|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-08-2022, 19:18 | #141 |
Reputacja: 1 |
|
21-08-2022, 17:20 | #142 |
Reputacja: 1 | Czarne włosy, ciemne oczy, twarz dziewczynki nieledwie, i uśmiech aniołka. A może diabełka? Stała w progu, naiwnie pragnąc kogo właściwie? Spotkania z nieokrzesanym kowbojem? Okurzonym pyłem najemnym zbirem? Bandytą który mógłby ukręcić jej tą przepiękną szyjkę? W takim miejscu, i z taką urodą, mogłaby okręcić wokół małego paluszka dowolnego bogatego gogusia. O ile tacy tu bywali.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
21-08-2022, 20:53 | #143 |
Administrator Reputacja: 1 | Wizyta u fryzjera? To było coś, nad czym John się nawet zastanawiał, z tym jednak, że chodzenie po hotelu, nawet w czym tak eleganckim jak szlafrok, zdało mu się czynnością mało elegancką. A tu proszę... nawet nie trzeba było się starać, by "usługa" przyszła do pokoju. Co było rozwiązaniem bardzo wygodnym dla klienta.Pod warunkiem, iż golarz był równie dobry, jak cały hotel. Ale John miał nadzieję, że właściciel hotelu nie zatrudniłby jakiegoś partacza. Odstawił szklankę z whisky. Do połowy pełną. - Zapraszam... - powiedział. Pomocnik po rozłożeniu majdanu, grzecznie się ulotnił, John został więc już tylko z golibrodą. - Umył pan głowę, to dobrze, już nie trzeba będzie, i włosy wtedy bardziej miękkie, łatwiej obcinać… - Trajkotał facet, po czym zabrał się do dzieła - Jedynie wyrównać, tak? Czy może…? - Tak, wyrównać. To wystarczy - odparł John, wyobrażając sobie, jak to fryzjer, w napadzie natchnienia, ostrzyże go na zapałkę lub zgoli całkiem brodę. - Po długim pobycie z dala od cywilizacji ręka fachowca zawsze jest mile widziana - dodał. - Oczywiście. Wypada schludnie wyglądać… - Przytaknął facet, i w ruch poszły nożyczki i grzebień - A pan tu przejazdem, czy na aukcję bydła? - Przejazdem - odparł John. - Na bydle się znam, że tak powiem, od nieco innej strony. Jestem medykiem, ale i krowom w razie konieczności pomóc umiem. To jak wygląda ta aukcja? - spytał, by podtrzymać rozmowę. - Całe stado idzie pod młotek, czy tylko pojedyncze, wyselekcjonowane sztuki? - Setki… setki…zmieniają właścicieli, jadą na wschód - Oparł fryzjer - A do takiej ilości bydła, potrzeba wielu rąk. A więc wielu kowbojów, a więc wielu gburów. Radzę więc uważać przez kilka następnych dni… - Postaram się… - odparł John. - Lepiej nie wychodzić z hotelu… - Uśmiechnął się lekko. - Ale może się okazać, że fachową pomoc komuś się przyda. - Jak pan jest lekarzem, to i może się przydać… ale lepiej i tak na siebie uważać… - Fryzjer cały czas obcinał włosy Johna w trakcie rozmowy - …różnie to bywa z prostakami. Nie to co my, fachowcy… John o mały włos skinąlby głową, by potwierdzić słowa rozmówcy. Ale powstrzymał się w ostatniej chwili. - Prawdziwi fachowcy zawsze się dogadają - potwierdził. - A prostak... często uważa, że zjadł wszystkie rozumy. Ale jak kto będzie potrzebować pomocy to go mogą tu przynieść, do hotelu. - W sumie lekarz w mieście jest… ale od przybytku głowa nie boli… gotowe - Fryzjer najwyraźniej skończył. Po czym zaczął Johnowi pokazywać lusterkiem efekty swojej pracy. A po chwili i użył drugiego lusterka, by lekarz i zobaczył swoją potylicę. Wyglądało porządnie. - To teraz golenie? - Może tylko trochę wyrównać... - zaproponował. Uznał, że ślad po zaroście wyglądałby dość dziwnie. Taki... nieopalony. - Przyzwyczaiłem się już do brody i wąsów - dodał. - A poza tą aukcją, co ciekawego dzieje się jeszcze w mieście? - spytał. - Jak pan sobie życzy… hotel? No jakby to powiedzieć… z bardzo profesjonalnej obsługi, hehe… wystarczy spytać, a załatwią niemal każdą usługę. - Świetna robota, mistrzu - powiedział John, obejrzawszy w lusterku efekty działalności fryzjera. - A skoro pan mówi, że usługi różne oferują... Podsunął mi pan pomysł na całkiem przyjemny sposób spędzenia wieczoru... a może i nie tylko wieczoru. * * * Mistrz fryzjerski miał rację - zgrabna pokojówka o duuużych niebieskich oczach nie miała nic przeciwko temu, by spędzić w pokoju Johna nieco czasu, na zajęciach ze sprzątaniem zdecydowanie nie związanych. Być może John się nie wyspał tak do końca, ale zdecydowanie mile spędził parę godzin. W końcu do przyjemnych rzeczy,zaczynających się na "s", należal nie tylko sen. |
24-08-2022, 19:47 | #144 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Ellis City, Hotel. 9 maj Około 22:00 Towarzystwo bawiło się chyba świetnie, korzystając z luksusów pełną gębą. Wszelkie wspaniałości na skinienie palca… jadło, trunki, cygara, masaże, słodkości, i wiele, wiele innych. Także, i te cielesne. I to w różnych formach. Czy "przypadkowe", czy na żądanie, czy i… wprost same pchające im się w ramiona. Ktoś mógł odnieść i wrażenie, iż obsługa hotelu, specjalizowała się w bardzo infantylnych zachciankach gości? Hmmm… sprawy wliczone do rachunku, przykrywka dla burdelu?? Czy przymilanie się co niektórym gościom, by pozostawić niesamowite wrażenie, licząc na powrót, albo i na dłuższy pobyt? Możliwości było wiele, a w sumie i żadna nią nie musiała być. ~ Powoli nastał już wieczór, i czas kolacji. Oczywiście, wystawnej kolacji, i pysznego jadła, i brzuchy rosły, a… czujność malała. ~ Z praniem uwinięto się ledwie w trzy godziny. Wszystko pachnące, czyste, nawet i pocerowane(?). Przyniesione do pokoi w małych, papierowych paczuszkach… A propo pachnące. Łóżka. Duże, wygodne, czysta pościel, i nieco już późna pora. Spokój i cisza, wszędobylski luksus, żyć nie umierać. A wszystko na wyciągnięcie łapy, póki kasa była… ciekawe w sumie, na jaką kwotę to wszystko już opiewało. Spać? Nie spać? Wybrać się późną porą na miasto? Ponoć jakieś tańce były… aukcja bydła zakończona, względny spokój na ulicach. No ale Saloony pewnie pełne, a w nich masa podpitych kowbojów, a wtedy to różnie bywało… *** W hotelu zjawiło się trzech panów, z poważnymi minami. Swoje kroki zaś skierowali prosto do recepcjonisty… jeden z nich rozmawiał z nim naprawdę krótko. I dostał od razu wgląd w księgę hotelową. Studiował ją zaś ledwie kilka sekund… wymienił znowu kilka zdań z bladym recepcjonistą. Następnie zaś na moment zerknął w sufit, jakby patrzył w kierunku pokoi? A później trio opuściło spokojnie przybytek… Ellis City, Hotel. 10 maj Około 6:00 rano Noc minęła spokojnie. W miękkich łóżkach, w pachnącej pościeli, żyć nie umierać, tylko kurde, jakby mogli pospać trochę dłużej… - Pooooożaaaar!! - Wrzeszczał ktoś na korytarzu - Pali się!! Poooożaaar!! Gasić ogień!! Panika gości. Krzyki, bieganina, złorzeczenie… panie i panowie, wyrwani ze snu, tak wczesną porą, biegający po hotelu, w szlafmycach, w nocnych koszulach, piski, krzyki, raban i burdel na całego. Uciekać, uciekać na zewnątrz! Nim ogień lub dym, spalą czy uduszą… ~ Bandę niedoszłych rabusiów jankeskiego złota, również ogarnął nieco popłoch. Nikt bowiem nie miał ochoty zginąć w taki idiotyczny sposób. Więc się ubierać, chociaż częściowo, skromny dobytek w łapy, i chodu! Oppenheimer już nie spał. Stał w oknie, obserwując poranek, z rękami założonymi za plecami. Stał bez ruchu, niczym posąg, wpatrując się gdzieś w dal, rozmyślając. Trzech kowboi. Odbiegali od hotelu, wskakiwali na konie. A jeden z nich, miał… coś przerzucone przez ramię, coś dużego, jakiś worek? Koc? Ale tam wystawały bose stopy?? ~ Spotkali się w sumie wszyscy na korytarzu, przed swoimi pokojami, wśród drących gębę, i biegających chaotycznie, innych gości. Arthur, James, Elizabeth, John, Wesa… Drzwi do pokoju Melody były otwarte. W pokoju, jej porozrzucane rzeczy. A panienki Gregory, ani widu, ani słychu. Podobnie, jak dymu, czy ognia… *** Komentarze jeszcze dzisiaj.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD Ostatnio edytowane przez Buka : 27-08-2022 o 13:50. |
27-08-2022, 15:53 | #145 |
Reputacja: 1 |
|
27-08-2022, 18:15 | #146 |
Reputacja: 1 |
|
28-08-2022, 10:15 | #147 |
Reputacja: 1 |
|
31-08-2022, 17:28 | #148 |
Administrator Reputacja: 1 | Pobudka była niezbyt przyjemna, bo okrzyk "Pali się!", do przyjemnych nie należał, szczególnie gdy nie mieszkało się na parterze. John szybko wciągnął spodnie, po czym z bronią i torbą wyskoczył na korytarz. Powiadano, że nie ma dymu bez ognia, a tu nie było ani dymu, ani ognia. Czyżby jakiś pijany idiota zrobił sobie głupi dowcip, a w gruncie rzeczy nic się nie stało? Okazało się jednak, że coś się stało - Melody zniknęła. A wbrew temu, co powiedział Wesa, John nie uważał, że należy o niej zapomnieć. I nie tylko dlatego, że dziewczyna za dużo wiedziała. Jak by nie było - była jedną z nich. * * * John pozostawił wypytywanie recepcjonisty w rękach Elizabeth i jej towarzyszy, sam natomiast wybrał się do pokoju, w którym nocowała Melody. Był pewien, że Wesa zdoła wypatrzyć każdy, nawet najmniejszy ślad napastników, on zaś zamierzał po prostu spakować dobytek dziewczyny. Jeśli mieli ruszyć w pościg, to pozostawienie rzeczy Melody w hotelu mijało się z celem. Jak się okazało, drzwi nikt nie wyłamał. - Cóż prostszego, jak zapukać, powiedzieć "Obsługa", a potem wejść - mruknął John. - A potem trzech facetów weszło i Melody nie miała żadnych szans. Być może nawet dziewczyna stawiła opór, o czym świadczyło parę kropel krwi na podłodze... Może walnęła kogoś w nos, ale to było trochę za mało. Zatkali jej usta, zawinęli w dywan i wynieśl. Melody miała zapewne parę wad, ale głupia nie była i nie opuściłaby w hotelu w samym szlafroku, zostawiając wszystkie rzeczy, w tym i buty. Pakując dobytek dziewczyny zastanawiał się, czy porwanie Melody miało jakiś związek ze złotym pociągiem, czy też ktoś pomyślał, że dziewczyna śpi na forsie i porwał ją dla okupu. Ale bez względu na motywy porywaczy należało ich dogonić. I wystrzelać bez litości. Obładowany bagażami swoimi i Melody zszedł na dół, by dołączyć do pozostałych. |
02-09-2022, 18:20 | #149 |
Reputacja: 1 |
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
14-09-2022, 17:37 | #150 |
Reputacja: 1 |
|