Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-01-2017, 11:24   #111
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Powidoki z przeszłości wciąż majaczyły mu na tle łuny z pożaru. Nie wiedział czy to pomógł mu dodatkowy zastrzyk adrenaliny lub siła którą odnalazł głęboko w sobie. Kiedy na chwilę odpłynął… gdy widział te dobre momenty i ludzi, za których warto było walczyć… wtedy coś pchnęło go jeszcze raz do przodu.
Paliło go dosłownie całe ciało, od stóp do głów. Żar, gniew i niezasklepione rany tworzyły mieszankę bólu, który z jednej strony był trudny do wytrzymania, z drugiej wciąż go napędzał. Kolejne kroki Richard stawiał ciężko jak roboty, przed którymi uciekali.
Obejrzał się za siebie. Zabójca Ferata był tuż przed mostem. Jego sztuczna inteligencja nie przewidywała złożonych akcji. Miał niszczyć wszystko na swojej drodze i to dokładnie w tym momencie robił. Nie zwalniając szarży, całym ciężarem zwalił się na kładkę. Konstrukcja upadła w ułamku sekundy jak domek z kart. Setki cegieł poleciało w dół, a wraz z nimi legł sam mechaniczny prześladowca. Kilka razy odbił się donośnie o wiszące niżej budynki i wreszcie stał się tylko odległym punktem.
Kobiety pomogły wstać Richardowi. Dopiero dotarło do niego, że jeszcze żył. Nadwyrężone serce zabiło mu jeszcze szybciej. Niczym przez czerwone szkło widział już zarysy Podniebnych Doków.


Mężczyzna podniósł brew. Denis mógł się domyślać o co chodziło. Dokumenty się zgadzały, ale Arcon nie był wybitnym kłamcą. Facet chciał się co do niego upewnić.
- Nie mamy czasu ich pilnować. Gdyby uciekli i donieśli swoim ludziom o naszej sytuacji i stanie zaopatrzenia… powiedzmy, że musimy wykluczyć taką ewentualność.
Nim lurker zdążył coś odpowiedzieć na korytarzu rozległy się dźwięki kroków...

Kilka chwil wcześniej Jacob kroczył za agentem, podążając tą samą ścieżką, co jeszcze przed chwilą Denis oraz Malfoy. Kiedy zeszli pokład niżej, zastał sytuację co najmniej niecodzienną. Trzech jeńców. Znajoma mu dwójka oraz jeden agent w zbyt wymownej pozie podawania Arconowi broni. Wzrok mężczyzny we fraku jasno zasugerował że chce natychmiastowego wytłumaczenia jego najścia.
 
Caleb jest offline  
Stary 16-01-2017, 20:40   #112
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Kapitanie, mam pilne informacje odnośnie X90JK22-B i L30xKr. Bezzwłoczne. Oni niedługo tu będą, a my pewnie się już nie zobaczymy - powiedział rzeczowo tonem służbisty. Ostatecznie zawiesił na chwilę głos, dając do zrozumienia, że mówi o śmierci.

- Operacja X90JK22-B ma najwyższy priorytet z uwagi na RGNo23. Xanou bardzo pilnie strzeże przestrzeni powietrznej. Oczywistym jest, że zamieszanie działa na nas dwojako: jesteśmy podejrzanymi mającymi spore szanse na wymknięcie się i żadnego czasu na prostowanie sprawy. Mamy odwracać od was uwagę, a w razie konieczności osłaniać. Odnośnie L30xKr, nasza grupa przypuszcza, że obiekt był ofiarą konieczną, zaś podmiot wtyczką. Jest jeszcze jedna informacja, ale przeznaczona wyłącznie dla pańskich uszu. Panie kapitanie, proponuję rozpocząć procedurę, a w tym czasie, bez osób trzecich, nakreślę panu w czym rzecz - dokończył wciąż pozostając w roli.

Kapitan słuchał Jacoba zachowując spokój. Coś jednak mówiło Cooperowi, że ten przerwałby mu gdyby nie uznał tych informacji za istotne. Historyk posiadał kody operacyjne, które zdawały się działać jak wytrychy otwierające poszczególne furtki.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 17-01-2017, 22:46   #113
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Krzyżowiec przeniósł wzrok na Denisa. Szczęściem chwilowo więźniowie przestali go interesować.

- Panie Ross. Według pańskich słów, dokonywano tu dywersji na Mushakarim. Misję o tak wysokiej randze przydziela się osobom zaznajomionym z protokołem i wszelkimi zmianami w nim. O sprawie dowiaduję się poprzez innego agenta. Którego również widzę po raz pierwszy. Proszę to wytłumaczyć - ostatnie słowa zdawały się być skierowane zarówno do Arcona, co Coopera.
Jednocześnie agent przestał podawać Denisowi rewolwer. Opuścił go delikatnie, nie schował jednak z powrotem

- Sabotowanie Mushakariego miało związek z instrukcją-kodem RGNo23, sprawdzeniem ile wiedzy posiadał i czy mogłaby ona zostać przekazana dalej. To priorytet moich działań zwłaszcza w obliczu ostatnich wydarzeń.

Obecność historyka dodała nieco pewności słowom młodzieńca. Denis nie był jednak pewien czy prawidłowo podał kryptonim misji. Agent nie wyglądał na przekonanego, chociaż panujące zamieszanie mogło tłumaczyć pewne niedociągnięcia w nawet tak dobrze funkcjonującej organizacji.
 
Deszatie jest offline  
Stary 18-01-2017, 16:34   #114
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Jacob skinął głową.
- Operacja infiltracji z chwilą wybuchu zamiesznia utraciła status tajności na rzecz wyższych priorytetów. Konkretnie X90JK22-B i naszej w niej roli oraz powiązaną z tym koniecznością przekazania zdobytych informacji. W ruchawce nie udało mi się dotrzeć jako pierwszemu. A teraz, za pozwoleniem kapitanie, czas nagli.

Poufność. To był argument do którego można było się odnieść bodaj w każdej organizacji. Zawsze istniały plany nieprzeznaczone dla któregoś szczebla. W świetle tego faktu narracja Jacoba i Denisa nabierała sensu. Kapitan skierował Coopera na korytarz. Wciąż nie wyglądał na przekonanego, ale można było się domyśleć że wolał uniknąć niesubordynacji wobec odgórnych rozkazów. Black Cross zdawało się działać jako sprawna machina, gotowa zdeptać wszystko co stanęło na jej drodze. Z pewnością nie chciał być tym, który zostanie zgnieciony.
Jasne lico zwróciło się w kierunku Jacoba.
- Chcę najpierw poznać pański stopień i nazwisko.

Podświadome wejście w rolę służbisty opłaciło się Jacobowi w perspektywie obecnych wydarzeń. Pokręcił głową jak urzędnik, którego petent prosi o złamanie regulaminu.
- Proszę wybaczyć, ale to nie jest możliwe. Rozkazy dopuszczają zniesienie klauzuli tajności z infiltracji poprzez obowiązek przekazanie danych innemu agentowi, ale kategorycznie zabraniają porzucania przykrywki - powiedział zdecydowanie, wykorzystując tak ważną dla Black Cross zasłonę rozkazu. Cooper zastanowił się, jakby chciał rozważyć czy to, co ma zamiar powiedzieć jest dopuszczalne.
Agent tylko przekrzywił głowę. Był to gest gdzieś pomiędzy “obserwuję cię”, a “mów dalej”.

- Jeśli przeżyjemy osłanianie waszego odwrotu, mamy infiltrować inną grupę. Sam pan się tego domyślił - mówił z lekkim ociąganiem, lecz ostatnie zdanie dodał jakby szybciej. Zupełnie jak biurokrata, który niechętnie używa kruczka w zapisie prawnym w akcie dobrej woli.

- Pan pozwoli, że przejdę do rzeczy. Clemes nie była jedyna. Wedle tego, co Oni mówili, ma pan kreta. Jeśli tak jest w istocie, potrafiłbym go wykryć na podstawie profilu psychologicznego, ale do tego potrzebuję pańskiego dziennika. Analizę rozpocznę w powietrzu i jej wynik przekażę natychmiast po wykryciu. Chyba, że bezwzględnie ufa pan wszystkim swoim podwładnym i żaden z nich ani razu nie wykazał dziwnego zachowania. W takim wypadku proszę kategorycznie odmówić i zapisać w dzienniku zaistniałą rozmowę - zakończył cicho, jakby chciał uniknąć podsłuchu. Cały czas patrzył wprost na agenta.

Jacob zdawał sobie sprawę z powagi rozmowy, lecz nic lichego nie odwróciłoby dobrze uwagi od jego osoby, więc dobrze się składało. Planował tę rozmowę kilka godzin wcześniej. Zdawał sobie sprawę, że nie będzie lepszej okazji na pozyskanie danych o wierchuszce Krzyżowców. A przynajmniej o zwierzchnikach wysokiego stopnia. Dlatego ostatnimi dwoma zdaniami założył pętlę na szyję kapitana sterowca.
Starr sprawiał wrażenie, jakby w tej właśnie chwili wykonał nałożony na niego obowiązek niezależnie od decyzji. Jeśli otrzyma dziennik, to będzie musiał zająć się sprawą, a w przypadku przeciwnym właśnie umył ręce przerzucając odpowiedzialność na kapitana. W końcu sam Cooper domagał się odnotowania tego faktu w dzienniku, więc gdyby rzeczywiście na pokładzie był szpieg Shagreena, to właśnie kapitan odpowiadałby za wycieki informacji do obozu przeciwnego. Oczywiście mógłby się o to nie obawiać, gdyby w pełni ufał swoim ludziom, ale Jacob sądził, iż zasada ograniczonego zaufania jest stosowana przez całą organizację. Szczególnie, że skorzystał z jeszcze jednej reguły działania ludzkiego umysłu. Jeśli powie się człowiekowi, by nie myślał o słoniach, pomyśli właśnie o nich. Wspominając o dziwnych zachowaniach, skierował myśli kapitana na ich poszukiwanie. W połączeniu z nieufnością mogło, choć nie musiało, dać paranoidalny efekt podejrzewania wszystkich ze swojej załogi.

Mężczyzna na ułamek sekundy stracił kontrolę nad dotychczasową, kamienną postawą. Strzepnął z ramienia niewidoczny pyłek. Mały ruch, a tak bardzo znaczący. Gest interlokutora świadczył, że chwycił haczyk. Pytanie jak mocno to zrobił. [Bardzo trudny test Obycia]
- Jeszcze niedawno powiedziałbym, że szpieg w naszych zastępach to szaleństwo. Ale wróg jest niezwykle czujny. I uczy się.

Jacob miał powody do dumy. Postawił faceta pod ścianą. Z jednej strony paliło się miasto z którego wróg pobierał broń, z drugiej dowiedział się on właśnie o domniemanej wtyczce. Mógł i być grubą szychą w Black Cross, ale bez względu na wysokość stołka nie szło tego ogarnąć w jednej chwili. Ponadto Cooper ułożył ze znanych mu faktów całkiem konsekwentną historię. Podkreślenie wątku eskorty czy postaci Zoi uwiarygodniło jego wykład.
Agent głośniej chrząknął. Właśnie coś postanowił. Nagle sięgnął za połę płaszcza w zbyt wymowny sposób… a więc jednak. Coś nie pasowało w zasłyszanej historii. Któryś tryb intrygi źle zadziałał. Mężczyzna był gotów posłać mu kulkę tu i teraz.
Lecz krzyżowiec wyciągnął nie broń, a oprawiony w skórę notes.
- Niech pan to zatem weźmie i kontynuuje procedurę. Wyruszajcie jak szybko to możliwe.
  • Notes kapitana
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 18-01-2017, 20:49   #115
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
W międzyczasie jeńców ogarnęło zwierzęce wręcz przerażenie. Pozostali z nimi Denis oraz Malfoy musieli zdać się im katami. Wokół jednego z mężczyzn, ledwie młodzika, wykwitła śmierdząca plama żółci. Drobna kobieta obok niego szamotała się i uderzała ciałem o deski podłogi. Także trzeci osobnik nie dawał za wygraną. Mocno wyginał głowę, próbując wyswobodzić knebel. Nie można było się temu widokowi dziwić. Po dramatycznej scenie, grupa oczekiwała już tylko śmierci. Podejmowali dramatyczne próby ucieczki, działania, czegokolwiek. Krzyżowiec rozmawiający w przejściu obok spoglądał na nich jednym okiem. Na razie nie podejmował żadnych działań. To mogło się jednak wkrótce zmienić. Człowiek ogarnięty paniką miał to do siebie, że dysponował nadnaturalną wręcz siłą. Więźniowie natomiast tylko umacniali swoje starania.
Arcon popatrzył na spętanych z nutą litości, wnet jednak jego twarz przyjęła ostrzejsze rysy.

- Swoim zachowaniem tylko przyśpieszycie egzekucję. Uspokójcie się to macie szansę, pożyć dłużej - rzekł stanowczo. - Wiem, co mówię. Upewniwszy się, że stoi do agenta plecami mrugnął w stronę najbliższego skazańca. Aby odpowiednio zaakcentować tę scenę, Malfoy wygroził drugiemu wielką pięścią i syknął coś przez zęby. Następnie uczynił to samo co Arcon - subtelnie dał znać, że to tylko gra.

W tym momencie rozmowa z Jacobem i agentem dobiegła właśnie końca. Blef Denisa był prosty, ale chyba dość wystarczający, aby nie zaalarmować tego drugiego. Mężczyzna bowiem obrócił się na pięcie i posłał mu wyrachowane spojrzenie.
- Żegnam - powiedział tylko, po czym łopocząc płaszczem, ruszył do wyjścia.

Lurker nie dał się ponieść euforii, zdecydowanie było na to za wcześnie. To był dopiero pierwszy krok na drodze do wolności, musieli bowiem zorientować się jak liczna jest załoga wierna krzyżowcom. Później zaś opuścić niebezpieczny teren. Denis podskórnie czuł, iż limit szczęścia był bliski wyczerpania, nieważne jak traktować przebłysk geniuszu ich drużynowego stratega to okoliczności były wybitnie sprzyjające. Młodzian pochylił się nieco nad jeńcami. Przerażone oczy wodziły za nim. Wciąż obawiali się, iż wcześniej mógł się jedynie bawić ich nadziejami.
- Uwolnimy was, jak tylko agent opuści okręt, jesteśmy po tej samej stronie…
Po czym Denis wstał energicznie i powiedział do Malfoya:
- Pora odcumować.. "Bosmanie"... - nie odmówił sobie żartu, by rozładować atmosferę.
Mechanik podrapał się po głowie.
- Myślę tylko czy przejście z inżyniera na bosmana to awans lub degradacja - broda trzęsła mu się od zduszonego śmiechu.

Następnie Arcon obrócił się do historyka:
- “Kapitanie Glades”, jakie rozkazy?!
 
Deszatie jest offline  
Stary 18-01-2017, 20:56   #116
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Starr podszedł do Malfloya i wyciągnął z torby pojemnik zapalający.
- Pierwsza sprawa. Mógłbyś zamontować to na Conie? Tak na wczoraj. Docelowo chodzi o zrzucenie tego i odpalenie koniecznie tak, by nie stało się nic samemu Conowi. Do tego jakieś sztywne ostrze - powiedział cicho, by słyszała go wyłącznie dwójka towarzyszy.

Inżynier ujął cylinder i obejrzał go z każdej strony.
- Ha, stara dobra przemoc. Niczego nie obiecuję, ale bądź dobrej myśli.

To na razie musiało wystarczyć Starrowi. Kontynuował perorę.
- Druga. Udajemy odwracanie uwagi i osłanianie drugiego sterowca z tamtym sztywniakiem na pokładzie. I tak musimy się przygotować do jak najszybszego odlotu. Startujemy tuż po tym, jak tamci wzbiją się w powietrze. Nie mogą niczego podejrzewać - kontynuował jeszcze ciszej.

- Trzecia. Jaka załoga jest wystarczająca do obsługi takiego sterowca? Wszystkich nadprogramowych odsyłamy na drugi sterowiec. W końcu jesteśmy misją samobójczą, minimalizujemy straty w “naszych” szeregach. Reszta później - uśmiechnął się Jacob w lisi sposób, gotów natychmiast wykonać plan.

Malfoy zrobił krótki spacer na podpokładzie. Zajrzał do paru zakamarków, w tym odwiedził maszynownię. Kiedy wrócił, również miał trochę do powiedzenia.
- Dobra informacja jest taka, że dużo tu automatyzacji. Widzicie, za samo wznoszenie się sterowca odpowiadają tak zwane balonety. W normalnych warunkach trzeba regulować ile oraz jak szybko wtłoczy się do nich powietrza. Tutaj mechanizm sprężający będzie robić to sam. Zapewne takich niespodzianek spotkamy tu więcej. To w końcu sprzęt Xanou, on ma nas wyręczać. A co za tym idzie, ograniczać niezbędny personel do jakiegoś tuzina.

Mężczyzna pochylił się. Twarz mu stężała, jakby przypomniał sobie o niesionym jarzmie.
- Cholera. Musimy coś zrobić z tymi biedakami. Poza tym wciąż brakuje paru naszych ludzi i gościa od monety. Choć on akurat sprawiał że czułem się nieswojo.

Jacob skinął głową.
- Pozostali muszą się spieszyć. W razie czego zrzucimy im drabinkę. Tuzin całej załogi. Inżyniera możemy odesłać, bo mamy jednego, więc wychodzi dziesięć do jedenastu osób. Zajmij się Conem, a my zrobimy czystki na pokładzie - rzekł do Malfloya.

- Wy musicie jeszcze poczekać. Przyjdziemy do was jak się sytuacja uspokoi, ale nic więcej jak dyskomfort wam aktualnie nie grozi - odezwał się cicho, tym razem do więźniów.

Chyba zrozumieli, że sytuacja naprawdę się uspokoiła. Pokiwali głowami i prócz cichych utyskiwań, nie odzywali się już.
- Chodźmy - Jacob rzucił do Denisa i ruszył biegiem, by wykonać plan ograniczania członków Black Cross na pokładzie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 18-01-2017, 21:06   #117
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Lurker nie ociągając się ruszył za nim. Pozostawało wydać dyspozycje załodze i przygotować się do lotu. Najważniejszej osoby, oprócz Malfoya, którego traktował niemal jak utraconego wuja Louisa, nie było jeszcze na pokładzie. Ta myśl uwierała Denisa niczym zadra i powodowała bolesne ukłucia. Nie chciał po raz kolejny zostać osierocony, tym razem jako poławiacz reprezentujący ród La Croix. Dogonił Coopera i zawołał w biegu:

- Wrócimy po Richarda i pozostałych, aby wyrwać ich z piekła na dole, bierzesz to pod uwagę w swoim planie?! Jeśli nie... to musisz liczyć się z realnym sabotażem ze strony załoganta... - prychnął.

- Dobrze, że uprzedzasz, to po starcie będę mógł cię zamknąć razem z pozostałymi więźniami - zażartował Jacob. Chyba zażartował.
 
Deszatie jest offline  
Stary 19-01-2017, 15:39   #118
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Obchód potwierdził rokowania Malfoya. Na pokładzie było dwunastu ludzi. Większość obsadzało maszynownię, gdzie doglądali wielkich pieców oraz przewodów cieplnych. Poza tym kilku oddelegowano do sprawdzenia układu sterowniczego. Pozostali wnosili resztę towaru do składowni.
Część personelu składała się z pracowników stoczni. Przynajmniej trzech jednak nosiło insygnia z małym, czarnym krzyżem. Spod ich szarych kaftanów wystawały elementy elastycznych płytek. U pasków z mosiężnymi klamrami nosili pistolety plazmowe, a jeden z nich pałkę wyposażoną w moduł paraliżujący. Agent, z którym uprzednio rozmawiali Denis oraz Jacob miał spory posłuch. Musieli uznać bowiem zwierzchnictwo Arcona nad sterowcem i każdorazowo mu salutowali.


Infernalne miasto spływało krwią. Mechaniczne postaci chodziły całymi dziesiątkami po alejach rozgrzewających w czerwonej łunie. Co chwila dochodziło do eksplozji, które wstrząsały najbliższą okolicą. Ziemię zasnuły trupy. Ktoś zawodził, wołał pomocy między falami obłąkańczego łkania.
Wśród dymu i sadzy brnął ktoś jeszcze. Dwie kobiety oraz półżywy mężczyzna. Nie wiedział skąd czerpał swoje siły. Wszystko działo się jak w malignie. Obraz niszczącej aglomeracji po prostu przesuwał się obok niego, co znaczyło że jeszcze szedł. Był słaby, niemal obdarty z nadziei.
Ale szedł. Cóż innego mu pozostało.
 
Caleb jest offline  
Stary 20-01-2017, 08:41   #119
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Lurker czuł się nieco niezręcznie, lecz nawet rutynowe saluty połechtały nieco jego ego. - Ostrożnie z tym pakunkiem! - zwrócił uwagę tragarzom demonstracyjnie machnąwszy ręką wczuwając się w rolę nadzorcy. - Czekamy jeszcze na kilku naszych - powiedział do krzyżowców w szarych uniformach.

- Zabezpieczcie trap i osłaniajcie sterowiec przed atakiem ewentualnych agresorów i zadbajcie, aby nie trafili do nas niepowołani gapowicze... - podkreślił polecenie marszcząc brwi.

Tymczasem czas uciekał, a Richarda wciąż nie było widać. Podobnie jak mężczyzny w berecie. Lurker i uczony wyszli na górny pokład, by sprawdzić sytuację raz jeszcze. Widać było już że część Podniebnych Doków tonęła w ogniu. Eksplozje rozświetlające okolicę pojawiały się już na odległości stu metrów. Szanse szlachcica zdawały się być minimalne.
A jednak ujrzeli na tle pożogi kilka sylwetek. Umorusana i pokryta sadzą Eloiza szła jako pierwsza. Za nią Manuel. A dalej... niczym uciekinier z samego królestwa Kaosa stąpał Richard.


Arcon ucieszył się kiedy dostrzegł ocalonych z gehenny. Nie widać było jedynie Ferata, nie tracił jednak nadziei, że uczony znalazł sposób ucieczki. Teraz nie należało już bardziej kusić losu..

- Kończymy mustrowanie - powiedział do Jacoba. - Pora testować to cudo techniki! - z nieudawanym przejęciem poklepał burtę.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 20-01-2017 o 08:43.
Deszatie jest offline  
Stary 22-01-2017, 16:15   #120
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Manuel jako pierwsza dostrzegła znajome sylwetki na pokładzie. Zapobiegawczo nie zawołała nikogo po prawdziwym imieniu. Zamiast tego pokierowała resztę w stronę sterowca, którego załoga ewidentnie zbierała się w drogę.
- Królestwo za felczera - mruknęła, spoglądając na coraz bardziej spanikowanych pracowników wokół.
Rodzeństwo weszło na pokład, tymczasem pilotka zawróciła.
- Szefie - zwróciła się bezpośrednio do Richarda, nie wiedząc nawet czy ją rozumie - Ty uratowałeś mi dupę, teraz pora się odwdzięczyć. Dajcie mi trzy minuty. Zdążę…
Przystanęła jeszcze w pół kroku.
- Taką mam nadzieję. Potem nie baczcie na mnie.
Richard położył jej ciężką lewą rękę na ramieniu.
- Nigdzie bez ciebie nie polecę. Choćbym miał się rzucić na nich wszystkich z samymi tylko pięściami.
Co było mało prawdopodobne, gdyż prawa ręka zwisała bezwładnie przy ciele, a z rany na czole ciekła strużka krwi. Najpewniej rozbił czoło przy upadku na chodnik.
Bez dalszych tłumaczeń rudowłosa wtopiła się w tłum. Tymczasem stalowe golemy były już widoczne nawet stąd.
- I proszę, uważaj na siebie! - Krzyknął na odchodne.
- Ktoś wyjaśni mi co się tu dzieje? - odwrócił się i popatrzył po twarzach zebranych.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172