Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-01-2007, 18:35   #131
 
imported_Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Vireless ma wyłączoną reputację
-Ja już poświęciłem mą gorzałkę. Więc proszę zdecydujcie kto co zdejmuje- Karzeł jeszcze z niezbyt tęgą miną rzucił manierkę na ziemie. Widać że sprawiło mu to dużo problemu...

Teraz muszę się przygotować do nadchodzącej bitwy...

Odszedł kilka kroków od pozostały. Podszedł do kamienia na którym wcześniej wieczerzał. Młot wbił trzonkiem w ziemie i uklęknął. Z torby wyjął małą flasze wykonaną z górskiego kryształu. Energicznym ruchem rozlał zawartość wokół siebie. Zakorkowal butelke i odstawił ją na kamień.

Pochylony nad młotem, otulony w ciemny skórzany płaszcz nie wiele się odróżniał od ciemnych bazaltowych kamieni, które nie raz mijali.

Czas dla niego się zatrzymał...
 
imported_Vireless jest offline  
Stary 08-01-2007, 20:37   #132
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Tari otworzyła ponownie swój plecak i wyjęła z niego swój zielony płaszcz. Rzuciła go obok manierki krasnoluda.
-Nie będzie potrzebny... Mam nadzieję - powiedziała patrząc na odkryte ramiona i dekolt. Uśmiechnęła się jednak - W razie czego mamy kotka, który ma dużo ciepłej sierści - dodała i spojrzała na Mruka. - Nie martw się, nie miałam na myśli skrócenia ci jej, ale jak będzie mi zimno, pozwolisz, że będę przy tobie leżeć? - zapytała. Miała nadzieję, że kot dobrze ją zrozumie.
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 08-01-2007, 21:26   #133
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Waldorff: Kolor otaczających cię skał nabiera odcienia piasku plaży o zachodzie słońca, a potem złota. Ściany wąwozu zamieniają się w góry złotego pyłu. Powiew wiatru porywa ze szczytów garśc złotych ziaren i delikatnie obsypuje cię nimi; łaskoczą, odbierają zmęcznie... Silniejszy powiew uderza o góry złota i lawina skrzącego się piachu mknie ku tobie, wzgórza walą się, zasłaniając niebo. Trwasz w transie, w modlitwie, i szemranie złotej lawiny, rwącej rzeki pyłu, w której stoisz, której się opierasz, zaczyna przypominac szept w dobrze znanym ci języku. Słowa nie są teraz ważne, ani ich brzmienie, ani znaczenie. Ważne że wiesz, iż twoja prośba została wysłuchana i pomoc nadchodzi.
Kiedy kończysz modlitwę, czujesz na twarzy silny powiew wiatru. Chwytasz młot, w obawie, że chłodniejszy wiatr to zwiastun rychłego nadejście czarnoskrzydlego demona. Ale demon nie pojawia się, zaś pośród skał szumi silny wiatr, który omiata wyjście z wąwozu, zmuszając żuki do silniejszego przytrzymywania sie skał a tym samym do wolniejszego poruszania się. Oczywiście, wiesz również doskonale, że nic tak dobrze nie rozprzestzrenia ognia jak wiatr...

„Mag” nadal śpi nieprzytomnie.

Tari zamierza poświęcic na podpałkę swój płaszcz, krasnoludzki kapłan użyczył gorzałki... Nadal brak wam źródła ognia. Może znajdziecie jakiś krzemień, wokół pelno odłamków skał i kamyków...

Słyszycie szczebiot jakichś ptaków. Ptaki dzienne cichną, zaczyna się koncert cykad i z oddali dobiega wycie kojotów i wilków.
 
Almena jest offline  
Stary 08-01-2007, 22:39   #134
 
geerkoto's Avatar
 
Reputacja: 1 geerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodze
Widzac zainteresowanie planem, postanowilem przeczekac mozolne i dlugotrwale konsultacje planu, drzemiac. Caly dzien na lapach, bez chocby krotkiej drzemki, nie jest tym do czego przywyklem. Slyszac o sobie skierowalem ucho w keirunku Tari. Lekki usmiech, zreszta zapewne niewidoczny pod helmem, wystapil na pysk.
- Zeby skrzesac iskre, wystarczy trzasnac stala w jakikolwiek kamien. Mysle, ze to wystarczy. Powiedzcie, gdy bedziecie gotowi - powiedzialem, nie otwierajac oczu.
Zastanawiam sie, czy powiedziec reszcie, ze nadal mam zamiar zasiac zamieszanie w szeregach wroga. Tak, czy inaczej bede musial pobawic sie, skaczac miedzy setki szczek. Nie robi mi wiekszej roznicy, czy bede razem z reszta przebijac sie, czy zaczne od skupienia na sobie uwagi. Jesli ogien nie wystarczy, postapie zgodnie z wlasnym planem.
Poki co drzemie...
 
__________________
Znowu boli (blog)...
geerkoto jest offline  
Stary 09-01-2007, 01:27   #135
 
arsad's Avatar
 
Reputacja: 1 arsad nie jest za bardzo znanyarsad nie jest za bardzo znanyarsad nie jest za bardzo znany
Murtagh, który ostatnio nic nie mówił nagle padł na ziemię. To chyba przez tą roślinę, co ją zjadłem - pomyślał po czym stracił przytomność.
 
arsad jest offline  
Stary 09-01-2007, 22:00   #136
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Murtagh mimo że słusznie oceniłeś, iż roślina którą spożyłeś nie była trująca, widocznie jesteś na nią uczulony. Albo nie służy ci wędrówka w upale i duchocie.

Reszta drużyny, skupiona na układaniu planu, zapatrzona w plagę wielkich żuków, nie zauważa twojego omdlenia; kątem oka spostrzegli, że osunąłeś się na ziemię pod skałą i myślą, że odpoczywasz albo po prostu jesteś przytłoczony widokiem morza robaków.

Tari, znienacka czujesz na sobie lodowaty dotyk, jakby ręce wykute z lodu chwyciły cię w pasie, od tyłu . Z twoich ust wyrywa się krótki, pełen grozy krzyk, odskakujesz, jak porażona prądem.
- Svarhen thiath, orovai !!! – słyszycie czyjś oburzony syk.
Zaalarmowani krzykiem Tari, odwracacie się i widzicie tuż obok siebie czarnoskrzydłego demona o błękitnych oczach, przypatrującego się wam w dziwnej konsternacji. Straciwszy element zaskoczenia, demon jest wyraźnie sfrustrowany. Jego ciało zaczyna rozmywac się w powietrzu, wybitnie wbrew jego woli; jest wściekły, choc nie szczerzy kłów, nie zaciska pięści i milczy, jedynie marszcząc brwi. Jego skrzydła już prawie są niewidoczne, zniknęły. Demon musi powrócic do swego świata, ale w ostatniej chwili zmienia zdanie: jednak nie zamierza wrócic tam w samotności. Schyla się, i w momencie gdy jego nogi już się rozpływają na czarną mgłę, wyciąga rękę i drapieżnie chwyta za granatową szatę leżącego na ziemi Murtagha. Znika tułów demona, jego głowa i poruszane wiatrem czarne włosy, znika ręka, druga ręka, a wraz z nią i Murtagh.

Kiedy ochłonęliście po tym co zobaczyliście, stwierdzacie że musicie wziąć się w garśc i ruszac dalej. Idąc za radą Mruka rozpalacie ogień i zwinięty płaszcz Tari zmoczony gorzałką kapłana zamienia się w swoistą płonącą kulę.
 
Almena jest offline  
Stary 10-01-2007, 01:59   #137
 
geerkoto's Avatar
 
Reputacja: 1 geerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodze
- Do diabla z tymi demonami. Wyluskuja nas po kolei. Przeklete tchorze! - Spogladam w kierunku robali - Kto powiedzial, ze chce zyc wiecznie?
Biegne wzdluz jednej ze scian wawozu. Wezbrana zlosc kipi we mnie. Juz nie moge sie doczekac chwili, gdy dopadne najblizszego wroga. Gdy zatopie kolec w jego ciele.
Tak...
Szkoda tylko, ze nie bede mogl dalej zabijac szarpiac pazurami, wgryzajac sie w gardla. Nie pozostanie nic innego niz odskok, niech sie klebia probujac podejsc. Pobawie sie z nimi w kotka i myszke, choc z diametralne niecodziennej perspektywy. Gdy tylko natarcie druzyny ruszy, pozostanie sie modlic skaczac prosto w najwiekszy kociol, odbijajac sie od grzbietow, lub wypatrywac wolnych miejsc, sterczacych ponad klebowisko kamieni. Najbardziej jednak obawiam sie koniecznosci skrycia w szeregach druzyny. Nijak nie bede w stanie pomoc bez dlugiego oreza.
Jesli jednak zdolam przedrzec sie na druga strone, moglbym odciagnac nieco robactwa...
Niewazne. Nie czas teraz na rozmyslania.
Krotkie rykniecie anonsuje moje wejscie do zabawy.
 
__________________
Znowu boli (blog)...
geerkoto jest offline  
Stary 10-01-2007, 19:38   #138
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Po przerażającym wydarzeniu, Tari cały czas miała się na baczności. Podpalili jej płaszcz i ciepły ogień buchnął z polanego spirytusem materiału. Elfka żałowała tylko jednego - nie spróbowała krasnoluckiego trunku. Gdy zobaczyła, jak Mruk ruszył w stronę robali zamarła na chwilę. Oby nic mu się nie stało pomyślała i wyszła przed towarzyszy wyjmując swoje miecze.
-Nie pozwolę temu irbisowi zabrać całej zabawy z tymi ochydami - powiedziała patrząc na robale. Uśmiechnęła się złowrogo, ale ciągle była uważna - nie chciała znów poczuć lodowatego dotyku czarnoskrzydłego demona. Ruszyła za Mrukiem w celu zabicia tyle robali, ile zdoła.
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 10-01-2007, 20:05   #139
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Avalanche, był wściekły iż Mruk i Tari postąpili tak lekkomyślnie, przecież jego plan był niemal doskonały, ogień by odpędził robale a oni bezpiecznie by przeszli przez robale, ale nie naszło ich na heroizm.

"-Czekajcie !!"
Rzucił wszystkie peleryny i inne szaty, by móc ponownie dobyć miecza, i walczyć w imię przyjaźni, dla której Avalanche był w stanie zrobić bardzo wiele, biegł pełną szarża w kierunku w którym podążali Tari i zakuty Irbis przy czym z jego gardła wydobywały się okrzyki, które były w stanie odstraszyć nawet największych wojowników. Okrzyków które roznosiły się echem po całej dolinie. Ziemia drżała w posadach gdy biegł w chmarę insektów, wyciągnął miecz szybkim, zdecydowanym ruchem. Chciał wpaść pełnym impetem w zastępy robali, gdy walczył wobec znacznej przewagi liczebnej przeciwnika, wpadał w szał bojowy, wtedy nie było siły na świecie, by była w stanie powstrzymać oszalałego rycerza. Wówczas Avalanche, miał tylko, tylko wyłącznie jeden cel... zabić..zniszczyć i zdewastować wszystko za wszelką cenę.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 10-01-2007, 22:03   #140
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Atak Mruka okazał się całkiem skuteczny. Irbis skoczył w kłębowisko żuków i pierwszego robala który zaatakował nabil na kolec swego hełmu, po czym znów skoczył, nim robaki zdążyły zalac go żywą falą. Tari, również zwinna i zdolna do dośc długich skoków, ruszyła śladem kota wspierając go. Jej ostrza bez problemu rozcinały pancerze żuków. Kilka robali zdolało tylko zadrasnąc ją w nogi, nim przed nimi uskoczyła. Avalanche wpadł w szał bojowy i okrzykiem bojowym bez cienia strachu ruszył ku hordzie żuków. Jego miecz świszczał, tnąc to w jedną, to w drugą stronę, podrywając w górę po kilka posiekanych robaków i ich poucinane odnóża. Z pocietych ciał chlapał zielonkawy śluz, ale Avalanche nie przejął się tym, że został nim ubabrany i siepał dalej wszysko wokół, brnąc na przód. Sheldin i Waldorff, nie chcąc aby plonący płaszcz Tari się zmarnował, wykorzystali go jako kulę ognia. Nabiwszy płonący materiał na orż, ruszyli w ślad za resztą drużyny, a że po przejściu Avalancha opanowanego szałem pozostał w szeregach robnali niewielki „tunel”, wykorzystali go iruszyli nim, tnąc, kopiąc, i podpalając wszystkie owady które ich zaatakowały. Mruk z wielkim trudem i wysiłkiem, dotarł jednak do największego skupiska robali u wylotu kanionu, i odbiwszy się od pancerza jednego z robali, w dalekim skoku pokonał górą kłębowisko owadów. Wylądowawszy na cztery łapy po drugiej stronie, starał się skupic uwagę części robali na sobie. Tari, z kilkunastoma niezbyt groźnymi ranami na nogach, również zdolała się przedrzec dzięki swej zwinności. Avalanche, z nie do końca sprawną jeszcze nogą, utknął niedaleko wyjścia i bezradnie odpierał ataki robali, które zalewały go wygłodniałymi falami. Sheldin i Waldorff zdolali przebic się do niego i cisnąwszy płonące szaty w tłum robaków, z pomocą wiatru wzniecili pożar. Podsmażane bezlitośnie robactwo rozstąpiło się na tyle, że zdołali przedrzec się, puszczajac przodem opanowanego szałem rycerza wywijającego histerycznie mieczem.

Jesteście po drugiej stronie. Tari z pogryzionymi nogami, z ramionami i ostrzami oblepionymi śluzem, Mruk cały i totalnie wyczerpany karkołonymi skokami, Avalanche ledwo stoi na nogach, zmęczony machaniem mieczem (oblepiony śluzem), Walforff nieco pogryziony, młot ocieka luzem, broda nieco przypalona od ognia, Adia też dośc mocno pokąsana, zmeczona, jej czarna peleryna w strzępach.

Zostawiacie pijanego, śpiącego kupca w wąwozie.

Kiedy wybiegacie z wąskiego skalnego przesmyku, odkrywacie, że wąwuz kończy się dziwnie, nienturalnie, jakby ktoś wyznaczył granicę do której sięgają skały. Ot, urokliwy twór natury, czy innej siły – nieważne, zostawiacie skały za sobą i wbiegacie w jasny las liściasty, który murem wielkich, starych dębów i grabód wcina się świeżością zieleni w krainę palącego słońca i suchych skał. Pod osłoną rozłożystych koron czujecie się bezpieczni przed atakami czarnoskrzydlego demona i wielkich nietoperzy. Wielkie żuki kłębią się przy wyjściu z wąwozu, częśc już dogorywa w płomieniach, a inne dopiero co zajęły się ogniem. Nie wyglądają na skore do pościgu i nie chcą przekroczyc granicy lasu. Mimo to, asekuracyjnie biegniecie jeszcze głębiej w spokojny grąd, pogrążony w ciszy zmierzchu. Słońce zachodzi, wokół zalega ciemnośc, rozświetlana nieco przeztysiące gwiazd na niebie. Księżyc w nowiu skrzy się przepięknie, czasem przysłaniany przez chmury.

Idąc lasem odkrywacie niewielką drogę. Musiała prowadzic od wąwozu, ale zgubiliście ją uciekając w głąb lasu przed robakami. Teraz ponownie ją znaleźliście i postanawiacie podążyc nią.
- Tak, idźcie tędy! – słyszycie w umysłach głos Ritha. – Widzę że szeregi trochę się przerzedziły... Dla Bartiliiego jest już za późno, ale nie martwcie się o Murtagha. To znaczy martwcie się, ale spróbuję go odnaleźc, choc niczego nie obiecuję.

Zatem idziecie drogą, zasłuchani w szum liści, pohukiania sów i skrzypienie potężnych konarów, które w mrokach nocy przypominają długie, powykrzywiane łapska wyciągnięte ku wam. Nie mija wiele czasu, a słyszycie dobiegające z niedaleka ludzkie głosy.
- Niech to szlag, wszystko twoja wina!!!
- Wcale nie!!! Borsuk, czy coś, koń się spłoszył!...
- Zamknij się i pchaj!... No jazda, pchaj!...

Kiedy ostrożnie podkradacie się bliżej, widzicie wóz stojący przy drodze, który wpadł do rowu. Jedno tylnie koło jest połamane. Dwaj mężczyźni w cwiekowanych zbrojach stękając popychają wóz, trzeci ciągnie konia za uzdę, chcąc naprowadzic go z powrotem na drogę.



Jesteście tak zmęczeni walką z robalami i bieganiną po lesie, że ostatnie o czym myślicie to kolejna walka...
 
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172