Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-02-2016, 22:02   #21
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Zbiry w te pędy wybiegły z groty za Schielem. Przepadł, jak kamień w wodę - mruknął jeden z nich, nie podejrzewając nawet, jak bardzo był bliski prawdy. Banda wróciła do kryjówki i po krótkiej, burzliwej, nerwowej i pełnej wzajemnych oskarżeń naradzie postanowili wiać, nim uciekinier sprowadzi kompanów. Usieczonemu przez Schielego kamratowi nie poświęcili zbyt wiele łez, w końcu to jeden mniej do podziału tego niezbyt okazałego skarbu, jaki dostał się w ich nieskalane pracą łapska.

Księżyc to skrywał się za napędzonymi przez wiatr chmurami, to zza nich wychylał, oświetlając wóz ciągnięty przez lichą szkapinę, poganianą złorzeczeniami syczanymi zza zagrody zaciśniętych zębów. Akompaniowały skrzypiące koła i chrzęst, tudzież stukot kopyt. Na wozie siedziało dwóch drabów i jeden związany jak baleron bohater o zgoła nieszlachetnej proweniencji, zwany Kłykaczem. Zaraz za nimi podążał trzeci opryszek, starannie zamiatając ślady kół.

Noc zdążyła się zestarzeć, księżyc zakończył swoją wędrówkę, blady, bladziusieńki świt wyłaniał się z mroku, przynosząc świeże powietrze i rosę. Wóz toczył się mozolnie po zalesionych wzgórkach to w górę, to w dół, razem z ledwo widoczną, zapomnianą i na wpół zarośniętą drogą. W pewnym momencie dotarli do celu, którym była stara kopalnia. Zatrzymawszy się nieopodal wejścia, zmęczeni i niewyspani wpatrywali się tępo w osobliwie paskudnego karła, który właśnie wychylił się z jakiegoś zepsutego wagonika. Karzeł włożył dwa palce do ust i wydobył z siebie przeciągły, świdrujący w uszach gwizd.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 28-02-2016, 18:50   #22
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- No kurwa wasza mać! - Cisza wywołana małym, ale nielicho zaskakującym karłowatym awanturnikiem została przerwana, gdy jeden z bandziorów zeskoczył z wozu. Nieopatrznie celując, wbił się kulasami w błotnistą kałużę, w którą zapadł się aż po kostki. Złorzecząc haniebnie, wygrzebał się z brunatnej pułapki, odprowadzany zduszonymi podśmiechujkami.

Tym czasem z zakurzonej kopalni wypadły pozostałe dwa karły, oba zbrojne, jeden w kilof ze skróconym drzewcem, drugi w groźnie wyglądający szpadel, z blachą pogiętą tak, że narzędzie żywo przypominało akordeon. Zbir otrzepał tymczasem nieco gacie, klnąc wysokim głosem i burcząc pod nosem. Kurdupel na wozie, pomny tego, że ma naprzeciwko siebie prawdopodobnie trzech jedynych niższych od siebie facetów w promieniu kilkudziesięciu mil, wykrzyczał pod adresem karłów kilka obelg. Micah, ledwo żyw, mruczał jedynie coś pod nosem.

- To nasza kopalnia. - Alt strząsnął z buta paćkę z błocka i zaczął wyjaśniać co i jak, nie owijając w bawełnę. - Skurwysyny małe. Spierdalać i to już, póki mili jesteśmy.

Karzeł z wagonika, pomny, że jeno rannego chłopca, pół-karła i jednego prawdziwego chłopa mają naprzeciwko, ugiąć się nie zamierzał.

- A co? Zapiszczysz na mnie?

- O ty skurwysynu...

Tymczasem, Kłykacz skończył dzieło, można by rzecz, swojego życia, a na pewno tej podróży i nareszcie skończył ciąć więzy grotem bełtu spuszczonego wcześniej z oka przez Roswella. Korzystając z nieprzytomności Micaha i zaaferowania reszty, stoczył się poza burtę wozu i zakopawszy się pomiędzy kamienny żwir, dźgnął szkapę w bok.

Koń ryknął, uniósł się na tylnych łapach i zatańczyłby, gdyby nie był umocowany do wozu. Zamiast tego, skręciwszy nieco w lewo, pognał, ciągnąc za sobą zwijającego się z bólu Micaha i skarby smoka. Waldo usiłował się utrzymać, ale strzelił fikołka i młócąc nogami w powietrzu, poleciał wprost do tej samej kałuży, w którą wpadł wcześniej alt.

- Skaaaarb! - zawołał i zamilkł nagle, zorientowawszy się, że pewnych słów nie zależy wymawiać. Zatkał sobie usta pięścią, ale było już za późno. Tak jak stali i głupio się na siebie patrzyli, tak popędzili wszyscy za wozem, jak był sam diaboł ich gonił.

Kłykacz wstał i otrzepał się nieco z pyłu, po czym wziął się garść i rozmasowawszy naprędce kolana, zamierzał zwiać, gdzie pieprz rośnie. Wtedy jednak usłyszał stłumione jęki z kopalnianej norki. Wydały się znajome i Kłykacz wtoczył się do środka ciemnej jaskini, oświetlonej jeno przed dwie pochodnie umocowane w pyle.

- Cwany? - Zatkał sobie ręką usta i powtórzył ciszej. - Cwany?

Kłykacz ostrożnie, ściągając z każdym krokiem garść kamyków, zsunął się do towarzysza i gorączkowo zaczął szukać czegoś ostrego.

I wtedy jeden z karłów pierdolnął go w łeb łopatą.

Kłykacz nagle zrozumiał, czemu cholerstwo zdążyło się tak pogiąć. Ale niczego, zupełnie, potem już przypomnieć sobie nie mógł.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 04-03-2016, 21:44   #23
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Ciemność. Mroczna otchłań kusi lepkim szeptem, wciąga głębiej i głębiej. Bezwładny strach przed powrotem. Przyczyna ślizga się na krańcach umysłu, nieuchwytna, ale jedno wiesz: chcesz zostać. Tu w nieprzeniknionej ciemności, we wszechopływającej ciszy jesteś bezpieczny. Jak dziecko w łonie matki. Ale nie możesz. On narasta, nasila się, wreszcie chwyta twoją jaźń i bezlitośnie wtłacza w członki, w ten absurdalny worek kości, ścięgien, mięśni i flaków obleczony skórą. Ból.

Cwany zrozumiał, że odzyskał przytomność, ale nie miał pojęcia, gdzie się znajduje. Przed sobą widział tylko ciemność. Serdeczny palec lewej ręki, przywiązanej za plecami do prawej, promieniował rwącym bólem. Koszula była lepka od krwi. Ciało krępowały więzy i utrudniały rozeznanie w sytuacji. Dźwięk z tyłu, chyba kroki. Tak, to musiały być buty kruszące wszechobecny żwir. "Cwany?" - usłyszał za sobą męski głos, który po chwili ponowił wezwanie, tylko ciszej.

Zbliżający się osobnik był już bardzo blisko. Szurał i chrobotał, jakby czegoś szukał. Cwany, mimo ciekawości, bał się obrócić, żeby nie przygnieść bolącego palca ciężarem własnego ciała. "Byrzdąąą..." - dźwięk łopaty walącej w czerep jeszcze przez dobrych kilka chwil miotał się między ścianami kopalnianych tuneli. "Hyhyhy..." - cichy rechot. "Więcej was matka nie miała?" Stękanie i sapanie z mozołu. Trrryt zaciskanych więzów. Oddalające się kroki.

Cwany w końcu odważył się przetoczyć. W słabym świetle wpadającym od strony wejścia do kopalni dostrzegał kształt związanego, nieprzytomnego mężczyzny. Kilka minut minęło, nim ów zaczął dochodzić do siebie po ciosie, jaki zainkasował. Po tym, jak oszołomienie ustąpiło, osobnik mimo więzów zdołał usiąść. Cwany zrobił to samo. Wpatrywali się w siebie jakiś czas.
- Cwany? - towarzysz niedoli powtórzył pytanie.
Cwany miał w głowie kompletną pustkę.
- Cwany to był twój stary - odburknął zastanawiając się, co to ma niby znaczyć - jak cię robił.
 

Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 04-03-2016 o 21:52.
dzemeuksis jest offline  
Stary 06-03-2016, 18:14   #24
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Mnie przynajmniej zaplanował - zaburczał Kłykacz, zdziwiony i zdenerwowany oziębłym przywitaniem przez kompana. - W przeciwieństwie do twojej matki, kiedy dawała ślepym żebrakom. Brak wzroku po starym odziedziczyłeś, że mnie nie poznajesz?

- A czemu miałbym cię niby poznawać? - mruknął Cwany i obrócił się skrępowanymi łydkami w kierunku kompana.

- Kłykacz - zaryzykował drugi wagabunda.

- Jest chyba taka ryba - Cwany przymrużył oczy i splunął na bok. - Coś z nią nie tak?

- Z tobą jest coś nie tak.

- Nie wiem, co ty do mnie gadasz.
Cwany najwyraźniej znudził się patrzeniem na krzywą mordę towarzysza niedoli i skupił swój wzrok na zaschniętym, nietoperzym łajnie. Zrezygnowany Kłykacz przekręcił się na bok i uklęknął jak do modlitwy. Zaczął się wić jak wąż do dźwięku fletu. Cwany zmierzył go pełnym dezaprobaty wzrokiem.

- Z tobą nie jest przypadkiem coś nie w porządku?

- Mam w bucie grot, którym wcześniej już rozciąłem sobie więzy. - Kłykaczowi wyraźnie nie szło wyciąganie ostrego narzędzia.

- Skoro rozciąłeś wcześniej więzy, to czemu do cholery wtedy nie uciekłeś?

- Żeby cię uratować idioto. - Kłykacz zmierzył Cwanego wzrokiem. Stęknął. Ruszając butem, zaciął się grotem w piętę.

- Jeszcze raz zapytam - czy my się znamy?

- Tak - odparł ciężko Kłykacz. Wyglądało na to, że Cwany rzeczywiście miał anmest... amniest... No, stracił pamięć. - To skomplikowane, wyjaśnię ci, jak uciekniemy, dobrze? A teraz wyjmij mi z buta ten pieprzony grot, zanim wrócą tu ci idioci.
Jego kompan przyjrzał mu się uważnie, ale po chwili doczołgał się do niego. Oparli się o siebie plecami i Cwany dał radę wcisnąć paluchy do cholewy Kłykacza. Po kilku chwilach trzymał już w dłoni ostrze.

Rozciął sobie więzy, na nogach, potem na rękach. Nikt do nich nie przyszedł, wyglądało na to, że nawet jeśli bandyci złapali wóz, to nie udało im się pogodzić.

- Rozetnij mi więzy - Kłykacz wskazał uwolnionemu kompanowi głową sznur na swoich nadgarstkach i łydkach.

- Jesteś jakimś wariatem. Nie wiem, czy to dobry pomysł.

- A ty masz... masz... amnestię masz! - Kłykacz poczerwieniał i przeczołgał się na kolanach do Cwanego.

- Co ja mam? - Zdziwiony awanturnik najwyraźniej nie zrozumiał.

- Straciłeś pamięć ty kupo owczego łajna! Sam wiesz, że ma pustkę we łbie. Wszystko ci wyjaśnię, tylko stąd ucieknijmy.

- Dobra.
Cwany podjął decyzję i skrupulatnie uwolnił Kłykacza ze sznurów. Awanturnik rozruszał nadgarstki i upewnił się, że trzyma się na nogach.

- Dobra, spadajmy stąd.

- Gdzie? - Cwany wskazał na wyjście z jaskini. - Nie wiesz, czy tam są, a innego wyjścia chyba nie ma.

- Tam jest tylko jeden karzeł, raczej nikogo więcej. - Kłykacz miał już dość pierdolenia się z tym wszystkim. W dupę z tymi bibelotami ze skarbca smoka, przynajmniej na razie. Najpierw niech znajdą Schielego i Skarbka. - Weź szpadel. - Sam łotrzyk wziął do łapy kilof.

Powoli i ostrożnie wspięli się pod górę. Oślepieni światłem, skulili się i przeczekali chwilę, kawałek przed samym wyjściem. Ktoś krzątał się an zewnątrz, ale rzeczywiście był chyba sam. Awanturnicy nie mogli uwierzyć w swoje szczęście.

Ostrożnie się skradając, wyszli z kopalni. Karzeł wspiął się na wagonik i skupił się na patrzeniu drogę, którą odjechał wóz i wypatrywaniu towarzyszy.

Kłykacz bezceremonialnie rąbnął go łeb trzonkiem kilofa. Para związała małego zbira i zakneblowała go kawałkiem jego własnej nogawki.
- Uciekajmy - skinął Cwanemu głową i smokobójcy popędzili przed siebie.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 11-03-2016, 07:14   #25
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Gdzie oni są? Ci wszyscy moi przyjaciele…

Skarbek chodziła między straganami stukając obcasami o bruk rynku i nerwowo przygryzając wargę. Spod wachlarza obserwowała słup ogłoszeń, na którym wisiało od kilu godzin lipne ogłoszenie wyimaginowanego barona szukającego zabójców smoków.

Piepszony Kłykacz, niech mu te wszystkie skarby czkawką w gardle staną, złodziej chędożony, zdrajca i intrygant.

Schiele tchórz! Jak mógł? No jak? Zachował się jak ostatni drań i młokos i… - zacisnęła piąstki.

- Yyyhhhhh!!!! – fuknęła z frustracją.

Nażłopał się i pokazał prawdziw kolory… Wylazł z niego mały, strachliwy robaczek.

Została, całkiem, sama. Objęłą się ramionami czując jak chłód przenikał przez zwiewną sukienkę w żółtoniebieskie pole kwiatki co tak podobała się Cwanemu. I co dalej? Co dalej? Westchnęła.

No i gdzie te karły? Zwyrodnialce z metra cięte… Żeby… - chlipnęła – paluszka… - pociągnęła nosem smarki. – ujebać Cwaaaaaaneeeeeeemuu…u.u.u..uuu!!!! – ryczała na wspomnienie zakrwawionego paluszka.

- Nie płacz maleńka, szkoda łez. – ktoś rzucił za plecami Skarbka.

Obróciła się żywo jak oparzona.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 13-03-2016, 21:05   #26
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Za Skarbkiem stał dość elegancko ubrany, jak na tę pipidówę, i lekko zaokrąglony jegomość. Był to burmistrz Nuglan, z którym już raz się spotkali i rozmawiali o szczegółach zlecanej roboty. Powiedział wówczas, że nie może dać ani grosza, ale za to mogą zatrzymać ewentualnie zdobyty skarb. Egonowi wydawało się wtedy, że Nuglan wpatrywał się w niego jakoś dziwnie, ale szybko o tym zapomniał. Teraz zaś znalazł się w tak podłej sytuacji, że przyjąłby pomocną dłoń nawet od samego diabła.

Kwadrans później Skarbek siedział w biurze burmistrza, gdzie z wdzięcznością przyjął łyka gorzałki i zapijając mlekiem podzielił się swoimi frasunkami. Nuglan cały czas szeroko się uśmiechał a jednak zmrużone oczy wywoływały ciarki na plecach Skarbka. Intuicja go nie zawiodła, wszystko stało się jasne, kiedy burmistrz postanowił w końcu odkryć karty i wypalił:
- Znam twój sekret.
Egon zakrztusił się i przez dłuższą chwilę nie mógł dojść do siebie.

- Tak, tak, znam ja was, odmieńcy - ciągnął Nuglan. - Przejrzę każdego od razu. Tak się składa, że jestem pewny, że skarb nie opuścił jeszcze okolicy. Zdobędziesz go dla mnie. Nie obchodzi mnie jak. W zamian za to oddam ci eliksir, który zaraz grzecznie tu zostawisz i nie powiem twojemu mężusiowi, co z ciebie za ziółko. A gdyby przyszły ci do głowy jakieś głupoty, wspomnij Bolo - burmistrz wskazał stojącego przy wejściu łysego draba z gębą kartofla. - On lubi takich jak ty.
Bolo oblizał się lubieżnie.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 20-03-2016, 13:57   #27
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
W nieco innym miejscu...

Zieeee... zieee ja jestem? - pomyślał Schiele, wciąż wystarczająco pijany by seplenić w myślach. Otworzył oczy, wypluł jakąś malutką, zdechłą już rybkę i rozejrzał się. Pod nogami szumiał potok, w głowie szumiał ból płynący z całego obdrapanego ciała a w krzakach szumiał... Tak brzmiał mocz oddawany przez kobietę! Schiele wystarczająco wiele czasu spędził na podsłuchiwaniu sikających dam, by móc rozróżnić ten dźwięk. Ten wspaniały akt brzmiał delikatnie, z modulowanym natężeniem, troszkę nerwowo. Plusk rozpryskujących kropelek wskazywał na pośpiech i nerwowość, jednak barwa, aksamitna i pełna wzruszenia sugerowała kobietę delikatną i wrażliwą. Wypisz wymaluj - Skarbka.

Schiele nie mógł uwierzyć w swoje szczęście i zerwał się na równe nogi, wiedziony wskazówką busoli, która miejsce swoje miała w spodniach. Zapomniał na chwilę o cierpieniu, które powinien odczuwać, skupiając się na pożądaniu. Zimno przenikające go do szpiku kości w końcu wywołało okropne zjawisko otrzeźwienia. Przedarł się przez krzaki, pełen nadziei, by spotkać wielkie rozczarowanie, obrzydzenie i zaskoczenie.

Wpatrywał się w paskudną gębę mężczyzny, który kucał jak do srania.


Przez chwilę wpatrywali się sobie w oczy, prawie nawiązując nić porozumienia. Schiele nie wierzył swoim oczom, gdyż uszy wciąż przekazywały informację o pięknie damy. Nos także odbierał raczej przyjemną, mdłą i słodkawą woń, a nie kwaśny odór. Przemyślenia zostały jednak szybko przerwane - facet zerwał się i chciał wyrżnąć Schielego w pysk. I udało mu się to, lecz przez moment Schiele dostrzegł poważny brak w uzbrojeniu adwersarza - brak kuśki. Możliwe, że mu się to zdawało, gdyż chwilę później zobaczył wiele, wiele gwiazd. Uderzył na odlew, trafiając w kość policzkową, poprawił w skroń. Brzydal leżał zemdlony na ziemi. Spodnie miał już wciągnięte na dupę. Ciekawy Schiele nie potrafił jednak zdobyć się na przeszukanie gaci, bojąc się odkryć mroczną tajemnicę, od której mogłaby ucierpieć jego poczytalność. Tylko dlaczego tak wielki chłop padł od dwóch ciosów zaledwie?

Zdecydował! Postanowił zerknąć, tylko na chwilę, przelotnie. Zabierał się właśnie za ściągnięcie spodni domniemanemu transwestycie, gdy zza drzew wybiegł Kłykacz z Cwanym...
 
Ardel jest offline  
Stary 24-03-2016, 21:05   #28
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Kłykacz i Cwany odbiegli od kopalni, poza zasięg wzroku i głosu, po czym musieli odsapnąć - członki jeszcze zdrętwiałe od więzów i łby obolałe od zebranych razów dawały się mocno we znaki.

Spoczęli, jeden na jakimś głazie czy pniaku, drugi wyciągnął się na mchu a po złapaniu oddechu zaczęli rozmawiać. Ot, Kłykacz zagadał Cwanego, czy ów naprawdę nic nie pamięta. Cwany po głębokim namyśle odrzekł, że nic oprócz jednej historii nie kołacze mu się po głowie.

Otóż wydaje mu się, że jacyś ludzie wynajęli go, żeby odnalazł i wystawił im pewnego skurwiela, który nie chcąc się dzielić łupem ze swoją drużyną, pogrzebał ich żywcem w lochu. A jedyne, co o nim wiadomo, to że ostatnio zajmował się polowaniem na smoki...
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 28-03-2016, 11:04   #29
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Kłykacza zmroziło. Wspomnienia napłynęły jak rwący potok. Oczami wyobraźni znowu zobaczył zawalony korytarz, pełen ciał. Ciał jego towarzyszy, z którymi wyruszył na wyprawę i którzy nie raz i nie dwa ratowali mu skórę. A przecież nie chciał tego, nie chciał, żeby zginęli. Pragnął tylko zawalić wejście do kopalni i czmychnąć ze złotem. Wszak to nie jego wina, że chodnik okazał się niestarannie wzmocniony i po uszkodzeniu stempla przy wejściu cały strop runął, grzebiąc jego towarzyszy. Nie jego, nie... Kurwa...

Kłykacz powstrzymał łzy w pierwszym odruchu cisnące się do oczu. Z drugim odruchem górę wzięła już prawdziwa natura awanturnika. Wygrzebane na wierzch poczucie winy uciskało prostą umysłowość Kłykacza, wywołując spięcie obwodów i narastającą panikę. Musiał pozbyć się Cwanego nim ten dowie się, że są pogromcami smoka, odzyska pamięć i zawiadomi - o ile już, jasna cholera, tego nie zrobił - ludzi, którzy poszukiwali Kłykacza, by wymierzyć mu sprawiedliwość.

Biegli dalej wśród zalesionych grzbietów. Kłykacz żałował, że porzucił przeszkadzający w biegu trzonek kilofa, którym ogłuszył pilnującego kopalni karła. Rozglądał się więc za jakimś dorodnym, najlepiej ostro zakończonym kamieniem. Albo przepaścią, w którą mógłby wepchnąć Cwanego. Im szybciej, tym lepiej. W każdej chwili Cwany może odzyskać pamięć a wtedy wszystko będzie trudniejsze.

O, jest, doskonały! Jeden dobry cios w potylicę zakończy sprawę. Kłykacz ściskając w garści znaleziony kawał krzemienia, przyspieszył kroku i zbliżał się do Cwanego. Pięć kroków, trzy, dwa... jeden... Wtem wypadli zza krzaków wprost na osobliwą scenę. Oto Schiele pochylał się nad jakimś leżącym drabem i manipulował przy jego spodniach. Kłykacz stanął, jak wryty, krzemień wypadł mu z dłoni.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 30-03-2016, 21:00   #30
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
- Schiele, kurwa, ty pedale! - wrzasnął zdumiony Kłykacz. - Sodomito chędożony, ty! Moja siostra już ci nie wystarcza? Mam ci skopać dupę, żebyś się ogarnął?!

Kłykacz po zadaniu tych w zasadzie retorycznych pytań stał jak wryty, najwyraźniej zastygły w ciężkim szoku. Schiele nieporadnymi gestami i z półotwartą gębą próbował wydukać słowa wyjaśnienia, ale chyba nie wiedział od czego zacząć. Brzydal powoli wracał do przytomności, ale ujrzawszy nad sobą trzech mężczyzn raczej nie zamierzał niczego nagłego przedsiębrać.

A Cwany? Cwany stał z rozdziawioną gębą i próbował sobie przypomnieć, dlaczego na widok leżącego na ziemi draba oblała go fala czułości i zrobiło mu się jakoś tak dziwnie ciepło na żołądku...
 
dzemeuksis jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172