierwszej z brzegu karczmie i co się okazało? Nie sądzisz, że to zdecydowanie za dużo przypadków? Przypadków wiążących się z jedną osobą?
- Uważasz że to Alaster?
- Karczma “U Stefana” była obstawiona podobnie jak “Pod Kulawą”. Tylko, że tym razem zamiast szpicli była mocniejsza obstawa straży miejskiej, a zamiast impów – kruki.
Cholera, czyli dach był obstawiony przez kruki. Mam nadzieję że Draugdin sobie jakoś poradzi.
- Czyli o nalocie straży już wiesz?
- Całe miasto o tym mówi, więc wystarczy posłuchać plotek w karczmie, czy na ulicy. Co do Alastera - zobaczymy co stanie się tutaj. Jeżeli nic mu nie powiedzieliście, bo jemu zapomniałem przesłać notki to nic nie wie o tym miejscu. Jeżeli nic się tutaj nie wydarzy - to chyba będzie oczywiste... kto tu gra lewymi kartami. Chyba, że ktoś przywlecze ogon... On był w karczmie “U Stefana” czy też się “spóźnił”?

Na wzmiankę o ogonie, machinalnie obróciłem głowę do tyłu. Paranoja jakaś! Jednak nikt mi się nie przyglądał , więc wróciłem do tematu.

Po przyjściu do “Stefana”, nie spotkałem Alastera, ale Draugdin z nim rozmawiał. Przekazał mi też interesująca wiadomość, Alaster jest zmiennokształtnym. Wracając do nalotu straży, to Draugdin uciekł, ponownie po dachach z pudełkami, a ja zostałem by w jakiś sposób opóźnić ruch w kierunku schodów. Niestety okazało się że to straż. Zostałem wzięty na przesłuchanie do powozu pewniej elfiej czarodziejki. Zapytała mnie o bardzo interesującą rzecz, mianowicie czy znam Niklacha Stingera. To chyba oznacza, że mamy poważne kłopoty.
- Aha – odpowiedział tylko Nicklach. Widać było, że nad czymś gorączkowo myśli - A jak zmiennokształtny Alaster pomógł wam w tej nieprzyjemnej sytuacji?
- Jak mówiłem, nie spotkałem go i czasie zamieszania, ani przed nim, nie spotkałem kogoś podobnego do niego. Równie dobrze mógł być w karczmie, ale też i nie.
- Przez obławę nie przeszedł, chyba, że jest w tym utopiony po uszy, więc raczej był w karczmie i was po prostu zostawił na pastwę losu. Pewnie kolejny przypadek, że nie mógł wykorzystać swoich możliwości, aby wam pomóc... A co do nazwiska - w tym mieście znają je cztery osoby. Pomyśl sam skąd zna je elfka szukająca pudełek.
- Wiem, że nie pałasz do niego przyjaźnią i na pierwszy rzut oka, można by pomyśleć że wyolbrzymiasz fakty. Jednak muszę ci przyznać, że twoje argumenty są logiczne. Jakby dokładnie się temu przyjrzeć, to miał wiele okazji do wysłania wiadomości. Na przykład, zaraz po przyjeździe, kiedy to poszedł szukać dorożki.
- Niezależnie od wszystkiego. Tutaj byłem poprzednim razem kilka lat temu. Ja nie mówię swojego nazwiska w każdym wypowiadanym zdaniu. O tym jak się nazywam wie tylko nasza czwórka. To zostawia tylko trzech, którzy mogli coś przekazać elfce. Taka jest prawda. Ty, Draugdin i Alaster. Nikt więcej. Tak, mamy kłopoty. A tak zupełnie przy okazji - kto był przeciwny otwieraniu pudełek i podobno zna się na magii? Wspominałeś, ze ta elfka to magini? Ale... pewnie wyolbrzymiam – pociągnął spory łyk piwa.
- Tak, elfka była magiem, coś zrobiła, a następnie kazała oficerowi straży miejskiej przeszukać karczmę, bo “to gdzieś tutaj musi być”, czy jakoś tak, to powiedziała.
- Powiedziałbym, że idzie o pudełka, ale...
-...ale pewnie wyolbrzymiasz..... Szczerze? Jeśli jej nie chodziło o pudełka, to o co? Również uważam, że ta cała nagonka, to z powodu pudełek. Więc pozostaje pytanie, czy kontynuujemy nasze zadanie? Próbujemy dotrzeć jakoś do tego Ulisa? I w jaki sposób?
- Z tego co udało mi się dowiedzieć, że ten cały Ulis nie za bardzo lubi się z gildią magów. Twierdzi, że gildia jest skorumpowana i potrzebne są zmiany. Teraz kiedy gildia została okradziona z czegoś wartościowego wydaje się, że jego argumenty zyskały na znaczeniu. Dotarcie do domu Ulisa nie jest jakimś wielkim problemem, mam adres, to było proste do dowiedzenia się na ulicy. Dotarcie do samego Ulisa jest już znacznie trudniejszą sprawą - nie sądzę, aby dało się tak przyjść i spotkać. Ulis podobno jest szurnięty, ale wszyscy magowie są, więc to nic nowego.
- W świetle tych informacji, wychodzi na to ze pudełka należą do gildii, a nie do Ulisa, jak powiedziała Frida. Więc czy oddając mu pudełka, nie pomożemy mu?
- Pytanie - czy komukolwiek chcemy pomagać, czy po prostu chcemy się pozbyć tych cholernych pudełek? Jakoś uciekanie i kombinowanie przez cały czas mnie nie pociąga.
- A czy jedno, nie wiąże się z drugim? Oddając pudełka Ulisowi, damy mu atut, który będzie mógł wykorzystać przeciwko gildii. Będzie o nim głośno.
- Niby masz rację. Możemy się do niego udać, albo przekazać informację... Oczywiście jeżeli to nie Ulis podprowadził te pudełka Gildii. Dla mnie - szczerze - problem jest zupełnie inny. Z kim trzyma Alaster czy jakkolwiek gość się nazywa. Są dwie opcje - albo wystawiamy go do wiatru i mamy dodatkowego wroga na karku; albo trzymamy go przy sobie - ale to wymaga ustalenia jakiegoś planu, o którym niekoniecznie musimy mu powiedzieć.
- Obie opcje są bardzo niebezpieczne, gdyż nie znamy jego możliwości. Już samo to że jest zmiennokształtnym napawa mnie strachem. Jeżeli uczynimy z niego wroga, do końca życia będę musiał uważać z kim rozmawiam.
- Ludzie giną... Zmiennokształtni też.
- Sugerujesz, by od razu kiedy go zobaczymy, zabić go? A raczej zamordować?

Sama myśl by kogoś zamordować, była okropna, co innego w uczciwej, lub mniej, walce. Morderstwo nie wchodziło w grę.

- Oczywiście, że nie. - odparł pomimo tego, że po jego oczach było widać, że taka myśl przeszła mu przez głowę - Ale jeżeli będzie moim wrogiem to nie będę się zbytnio przejmował. Jak sam zauważyłeś - jest znacznie bardziej niebezpieczny od zwykłych ludzi. Jaką masz gwarancję, że nie siedzi za twoimi plecami i nie szykuje sztyletu?
- Taką samą, jak ty że on nie jest teraz mną - odparłem - Czyli praktycznie żadnej.
- Nie sądzę. Zmiennokształtni też mają swoje ograniczenia. Nawet jeżeli jest magiem nie potrafi powielić wszystkiego. Swoje ciało może kształtować, ale nie sądzę, aby był w stanie zmienić się w dziecko. Cały czas ma podobną posturę. Nie sądzę też, aby był w stanie powielić ekwipunek: ubrania, broń, ozdoby. Trzeba będzie ustalić jakiś znak rozpoznawczy...
- Znak rozpoznawczy...Tylko jaki?
- Choćby coś takiego - zaplótł trzy palce o siebie i położył rękę na stole. - Możemy też kupić na straganie jakieś ozdóbki - choćby wisiorki w jednakowym kolorze, czy mieć przy sobie groty strzał. U ciebie nie będzie to nic niezwykłego.
Trochę skomplikowane, ale powtórzyłem gest z palcami.
- Z tym grotem, to też ciekawy pomysł.
- Wracając jednak do planu... Jest jeszcze kwestia czy zaglądamy do pudełek czy nie?
- Jeśli tak ci na tym zależy to możesz spróbować. Tylko niech wróci Draugdin, to znajdziemy jakieś ustronne miejsce i rób co chcesz.
- Zależy i nie zależy. Nie wiemy czy to pudełka zostawiają jakiś magiczny ślad czy przedmiot w środku. Coś wzbudziło alarm w karczmie, i wolałbym wiedzieć czy przedmiot czy pudełko.
- A jak chcesz to sprawdzić? Wrócić do “Kulawej” i przechodzi pod tymi drzwiami?
- Tak będzie najprościej.
Nicklach zapomniał jednak o jednej rzeczy.
- A jeśli alarm zareagował na obecność Alastera, albo na jakiś z jego przedmiotów “osobistych”?
Zatrzymał łyżkę w połowie drogi. Pierwszy raz udało mi się w nim wywołać taki efekt.
- Fakt. To mogło zadziałać na zmiennokształtnego. Za dużo tych “może” w tej całej sprawie. Nie byłoby by burdy w pociągu to już dawno mielibyśmy złoto w kieszeni i to wszystko nie byłby nasz problem. Ciekawe tylko czy pudełka są dwa czy jest ich więcej? - zastanowiłem się na chwilę - Plan jest więc taki, że układamy się z Ulisem, przed czym zresztą ostrzegał nas drogi Alaster...
-Eh, chyba masz rację, zakończmy jak najszybciej tą sprawę z pudełkami.... Nie obchodzi mnie, czy są dwa, trzy, czy może więcej, trzeba skończyć tę sprawę, zanim ona skończy z nami.

Pozostawało czekać już tylko na Draugdina i obmyślić plan zakończenia sprawy z pudełkami.
Nie rozwiązana pozostawała jeszcze kwestia Alastera, w co on gra? Kto mu płaci? Czy współpracuje z gidią? A może z Ulisem? Znowu jesteśmy w dupie. Naszym największym problemem, był brak informacji.

Pozostawał jeszcze sprawa wizytówki. Czy warto było tam się udać? Czy czasem to nie była pułapka? Może jednak elfka poznała się na moim kłamstwie? I chciała się zabezpieczyć, w razie jakbym zgubił ogon? Chyba jednak pójdę do niej, ale nie sam.
 
Slywalk jest offline  
Stary 06-04-2011, 09:01   #102
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Po udanej eskapadzie po dachach udało mi się niepostrzeżenie zejść na dół w boczną i mało uczęszczaną uliczkę. Byłem zadowolony z siebie. Kolejny raz tego dnia udała mi się ucieczka. Ot taka gimnastyka dla zachowania sprawności mięśni i stawów.
Rozejrzałem się i ruszyłem w kierunku północnym. Gdy tylko zrobiłem kilka kroków u wylotu uliczki spostrzegłem znajomą postać. To był Nicklach. Od razu ruszył w moją stronę lecz po wyrazie jego twarzy i postawie spostrzegłem, że niczym nie zdradzał jakobyśmy się znali. Zrozumiałem, że coś jest nie tak i podjąłem tę grę idąc jakby nigdy nic. Jakbym mijał nieznajomego.
- Śledzą cię z kruki z powietrza. Pozbądź się ich i do zobaczenia w karczmie. - Usłyszałem tylko i już wiedziałem o po co ta cała scenka.

Szedłem dalej kątem oka próbując namierzyć ptaszych tropicieli. Rzeczywiście były to dwa kruki. Jeżeli były to kruki było więcej niż prawdopodobne, że były to druidzkie chowańce. Ostro wzięli się za nas. Słyszałem kiedyś, że druidzi dość mocno przywiązują się emocjonalnie do swoich chowańców.

Powstał w mojej głowie prosty plan. W zacienionym miejscu odludnej uliczki przyczaiłem się i strzeliłem z łuku tuż przed dziobem jednego z ptaków. Nie chciałem - choć mogłem bez trudu trafić - go zabić wierząc, że może ktoś to doceni. Plan niestety nie wypalił. Pierwszy z kruków wzbił się wysoko ponad zasięg strzał a drugi pikawał i usiadł gdzieś na dachu znikając z moich oczu.
Jak to mówią kto ma miękkie serce ten musi mieć twardą dupę.

Przeszedłem do planu awaryjnego. Trzymając się blisko ścian zacząłem z dość szybkim tempie kluczyć po mieście. Często zmieniałem kierunek, skręcałem w uliczki w ostatnim momencie. Wchodziłem do każdej możliwej karczmy lub sklepu i wychodziłem z nich bocznym lub tylnym wejściem. Czasem po dobroci czasem na beszczelnego. Niestety czas sentymentów się skończył.

Po ponad 30 minutach byłem pewien, że nawet najmądrzejszy kruk musiał przyznać się do swojej porażki. Udało mi się zgubić. Nie zwlekając dłużej i więcej nie ryzykując udał się prosto do karczmy Zielony Powóz gdzie mieliśmy umówione spotkanie. Zasałem tam Nicklacha oraz Altana. Byli pogrążeni w burzliwej dyskusji. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie.
Siadłem na wolnym krześle uśmiechając się do towarzyszy i rzekłem:
- Niezła jazda. Dajcie mi przepłukać gardło jakimś przednim trunkiem. Co straciłem to znaczy o czym dyskutowaliście.
Kelnerka postawiła przede mną kulef piwa. Wypiłem jednym haustem ponad połowę.
- Dzięki za ostrzeżenie. Nie było łatwo, ale zgubiłem ogon zarówno ten na ziemi jak i z powietrza. - Dodałem do Nicklacha.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 10-04-2011, 16:46   #103
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację
Altan Firble, Nicklach Stiger, Draugdin
Dyskusja między Nicklachem a Altanem trwała przez długie minuty. Poruszyliście już wszystkie ważne wątki całej sprawy. Nie padły jednak decyzje, gdyż bez powrotu kotołaka wszystko było palcem na wodzie pisane. Kolejne puste kufle dołączały do kilku stojących już na stole. Nie mając pewności, że magiczne pudełka są bezpieczne nie można było nic planować.
Gdy w końcu pojawił się Draugdin rozmowa zeszła na temat tego jak sobie poradził i co zaszło po jego ucieczce z karczmy. Wyglądało na to, że udało mu się zgubić ogon i oba pudełka były bezpieczne w jego plecaku.
Zamówiliście jeszcze po jednym kuflu oraz jakąś gorącą strawę. W czasie posiłku mogliście w końcu zacząć na poważnie planować co dalej zrobić.

Maroco Ribiera
Choć byłeś sam nie próżnowałeś. Wierzyłeś, że ucieczka Draugdina się powiedzie i nadal jesteście w grze. Nie miałeś co prawda kontaktu z resztą drużyny, ale na razie nie zamierzałeś się tym przejmować. Mimo, że atuty w postaci magicznych pudełek nie były nawet w zasięgu twojej ręki, postanowiłeś troszkę pokomplikować sprawę. Zebrałeś informacje o gildii i zacząłeś planować bardzo starannie kolejny swój krok. Miałeś już pomysł i teraz trzeba było rozpocząć przygotowania do jego realizacji. Poza pudełkami miałeś inny atut, który dobrze wykorzystany mógł bardzo zamieszać w sprawie, a tobie przynieść wymierny zysk i informacje.
To co cię interesowało to jak rozpoznają się członkowie gildii. Wiadomo, że wszystkie gildie strzegą swoich tajemnic, a te magiczne w szczególności. W różnych miastach podejmowane są różne środki ostrożności i zabezpieczenia. Zdobycie informacji jak wygląda to w Starilaskur kosztowało cię sporo czasu i dużą sumę pieniędzy. Stwierdziłeś jednak, że warto w tej sytuacji przepłacić gdyż zdobycie tej informacji w połączeniu z twoimi wrodzonymi umiejętnościami zmiany wyglądu da ci znaczą przewagę i pozwoli zdobyć dodatkowe informacje. A pieniądze jak wiadomo to rzecz nabyta. Dziś są, jutro ich nie ma. Jeżeli dobrze rozegrasz swój plan na pewno przy okazji coś uda ci się zarobić.
Szemrany typek do którego trafiłeś podpytując tu i ówdzie o interesującą cię sprawę zaprowadził cię na zaplecze swojego sklepu z suszonymi ziołami. Jego rasa troszkę źle ci się kojarzyła, gdyż był gnomem, ale nie zamierzałeś okazywać przed nim swoich uprzedzeń.
- Informacja o którą pytasz pani, będzie cię drogo kosztować - powiedział cwaniacko.
- Ile? - spytałeś krótko i rzeczowo.
- Widzę, że jest pani konkretna to lubię - uśmiechnął się gnom - Pięćdziesiąt sztuk złota.
Wiedziałeś, że w sakiewce masz jeszcze około siedemdziesięciu, więc stać cię było na tą informację. Warto było się jednak potargować.
- Dam ci teraz trzydzieści, a gdy informacja się potwierdzi dam brakującą kwotę.
- Kwota jaką powiedziałem nie podlega negocjacją, ani ratą. Płaci pani teraz całość i to w gotówce, a ja mówi co i jak. Informacja jest pewna to gwarantuje.
Nie mogłeś pozwolić sobie na to, by gnom się obraził. Mógł okazać się jedynym źródłem informacji, a nie chciałeś już tracić czasu na kolejne poszukiwania.
- Zgoda - powiedziałeś rzucając odliczoną sumę na stół.
Gnom z lisim uśmiechem i błyszczącymi oczkami zbierał pieniądze.
- Sprawa jest prosto, moja droga pani. System rozpoznawania magów wymyślił obecny przewodniczący gildii, a ja mu w tym wydatnie pomagałem. Każdy członek gildii po zaprzysiężeniu otrzymuje taką oto bransoletę - powiedział gnom wyjmując z szuflady prostą ozdobę.
- Za dziesięć złotych monet jestem gotów odsprzedać pani jeden egzemplarz - rzekł ze słodkim uśmiechem.
Zacisnąłeś zęby i bez zbędnych słów rzuciłeś na stół kolejną porcję monet.
- Robić z panią interesy to czysta przyjemność - skomentował gnom - Polecam się na przyszłość.

Z bransoletą w kieszeni, ale z dużo lżejszą sakiewką skierowałeś się do biblioteki. W zaciszu czytelni napisałeś dwa listy. Jeden do kapitana Darow, a drugi do Sintara Ulisa. Wysłałeś je z pomocą ulicznych dzieciaków.
Odpowiedź od kapitana przyszła dużo szybciej niż się mogłeś spodziewać. Nie minął kwadrans, gdy goniec wysłany do kapitana straży powrócił z odpowiedzią.
Odebrałeś liścik i nagrodziłeś bystrego dzieciaka. Gdy tylko zniknął on ci z oczu odczytałeś wiadomość do kapitana Darowa.
"Drogi Władco Talii
Doprawdy cenne informacje posiadasz. Zadziwiające, że z taką wiedzą nadal cieszysz się życiem i dobrym zdrowiem. Jestem ciekaw dlaczego to właśnie ze mną podzieliłeś się tą wiedzą.
Chętnie omówiłbym sprawę w cztery oczy. Spotkajmy się dziś wieczorem w domu panny Melisy Worth. Przy wejściu powiedz, że przysłał cię Grish.
Do zobaczenia."
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół

Ostatnio edytowane przez Takeda : 10-04-2011 o 17:28.
Takeda jest offline  
Stary 10-04-2011, 17:18   #104
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny


Dotarłem na dworzec i postanowiłem, że skoro nie mam kontaktu z resztą drużyny, i o ile udało im się wszystkim umknąć i nie straciliśmy pudełek, to tak czy tak, zapewne Nicklach zadba o to by mnie wykluczyć. Cóż, przywykłem do rasizmu i prób wykiwania, ale nie znaczy to, że nie mogę się dowiedzieć co tu się dzieje.

Zmieniłem się ponownie w zaułku, w młodą kobietę.


Pozostawało dostać się do gildii magów, biblioteka też może być dobrym pomysłem, Nicklach o niej wspominał, być może kogoś tam spotkam.

Zbliżając się do siedziby magów, dokładnie obserwowałem, ludzi i szukałem obserwatorów, kogoś kto tak, jak przy karczmie gdzie nas znaleźli dziś rano, obserwował siedzibę magów. Założyłem, że Ulisa będzie wypatrywał ponownie mojej osoby.

Przed gildią nie było już tłumu, a tylko strażnicy, nie zamierzałem jednak podchodzić, a dowiedzieć się czegoś o sposobie kontroli członków gildii, chciałem wiedzieć jakie mam szanse na dostanie się do środka. Subtelne pytania młodej damy, dały w końcu odpowiedz i po stracie dużej ilości złota, wyszedłem z sklepu z ziołami, i bransoletą. Mam nadzieję, że było warto, cóż, jeśli to podróba, to po mnie, ale jak tylko się uwolnię, złożę wizytę gnomowi.

Teraz pora na bibliotekę, kiedy już tam byłem usiadłem spokojnie i przemyślałem sytuację, co wiem.

Mam jasny trop na Ligię, i tak czy tak mogę na tym bardzo skorzystać.
Usiadłem przy jednym z biurek i przygotowałem dwa listy.

Pierwszy do Sintary.



"Muszę przyznać, że spodziewałem się więcej po członku Ligii Kolekcjonerów, a może się mylę i jesteś płotką? Obława w karczmie "U Stefana" była zaplanowana tragicznie. Choć może powinienem napisać, że tragicznie, w znaczeniu, że ty nic nie zyskałeś, bo ja dowiedziałem się dużo o tobie. Czyżby zaginione pudełka, tak pudełka w liczbie mnogiej nie były twoją własnością? A żebyś nie miał wątpliwości, to wiem czym jest zawartość, na razie jestem skłonny współpracować, ale to może się zmienić, i to co tak cenisz, może zniknąć z zasięgu twoich rąk. Sam pewnie też znasz metody aby uniemożliwić wykrycie owych kawałków. Jestem podobnej profesji co i ty, być może bardziej użytkowo niż teoretycznie, ale jednak co nieco potrafię. Wracając do sedna sprawy, ostatnia oferta, jutro punktualnie o 15 zapal nad swoją rezydencją magiczne światła, dokładnie to trzy, w kombinacji, zielone koło, na prawo od niego fioletowy trójkąt, a na lewo czerwony krzyż. W odpowiedzi gdzieś w mieście zapali się podobny znak. Tam, ma pojawić się ktoś od ciebie, i ma mieć ze sobą 4 tysiące sztuk złota, niech będzie to młoda dziewczyna ubrana na błękitno. Tylko nie ta czarodziejka, z obławy.

Pozdrawiam, i życzę w przyszłości nam obu lepszej współpracy, w końcu ja także pragnę dołączyć do ligi, choć nie planuję iść w ślady ojca.
Maroco Ribiera."



Drugi napisałem do kapitana straży Darowa.



"Drogi kapitanie,
Marvin pisze do ciebie, bo czuje, że jesteś uczciwym człowiekiem, a Marvin i jego bóg ceni uczciwość. Oczywiście bóg Marvina ceni bardziej Marvina, więc zabronił mu wyjawiać wszystkiego, aby Marvin nie ucierpiał.
Otóż to czego szukaliście, te pudełka, były w karczmie, jednak nie mieliście szans ich znaleźć, bo były ukryte przed oczami. Marvin opowie ci w tym liście o co chodzi.
Otóż, Marvin jakiś czas temu wraz ze swoimi towarzyszami, ocalił z rąk podłej złodziejki i jej kompana, pudełko, owo pudełko zawierało podobno potężny artefakt, jednak bóg, nic o tym Marvinowi nie powiedział, co wydało się dla Marvina dziwne, jednak Marvin nie protestował, bo to w końcu bóg, wiec co Marvin wiedzieć powinien. Tak czy tak, Marvin dzięki swojemu sprytowi, nieziemskiej wręcz inteligencji, która zapewnia mu przychylność boga, oraz wspaniałemu krasomówstw, i doskonale opanowanej kwiecistej mowie, oraz niebywałej charyzmie, i wdziękowi swojemu, którego miałeś okazję posmakować w gospodzie, za co Marvin przeprasza, bo nie chciał wyciągać od ciebie informacji, które tak łatwo mu dałeś, a nie dawać nic w zamian, ale nie chciałeś słuchać o tali, choć Marvin powtarzał, jednak do tematu, owego listu, Marvin otumanił wręcz podstępną gnomkę Fridę, i dowiedział się, iż skradła ona pudełko Ulisie Sintarze, co Marvin uznał, za kłamstwo, bo Ulisa, powinien się zabezpieczyć, ale to już inna opowieść, o głupocie wielkiego maga, bo tak, Ulisa wielkim magiem jest, w ocenie Marvina. I Marvin postanowił oddać, Ulisie pudełka, chciał tylko skromnej zapłaty za koszta podróży, ale Ulisa chyba uznał, że Marvin chce go oszukać i nasłał was. Potem Marvin dowiedział się z Talii, o wielkiej zdradzie, i wiedział, że nadchodzicie, więc ukrył pudełka, jednak, gdy już byliście talia nadal pokazywała zdradę, więc Marvin chciał was ostrzec, ale nie słuchałeś, głupi kapitanie, jednak nie przejmuj się, bo wszyscy są głupi, nawet Marvin w swej nieokiełznanej mądrości, pozostanie głupcem.
Tak owoż, Marvin dowiedział się, że w gildii magów doszło do kradzieży, i nagle pojawił się Ulisa, co może nie mieć związku z pudełkiem, ale pewnie ma z talią, talia bowiem, mówi Marvinowi o rzeczach przyszłych, i ważnych.
Marvin po raz kolejny użył swej wspaniałej inteligencji, i odkrył, kto stoi za tym wszystkich, Marvin nie powiem więcej, bo jego bóg, mówi Marvinowi, żeby zdradzał, najlepszego bo zepsuje zabawę. Marvin doda jeszcze, że jutro na niebie nad jednym z domów, Marvin stworzy znak, magiczne światła, dokładnie to trzy, w kombinacji, zielone koło, na prawo od niego fioletowy trójkąt, a na lewo czerwony krzyż. Marvin obiecuje do tego czasu znaleźć winnego zdrady, i wskazać wam jego dom, ty musisz kapitanie, znaleźć potem dowody, wiedz, że Marvin się nie myli, więc możesz mu zaufać, a słuchając twoich ludzi, Marvin wie, że jesteś dobry, i zrobisz to co należy.

Marvin
Uniżony sługa twój i swego boga."


Następnie w zaułku za biblioteką zmieniłem się w postać elfa, w której byłem pod gildią magów, i znalazłem nieletnich posłańców, i opatrzywszy listy odpowiednim podpisem, dla Ulisy Ribiera, i pieczęć z sygnetu mojego ojca, a dla kapitana podpis Marvin, i pieczęć z sygnetu ligi, dałem każdemu po sztuce srebra, i wyjaśniłem, gdzie zanieść, którą wiadomość i powiedziałem temu od listu do kapitana, że jakby kapitan chciał odpowiedzieć, to czekam w bibliotece. Sygnety ponownie schowałem w nadgarstek, tam były bezpieczniejsze.

Teraz kiedy już wiadomości poleciały, zmieniłem się na powrót w kobietę i mogłem skupić się na szukaniu informacji, w bibliotece, chciałem przejrzeć książki o historii miasta, o organizacjach i przejrzeć plany miasta, podział na kwartały lub jakikolwiek inny jaki tu stosowali, sprawdzić, czy w mieście jest kanalizacja i jak daleko sięga, czasem taka wiedza może ocalić życie.

Po kilkunastu minutach wbiegł, chłopak którego wysłałem do kapitana i wyglądał na zdezorientowanego, rozejrzał się, a gdy patrzył na mnie skinąłem ręką.
- Szukasz mojego przyjaciela - i błysnąłem srebrną monetą. - Wysoki piękny elf? Nie mógł czekać, polecił mi abym odebrała, odpowiedz. -
Niepewnie chłopak, wyciągnął rękę z kawałkiem pergaminu, i drugą po monetę. Jak otrzymałem papier, i przeczytałem zawartość, wstałem, i ruszyłem do wyjścia, aby się jak najszybciej oddalić. Idąc ulicą, wyrzuciłem odpowiedz, od kapitana, gdzieś na uboczu.


Pozostawało się, zastanowić czy iść na spotkanie, czy nie. Oczywiście wiadomość, mogła nie dotrzeć do kapitana, Melisa Worth, brzmi elfio, być może to pułapka. Z drugiej strony, należy się dowiedzieć kto to jest, a najlepiej zrobić to sprawdzając adres.

Okazało się, że jest to luksusowy burdel. Cóż, na udawanie klienta może mnie już nie stać, ale warto by sprawdzić ceny zanim, zrezygnuję. NO i warto by się, dowiedzieć, czy kapitan się tam pojawi, więc należało, by obserwować wejście. Rozejrzałem się za jakąś karczmą, z której mógłbym obserwować wejście.
 
deMaus jest offline  
Stary 21-04-2011, 22:35   #105
 
Slywalk's Avatar
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Wreszcie dotarł do nas Draugdin.
-Draugdin, zgubiłeś ogon? Nikt cię nie śledził? - zapytałem go.
- Nicklach mnie ostrzegł, śledziły mnie dwa kruki z powietrza. Trochę zachodu mnie to kosztowało ale je w końcu zgubiłem. Co ustaliliście jak mnie nie było?
- Niewiele, czekaliśmy na ciebie. Sytuacja z pudełkami wygląda na znacznie bardziej skomplikowaną niż początkowo. W ogóle może dobrze byłoby pozbyć się ich gdzieś, przynajmniej chwilowo. - odpowiedział Nicklach.
- Czy Alaster się pojawił? Miałem na myśli czy się z wami skontaktował. Cholera pewnie nawet nie mamy pojęcia jak on teraz wygląda. Nie podoba mi się to. Chciałbym wierzyć że nadal wszyscy gramy w jednej drużynie.

Wyjaśniłem sytuację z Alasterem Draugdinowi.

-Właśnie to było jednym z tematów naszej wcześniejszej rozmowy. Fakty wskazują na to że Alaster jest przeciwko nam. Po twoim odejściu do karczmy wpadła straż miejska i elfia czarodziejka i ich akcja, nie pozostawia złudzeń co było jej celem. Są na tropie pudełek, w jakiś sposób je namierzają, a przynajmniej tak mi się wydaje. Zostałem przez tą elfkę wzięty na przesłuchanie, podczas którego zapytała mnie czy znam Niklacha Stingera. Według Nicklacha tylko nasza czwórka zna jego prawdziwe nazwisko. To nie zostawia wątpliwości, kto jest przeciwko nam.
- To właśnie jest problem – powiedział Nicklach po chwili - mawiają, że wrogów należy trzymać krótko. Nie sądzę, aby możliwości Alastera, czy jakkolwiek on się naprawdę nazywa, były nieograniczone, ale w praktyce nie ma żadnych sensownych możliwości rozpoznania czy czasem nie rozmawiamy z kolejną wersją zmiennokształtnego. Altan zauważył ciekawą rzecz - pamiętasz alarm jaki odezwał się kiedy wchodziliśmy do karczmy? Myślałem cały czas, że to z powodu pudełek, ale równie dobrze mogło to zadziałać na Alastera. To miałoby nawet sens, ponieważ później Karczmarz powiedział straży, że nie jesteśmy złodziejami. Gdyby zadziałało to na pudełka - nie sądzę, aby był taki uprzejmy... W każdym razie - proponuję gdzieś ukryć pudełka, może nawet za miastem i wrócić do tamtej karczmy, aby nie wzbudzać podejrzeń. Chyba, że się stamtąd wynieśliście... Jeżeli alarm zadziałał na zmiennokształtnego to mielibyśmy miejsce, w którym nie może do nas podejść niepostrzeżenie... Przyznaję, że ja niewiele wiem o takich istotach i ich wykrywaniu; co teraz byłoby potrzebne.
- Ale jeśli tamci znają sposób na wykrycie pudełek, to równie dobrze możemy od razu im je zanieść, po co mają się męczyć i robić to całe zamieszanie. Musimy działać szybko, inaczej może nam się nie udać, bo ilu obław można jeszcze wyjść.
- Gdyby znali sposób już ktoś tutaj byłby, nie sądzę też aby w takim wypadku udało się uciec z obławy; chyba, że celowo kogoś wypuszczono... Z tego co pamiętam to przy pierwszej ucieczce - zgubił się jeden imp, być może on jednak śledził Draugdina dalej? Pomijam oczywiście, to, że ktoś uprzejmie doniósł...
- To jak Nicklach, dalej chcesz otworzyć te pudełka?
- Jeżeli – podkreślił Draugdin - jeżeli udało by nam się te pudełka otworzyć mogła by ich wartość gwałtownie wzrosnąć. Mówię w kontekście jeżeli zawierają domniemane potężne artefakty. Nie mamy jednak gwarancji, że przy próbie nieumiejętnego otwarcia one nie eksplodują wraz z zawartością. Możemy rzeczywiście oddać je za rozsądną nagrodę, która pewnie jest jedną którąś tam ich prawdziwej wartości i możemy się rozglądać za nowym zleceniem. W tym mieście pewnie jakaś robota się znajdzie.
- Podczas mojej rozmowy z Nicklachem, doszliśmy do wniosku, że pudełka nie należą do Ulisa, a do gildii magów. Oddając Ulisowi pudełka, możemy mu pomóc. Dlatego proponuję oddać pudełka magom z gildii i to jak najszybciej.
- Trudno podjąć właściwą decyzję nie znając wszystkich okoliczności. Trzeba zazwyczaj wybierać jak to mówią mniejsze zło. Jeżeli większość jest za to ja się dołączam do tej decyzji. - powiedział Draugdin.
- Pudełek mamy dwa... Co znaczy, że możemy jedno oddać Gildii, a drugie Ulisowi. Wtedy i jedni i drudzy będą mieli zajęcie, a my będziemy mogli spokojnie stąd zniknąć i zająć się czymś dochodowym, a nie uciekać po mieście przed jakimiś chorymi magami taszcząc jakieś pudełka z czymś... Zresztą mnie jest zupełnie obojętne co się stanie z pudełkami - ja chce mieć święty spokój. Możecie je nawet wyrzucić do kanału... Wszystko co jest zamknięte da się jakoś otworzyć. Jak? Tego jeszcze nie wiem, ale niszczenie zawartości przy otwarciu jest głupie - ty włożyłbyś skarb do pudełka, które go zniszczy? Zresztą nieważne... Mnie los pudełek właśnie przestał interesować. Róbcie co chcecie. - widać że Nicklachowi ta sytuacja, coraz bardziej nie pasuje.
- Draugdin, a jak ty uważasz, co powinniśmy zrobić? Skoro Nicklach, chce się pozbyć pudełek w taki, czy inny sposób, to jakie jest twoje zdanie na ten temat?
- Proponuję jedno ostateczne rozwiązanie. Podsumujmy jakie nam zostały rozwiązania i głosujmy. W przypadku dalszej nierozwiązalności problemu rzucimy monetą. Mam już dość tych gdybań. Za długo nam to wszystko idzie a raczej nie idzie.
Jak dotąd jak widzę mamy następujące możliwe rozwiązania:
1. Oddajemy po jednym pudełku Ulisowi i Gildii
2. Możemy je wyrzucić i zapomnieć
3. Możemy próbować je otworzyć.
4. Oddajemy oba pudełka gildii
5. Oddajemy oba pudełka Ulisowi
Poprawcie mnie jeżeli o czymś zapomniałem. Jeżeli nie to ja głosuję za punktem pierwszym. Głosujmy i finalizujmy tą sprawę.
- Ja głosuję na czwarty- powiedziałem.
- Chciałbym zobaczyć ten rzut, a w zasadzie tą pieciostronną monetę. Powiedziałem, że mnie to nie interesuje co się stanie z pudełkami, wszystko co miałem do powiedzenia – powiedział Nicklach- więc nie wiem czego na mnie patrzycie. Mogę co najwyżej pomóc w realizacji.
- Dobra Draugdin, skoro ty masz inny pomysł niż ja, to losujmy. Rzucę monetą i jeśli wypadnie orzeł, to robimy to po mojemu, jeśli reszka po twojemu. Zgoda?
- Jestem za.
Wyciągnąłem monetę. Popatrzyłem na nią chwilę i rzuciłem w powietrze. Z uwagą śledziłem tor lotu monet, aż w końcu ta zaczęła opadać. Złapałem ją i sprawdziłem wynik.
- Reszka. Wygrałeś Draugdin. Pomyśl jak zrealizować twój pomysł. Aha, zapomniałem wam o czymś powiedzieć, nagadałem tej elfce, która mnie przesłuchiwała, ze szukam pracy. Na koniec rozmowy dała mi swoją wizytówkę i powiedziała, że jeżeli szukam roboty to mam się tam zgłosić. Myślę że warto tam się teraz udać, może uda się zdobyć jakieś cenne informację. Nie wiem jednak czy to czasem nie jest pułapka, więc dobrze by było jakbyście poszli ze mną i z ukrycia obserwowali jej dom. Jeśli długo mnie nie będzie, to spiszcie mnie na straty i zakończcie sprawę pudełek. Kto idzie ze mną?

Wstałem i ruszyłem do drzwi karczmy. Po wyjściu zatrzymałem się przed karczmą i czekałem. Może ktoś do mnie dołączy?
 
Slywalk jest offline  
Stary 23-04-2011, 08:01   #106
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Po długiej, burzliwej i w sumie niewiele wnoszącej dyskusji ustaliliśmy ostateczne dalszej działania naszej trójki. Ustaliliśmy to nawet za dużo powiedziane. Trzy głosy. Dwa - każde za innym rozwiązaniem - oraz wstrzymanie się od głosu. Zdecydował rzut monetą.

- Słuchajcie. Będziemy próbować upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Być może podwójny zysk, ale pamiętajmy, że ryzyko również rośnie. Co do przekazania pudełka Ulisowi moim zdaniem nie powinniśmy napotkać wielkich trudności. Jeżeli jest on w opozycji do Gildii ta część zadania powinna być łatwiejsza. Co do przekazania drugiego pudełka Gildii Magów. Tu zaczynają się schody. Oni z pewnością będą chcieli znać szczegóły i będą bardzo dociekliwi w swoich pytaniach.
Cholera przydałby się zmiennokształtny, ale okoliczności wskazują jasno, że nie gramy już w jednej drużynie. Szkoda. To mogło dawać niesamowite możliwości.


Altan wstał i ruszył w kierunku wyjścia z karczmy. Jednym haustem dopiłem piwo i ruszłem za nim.
- Idę z tobą towarzyszu. Nadszedł czas działania. Działania szybkiego, precyzyjnego i zdecydowanego.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172