|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-01-2007, 23:24 | #71 |
Reputacja: 1 | Gilsha Wczesnym rankiem Gilsha musiała mieć jakiś niedobry sen. Rotger zauważył, że spokojna dotąd dziecięca buzia wykrzywiła się w dziwnym grymasie, a dziewczynka niespokojnie poruszyła się na łóżku. Kilka chwil trwało nim promienie słońca igrające na jej twarzy zdołały wybudzić ją ze złego snu i nieudolnej walki z sennymi marami. Gilsha najpierw niepewnie zamrugała powiekami, by po chwili gwałtownie usiąść na łóżku i rozglądać się nieco wystraszonym wzrokiem po pokoju. Dopiero gdy dostrzegła wpatrującego się w nią Rotgera dotarło do niej gdzie jest i co tu robi. Nie pamiętała snu, który wywołał u niej taki niepokój, ale wydawało jej się, że ostatnie co pamięta, to postać bardzo brzydko uśmiechniętego Stadt'a. - Co się stało? - zapytała zamiast przywitać się z Rotgerem - Wiesz... Chyba jestem strasznie głodna. Rozczochrana Gilsha uśmiechnęła się "po swojemu", nieco łobuzersko i figlarnie zarazem. Wygramoliła się z łóżka, przeciągnęła i głośno ziewnęła. Poprawiła trochę wygniecione ubranie, przygładziła włosy i głodnym wzrokiem zasugerowała braciszkowi, że wypadałoby zaprosić damę na obfite śniadanie. |
18-01-2007, 09:03 | #72 |
Reputacja: 1 | Rotger : SÅ‚uchajÄ…c słów dziewczyny temeryjczyk wybaÅ‚uszyÅ‚ oczy i nawet rozdziawiÅ‚ usta w udawanym zdziwieniu : - O bogowie ! – zawoÅ‚aÅ‚ teatralnie – Ty chcesz jeść ? Zanim dziewczyna zdążyÅ‚a odpowiedzieć Rotger zerwaÅ‚ siÄ™ z łóżka i dopadÅ‚ miski z wodÄ…. ZaczerpnÄ…Å‚ w dÅ‚onie odrobinÄ™ wody i ochlapaÅ‚ niÄ… GilshÄ™. ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ widzÄ…c jak dziewczyna odruchowo siÄ™ zasÅ‚ania. Nie przestaÅ‚ jednak jej ochlapywać woÅ‚ajÄ…c przy tym rozbawiony : - Najpierw siÄ™ umyj brudasie. Damy siÄ™ myjÄ… przed Å›niadaniem. A jesteÅ› szlachciankÄ… pamiÄ™tasz ? CiÄ…gle siÄ™ uÅ›miechajÄ…c wytarÅ‚ dÅ‚onie o kaftan i stwierdziÅ‚ przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ nieco, ale tylko nieco zmoczonej siostrze : - Ja już siÄ™ umyÅ‚em i mogÄ™ iść jeść. – zadarÅ‚ nos do góry. - CoÅ› Ci zamówiÄ™. A teraz ... SkÅ‚oniÅ‚ siÄ™ nisko niczym przed królowÄ… : - Opuszczam Jej Wysokość by mogÅ‚a dokonać porannej ablucji. PuÅ›ciÅ‚ jeszcze na od chodne oko do Gilshy i wyszedÅ‚ z pokoju. WestchnÄ…Å‚ idÄ…c przez korytarz. Te poranne żarty dobrze mu zrobiÅ‚y. Choć na chwilÄ™ zapomniaÅ‚ o kÅ‚opotach. MiaÅ‚ nadziejÄ™, że i GilshÄ™ trochÄ™ rozbawiÄ…. W sali jadalnej byÅ‚o prawie pusto. W lokalach tego typu najludniej byÅ‚o wieczorami, o poranku zaÅ› siedzieli tylko nieliczni goÅ›cie, którzy nocowali na górze. Za barem leniwie, jeszcze nieco zaspana piersiasta dziewczyna przeglÄ…daÅ‚a i czyÅ›ciÅ‚a butelki. Rotger usiadÅ‚ za wolnym stoÅ‚em opierajÄ…c plecy o Å›cianÄ™. Dziewka, która usÅ‚yszaÅ‚a po skrzypieniu schodów, że ktoÅ› schodzi z góry przerwaÅ‚a swoje zajÄ™cie i podeszÅ‚a do temeryjczyka. Może byÅ‚o za wczeÅ›nie, a może pamiÄ™taÅ‚a ich ostatnie spotkanie, w każdym razie nawet siÄ™ nie uÅ›miechnęła. - Co podać ? – spytaÅ‚a beznamiÄ™tnie. - OwsiankÄ™, jajecznicÄ™ na boczku, chleb, masÅ‚o, miód, twaróg i ciepÅ‚e mleko. Wszystko dwa razy. – zamówiÅ‚ równie bezbarwnym tonem mężczyzna. CzekajÄ…c na GilshÄ™ i zamówienie Rotger zaczÄ…Å‚ z nudów oglÄ…dać, a nawet czytać napisy wydrapane na blacie stoÅ‚u. Litery Å›wiadczyÅ‚y wymownie o tym, że i wyksztaÅ‚ceni ludzie wpadali tu czasami. Jedne i drugie byÅ‚y o podobnej tematyce. Obscenicznej mówiÄ…c najoglÄ™dniej, ale jeden napis przykuÅ‚ wzrok temeryjczyka. PomiÄ™dzy wydrapanÄ… nagÄ… kobietÄ…, a szubienicÄ… widniaÅ‚o „stat to kradzej i opsraniec”. - Ciekawe. – mruknÄ…Å‚ do siebie z przekÄ…sem – RzeczywiÅ›cie znajÄ… go tu. |
18-01-2007, 17:55 | #73 |
Reputacja: 1 | Gilsha Pisnęła kiedy zimne krople wody wylądowały na jej twarzy i starała się z całych sił zasłonić przed kolejnymi atakami, co niestety nie przyniosło spodziewanego efektu. - Jestem czysta! Przecież jestem czysta! - próbowała desperackiej pertraktacji ze swoim oprawcą, ale wśród jej krótkich wrzasków dało się jednak słyszeć śmiech. Kiedy Rotger wreszcie skończył znęcać się nad nią spojrzała na niego pochmurnie ze skrzywionymi ustami w grymasie udawanego gniewu. - No właśnie, jestem szlachcianką i powinieneś mi służyć a nie... - nie dokończyła zdania, bo wybuchnęła śmiechem na widok dworskiego ukłonu swojego nowego brata i jego komicznych słów - Ablu-CO?! Zabrzmiało bardzo obrzydliwie! Zamów coś dobrego i żeby było dużo. Mogłabym dziś zjeść całego konia razem z kopytami! - zawołała do niego jeszcze nim zamknął drzwi, a gdy została sama krytycznie przyjrzała się misce z wodą. Podeszła do niej niechętnie i mrucząc coś pod nosem zanurzyła w niej obie dłonie. Chłodna woda o poranku to zdecydowanie nie było to, co Gilsha lubiła najbardziej. Bardzo szybkim ruchem ochlapała więc tylko twarz prychając przy tym i otrzepując się z zimna. Wytarła buzię kawałkiem rękawa swojej bluzki (i tak była już mokra przez Rotgera) i wpadła na pomysł, który wydawał jej się niebo lepszy niż kontakt z lodowatą cieczą. Poszperała chwilę w swojej torbie i wyjęła z niej niewielki kryształowy flakonik. Zdjęła zatyczkę i wtarła w szyję bladoróżowy płyn, nieco zbyt wiele niż tego potrzeba. Kiedy po dziesięciu minutach schodziła po schodach na dół w powietrzu wyraźnie czuć było zapach jaśminu i porzeczki. Gilsha dumna z siebie ostentacyjnie usiadła obok Rotgera i znowu miała przy sobie swój łobuzerski uśmiech. - Teraz już bardzo chcę jeść. Co zamówiłeś? I czemu jeszcze tego nie ma? |
19-01-2007, 10:43 | #74 |
Reputacja: 1 | Gdy Gilsha usiadÅ‚a koÅ‚o niego Rotger nachyliÅ‚ siÄ™ do jej szyji, choć wcale nie musiaÅ‚, i kilka razy pociÄ…gnÄ…Å‚ nosem wdychajÄ…c wyrazisty aromat. OdkaszlnÄ…Å‚ i spytaÅ‚ : - Porzeczka ? JaÅ›min ? SkÄ…d ty masz takie drogie perfumy ? – szybko siÄ™ zreflektowaÅ‚. - Dobrze. Lepiej nie mów. ZamówiÅ‚em dużo jedzenia, bo mówiÅ‚aÅ›, że jesteÅ› gÅ‚odna. Konia z kopytami niestety nie mieli. Jak byÅ› nie mogÅ‚a czegoÅ› zjeść, to nie wahaj siÄ™ prosić o pomoc. W tej chwili jak na zawoÅ‚anie podeszÅ‚a do nich dziewczyna z miskami i choć byÅ‚o ich sporo z zawodowÄ… wprawÄ… trzymaÅ‚a je uÅ‚ożone na rÄ™kach. Najpierw postawiÅ‚a przed nimi owsiankÄ™, potem jajecznicÄ™ ze skwierczÄ…cym jeszcze boczkiem, chleb, oseÅ‚kÄ™ masÅ‚a, garnuszek z miodem i miskÄ™ z twarogiem, a na koÅ„cu dwa kubki i dzbanek mleka. - Razem z noclegiem – spojrzaÅ‚a niechÄ™tnie na GilshÄ™ – to bÄ™dzie dwadzieÅ›cia denarów. Rotger swoim zwyczajem bez sÅ‚owa wyciÄ…gnÄ…Å‚ cztery lintary i podaÅ‚ dziewce. Gdy ta siÄ™ oddaliÅ‚a furkoczÄ…c spódnicÄ… zabraÅ‚ siÄ™ do jedzenia życzÄ…c wpierw Gilshy smacznego. ZagÅ‚Ä™biajÄ…c Å‚yżkÄ™ w owsiance podmuchaÅ‚ i wziÄ…Å‚ trochÄ™ na spróbowanie, po czym siÄ™gnÄ…Å‚ po stojÄ…cÄ… na stole sól dodajÄ…c jej szczyptÄ™ do jedzenia. Z poczÄ…tku nic nie mówiÅ‚ paÅ‚aszujÄ…c potrawÄ™, gdy jednak skoÅ„czyÅ‚ i wziÄ…Å‚ siÄ™ za jajecznicÄ™ spytaÅ‚ : - Posmarować Ci chleb ? – nie czekajÄ…c na odpowiedź obsÅ‚użyÅ‚ dziewczynÄ™ nalewajÄ…c przy okazji mleka do kubka najpierw jej, a potem sobie. UsÅ‚ugiwanie przy stole wychodziÅ‚o mu bardzo naturalnie. - Ciekawe gdzie jest nasz Gucio. Nie widziaÅ‚em go od wczoraj. Może jeszcze Å›pi ? – spytaÅ‚, choć sam w to nie wierzyÅ‚. - Do poÅ‚udnia mamy czas. Potem musimy iść na rynek. Wpierw jednak muszÄ™ odwiedzić sklep znajomego krasnoluda. PrzerwaÅ‚ zagryzajÄ…c chlebem. OdezwaÅ‚ siÄ™ dopiero, gdy poÅ‚knÄ…Å‚ kÄ™s. - I jak tam Å›niadanie ? Pomóc Ci ? A może chcesz zjeść coÅ› innego ? Rotger nie poganiaÅ‚ dziewczyny. Sam nie lubiÅ‚ jeść w poÅ›piechu i byle jak. W sumie byÅ‚a to jedyna okazja, by mogli spokojnie omówić plan dnia. PoÅ‚ożyÅ‚ na posmarowanej masÅ‚em pajdzie chleba twaróg i polaÅ‚ odrobinÄ… miodu caÅ‚ość stawiajÄ…c przed GilshÄ…. DrugÄ… kromkÄ™ zrobiÅ‚ sobie. |
04-02-2007, 02:36 | #75 |
Reputacja: 1 | Gilsha Dziewczynie na widok obfitego śniadania zaświeciły się oczy, a w brzuszku nieco zbyt głośno zaburczało. Gilsha nie przejęła się tym faktem ani trochę mając przed sobą perspektywę zaspokojenia wilczego apetytu. - Rotger, chyba się w Tobie zakocham! - pisnęła śmiejąc się i napawając się aromatem owsianki - Przez żołądek do serca! Trudno było tu mówić o poganianiu. Od momentu pierwszego zatopienia łyżki w owsiance nie minęła minuta, gdy Gilsha niemal skrobała już o dno talerza. Drogi zapach, jaki roztaczała wokół siebie wybitnie nie pasował do widoku dziewczynki tak bardzo zajadającej się owsianką, że niemal trzęsły jej się uszy. Przytaknęła tylko głową na pytanie o posmarowanie chleba i za jednym zamachem opróżniła całą szklankę mleka. Kiedy odstawiła kubek na stół wokół jej górnej wargi bieliły się mleczne "wąsy". Dopiero kiedy ugryzła wielki kawałek chleba i zabrała się za jajecznicę, dostrzegła spojrzenie Rotgera i brak pośpiechu, z jakim zjadał swoje śniadanie. Zrobiło jej się nieco nieswojo i mimowolnie zaczerwieniła się na policzkach. Zdawała sobie sprawę z tego, że się rumieni, co z kolei doprowadziło do tego, że rumieniec zawędrował aż do czubka jej nosa. Taka już jest złośliwa natura rumieńców. Gilsha odchrząknęła, nabrała na łyżkę jedynie odrobinkę jajecznicy i ugryzła mały kęs chleba. Starała się wszystko robić bardzo wolno i dokładnie rzuć gryzione kawałki, a nie połykać w całości tak jak wcześniej. Nie patrzała na Rotgera, ale rumieniec nie chciał ustąpić z jej twarzy. - Dziękuję, śniadanie bardzo dobre, za nic nie chciałabym jeść niczego innego - odpowiedziała na ostatnie pytanie - A Gucia jakoś mi nie brakuje. Może postanowił jednak sam wykonać zadanie, które Ci zlecił. Obawiam się, że w takim razie już możemy się z nim nigdy nie zobaczyć. Poproszę jeszcze mleka - uśmiechnęła się do Rotgera widząc jak sprawnie idzie mu usługiwanie przy stole i postanowiła wykorzystać jego dobre maniery chociaż równie dobrze sama mogła napełnić swój kubek. W końcu szlachectwo jakim cieszyła się od wczoraj i drogie perfumy do czegoś zobowiązywały! |
16-02-2007, 09:27 | #76 |
Reputacja: 1 | Ratger nalaÅ‚ jeszcze mleka do kubka dziewczyny, a potem do swojego. Po czym opróżniÅ‚ naczynie koÅ„czÄ…c w ten sposób Å›niadanie. WyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni chustkÄ™ i otarÅ‚ usta zerkajÄ…c na GilshÄ™. UÅ›miechajÄ…c siÄ™ pokazaÅ‚ jej palcem, że ma wÄ…sy od mleka. - Uważaj z tym swoim żoÅ‚Ä…dkiem, bo za parÄ™ lat, ani siÄ™ obejrzysz jak bÄ™dziesz żonÄ… jakiegoÅ› kucharza, który uwiedzie CiÄ™ przy pomocy szarlotki. Mężczyzna uderzyÅ‚ siÄ™ dÅ‚oÅ„mi po udach : - No to co ? Jak już skoÅ„czyliÅ›my jeść, to możemy iść. Pójdziemy do Fingisa. Prowadzi sklep z broniÄ…. Z tego co wiem, to zaopatrujÄ… siÄ™ u niego nawet cyrkowcy. Powinien mieć taki zmyÅ›lny nóż z chowanym w rÄ™kojeÅ›ci ostrzem, a jak nie ma to pewnie da radÄ™ przerobić zwykÅ‚y. Choć Gilsha, szkoda czasu. ZakoÅ„czyÅ‚ chwytajÄ…c dziewczynÄ™ za rÄ™kÄ™ i prowadzÄ…c do wyjÅ›cia. Mimo, że dÅ‚oÅ„ Rotgera byÅ‚a dwukrotnie wiÄ™ksza, to trzymaÅ‚ GilshÄ™ bardzo delikatnie. Ulice Rivii już dawno obudziÅ‚y siÄ™ ze snu, a może po prostu zwiÄ™kszaÅ‚y swoja aktywność po nocy. Sklepikarze otworzyli swoje kramy, a coraz liczniejsi przechodnie, to spieszyli przed siebie, to zatrzymywali siÄ™ by coÅ› kupić. Nawet tak wczeÅ›nie już byÅ‚o ciepÅ‚o, choć nie upalnie i niektórzy w poÅ›piechu przed poÅ‚udniowÄ… gorÄ…czka zaÅ‚atwiali swoje sprawy. W pewnym momencie przechodzili koÅ‚o grupki dzieci tÅ‚oczÄ…cych siÄ™ koÅ‚o wejÅ›cia do piwnicy, przy jednym z budynków. W owym wejÅ›ciu staÅ‚ jakiÅ› czÅ‚owiek, który co chwila wyciÄ…gaÅ‚ coÅ› z cebra i podawaÅ‚ maluchom, a te zachwycone, aż piszczaÅ‚y. Zaciekawiony Rotger podszedÅ‚ bliżej by siÄ™ przyjrzeć i po chwili wróciÅ‚ do siostry coÅ› trzymajÄ…c. ByÅ‚ to zmrożony owocowy sok na patykach. Jeden ciemny, a drugi jasny. - Chcesz malinowy, czy porzeczkowy ? – spytaÅ‚. Najwyraźniej Rotgerowi spodobaÅ‚o siÄ™ rozpieszczanie swojej przybranej siostry i jakoÅ› przestaÅ‚o mu sie spieszyć. |
27-03-2007, 16:07 | #77 |
Reputacja: 1 | Gilsha Dziewczynce aż oczy błysnęły, ale starała się zachować na twarzy powagę. Namyśliła się chwilę przystawiając palec do ust, tak jakby była to niezwykle ważna, życiowa decyzja. Wreszcie wybrała "malinowy patyk" i podziękowała Rotgerowi karykaturą dworskiego ukłonu. Najwyraźniej znowu przypomniała sobie, że ma grać rolę szlachcianki. Zajadała się zmrożonym sokiem z prawdziwą przyjemnością, zlizując z palców słodkie krople. Najwidoczniej tym gestem Rotger ostatecznie zdobył sobie serce Gilshy. - Nie ciekawi Cię dlaczego Stadt chce upozorować swoją śmierć? - zapytała kiedy po mrożonym soku został tylko patyczek - Przecież to nie jest normalne. Myślisz, że to ma jakiś związek z figurką? A co będzie jeśli złapią Cię strażnicy, którzy nie będą przecież wiedzieć, że to tylko pozory? Jeśli Stadt Cię oszuka? Ehh... Naprawdę nie podoba mi się ta cała historia z nim. Wszystko stało się strasznie... skomplikowane. |
30-03-2007, 08:20 | #78 |
Reputacja: 1 | Rotger : Od wczoraj mężczyzna zastanawiaÅ‚ siÄ™ dokÅ‚adnie nad tym samym, a im dÅ‚użej o tym myÅ›laÅ‚, tym bardziej fantastyczne pomysÅ‚y przychodziÅ‚y mu do gÅ‚owy. Tak naprawdÄ™ nie miaÅ‚ pojÄ™cia dlaczego Stadt chce upozorować swojÄ… Å›mierć. Jako że czÄ™sto czÅ‚owiek mierzy innych swojÄ… miarÄ… najbardziej sensowny powód wydawaÅ‚ mu siÄ™ taki : - Może chce po prostu stÄ…d uciec. Ma dosyć miasta i chce zacząć wszystko od nowa, a już tak daleko wrósÅ‚ w to miejsce, że nie może siÄ™ inaczej wyplÄ…tać. – spojrzaÅ‚ na GilshÄ™ machajÄ…c na wpół zjedzonym deserem. - Wiesz przyjaciele, wrogowie, krewni dÅ‚użnicy, wierzyciele. CaÅ‚a ta zbieranina, która powoli zaczyna CiÄ™ osaczać, że masz ochotÄ™ zwiać do lasu, by pobyć ze sobÄ… i poczuć siÄ™ wolnym. NieÅ›wiadomie Rotger uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i zapatrzyÅ‚ gdzieÅ› w dal ponad gÅ‚owÄ… dziewczyny. WydawaÅ‚o jakby miaÅ‚ na myÅ›li nie tylko Stadta. PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… otrzÄ…sajÄ…c siÄ™ z zadumy i wpakowaÅ‚ sobie resztÄ™ zamrożonego soku do ust koÅ„czÄ…c deser. PrzeÅ‚knÄ…Å‚ i powiedziaÅ‚ : - Podsumujmy. Po pierwsze zamach ma być za dwa dni wieczorem, w dzieÅ„ targowy. DziÅ› o tej samej porze co wczoraj mam siÄ™ z nim spotkać, by jeszcze pogadać, czy siÄ™ coÅ› nie zmieniÅ‚o. Po drugie mamy uciec wschodniÄ… bramÄ…, gdy jego czÅ‚owiek zrobi tam zamieszanie, a po trzecie na rozstajach dróg za miastem ma czekać na nas jego kolejny czÅ‚owiek z zapÅ‚atÄ…. Rotger odginaÅ‚ po kolei palce, chcÄ…c uporzÄ…dkować sobie fakty. - Jedyny problem w tym, że nas zÅ‚apiÄ… strażnicy. Jak sÅ‚usznie zauważyÅ‚aÅ›, tylko wtedy po prostu sypniemy Stadta, że to wszystko lipa. Jego ochroniarze sÄ… wtajemniczeni i w razie czego poÅ›wiadczÄ… naszÄ… wersjÄ™ zwÅ‚aszcza, że nie bÄ™dzie ciaÅ‚a, bo Stadt przecież bÄ™dzie żyÅ‚. ZauważyÅ‚ przyjmujÄ…c to za coÅ› oczywistego. - Nie martw siÄ™ już tak. A zapÅ‚atÄ… siÄ™ podzielimy uczciwie jak na wspólników przystaÅ‚o. Po poÅ‚owie. PomyÅ›l co sobie kupisz za te denary. – puÅ›ciÅ‚ do Gilshy oko. OtworzyÅ‚ usta jakby chciaÅ‚ o coÅ› zapytać. ZwlekaÅ‚ jednak trochÄ™, by po chwili wreszcie spytać : - Nie myÅ›laÅ‚aÅ› nigdy, żeby siÄ™ gdzieÅ› zaczepić na dÅ‚użej ? Nie dokucza ci czasami takie przenoszenie siÄ™ z miejsca na miejsce ? SpojrzaÅ‚ na dziewczynÄ™ ciekaw odpowiedzi. |
21-04-2007, 21:02 | #79 |
Reputacja: 1 | Gilsha Była sceptycznie nastawiona do całego tego pomysłu i nie podzielała entuzjazmu Rotgera. - Ale posłuchaj... Bramy do miasta zostały zamknięte, a strażnicy przeszukiwali dokładnie każdego, kto chciał stąd wyjechać. Nie trudno się domyśleć czego szukali i kto jest właścicielem tego przedmiotu. Myślisz, że uda nam się uciec z miasta jeśli Stadt zostanie zamordowany? Skoro tak skrupulatnie szukali dla niego figurki to tym bardziej będą szukać jego zabójcy. No i skąd wiesz, że ochroniarze potwierdzą naszą wersję? Przecież są ochroniarzami Stadta, a on chce uchodzić za zmarłego... Nie ufała po prostu Stadtowi i miała co to tego zadania jak najgorsze przeczucia. Może gdyby nie ta nieszczęsna figurka... Ale cóż, miała ją i nie mogła się teraz jej pozbyć. Nie mogła też zrezygnować z ucieczki z miasta, bo tutaj mogło spotkać ją jeszcze coś gorszego. Czuła, jak mury miejskie duszą ją w swoim wnętrzu. - Zaczepić na dłużej? - uśmiechnęła się - Ja nigdy nie opuszczałam tego miasta. Zawsze tu mieszkałam i na tych ulicach się wychowywałam - powiedziała tak, jak gdyby była już zupełnie dorosła, a jej wychowanie zakończyło się już dawno temu - Tak naprawdę to tutaj jestem zaczepiona... tylko że już nie chcę tu być. Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale na pewno lepiej niż tutaj. Chcę podróżować i zwiedzić wszystkie miejsca na świecie. I kiedyś znajdę takie miejsce, gdzie będzie mi najlepiej. I wtedy tam zostanę na zawsze... A Ty? Masz już takie miejsce, w którym zostaniesz na zawsze? Coś w głosie Gilshy mówiło Rotgerowi, że mała myśli o tym już od jakiegoś czasu i że właśnie podzieliła się z nim jakimś skrywanym marzeniem. Smutne było to, że do takiej decyzji musiała dojść sama i o samotnej wędrówce właśnie myślała. Na pewno nie było w jej życiu nikogo, na kim mogła polegać i kto byłby na tyle ważny, że wliczałaby go do swojej życiowej wędrówki. A żadne dziecko nie powinno być przecież samo. |
11-05-2007, 09:29 | #80 |
Reputacja: 1 | Rotger : Mężczyzna zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ nad ostatnimi sÅ‚owami Gilshy. Czy miaÅ‚ takie miejsce, w którym chciaÅ‚by zostać na zawsze ? UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do swoich myÅ›li. - Jest takie miejsce ... a wÅ‚aÅ›ciwie jest ich kilka. SpojrzaÅ‚ na dziewczynÄ™ swymi niezwykle jasnymi oczyma. - Góra Mitikas na poÅ‚udnie od przeÅ‚Ä™czy Mroźnych Kłów. Jest tak wysoka, że jej szczyt przez caÅ‚y rok pokrywa Å›nieg, a ma tak regularne ksztaÅ‚ty, że czÅ‚owiek siÄ™ zastanawia, czy jest aby dzieÅ‚em natury. Z czapÄ… Å›niegu wyglÄ…da jak wielka polukrowana baba. WczesnÄ… wiosnÄ… sÅ‚oÅ„ce wschodzi dokÅ‚adnie nad jej szczytem. Wielka żółta tarcza wyÅ‚ania siÄ™ zza wierzchoÅ‚ka, jakby ukrywaÅ‚o siÄ™ tam przez caÅ‚Ä… noc, a promienie powoli spÅ‚ywajÄ… w dół wzdÅ‚uż żlebów niczym Å›wietlisty deszcz. – Rotger mówiÅ‚ a jego oczy bÅ‚yszczaÅ‚y – I gdy dochodzÄ… do podnóża góry nagle oÅ›wietlajÄ… kwitnÄ…ce drzewa dzikich magnolii, a ich kwiaty niemal jednoczeÅ›nie w podziÄ™ce za tÄ… odrobinÄ™ ciepÅ‚a rozchylajÄ… niemal jednoczeÅ›nie swe różowe pÅ‚atki pozbywajÄ…c siÄ™ kropelek rosy, które spÅ‚ywajÄ… wzdÅ‚uż kwietnych kielichów, by opaść na ziemiÄ™. Rotger uniósÅ‚ i opuÅ›ciÅ‚ powoli dÅ‚oÅ„ pokazujÄ…c jak spadajÄ… krople rosy. ZamilkÅ‚ na chwilÄ™ wspominajÄ…c widok jaki go zachwyciÅ‚. - W Kovirze w jednej z najbardziej dzikich i niezamieszkaÅ‚ych okolicach jest jeziora tak gÅ‚Ä™bokie, że nikt nie dotarÅ‚ do jego dna. W Å›rodku czarne jak opal, ale przy brzegach gdzie jest pÅ‚yciej i widać dno woda zmienia barwÄ™ z granatowej, przez niebieskÄ…, bÅ‚Ä™kitnÄ…, aż do lazurowej. Jezioro wyglÄ…da jak drogocenny czarny klejnot otoczony jaÅ›niejszÄ…, barwnÄ… oprawÄ…. JesieniÄ… rosnÄ…ce przy brzegu klony tracÄ… liÅ›cie, a wiatr zwiewa je na taflÄ™ jeziora, można caÅ‚y dzieÅ„ patrzeć jak goni je nad wodÄ…. - A jest jeszcze skalny PrzylÄ…dek Baszt w Cidaris, Dolina Kwiatów i Jaskinia Tamis w Machakamie. Miejsca które zachwycajÄ… swÄ… urodÄ…. W których czÅ‚owiek chciaÅ‚by zostać na zawsze. Jest ich wiele, ale Å‚Ä…czy je jedno. Mężczyzna spojrzaÅ‚ smutno na dziewczynÄ™. - Wszystkie sÄ… daleko poza miastami, a istoty je zamieszkujÄ…ce sÄ… nieliczne i na ogół nie sÄ… to ludzie. Tak rozmawiajÄ…c ani siÄ™ spostrzegli jak dotarli przed sklep Fingisa. Rotger przepuÅ›ciÅ‚ przodem GilshÄ™ wchodzÄ…c za niÄ… do pomieszczenia. Krasnolud na widok Å‚owcy, aż rozdziawiÅ‚ gÄ™bÄ™ ze zdumienia i wydukaÅ‚ po chwili niezbyt grzecznie : - A ty co tu jeszcze robisz ? - Siostra rozejrzyj siÄ™ tu, może znajdziesz coÅ› dla siebie. – mruknÄ…Å‚ Rotger do Gilshy i podszedÅ‚ do kontuaru. - Masz jeszcze te graty od aktorów ? - Od aktorów ? – spytaÅ‚ krasnolud i podrapaÅ‚ siÄ™ po brodzie. SpojrzaÅ‚ na Rotgera, ale znajÄ…c go trochÄ™ wiedziaÅ‚, iż niewiele siÄ™ od niego dowie. – Chodzi ci o te co to zostawili w zastaw by spÅ‚acić dziwki ? - Taak. – Å‚owca spojrzaÅ‚ zaniepokojony w stronÄ™ Gilshy, w obawie że do jej uszu doszÅ‚o nieprzyzwoite sÅ‚owo. - PotrzebujÄ™ tego sztyleciku z chowanym ostrzem i fiolek ze sztucznÄ… krwiÄ…. – dodaÅ‚ szeptem. - A co ? Grasz w przedstawieniu ? Cha, cha, cha ! – zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ rubasznie Fingis. Mina jakÄ… zrobiÅ‚ Rotger byÅ‚a tak cierpka jak to tylko możliwe. - Ile ?! – spytaÅ‚ dobitnie, by przerwać wesoÅ‚ość brodacza. O ile rozmawiajÄ…c z dziewczynÄ… byÅ‚ wrÄ™cz wylewny, to przy krasnoludzie bardzo oschÅ‚y. - Zaraz, zaraz ... sprawdzÄ™, czy mam. – zastrzegÅ‚ siÄ™ krasnolud znikajÄ…c pod kontuarem. Po chwili nad uniosÅ‚a siÄ™ jego sÄ™kata Å‚apa kÅ‚adÄ…ca groźnie wyglÄ…dajÄ…cy nóż, a potem cztery szklane fiolki z jaskrawoczerwonym pÅ‚ynem. - Jak dla ciebie dwa lintary. – stwierdziÅ‚ handlarz prostujÄ…c siÄ™. - Chyba, że mi powiesz po co Ci to, to wtedy opylÄ™ Ci to dwadzieÅ›cia, no ... nawet trzydzieÅ›ci procent taniej. W odpowiedzi Rotger spojrzaÅ‚ na niego z politowaniem i wyciÄ…gnÄ…Å‚ dwie srebrne monety. - Tak myÅ›laÅ‚em. – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ niezrażony krasnal. Gdy transakcja doszÅ‚a do skutku Fingis dopiero teraz zwróciÅ‚ uwagÄ™ na GilshÄ™. - Hej maÅ‚a ? Co Ty tam tak myszkujesz ? Powiedź czego szukasz a na pewno to mam. – stwierdziÅ‚ nieskromnie klepiÄ…c siÄ™ w pierÅ›. |
| |