Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-10-2012, 23:54   #1
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
[Amber] - "Poprzez Cienie"

Większość ludzi nie wierzy w istnienie innych światów. Teorie tego typu traktuje na równi z bajkami, legendami o smokach, czy też innymi wymysłami fantastów.
Mimo to, że nawet współczesna fizyka zaczyna poważnie traktować teorie światów, a nawet wszechświatów równoległy, to i tak większość ludzi uważa tego typu dywagacje za czysty absurd i kompletą bzdurę.
O ile jednak znajdzie się mała garstka osób naprawdę wierzących w istnienie innych światów, to osób wierzących w możliwość podróżowania pomiędzy nimi będzie jeszcze mniej.
Gdyby oni wszyscy mogli wiedzieć, gdyby mogli poznać prawdę, ich życie zmieniłoby się w jednej chwili.

Z pierwotnego chaosu wynurzył się nowy porządek.
Jedna osoba za pomocą swojej woli i krwi wykreśliła nowy ład. Wykreśliła Wzorzec.
To Wzorzec narzucił bezwładnemu do tej pory wszechświatowi nowe granice i nową formę.
Tam, gdzie do tej pory wszystko było płynne i zmienne, zaczęła panować stabilność i trwałość.
Pierwotny Wzorzec stał się centrum wszechświata. Osią wokół której powstały niezliczone masy przeróżnych światów. Nieskończona liczba Cieni pierwotnego porządku i ładu. Nieskończona liczba światów.
Im dalej od Pierwotnego Wzorca, a bliżej Logrusa, światy stawały się mniej trwałe i bardziej podatne na moc chaosu.
Logrus ciągle wirował, ciągle się zmieniał powodując fluktuacje w całym wszechświecie. Tylko dzięki obecności Pierwotnego Wzorca, tylko dzięki istnieniu królestwa Amber, cały wszechświat nie pogrążył się na nowo w pierwotnym nieładzie.

Dworkin, który stworzył Wzorzec, stał się także założycielem nowej dynastii, nowej rasy półbogów, władców wszechświata.
Żądza władzy była głęboko wpisana w krew Amberytów. Prawie każdy z nich pragnął zasiąść na tronie Amberu. A ci, którzy nie robili tego oficjalnie przeważnie dążyli do tego skrycie i podstępem. Nawet ci nieliczni, którzy rezygnowali z walki robili to tylko z powodu swojej słabości i braku odpowiedniej determinacji.
Walka o władzę była siłą napędzającą życie Amberytów.

Byli jednak i tacy, którzy mimo, że płynęła w ich żyłach boska krew nie wiedzieli wiele o życiu w Amberze i problemach trawiących królestwo.
Najmłodsze pokolenie Amberytów z różnych względów trzymane było z dala od dworskich intryg i manipulacji.
Jednym z nich był Revlik, zwany Szalonym, syn Gerarda z Amberu. Revik urodził się i wychował w odległym Cieniu, zwanym Barsawią.

Słońce chyliło się już ku zachodowi. Coraz dłuższe cienie ścieliły się po bruku doków. Żeglarze, albo leżeli już w swoich kojach, albo relaksowali się w doborowym towarzystwie w pobliskiej tawernie.
Jedynie samotny mężczyzna chodził pomiędzy zacumowanymi okrętami i rozglądał się uważnie. Jego twarz zakrywał szeroki kaptur, ale i tak było widać, że jest przedstawicielem jaszczuroludzi. Rzadki widok w tych stronach i być może dlatego mężczyzna zakrywał twarz.
W końcu zatrzymał się on przy jednym z okrętów i krzyknął do trzymającego straż marynarza.
- Hej tam!
Żeglarz spojrzał na obcego i spytał:
- Co jest? - ryknął ork z bujną czupryną i rzeźbioną kością umieszczoną w nosie.
- Szukam admirała Revlika.
Ork spojrzał na obcego z lekkim zdziwieniem. Kapitan nie używał tego tytuł od czasu, gdy wraz z innymi okrętami uciekli oni z orczej floty.
- Zaczekaj! - odparł krótko ork i ruszył poinformować kapitana.

Revlik wysłuchał propozycji t’skranga. T'chal, bo tak nazywał się ów mężczyzna chciał wynająć okręty Revlika. Umowa miała polegać na przewiezieniu towarów do Travaru.
Były admirał wyraził zgodę, bo pieniądze na utrzymanie załogi powoli się kończyły, a t’skrang wyglądał na kogoś kto jest w stanie dużo zapłacić.
T’chal twierdził, że skrzynie które chce przewieźć do Travaru zawierają jedynie przyrządy alchemiczny i składniki niezbędne do wytwarzania mikstur. Revlik wiedział, że t’skrang pewnie nie mówi mu prawdy, ale nie miało to teraz większego znaczenia.
Cokolwiek, by nie było w skrzyniach, ich przewiezienie mogło zapewnić spokój jemu i jego załodze na kilka najbliższych miesięcy. Gra, więc była warta świeczki.

W dniu załadunku okazało się, że T’chal nie podróżuje sam. Poza nim na „Niezwyciężonym” zaokrętowali się Ivo, wietrzniak wyglądający na maga oraz Gustav, potężnie zbudowany człowiek.
Cały ładunek składał się z dziesięciu sporych rozmiarów skrzyń. Każda z nich ważyła dobre trzysta funtów.
Towary załadowano i zabezpieczono, a trójce pasażerów przydzielono jedną, wspólną kajutę.
Tuż przed południem okręty były gotowe podróży.

Pierwsze trzy dni podróży minęły spokojnie i bardzo typowo. Pogoda sprzyjała, więc istniało prawdopodobieństwo, że dotrą do celu o wiele wcześniej niż zakładano.
Jednak wieczorem czwartego dnia zdarzyło się coś, co miał nie tylko odmienić losy tego rejsu, ale także całe życie Revlika i całej jego załogi.
- Kapitanie, kapitanie - jeden z żeglarzy stał nad kojem byłego admirała i próbował go obudzić.
- Co się stało? - zapytał zaspany kapitan.
- Właśnie nie do końca wiemy. Musi to kapitan sam zobaczyć. W każdym razie jedno jest pewne, że to coś dziwnego.

Gdy Revlik wyszedł na pokład pierwsze co zobaczył to pasma zielonych chmur snujących się na niebie. W dole zamiast typowego krajobrazu Barsavii rozciągała się jak okiem sięgnąć piaszczysta pustynia.
- Co to ma znaczyć, kapitanie? Gdzie my jesteśmy? - zapytał bosman.
Revlik przypuszczał co się stało, ale nie mógł swoim ludziom na razie powiedzieć prawdy. Wyglądało bowiem na to, że przenieśli się jakimś cudem do inne Cienia. Sprawa była tym bardziej dziwna, że jak się szybko okazało cała trójka pasażerów zniknęła.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 12-10-2012 o 22:41.
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172