Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-11-2011, 17:11   #81
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Tomisław ocknął się na samym końcu podróży. Najwyraźniej przespał wszystkie wydarzenia. Spojrzał na innych, którzy mówili coś o lochach i smokach, ale Tomisław niczego takiego nie zaobserwował ostatnimi czasy. Zawsze drzemie w czasie lotów. Teraz było podobnie. Nawet miał sen, taki niewiarygodny sen. Śniło mu się, że znalazł sprzęt szpiegowski i próbował go wykorzystać, żeby zakraść się do bazy czerwonych i ukraść im ich żelkomisia. Cały sen był niezwykle brutalny, ale nie przeszkadzało to Tomisławowi.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=-OsF0O5vd1s[/media]

Po wszystkim dołączył tego misia do kolekcji innych i zaczął układac je w armię. W momencie, gdy stawiał trzeci batalion do pomieszczenia wleciała jaskółka, na której grzbiecie siedział nosorożec, na którym siedział żółw, na którym siedziały cztery słonie i jeden ze słoni głosem Arnolda Schwarzeneggera krzyknął PADNIJ! Tomisław posłuchał rady, a chwilę później przyjechały czołgi zbudowane z kostek masła i misie zaczęły do nich strzelać. Rozpętało się wojenne piekło i wtedy Tomisław obudził się.

Przez moment słuchał rozmowy Astarotha i Barbaka, ale po chwili został przytłoczony ilością informacji. Patrząc na nich i słuchając ich słów wydawało się, że cały świat rozpada się przed oczami Tomisława. Wszystko wyglądało jak deszcz zielonych znaczków odzwierciedlających ścianę informacji miażdżącą Tomisława!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=lSwANskkF3o[/media]

Odwrócił od nich wzrok. Nie mógł na to patrzeć. Na szczęście szybko pojawili się podejrzani prowadzący program i zaoferowali kolejne zadanie. Zadanie! To Tomisław bardziej rozumiał, bo wymagały inwencji i cierpliwości. Cierpliwości jak łowienie ryb. Nie było tam ścian tekstów, a zresztą, gdyby się pojawiły to zawsze można skupić się na połowie. Hej ho. Czas iść na ryby. Tomisław usiadł, zarzucił jak profesjonalista i wyczekał aż coś weźmie.
 
Anonim jest offline  
Stary 24-11-2011, 17:49   #82
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
**
uproszona legenda;
Mistress – „bogini” Chaosu
Almanakh – „bogini” Bieli
Verion – demon, sługa Mistress

Verion zajrzał do pokoju pełnego fioletowych oparów.
- Mistress, czy...?
- GAH!!! – wrzasnęła Mistress, zrywając się z łóżka i zakrywając kołderką z Mgieł monitor. – Ile razy mówiłam: pukać?!?! Nie można już w tym wymiarze spokojnie drowich bliźniaków podglądać!!!
- Przepraszam...!!!
- WOOOON!!! – Verion z piskiem małej dziewczynki uciekł za drzwi.
Mistress odetchnęła głośno, zaśmiała się sama do siebie i spojrzała znów na monitor. Widać na nim było czarnowłosego mężczyznę w fioletowych szatach. Paznokieć Mistress pieszcząco i lubieżnie, delikatnie podrapał o monitor. Mistress rozłożyła się na łóżku i obserwowała z zadowoleniem. Na monitorze pojawiła się jednak zielona plama. Mistress zmarszczyła brwi, przetarła monitor. Zielona plama nie zniknęła. Niezadowolona Mistress popukała w ekran, by poprawić obraz, ale nic to dało. Zielona plama urosła i nabrała kształtu.
- What the...?! – syknęła Mistress i wściekle uderzyła pięścią o Mgły.
Wymiar Chaosu zatrząsł się w posadach.
* * *

- Oh hi – uśmiechnęła się cierpko Mistress. – I wanna talk...
Almanakh głośno przełknęła ślinę.
- Melisy? – spytała niewinnie.
Mistress podniosła filiżankę, kulturalnie odgięła jeden palec, po czym zgniotła filiżankę na proch w zaciśniętej dłoni.
- Coś się stało...? – jęknęła Almanakh.
Mistress bez słowa pokazała elfe monitorek z Mgieł.
- Ładny mystphone...
Mistress popukała paznokiem w zieloną plamę na ekranie, aż zrobiła w nim dziurę na wylot swoim szponem.
- Mogę to wyjaśnić! – pisnęła Almanakh.
- Why... is... he... still... ALIVE?! – wycedziła przez zęby Mistress.
- C-cóż...! Miał pewne zasługi... Światło dało mu ostatnią szansę!...
Mistress zaśmiała się głośno i pokręciła przecząco głową.
- Słyszałaś, co powiedział? Ani Biel ani Chaos. Do niczego mi się nie przyda, Bieli raczej także nie...
- Nie chodzi o to, czy się przyda czy nie!
- Chodzi wyłącznie o to! – syknęła Mistress. – Istoty nieprzydatne dla Chaosu giną z jego ręki.
- O ile Biel się za nimi nie wstawi! – odparła dzielnie Almanakh, ale skuliła się pod spojrzeniem Mistress.
- Macie niezdrową manię roztaczania opieki nad istotami uszkodzonymi – westchnęła. – Zdradził was. Mnie się nie przyda. Po co trzymać go przy życiu?
- Może nas wiele nauczyć swoim postępowaniem, swoimi błędami! Nadal może się nawrócić! Biel nadal widzi sens w jego istnieniu! Poza tym Keeshe go nie lubi, pomyśl, ile pięknego Chaosu zrodzi się z tych dwóch razem!...
Mistress wykrzywiła twarz w zgrozie i odrazie.
- Z tych dwóch razem nigdy nie powstałoby nic pięknego!!!
- W sumie racja...
- Wiesz jaka jest różnica między Chaosem, Bielą, a śmiertelnikami? Chaos potrafi niszczyć i tworzyć, Biel potrafi zlitować się nad każdym i obronić każdego, a śmiertelnicy potrafią tylko narzekać, pić, grzeszyć, obiecywać poprawę i umierać. Barbak dokonał wyboru. Czas skorzystać z dobrodziejstw jego śmiertelności – uśmiechnęła się paskudnie.
- Nie możesz!...
- Oh...? – oczy Mistress zalśniły ślepą furią.
- Astarothucieszyłsięgoznówspotkał!!! – pisnęła rozpaczliwie Alamanakh, zasłaniając się Okiem Światła.
Mistress znieruchomiała i zamilkła.
- Wiesz jak boli utrata największego wroga? – dodała cicho Almanakh.
- Tak, akurat ten rodzaj bólu akurat znam – spojrzała na monitorek i na elfkę. – Niech zostanie, ale niech... nie...zasłania... mi... widoku! – syknęła cicho. - Denerwują mnie istoty, które same nie wiedzą czego chcą. Czego on chce? Przebaczenia? Tryumfu? Współczucia? Nienawiści? Uwielbienia? Na czym zależy istocie, której na niczym nie zależy? Na życiu? Na jakim życiu? Wyjaśnisz mi to, Almanakh?
- Zagubił się troszkę...
- Troszkę? – pychnęła z rozbawieniem Mistress. - Nie jest Upadłym. He never been an angel either. Marzył by zostać paladynem. By udowodnić światu, jak myli się co do stereotypu orka biegającego wokół z toporkiem i wydającego pierwotne odgłosy. Światło dało mu szansę na przyjęcie zaszczytu bycia Wojownikiem Światła, bycia kimś, o kim tysiące najświętszych i najpotężniejszych paladynów marzyło. A co zrobił Barbak? - Mistress z uśmiechem rozłożyła pytająco ramiona. – Czy mamy tu typowy przypadek kogoś, kto w chwili spełnienia swoich marzeń krzywi się i mówi „wyobrażałem to sobie inaczej”, po czym wchodzi w foch mode do końca egzystencji?
- Jakiś cierń utkwił w jego biednej, skołowanej duszy i nie pozwala mu zapomnieć o przeszłości! – broniła go zmartwiona Almanakh.
- Są momenty, kiedy dla wyższego dobra musimy zapomnieć o własnym. Myślałam, że wy, dzieci Bieli, rozumiecie to lepiej ode mnie – po chwili dodała z uśmiechem. – Myślałaś, iż nie przyjmowałam do świadomości możliwości poniesienia porażki w pojedynku z Astarothem, kiedy przyjęłam jego wyzwanie...?
- Może nie był na to gotowy...
- Cóż, ponieważ nie żyjemy w wymiarze Pustki, a w wymiarze w której żyją istoty, mija czas, występują konsekwencje, ciężko jest z góry zaplanować własne życie i przygotować się na każdą nadchodzącą chwilę – zmrużyła oczy Mistress.
- Wciąż uważam, że to po prostu ranna istota, potrzebująca pomocy i szansy!
- Hm. Jak myślisz, jak on potraktuje twoją „szansę”, skoro uważa, że, cytuję, „to wszystko jest....”
- Na pewno zrozumie, że życie nie jest czymś, nad czym da się zapanować, czymś, co można zaplanować w szczegółach! Że nie wystarczą chęci i siły, aby wyzbyć się wszelkich klęsk i tragedii... że one się po prostu zdarzają...
- Kiedy pewnego dnia ktoś cię spyta dlaczego warto żyć, co odpowiesz? Kiedy ktoś spyta starego, umierającego wojownika co osiągnął w życiu, wspomni moment, kiedy przeniósł do domu znaleziony wór złotych monet, czy moment kiedy jako chłopiec postawił się starszemu prześladowcy i przyjął z godnością cios z pięści? Czasem wybory są trudne i bolesne, co nie czyni z nich jednak wymówek, by łamać własne zasady. Jeśli ustalasz własne zasady tylko po to, by modyfikować je i zmieniać w zależności od sytuacji, jak wiarygodny i uczciwy jesteś wobec samego siebie? Czy czystością sumienia nazywamy porównywanie siebie do otoczenia i minimalizację własnych win wobec win cudzych? Jaką wartość ma twoja dusza skoro sama sobą jest w stanie pomiatać i degradować się do cienia istoty z krwi i kości, myślącej tylko o swojej wygodzie i zaspokojeniu podstawowych potrzeb życiowych? Wyjaśnij mi to, Almanakh. Dlaczego się nad nimi litujecie. Dlaczego wciąż wierzycie. Wiesz, ile razy różne byty z różnych Wymiarów wyzywały mnie na pojedynek? A wiesz, ile razy przyjęłam wyzwanie? Wiesz dlaczego? Ponieważ nie ma sensu udowadniać czegoś istotom, które zaraz i tak zmienią swoje poglądy, swoją duszę, znajdą sobie nowe grzechy i nowe wymówki. Nie ma sensu poświęcać się dla czegoś, co ma wątpliwą, chwiejną wartość. Chaos nie jest jak Biel. Chaos pożera własne, ranne i uszkodzone dzieci, nie czeka w nieskończoność na cud. Jestem bardzo cierpliwa. Ale nie potrafię obserwować czegoś, czego nie rozumiem. A jeśli uczucia są dla śmiertelników tak ważne, tak wyróżniające, dlaczego są momentami tak obłudni, okazując zupełnie inne uczucia niż te, które odczuwają? Dlaczego wybierają łatwiejszą drogę doskonale wiedząc, że prędzej czy później sprowadzi to na nich cierpienie i hańbę? Dlaczego tak bardzo chcą żyć i bronią się przed śmiercią, skoro cieszą się, że ona pewnego dnia wymaże wszelkie ich przewinienia? O czym myślą w chwili śmierci, jak sądzisz, Almanakh? O czym warto myśleć w takiej chwili? A może przeceniam ich możliwości? Może kiedy świat zdepcze ich dziecięce marzenia, ich głównym problemem dorosłości jest to, za co jeść i pić, każdego dnia, aż do śmierci? Czego oni tak naprawdę chcą, ci, którzy nie chcą Bieli ani Chaosu? Czy jest to coś, co można zatrzymać przy sobie, docześnie, teraz, na zawsze, po śmierci? Czy jest to coś, dla czego warto marnować potencjał duszy? Czy to jest coś, czym można się pochwalić przed własnym sumieniem?
- Nie wiem – szepnęła Almanakh. - Patrzę na nich tyle lat i wciąż nie wiem.
- Próbujesz ich nawrócić i ocalić. Ja próbuję ich zrozumieć. Nie potrafię. To bardzo mnie drażni.
Zapadła chwila ciszy. Mistress zaśmiała się cicho.
- Istoty myślące mają ten problem, że są w stanie myśleć. Odróżniać dobro od zła. A zatem podświadomie każdy swój czyn klasyfikują, choćby jako niewinny czy szkodliwy. Mimo to nadal twierdzą, że potrafią pozostać neutralni. Tak, ale czy wobec samych siebie również? Niech zostanie. To będzie zabawne i pouczające..
* * *
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 24-11-2011, 23:49   #83
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Barelard opamiętał się dopiero gdy smok opadł na wodę.
- I jak ja teraz go zbadam - krzyknął rozpaczliwie.
Popędził na gargulcu co tonącego ciała starając się wyrwać łuskę, czy cokolwiek innego do badań.

Resztę podróży spędził siedząc sztywno z posępną miną na gargulcu. Zdzielił go nawet raz kosturem w łeb, kiedy ten się zaczął zbytnio opuszczać nad fale.

Rozchmurzył się nieco widząc w dole cel podróży. Avalon. Może coś ciekawego na bazarku znajdzie? Zwłaszcza na odciski, które mu wykwitły już na siedzeniu. Gargulec zdecydowanie nie jest najwygodniejszym środkiem transportu.
Przez szum wiatru przedarły się słowa o konieczności poszukania jakiegoś Barbaka gdzieś pod toporkiem. Będą ścinać kolesia czy co? Zdziwienie wywołało zagapienie się maga i serię nerwowych ruchów celem okiełznania gargulca i przymuszenia go do lądowania. Było przyczynkiem do niebyt udanego lądowania.
Po niezbyt miękkim lądowaniu na plaży, Barelard podniósł się i otrzepał z piasku. Ze złością podszedł do gargulca wbitego łbem w plażę i kopnął go w zadnią część ciała, co doprowadziło do malowniczego podskakiwania na jednej nodze celem rozmasowania bolącej stopy.
- AAggggrrrr!!! - zaryczał i kuśtykając ruszył w poszukiwaniu Barbaka i jakiegoś zielarza.
***

"Pod Toporkiem", a jakże ścinania jednak nie było, ujrzał zielonego stwora... Ork. Jeszcze tylko teraz mu brakowało orków, toż to zero ogłady.
Barelard nie zabawił długo pod jednym dachem z orkiem. Jak tylko dowiedział się co trzeba wybył na zewnątrz jak wystrzelony z procy.

Początkowo mag planował wziąć kąpiel, ale na miejscu ujrzał Tona rozpoczynającego próbę. Odwrócił się na pięcie, zwłaszcza że nosorożec jakoś tak niezbyt przyjaźnie popatrzył się na jego szacowna osobę i ruszył nałowić ryb.

Otworzył swój magiczny podręczny schowek i dobył najnowszy model teleskopowej wędki i zestaw przynęt. Chwilę się mocował przeklinając chochliki za nieco splątaną żyłkę. Kiedy już się uporał z ustrojstwem, zasiadł na skale i zarzucił.
Siedział dłuższą chwilę rozkoszując się lekką bryzą i słońcem. Powoli jednak zaczynał tracić cierpliwość.
- Jeszcze trochę i potraktuję was błyskawicą - wycedził przez zęby - Same mi tu na wierzch wtedy wypłyniecie.
Przymierzył się już z kosturem wygenerowania odpowiedniej dawki elektryczności dla wykończenia nawet całej ławicy ryb, kiedy poczuł lekkie szarpnięcie wędki. Uśmiechnął się. Błyskawicę zawsze zdąży zesłać jak się nic nie złapie. Skupił się na zbliżającej się walce z rybą...
 
ZauraK jest offline  
Stary 25-11-2011, 09:55   #84
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Barbak przez pewien czas zastanawiał się, czy aby nikt nie robi sobie z niego żartów. Widział już wiele, słyszał też nie mało, ale jeszcze nie widział Ast’a łowiącego ryby. Pchły wywracające dinozaury, orki biegające po bagnach z gracją elfów czy choćby półdemony bawiące się z wielkimi wężami… to i owszem. Ale żeby łowić ryby???
Co było zrobić? Mądre przysłowie mówi, aby trzymać się blisko przyjaciół. Czy może inaczej, aby trzymać ich blisko siebie. Drugiej części ork nie bardzo pamiętał, nie bardzo też wiedział czy powinien demona określić mianem przyjaciela. Wiedział natomiast, że wiele z tą istotą przeszedł. Przez długi czas dzielili trudy podróży. Byli się razem i dążyli do względnie wspólnego celu. To Ast jako pierwszy zdawał się rozumieć ówczesne poglądy Barbaka na świat i konflikt dobra i zła. Ale to było bardzo dawno.
Mimo tego ork poczuł jakąś przemożną potrzebę przebywanie w okolicy tej istoty, z którą dzielił tak wiele wspomnień.
Wziął zatem kilka strzał z kołczanu Maleństwa i poszedł nad wodę. Obecność innych wcale mu nie przeszkadzała. Zdjął polar, koszulkę ukazując światu nie tylko swe mięśnie i zielony tors, ale także odrobinę przyduży brzuch. Następnie zdjął spodnie i poprawił się wrzynającą bieliznę… tu i ówdzie.
Wszedł do wody po pas i uniósł nad głowę strzałę wielkości pilum… a następnie zastygł w tej pozycji wyczekując naprawdę wielkiej ryby….
Jedynie ciche mamrotanie, a także co i róż wydobywające się bąbelki zza pleców orka świadczyły że nie zasnął.
A cel?Cel był jasny. Barbak doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 25-11-2011, 15:45   #85
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Tomisław;
...Nie rozumiesz, co robisz źle. Łowisz same śmieci, do tego raz złowiłeś... ciało martwego, naszpikowanego strzałami drowa!!!
Tymczasem nawet jakaś dziewczynka obok złowiła już kilka rybek!


Rzucaj jeszcze raz.

Chomik;
Co do...? Tomisław wyłowił martwego drowa. Hmmm... Tobie nie idzie lepiej. Złowiłeś syrenę, która chyba nie jest tym zachwycona...
Browsing deviantART

Rzucaj jeszcze raz.

Barelard;
Łowisz. Coś się złapało!... Hmm to jakaś wyjątkowo kolorowa ryba!... Zaraz...!
http://images.okazje.info.pl/p/odzie...biustonosz.jpg
Pisk dziewczyny kąpiącej się nieopodal przestraszył cię. Kobieta zasłoniła się ramionami chlupnęła w panice po szyję w wodę.
http://foto.get.studio.wp.pl/s,vhs,n...32572_orig.jpg
- Jakiś problem, kochanie...? – zagadnął zezłoszczoną dziewczynę karczek.
Ona wskazała na ciebie. On na ciebie spojrzał. Ups...
http://mainhg.demotywatory.pl/upload...aziula_500.jpg

Módl się i rzucaj jeszcze raz

Kiti;

Obudziłaś się, słysząc wrzaski wściekłej syreny, zaplątanej w żyłkę z wędki Chomika. Zauważyłaś, że spławik się porusza! Szybko wyciągnęłaś rybę!!!
Jake the Dog attacks Shark (Dog Catches Shark) - YouTube

Astaroth;

Hmm łowienie ryb to coś nowego... Zauważasz, ze coś się złapało. Wyławiasz. Hmm jakiś taki trochę znajomy...
http://4.bp.blogspot.com/-j23uGG6HgH...600/fish-2.jpg
No cóż, udało się!

Barbak;
A niech to szlag! Astaroth coś złowił! Wokół demona pływa też druga, identyczna ryba, wołając „nyeee, synku!!!”. Tymczasem wokół twojego spławika unosi się na wodzie jedynie jakiś śnięty... drow? Hmmmm może jednak przegiąłeś z bąbelkami...? Masz też wrażenie, że syreny i syrenowie w okolicy nagle przypomnieli sobie ż zostawili czajnik na gazie i w pośpiechu opuścili twoją najbliższą okolicę...
[jak podejmujesz sensowne działanie – w kolejnej turze uda się wykonać zadanie i nie musisz rzucać. Jeśli nie podejmiesz działania - rzucasz znowu]

Nevis, Osztan;
Fruwadło uparcie za wami leciało. Zaczęliście krzyczeć odpędzająco, wymachiwać rękoma, wypuściliście kilka strzał... Stworzenie, wyraźnie rozdrażnione, podleciało bliżej gargulca Nevisa i zaczęło skrzeczeć, rozwierając paszczę pełną wielkich zębów. Osztan zdołał jednak trafić prześladowcę i zwierzę zrezygnowało z pogoni, zawróciło nad brzeg. Lot nad oceanem minął spokojnie.

Docieracie na plażę. Zbliża się już wieczór! Macie do wyboru surfowanie i pływanie z rekinami [szybkość] lub łowienie ryb [szczęście]

Syreny i syrenowie przy brzegu i na skałach przyglądają się wam z zaciekawieniem. No!
Mermaid by ~legiostudio on deviantART
Wszyscy wiedzą, że laski kochają surferów!
Beached Mermaid Fin by ~dashinvaine on deviantART

Ton;
JEDZIEMY!!! Łapiesz za deskę. Masz wrażenie, że jakiś Chaos gdzieś się uśmiechnął i zafundował ci falę twojego życia!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=AlPqL7IUT6M[/media]

Kiedy już wszyscy myśleli, że nie żyjesz, ty popisowo wypływasz na spokojną wodę! No to teraz nurkowanie! Zgule są poolne i spokojne, zdają się tobą mało interesować. Syrenki i syronowie pływający wokół przyglądają się twoim wyczynom i kibicują. Ohohoohoho!
Ariel and Flounder by *giselle-u on deviantART
Wyławiasz muszlę i wręczasz ją syrenie. Gotowe! Syrenka zadała ci na szyję wieniec z koralowców i kwiatów! Miłe.

* * *

Keeshe i jej pozostali przy życiu kompani znaleźli wreszcie klub, w którym mogli się odprężyć i zabawić!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=IHgRAlkpxJw[/media]

* * *
Ton, Kiti, Astaroth;

Nadszedł wieczór!
Browsing deviantART

„Przenocujcie w „Pod Toporkiem”, w przygotowanym pokoju. Kolejnego dnia rankiem odbierzcie w recepcji wskazówkę. Jutro wyruszycie zgodnie z kolejnością zgłoszenia się w recepcji dzisiejszego wieczora. Kolejne zadanie wykonacie w parach! Kto nie znajdzie sobie pary musi zapłacić 40 sztuk złota za pomoc od kogoś z miejscowych”



Do dyspozycji macie też klub na plaży!
http://youdecidelor.files.wordpress....twinpalms1.jpg

Oraz baseny!
Browsing deviantART

No i oczywiście klub disco... z basenem i jacuzzi!
Hot Summer Nights by ~RayArtz on deviantART

[media]http://www.youtube.com/watch?v=t4H_Zoh7G5A&feature=list_related&playnext= 1&list=AVGxdCwVVULXdO6bb-bGxCvy_rUbgfRSUu[/media]

Kiedy ruszyliście do recepcji by się wpisać, w holu Toporka spotkaliście Keeshe i Elsevira. Keeshe była zalana i robiła sceny, chwiała się i co chwilę upadała na podłogę. Elsevir próbował ją uspokoić. Elfy trzeźwieją po melisie o wiele szybciej niż drowy po piwie!
- Daj mi spokój, durny elfie! Jak mu zaraz przyłożę...! – dała się Keeshe.
- Co on ci zrobił?! – zdumiał się Elsevir.
- Sssssssse przypomniałam, gdzie go widziałam! – drowka pokiwała palcem orkowi. - Byliśmy razem w wojsku i on mnie zdegradował za kręcenie tyłkiem na oczach wroga!!!
- Czy przypadkiem sama nie chciałaś zrezygnować ze stanowiska?
- Tak, chciałam, ale on to zrobił!!! – bełkotała. - Próbowałam ratować oddział, słyszałeś kiedyś o takiej taktyce jak odwrócenie uwagi wroga?! Pani podporucznik może już przestać tańczyć, tak?! – zaczkała Keeshe.
- To nie był ten ork...!
- Co za różnica, one wszystkie wyglądają tak samo!!! Wysłał mnie na jakąś wyspę z liszajem eer liszem na samobójczą misję i nic nie powiedział!!! Bym wiedziała to bym się zapisała na kółko dziergania a nie do wojska!!! Jak cię zaraz killnę, to się tak zdziwisz, że cię rodzona matka opiekunka nie pozna!!! – groziła Barbakowi. - A ty czego się gapisz, szeregowy?! – spojrzała na Elsevira. - Wyszorować pokład, już!!! – wrzasnęła, zrobiła zeza i padła na podłogę, pochrapując.
- Ja się tym zajmę.. – jeden z drowów towarzyszących Keeshe podszedł do drowki, złapał ją za nogę i „na jaskiniowca” przeciągnął dworkę po podłodze do jakiegoś pokoju.
- Trzymaj się Kisze, fajnie się imprezowało, do jutra! – zawołała za nią jakaś pani-pirat.
- Raaaaa BRRrrrrrrrudny elfffff!
- Cicho, Roger!!! – pani-pirat skarbiła swoją papugę. – Rumu, gospodarzu, rrrrumu!!!
Pirate Lady by *giselle-u on deviantART
^na cześć Iry z AMBT]

Idziecie obejrzeć pokój. O, ładny!


Jest też wielki i są łóżka dla wszystkich, zdaje się ze nocujecie razem! Jest nawet wyro dla Chomika!
http://www.tipy.pl/art/1751_10775_big.gif

A patrzcie na tę elficką łazienkę!!!


No, to jest czas żeby się odprężyć, a przy okazji poznać trochę towarzyszów podróży! Jutro z którymś z nich staniesz do kolejnego zadania!

Waszą uwagę przykuł na moment młody mężczyzna, ubrany najwyraźniej po tutejszemu, w schludną białą koszulę i czarne spodnie. Zamawiał pokój.
Yagami Light by ~lucbecks on deviantART
Kiedy odebrał klucz i ruszył do pokoju, zauważyliście, że coś małego i okrągłego leżało na podłodze, obok miejsca gdzie stał przed chwilą tamten mężczyzna.

http://bizu.pl/images/1902/480/perla_biala_480.jpg

Była to niewielka, biała kuleczka, jakby perła na oko. Mężczyzna zniknął za zakrętem korytarza i gdzieś wsiąkł, zniknął wam z oczu.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-11-2011, 21:35   #86
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti śniła o dawnych dziejach, kiedy była jeszcze elfką...
Link to the rescue - Zelda by *hop2pop on deviantART

Nie nie nie, nie o takich dziejach!!!
Śniła o prywatkach i opowieściach, które wtedy usłyszała.

Evening Tales by ~nolwen on deviantART

Przypowieść o Drzewie, tzw. ironia elficka, historia autentyczna.

Pewien Elf został wysłany w celu inwentaryzacji drzew do wycinki pod nowo budowaną przez ludzi drogę. Kiedy Elf zaznaczał na mapie położenie pewnego dębu i opisywał drzewo, z domu stojącego obok drzewa wyszedł jakiś człowiek. Człowiek powitał Elfa i spytał co się dzieje. Elf grzecznie wyjaśnił, że będzie tu budowana droga i wysłano go w celu sprawdzenia, które drzewa trzeba wyciąć pod budowę, a które mogą zostać. Człowiek ucieszył się i rzekł:
- To dobrze, gdyż to drzewo od lat jest bardzo chore i słabe!
- Naprawdę? – zdziwił się elf.
- Tak, co roku bardzo choruje! Co roku ma ciągle szkodniki na liściach! O, proszę spojrzeć, jak się brzegi liści zwijają!
- Hmmm – elf uśmiechnął się, spoglądając na zielone drzewo. – Co, jesienią liśćmi sypie na pana trawnik?
- Hehe – uśmiechnął się człowiek. – No i zobaczy szanowny elf, niech pan spojrzy, jak to drzewo jest przechylone, spadnie mi kiedyś podczas burzy na dom!
- Hmmm – elf zerknął na idealnie prosty pień.
- Widzi pan jakie krzywe?!
- Tak, faktycznie...
- I ma korzenie podcięte, kiedyś, jak rury kopali, to podcięli korzenie, o tu i tu!
- Hmmm
- To bardzo słabe i chore drzewo, kiedyś się przewróci i będzie tragedia, już dawno powinni je wyciąć!
- I cień panu robi na tarasie...
- No! No no no no właśnie! – ucieszył się człowiek. – To się dogadaliśmy, super! Bo to bardzo chore, prawie umierające już drzewo, lepiej wyciąć!
- Tu jest ptasie gniazdo – elf spojrzał w koronę drzewa.
- W tym roku założyły! Ale przecież nic się nie stanie jak jeden raz nie wychowają piskląt, to pospolite ptaki, pełno tu ich, przeniosą się gdzieś obok bez problemu!
- Yhym. Rozumiem – elf uśmiechnął się. – Cóż, jak wybudują drogę, to drzewo nie będzie już panu przeszkadzać!
- Super, to się cieszę! – zadowolony człowiek wrócił do domu.
- Do widzenia... – elf uśmiechnął się słodko, spoglądając na mapę z przebiegiem trasy; stojący nieopodal dom leżał centralnie na przebiegu drogi i przeznaczony był do rozbiórki, zaś dąb znajdował się kilka metrów poza pasem drogowym.

* * *

Ryba!!!
Poderwała się, zbudzona ze snu. Przez chwilę rozjeżdżały się jej nogi ale zdołała w końcu wstać i złapać za wędkę. No nie. Wędka jej się wyśliznęła i dosłownie uciekała przed nią. Kiti nie chcąc stracić ryby skoczyła do wody, rzucając się na zdobycz z zębami.
- FAM JOM FAM JOM!!! – darła się, biegnąc do chłopca po wskazówkę z wyrywająca się rybą w pysku.
Kiedy dostała wskazówkę wrzuciła rybę z powrotem do wody.
- Ładna sztuka! – zawołała do Tomisława, który wyłowił martwego drowa.

Zamierzała biec prosto do hotelu, jednak zauważyła dopiero teraz że Astaroth też łowił. Musiał tu przyjść kiedy ona spała! Zatrzymała się i poczekała na Astarotha, powitała go machaniem ogona.
-Tu jesteś, tu tu tu! Po walce ze smokiem wpadłam na mała elficką imprezę, trochę zapomniałam o wyścigu – przyznała speszona. – Już wcześniej chciałam cię spytać, ale nie zdążyłam! – przyznała.
Wypita melisa ośmieliła się bardzo.

- Chciałam spytać... Jak to jest, być...? No wiesz...! – z wahaniem wyczekiwała na odpowiedź.

Od jego odpowiedzi zależało tak wiele! Była strasznie ciekawa!

Podążyła do Toporka w towarzystwie Astarotha. Zauważyła, jak Ton z wieńcem kwiatów na szyi także dociera do Toporka!
„No no, ten gościu dobry jest!” – pomyślała z podziwem.
- Cześć, Ton! – zawołała i pomachała ogonem na powitanie. – Co tam słychać w szerokim oceanie?

Weszli do Toporka. Zauważyła dziwnego mężczyznę. Był nawet przystojny i pachniał drogimi perfumami, więc mimowolnie węszyła głośno wilczym nosem. Zauważyła perłę na podłodze. Podeszła do zakrętu korytarza i zajrzała tam, ale mężczyzna odszedł już. Podeszła do recepcji.
- Złowiłam rybę! Mam wskazówkę! Poproszę pokój! I jak można coś do jedzenia! Jakiś miejscowy specjał, byle nie owoce morza!!! Pływają wam tu w zatoce martwe drowy...! Aha, i można spytać kim był ten pan co tu przed chwilą się meldował? Coś zgubił, chciałam go o tym poinformować!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 26-11-2011, 23:19   #87
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
,,So where were you when darkness came to life?"

Nikt nie mógłby przypuszczać ile radości sprawiło demonowi gdy dowiedział się że jedną z prób jest wędkarstwo. Faktycznie, przesiadywanie nad wodą, kontemplowanie piękna przyrody w oczekiwaniu aż spokojnie dryfujący spławik drgnie świadcząc o tym że jakaś ryba łaskawie zainteresowała się jego przynętą nieszczególnie pasowało do obrazu demona za jakiego uchodził w oczach innych. Być może wszyscy oni spodziewaliby się że zajmie się nurkowaniem czy może raczej upodabniając się do pierwotnych łowców wybierze bardziej aktywną metodę przejścia próby i spróbuje polowania z ościeniem jak czynił to Barbak. Nic jednak bardziej mylnego - w rzeczywistości lubił wędkować, było to jedno z niewielu przyzwyczajeń pozostałych mu jeszcze z ludzkich czasów z których nie zamierzał rezygnować. Była to jedna z tych rzadkich chwil w których pozwalał sobie na to by zatrzymać się i spojrzeć za siebie, oddać rozmyślaniom czy po prostu odpocząć na chwilę od otaczającego go świata. Ostatnio nie miał jednak zbyt wielu okazji oddać się tak statycznemu hobby, zbyt był bowiem zajęty spadającymi na niego obowiązkami. Teraz, gdy wreszcie mógł poświęcić chwilę na rozrywkę jedna myśl nie dawała mu spokoju

WRZUTA - HammerFall - The Templar Flame - mp3

Barbak. Jedyny ocalały ze świata który nigdy nie powinien zaistnieć, zniszczonego między innymi dzięki staraniom Astarotha o przywrócenie równowagi i odzyskanie swojego przeznaczenia. Mimo tego że jego świat dosłownie runął w gruzy a praktycznie wszyscy ci których znał zostali skazani na los gorszy od śmierci, na nieistnienie bez szans na jakiekolwiek życie pozagrobowe, orkowy wojownik nie złamał się. Stawiał opór wpływowi demona, zarówno świadomie jak i nieświadomie, trwając przy swoich ideałach niezależnie od tego jak beznadziejna zdawać się mogła przyszłość. Wierzył w Wolną Wolę, miał swoją wizję świata do której dążył i zdawał się przynajmniej częściowo rozumieć dawnego opętańca któremu towarzyszył. Był doskonałym przykładem prawego wojownika gotowego oddać swoje życie w obronie innych. Od chwili gdy opuścił drużynę by stawić czoła najpotężniejszemu przeciwnikowi oczekiwał ponownego spotkania jednak wtedy, gdy sądnego dnia oszukał ich po raz ostatni pozwalając im wierząc ze staną przeciwko niemu nie rozumiał jednego - co dzieje się z istotami bieli gdy zostaną pozbawione swojego demona. Dobro potrzebowało zła by istnieć, inaczej traciło swój cel, swoją wolę istnienia. I tak gdy odszedł od nich idąc na zdałoby się pewną śmierć przestali być zjednoczeni wspólnym wrogiem i runęli sobie do gardeł. Nie dało się ocenić kto zdradził kogo, każdy wierzył że to co robi jest słuszne jednak niezaprzeczalnym faktem jest, że doszło wtedy do masakry. A teraz, gdy po czasie który nawet dla demona wydaje się długi przyszło im się spotkać Astaroth odczuwał gorycz

Nie tego się spodziewał. Dumny wojownik światła umarł, przestał istnieć a demon stał się dla niego bolesnym cierniem, przypomnieniem tego kim był kiedyś. Rozumiał że jego pojawienie się było dla orka niemiłą niespodzianką, śladem życia które porzucił i które zapewne powracało jedynie w złych snach. Pamiętał jak obserwował Barbaka najpierw poprzez oczy Uzjela a później Może gdy ten usilnie próbował odnaleźć nowego demona z którym mógłby się mierzyć, nowego wroga którego mógłby w skrytości ducha nienawidzić. Każdy potrzebował nienawiści by istnieć, było to bowiem uczucie dużo starsze, trwalsze i silniejsze niż miłość. Sam pamiętał jak ciężko było mu utrzymać się przy zdrowych zmysłach gdy pokonał Ritha - najwyraźniej paladyn nie zdołał przetrwać podobnej próby. Chaota mógłby teoretycznie teraz triumfować, jego słowa o nierozłączności ładu i chaosu okazały się być prawdą a jeden z jego najgroźniejszych konkurentów nie był zagrożeniem dla nikogo... jednak świadomość że to nie on pokonał Barbaka sprawiała że czuł się podle. Jego nemezis najwyraźniej dopadła najgorsza choroba dobrych ludzi - obojętność. To nie demony i ich poczynania były źródłem największego zła ale akceptacja losu takim, jakim był bez próby jego zmiany na lepsze. Rodzina, obowiązki, zbyt wiele zła widzianego wokół i bezsilność dobra - to wszystko mogło złamać dużo skuteczniej niż najbardziej przebiegłe demony. Fiolet był zagrożeniem jawnym, przez co dużo mniej groźnym niż to które tkwiło w sercu każdego człowieka.

Jednak dla orka wciąż była nadzieja, przynajmniej Astaroth w to wierzył. W końcu był demonem dla którego nie istniały rzeczy niemożliwe i to właśnie on mógł przez chaos przywrócić Barbakowi choć iskrę wiary w biel. Był wrogiem którego można zobaczyć, z którym można konkurować i być może w ostatecznym rozrachunku pokonać. Walka z nim miała jakiś sens i właśnie dzięki temu wierzył że dawny wojownik światła ponownie nauczy się patrzyć w biel bez przymykania oczu. Znowu stanie się jego osobistym demonem... a jednocześnie postara się mieć z tego jak największy ubaw. W końcu tym większa radość z wygranej im większa konkurencja

***

Zamyślił się do tego stopnia że prawie nie zauważył momentu gdy spławik zanurzył się pod wodę. Demon szarpnął wędą by mocniej zaciągnąć haczyk w rybie po czym zwolnił blokadę kołowrotka. Nie śpieszył się, nie miał ochoty zerwać linki i stracić ryby - wolał zamiast tego ją zmęczyć i dopiero wtedy podbierakiem wyciągnąć z wody. Jego zdobycz może nie była zbyt imponująca jednak wystarczyła by zaliczyć zadanie. Udał się wraz z wilczycą do karczmy by zgodnie z radą Barbaka przenocować przed wyruszeniem w dalszą drogę. Jednocześnie zastanawiał się nad dalszą częścią zadania - mieli je bowiem wykonywać w parach. Chyba najbardziej oczywistą opcją byłoby zaproponowanie orkowi by stworzyli duet jak za starych dobrych czasów, jednak demon miał to do siebie że nie lubił oczywistych rozwiązań. Zamiast tego postanowił rozegrać to nieco bardziej chaotycznie. Najpierw jednak postanowił odpowiedzieć Kiti na jej pytanie

- Widzisz, to prawie dokładnie tak jak nie być, tylko że odwrotnie

Po czym po krótkiej chwili zastanowienia dodał

- Co powiesz na to, by następne zadanie wykonać wspólnie?
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 28-11-2011, 00:14   #88
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Tony szedł bulwarem ze swoją nagrodą, wieńcem kwiatów i… dla kontrastu cokolwiek kwaśną miną. Stokrotki przy nim nie było – obraziła się o potionka szybkości, gdzieś poszła, nie wiem, weź się dogadaj z tymi babami! Pewnie w ramach kompulsywnego jedzenia ogołacała teraz miejscowe plantacje koniczyny. I o co poszło? O jednego potiona? Każdy poszukiwacz przygód musi się czasem wspomóc, a dopóki może zdawać testy bez tego, to nie problem. Przecież Ton wyłowiłby perłę i bez potiona, wypił tylko dla pewności i… Ech! Skaranie boskie z tymi babami!

Dla poprawy humoru coś zajumał. Padło na beczkę piwa – na oko równą jemu. To znaczy wziął ją, bo leżała bezpańska, a woźnica od dostaw z browaru wcale nie miał nic przeciwko. Zaś nie miał nic przeciwko, bo zajęty był zbieraniem pozostałych beczek, które spadły z wozu. A spadły z wozu, bo odkręciło się koło. Takie rzeczy się zdarzają – pomyślał Ton, wyrzucając do morza klucz od kół.

„Piwo, piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo” – jak śpiewał kiedyś pewien licencjonowany bard.

Doprawdy beczka pełna płynnego złota o chmielowej goryczy zapowiadała poprawę nastroju! Tocząc ją, awanturnik zawędrował na nabrzeże.

W drodze zaczepiłą go Kiti.
- Cześć, Ton! – zawołała psielfka. – Co tam słychać w szerokim oceanie?
- A nie wiem, miałem wodę w uszach – wyszczerzył się Tallyho.

- Cześć, cwaniaki! Dobrze biorą? – rzucił do wędkujących współzawodników.

Po czym postawił baryłkę nad brzegiem, usiadł na niej okrakiem, sięgnął po wędkę (skąd on miał wędkę? znowu komuś zajumał?!) i zarzucił. Co jakiś czas sięgał do kranika w baryłce, nalewał sobie kufelek (skąd on miał kufelek?) i delektował się chmielową ambrozją. Piwko, wędka i święty spokój – było jak za kawalerskich czasów.

- Eee, cwaniaki! Napijecie się ze mną? – zagadał pozostałych bohaterów i, nie czekając na odpowiedź, napełnił pozostałe kufle (też nie wiem, skąd je miał). – Co wam tak cienko idzie? Ale nie poddawajcie się! Jak ja se poradziłem ze smokiem, to wy dacie radę z rybami!

Alkohol przyjemnie zaszumiał w głowie.

- O, dzień dobry panie Barelard! Wiedziałem, że cię tu zastanę, emeryci zawsze lubili wędkować. W ogóle dzięki za fajerbole w ostatniej walce – tak blisko latały, że przynajmniej nie zmarzłem. Ty, a nie myślisz, że z nas byłby niezły team? Z twoim starczym doświadczeniem i moim młodzieńczym zdrowiem – nikt by nam nie podskoczył. A jakby podskoczył, to fajerbolem w łeb i nożem w plecy! Ooo… chyba ci bierze! A nie, to jakieś bikini… W ogóle to czemu nie skorzystasz z magii, nie zamienisz się w kuter rybacki i za jednym zamachem nie odłowisz całej ławicy? Tak pytam…

Kolejny raz zanurkował do kranika po kufelek życiodajnego napoju.

- O! Siemka, Gryzoń! Ty, a ty to wiedźmin jesteś? A to prawda, że wiedźmini są… nie tego? Że nie mogą… no tego. Bo chomiki to zdaje się… dużo tego. Nie no tak pytam, bo czasem myślę, że już lepiej… bez tego. Ty, a jak ty chcesz rybę złapać jak ona jest większa od ciebie? Nie wygodniej, jakby ci ktoś trzymał wędkę, a ty byś się powiesił w charakterze przynęty *hik!* i szpilką w oko, czy coś w ten deseń… Tak pytam…

Balansując na beczce, Tony nalał sobie kolejny kufelek.

- Hej! Tomisław! Jakieś dobre fragi? Hehe! Dobre *hik!* Nie no, żartuję sobie. Słabo biorą? Ty, a nie prościej wrzucić granat do wody? A nie, sorka, to u Demomana. Hehe. *hik!*

W końcu spadł z beczki. Ale do kranika sięgnął.

- Ssssoooś mię mdli… Chyba po tym potionku… A Stokrotka mówiła „nie pij” *hik!* Ale sssoo ja szę bede baby słuchał! Nie ma! Jestem wolnym człowiekiem i nie dam się trzymać pod pantoflem! Tak mówię! *hik!* Wyszłem na miasto i bede pił ile wlezie! Niech żyje wolność! Wolność i ssswoboda! Niech żyje zabawa… i… i… dziewczyna młoda… - tu Ton się rozpłakał.

PS. Mimo, że był poza konkursem, zamierzał wziąć udział w zadaniu „złap rybę”
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 28-11-2011, 17:13   #89
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Barelard rozglądał się wokół szukając zrozumienia i chyba pomocy. Perspektywa spotkania z karczkiem nie była zbyt zachęcająca. Niestety nie miał co liczyć na innych. Kiti jak wicher minęła go z rybą w pysku, Tomisław miał całkiem ciekawy połów i chyba większe problemy niż mag. Chomik mocował się z syreną, a raczej unikał jej płetwy. Astaroth za daleko, a po za tym jakiś dziwny on jakiś. Barelard wzdrygnął się. Barbak... Toż to ogr, zero ogłady. Rzucił niechętne spojrzenie na zbliżającego się Tona. Barelard zrezygnował z zamiaru 'pomocy', a zwłaszcza po docinkach Tona na temat wieku. Odczepił TO COŚ z haczyka i spiesznie oddalił się z zasięgu zbliżającego się "Steryda" o dzikim wzroku. Trzeba przyznać, że klient wytrwały był, i chociaż sapał jak lokomotywa, podążał za magiem dobre 20 minut. Na szczęście dla ściganego dzielił swoją uwagę pomiędzy pościg a opalające się dziewczyny, dzięki czemu Barelard w końcu go zgubił chowając się za okazałą skałą.
- Kolorowa ryba... hęęę - mrugnął i ponownie zarzucił wędkę jak tylko karczek udał się w drogę powrotną.
Może jednak potraktowanie rybek błyskawicą to dobry pomysł? Barelard zastanawiał się do czasu, aż zdało mu się że znowu coś wyławia. Wyglądało to na całkiem sporą sztukę.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 28-11-2011, 22:29   #90
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Po zakupieniu robaków, Gryzoń pełen nadziei wyruszył z powrotem na łowisko. Teraz musi się udać, w końcu, ostatecznie, haczyk nie jest już pusty, a to na pewno to było na rzeczy!

Chomik szybko nadział robaka, odciągnął kabłąk i rzucił, puszczając żyłkę... A ta poszybowała...no i patrzył się w spławik...

No i nie pozostawało nic innego jak czekać, aż ryba zacznie brać...bo...co innego mogło pozostać? Swoją drogą...ciekawe co zrobić z tą syreną?
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 28-11-2011 o 22:32.
one_worm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172