|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-02-2005, 19:39 | #61 |
Reputacja: 1 | Venefica - Miło mi cię widzieć ponownie! - przekrzykuje wicher i burzę - Wiedziałam, że wrócisz! Masz rację, w kupie raźniej! Konrad Whitestone - Do miasta już w zasadzie niedaleko, ale obawiam się, że nie dotrzemy tam szybko. To nie jest normalna burza, ktoś ją przywołał. Ruszajcie się lepiej zamias urządzać pogaduszki! Burza jakby jeszcze bardziej rozszalała się i nękała podróżników bardzo skutecznie. Wasze siły wkrótce opadły, po kilkuminutowym przedzieraniu się przez zasłonę deszczu mieliście serdecznie dość. Wreszcie dostrzegliście jakiś kształt na ziemi. Podchodząc bliżej zobaczyliście ku waszemu zdumieniu leżącą krowę. A przynajmniej to, co z niej zostało. Żebra spoglądały ku niebu, a fragmenty skóry i wnętrzności rozpływały się w padającym deszczu. Widok nie jest ciekawy, dlatego czym prędzej pospieszyliście dalej. Już po paru setkach metrów natknęliście się na kolejne zwłoki. Tym razem był to najprawdopodobniej pies. A jeszcze dziwniejsze było to, że kilka kroków dalej deszcz nagle się skończył. Przeszliście wszyscy do suchej strefy, zostawiając za sobą równą, pionową ścianę deszczu. - No pięknie... - mruknęła Venefica - Jak ja nie cierpię czarowania... Kolejny widok wśród tych różności chyba już nikogo nie zdziwił. Niedaleko od was, pośrodku stała piękna, złotowłosa kobieta. Miała bardzo jasną cerę, a ubrana była w piękną, białą suknię z bufami i falbankami. Jej uroda olśniewała. Złoty warkocz spływał jej aż do ud, a na głowie błyszczał diadem. Zdawała się być bardzo zadowolona z tego, że was widzi. |
02-02-2005, 19:51 | #62 |
Reputacja: 1 | Hosse Hm.. Hm.. - chrzakam zasłaniając usta - O pani. Jam jest Hosse Anntonio de La Troga-Guciano z domu Vasquez. Ci to taka banda najemników. No może oprócz tego dziadka, pałętają się za mna jak guwno za psem. ostatnie słowa staram się mówić wmiare cicho, ale napewno słyszeli. O pani coż takiego stało się? Gdzie twoja kompanija przyboczna? Licho jakies psa a wcześniej byka na strzępy porwało, nie bezpiecznie tu tak smej panience...niechaj pani do nas dołączy do miasta idziem . zeskakuje z konia i podchode do białowłosej
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
03-02-2005, 18:09 | #63 |
Reputacja: 1 | Białogłowa - Och, dzielny rycerzu, tak się cieszę, że nareszcie przybywacie. - błysnęła białymi, drobnymi ząbkami w uśmiechu - Czekałam na was od tak dawna! Cóż was zatrzymało? Chodźmy, nie ma czasu. On czeka na was w zamku. Mam nadzieję, że macie TO przy sobie... On tak bardzo cierpi, co dzień pyta, czy już wróciliście. Jak to dobrze, że nareszcie jesteście, dzięki wszelkim dobrym mocom! Gdy mówiła, jej błękitne oczy rozbłysnęły blaskiem nadziei. Mówi, jakby rzeczywiście oczekiwała was od dawna, lecz nikt z was nigdy jej nie widział. Podeszła podekscytowana do Hosse i pociągnęła go za rękę mówiąc, że "on" czeka i dłużej zwlekać nie możecie. Drużyna nie wyglądała na szczęśliwą z powodu spotkania nieznajomej. Czarodziej lustruje ją wzrokiem nie mając zamiaru nigdzie iść. Wygląda, jakby starał się usilnie wpatrzeć w głąb niej. Garab mruknął jedynie - Przynajmniej jest sucho i nie pada. Ale ona nas chyba z kimś pomyliła. Venefica natomiast kichnęła bardzo porządnie. Wygląda (podobnie zresztą jak i inni), jak siedem nieszczęść. -Mnie wszystko jedno... Padam z nóg, niech bierze nas za kogo chce. Ja chcę jedynie się osuszyć i odpocząć. A jeśli coś tu jest nie tak... To i tak nie mamy innego wyjścia. No, chyba, że chcecie powrócić w ten deszcz. - spojrzała niechętnie po twarzach towarzyszy. [ Dodano: 2005-02-03, 19:46 ] Patrzcie na mój ostatni post w komentarzach, tam jest istotna informacja. |
06-02-2005, 21:03 | #64 |
Reputacja: 1 | Garab rozejrzał się podejrzliwie wokół, poczym zwrócił się do nieznajomej: - Droga pani, jak pewnie już to zauważyłaś, nikt z nas nie wie o czym mówisz ani co takiego mamy ze sobą. Jesteśmy jedynie strudzonymi wędrowcami i poszukujemy jedynie schronienia przed takimi atrakcjami jak ta za nami - wskazał na ścianę deszczu za sobą. - Skoro już przy tym jesteśmy, może raczyłabyś nam wytłumaczyć, co takiego się tutaj dzieje? Doprawdy, nie wierzę w to, że nie wiesz czyja to sprawka. |
10-02-2005, 12:29 | #65 |
Reputacja: 1 | Nassair Po przejściu ściany z deszczu, przez chwile z uwagą rozglądał się wokoło, a następnie jego wzrok powędrował do postaci białogłowej. Lustrując ją uważnie, przeszedł ostrożnie kilka kroków okręgiem, stając po jej lewej stronie.
__________________ And then... something happened. I let go. Lost in oblivion -- dark and silent, and complete. I found freedom. Losing all hope was freedom. |
11-02-2005, 23:10 | #66 |
Reputacja: 1 | Kirryk Każdy już zadał swoje pytania i objaśnił wątpliwości? Co z tego ,żę ona nanas czeka, co z tego ,że tamta burza nie jest normalna? To nie nasza działka, my mamy iśc dalej i ja się tego trzymam-z rezerwą obserwuję reszte drużyny i nieznajomą. Ale jak zwykle nie mam nic do gadania... róbcie co chcecie, ja nie jestem za rozwiązywaniem kłopotów obych dziewoi-odwracam się w stronę mojego konia i poprawiam mu juki.
__________________ "All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die." |
12-02-2005, 00:00 | #67 |
Reputacja: 1 | Białogłowa - Ależ mości rycerze! Mój ojciec, król na tych ziemiach, zapadł bardzo na zdrowiu, a jedynym lekarstwem na jego chorobę miało być tajemnicze zioło po które was wysłał. Nie było was tak długo, dlatego tym bardziej cieszę się, że przybyliście właśnie teraz, gdy mój ojciec już prawie stracił nadzieję. Pospieszmy czym prędzej do zamku! Proszę was! On tak bardzo cierpi! - jej twarz przybrała błagalny wyraz, a oczy napełniły się łzami. Zdawała się nie rozumieć waszych pytań i oporów. Ściskała rękę Hosse bardzo mocno i raz po raz zerkała na niego z bólem. - - > Hosse, twoje serce napełniło się szlachetnym pociągiem do tej zaiste najpiękniejszej kobiety, jaką w życiu widziałeś. Przypomniały ci się od razu wszelkie poetyckie porównania, jakie znałeś, odnośnie kobiecej urody. Czujesz, że stworzysz najwspanialszą pieśń, jeśli tylko dadzą ci odrobinę miodu, kawałek suchego miejsca i tą muzę przed oczami... - - > Nassair czujesz, że coś nie do końca jest tak, jak powinno być. Twoje zmysły wyczuwają w okolicy dziwny rodzaj magii, ale nie potrafisz określić co to takiego. Nie wyczuwasz zagrożenia, ale lekko kręci ci się w głowie, jakby wszystko wokół wirowało. Nie potrafisz określić skąd ta magia pochodzi. Venefica - Jak bardzo twórczo zauważył nasz kolega powinniśmy iść w swoją stronę. Nasza strona to jednak i jej strona, a zamek oznacza jedzenie, ciepło i odpoczynek. Może tak nie uważacie, ale ja myślę, że zasługujemy na dobre łoże i trochę wina. A jeśli przy okazji zobaczymy co się dzieje z królem, możemy liczyć na jego wsparcie, jesli uda się nam pomóc. To dużo znaczy w naszej wyprawie. |
12-02-2005, 00:43 | #68 |
Reputacja: 1 | - Dobra, - powiedział Garab - ale jak ów król zobaczy, że nie mamy zioła, to w napadzie przedśmiertnej wściekłości może kazać nas wychłostać. A może i nawet zabić? - Zniżył i ściszył głos - Kto wie, czego można się spodziewać po chorym człowieku? Łucznik zawachał się, co chwilę zerkając w kierunku uroczej nieznajomej. Już chciał coś powiedzieć, gdy nagle zmienił zdanie. Jeszcze raz spojrzał na spotkaną kobietę. -Jednak z drugiej strony... A zresztą sam nie wiem. Wasz wybór. - wzruszył ramionami. |
12-02-2005, 00:52 | #69 |
Reputacja: 1 | Kirryk Nasza przyjaciółka ma racje...-mówiąc to staję obok Veneficy. I tak nam to po drodze...czemu by nie zajżeć? Ale widzę, że wyboru za nas dokonał już nasz przyjaciel, grajek-spoglądam z niesmakiem na Hosse'go ,który ewidentnie umizguje się do nieznajomej piękności.
__________________ "All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die." |
12-02-2005, 11:35 | #70 |
Reputacja: 1 | Nassair Przykuca i wykonuje szybki gest lewą ręką, jakby się oganiał od komarów. Podnosi głowę i przesuwa wzrok kolejno po wszystkich, zaczynając od pary Hosse - Nieznajoma, a kończąc na Konradzie Whitestone. Czeka aż ten ostatni na niego zerknie, po czym przez chwile wpatruje się w niego. W końcu odwraca głowę w stronę „pary”, przez chwile pozostaje nieruchomy, jak gdyby im się przyglądał, a następnie znów zaczyna się rozglądać w około.
__________________ And then... something happened. I let go. Lost in oblivion -- dark and silent, and complete. I found freedom. Losing all hope was freedom. |