Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-01-2007, 22:39   #141
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Trakt Pokoju - nocleg pierwszy: runda V

Serca w Was zamarły, gdy robak z impetem rzucił się w stronę Łowczyni. Górna część jego odwłoku zgięła się niemal w pół, by dosięgnąć uciekającą pod jego "stopami" Maureen... Na głowy kobiet spadł deszcz liści i gałęzi... po czym przestał... sekunda zdumionej ciszy i znów wściekłe piski czerwia zaczęły drażnić Wasze uszy. Lecz Maureen była bezpieczna. Przynajmniej na razie. Czy to przez przypadek, czy też jakiś bóg spojrzał łaskawszym okiem na strażniczkę natury - jakby nie było Wasz wróg szamotał się właśnie zakleszczony pomiędzy kilkoma grubymi konarami dębu, najwyraźniej nie mogąc się wycofać. Lub bestyja była zbyt głupia na wsteczny bieg. Ziemia drżała i falowała od jego gwałtownych ruchów, a co raz większe wybrzuszenia w okolicy ostatniej dziury sugerowały rychłe wynurzenie sie całego cielska.

Bast widząc wynurzenie wroga, ruszył biegiem w jego stronę, po drodze wyciągając broń. Anzelm po chwili wahania spowodowanej widokiem zagrożonej Maureen zdecydował się pozostać wsparciem dla drowa. I tak nie dobiegłby na czas, skoro szybki półelf był dopiero w 3/4 drogi. Nathiel, choć już w pozycji pionowej, nadal chwiał się chwilami na nogach, czując silny ból w połamanych żebrach. Ciężko Wam było określić z daleka w jakiej jest formie, kapłan widział jednak zaciśnięte z bólu szczęki drowa i zamglone jeszcze cierpieniem - czy snem - oczy. Sejmitaj dzierżył jednak pewnie w mocno zaciśniętej dłoni. Znać wojownika - mruknął do siebie Anzelm.

Maureen zamarła, na ułamek sekundy sparaliżowana strachem, gdy prawie trzymetrowa paszcza czerwia rozwarła się niemal nad jej głową. Cofając się przed kolejnym atakiem znów upadła i teraz cofała się tyłem, wpatrując z przerażeniem w ziejący nad nią otwór. Po kolejnych upadkach czuła swoje nerki, płuca i była pewna, że ma kośc ogonową. Tak - zdecydowanie ją miała. Łowczyni rozpaczliwie chwyciła plecak i zaczęła grzebać w nim na oślep, szukając butelki z oliwą. Po co ja ją schowałam, po co ja ją schowałam...- jęczała w myślach, podczas gdy robak szarpał się i wił w gałęziach, próbując jej dosięgnąć. W końcu dłoń kobiety zacisnęła się na pękatej flaszy.

Fosth'ka popatrzyła zdębiała na drowkę, która stała oparta o pień drzewa nie robiąc nic. Kolejny drow wyłączony z akcji - tym razem na własne życzenie. Zerknęła szybko w stronę Nathiela i zalała ją fala ulgi - drow stał niepewnie, podtrzymywany przez kapłana ale stał. Kij ! Gdzie...? - rozejrzała się gwałtownie, gdy kolejne gałązki spadły jej na głowę. Łup!... pień, co... no tak, przecież nadal ściska kostur w dłoni... nawet nie pamiętała, kiedy go podniosła, ale czy to ważne? Kolejne wrzaski zrzuconego z drzewa Calcifera przykuły uwagę czarodziejki. Przeklęta przerzutność uwagi... a może błogosławiona? Co on tam do wszystkich piekieł mamrocze?. Te słowa, wersy... jakoś dziwne znajome.... czyżby...?

Phaere stała oparta o pień po przeciwnej stronie niż Maureen, niepewna czy zostać na miejscu, czy ruszyć na otwartą przestrzeń. Co prawda gad będzie miał tam większe pole manewru, nie wiadomo jednak jak długo drzewo wytrzyma. Gałęzie skrzypiały co raz mocniej a gwałtowne ruchy stworzenia chwiały całym pniem. Nie będę się poświęcać dla nikogo!! Nie jestem taka głupia... Bezradność i bezbronność doprowadziły drowkę na szczyt irytacji. Gdyby teraz mogła władować całą wściekłość w jeden czar, który wysadziłby to szkaradztwo w powietrze... I przy okazji całą tę wyspę... Ale nie mogła.
 
Sayane jest offline  
Stary 09-01-2007, 13:31   #142
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Znajome wersy.. Znajomy bełkot. - Calcifer, zamknij się i fruwaj stąd!.. Phaere, w porządku - powiedziała szybko - Miałam nadzieję że coś masz. Nie daj się - zaśmiała się krótko. Zwróciła się do Maureen: - Mogę podpalić ci jedną, ale możesz zostawić ją podpaloną jako źródło ognia dla innych. Nie zachlap się i nie traf kogoś - dodała, widząc, że Bast zaraz zada coś potworzysku. Anzelm pozbierał już Nathiela. Wyglądał niezbyt ciekawie.. A to on był wojownikiem i miał największe szanse na zabicie robala. Przypomniała sobie natychmiast zaklęcie, przygotowała się do rzucenia go. - Strzelaj szybko, jeśli chcesz to zrobić więcej niż raz - mruknęła. - Jak zanurkuje, zgasi wszystko.
- Favela, Garagem, Biboca, Porrrra! - zawrzasnął kruk, wzbijając się w powietrze i śmiejąc się chrapliwie. Wiedźma zgrzytnęła zębami. Cały czas była gotowa wiać, gdyby potwór połamał gałęzie. - Szybciej, Łowczyni..
 
Aurora Borealis jest offline  
Stary 09-01-2007, 19:54   #143
 
Nadel's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumny
Nathiel

Boli jak jasna cholera... I powinno. Spojrzałem na robala. Zaklinował się. I dobrze mamy trochę do namysłu. Zauważyłem ruch pod drzewem. Coś pewnie kombinują. Miejmy nadzieję że poskutkuje.

-Podejdźmy trochę Anzelmie, możemy się tam przydać. Lecz najpierw zobaczmy co oni chcą zrobić. Może jakoś będziemy mogli pomóc.

I tak o to ruszyłem, tak szybko na ile mogłem w tym stanie, pociągając człowieka ze sobą.
 
__________________
Gaer zhah nau byr i'dol, uss i'dol zhah ulu elgg dos
Nadel jest offline  
Stary 11-01-2007, 15:09   #144
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen

Łowczyni wiedziała, że nie ma chwili do stracenia. Trzęsącymi się dłońmi wyjęła z plecaka strzępy swojej bawełnianej koszuli, którą porwała podczas tamowania krwotoku Anzelma wtedy na plaży... Nastepnie wyciągnęła z kołczana trzy strzały i owinęła ich końce materiałem. Dość sprawnie odkręciła mocno zamknięty słoik. W chwilach kryzysu człowiek potrafi wydobyć z siebie niesamowite pokłady siły i energii, o które by siebie nie podejrzewał wcześniej. Szybko zanurzyła owinięte końce strzał w słoju. Jedną strzałę wbiła grotem w ziemię, pozostałe trzymała w zaciśniętej dłoni.

- Dobra, podpal tę na ziemi, resztę zostaw mnie. Odpalę od niej pozostałe i spróbuję wbić je temu robalowi w jego paskudne tłuste cielsko - powiedziała do Fosht'ki z determinacją. Kątem oka zauważyła jak Nathiel pomału porusza się wsparty na ramieniu Anzelma. Dobrze, że obaj żyją. - Dalej Fosht'ko, wierzę w Ciebie. Musi nam się udać. - uśmiechnęła się do czarownicy starając się by był to dziarski i krzepiący uśmiech. "Zivilyn, pomóż nam proszę" pomślała Łowczyni.
 
Ribesium jest offline  
Stary 15-01-2007, 23:36   #145
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka
Uśmiechnęła się. Przymknęła oczy i uniosła rękę, celując prawie wyprostowanymi palcami w mokrą od oleju szmatkę przy wbitej w ziemię strzale. Przypomniała sobie kilka ciepłych słów i wypowiedziała je, strarannie układając usta. - Kallanzemiente, errengo. - Poczuła lekkie gorąco w dłoni, palce zadrgały jej lekko. Otworzyła roziskrzone oczy i wycelowała dokładnie. - Efleshtte, kallinto, Fraggione!
 
Aurora Borealis jest offline  
Stary 17-01-2007, 22:57   #146
 
Nadel's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumny
Nathiel

Co one robią? Coś podpalają. Pewnie chcą go spalić żywcem. Ciekawy pomysł, oby był skuteczny.
Powoli przesuwam się w stronę zamieszania. Wszystko mnie boli...
To ja powinienem tam stać i walczyć. Nie one. Miejmy nadzieję że Bast też coś wymyśli.
Oby wszystko się skończyło dobrze. Musi się skończyć dobrze...
 
__________________
Gaer zhah nau byr i'dol, uss i'dol zhah ulu elgg dos
Nadel jest offline  
Stary 19-01-2007, 16:35   #147
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Drowka nieco odsunęła się od drzewa, zdenerwowana spadającymi ciągle liśćmi i gałązkami. Spojrzała w stronę swoich towarzyszy- "banda nieudaczników". Zasługują na śmierć, mogliby spokojnie umrzeć zabici przez tą poczwarę, ale nie ona.
Phaere uważała się za lepszą od reszty, jej nie może zabić byle robak. Chciała być najlepszym i najbardziej cenionym magiem we wszystkich światach, więc nie może teraz zginąć. Miała jeszcze zbyt wiele niezrealizowanych planów.

-To jeszcze nie koniec, poczwaro.- wysyczała przez zaciśnięte zęby. Dopiero teraz gdy była tak blisko Czerwia była w stanie pojąć jaki wielki jest naprawdę. Poczuła, że złość zaczyna coraz bardziej nad nią górować. Nie miała już siły trzymać jej na wodzy. Właściwie to nawet nie miała już na to ochoty. Nie widziała też w tym najmniejszego celu. Po co miała udawać spokojną i opanowaną kobietę ,jeśli wcale taka nie była. Zawsze kierowały nią silne emocje. Nie będzie już próbowała udawać kogoś kim nie jest. Nie będzie małą zastraszoną dziewczynką. Te czasy minęły, tak samo jak strach, który jeszcze przed chwilą ściskał jej gardło. Gdy zamykała oczy chroniąc je przed spadającymi liśćmi i gałęziami słyszała w swojej głowie głęboki szept przyprawiający ją o dreszcze. Doskonale znała ten głos. Często słyszała go w Pomroku, gdy przechadzała się po swoich komnatach lub świątyni. Gdy opuściła swój dom, głos zniknął. Pomyślała nawet, że był to tylko psikus jaki spłatał jej umysł. Z czasem zapomniała o szeptach. Do dzisiejszego dnia myślała, że jest od niego wolna, lecz teraz pojęła, że tak naprawdę po tylu latach spędzonych pod ziemią, nie jest w stanie się od niego uwolnić. Zamykając oczy oparła się plecami o silny pień drzewa. Słyszała coraz głośniejszy szept w jej głowie, a złość zaczęła wypełniać nawet koniuszki jej palców.

Drowka poddała się woli bogini, która najwyraźniej upomniała się o swoje dziecko.

Nagle elfka kucnęła i przyłożyła swoją dłoń do ziemi. Nastąpiło kilka głębokich wdechów po czym zaczęła:

-Este`reth verine tabistis undre verde miq`theer ty ex libris zichorie es Tethero`tass El`sire memeni dore….- wypowiadała powoli i dokładnie każde słowo, a jej zielone oczy wyglądały jakby były przesłonięte czarną mgłą. Gdyby nie ich, teraz, czerwonawy blask mogłyby wydawać się zamknięte. Wyglądała jakby była w transie i straciła kontakt z rzeczywistością.

Każdego kto widział pierwszy raz coś podobnego na oczy, przeszły dreszcze po plecach. Szczególnie, że słychać i widać było, iż nie jest to zwykłe zaklęcie. Być może w ogóle nim nie jest….

-Pussoir zodique` strri vapeur noeut`ther!- wykrzyczała na koniec wbijając zamglony wzrok w robaka. Zdanie to zabrzmiało jak rozkaz, lecz nie wiadomo było komu został wydany. Słowa wypowiadane przez drowkę nie wydały się nikomu znane.



Oczy Tiloupa wydały się nabrać rozmiarów spodków pod filiżanki. Przestraszony fuknął parę razy, po czym zaczął uciekać.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 21-01-2007, 00:07   #148
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Pomogłem się podnieść Drowowi. Jego oblicze było jedną wielką maską, pod którą czaił się ból. Wojownik wspierał się na mnie, ale szybko stawiał kroki. Zapewne ograiczenia własnego ciała ścierały się właśnie ze złością i determinacją...
Robal zawisł nad Maureen i poczułem jak tracę oddech; gdy bestia runęła w dół miałem wrażenie, że konary drzewa poruszyły się nieznacznie blokując jej drogę. Może to było tylko złudzenie, może podmuch wiatru... 'Dziękuję Ci' pomyślałem wznosząc odruchowo oczy ku niebu. Lekkie szarpnięcie ze strony Nathiela przypomniało mi, że należy iść dalej. Wolną ręką odszukałem sztylet i przyśpieszyłem krok.
 
__________________
"Nadchodzi zima"- Eddar Stark
"Czarne skrzydła, mroczne wieści"-...
Frosty jest offline  
Stary 24-01-2007, 12:47   #149
 
zaluk's Avatar
 
Reputacja: 1 zaluk ma wyłączoną reputację
Bast

Pół-elf wpadł w furię i ruszył biegiem na robala. NIE BĘDZIE MI TU ŻADNE ROBACTWO WCHODZIĆ MI W DROGĘ. W biegu wyciągnał swój krótki miecz z pochwy i nie oglądając się na innych biegł by zadać jeden lecz potężny cios. Albo ona albo ja. Pomyślał po czym z wyskoku zadał cios w okolice paszczy potwora.
 
zaluk jest offline  
Stary 25-01-2007, 00:18   #150
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Trakt Pokoju - nocleg I, runda

Bast dopadł czerwia sekundy przez tym, jak obie kobiety skończyły swe inkantacje. Zamroczony wściekłością, która wzięła się nie wiadomo skąd, wyskoczył jak najwyżej mógł, i ciął na oślep tam, gdzie - jak się wydawało - znajdzie się za chwilę otwór gębowy potwora. Gwałtowne ruchy uwięzionego zwierzęcia uniemożliwiły jednak wykonanie manewru i półelf po raz kolejny runął na ziemię, odrzucony mocnym pchnięciem odwłoka. Ślepy traf chciał, że spadając zahaczył mieczem o wcześniej zranione miejsce, rozorywając pancerz kilkadziesiąt centymetrów w dół. Chwilę przed uderzeniem o ziemię, które pozbawiło go na chwile przytomności, usłyszał ostatnie słowa Fosth'ki a potem ekstatyczny krzyk drowki.

Fosht'ka, skończyłaś zaklęcie czując jak dreszcz podniecenia rozchodzi się po całym Twoim ciele. Ogień, jaki zaraz miałaś wywołać płonął zarówno w Twoim umyśle jak i ciele. Gdy uwolniona moc spłynęła z Twoich palców usłyszałaś własne westchnienie radości i ulgi...

Maureen, ściskając drżącymi, spoconymi dłońmi strzały patrzyłaś w panice to na czarodziejkę to na robala. Spokój Twój był tylko pozorny, utrzymywany dzięki wieloletniej praktyce. Niestety nawet ona nie zdała się na wiele, gdy w twarz buchnął Ci gorący płomień, niemal całkowicie spalając zatkniętą w ziemię strzałę. Starając się nie wciągać w płuca falującego od magicznego żaru powietrza zdecydowanym ruchem wyciągnęłaś w stronę ognia nasycone oliwą strzały. W chwili, gdy zapłonęły usłyszałaś ekstatyczny krzyk drowki w nieznanym Ci języku i...

Phaere, zakończyłaś czar czując, jak ciemnieje Ci w oczach od nagłego wyładowania magii. Nie przypominasz sobie, kiedy ostatnio czułaś się tak poza Podmrokiem. Czy w ogóle tak się czułaś na powierzchni. A może to po prostu efekt nie używania magii od dawna? Rozpaczliwie oparłaś się ręką o pień czując, że za chwile stracisz przytomność. W głowie słyszałaś szept: Zwyciężyłaś...

Anzelm, nigdy nie widziałeś czegoś takiego. Nawet kapłani Nerula nie wzbudzali w Tobie swoimi modlitwami takiego lęku, jaki poczułeś gdy drowka zakończyła inkantację. Miałeś wrażenie, jak gdyby powietrze wokół dębu na moment pociemniało. Robal szarpnął się, lecz pisk jaki wydał był odgłosem niepomiernego bólu, o wiele gorszego niż spowodowany wcześniej przez Was. Z jego paszczy, ran zadanych przez Nathiela i Maureen - wszelkich otworów, jakie miał zaczęły wylewać się pająki. Małe i duże, zielone, czarne, szare, włochate i gładkie, wszelkich kształtów i gatunków... wychodziły brunatną falą, jakby zrodzone z czerwia, obłażąc go, kąsając go i drapiąc. Robal szarpał się i wił próbując uwolnić się z zielonej pułapki, zanurzyć w ziemię i zmiażdżyć irytujące stworki. Dąb giął się i trzeszczał, kilka grubszych gałęzi pękło, i trzymało się już niemal jedynie na korze. Fosth'ka poczuła, jak pod jej stopami wybrzusza się jakiś korzeń. Część pająków faktycznie spadła na ziemię i zaczęła rozpełzać się po niej. Nie podążyły jednak one spowrotem na ciało bestii, lecz ruszyły w stronę ludzi i półelfa.

Nathiel, każdy krok sprawia Ci ból i tylko wola walki pcha Cię na przód. Po kilku krokach słyszysz jednak głos, który sprawia, że stajesz jak wryty. Słyszałeś już taki ton i miałeś nadzieję, że Twe uszy więcej go nie przyjmą. Głos kapłanki, zatopionej w modlitwie do waszej okrutnej bogini; kapłanki, która ślepa na to, co wokół niej się dzieje, przywołuje siły Otchłani; zsyła gniew Lolth na swych wrogów. Gdy drowka wykrzyczała ostatnie słowa zaklęcia zamknąłeś oczy. Nie chciałeś patrzeć na chwile, gdy obosieczny miecz magicznych słów Phaere uderza w Waszego wroga.
 
Sayane jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172