|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-09-2007, 14:37 | #51 |
Reputacja: 1 | -Peredhil słuchaj musimy zabić tego półsmoka. Mam plan ja podetnę tego smoka a ty go dobijesz.- krzyknął Kelgar, kiedy bard począł szturmować na smoczydło.Półelfowi pomysł krasnoluda przypadł do gustu, tak więc lekkim skinieniem wyraził swoja aprobatę. Teraz wystarczyło tylko czekać na skutek ataku Kelgara. Peredhil miał zamiar wbić klingę miecza w głowę potwora, jak tylko ten znajdzie się na ziemi…
__________________ Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help! MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość! |
06-09-2007, 19:57 | #52 |
Reputacja: 1 | Tym razem strząły Adrili trafiły w cel. Jedna wbiła się we wcześniej ranione skrzydło a druga znalazła luke w łuskach gada. Potwór zirytowany wrzasnął na cały głos. Magiczne pociski Aquodayro nie zdziałały wiele. Okazały się nawet słabsze od błyskawicy. Wiwerna przywołana przez maga dzielnie stawiała opór kąsając smoczydło przy każdej okazji. Smoczydło zajęte przez przywołanego stwora nie zauważyło Tantaliona który zakradł się od tyłu. Kiedy doczekał się dogodnej okazji rzucił się na bestię odcinając jej ogon. Smok w oszołomieniu zamachnął się do tyłu starając się zmiażdżyc Tantaliona, lecz ten łatwo odskoczył. W tym momencie wiwerna Aquodayro wgryzła się w tył głowy smoka a ten padł na twarz w agoni. Jeszcze żył. Dwie strzały Veinsteela trafiły w smoka. Jedna w podgardle a druga w skrzydło. W tym samym momencie Kelgar podciął swoim toporem gada który upadł. Perendhil spokojnie dokńczył dzieła. Rozwścieczony Mallun po uderzeniu smoczydła podniusł się zdenerwowany. Spojżał na ostatniego konającego potwora, splunął i powiedział do Tantaliona: -Skończ znim. A reszta za mną-zebrał Aquodayro i Adrile do reszty drużyny. -Ktoś jest ranny?-zapytał, nie słysząc odpowiedzi uśmiechnął się i dodał-hehe... Wy naprawde jesteście szaleńcami... Skoro wszyscy są cali możemy...-znowu przerwał i przypomniał sobie milczącego półelfa który wylądował na skałach po uderzeniu smoczydła. Podszedł do niego. -Nie żyje... Może nie był zbyt przyjemny, ale nie powinien teraz ginąc...-powiedział-Myśle, że powinniśmy go pochowac, wykopiemy dół i zrobimy kopiec z kamieni. To nie zajmie na dużo czasu. |
06-09-2007, 20:37 | #53 |
Reputacja: 1 | "Skończ z nim" - usłyszał Tantalion od Malluna gdy smoczydło dogorywało. Podszedł do gada i przyłożył klingę do jego gardła. Twarz miał wykrzywioną z wściekłości a z oczu aż sypały się iskry. Nie było wątpliwości co do tego, jaki los zaraz spotka leżącego u jego stóp przeciwnika. Tantalion zapytał: - Mówi ci coś imię Theradrinoxinotl poczwaro?! - jego głos zamienił się w gardłowy i niski charkot - Byłeś w siedziebie Zakonu Duriana Nieustraszonego?! MÓW!!! - ryknął przeraźliwie, a jego głos odbił się echem po całej okolicy. [jeśli smoczydło jest w stanie mówić to czeka na odpowiedz i dopiero wtedy rozcina mu gardło; jeśli nie chce lub nie może mówić, rąbie gada na kawałki, odcinając wszystkie kończyny i na końcu dobija] Gdy Tantalion zakończył rozprawę z gadem, usłyszał od krasnoluda o śmierci nowo przybyłego kompana. Podszedł do niego i przykleknął na jedno kolano. Przymknął dłonią jego oczy i po cichu wyszeptał jakąś modlitwę patrząc w niebo. |
06-09-2007, 20:41 | #54 |
Reputacja: 1 | Peredhil wytarł o trawę krew ze swojego miecza. Znów mogłem Ci zaufać…pomyślał przyglądając się klindze. Miecz lśnił w promieniach słońca jakby uśmiechając się do swojego właściciela. Półelf schował broń do pochwy. -Ktoś jest ranny?- usłyszał pytanie Malluna podchodząc do towarzyszy -hehe... Wy naprawde jesteście szaleńcami... Skoro wszyscy są cali możemy...-przerwał krasnolud widocznie przypominając sobie nieszczęsną ofiarę ataku smoków-Nie żyje... Może nie był zbyt przyjemny, ale nie powinien teraz ginąc...-powiedział-Myśle, że powinniśmy go pochowac, wykopiemy dół i zrobimy kopiec z kamieni. To nie zajmie na dużo czasu. Bard prawie go nie znał. Lecz Abraham nauczył go jak uczcić pamięć zmarłych. Peredhil uznawszy, że zakaz śpiewu wydany przez Malluna jest zawieszony, po raz kolejny postanowił zrobić użytek ze swojej lutni: Uwolnij mnie Panie przez wieczne poczywanie... Niechaj mi ziemia lekką się stanie a me wspomnienia najbardziej sielskie niechaj śpiewają chóry anielskie Cóże mam czynić, cóże wybierać którędy iść mam, o co się wspierać Twa Dobroć, słowa, drogą są dla mię Więc Cię proszę - Libera me, Panie... Po czasie smutku, bycia w otchłani znajdę znów drogę- ona przed nami W sercu na nowo odnajdę lekko wiarę, nadzieję i miłość wielką I ruszę wtedy, naprzód, daleko smutek mój skończy wylewać rzeką wtedy na pewno światłość nastanie
__________________ Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help! MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość! |
06-09-2007, 22:22 | #55 |
Reputacja: 1 | Aquodayro nieco zsapany powrócił do drużyny. Walka już trochę go osłabiła i zdecydowanie potrzebował odpoczynku. -Ktoś jest ranny?-zapytał Mallun. Mag obejrzał się z każdej strony by sprawdzić, czy nie otrzymał żadnych obrażeni, czy tylko mu się wydawało. W prau miejscach jego już i tak zniszczona szata rozdarła się, ale oprócz zniszczonego ubrania, starzec nie miał powodów do narzekania. Mallun nie słysząc odpowiedzi na zadane przez niego pytanie uśmiechnął się i dodał-hehe... Wy naprawde jesteście szaleńcami... - Ja nie jestem żaden szaleniec- mruknął nieco zdenerwowanym tonem czarownik, ale nie dośc głośno by Mallun mógł go usłyszeć. -Skoro wszyscy są cali możemy...- kontynułował dalej, ale nagle przerwał. Podbiegł do milczącego półelfa i stwierdził ze smutkiem w głosie, że ten nie zyje. -Nie żyje... Może nie był zbyt przyjemny, ale nie powinien teraz ginąc...-powiedział-Myśle, że powinniśmy go pochowac, wykopiemy dół i zrobimy kopiec z kamieni. To nie zajmie na dużo czasu.- Aquodayro jakos sie nie przejał śmiercią nieznajomego. Nie pomagał nawet w wykopaniu grobu dla niego. Gdy towarzysze wszypali już ostatnią gródkę ziemi na mogiłę półelfa, bard począł śpiewać jakąś smętną piesń. O dziwo nuty płynące z lutni Peredhila podobały się magowi. Wsoło przytupywał nogą, by po chwili zacząc miotać się jak opętany. Drużyna spojrzała ze zdumieniem na dziada, ale zaraz zrozumieli co robił Aquodayro. On po prostu...tańczył. Właściwie trudno to było nazwać tańcem, bowiem przypominało to raczej ruchy człowieka, który próbuje się odpędzić od roju os. Na ostatnim wersie pieśni półelfa, czarownik popisał się efektownym przeskokiem przez grób milczącego maga. Gdyby Aquodayro nie był tak pochłonięty "tańcem" pewnie zauważyłby wyraz zgorszenia na twarzach pozostałych. |
06-09-2007, 22:33 | #56 |
Reputacja: 1 | Adrila, patrzyła w pewnym momencie z przerażeniem na to co się dzieje. Pierwszy raz przypatrywała się walce, prawdziwej walce z bliska. Do tego wszystkiego sama w niej uczestniczyła. Kiedy usłyszała pytanie krasnoluda, też nic nie powiedziała w końcy co mogła odpowiedzieć? Że się bała i sama nie wie jak udało się jej wystrzlić, albo że możliwe że jest ranna jej psychika, lepiej to przemilczeć. Nagle przypomniała sobie o mężczyźnie z którym przyszła, kiedy usłyszała, że nie żyje sama nie wie co poczuła. Ostatnio wszędzie widzi śmierć, jeszcze się z nią oswoii... Kiedy kopali grób, usiadła na uboczu i nie patrzyła w ich stronę, przygnębiona siedziała i wpatrywała się w dal. Kiedy bard zaczął śpiewać powiedziała jakby do siebie: - Mojej matce nikt nie śpiewał, nawet nie miał kto jej pochować
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |
07-09-2007, 13:58 | #57 |
Reputacja: 0 | Po udanej współpracy Peredhil KElgar pomyślał sobie że dobrze sobie poradziliśmy sobie z tym gadem. Gdy układali na grobie stos kamieni dla martwego półefa co dzieje sie z istotami po śmierci zastanawiał sie długo do póki, do póty Bard nie zaczął śpiewać to przerwało jego rozmyślenia na temat życia i śmierci.Widząc maga wykonując dziwne ruchy trochę się uśmiechnął (tak to było pogo) w tym wyczerpującym i i pełnym śmierci dniu. -Ej Peredhil.Podszedł Karasnolud do barda mówiąc cichym głosem żeby nie przerywać smutku w który popadła drużyna po stracie towarzysza. -Dobra z nas drużyna. Nie sądzisz ten manewr nam wyszedł ja na półelfa nieźle sobie radzisz. Powiedział z uśmiecham na ustach. -Nie przepadam na elfami ale ty jesteś w porządku |
07-09-2007, 15:45 | #58 |
Reputacja: 1 | Veinsteel przez chwilę śledził tor lotu swoich strzał i wiedział które z nich trafią, a które nie. Wiedział, że celu sięgną te, które skierowane były w gardziel oraz skrzydło. Gdy zagłębiały się one w ciało ofiary, Kelgar podciął półsmoka toporem, a Peredhil zakończył akcję, kończąc właśnie z drugim półsmokiem. Podszedł do ciała "półważki" wydobył sztylet, po czym rozciął skrzydło uwalniając strzałę i to samo uczynił z podgardlem. Pozbierał wszystkie swoje strzały, czyszcząc je uprzednio i wkładając do kołczanu. -Skończ z nim. A reszta za mną-rzekł Mallun. -Mówi ci coś imię Theradrinoxinotl poczwaro?! Byłeś w siedzibie Zakonu Duriana Nieustraszonego?! MÓW!!!-krzyczał Tantalion. -Ktoś jest ranny? Hehe... Wy na prawde jesteście szaleńcami... Skoro wszyscy są cali możemy...-rzekł Krasnolud, lecz przerwał, podchodząc do Rohnaara. -Nie żyje... Może nie był zbyt przyjemny, ale nie powinien teraz ginąc...-ciągnął. -Myślę, że powinniśmy go pochować, wykopiemy dół i zrobimy kopiec z kamieni. To nie zajmie na dużo czasu-zakończył, a w tym samym czasie odezwał się Vein. -Myślisz, że coś ci powie, Łowco Smoków? Jeżeli tak uważasz to grubo się mylisz. On umiera, więc nie nie obchodzi go to, co się z nim stanie. Możesz wziąć go na tortury, ale on dalej nic nie powie, bo zemdleje i już się nie obudzi. To bez celu. Poza tym odpowiedz sobie na pytanie, co zrobisz jakby odpowiedział twierdząco? Będziesz go zabijał powoli? Co to zmieni? Nic nie zrobisz, nic nie dasz rady zrobić, nie naprawisz tego, co zepsuli, dręcząc jednego półsmoka. Jeżeli, zaś odpowie, że go tam nie było, uznasz to za kłamstwo, więc i tak marnie zginie. To samo stanie się, gdy nie będzie ciebie rozumiał, albo nie będzie w stanie odpowiedzieć. Co by nie zrobił, efekt będzie ten sam. On o tym wie. Tantalionie, nie potrzeba nam w drużynie sadysty, chcącego kołem łamać wszelkie smoki, tylko wojownika, który zabije jednym ciosem. Skończ z nim od razu, gdyż ta wiedza nic ci nie da, a będzie jednego półsmoka mniej-to mówiąc, wziął się za kopanie grobu dla towarzysza. W tym samym czasie Łowca przymknął oczy Rohnaara i zmówił krótką modlitwę. Gdy był głęboki na metr, złożył tam ciało maga, zasypał, wyłożył kamieniami i ponownie dosypał ziemi tak, by utworzyła kopiec, na który ponownie złożył kamienie, zaś gdy już wszystko było gotowe, Peredhil zaśpiewał smętną pieśń, a Aquodayro zaczął przytupywać a potem tańczyć. Przyglądał się temu z lodowatą obojętnością, a jego twarz pozostała kamienną maską. Czarodziej miotał się jakby opędzał się od roju atakujących go os, zaś przy ostatnich nutach, przeskoczył przez grób Rohnaara. -Powiedzmy, że to był taki jego hołd-mruknął cicho, ale przez twarz nie przebiegły mu żadne emocje. Być może dlatego, że nie było ich również wewnątrz niego. Po ceremonii pogrzebowej, Mordinan ponownie wziął się do pracy, kopiąc kolejny grób, tym razem dla półsmoków. -Trzeba ich zakopać, bo leżąc tutaj są napisem "Tu byliśmy, przybyliśmy stamtąd...-tu przerwał i wskazał w stronę, z której przyszli. -... a kierujemy się tam"-znów przerwał wskazując kierunek, w którym się udają. -To, że trzy półsmoki leżą tutaj, pokazuje naszą siłę, determinację, a tego chcemy uniknąć. Lepiej nie dawać nikomu znaków naszej obecności, gdyż wtedy źle się to odbije na nas, ponieważ chcemy wejść do stolicy niezauważeni. Jak myślicie, kto pierwszy dowie się o wszystkim, gdy przeleci tędy jakiś smok, półsmok lub przejdzie szpieg? Oczywiście, że Smoczy Władca. Jak to się rzekło w karczmie, ludzie teraz boją się kichnąć bez zgody Smoczego Pana, a co będzie, gdy dowie się o chociażby trzech trupach? Wścieknie się, powybija miasta, będzie chciał nas znaleźć pod ziemią nawet, gdyż odważyliśmy się wystąpić przeciwko jego woli. Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe. Gdyby ludność dowiedziała się o nas to duża część skontaktowała się z kolejną dużą częścią z innego miasta i tak powstałaby armia, a tym samym bunt, gdzie Smoczy Pan straciłby wielu swoich poddanych, a to nie za bardzo mu się uśmiecha. Gdyby Smoczy Władca "spuścił ludzi ze smyczy" w odpowiednim momencie to nie narobiliby szkód, a oddychanie nie byłoby przestępstwem. Pamiętajmy, że im więcej jest zabronione, tym bardziej małe dla innych krajów, wykroczenia, stają się tutaj przestępstwem, za które grozi kara śmierci. Im więcej zakazów, tym większym przestępstwem staje się jakaś marna rzecz, a po pewnym czasie władca przyzwyczaja się, że nic ludziom nie wolno, więc za każde małe wykroczenie, wpada we wściekłość i ogłasza daną osobę, wrogiem publicznym numer jeden, gdyż nauczył się, że nam nic nie wolno. Dlatego właśnie trzeba za sobą zatrzeć te ślady, które świadczyły o zabójstwie trzech półsmoków-to mówiąc kopał dól, z którego po pewnym czasie wyszedł, targając zwłoki sług Smoczego Władcy i wrzucając do środka. Zakrwawioną ziemię wsypał do dołu, przykrywając tą, wygrzebaną przez siebie, a resztką przykrywając puste dołki. Wszystko wyglądało tak, jakby walki nie było, gdyż nawet miejsca, w którym stąpali wielokrotnie oraz, w których leżały martwe półsmoki, zostały przez niego starannie wygładzone. Spojrzał na pozycję Słońca i stwierdził, że uwinął się w nadzwyczajnym tempie. -Możemy ruszać, byle szybko-rzekł, otrzepując się z brudu, a następnie ruszył w dalszą drogę. |
07-09-2007, 18:35 | #59 |
Reputacja: 1 | Adrila siedziała nawet się nie ruszając. Można poweidzieć, że była tam obecna tylko ciałem. Nie rejestrowała nawet tego co się w okół niej działo. Momentami docierały do niej pojedyncze słowa, ale cały czas była pogrążona we własnych myślach, a raczej wspominała swoje życie przed tym wszystkim. Teraz co jej zostało? Grupa, której prawie nie zna i którzy jej nie ufają. Zaczęła się nawet zastanawiać czy nie lepiej bylo by gdyby poszli i o niej zapomnieli, wtedy raczej długo nie pożyje. Tylko ona sama nie wie czy chce umierać czy żyć.
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |
07-09-2007, 18:35 | #60 |
Reputacja: 1 | Tantalion spojrzał na Veinsteel'a, gdy ten komentował jego rozprawę ze smoczydłem i wycedził przez zaciśnięte zęby: - Tak Ci żal tej poczwary?!? Co ty zresztą wiesz? Co Ty wiesz...? Nie było Cie tam wtedy, nie widziałeś tych wszystkich... - przypatrzył się półelfowi, po którym wszystko wydawało się spływać; uspokoił się i powiedział spokojniejszym głosem - Nie ma sensu, abym Ci o tym mówił. - przypatrzył mu się uważniej - Jesteś bardzo wyrachowany Veinsteelu... albo ta cała okrutna wojna zabiła w Tobie uczucia. Ja nie jestem ich jeszcze pozbawiony, choć przyznaje, że mnie poniosło. - na jego twarzy pojawił się grymas bólu - Pewne rany ciężko się goją. - spojrzał w oczy półelfowi - Nie tobie jednak decydować o tym, kto jest drużynie przydatny, a kto nie. To pokaże przyszłość. Jeśli jednak reszta uzna, że działam na ich szkodę, to odejdę i samotnie będę kontynuował swoją walkę; ku chwale zakonu i ku zgubie smoczych bestii! Dopiero po tych słowach Tantalion zmówił modlitwę nad ciałem Rohnaara. Ostatnio edytowane przez Astaroth : 07-09-2007 o 18:39. Powód: szereg błędów |