|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-01-2008, 18:01 | #431 |
Reputacja: 1 | Avrael szedł potulnie za resztą, niewychylając się zanadto.Kolejne miasto Kolejna szopka, czy to się kiedyś skończy? Pokręcił rozczarowany głową na boki. Gdyby był sam, pokonałby mury raz, dwa. Od czegoś ma się te skrzydła, lecz jakoś trzeba sobie poradzić gdy reszta tychże nie posiada. Wszystko wydawało się takie bezcelowe, przecież żyli, czy warto walczyć za czyjąś sprawę? tego typu pytania męczyły półdemona coraz częściej od kiedy zafundował sobie kolejnego zwierzchnika i to takiego od którego łatwo się nie wykpi. Z wolna kroczył za towarzyszami.
__________________ Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke> |
02-01-2008, 16:44 | #432 |
Reputacja: 1 | -Nie możesz powiedzieć tak? Gildia wojowników tak? hm.... Ale w takim razie czemu prowadzicie jeńca? I wyjaśnijcie mi....- nagle strażnik urwał, ponieważ Justicar wykorzystał nieuwagę Garreta i zaczął czmychać. Oczywiście Sagromor "odpowiednio zareagował". Avrael uśmiechnął się na widok gonitwy, którą z pewnością wygra ten całkiem miły psychol. Strażnik nie ruszył się, przyglądając się akcji. Sagromor był coraz bliżej..... [ZDUPERSHIT? No nie.... ] |
02-01-2008, 21:56 | #433 |
Reputacja: 1 | -Nie możesz powiedzieć tak? Gildia wojowników tak? hm.... Ale w takim razie czemu prowadzicie jeńca? I wyjaśnijcie mi....- "znowu gadanie, będą się teraz tak produkować, ile można" kiedy tak Sagromor stał i nasłuchiwał, mając powoli dość wszystkiego zaczęło się coś dziać. Garret bardzo się skupił na strażniku i nie przejął się Justicarem. No bo po co tak naprawdę, przecież jeńca tylko udaje. Jednak chyba coś mu się pomieszało. Nagle drgnął i zaczął ukradkiem uciekać. W głowie Sagromora coś zadzwoniło, przecież tak się nie umawiali. Ale skoro półelf chce odegrać szopkę to nie zostanie bez pomocy. Nagle na jego twarzy zagościł szczery uśmiech, który jednak mógł przerażać. W końcu miał okazje zrobić coś, czego już dawno nie robił. Zaczął iść w stronę złodzieja. Szybkim ruchem wyciągnął sztylet. Po kilku krokach już był przy swojej ofierze. Złapał go od tyłu i nachylił do niego - Wiedziałem że cię dorwe mieszańcu - szepnął mu do ucha po czym przeciągnął ostrzem po jego szyi. W okół trysnęła krew. Ściekała po palcach człowieka. Odwrócił jeszcze Justicara w swoją stronę, patrzył mu w oczy, ten nie wiedział co się dzieje. Nie spodziewał się takiego końca. Jeszcze ostatnie drgania mięśni, a po chwili nieme przerażenie na twarzy. A naprzreciwko Sagromor ze sztyletem w dłoni i zakrwiawonymi rękami no i jeszcze z uśmiechem który był szczery i zarówno niewinny jak i przerażający. Popatrzył jeszcze chwile, w końcu mógł zabić z premedytacją. Bez jakiejś walki. Z tym uśmiecham zawrócił. Podszedł do bramy - Z tymi jeńcami same kłopoty... - rzucił do strażnika, po czym popatrzył na Garreta i Avraela ciekaw ich reakcji. Dla człowieka powinno to być coś w rodzaju, uważaj mi nie można ufać, a dla demona zabijanie jest fajne. "ciekawe kiedy ten uśmiech zejdzie mi z twarzy, warto było" Jeszcze chwile tam został...
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |
04-01-2008, 16:44 | #434 |
Reputacja: 1 | Wyglądało na to, że wszystko pójdzie gładko i sprawnie niezależnie od tego co by strażnik nie mówił i o co by nie pytał. Avrael odsunął się nieco na bok i z zaciekawieniem przyglądał się całej szopce. Garret w roli dowódcy odpowiadał głową za losy fałszywego jeńca. Wyglądało to dość komicznie wiedząc, że więzień nie jest żadnym więźniem w sumie. Coś jednak rozkruszyło się w całym planie. Justicar grał swą rolę niezwykle dokładnie, widocznie wczuł się w nią aż do szpiku kości i zaczął uciekać. Zrobiło się małe poruszenie, Sagromor zareagował błyskawicznie... jednak nie tak jak półdemon się spodziewał. Do zabawy dołączyła zimna stal która rozorała półelfowi gardziel jak brona ziemię. Wokoło zaczęła tryskać krew i w tym samym czasie w Avraelu coś drgnęło, jakaś chęć powstrzymania go. Był zbyt daleko, zbyt daleko by cokolwiek zrobić. Teraz musiał grać swą rolę, musiał zapomnieć o tym, iż Justicar był jego towarzyszem. Teraz to tylko kawał bezdusznego ciała, wmawiał sobie. -Z tym jeńcem same kłopoty...- usłyszał -O do czorta...-złapał głęboki wdech i dodał- tyle z nim problemów było, cóż i tak mieliśmy go dostarczyć na cichą egzekucje... to co miał powiedzieć już powiedział... znowu będzie papierkowej roboty... Avrael nie mógł uwierzyć sam sobie, że tak mów, z takim spokojem i opanowaniem. Widocznie wojna zmienia wszystkich. Niech leje się krew...
__________________ Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke> |
09-01-2008, 14:14 | #435 |
Reputacja: 1 | Godzina 9:00, głęboka noc, księżyc nie świeci- ciemność Strażnik tylko kiwnął głową i odsunął się. Sagromor dołączył do reszty. Garret póki co stał cicho. Szybko przeszliście za bramę i stanęliście w rogu pod domem. Było pusto, z oddali tylko dochodził dźwięk patroli. Staliście na głównej ulicy, wzdłuż której ciągnął się sznur domów. Miała jakieś 600 metrów, po czym był kolejny mur. A mag mieszka w wewnętrznym okręgu... |
18-01-2008, 22:00 | #436 |
Reputacja: 1 | Byłem wściekły z powodu śmierci Justicara. Ta śmierć była głupia i bezsensowna. Sam jeszcze nie doszdłem do siebie po niej. Ci strażnicy wpuścili nas. Byłem zły z tego, że nie mogłem nawet pochować swojego towarzysza. Cały świat zaczął sie na mnie wypinać. A to wszystko wina tego pieprzonego gnoja Sagromora. Zasłużył on na śmierć. Nie byłem zwolennikiem rozwiązań siłowych, ale w tej sytuacji liczyło się dla mnie tylko jedno. Zabić go. To nie było jeszcze możliwe, ale jestem pewien, że kiedyś sie uda. Ten mag mieszkał gdzieś niedaleko. Trzeba było go odwiedzić. Ruszyłem w kierunku wewnętrznego okręgu milcząc cały czas. Avrael przechodził na stronę Sagromora. Justicar był ostatnia dobrą duszą w tym oddziale. Avraela zmieniła śmierć Lhynis. Lhynis, Gohnar i Justicar. Ilu jeszcze okupi krwią ich głupią i bezsensowną misję o której prawdziwym celu i znaczeniu nie maja nawet pojęcia. Wielu. Musiałem więc zakończyć to jak najszybciej. Przy pierwszej najlepszej sytuacji. Takiej jak teraz. Szybkim ruchem przebił Sagromora mieczem, wyszarpnął go z jego ciała, a następnie zakończył to ostrym cięciem przez gardło. Głowa Sagromora potoczyła się po ziemi. Garret schował miecz. Teraz już czuł się lepiej. Ostatnio edytowane przez wojto16 : 29-03-2008 o 13:09. |
|
| |