Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-04-2012, 20:11   #61
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Bosman w odpowiedzi na rozkazy swojego kapitana kiwnęła jedynie wymownie głową i wróciła do obserwacji załogi.
Kapitan mógł sobie wydawać dowolne rozkazy, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Jester i Maciej wciąż zajmowali się naprawami, kuka i jego małej dziewczynki jeszcze nie było, wszystko wymagało czasu. Oczywiście, Harkonnen nie miała zamiaru sprzeciwić się rozkazom Kaisera. Wyjdą z portu jak najszybciej się da, kiedy wszystko będzie gotowe.
Gdy tylko kapitan zniknął za drzwiami kajuty, pani bosman ruszyła na obchód statku. Swojskie krzyki niosły się za nią jak woń perfum.

- Słyszeliście kapitana parszywe darmozjady?! Ruszać leniwe zady! Trzeba przygotować tą łajbę do wyjścia z portu! Koniec laby panowie!
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline  
Stary 29-04-2012, 23:23   #62
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Nie musieli już zwlekać. Przy tak spokojnej pogodzie i w zabezpieczających uprzężach Jester samotnie lub wraz z Maćkiem mogli bezpiecznie naprawiać skrzydła już w locie. Słońce co prawda dawno minęło zenit, jednak jeszcze przez tę godzinę czy dwie można było coś wskórać.

Kapitan ruszył do swojej kajuty powierzając bosmanowi przygotowanie okrętu do odlotu. Zostawiając za swoimi plecami pokrzykującą Harkonnen wspinał się po schodkach. I w tym momencie, tak blisko kapitańskiego nosa, że poczuł na nim zawirowania powietrza, o pokład uderzyła sakiewka pełna złotych monet. Widocznie rektor nie chciał pozostawać dłużnym. Iaculis syknął przestraszony i zeskoczył na deck, by powędrować na bardzo obrażonych łapkach w tylko sobie znaną stronę. Zapewne do kuchni, by połasić się prosząc o jakiś smakołyk.

Ledwie minął kwadrans, a wszystko było gotowe. Cumy przygotowane do oddania, trap złożony, wszyscy na stanowiska. Pierwsza wraz z kapitanem zajęli miejsca za sterami. Bosman przez jakiś czas mogła odpocząć, gdyż teraz to nie ona wydawała polecenia, chociaż nadal czujnym okiem kontrolowała sprawność wykonywanych działań. Wznosili się stabilnie. Przy tak bajecznej pogodzie to była bułka z masłem.
Osiągnęli wybrany pułap i ruszyli w stronę lasu, by cumując nad koronami, móc odprężyć się przy czymś mocniejszym. Mechanik Jester wyposażony w szelki udał się naprawiać skrzydło, reszta przyszykowała liny do ich ponownego rzucenia i nie mając więcej do roboty mogła odetchnąć. Lecz...
Nie odlecieli jeszcze daleko. Nawet kilometra jeszcze nie było, gdy nagle kadłub statku zakołysał się niebezpiecznie, jak gdyby pocisk eksplodował tuż przy ich burcie. Mechanik wraz z narzędziami odpadł od skrzydła. Zdołał się jednak złapać metalowej siatki tuż przy jej końcu. Usłyszał chrupnięcie. Przez bark przemknęło coś jakby wyładowanie. Pierwsza myśl jaka pojawiła się w głowach załogi oscylowała przy jednej osobie “MAD DOG”. I wtedy, jakby w odpowiedzi, z terenu Akademii wystrzelił w górę pionowy słup światła. Momentalnie niebo zasnuły granatowo-czarne chmury, które utworzyły dookoła świetlistego snopa lej. Nim zdążyli zareagować niebo rozdarła pierwsza błyskawica. Fioletowa. Uderzyła tak blisko, że jej skrzek zmył się z oślepiającym blaskiem. Zerwał się upiorny wiatr. Nie byli gotowi na połowy. Nikt nie łowił podczas tajfunu, bo skrzydła mogły tego nie wytrzymać. Potrzebowali szybkich decyzji. I oby były mądre.

 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.
Eyriashka jest offline  
Stary 30-04-2012, 08:20   #63
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Harkonnen jeszcze zanim uderzyła pierwsza błyskawica zerwała się na równe nogi i zamierzała odruchowo wykrzykiwać rozkazy. Pierwsza myśl - Mad Dog, wzbudziła w niej wściekłość, jakiej załoga tej łajby nigdy jeszcze nie doświadczyła. Mad Dog, Mad Dog, Mad Dog ... Jednak fioletowa błyskawica wyrwała ją z transu. To nie był on, przynajmniej nie bezpośrednio, nie tutaj, nie w zasięgu jej szabli. Odetchnęła i poprawiła przepaskę na oko. Z burzą sobie poradzi, choćby nie wiadomo jak była magiczna.
Jedyną rzeczą jaką mogła teraz zrobić, nim kapitan podejmie decyzję, to założyć uprząż. Kilkoma susami dotarła na półpokład. Zjechała po poręczy i spadła ciężkimi buciorami tuż obok skrzyni stojącej przy wejściu do kambuza. Kopniakiem otworzyła wieko, a drugim drzwi.
- Bartolini! Do mnie! Pomożesz mi z uprzężami! - nie czekała na jego reakcję, założyła uprząż i chwyciła kilka kolejnych.
- Brać uprzęże, psie syny! - podpięła się do lifelinki i ruszyła przez pokład rozrzucając marynarzom sprzęt.
Kątem oka kontrolowała sylwetkę kapitana, czekała na rozkazy.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 30-04-2012 o 10:07.
F.leja jest offline  
Stary 30-04-2012, 08:37   #64
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Septimus zerwał się na pokład i pierwsze co zrobił, to wpiął się w uprząż. Później mógł coś zaplanować, lub działać zgodnie z rozkazami, ale gdyby zdmuchnęło go z pokładu, to raczej za wiele by mu to nie pomogło.
- Wyłączność na sprzedawanie im piorunów do tego czegoś?! Psia jego mać! - spróbował wykrzyczeć ponad trzaskami piorunów. Dopiero potem zaczął splatać dłonie w płynne niemalże gesty, dostosowywał je do rytmu w jakich wyładowania wstrząsały powietrzem i statkiem. Trzeba było postawić barierę, żeby nic się nie rozpadło a z załogi nie zostało pieczyste.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 30-04-2012 o 08:58.
Plomiennoluski jest offline  
Stary 30-04-2012, 10:41   #65
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
- Niech to demon!- Warknął Valentine i szybko rozejrzał się po widnokręgu. Przypadkiem trafili w sam środek burzy, nie wiedzieć czemu wyraźnie wywołanej przez uniwersytet. Ooo, on już za to rektorowi podziękuje, nie ma co...
Mężczyzna chwycił mocniej ster. Pewny chwyt mógł się jeszcze przydać - podczas tajfunu sterowanie statkiem nigdy nie należało do nauk ścisłych. Najbliżej kapitana przebywała Zoriana Lazar. Valentine nie odwracając nawet głowy powiedział...
- Panno Lazar, proszę szybko iść się przypiąć, nie chcę wypadków na swojej łajbie!-
...głosem noszącym to charakterystyczne brzmienie, które przyjmował tylko w sytuacjach kryzysowych. Głosem, który cała załoga znała i wolała słuchać jak najrzadziej, bowiem kiedy kapitan osiągał tę charakterystyczną barwę, nie różniącą się pozornie od normalnej, zlekceważenie jego polecenia równało się jego obrazie.
Kaiser nie przypiął się, w każdym razie dopóki pierwsza nie wróciła odpowiednio zabezpieczona, by przejąć od niego koło sterowe. Do tego czasu musiał wytrzymać nie związany lifeliną.
Z której strony niebo wydawało się jaśniejsze? Cóż, byli w środku burzy, więc informacja ta może uchodzić za istotną. Tak czy siak, skoro burza nadchodziła z uniwersytetu ("Niebiosa dajcie, niech nie rozchodzi się sferycznie." modlił się kapitan w duchu) nie powinni raczej próbować wracać na jego teren. A jeśli burza miała kształt klina, którego węższa część znajdowała się przy Akademii, powinni...
- Każdy, kto w ciągu kilku najbliższych chwil nie przywiąże się do łajby, skończy jako papka, którą żywię Iaculisa!- Warknął głośno Kaiser, by przekrzyczeć ryk wiatru.- Spróbujemy się stąd wyrwać, a do tego nie będą mi potrzebne straty w załodze!-

EDIT po otrzymaniu informacji o burzy:
Wiatr dął niemiłosiernie, ściągając okręt ponownie w kierunku Akademii. Niestety, przewidywania Kaisera sprawdziły się - burza szalała na całym obszarze wokół uniwersytetu i najwyraźniej miała w sobie wiele cech cyklonu.
- No dobra, partacze! To co zrobimy, będzie bardzo, ale to bardzo ryzykowne i jeśli któreś z was zawaha się choćby przez moment możemy wyjść z tego jedynie w kawałkach!-
Zaczekał, aż wróci do niego pierwsza oficer, zabezpieczona już odpowiednio, po czym przekazał jej ster i sam ruszył się przywiązać. Po drodze zerkał to na burzę, to na przestrzeń pod statkiem. Dobrze byłoby widzieć tam możliwie równy kawałek przestrzeni, chociaż las, czy jakaś dolina mogły nadać się równie dobrze.
Jeśli teren spełnia kapitańskie "wymogi estetyczne", padają kolejne rozkazy.
- Zmniejszyć pułap, chce nas mieć jak najbliżej lądu się da, zrozumiano? Stajemy na kotwicy nad samą ziemią! Maszynownia: połowa prędkości maksymalnej, bądźcie w gotowości obrócić ciąg na wsteczny, jeśli zajdzie taka potrzeba!-
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".

Ostatnio edytowane przez Fielus : 30-04-2012 o 13:59.
Fielus jest offline  
Stary 30-04-2012, 15:30   #66
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Ledwo Winowajca zdążył wystartować, ledwo zdążyli przebyć marny kilometr od Uniwersytetu, a uderzył w nich wicher noszący wszelkie znamiona cyklonu. Kapitan został ostrzeżony na czas, Kossori wywiązywał się ze swych zadań.
Także Septimus nie dawał sobie w kaszę dmuchać w okamgnieniu stawiając podstawową barierę wokół statku.
Kossoriemu nie pozostało nic innego jak zarobić na swoje utrzymanie. Spiąwszy się uprzężą ulokował się na śródokręciu, następnie wydobył swój flet z futerału na udzie, przyłożył go do ust i zaczął Żabią galiardę.
Zdawałoby się, że muzyka powinna przegrać z huraganowym wiatrem, ale stało się odwrotnie. W miarę jak Kossori tkał zaklęcie, wicher, na całym obszarze objętym cyklonem stopniowo słabł.
Zatopiony w muzyce mag niewyraźnie rejestrował jak cyklon słabnie. Dołożywszy jeszcze trochę magicznej energii ustabilizował wicher i magiczne wyładowania godzące w Winowajcę na poziomie ok. 3 stopni w skali Beauforta.
Wyczerpany osunął się na pokład…
 
Jaśmin jest teraz online  
Stary 30-04-2012, 18:57   #67
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
No cóż z kapitanem najwyraźniej nie dało się dogadać. Cośtam Harkonnen chciała, gdy burza się rozpoczęła, ale nie mam czasu na pierdoły... a czemu nie mam? No bo właśnie burza pojawiła się. Bez zbędnych ceregieli ukryłem się w kuchni z moją drogocenną roślinką. Jakby Maciej lub Lukrecja chcieli się tutaj również ukryć to luz, a reszta... no cóż. Zobaczymy kto przyjdzie. Roślinę starannie zabezpieczam, żeby się nie popsuła nawet gdybym ja osobiście musiał opuścić garkuchnię. Cała ta burza przypomniała mi o piorunującej kaszance. Sprawdziłem czy jest na swoim miejscu i okazało się, że jest. Jeszcze trochę iskrzy.
 
Anonim jest offline  
Stary 01-05-2012, 12:28   #68
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Bosman była wściekła na Bartoliniego, był silny, mógł się przydać ... ale jeżeli zamierzał siedzieć w kambuzie i tylko gotować, to był balastem, którego należało się jak najszybciej pozbyć. Gotować może każdy.
Gdy tylko rozdała uprzęże załodze, wzięła jedną dodatkową, zarzuciła na ramię i ruszyła w stronę uwieszonego na siatce mechanika, jego ramię nie wyglądało zbyt dobrze. Nie było czasu na wybuchy gniewu, skoncentrowała się na zadaniu. Chciała dotrzeć do niego jak najszybciej, a przy tym wietrze to nie było takie łatwe. Harkonnen nie dawała jednak tak łatwo za wygraną. Z każdą chwilą zbliżała się do Jestera, byle tylko wytrzymał.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline  
Stary 01-05-2012, 22:30   #69
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny

Jester szczęśliwie miał na sobie uprząż. To wiatr i najprawdopodobniej wybity bark utrudniały mu powrót na pokład. No, i samobójczy plan kapitana także nie pomoże mu w ostatecznych rozrachunkach. Pod nimi był las i jedynie zwisający na skrzydle mechanik mógł dostrzec jak drzewa kładą się niczym źdźbła trawy.

Większość załogantów nie ucieszyłaby się widząc Harkonnen zbliżająca się do nich z tak zaciętą miną. Była tak wściekła, że Jester musiał rozważać czy się nie puścić ratując tym samym swój żywot. Nie zrobił tego jednak. Bosman wyciągnęła dłoń i dźwigając chłopa za ubranie pomogła w powrocie na skrzydło. Dalszą drogę mógł już przebyć bez jej pomocy. Posuwali się dość sprawnie właściwie już opuszczali metalową siatkę. Harkonnen już się przepięła na izolowaną lifelinę. Jester usłyszał tylko trzask. Coś mrugnęło. Skrzydło wypełniło się charakterystycznym dźwiękiem wyładowania elektrycznego. Serce zatrzymało się w piersi i mechanik runął półprzytomny w ramiona Orestei.

W stalowy bukszpryt trzasnął piorun, jednak drugi podążający tą samą drogą rozpłynął się migotliwą falą dookoła statku. Nikt, nawet Septimus, nie spodziewał się takiego blasku. Wszyscy przebywajacy na Winowajcy oślepli na kilka dłużących się w nieskończoność sekund. Jednak mag nie miał zamiaru dać się tak łatwo zdekoncentrować. Chciał utrzymać tarczę jak długo tylko się da. Pytanie tylko, jak w tej co chwila rozbłyskającej ferii barw manewrować okrętem?
W kambuzie wszystko tańczyło. Talerze wysypały się z nieopatrznie niedomkniętej szafki. Lśniące białe kawałki suwały się w tę i wew tę w rytmie podmuchów wiatrów. Żyroskopowe palniki nie były przystosowane do takiego traktowania o czym dawały znać głośnymi, wkurwionymi skrzypnięciami. Mimo to, to właśnie tam roślinka byłaby najbezpieczniejsza.
Natomiast, pierwszy po Bogu, miał niemalże związane ręce. Otóż - jego mechanik powiewał za burtą jak chorągiwka na wietrze. Jedynym rozwiązaniem było posłanie kogoś pod pokład. Natychmiast.

Wygrywana na flecie melodia Kossoriego dotarła do uszu całej załogi. Łącząc się z wiatrem zaczęła rosnąć, rozbrzmiewać coraz głośniej, zagłuszać gromy. Burza zaczęła się uspokajać. Zapierające dech w piersiach podmuchy ustawały. Najpierw opornie, później coraz spokojniej. Wyczulone zmysły podniebnych wilków radośnie odczuwały zmiany. Dziewięc w skali Beauforta... Osiem... Siedem... Sze...
To było wyczerpujące. Kossori nigdy nie uspokajał aż tak potężnej burzy. Nigdy też nie była ona magiczna. Flecista osunął się na kolana. Nie poczuł jak uderzał ramieniem o twarde deski pokładu. Jego ofiara była wielka i z pewnością osłabienie burzy da możliwość załodze na przynajmniej wyhamowanie okrętu.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 01-05-2012 o 23:20.
Eyriashka jest offline  
Stary 01-05-2012, 23:27   #70
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Nie wyglądało to różowo, a mogło. O ile sypiąca wyładowaniami potężna burza była utrudnieniem, które Kossori dał radę nieco opanować, to on mógł dołączyć delikatny efekt do tarczy. Co prawda miotało nim nieco na uprzęży, ale spróbował. Dołączył do dotychczasowych ruchów dołączył delikatne koła wykonywane dłońmi. Z boku mógł wyglądać idiotycznie, ale właśnie próbował skłonić barierę do nabrania odcienia bursztynu. Na tyle żeby dało radę cokolwiek przez nią widzieć, a żeby jednocześnie chroniła przed oślepieniem piorunami. Miał nadzieję że kapitan wie co robi, tak samo jak ich sterniczka, inaczej krucho to widział. Nie miał pojęcia na ile starczy mu sił, ani czy dałby radę zamortyzować ewentualne zderzenie z ziemią.

- Saaaaaai!! - skoro i tak marne były szanse że ktoś go słyszy, równie dobrze mógł wykrzyczeć co myślał na temat sytuacji i swoich wysiłków na całe gardło. Nie musiało to mieć jakiegokolwiek znaczenia w żadnym z istniejących języków.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 02-05-2012 o 22:07.
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172