Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-12-2006, 23:47   #121
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Cholerne odruchy.. - Cholerne oczy! - szepnęła, oparłwszy się plecami o drzewo i starając się doprowadzić do stanu używalności chociaż prawe oko, lewego starała się na razie po prostu nie zaciskać z całych sił. Lekko pochylona, słyszała, że obok stoi jeszcze parę osób. - Co się dzieje? Nic nie widzę - zapytała. Nagle coś sobie przypomniała. Chciała przywołać do siebie Calcifera, ale uznała, że dość wrzasków, żyje, to żyje, nie, to nie. Mógł siedzieć, głuptak, na drzewie.. Naraz przypomniała sobie coś jeszcze. Czyżby Anzelm krzyczał coś o ogniu? Czy stał obok? - Anzelm, jesteś tu? Mówiłeś coś do mnie?
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 10-12-2006, 16:54   #122
 
Nadel's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumny
Nathiel

Pod biegłem do Czerwia i na tarłem na niego z całych sił. Udało mi się wyprowadzić celny cios, który zachwiał robalem na chwilkę. Kątem oka zauważyłem, jak towarzysze zbierają się do ucieczki pod drzewo. Usłyszałem przytłumiony głos Anzelma. Czyżby miał jakiś pomysł? Dwa razy mi powtarzać nie trzeba. Zerwałem się i pobiegłem w stronę drzewa.
Lecz co to? Udzieliła mi się lewitacja? Jakaś chyba nie kontrolowana... Tuż przed wylądowaniem na ziemi zdążyłem jeszcze tylko dojrzeć jak Czerw chowa się w ziemię w miejscu gdzie jeszcze byłem 3 sekundy temu... Będzie boleć, powiedziałem w myślach i wylądowałem na ziemi w dość brutalny jak na moje możliwości sposób. Ból, ciemność i cisza...
 
__________________
Gaer zhah nau byr i'dol, uss i'dol zhah ulu elgg dos
Nadel jest offline  
Stary 12-12-2006, 12:14   #123
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen

Łowczyni ponaglona nawoływaniami Anzelma również dopadła drzewa, zbierając po drodze swój plecak, łuk i strzały zgubione w miejscu pierwszego starcia z czerwem. Lewa ręka paliła jak żywym ogniem, pewnie przez zanieczyszczenie rany. Mimo to będzie chyba w stanie ponownie naciągnać cięciwę. Jeśli mnich ma jakiś plan to już połowa sukcesu. Mogła się jednak narazie tylko domyślać co chodzi mężczyźnie po głowie. Ze swojej strony może jedynie posyłać w bestię strzały, albo... ogniste strzały! Ogień, trzeba skombinować ogień. Fosht'ka nie powinna mieć z nim większego problemu.

- Fosht'ko, potrzebujemy Twojej pomocy! - zawołała do opartej o pień drzewa dziewczyny. - Mogłabyś wyczarować nam kulę ognia? Spalimy tego robaka!

Niestety Maureen nie doczekała się odpowiedzi Nathiela, gdyż ten przepadł w tumanie kurzu i eksplodujących bryłkach zoranej ziemi. Tylko nie to! Oby drowowi udało się ujść z życiem. Wyglądał na obeznanego ze sprawą, moze więc wykaraska się jakoś. A co do diabła wyprawia Bast? Czy kompletnie mu odbiło? Jeszcze on chce się narażać i osłabiać drużynę?

- Bast, wracaj! - zawołała - Będziesz nam tu potrzebny, nie dokładaj nam zmartwień!
 
Ribesium jest offline  
Stary 12-12-2006, 18:47   #124
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Drowka jeszcze bardziej żałowała, że wyszła z domu dnia, w którym została przeniesiona tu z Sigil.
Walka nigdy nie była jej najmocniejszą stroną. Po minach jej towarzyszy też nie było widać zadowolenia. Wszyscy stali koło drzewa... Wszyscy oprócz Nathiela i Basta. Wstrząs i hałas jaki wywołał Czerw wbijający się w ziemię skłonił drowkę do odwrócenia się w jego stronę. Zobaczyła tam ciało mężczyzny, który wcale nie wyglądał na pół-elfa. Nie było wątpliwości, iż był to Nathiel.
Co najgorsze leżał na ziemi bez ruchu. Głupiec chciał zgrywać bohatera.
-Pomóżcie Nathielowi!- krzyknęła do ludzi stojących pod drzewem. Być może drow jeszcze żyje. Warto byłoby go tu przyciągnąć lub przynieść. Tylko czy ktoś podejmie się tak ryzykownego działania?
Z tego co zauważyła pomocy potrzebował również Bast.
- Może zamiast bezczynnie tu stać, pomożemy im ?- zaproponowała drużynie.

Tiloup obserwował całą sytuację siedząc na gałęzi. Nie dało się ukryć, że był zdenerwowany i bardzo martwił się o swoją panią, w końcu nigdy nie widział tak wielkiego stwora.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 14-12-2006, 00:32   #125
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

-"Pytałem czy potrafisz wywołać ogień ?" - powtórzyłem pytanie, jakie zadał Fosht'ce chwile temu, poczym odwróciłem się na krzyk Maureen; w samą porę by zobaczyć jak Bast zaczyna coś kombinować z liną. Stojąca nie daleko Drowka wykrzyczała coś o pomaganiu Nathielowi. Faktycznie dopiero teraz zwróciłem uwagę na to, że wojownik znikł gdzieś między tumanami kurzu.
-"Pomożemy im, ale nie biegnąc na ślepo przed siebie Phaere."
Wyjąłem pospiesznie butlę oliwy z plecaka. Robal zniknął pod ziemią co nie pomagało w ocenie sytuacji. 'Cholera jasna' zakląłem w myślach.
-"Trzymajcie się jak najbliżej drzewa. Maureen jeżeli stwór się znowu pojawi poczęstuj go tym – nie wiem rzuć czy wystrzel z łuku byle się skąpał w tej oliwie, a potem podpalicie go jakoś mam nadzieję. Ja wracam pomóc Bastowi wyciągnąć Nathiela. Wypatrujcie śladów na ziemi i ostrzegajcie nas w razie czego."
Kończąc zdanie wręczyłem Łowczyni butlę z płynnym specyfikiem, pocałowałem krótko w usta i pobiegłem pomóc elfom...
'Nie mogę teraz zginąć, nikt nie może teraz zginąć! Jeżeli na nas patrzysz to miej więcej wiary w nas niż ja w ciebie Zivlin - Pani Życia...'
 
__________________
"Nadchodzi zima"- Eddar Stark
"Czarne skrzydła, mroczne wieści"-...
Frosty jest offline  
Stary 18-12-2006, 22:36   #126
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Trakt Pokoju - nocleg pierwszy: runda III

Ostatnie pierścienie czerwia zniknęły w ziemi a kurz z wola zaczął opadać. Czujecie silne wstrząsy spowodowane przesuwaniem się pod ziemią potężnego cielska, lecz nie możecie zlokalizować miejsca, w którym wróg się znajduje - wydaje się być wszędzie. Otacza Was zryta ziemia, pokryta kamieniami, powyrywaną roślinnością i błotem. Przed Wami zieją dwa wielkie otwory, o średnicy jakieś 3 metry każdy. Nie wygląda to zbyt ciekawie.

Bast: rzuciłeś linę w stronę otworu, lecz gdy kurz opadł zdałeś sobie sprawę, że bohatersko zmarnowałeś cenny czas - Nathiel leży nieprzytomny jakieś 5 metrów od wyjściowej dziury (w stronę drogi), pokryty ziemią i resztkami wyrwanych z gruntu roślin. Nie rusza się, jego broń leży jeszcze dalej. Wygląda na to, że siła uderzenia poruszającego się czerwia odrzuciła go w dal. Kolejne Twoje ruchy uświadomiły Ci również, że nadwyrężona kostka zabolała jedynie przy obciążeniu spowodowanym skokiem - naziemnie poruszać się możesz w miarę swobodnie. Przynajmniej tak ci się wydaje. Czujesz wzrastającą irytację. Co prawda nigdy nie walczyłeś z innymi przeciwnikami niż ludzie (w zasadzie jedyny nieludzki przeciwnik widział Twoje tyły, a Ty go wcale), lecz nie po to trenowałeś szermierkę tyle lat, by teraz dać się zjeść jakiejś gadzinie! Ścisnąłeś mocno w ręku broń. To się tak nie skończy. Nie drow będzie bohaterem - czas by półelf udowodnił, że nie jest gorszy od tych wyniosłych mieszkańców Podmroku! Zasługuje na ich szacunek tak samo, jak kapłan czy Fosth'ka!

Calcifer krąży nad kolejnym otworem wykonanym przez robala, przeplatając przekleństwa w kruczym z pseudokrasnoludzkimi, oraz innymi we wszystkich znanych mu, mniej lub bardziej, językach. Szefowo! Widzisz ty co? Bo jak nie, to mogę być dla Ciebie jak ta stara, wyliniała sowa dla Moosha DeBrouche'a!!

Fosht'ka: Stoisz oparta o drzewo, łzawiąc obficie. Dzięki temu jednak przynajmniej jedno oko zdaje się być doprowadzone do stanu używalności. Krzyk kapłana ...potrafisz wywołać ogień ?? i łowczyni: Spalimy tego robaka! przebiły się wreszcie przez kakofonię opadających kamieni i rytej gleby, i dotarł do Twoich uszu. Lecz czy na pewno potrafisz? A jeśli - jakie będą konsekwencje? Stoisz przez chwilę czując pustkę w głowie. Dopiero rozgłośne krakanie kruka przywraca Ci jasność myślenia. Już nie takie rzeczy razem przeżywaliście, a teraz masz do pomocy nie tylko bezczelne ptaszysko. Bierzesz głęboki wdech, zasłaniając rękawem usta i ...

Nathiel: [user=1260,1741,345,1980,2128]Uderzenie w ziemię odebrało Ci dech w piersiach. Na dłuższą chwilę straciłeś przytomność. Docierają do Ciebie jak przez mgłę drżenie gruntu, dźwięk spadających na ciebie kamieni i krzyki towarzysz, lecz wszystko to utonęło w palącym bólu, jaki przeszywa Twą klatkę piersiową. W ustach czujesz słodkawy posmak, pod zamkniętymi powiekami latają Ci różnobarwne kręgi. Poznałeś już ból towarzyszący walce; doznawałeś go nie raz. Lecz, mimo doświadczenia, nie czujesz się na siłach nie tylko do wykonania jakiegokolwiek gestu, lecz nawet by otworzyć oczy.[/user]

Maureen: Zbieranie rozrzuconych w pośpiechu rzeczy spowolniło Cię trochę, a falowanie gruntu spowodowało, że tracąc równowagę oparłaś się zranioną ręką w drzewo. Teraz wyraźnie czujesz powbijane w nią kamyki i brud. Dopiero gdy kurz opadł zdałaś sobie też sprawę, że uniknęliście śmierci o włos - kolejna dziura jest zaledwie kilka kroków od Was. Zobaczyłaś również chaos, jaki zapanował z powodu ograniczonej widoczności. Bast stoi naprzeciw Was obwiązany liną z rozczarowaną miną. Nathiel leży na lewo, wyglądając dość martwo. Phaere dobiegła do Was właśnie, sprawiając, że Wasza damska trójka pasuje teraz jak ulał na szerokość paszczy czerwia. Natomiast kapłan... wcisnął Ci jakąs butelkę w rękę, pocałunek w usta i już widzisz, jak biegnie w stronę Basta, po czym zatrzymuje się niezdecydowany pomiędzy elfami.

Phaere: Teraz najchętniej teleportowałabyś się w bezpieczne miejsce. Daleko od tej wyspy, a najlepiej od tego świata. Jednak dziwnie wiesz, że wypowiedzenie zaklęcia nic by Ci nie dało. Nie pamiętasz kiedy ostatnio czułaś się taka bezsilna. Ty, zawsze potężna, otoczona równie potężnymi sługami. Nawet, gdy Twe życie wisiało na włosku wiedziałaś, że możesz liczyć jeśli nie na wypróbowane zawczasu umiejętności ochroniarzy to na własne czary. A teraz? Nie wiesz do czego zdolni są Twoi towarzysze - jeśli w ogóle do czegoś prócz chaotycznych krzyków - sama też czujesz, że niewiele możesz zrobić. A poza tym... dlaczego, do wszystkich demonów, się o nich martwisz ?!

Tiloup drży i prycha wczepiony pazurami w wysoką gałąź, czując się tak samo bezbronnym i zagrożonym jak Ty.

Anzelm: Masz wrażenie, że boli Cię całe ciało. Zraniona ręka, stłuczone żebra, podrażnione oczy... Najchętniej zastygłbyś w bezruchu, gdyż każde drgnięcie potęguje cierpienie. Jednak masz kogo bronić - po raz pierwszy w życiu czujesz się potrzebny i chcesz zabić dla kogoś innego, niż Ty sam. Szybka decyzja, ciepło kochanych ust i już biegniesz w stronę reszty towarzyszy, gotów zaryzykować swoje dobro dla dobra innych. Lecz opadający kurz ukazuje Ci widok inny niż oczekiwałeś: półelf stoi na przeciw Ciebie (jakieś 4 metry). Po Twojej lewej, nieco w stronę drogi leży nieprzytomny - lub martwy - drow. Do każdego z nich masz mniej więcej taką samą odległość. Zatrzymujesz się niezdecydowany pomiędzy wyrytymi przez czerwia otworami. Ziemia wokół Ciebie drży. Ciepło ust Maureen zniknęło. W głowie słyszysz znajomy głos: Co Ty wyrabiasz? Ryzykujesz życiem dla nich... dla nikogo! Oni są nikim, nie byłeś w stanie obronić nawet jedynej bliskiej Ci kiedykolwiek osoby a teraz zgrywasz bohatera dla istot, które znasz raptem kilka dni? Myślisz, że to coś zmieni? Zmieni... Ciebie? Odwracasz się jeszcze raz w stronę Łowczyni. Patrzy na Ciebie szeroko otwartymi, ciemnymi oczyma. Za nią szumi dąb. Jego zielone liście, swobodnie śpiewające na wietrze przypominają Ci inne, widziane niedawno w zamknięciu. Ułamki sekund wahania minęły. Znów czujesz spokój. Jesteś gotów by działać.
 
Sayane jest offline  
Stary 19-12-2006, 20:19   #127
 
Nadel's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumny
Nathiel

Ciemność wokół mnie. Cisza... jak zawsze panująca w Podmroku. Jedynie niesłyszalne kapanie ściekającej wody gdzieś w oddali. Bezdenna przestrzeń pode mną. Tylko łuny ciepła rozpoznawane pod cieplejszymi przebiciami w skale dają jako takie rozeznanie w otoczeniu. Przelatuje tuż nad wyjście z jednego z tysięcy korytarzy wychodzących na tą wielką jaskinie zakopaną setki mil pod ziemią, jedna z wielu. Mogło by tu istnieć nawet jakieś miasto. Gdyby nie oni... Władcy umysłów... Przebiegli w swojej inteligencji... Bezlitośni uzurpatorzy umysłowej potęgi jaką wokół siebie roztaczają. Biorąc każde pożyteczne stworzenie Podmroku w nie wole, a pozostałe zabijając. Nie fizycznie lecz psychicznie, mentalnie. Coś strasznego. Obserwowałem ich już trzeci dzień z kolei. Dwóch Ilithidów 5 razy dziennie przemykało zawsze tym samym korytarzem. Drugiego dnia 3 wyjścia napotkali grupkę Duergarów, trwało to zaledwie pare sekund... Wrzaski mentalnie zniszczonych są straszne. Rozbrzmiewały echem jeszcze przez długi czas. Nie dobili ich do końca, z satysfakcją wsłuchiwali się we wrzask umęczonych istot. Wyraźnie czerpali z tego przyjemność. Sadystyczni mordercy, niczym nieustępujący mojemu ludowi. W końcu się im znudziła zabawa i skończyli to co zaczęli.
Sprawdziłem ich, chodzą tak ze strażnicy do strażnicy. Dziwny zwyczaj. Przeważnie wysyłają swoich niewolników na takie zwiady. A tu zawsze Ci dwaj i nikt więcej.
Z początku miałem ich pozostawić i iść dalej jak najdalej od nich. Jakże bym nie mógł zostawić małej niespodzianki. Zaśmiałem się złośliwie pod nosem. W głowie miałem już plan. Dobry plan...
I znów cisza. Nieubłagany spokój żyjącej skały. Tak spokojnej i jednocześnie skrywającej tyle tajemnic. Niebezpiecznych tajemnic. Jedna najważniejsza: przetrwanie...
Usłyszałem ciche szemranie przepływających myśli oraz przesuwanych delikatnie kamyczków leżących na podłodze korytarzu. To oni... Majestatycznie płynący przez korytarz. Pora zabawić się w drapieżnika. Sejmitar w prawej ręce oraz sztylet w lewej. Moje dzieci, przedłużenie moich pragnień na dzień dzisiejszy. Pobłogosławione majestatyczną i tajemniczą ciszą kontrastującą z gwałtownością jaką jest śmierć.
Dwie postacie wyłoniły się dokładnie przede mną. Na wszelki wypadek otoczyłem się kulą ciemności, która harmonicznie zgrała się z otoczeniem...
Przeszli cztery metry...Niewidoczny pewny zamach, idealny tor lotu ostrza. Zero reakcji, postawił jeszcze dwa kroki zanim upadł z wbitym idealnie pośrodku głowy sztyletem. Aż ostrze wyszło między jego oczami. Widzisz skukinsynu, twoje życie zostało tak samo szybko przerwane jak bezlitośnie została przerwana cisza dzień wcześniej, pomyślałem...
Kolejny zamach, tym razem mocniejszy jeszcze bardziej pewny i bezlitosny niż poprzedni. Zasłonił się obiema rękami. Ale co on myślał! Upadła jedna ręka, druga i połowa głowy. Z gracją do rąk i głowy dołączyło ciało drugiego Ilithida. Tak się zabija! Wrzeszczę w myślach. Zamknąłem oczy...
Boli...strasznie boli, ruszyć się nie mogę. Chcę otworzyć oczy... też nie mogę... Moje żebra... Ilithidzi? To oni mi to zrobili? Ale jak. Przecież wszystko dobrze poszło... Ktoś krzyczy... Staram się w słuchać: "Pomóżcie Nathielowi!
Co jest gdzie ja je... jestem na powierzchni... Tak, kolejny powracający sen wspomnień...
Bezradność...straszliwa bezradność mną ogarnęła... Jakże mam liczyć na ratunek innych jak sam na siebie nie mogę liczyć...
Kolejne nasilenie bólu...kolejna ciemność...
 
__________________
Gaer zhah nau byr i'dol, uss i'dol zhah ulu elgg dos
Nadel jest offline  
Stary 21-12-2006, 16:53   #128
 
zaluk's Avatar
 
Reputacja: 1 zaluk ma wyłączoną reputację
Bast

Dysząc ze złości pół elf rozglądał się wokół w poszukiwaniu robala. Zachowaj spokój a na pewno go dorwiesz Pomyślał po czym skręcił linę i schował ją do plecaka by nie przeszkadzała mu. Ten robal pewnie kieruje się słuchem... więc najlepiej będzie nie hałasować..., pomyślał po czym ruszył, skradając się w kierunku Drowa który najwyraźniej potrzebował pomocy.
 
zaluk jest offline  
Stary 22-12-2006, 00:34   #129
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

- Jeśli Nathiel nie może się ruszyć, trzeba go wziąć pod drzewo - powiedziała i otworzyła jedno oko. W sam raz, by zobaczyć, że Bast i Anzelm wybierają się do Drowa. - Nie zastanawiajcie się, skubaniec nie będzie czekał! - zawołała do nich. Kto stał obok? Maureen z butlą, to musi być ta oliwa, oraz Phaere z nieodgadnionym wyrazem twarzy - Fosht'ka obstawiała zniesmaczenie z rozczarowaniem. - Myślę, że dam radę z tym ogniem - mruknęła. - Tylko ostrożnie, żeby nikt się nie zachlapał, ani nie był za blisko robala, jak.. jeśli zapłonie. - Rany, znowu bawię się ogniem - myslała, ocierając policzki z łez pomieszanych z kurzem. Znam zaklęcie. Pamiętam, co trzeba zrobić. Zaleją go.. Albo jego kawałek, ile to jest: taka buteleczka na takiego robaczka. Ale można próbować.. Tylko z celnością może być problem.. Mrugnęła jeszcze parę razy i znów otarła policzek. - Maureen, jeśli się zajmiesz tą oliwą.. Im mniejszy będzie dystans dla mojego zaklęcia, tym łatwiej mi będzie trafić. Nathiel zrobił mu dziurę z boku. Jeśli dasz radę, zalej ją, powinno go porządnie zaboleć, nawet jeśli zasklepi mu ją. Dobrze? - odkaszlnęła. Czy ktoś coś jeszcze do niej.. Aha. - Calcifer, wracaj! - krzyknęła i zaburczała jeszcze: - Jak wydziobie mi to cholerne ślepie, to może przestanie boleć..
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 24-12-2006, 23:47   #130
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen

Zdezorientowana i nieco przestraszona patrzyła na Anzelma. Krótki pocałunek i mnich ruszył w stronę Basta i Nathiela zostawiając ją z butlą oliwy w ręku. Wyglądało to trochę jak pożegnanie. Czyżby przeczuwał, że może zdarzyć się coś złego? Że już nie wróci? - "Zivilyn, proszę, dodaj mu sił i odwagi"- pomyślała szybko łowczyni. Szkoda, że nie dostała w końcu amuletu od Sylvana. Ale skoro każdy kto ma szczere intencje może prosić Matkę o wstawiennictwo... Nie, Anzelm nie zginie. Po prostu nie może. Maureen mu na to nie pozwoli.

Z rozmyślań wyrwał ją trzeźwy, rzeczowy i skupiony głos Fosht'ki, która mimo obrażeń dzielnie trzymała się na nogach.

- Wyjaśnij mi dokładnie, co mam zrobić - poprosiła czarownicę - Podbiec do robaka jak się wynurzy spod ziemi, zwabić go nieco bliżej Ciebie, polać oliwą, najlepiej w ranę, po czym oddalić się? Czy jakiś inny sposób masz na myśli? I w razie czego... masz jakiś plan awaryjny? - starała się uśmiechnąć, choć wypadło to raczej blado.
 
Ribesium jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172