Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2008, 21:11   #1
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
[Storytelling] Wyzwanie Shalatiny

Melegaunt Guldar
Do Everdret dotrzeć miałeś czternastego sierpnia, w przeddzień rozpoczęcia wyzwania. Przez cały tydzień czyniłeś stosowne przygotowania. Wreszcie udałeś się do niewielkiego portu w okolicy, skąd miałeś wyruszyć do Everdret, przez Złote Morze. Niestety pogoda ostatnimi czasy znacznie się pogorszyła. Coraz częściej padały ulewne deszcze, a wiatr na wybrzeżu wciąż nabierał siły i prędkości. Gdy wszedłeś na pokład "Ariatydy", zbierające się od kilku dni chmury w końcu nie wytrzymały. Rozpętała się jedna z największych burz, jakie widziałeś. Nie było mowy o jakiejkolwiek żegludze. Niestety... Musiałeś poczekać parę dni, nim pogoda się polepszy. Z siłami natury nie ma co walczyć...

Dragar Dragontail
Otrzymałeś wiadomość, że wyzwanie rozpocznie się piętnastego sierpnia i w Everdret masz się stawić dzień wcześniej. Droga daleka, więc nie było co zwlekać. Od razu wyruszyłeś na północn. W istocie, miałeś do pokonania spory kawał drogi. Musiałeś przejechać całą Bezkresną Dolinę, później przez Skalną Rozpadlinę i dopiero za Górami Amnost mogłeś odbić na wschód, do kraju Shalatiny, Królowej Złotego Morza. Najtrudniejsza, bez wątpienia, była przeprawa przez kanion, zwany Skalną Rozpadliną. Powiadają, że został on przed wiekami wykopany przez krasnoludy, ale to nie prawda. Żaden śmiertelnik nie mógłby wykopać tak wielkiego kanionu, a zwłaszcza w litej skale. Po niemal dwóch tygodniach podróży, przyszło ci się zmierzyć ze śniegami i wichurami na stokach Amnost. Znałeś jednak ukrytą ścieżkę, dzięki której można się sprytnie ukryć przed górskim wiatrem i ominąć najgroźniejsze części szlaku. Tym sposobem przekroczyłeś granice Królestwa Shalatiny jeszcze przed dziesiątym sierpnia. Do Everdret było niespełna dwa dni drogi, więc postanowiłeś przedtem odwiedzić swego starego druha. Jako że mieszkał on na północy kraju, było to ci trochę nie po drodze, ale miałeś przynajmniej trzy dni w zapasie. Wkrótce dotarłeś na miejsce i zabawiłeś u swojego przyjaciela dwie noce. Przyjął cię on z otwartymi ramionami. Wyprawił nawet skromne przyjęcie na twoją cześć. Dziękując mu stokrotnie za gościnę, odjechałeś w kierunku Everdret i jakieś dziewięć godzin później byłeś na miejscu.

Loffta Delghin
Gdy dotarła do ciebie wiadomość o wyznaczeniu terminu rozpoczęcia wyzwania, przebywałeś akurat w bliskim sąsiedztwie Everdret. Musiałeś załatwić jakąś ważną sprawę w niewielkim nadmorskim miasteczku, związaną z twoimi przygotowaniami do zbliżającego się wielkimi krokami wyzwania. Wszystko układało się po twojej myśli i jeszcze tego samego dnia, a było to trzydziestego pierwszego lipca, udałeś się po ostatnią rzecz, jaka była ci potrzebna. Pojechałeś do siedziby prastarego zakonu, znanego jako Dzieci Lolth. Tam pojawił się pewien problem i musiałeś zabawić w okolicy nieco dłużej niż przewidywałeś. Dwa tygodnie później, zakończywszy wszelkie przygotowania, dotarłeś szczęśliwie do Everdret.

Rayvitch Aphea
Po raz kolejny znalazłaś się w tragicznej sytuacji finansowej. Wyzwanie Shalatiny wydało ci się więc znakomitym sposobem, między innymi, na poprawienie swojego stanu majątkowego. Swą wędrówkę podjęłaś w pagórzystym kraju, zwanym Goldapią. Stamtąd, do Królestwa Shalatiny, było dobrych kilkanaście dni drogi. Nie przejmowałaś się tym jednak, bowiem nie miałaś nic do stracenia. Ruszyłaś śmiało przez dzikie puszcze na pograniczu Goldapii. Droga przez las może nie należała do najłatwiejszych, ale wędrowanie wśród drzew i dzikiej, nieokiełznanej przyrody sprawiało ci swojego rodzaju przyjemność. Idąc przez jeden z gęstszych borków spotkałaś nawet bardzo rzadkie zioła, które jak dotąd znałaś tylko z najstarszych zielników. Wreszcie dotarłaś do rozległych równin na zachodzie kraju Złotego Morza. Czas naglił, a do pokonania został ci jeszcze spory kawał drogi. W pewnym momencie zaczęłaś zastanawiać się, czy w ogóle zdążysz. Szczęście ci jednak dopisało i do Everdret przybyłaś w samą porę, dnia czternastego sierpnia.

Sera Erif
Akurat znajdowałeś się ledwo dzień drogi od Everdret, gdy otrzymałeś wiadomość, jakoby wyzwanie miało się rozpocząć piętnastego sierpnia. Postanowiłeś więc przedtem wybadać nieco sytuację panującą w mieście i zdobyć odrobinę przewagi nad przyszłymi przeciwnikami. Niestety, Królowa Shalatina zadbała o wszystko. Nie wpuszczono cię do miasta i nakazano ci natychmiast opuścić jego okolice. Nieco zawiedziony, postanowiłeś dać sobie z tym spokój. A nóż wyrzuciliby cię jeszcze z całego turnieju i nici z lordowskiej pozycji. Zatrzymałeś się więc z jakiejś zapadłej wiosce parę mil od Everdret. Tam spędziłeś cały tydzień, rozważając wszelkie możliwe sposoby na wyeliminowanie konkurencji. Wreszcie dnia trzynastego sierpnia wróciłeś do bram Everdret i tam spokojnie czekałeś na rozpoczęcie wyzwania. Niebawem zjawili się i twoi przeciwnicy.

Del Sagitarius
Jako jedyny z uczestników już od dawna zamieszkiwałeś Everdret. Nie mogłeś więc tak po prostu wystartować w konkursie, jako że inni uczestnicy wyzwania nie mieli prawa wstępu do miasta przed rozpoczęciem turnieju. Królowa Shalatina sama wpadła na pomysł rozwiązania tego problemu. Poproszono najlepszych magów z miasta, by zmodyfikowali twoją pamięć. Wraz z rodziną zostałeś wywieziony na wieś, gdzieś w promieniu kilkunastu mil od Everdret. Tam magowie, za pomocą potężnych zaklęć, "wmówili" ci, że mieszkasz w tej wsi od zawsze i nigdy nie byłeś w Everdret. Zapomniałeś także o wszystkich znajomych, a im samym również zmieniono pamięć. Od tamtej pory, nikt już w mieście nie wie, że istnieje ktoś taki jak Del Sagitarius. Dzięki tej sztuczce mogłeś uczestniczyć w konkursie uczciwie. Oczywiście po zakończeniu wyzwania, pamięć miała ci zostać przywrócona. Ważne jest także to, że sam zgodziłeś się na coś takiego, choć już po modyfikacji pamięci zupełnie straciłeś o tym pojęcie.

Wszyscy, oprócz Melegaunta
Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany dzień - piętnasty sierpnia. Bramy miasta stanęły przed wami otworem. Wasz wzrok od razu przyciągnęła ogromna twierdza górująca wysoko ponad całym miastem. Miała dobrych trzydzieści, może czterdzieści metrów wysokości. Na jej szczycie wznosiły się dwa majestatyczne budynku, a dookoła roiło się od wież i mniejszych baszt. Postanowiliście rozejść się, każdy we własnym kierunku. Kości zostały rzucone. Wyzwanie rozpoczęte!
 
Fehu jest offline  
Stary 03-05-2008, 10:20   #2
 
Randveil's Avatar
 
Reputacja: 0 Randveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Rayvitch
Uśmiechnęła się pod nosem, podziwiając strzeliste wieżyczki i baszty. Tak...Twierdza robiła wrażenie.
Przez chwilę stała i zastanawiała się, którędy ma pójść. Kątem oka mierzyła współzawodników, którzy tak jak ona liczyli bądź na łatwy zarobek, bądź na śniadanka i kolacyjki do łóżeczka, gdy już zostaną napuszonymi i buńczucznymi władcami.
Uśmiechnęła się pod nosem po raz drugi.
Łatwo nie będzie. Ale coś się na to poradzi, pomyślała. Jej wzrok jakoś automatycznie spoczął na torbie z ziołami.
Ruszyła powoli do przodu, starając się od razu zgubić innych zawodników. Kluczyła między uliczkami, straganami, wtapiając się w tłum. Postanowiła znaleźć jakieś małe stoisko z ziołami, by móc zaczerpnąć informacji.
Gdy na swojej drodze spotykała możnowładców i rycerzy, uśmiechała się czarująco.
Nigdy nie wiadomo, kogo przyjdzie przekabacić na swoją stronę.
 
__________________
"Pesymista twierdzi, że wszystkie kobiety to nierządnice. Optymista twierdzi, że nie, ale ma nadzieję."
Randveil jest offline  
Stary 03-05-2008, 12:42   #3
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Sera spojrzał w górę. Wielki potwór czekał spokojnie nad masetem. Kamienne cielsko czekało, jakby spało. Ale już niedługo będzie tu gorąco. Już niedługo walka się rozpocznie. Stawką jest całe miasto. Baa, i to nie byle jakie miasto. Everdret, klejnot morza. Diabelstwo się uśmiechnęło.

„I niedługo będzie moje. A wtedy parę osób inaczej zaśpiewa.”

Poprawił specjalną pochwę na która umożliwiała spokojne zdjęcie miecza z pleców i do tego nie krępowała ruchów. W niej spoczywało piękne jednosieczne ostrze. Piękna czerń niesamowicie wyglądała w słońcu. Sera poprawił jeszcze pas i wiązania butów. Czekało go dzisiaj sporo biegania.

-Jazda!-


Zaczął biec ulicą. Co chwila skręcał w jakieś uliczki aż w końcu znalazł odpowiednią ścianę. Wspiął się po niej aż na sam dach domu. Oszałamiający widok. Dopiero stąd widać jak durze jest to miasto.

„Nie czas na zachwyty, trzeba poznać miasto”

Zaczął przeskakiwać z dachu na dach, czasami wspinając się a czasami zeskakując na niższe kondygnacje. Musiał dobrze poznać układ miasta. To może uratować mu życie. No i trzeba znaleźć kryjówkę. Żadna karczma nie wchodziła w gre. Teraz nocowanie w karczmie jest zbyt niebezpieczne.
 
Jendker jest offline  
Stary 03-05-2008, 23:07   #4
 
Ra Elis's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra Elis nie jest za bardzo znany
Dragar Dragontail

Dragar zsiadł z konia zaraz po wjeździe do miasta. Everdret... Więc to tym przyjdzie mu rządzić. Wyglądało jak reszta siedlisk mieszczuchów, z tą różnicą, że było trochę ładniejsze. Nie, żeby "warto było znosić trudy podróży, w końcu tak czy inaczej nie wytrzymałby długo w jednym miejscu. Może nawet zamieszka tutaj, kiedy już zostanie władcą. Taak, zamieszka tu, by mieć oko na tych pod sobą, tych który zawsze myśleli, że są ponad nim. Uśmiechnął się pod nosem, a był to najpaskudniejszy uśmiech, na jaki było go stać. Ten się śmieje, w którego rękach pęknie kark poprzedniego wyśmiewacza.
Zdawał sobie sprawę, że po długiej podróży musi nieprzyjemnie wyglądać i pachnieć. Skoro już tu jest, przyda mu się kufel piwa, jakaś kwatera oraz balia gorącej wody. Uśmiechł znikł z jego twarzy. Jakież to oryginalne i nieprzewidywalne, że po przyjeździe do miasta będzie szukał oberży. Zaiste, niezwykłe. Nie lubił przewidywalności.
Zarzucił wiązany kaptur na głowę, po czym pociągnął wierzchowca na poszukiwanie gospody. Wymacał topór na swoich plecach. Jego jedyny przyjaciel. Wszak ostatnimi czasy nawet koniowi nie warto było ufać.
 
Ra Elis jest offline  
Stary 04-05-2008, 13:25   #5
 
Delaraan's Avatar
 
Reputacja: 1 Delaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodze
Del uważnym wzrokiem spoglądał na straż czuwającą przed wielką bramą miejską. Nie zaskoczył go fakt, że straż była czujna i wyglądała na obytą z wojaczką. "Ale w końcu nie jestem żołnierzem. Ze złodziejem gorzej walczyć." Wolno ruszył stępa na mocnym, pociągowym koniu zabranym z wioski, gdy jego wzrok spoczął na reszcie zawodników. Uśmiechnął się i skinieniem ręki pozdrowił oponentów. Dłużej jego wzrok zatrzymał się na ładnej, obdarowanej przez naturę dziewczynie. "Patrz na kobiety" Możesz być ze mnie dumny, Ozz. Schylił się w siodle, zerwał kwiat i łagodnym podmuchem wiatru wysłał go panience. "Ale i tak Arwyn jest ładniejsza.-pomyślał kierując się ku miastu. Pierwszą rzeczą jaka wpadła mu w oko był piętrowy rozstaw domów, który skutecznie mógł zatrzymać piracki atak. Zapamiętując wszelkie szczegóły budowy miasta, ruszył do okazalszej karczmy w Everdret. "Nie ma to jak poparcie ludu. Byleby tylko mieli dobre piwo, kasę i gitarę".
 
Delaraan jest offline  
Stary 05-05-2008, 16:55   #6
 
Loffta Delghin's Avatar
 
Reputacja: 1 Loffta Delghin nie jest za bardzo znany
#6

Wysoki ciemnoskóry drow rozejrzał się po towarzyszach. Nie będzie trudne wygrać ten turniej, rzekł rozbawiony do siebie. Wymienił uprzejmości z tymi co jeszcze stali na placu i szybkim krokiem poszedł w stronę gospody w lepszej dzielnicy miasta. Gdy upewnił się że żaden z przeciwników mu nie towarzyszy zmienił kierunek marszu i bez celu włóczył się po mieście. Zapamiętywał topografie, uczył się nazw ulic, odwiedził targ. Sporo osób patrzyło się na niego ciekawsko, lecz on nic sobie z tego nie robił. Był przyzwyczajony do takich spojrzeń na powierzchni.
Po tym spacerze powoli udał się do gospody...
 
__________________
Nie dowracaj się do mnie plecami...
Mój zysk cenie wyżej niż twój - pamiętaj....
Loffta Delghin jest offline  
Stary 06-05-2008, 15:44   #7
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
Rayvitch
Nietrudno było znaleźć rynek. Jako doświadczona zielarka wiedziałaś, że należy ufać nosowi. Podążyłaś więc za smrodem świeżych ryb i w krótkim czasie odnalazłaś port, a wiadomo, że gdzie port, tam i targowisko. Straganów było od groma i trochę, a zewsząd rozchodziły się najdziwniejsze, niekoniecznie przyjemne zapachy. Rozejrzałaś się uważnie. Dzikie tłumy kupujących nieco ograniczały widoczność, ale bez większych problemów odszukałaś stoisko z ziołami. Był to niewielki kramik prowadzony przez jakąś starą, przygarbioną kobietę. Uśmiechała się przyjaźnie i twarz miała jakąś taką szczodrą i dobrotliwą, co dodało ci nieco śmiałości. Podeszłaś bliżej i zaczęłaś się uważnie przyglądać towarom wystawionym na drewnianym stole. Wiele roślin wyglądało znajomo, choć trafiły się i takie, których nie mogłaś rozpoznać. Staruszka, widząc twoje zainteresowanie jej straganem, podeszła do ciebie i zapytała uprzejmie z szerokim uśmiechem na twarzy:
- Czegoś ci potrzeba, kochaneczko?

Sera
Widok z dachów był rzeczywiście doskonały. Na zachodzie lśniła wielka tafla morza. W popołudniowym słońcu fale mieniły się złotem i srebrem. Wyglądało to rzeczywiście cudownie, jednak nie miałeś czasu na podziwianie widoczków. Czym prędzej przeskoczyłeś na jeden z pobliskich dachów. W trakcie tego "spaceru" zaobserwowałeś kilka rzeczy. Po pierwsze całe miasto otaczał gruby i wysoki mur, gdzieniegdzie upstrzony basztą strażniczą. Drugi mur, nieco niższy i węższy, biegł wewnątrz miasta, również na planie okręgu. Ów wewnętrzny mur dzielił Everdret na dwie zasadnicze strefy. Nietrudno się domyślił, że w środku, tam gdzie znajdowała się wielka twierdza, mieszkali ludzie zamożniejsi. Jak później usłyszałeś, strefa zewnętrzna (pomiędzy dwoma murami) nazywana była Pierścieniem. Po drugie zaobserwowałeś, że Pierścień również jest podzielony, choć już nie tak "oficjalnie". W pewnych jego częściach domy wyglądały na większe i okazalsze, w innych zaś na mniejsze i niezadbane. Po trzecie miasto przecinała srebrzysta wstęga - rzeka Adas-Midoras. Wypływała z okolicznych gór, przepływała przez Everdret i wpadała prosto do morza, pół mili za miastem. Port natomiast zbudowany był tuż obok ujścia rzeki, na samym skraju Everdret. Po wstępnej analizie budowy miasta, postanowiłeś poszukać dla siebie jakiejś w miarę bezpiecznej kryjówki. Pomyślałeś o dokach. Tam często znaleźć można jakieś opuszczone magazyny. Chwilę później byłeś już na miejscu. Poszukiwania schronienia zacząłeś na własną rękę, jednak szybko zdałeś sobie sprawę, że nie obejdzie się bez pomocy "odpowiednich" ludzi. Przepytałeś kilku takowych, jednak nie potrafili wskazać ci żadnego pustego magazynu. Najwidoczniej miałeś jednak szczęście. Gdy, zawiedziony głupotą mieszkańców, poszedłeś poraz drugi obadać doki, zobaczyłeś otwarte tylne drzwi jednego ze składów. Po cichu wślizgnąłeś się do środka. Nikogo nie było. Zaczekałeś parę minut. Nikt nie przyszedł. Uśmiechnąłeś się tryumfalnie i rozejrzałeś się po magazynie. Rzeczywiście wyglądał na nieużywany od dawna. Wszędzie pełno było pajęczyn, a podłogę pokrywała dość gruba warstwa kurzu. Wszędzie walały się jakieś trociny i kawałki drewna. Zdałeś sobie sprawę, że musiał to być skład jakiegoś tartaku, albo czegoś w tym rodzaju.
- A zatem, zakwaterowanie mam chyba z głowy - mruknąłeś do siebie.

Dragar
W okolicy portu panował straszny zgiełk, ale mimo to karczmę zobaczyłeś już z daleka. Właściciel wiedział, skąd nadciągać będą potencjalni klienci. Już przy bramie wjazdowej stała tablica z "reklamą" tawerny. Odstawiłeś więc swego wierzchowca do stajni i wszedłeś do gospody. Od razu powitały cię dzikie okrzyki pijanych marynarzy i podniesione głosy coraz przerywane wybuchami śmiechu. Zamrugałeś kilka razy, nieco oszołomiony całym tym rabanem. Barman biegał między stolikami nienadążając za zamówieniami klientów. Uśmiechnąłeś się nieznacznie. Znajomy widok... Poczułeś się nieco pewniej i naszła cię ochota na odrobinę rozrywki. W porę przypomniałeś sobie, jak nieprzyjemnie musisz pachnieć i nieatrakcyjnie wyglądać w przepoconych i brudnych ubraniach. Za pozwoleniem gospodarza skierowałeś się pod schodach na górę, do wolnego pokoju. Tam młoda dziewka o rudych, kędzierzawych włosach szykowała ci już kąpiel. Uśmiechnęła się do szeroko, a wychodząc puściła do ciebie oczko. Godzinę później zszedłeś z powrotem na dół, w nowym komplecie ubrań, świeży i pachnący. Zbliżał się wieczór, a słońce wyraźnie chyliło się ku zachodowi. Postanowiłeś zamówić sobie kufel piwa, potem może drugi, albo i trzeci... kto wie... Siedziałeś tak sobie przy dębowym stoliku, sącząc powoli bursztynowy trunek i przyglądając się z rozbawieniem awanturze dwóch spitych żeglarzy. Wówczas kątem oka dostrzegłeś, że pomiędzy stolikami przeciska się ta urocza dziewczyna, którą spotkałeś na górze. Spojrzała w twoją stronę i rozpromieniona ruszyła w twoją stronę. Dosiadła się do ciebie i powiedziała wesoło:
- Witaj, nieznajomy! Nie widziałam cię tu wcześniej - nagle przerwała, jakby coś jej się przypomniało i dodała podekscytowana - Już wiem! Bierzesz udział w tym całym wyzwaniu, czy tak?

Del
Po zasięgnięciu języka u pewnego przechodzącego właśnie obok jegomościa, udałeś się do karczmy zaraz za wewnętrzną bramą. Atmosfera w gospodzie nie przypominała zbytnio biesiad w podmiejskich tawernach. Ludzie wyglądali raczej na zamożniejszych, aniżeli na biednych. Nie dziwiło cię to jednak. W sumie, kto chciałby się bawić wśród snobów. Wiedziałeś jednak, że w dzisiejszych czasach te gorsze karczmy zupełnie schodzą na psy i nie można się w nich czuć bezpiecznie. Nagle zauważyłeś ciemnoskórego drowa, w którym rozpoznałeś swojego oponenta. Widać on też nie miał zaufania do portowych tawern.

Loffta
Przekroczyłeś główną bramę miasta i od razu skierowałeś się do następnej, która prowadziła do wewnętrznej strefy. Tam rozejrzałeś się uważnie. Dookoła widać było dziesiątki pięknych i zadbanych kamienic. Były tam również większe posiadłości, gdzieniegdzie trafił się nawet istny dworek. Od razu widać było, że mieszkają tam ludzie zamożniejsi. Postanowiłeś więc nieco dokładniej przyjrzeć się okolicy. Zacząłeś przechadzać się uliczkami, uważnie rozglądając się na boki. Przed co większymi willami zatrzymywałeś się na chwilę, by dokładnie je obejrzeć. W niedługim czasie odnalazłeś Główną Siedzibę Straży Miejskiej oraz budynek, gdzie mieściło się Przedstawicielstwo Legionu Królewskiego. Po długim spacerze udałeś się do gospody niedaleko wewnętrznej bramy. Klientela owej karczmy różniła się nieco od tej z typowych portowych tawern. Większość gości stanowili co bogatsi rzemieślnicy i strażnicy. Nie było tam aż tak głośno i wszyscy byli przynajmniej na tyle trzeźwi, żeby nie spaść z krzesła. Gospodarz też był raczej dostojny, ubrany w modne, czyste ubrania. Nie działo się nic ciekawego...

Melegaunt
Zdałeś sobie sprawę, że nie ma sensu czekać aż pogoda sie poprawi, chociażby z racji, że mogło to nastąpić dopiero za parę tygodni. I tak już byłeś poważnie spóźniony. Czym prędzej przygotowałeś więc powóz i nie tracąc cennego czasu ruszyłeś na północ, a później na zachód. Droga była potworna. Przemierzyłeś całe Zimne Pustkowia i Jeszcze Zimniejszą Puszczę, aż wreszcie dotarłeś na szczyt Wichrowego Stoku. Stamtąd droga była już łatwa. Wystarczało kierować się wybrzeżem na południe. Po długiej i wyczerpującej podróży zajechałeś wreszcie do Everdret. Szybciutko rozpakowałeś bagaże i wyprawiłeś wóz w powrotną drogę. Tak oto wkroczyłeś do miasta zwanego Klejnotem Morza...
 

Ostatnio edytowane przez Fehu : 06-05-2008 o 16:01.
Fehu jest offline  
Stary 06-05-2008, 16:33   #8
 
Randveil's Avatar
 
Reputacja: 0 Randveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicachRandveil nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Uśmiechnęła się do staruszki przyjaźnie.
- Pokaźny zbiór ziół. Podziwiam- stwierdziła. Spojrzała na sprzedawczynię, miarkując zamiary.
- Ach, wie pani. Te dzisiejsze czasy. Dobrych ziół coraz mniej, ludzi znających się na nich również. Właśnie, ludzie...Teraz nie wiadomo komu ufać. Człowiek wraca z długiej podróży, zatrzymuje się w takim wspaniałym mieście i nagle słyszy, że ktoś wpadł na pomysł, by władzę nad tym miejscem przejął nieznany nikomu człowiek, mający wygrać jakieś tam wyzwanie.
Pokręciła teatralnie głową. Spojrzała ukradkiem na reakcję kobiety. A nóż, może sama zacznie coś mówić o wyzwaniu, może wie coś o pozostałych oponentach...
Po chwili kontynuowała.
- Cóż, ale miło by było znaleźć jakiś tymczasowy nocleg. Orientuje się może pani, gdzie znajdę jakieś zaciszne, spokojne miejsce? Najlepiej, żeby to nie była oberża, tam jest tyle hałasu...-westchnęła.
- To nie na moją głowę.
Zerknęła na kobiecinę wyczekująco, zastanawiając się, jak idzie pozostałym uczestnikom. Co robią.
Uśmiechnęła się niezauważalnie odgarniając płomienne, lekko falowane włosy.
Tak czy inaczej, będzie ciekawie.
 
__________________
"Pesymista twierdzi, że wszystkie kobiety to nierządnice. Optymista twierdzi, że nie, ale ma nadzieję."
Randveil jest offline  
Stary 06-05-2008, 18:56   #9
 
Ra Elis's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra Elis nie jest za bardzo znany
Dragar Dragontail

Przygląda się uważnie dziewce, która przed chwilą się do niego dosiadła. Nie był w żadnym razie mnichem, ale też nauczył się nieufności do ponętnych dziewcząt które zbyt ochoczo się spoufalają - parę razy już go w ten sposób nabito w kufel. Dziewczyna była obdarzona, to fakt. Jeśli upewni się, że to nie podstęp, może będzie mógł...
- O jakim wyzwaniu mówisz? - postanowił udać przez chwilę, że nie wie, o czym dzierlatka rozprawia. W ten sposób upewni się że wyzwanie nie jest tym, co ją do niego przyciągnęło. Nie lubił dziewek lgnących do złota, bogactw i sławy.
 
Ra Elis jest offline  
Stary 06-05-2008, 20:31   #10
 
Loffta Delghin's Avatar
 
Reputacja: 1 Loffta Delghin nie jest za bardzo znany
Rozejrzał się po karczmie i powoli podszedł do karczmarza.
- Kufel piwa proszę
Loffta rzucił monetę na stół i usiadł przy wolnym stoliku czekając na trunek. Trzeba znaleźć jakiś nocleg, bezpieczny nocleg. Zaznajomić się z miejscową elitą, a potem, a potem trzeba wyeliminować przeciwników. Jak to się okaże. Zaczął rozglądać się za kimś kto wygląda na obeznanego z życiem miasta. Informacje w tej wojnie będą najważniejszą bronią. Gdy tak rozmyślał zauważył Del'a momentalnie mina mu stężała i zaczął wpatrywać się beznamiętnym wzrokiem w swego rywala.
 
__________________
Nie dowracaj się do mnie plecami...
Mój zysk cenie wyżej niż twój - pamiętaj....

Ostatnio edytowane przez Loffta Delghin : 07-05-2008 o 14:11.
Loffta Delghin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172