Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-02-2008, 14:06   #201
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Matylda przestraszyła się czynu generała Wymierskiego i słów Fitzpatricka. Nie chciała zaostrzać sytuacji, nie wiedziała, że ten list wywoła tyle zamieszania. Nie odzywała się przez chwilę, chowając pustą już szkatułkę z powrotem do torby.

- Panie Fitzpatrick - zaczęła po chwili, patrząc jednak nie na rozmówcę, lecz w ogień - Wiem, że nasza sytuacja jest beznadziejna... ale być może jest jakieś światełko w tunelu i nadzieja, spowodowana w gruncie rzeczy zamieszaniem związanym z panią Lajolais. Skoro zostaliśmy zdradzeni i wydani, źli ludzie spodziewają się tutaj małżonki pułkownika Lajolais i Was. Ale nie mnie... - uniosła jednak wzrok i spróbowała wytrzymać spojrzenie Anglika, co nie przyszło jej łatwo; jej oczy szkliły się, a ich wyraz przywodził na myśl zrezygnowanie - Nikt mnie tu nie zna i nie będzie szukał. Mogę porozmawiać z tym... karczmarzem.
 
Milly jest offline  
Stary 24-02-2008, 22:59   #202
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Ruiny latarni morskiej 12 V 14.00

Lord wysłuchał Wymierskiego i Matyldy, uśmiechnął się samymi wargami:
- Panie generale, w normalnej sytuacji pewnie już bym wszetecznie klął, lecz tu jest kobieta, a i przy panu, niewątpliwie człowieku dobrze urodzonym nie wypada. Nie zmuszę was do przekazania Mi list, ale przychylam się do zdania pana Noiret, że to może być sprawa rzutująca na powodzenie naszej misji. Ale to wasza decyzja. Natomiast jeśli pan jednak zamierza zostać z nami, to tylko pod jednym warunkiem, absolutnej lojalności, zaufania i wiary, iż moje decyzje są słuszne i ukierunkowane na powodzenie misji. Przyjmuję uwagi, lecz nie akceptuję nieposłuszeństwa.


Po tych słowach zwrócił się do pani Matyldy:
- Czy zdaje sobie pani sprawę konsekwencji swojej propozycji? Zarówno Fouche jak i Savary mogą znać dokładnie nasze rysopisy, pani również. Niestety wszystko wskazuje, że człowiek, który był z nami i zginął kilkanaście godzin temu, niejaki Balzac Bailleu był szpiegiem Savary’ego, a na klifie czekali na nas ludzie Fouche’ego. Czyli kto wie, może już w Lndynie ktoś nas zdekonspirował. W tej sytuacji może pani być w ogromnym niebezpieczeństwie, rozpoczynając choćby rozmowę z karczmarzem. Czy jest pani w stanie zabić człowieka? Czy dałaby pani radę przetrzymać przesłuchanie, będąc schwytaną przez bonapartystów? Pytam panią szczerze, a nie, by przestraszyć. To niestety bardzo brudna gra, w której chyba nikt z was nie uczestniczył. Pan generał dowodził żołnierzami w polu, owszem, ale nie parał się morderstwem. Pani pewnie nawet prochu nie wąchała. Powiedzmy sobie szczerze, wszyscy jesteście laikami w tej zabawie. Nawet Daniłłowicz, który pewnie teraz czatuje z flintą kilkaset metrów stąd. On może jeden z zimną krwią zabijał nieuzbrojonych, ale to nie miało nic wspólnego z wywiadem. Czy w razie czego potrafiłaby pani znienacka wbić komuś w oko pilniczek do paznokci? Bo to może być konieczność.


Przerwał, wpatrując się w urodziwe oblicze Matyldy:
- Jestem oschłym człowiekiem. Robiłem różne rzeczy, których bardzo się wstydzę, ale jestem w stanie dokonać każdego draństwa czy łajdactwa, byle wykonać zadanie, które mi zlecono. Dlatego ja tu dowodzę, bo nie jestem idealistą, lecz profesjonalistą. Jeśli zdecyduje się pani wziąć czynny udział w tej grze, będę od pani wymagał tyle, ile np. od pana Daniłłowicza, a czasem więcej. Więc proszę chwilę pomyśleć i podjąć decyzję, czy zagra pani główną rolę w maskaradzie, jaką najprawdopodobniej odegramy Sur-le-Legne.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 25-02-2008, 01:03   #203
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Matylda nie wytrzymała. Coś nagle w niej pękło, rozbiło się na tysiąc kawałków. Poczuła się bliżej swych zmarłych braci, niż kiedykolwiek przedtem. Przecież i tak wszystko było stracone, prawda? Nic już nie pozostało, ani nikt. Tak czy siak czeka ich śmierć. Czy z ręki nieludzkiego Fitzpatricka, czy kogokolwiek innego - to przecież miało drugorzędne znaczenie. Dlaczego by więc nie... po prostu powiedzieć tego wszystkiego, co zagnieździło się w sercu?

Matylda wstała, odeszła kawałek, spuściła głowę i złożyła ręce.

- Je vous salue, Marie, pleine de grâce: le Seigneur est avec vous; vous ętes bénie entre toutes les femmes, et Jésus, le fruit de vos entrailles, est béni. Sainte Marie, Mčre de Dieu, priez pour nous, pauvres pécheurs, maintenant et ŕ l'heure de notre mort. Amen.

Modlitwa cichutko popłynęła w przestrzeni, ku niebu. Po chwili dziewczyna odwróciła się i podeszła z powrotem do ogniska. Na jej twarzy wyraźnie widać było ślady łez. Zaczęła łamiącym się głosem, nie próbując już nawet ukrywać emocji.

- Panie Fitzpatricku... Doskonale zdaję sobie sprawę, że moje słowa obejdą pana tyle, co wołanie o pomoc starego ślepca żebrzącego na ulicy o kawałek chleba. Jednak niestety będzie pan zmuszony wysłuchać tego, co mam do powiedzenia.... Lojalność jest czymś więcej niźli wymaganie ślepego posłuchu niewolnika do pana stojącego nad nim z biczem... Lojalność oznacza miłość i oddanie duszy.... Na lojalność pracuje się swym zachowaniem, swoją postawą, postawą wobec tych, u których lojalność pragnie się wzbudzić. Nie zyska pan mojej lojalności, nigdy, zapewniam pana. Nauczono mnie słuchać ludzi, od których jestem zależna. Z pewnością pan tego nie zauważył, ale choć nie wydał mi pan ani jednego rozkazu, nie odezwał się pan do mnie nawet połową słowa, nie spojrzał pan na mnie nawet - szłam za panem. Kierowana lojalnością wobec pani Lajolais. Miłością do niej i tego co dla mnie zrobiła. Godząc się z gorącym sercem na prośbę, którą mi powierzyła, nie miałam pojęcia jak to będzie wyglądać. Nikt mnie na to nie przygotował... I szczerze żałuję, że się tu znalazłam, pod pana opieką. Gdybym była świadoma swego losu, przyszłych wypadków, zrobiłabym wszystko, aby zadanie mnie powierzone, znalazło się w rękach kogoś bardziej odpowiedniego. Niestety stało się. Wie pan... nie zabiję człowieka, jestem gorliwie wierzącą chrześcijanką, przestrzegającą dekalogu. Nie wbiję nikomu w oko pilniczka. Zapewne nie przetrzymam tortur, bo nawet wyobrazić sobie nie potrafię co na takich torturach z człowiekiem się dzieje. Głęboko wierzę, że można inaczej walczyć ze złem, niźli pana metodami. Pan naturalnie jest doskonałym profesjonalistą. Nie wiem czy ma pan jeszcze cokolwiek pod tą zimną, pogardliwą maską. Myślę, że tak, tylko ukrywa to pan przed światem bardzo dokładnie, być może bojąc się całej swojej słabości i bezsilności. Panie Fitzpatricku, jest pan w tej chwili równie słaby jak ja, bezbronna kobieta. Pana kontakty stały się bezużyteczne. Pana jedyna broń to sianie strachu i wiara, że jeszcze wiele pan może. Pomyślał pan, że jeśli wystarczająco mocno mnie pan przestraszy, to bojąc się o własne życie, będę jak pies kulić się u pana stóp, błagając o ratunek. Pan się myli. Być może mój pomysł faktycznie był chybiony, może nie wiem tyle co pan i nie orientuję się w różnych sprawach. Ale moja propozycja była czymś innym. Była wyciągnięciem do pana ręki, pokazaniem panu, że oddaję się do pana dyspozycji i dla dobra nas wszystkich jestem gotowa to zrobić. Dla NAS. Pan to pokpił. Wolał pan wzbudzić we mnie strach, zastraszyć, pokazać swoją siłę, swoją moc. Pana zimna maska tak bardzo stopiła się z pana duszą, że już nie potrafi pan inaczej. I wiem, że pana odpowiedź będzie w dokładnie takim samym tonie, jak poprzednia. Jestem w tym momencie zupełnie nieprzydatną kobietą, która nawet swojego zadania nie wypełniła, może nie z własnej winy, ale co to kogo obchodzi. Kobietą, która śmie cokolwiek odczuwać, a teraz na dodatek wypowiada swoje zdanie. Liczę się z tym, że pana decyzja co do mojej osoby będzie dość jednoznaczna. Nie przysięgnę panu lojalności. Żałuję, że to w pana rękach spoczęło moje życie. Ale nie boję się go stracić za moje własne przekonania. Bóg widzi wszystko. - zrobiła krótką pauzę i nagle jakby jeszcze jej się coś przypomniało - Pan się myli. Pan Bailleu nie miał pojęcia, że zaszły zmiany i pani Lajolais nie popłynie. Stało się to dosłownie w ostatniej chwili, nie wiedział o tym nikt. Zapewne rozmyślnie. Natomiast czy pan Bailleu miał czas przekazać tą informację komukolwiek, od chwili gdy się o tym dowiedział? Nie sądzę, ale to wszak pan jest profesjonalistą, a ja jedynie słabą kobietą.

Matylda roztrzęsiona, poruszona, blada i cała mokra usiadła na swoim dawnym miejscu. Nie patrzyła już na Fitzpatricka.
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 25-02-2008 o 01:06.
Milly jest offline  
Stary 25-02-2008, 02:18   #204
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Ruiny latarni morskiej 12 V 14.00

Caspar spokojnie wysłuchał kobiety. Jej gorączkowe słowa, pełne złości i żalu przyjął bez śladu zdenerwowania czy urazy. Gdy skończyła, powiedział krótko lecz treściwie:

- Pani ideały to pani sprawa, o tym właśnie mówiłem. Niestety sama pani zauważyła, że nie przyda się nam pani. Propozycję pani przyjąłem całkowicie poważnie, bez kpin, lecz tylko chciałem uzmysłowić, w co się pani angażuje i czym ryzykuje. Pani reakcja jest dowodem, że nie zdaje sobie pani kompletnie sprawy z tego, co się wokół pani dzieje. Nie jest pani w stanie udźwignąć odpowiedzialności, nie ma też pani pojęcia, czym jest lojalność. Następnym razem, proszę pozostać w domu i tam sobie w spokoju modlić się o szybkie usunięcie Bonapartego, a działanie pozostawić takim jak ja – zimnym, pogardliwym, w zasadzie nie ludziom. Takim zwyrodnialcom, którzy pewnie bez zmrużenia oka potrafiliby zabić tak anielską osobę jak pani. A teraz byłbym ukontentowany, gdyby już pani nie przerywała swoimi wybuchami planowania operacji, od której zależy nie tylko nasze życie, lecz także sprawa rojalistów francuskich. Pani natomiast może się pomodlić o powodzenie naszych zamierzeń.


Zwrócił się w stronę generała:
- Panie generale. Udamy się do Sur-le-Legne i tam jeden z nas nawiąże kontakt z karczmarzem. Zrobię to ja. Pan i Noiret zapewnicie mi osłonę. W razie komplikacji postaracie się mnie stamtąd wyciągnąć. Powiem szczerze, iż uważam pana Daniłłowicza za mocno niepewnego, kilkukrotnie udowodnił, że dyscyplina jest mu obca. Dlatego zamierzam wysłać go w drugie miejsce. Będzie naszą alternatywą… Jako typowy samotnik powinien sobie poradzić. Co panowie sądzą o moim planie. Liczę na szczere odpowiedzi. Przypominam też panie generale sprawę listu. Jeśli są tam informacje, które mogłyby nam pomóc, to dobrze by było, gdybyśmy się z nimi wszyscy zapoznali.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 26-02-2008, 19:34   #205
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Tajest.- mruknął po polsku Daniłłowicz, słysząc rozkazy Fitzpatricka. Cóż, ich dowódca najwyraźniej nie mógł znieść faktu, że kompetencje jego ludzi są sporo większe niż jego, za co odgrywał się kolejnymi rozkazami. A że szczególnie upodobał sobie Polaka? To pewnie kwestia tego, iż Samuel nie miał zamiaru tępo przytakiwać angielskiemu lalusiowi.

Zerknął na noszony w wewnętrznej kieszeni zegarek na łańcuszku, prezent od Baringa. Pół godziny... Ciekawe, po co to Casparowi. Chce spokojnie dogadać się z resztą oddziału? Nastawić ich przeciwko żołnierzowi? A może po prostu, niczym dziecko, skończyć postój i zostawić tu Samuela? Cóż, po tym mężczyźnie można się było spodziewać naprawdę wszystkiego.

Nie bawił się w salutowanie czy specjalny marsz- wziął karabin i z odpaloną fajką ruszył przed siebie. Okolica była ładna, a półgodzinny spacerek z pewnością da mu czas na przemyślenia...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 27-02-2008, 19:39   #206
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Nicolas Noiret


Ksiądz z zaciekawieniem przysłuchiwał się słownemu starciu między Matyldą a Fitzpatrickiem. Młoda dama wydawała się być strasznie oburzona słowami dowódcy, zdecydowanie nie była to misja dla tak kruchej i niewinnej osoby.

Choć z drugiej strony panna le Blanc nie doceniała swoich możliwości. Podawała się za gorliwą katoliczkę, ale najwidoczniej nie zdawała sobie sprawy, do jakich rzeczy jest się człowiek w stanie posunąć, gdy grą jest jego życie. Noiret był świadkiem nieludzkich zbrodni dokonywanych przez zarówno gorliwych katolików jak i protestantów.

- Plan wydaje się najlepszy z możliwych, lecz jeśli dotarcie do karczmarza okaże się utrudnione jeden z nas powinien wziąć na siebie próbę zwrócenia uwagi wrogich agentów. Zdecydowanie ułatwiłoby to reszcie dokończenie misji i jeśli zajdzie taka potrzeba podejmę się tego zadania.

Noiret jak na klechę nie grzeszył czystym sumieniem tak, więc przyglądając się Matyldzie od razu przyszło mu jedno na myśl.

- Uważam również, że pani le Blanc może być wielce pomocna, jeżeli to co mówi jest prawdą i zamiana za panią Lajolais nastąpiła w ostatniej chwili. Nie znam się na sprawach wywiadu, jednakże wiem jedno, mało kto oprze się przed wdziękami tak pięknej kobiety czy to zwykły mieszczuch czy tajny agent.

Widząc reakcje Matyldy szybko zaczął wyjaśniać nie chcąc do reszty zrazić do siebie młodej kobiety – Proszę wybaczyć mi moją bezpośredniość, ale to nie czas na uprzejmości. Może pani być naszymi oczami w Sur-le-Legne oprócz tego jest pani czarującą młodą damą i można to wykorzystać na naszą korzyść.


- Tutaj decyzja, zależy zarówno od pani jak i dowódcy, ale proszę się nad tym zastanowić, bo jednak wszyscy jedziemy na tym samym wozie i wszystkim nam zależy na bezpieczny powrót do…do Anglii. – tak bardzo chciał powiedzieć „domu”, ale był już w domu, we Francji.
 
mataichi jest offline  
Stary 01-03-2008, 16:12   #207
Van
 
Van's Avatar
 
Reputacja: 1 Van ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputację
Jan Wymierski

- Lordzie, jeszcze raz panu mówię, że w tym liście nie ma nic co mogłoby nam pomóc w wypełnieniu misji. Dziękuje, że zgodził się pan na moje towarzystwo, jestem za to wdzięczny i oczywiście nie mam zamiaru negować żadnych pańskich poleceń. - Generał uśmiechnął się do Fitzpatricka. Po tym jak ten zaczął udowadniać Matyldzie, że ta się nie nadaje do zaproponowanej przez nią roli, a sama zainteresowana wygłosiła w kierunku Dowódcy ich małej grupki ognistą mowę, jakim to jest ignorantem, Generał jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że współpraca nie jest ich najlepszym atutem.

- Zdecydowanie zgadzam się z panem Noiretem, w sprawie panienki Matyldy. Jeżeli agenci nie wiedzą, że to ona dołączyła do naszej grupy, to mogą nawet nie zauważyć, że już do nich dotarliśmy. Uważam, że to póki co najlepsze wyjście. Aha i jeżeli chodzi o pana Daniłowicza to, jeżeli mogę się wtrącić, uważam, że sam niewiele zdziała. Oczywiście decyzja należy do ciebie Lordzie. Poza tym, już chyba powinniśmy ruszać.

 
Van jest offline  
Stary 05-03-2008, 15:42   #208
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Słowa Fitzpatricka wbijały się w nią jak sztylety, mimo iż była przygotowana na taki obrót sprawy i nie liczyła szczególnie na to, że jej przemowa wywrze jakikolwiek pozytywny wpływ na Anglika. Łzy same pociekły po policzkach. Matylda skuliła się w sobie i wpatrzyła w ogień. Resztka woli walki, resztka chęci działania zgasły w niej niczym świeczka zdmuchnięta powiewem wiatru. Choć docierały do niej głosy pana Noireta i generała Wymierskiego - zdawała się ich nie słyszeć. Wreszcie cisza zaczęła się przedłużać, a oczy obydwu mężczyzn spoczęły na niej, domagając się odpowiedzi. Dziewczyna przełknęła łzy.

- Jest mi wszystko jedno... - szepnęła i oparła czoło o kolana, obejmując nogi rękoma.
 
Milly jest offline  
Stary 08-03-2008, 08:12   #209
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Ruiny latarni morskiej

Fitzpatrick
zerknał jeszcze raz na trzymana mapę.

- Zatem ruszajmy. Jeńca przesłuchamy po drodze. Co do diabła ?

Głowy wszystkich jak na komendę obróciły sie w kierunku agenta. Ten leżał na ziemi a jego twarz sina i opuchnięta, mało co przypominała ludzką. Z ust toczyła się różowa piana a nogi w agonii kopały ziemię. Rozerwany zębami kołnierz płaszcza był świadectwem w jaki sposób człowiek ten "umknął" przed przesłuchaniem.

Powstało małe zamieszanie.
Niektórzy klęli inni próbowali zmusić więznia do wymiotów, choć widać było, że na jakikolwiek ratunek jest już za pózno.
Próbował złapać choć haust powietrza, nie mógł, ręce rozpaczliwie drapały trawę, kamienie, w daremnej nadziei na zaczerpnięcie następnego oddechu. Wkrótce spod połamanych paznokci popłynęła krew. Wyprężył się konwulsyjnie po czym znieruchomiał. Z półotwartych ust wysunął się nabrzmiały język przypominający ohydnego, czarnego ślimaka.

Większość odwróciła się ze wstrętem na ten widok.

Jednak jakieś decyzje musieli podjąć, a towarzystwo samobójcy nie zachęcało do pozostania na miejscu.

W tej chwili, gdy wszyscy wahali się co począć w ciszę wdarł sie odgłos kroków i roztrącanych ręką zarośli. Po chwili wynurzył sie z nich Daniłłowicz.

-
Wszystko w porządku lordzie. Nie ma żywego ducha - rzucił, po czym jego wzrok spoczął na trupie.


Szkic Wybrzeża i okolicy


 

Ostatnio edytowane przez Arango : 09-03-2008 o 17:14.
Arango jest offline  
Stary 08-03-2008, 19:42   #210
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Ruiny latarni morskiej

Fitzpatrick zaklął parszywie, widząc, iż jeniec popełnił samobójstwo. Pospiesznie zaczął wydawać rozkazy:
- Trupa zrzucić z klifu tak, by trudno go było znaleźć. Zbierać ekwipunek. Robimy następująco. Ja i Noiret jedziemy do Sur-le-Legne, gdzie przepytamy karczmarza. Panu, panie generale proponuję nasze towarzystwo, zaopiekuje się pan panią le Blanc. Do wioski wchodzę tylko z Noiretem. Mam nadzieję, że uda nam się bez przeszkód przesłuchać karczmarza. Jeśli nie decyzja, co robić dalej, pozostaje w rękach pana, panie generale. Po wykonaniu zadania udamy się do Au Biserte, skąd powinniśmy ewakuować się do Anglii. Aha, panie generale, niechże pan coś zrobi ze swoim człowiekiem. Ranny jest, nie chciałbym, by nas zdekonspirował.

Następnie zwrócił się w stronę Daniłłowicza, wziął go na bok i dyskretnie, tak by pozostali nie słyszeli przedstawił sprawę:
- Daniłłowicz weźmiecie konia i ruszycie do Brasancon. Szybkim tempem, ale bez przemęczania wierzchowca powinniście tam dotrzeć w ciągu dwóch godzin, czyli szybciej niż my do Sur le Legne. Dlatego odczekacie godzinę i w wiosce odszukacie aptekarza. Zwrócicie się do niego tymi słowy: „Czy wypycha pan również sowy?” Jeśli w odzewie padną słowa: „Sów nigdy, dla Bretończyka to święte ptaki. Wypycham puchacze”, to znaczy, ze to nasz człowiek. Albo wtyka. Tak czy inaczej aptekarz powinien wiedzieć o miejscu ukrycia naszej przesyłki. Proszę jednak uważać na szpiegów Savary’ego i Fouche’a. Po wykonaniu zadania spotkamy się miejscowości Au Biserte leżącej ok. 10 mil od Brasancon. Tam się pan rozejrzy i nas znajdzie. O ile wszystko pójdzie dobrze. Mam nadzieję, że rozkazy są jasne.

Po ukryciu ciała jeńca Fitzpatrick dosiadł konia i dał znak do odjazdu. Byli ok. dwu mil w prostej linii od Sur-le-Legne. Miał nadzieję dotrzeć tam w krótkim czasie, ale wszystko wskazywało na to, że ich trasa prowadzi po ciężkim terenie. Zapowiadała się trzygodzinna jazda. Na miejscu zamierzał rozejrzeć się wpierw z bezpiecznego dystansu po wiosce. Ustalić położenie ważniejszych budynków, sprawdzić, czy nie kręci się pomiędzy zabudowaniami ktoś podejrzany.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 08-03-2008 o 19:51.
kitsune jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172