|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-09-2006, 17:31 | #31 |
Reputacja: 1 | Reinvall Podczas trwania rozmowy Rotgera z Glishą, Reinvall cały czas rozmyślał nad swym planem. Podejrzewał, że jest to niebezpieczne zadanie jak dla kogoś zupełnie nie znającego się na półświatku. Najbardziej nie dawała mu spokoju myśl, o tym, że jego dawny przyjaciel wogóle nie zna się na złodziejskim rzemiośle. Oczywiście nie było po nim widać wyrazu zakłopotania, gdyż jego twarz, cały czas osłonięta była kaptórem. A bez niego też ciężko było by dostrzec wyraz zmartwienia. Kiey skończył myśleć nad najblirzszą misją którą zlecił myśliwemu, skierował głowę w stronę rozmawiającej pary i przerwał im dialog słowami: - Hej o czym tak rozmawiacie!? Wydaje mi się, że pewnie trapi was ten sam problem co mnie. W między czasie wpadłem na świetny pomysł. - odrzekł swym równym tonem po czym zrobił dłuższą przerwę, spoglądając to na Rotgera, to na Glischę. - Za dużo tego wszystkiego jak na jeden dzień. Powinniśmy się wszyscy z tym przespać, wszystko dokładnie przemyśleć. Mimo iż czas nagli, należy z tym zadaniem poczekać. Proponuję abyście zatrzymali się w "Wesołym Bardzie", jest to nienajgorsza gospoda. Znajduje się ona niedalego tej bramy pod którą się znajdujemy. Ja w tym czasie postaram się załatwić wam wycieczkę poza miasto. To jak będzie? |
26-09-2006, 09:10 | #32 |
Reputacja: 1 | Rotger : Czasami rozwiÄ…zanie najwiÄ™kszych nawet problemów pojawia siÄ™ z goÅ‚a nieoczekiwanie i tak byÅ‚o w tym przypadku. Wprawdzie sÅ‚owo „rozwiÄ…zanie” byÅ‚o trochÄ™ na wyrost i bardziej pasowaÅ‚oby „odroczenie”, ale zawszeć coÅ› siÄ™ ruszyÅ‚o. Traper sÅ‚yszÄ…c sÅ‚owa Reinvalla wyraźnie siÄ™ rozluźniÅ‚ i odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ…. MiaÅ‚ wrażenie jakby zamykajÄ…ca siÄ™ puÅ‚apka zostaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie pozostawiona niedomkniÄ™ta. Nieco pospiesznie, jakby w obawie, że przyjaciel znów zmieni zdanie podjÄ…Å‚ wÄ…tek : - Jeszcze siÄ™ pytasz ? No pewnie, że wolÄ™ iść do gospody, a nie szwendać siÄ™ po lochach. – dodaÅ‚ z uÅ›miechem. Rotger zauważyÅ‚, że rozmówca podjÄ…Å‚ temat wyprowadzenia ich z miasta, nie naciskajÄ…c na wykonanie zadania. Zaczęła w temeryjczyku kieÅ‚kować nadzieja, że może uda siÄ™ opuÅ›cić RiviÄ™ bez wykonywania „zÅ‚odziejskiego” zlecenia. - Zdaje siÄ™, że po drodze widziaÅ‚em szyld tego „WesoÅ‚ego Barda”, to faktycznie niedaleko. Choć Gilsha napijemy siÄ™ czegoÅ› w taki upaÅ‚ Å‚atwo siÄ™ odwodnić. SpojrzaÅ‚ na dziewczynÄ™ i dostrzegÅ‚ Å‚obuzerski bÅ‚ysk w oku. - Napijemy siÄ™. Ja piwa, a ty wody. – uciÄ…Å‚ wszelkie domysÅ‚y. Mimo, że byli w mieÅ›cie Rotger znakomicie orientowaÅ‚ siÄ™ w terenie. Nie minęła chwila potrzebna wprawnemu mężczyźnie do wyzucia z sukien i halek ukochanej, gdy oto stali już przed wyglÄ…dajÄ…cÄ… caÅ‚kiem schludnie gospodÄ…. Na szyldzie wymalowany byÅ‚ pstrokaty przebieraniec z lutniÄ… w dÅ‚oniach. Jak gdyby dla potwierdzenia, że dobrze trafili ze Å›rodka sÅ‚ychać byÅ‚o muzykÄ™ i Å›piew. Po wejÅ›ciu do Å›rodka Rotger z zadowoleniem zauważyÅ‚, że goÅ›ci jest niewielu i przynajmniej na pierwszy rzut oka nie sprawiali wrażenia opryszków. UsiadÅ‚ za Å‚awÄ… i przywoÅ‚aÅ‚ skinieniem rÄ™ki dziewkÄ™ sÅ‚użebnÄ…, która maÅ›lanymi oczyma wpatrywaÅ‚a siÄ™ w ubranego w elegancki, Å›liwkowy dublet barda. - Co podać ? – spytaÅ‚a nieco roztargniona, byÅ‚a niska, przy koÅ›ci, jak to zazwyczaj bywa u obsÅ‚ugi karczm, wydekoltowana i czuć byÅ‚o od niej pot. Nie wiedzieć czemu Rotger widzÄ…c pulchnÄ… dziewkÄ™ zgÅ‚odniaÅ‚. - Zjesz coÅ› ? – spytaÅ‚ Gilshy, która wzruszyÅ‚a ramionami. – Dwa razy kasza, garniec piwa dla mnie i dzban wody, albo kompotu jak macie dla mojej siostry. Zważ, że kasza ma być bez miÄ™sa. – dodaÅ‚ za odchodzÄ…cÄ… dziewczynÄ…. - Nigdy nie jem miÄ™sa, którego nie upolowaÅ‚em. Nie chcÄ™ Ci obrzydzać jedzenia, ale kiedyÅ› widziaÅ‚em, jak szynkarze konserwujÄ… miÄ™so. Sama alchemia, dosÅ‚ownie zgroza. – zwierzyÅ‚ siÄ™ Gilshy – Najbezpieczniej jeść kaszÄ™ i warzywa. Dobrze Ci radzÄ™ choćbyÅ› miaÅ‚a umrzeć z gÅ‚odu nigdy, ale to nigdy nie bierz „zrazów po zbójnicku”. – Na jego twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ wyraz obrzydzenia, jak gdyby na wspomnienie jakich traumatycznych przeżyć. - To co ? Nocujemy tu ? Weźmiemy osobny pokój z dwoma łóżkami. Spanie w dormitorium może być niebezpieczne dla sakiewki. Chyba wiesz o czym mówiÄ™ ? – zagadnÄ…Å‚ z uÅ›miechem puszczajÄ…c prowokacyjnie do Gilshy oko. Najwyraźniej Rotger odzyskiwaÅ‚ dobry humor. |
26-09-2006, 12:34 | #33 |
Reputacja: 1 | Siedząc za stołem cała trójka przysłuchiwała się bardowi, i rozglądała się po karczmie. Fakt wyglądała lepiej niż "Stary narakort", lecz po dłuższej obserwacji widać było że miejsce jest tylko trochę czystsze, a dodatkowe skóry i poroża na ścianach dodają przytulności temu miejscu. Poziom karczmy nawet zadowalał, ale ceny już nie bardzo... Właśnie ku trójce towarzyszy, zmierzała cycata dziewczyna z zamówieniem. Postawiła zamówienie przed Rotgerem i Glishą nachylając się przy tym bardzo, co spowodowało że oko Rotgera uciekło w olbrzymi dekolt. Jej śliczne oczko szybko wyłapało spojrzenie Rotgera i wywołało lekki uśmiech na wąskich ustach dziewczyny. Zapach jedzenia był przedni, kasza parowała od gorąca, tak jak w zamówieniu była bez mięsa lecz suto omaszczona tłuszczem ze skwarkami. Piwo stało obok i kufel suchy jak język Rotgera czekający na pierwszą porcję piwa, przed Glishą stał dzban z wodą i drewniany kubeczek. Oboje wpatrywali się w napoje z pragnieniem w oczach. Na zewnątrz robiło się chłodniej, aczkolwiek w karczmie było duszno co potęgowało chęć wypicia wszystkiego jednym chaustem. Z rozkojarzenia o zimnym piwie wyrwał Rotgera głos dziewczyny: - Siedem denarów się należy - po czym zwróciła się do Reinvalla oczekując aż Rotger wyciągnie pieniądze - czy podać coś?
__________________ .................................................. .................... :D MOD ma zawsze racje :D |
27-09-2006, 15:59 | #34 |
Reputacja: 1 | Reinvall - Pieczeń z dzika, a do tego kufel piwa - odpowiedział Reinvall, wogóle nie nawiązując kontaktu wzrokowego z dziewką karczemną. Ta jakby trochę przestraszona, naprędce odeszła od stolika, przyjmując zamówienia od innych klijentów. Kiedy tylko doszła do lady, wymieniła kilka słów z barmanem, jednocześnie wskazując na tajemnicza postać siedzącą przy stoliku, z małą dziewczynką i jakimś myśliwym. Po tym dialogu, obaj zniknęli za kotarą prowadzącą do tylnych pomieszczeń gospody. |
28-09-2006, 15:04 | #35 |
Reputacja: 1 | Bard przestał śpiewać, chwycił za kufel obok niego stający i wypił spory łyk piwa. Obtarł spocone czoło chustką i po chwili znów zaczął grać i śpiewać. Tym razem nieco smutniejszą balladę. Po jakimś czasie do stołu podeszła dziewka służebna przynosząc zamówienie, spory kawał miesa i pare pajd chleba, nie pierwszej już świerzości. Obok postawiła kufel wypełniony mętnym piwem żądając przy okazji dwóch denarów i trzech miedzianych groszy. Szybko zabrała pieniądze i równie szybko zniknęła. Cała trójka skupiła się na jedzeniu i gaszeniu pragnienia chłodnymi napojami. W pewnym momencie Reinvall zerknął pod stół, koło nogi leżało małe zawiniątko. Nie był pewien czy sięgać po nie przy towarzyszach, musiała to upuścić dziewka odchodząc od stołu.
__________________ .................................................. .................... :D MOD ma zawsze racje :D |
29-09-2006, 16:34 | #36 |
Reputacja: 1 | Reinvall Kiedy Reinvall dostrzegł, niewielkie zawiniątko, całkiem "przypadkowo", niezręcznym ruchem ręki strącił na podłogę, kufer z piwem, rozlewawszy ostatnie zawartości tego napoju. Schylawszy się pod stół, aby podnieść kufer, zobaczył jak jego towarzysze spoglądali przez chwilę na niego, po czym zajęli się własną strawą. Podnosząc pusty kubek, zwinnym i szybkim ruchem schował tajemniczy prezent, pod płaszcz. Wstając odparł: - Widze, że ta wredna baba już nie przyjdzie zbierać zamówień. Achhh, muszę się tam wybrać. Kto chce jeszcze piwo? - skończywszy podszedł do lady. Akurat wtedy zza kotary prowadzącej do dalszych części gospody, wyłoniła się nieznana dotąd twarz młodej kobiety. Pewnie jakaś inna dziewucha karczemna. - Piwo poproszę - powiedział Reinvall, rzucając pusty kufel na blat wraz z garścią monet. Po tych słowach odwrócił się i wyszedł z gospody, wcześniej jednak mówiąc do swych towarzyszy: - Zaraz będę Gdy znalazł się na zewnątrz, zobaczył jak ludzie czekający w kolejkach do bramy, poroskładali koce, położywszy się spać, oczekując na ich kolej. Nie zwarzawszy na to przeszedł kilka kamienic dalej, wszedł między pierwszą lepszą, na jakąś ciemną uliczkę, po czym przystanął. Rozglądnąl sie dookoła. Nikogo nie było. Natychmiast zabrał się za sprawdzanie otrzymanego zabranego zawiniątka... |
01-10-2006, 14:40 | #37 |
Reputacja: 1 | Gilsha Nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Wolałaby już być gdzieś daleko poza murami miasta, niż w głupiej karczmie, na dodatek pijąc wodę. Przyszła tu niechętnie, ale jeśli już zgodziła się być siostrą swojego wybawiciela, to musi nią pozostać do końca. To może przynieść jej więcej pożytku, niż próba wydostania się z miasta na własną rękę. Obrzuciła Rotgera i Reinvalla niezbyt przyjaznym spojrzeniem, kiedy obydwoje wpatrywali się w biust karczmarki. Sama jeszcze nie miała się czym pochwalić, a takie zachowanie u mężczyzn budziło jej politowanie. Nie odzywała się wiele, ale kaszę zjadła z wielkim smakiem. Była już bardzo głodna, a przez to zamieszanie nie miała czasu nawet pomyśleć o tym, żeby zorganizować sobie coś do jedzenia. - Gdybyś musiał nie raz szperać w stercie śmieci za karczmą, żeby znaleźć choć kawałek czegoś dobrego do zjedzenia, to nie mówiłbyś takich rzeczy o kaszy z mięsem... - rzuciła po cichu do Rotgera, kiedy ich towarzysz kręcił się między stołem a ladą. Gdy wreszcie zniknął za drzwiami, dziwnie się przy tym zachowując, Gilsha od razu odzyskała ochotę na rozmowę. Przysunęła się bliżej Rotgera. - Może na sam początek dostałabym choć szklankę wina? Nie jestem już dzieckiem, po prostu jestem niskiego wzrostu - świdrowała braciszka niebieskim spojrzeniem - A po drugie nie podoba mi się ani trochę ten Twój znajomy. Nie możemy się go jakoś pozbyć? Wydaje mi się, że będzie nam tylko przeszkadzał. Dzisiaj już nie wyjdziemy z miasta, więc i tak musimy gdzieś zanocować. Tutaj może być. Ale bez niego! Widziałeś jak się zachowywał. Kazał Ci wykonać prawie niewykonalne zadanie, a nie powiedział nawet po co to wszystko. Na moje oko to on jest bardzo podejrzany i próbuje nas wciągnąć w jakąś aferę. A ja mam bardzo wprawne oko - uśmiechnęła się, wyciągnęła nogi pod stołem i po dziecięcemu ziewnęła. Uznała, że w tej karczmie nic jej grozić nie może, szczególnie gdy ma przy swoim boku Rotgera. Coraz bardziej podobał jej się taki układ. |
02-10-2006, 11:01 | #38 |
Reputacja: 1 | Rotger : Jak na czÅ‚owieka któremu nie obce sÄ… arkana etykiety Rotger nie odzywaÅ‚ siÄ™ podczas posiÅ‚ku. WykorzystujÄ…c fakt jedzenia jako pretekst by trochÄ™ pomilczeć. Ostatnio dużo mówiÅ‚ i wcale nie byÅ‚ pewien, czy ta caÅ‚a gadanina wyszÅ‚a mu na dobre. ZupeÅ‚nie odruchowo zajrzaÅ‚ w dekolt karczmarki, byÅ‚ to jeden z tych atawistycznych mÄ™skich odruchów, jakie zupeÅ‚nie nie pozostajÄ… w pamiÄ™ci. Nawet nie dostrzegÅ‚ spojrzenia dziewczyny pochÅ‚oniÄ™ty w nastÄ™pnej chwili jedzeniem. Jednak nie wszystko umknęło jego wzrokowi. MyÅ›liwy dostrzegÅ‚ dziwne zachowanie Reinvalla. To że siÄ™ schyla niby po kufel, a potem ni w pięć, ni w dziewięć zamawia piwo i wychodzi. Zachowanie mężczyzny byÅ‚o tak zabawnie nienaturalne, że aż siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚ pod nosem. Akurat Gilsha skoÅ„czyÅ‚a swojÄ… wypowiedz, a Rotger kaszÄ™. - Przepraszam. – stwierdziÅ‚ po prostu – Z tym miÄ™sem faktycznie przesadziÅ‚em. Nigdy nie musiaÅ‚em gÅ‚odować, wiÄ™c nie wiem jak to jest. PrzyjrzaÅ‚ siÄ™ dziewczynie uważnie. - MyÅ›lÄ™, że odrobina wina nam nie zaszkodzi, ale nie wiÄ™cej jak szklanka, bo skoro jesteÅ› maÅ‚a, to Å‚atwo możesz siÄ™ upić. – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ wykorzystujÄ…c przeciw Gilshy jej wÅ‚asne sÅ‚owa. - A co do naszego znajomego. ZauważyÅ‚aÅ› jego zachowanie ? Jakby dostaÅ‚ jakÄ…Å› wiadomość i poszedÅ‚ jÄ… sprawdzić. Cóż ... ZadumaÅ‚ siÄ™ Rotger przywoÅ‚ujÄ…c rÄ™kÄ… dziewkÄ™ sÅ‚użebnÄ…. - Na razie poczekajmy z ocenÄ…. Może jesteÅ› dla niego zbyt surowa. Póki co w nic nie jesteÅ›my wplÄ…tani. A co do noclegu, to coÅ› mi mówi, że on nie bÄ™dzie chciaÅ‚ z nami nocować. Po za tym obiecaÅ‚em mu pomóc i nie mogÄ™ po prostu dać teraz nogi. Gdy nadeszÅ‚a karczmarka Rotger zamówiÅ‚ sÅ‚odkie wino z Toussaint. Nie byÅ‚ to najlepszy gatunek, ale i tak caÅ‚kiem niezÅ‚y jak na karczmÄ™ w Rivii. Po przyniesieniu zamówienia nalaÅ‚ Gilshy obiecanÄ… szklankÄ™ sam upiwszy jedynie parÄ™ Å‚yków dla towarzystwa. Nie lubiÅ‚ sÅ‚odkich win. WolaÅ‚ wytrawne. |
04-10-2006, 21:45 | #39 |
Reputacja: 1 | Reinvall szybko rozwinął wiadomość o takiej treści: "Masz szanse..." - Witaj - rzekł ktoś za jego plecami, znał ten głos. Należał do Kriga, mężczyzny o szczurzej urodzie, bliskiego współpracownika szefa gildii złodziejskiej. - Cieszę się że wyszedłeś, już mi się nudziło - ciągnął dalej - mam propozycję a raczej jest to propozycja nie do odrzucenia. Zawaliłeś ostatnie zadanie, ale szef da ci szansę... ostatnią - podkreślił, wypowiedział to słowo z niesamowitą dla niego dokładnością - na twoje szczęście, niesamowite jak dobrze działa parę łapówek i nastraszeń - uśmiechnął się paskudnie. - Jeszcze za dużo tu ludzi chodźmy dalej - mówiąc to wskazał głębiej w uliczkę. ******************** Rotger siedział teraz rozparty na ławie z wyciągniętymi nogami pod stołem, był najedzony i na szczęść już nie spragniony. Glisha siedziała obok, raczej śpiąca, a może znudzona słuchaniem smęcenia barda który tracił powoli głos. Nagle do karczmy wpadł jakiś bogato ubrany jegomość, nosił długą jedwabną szatę wykończoną delikatnym futrem. Mężczyzna był całkiem nieźle wstawiony, wpadł do karczmy zwracając na siebie uwagę. Skierował swe kroki do stołu ustawionego po przeciwległej stronie sali. Zasiadł ciężko i zawołał karczmarza, który z niesamowitą dla siebie szybkością znalazł się przy bogatym jegomościu nisko się kłaniając. Glisha nagle przestał być senna, Rotger wyłapał błyskawicznie zmianę nastroju dziewczyny. Glisha wpatrywała się w bogato ubranego mężczyzne, znała go wiedziała że gdzieś go widziała... O nie!!! Przedwczorajszy dzień targowy...
__________________ .................................................. .................... :D MOD ma zawsze racje :D |
05-10-2006, 14:40 | #40 |
Reputacja: 1 | Reinvall Gdy dotarli w głąb ulicy, upweniając się, że nikogo nie ma, Krig naprędce zaczął tłumaczyć szczegóły swego zlecenia. Kiedy skończył, odpowiedział charakterystycznym dla siebie głosem: - Ile mam czasu, gdzie go moge spotkac i ile ? Negocjujemy od 2000 denarów, albo poszukajcie sobie kogoś innego. Mniej więcej wiem o kogo chodzi. Takie zlecenie to przynajmniej 5000 monet, ale dla "starych przyjaciół zrobi się wszystko". - Ostatnie słowa Reinvall bardzo wyrażnie zaakcentował z lekkąnutą subtelności. Widać było wyraźnie ,że wie co robi i jest w tym dobry. - To jak? |
| |