|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-03-2008, 21:43 | #121 |
Reputacja: 1 | To była idealna okazja żęby wykorzystać zwój. Przeciwnik jeszcze nie widział jak walczy, a sam już trochę poobserwował go. Zaczął biec w stronę wroga, i jednocześnie rozwinął zwój. Zrobił serię pieczęci. I wyszeptał "wirujące ostrze". Wykonał swoją najlepszą technikę. Właśnie po tym rozpoznaje się czy ktoś należy do jego klanu. Jego czerwone włosy podniosły się lekko, a on nabrał tępa, niemożliwego dla zwykłago shinobi posługującego się mieczem. Wpadł w trans, jego miecz ciął powietrze z idealną precyzją, i rozwścieczony wpadł na wroga, wyprowadzając śmiertelne pchnięcia. Zwykły człowiek nie miał szans uniknąc tego "tańca ostrzy". Ale przecież przeciwnik nie był kimś zwykłym, był shinobi. Lecz to się teraz nie liczyło, ostrze wirowało już zadając cios za ciosem, i ten ktoś mógł je zauważyć, ale Kenshiro wątpił że dałby radę zatrzymać. Ostatnio edytowane przez Darnock : 02-03-2008 o 21:46. |
06-03-2008, 17:14 | #122 |
Reputacja: 1 | Kenji będą na ziemi jeszcze przez jakiś czas pilnował Kiyohisy który akutalnie robił karteczki wybuchowe. Chłopak nie był pewien czy wróg oddalił się i już nie wróci. Dopiero po paru minutach usiadł obok medytując. Ostatni atak marnował dość sporo czakry a on nie mógł sobie pozwolić by podróżować z mniej niż 2/3 całej czakry. Najlepiej by było gdyby mógł odnowić całą ale zapewne nie będzie na to czasu. Po paru minutach obaj zauważyli resztę drużyny zbliżającą się w ich stronę Najwyraźniej byli zniecierpliwieni czekaniem lub co gorsza coś się stało. Kenji wstał i sam zmierzył w ich kierunku jednocześnie uśmiechając sie na ich widok. Nagle Fusae rzuciła się na jego szyje co całkowicie zaskoczyło chłopaka. Stał jak sparaliżowany nie wiedząc co robić, takie nagłe zachowanie nie przygotowało go do zrobienia czegokolwiek mądrego oprucz stania jak wryty. - Tak się cieszę, że nic ci się nie stało. – spojrzała na jego zaczerwienioną twarz i nagle go puściła, także robiąc się czerwona. On również spojrzał na nią jak zwykle patrząc jej głęboko w oczy. Jego twarz gdyby teraz mogła to grzała by okolice tak jak słońce. Oboje speszyli się tym bardziej że wszyscy byli obecni przy tej sytuacji. Ich serca grały przez tą krótką chwilę w równym rytmie. Rytmie który był ukojeniem na wszystko w tym strasznie okrutnym świecie. Całkowicie zapomniał o świecie, o walce którą jeszcze niedawno stoczył. Wszystko straciło sens bo teraz ich serca wybijały ten sam rytm. Gdyby nie fakt że był zaskoczony może udałoby mu się coś powiedzieć lub zrobić. Po chwili jednak dziewczyna odskoczyła od niego zdając sobie sprawę z sytuacji. – Znaczy jako towarzysza. Twoja siła i strategia jeszcze mogą mi się przydać. – Uśmiechnęła się do niego. Nie wiedząc co począć odparł jak najbardziej miłym uśmiechem jaki tylko potrafił w tej chwili zrobić. - yyy... eee... - drapiąc się z tyłu głowy chciał coś powiedzieć lecz nie potrafił. W jego głowie fruwało tyle myśli, obrazów, tyle emocji że próba zrobienia czegokolwiek teraz była dla niego niemożliwa. Chłopak rozglądał się tylko po wszystkich starając się ukryć zażenowanie. Niestety wszyscy którzy byli obecni przy tej sytuacji śmiali się z nich. Po chwili która dla niego trwała wieczność Miroku przemówił do nich. - Jak widzicie sprawa jest poważna. Nie wiem jak, ale przeciwnik wiedział o naszym spotkaniu. Przeczuwam tutaj zdradę. Pytaniem jest teraz, czy odpowiada za nią któryś z Hokage? Przez ten dzień udało mi się was poznać i nie sądzę, żeby to był któryś z was. To tak w gwoli ostrzeżenia. Teraz powiem wam jeszcze raz jak przedstawia się nasza sytuacja. Według poleceń mojego brata i zagadki, którą mi zadał, powinniśmy iść do wioski Piasku, żeby dotrzeć na następne spotkanie tej tajemniczej grupy. Jednak niektóre z broni lalek były nasączone w truciźnie. Wiemy na pewno że nasz towarzysz jest zatruty, a najbliższe miejscu w którym moglibyśmy go uratować znajduje się w wiosce Liścia, czyli praktycznie w drugą stronę. Teraz pytaniem jest co powinniśmy uczynić dalej. Czekam na wasze propozycję. Moją przedstawię na końcu. Pozwoli mi to lepiej was poznać. Banzen - odpowiedział szybko - Znacie moją odpowiedź. Wartość życia jest zbyt cenna, by ją stracić. Powinniśmy na razie ruszyć do Konohy, by znaleźć medyka. A na razie... – nie dokończył, i ruszył w stronę lasu. Gdyby nie fakt że Kenji teraz nie mógł o niczym innym myśleć jak o tym co stało się jeszcze przed chwilą równie szybko odpowiedziałby na jego pytanie. - Banzen ma racje. - powiedział. To było jedyne co teraz był w stanie zrobić. Jego głowa byłą zajęta teraz czymś innym. Czekał na resztę jednocześnie ukradkiem zerkając w kierunku dziewczyny.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
07-03-2008, 16:00 | #123 |
Reputacja: 1 | Kenshiro & Garret. Zamaskowany shinobi obejrzał się w stronę Kenshiro gdy ten zakończył już przygotowania do swojej techniki. Zdązył tylko podnieść jedną rękę by zblokować niespodziewany atak ale zrobił to za wolno. Kenshiro w jego oczach zauważył strach i niedowierzanie gdy ostrze zagłebiało się w jego ciało. Chmara ciosów trafiła w wiele miejsc, ale najpowarzniejsze rany zadała mu w prawą nogę, obie ręce, tułów i głowe. Na jego oko spływała krew a on sam puścił prawą rękę luźno, jakby nie mając w niej czucia - Ksioo! Nie sądziłem, że będzie was dwóch - wysapał patrząc bacznie na Kenshio i będąc pod wrażeniem jego szybkości. Fusae. &Kageru &Kazan & Kenji & Kiyohisa &Shadou Wszyscy z was zgodzili się z Kazanem i Miroku, co go bardzo ucieszyło. Kenshiro i Garret nadal nie wracali. - Zanim opuścimy to miejsce, muszę jeszcze wykonać jedną rzecz w wiosce Broni. Możliwe, że to kolejna wskazówka do odnalezienia tamtej grupy. Kto chce iść ze mną, oczywiście może, jednak powinny zostać co najmniej dwie osoby, które mogłyby zająć się naszym rannym towarzyszem. Rozumiem, że jego towarzyszka z wioski zostaje. Ktoś jeszcze? – zapytał Miroku. Po otrzymaniu odpowiedzi ruszył w las, zmierzając w stronę wioski Broni. Wkrótce on i ci którzy z nim poszli zniknęli a reszta czekała na Kenshiro i Garreta zajmując się sobą. Kiyohisa skończył medytacja i otworzył oczy, natomiast Shadou zrobił wręcz odwrotnie. Padł na ziemię i wydawał się spać. Kazan po krótkim rozpoznaniu terenu także powrócił. Nie znalazł nic ciekawego. Kageru także nie zwracał na siebie uwagi i usiadł z boku, obserwując wszystkich bacznie.
__________________ you will never walk alone Ostatnio edytowane przez Noraku : 13-03-2008 o 14:01. |
18-03-2008, 19:39 | #124 |
Reputacja: 1 | Kiyohisa wreszczie skonczyl medytacje. Czul, zapewne jak kazdy wielka ulge po pokonaniu przeciwnika, ale dreczylo go, ze lalkarz uciekl. - Zanim opuścimy to miejsce, muszę jeszcze wykonać jedną rzecz w wiosce Broni. Możliwe, że to kolejna wskazówka do odnalezienia tamtej grupy. Kto chce iść ze mną, oczywiście może, jednak powinny zostać co najmniej dwie osoby, które mogłyby zająć się naszym rannym towarzyszem. Rozumiem, że jego towarzyszka z wioski zostaje. Ktoś jeszcze? - powiedzial mlody shinobi. No coz.. nie wiem jak wy, ale ja ide. - powiedzial Kiyohisa i ruszyl w kierunku za Miroku. Zmierzali do wioski broni...
__________________ Nie ma emocji - jest spokój. Nie ma ignorancji - jest wiedza. Nie ma namiętności - jest pogoda ducha. Nie ma chaosu - jest harmonia. Nie ma śmierci - jest Moc. |
19-03-2008, 17:20 | #125 |
Reputacja: 1 | Sytuacja powoli uspokoiła się a jej milczenie przerwał Miroku mówiąc do wszystkich. - Zanim opuścimy to miejsce, muszę jeszcze wykonać jedną rzecz w wiosce Broni. Możliwe, że to kolejna wskazówka do odnalezienia tamtej grupy. Kto chce iść ze mną, oczywiście może, jednak powinny zostać co najmniej dwie osoby, które mogłyby zająć się naszym rannym towarzyszem. Rozumiem, że jego towarzyszka z wioski zostaje. Ktoś jeszcze? – zapytał Miroku. Kenji popatrzył na Hyuuga'e i to co miał do powiedzenia po czym sam zwrócił się do chłopaka zmierzającego do wioski broni. - Osobiście nie jestem ani ranny, no prawie nie licząc lekkiego rozcięcia na nodze i ręce. Mój poziom czakry również sięga maksimum ale pójdę z tymi którzy będą mnie bardziej potrzebowali. - zakończył patrząc na ranny to na Miroku oczekiwał od nich jakiejś reakcji.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
19-03-2008, 17:51 | #126 |
INNA Reputacja: 1 | Długo zastanawiałam się nad wszystkimi słowami. Musieliśmy zawrócić, a to była strata czasu, jak się okazało - konieczna. Odsunęłam się trochę od Kenjiego, gdyż to mogło wyglądać dziwnie. Jakaś cycata dziewczyna przykleiła się do chłopaka, który swoją drogą był jednym z niewielu, który pokazał się z najlepszej strony podczas walki. Nie wyglądało to zbyt korzystnie, nie na moją korzyść. Musiałam zachowywać dystans, a z drugiej strony...z tej drugiej strony wyglądało to zupełnie inaczej. Chciałam, żeby był tam gdzie będę ja. Potrzebował wrócić do Wioski Liścia, więc szybko stwierdziłam, że musimy to zrobić. - Zanim opuścimy to miejsce, muszę jeszcze wykonać jedną rzecz w wiosce Broni. Możliwe, że to kolejna wskazówka do odnalezienia tamtej grupy. Kto chce iść ze mną, oczywiście może, jednak powinny zostać co najmniej dwie osoby, które mogłyby zająć się naszym rannym towarzyszem. Rozumiem, że jego towarzyszka z wioski zostaje. Ktoś jeszcze? – zapytał Miroku. - A nie lepiej od razu iść do Wioski Liścia? Z tego co mi się wydaje to jest wręcz niezbędne. Trucizna w żyłach to nie byle, co a nie chce mieć kogokolwiek na sumieniu. To byłoby czymś trudnym dla nas wszystkich gdyby nagle ktoś . . . nie walczył u naszego boku w kolejnej walce. - powiedziałam trochę nieśmiale ukradkiem spoglądając na Kenjiego aż na twarzy pojawił mi się delikatny rumieniec, który szybko zniknął, zaś swój głos zmieniłam na nieco poważniejszy chcąc odwrócić uwagę od wypieków. - No dobra niech będzie jak chcesz. Ja idę. - oznajmiłam ruszając za chłopakiem. - Osobiście nie jestem ani ranny, no prawie nie licząc lekkiego rozcięcia na nodze i ręce. Mój poziom czakry również sięga maksimum ale pójdę z tymi którzy będą mnie bardziej potrzebowali. - powiedział Kenji zaś ja przystanęłam na chwilę. No powiedz mu to, powiedz! . . . - mówiłam w myślach i po pewnym czasie odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się. - Więc chodź z nami, będziesz potrzebny... - powiedziałam radośnie po czym mruknęłam pod nosem - ...nawet bardzo... - ciekawe ilu ludzi zdziwiłoby się widząc na mojej twarzy ten podstępny uśmiech. Ten słodki uśmieszek, który skrzętnie ukryłam pod gęstwiną swych ciemnych włosów.
__________________ Discord podany w profilu Ostatnio edytowane przez Nami : 19-03-2008 o 17:53. |
19-03-2008, 20:23 | #127 |
Reputacja: 1 | Garret przyglądał się jak jego kolejny plan legnie w gruzach. Po prostu nie docenił szybkości i zwinności przeciwnika. Zniszczył jego jednego klona pozostał jeszcze jeden. Wystarczajaco dużo żeby zrealizować nowy plan. - Myślisz, że nabiorę się na taki zabawy? Wychodź z ukrycia i pokaż na co cię naprawdę stać - powiedział przeciwnik. Garret poczuł nagłe zmęczenie. Widocznie wciąż nie odzyskał w pełni sił po ostatniej walce. Mógł tylko czekać na atak Kaneshiro który mógł przynajmniej odwrócić uwagę wroga. Nie zawiódł się. Ze strony jego sojusznika poleciały jaieś ostrza które nieżle pokiereszowały wroga. - Ksioo! Nie sądziłem, że będzie was dwóch. Garret postanowił nie dać mu szansy na poprawę. Wydał swojemu klonowi rozkaz do ataku z lewej strony gdzie wcześniej lekko go zranił swoim sklonowanym kunai. Jednocześnie sam wyleciał z kryjówki majac dość ukrywania się. Skoncentrował się i ruszył z wyciagniętym kunai na przeciwnika atakując go z prawej strony gdzie jego ręka została mocno przycięta przez ostrza Darnocka. Nie był to zbyt oryginalny plan, ale za to często bywał skuteczny, a poza tym nigdy nie był bardzo inteligentny. Po prostu skupiał się na tym żeby przeżyć. I gdzie tu zabawa? |
20-03-2008, 12:22 | #128 |
Reputacja: 1 | - Zanim opuścimy to miejsce, muszę jeszcze wykonać jedną rzecz w wiosce Broni. Możliwe, że to kolejna wskazówka do odnalezienia tamtej grupy. Kto chce iść ze mną, oczywiście może, jednak powinny zostać co najmniej dwie osoby, które mogłyby zająć się naszym rannym towarzyszem. Rozumiem, że jego towarzyszka z wioski zostaje. Ktoś jeszcze? – zapytał Miroku. Większość grupy po kolei deklarowała chęć podążenia za Miroku. Tylko Fusae miała lekkie wątpliwości. - A nie lepiej od razu iść do Wioski Liścia? Z tego co mi się wydaje to jest wręcz niezbędne. Trucizna w żyłach to nie byle, co a nie chce mieć kogokolwiek na sumieniu. To byłoby czymś trudnym dla nas wszystkich gdyby nagle ktoś . . . nie walczył u naszego boku w kolejnej walce. - odparła Fusae. Kazan zauważył, że dziewczyna lekko się uśmiecha, choć nie wiedział dlaczego. Fusae ma rację. Nie powinniśmy obierać żadnych innych celów, dopóki jest zagrożenie śmierci członka grupy. Konoha-Gakure jest teraz najważniejszym priorytetem. Jeśli w drodze do Wioski Broni umrze, będzie to bezsensowna strata. - rzekł Banzen, lecz, widząc, że jest w mniejszości, również się podporządkował. Jeśli tak chce grupa, nie będę się uchylał. Idę z wami.
__________________ 10. Sygnatura może zawierać do 4 linijek i nie można w niej używać żadnej grafiki ani odnośników do innych stron, można natomiast dodawać linki wewnątrz lastinn. |
25-03-2008, 10:52 | #129 |
Reputacja: 1 | Kenshiro & Garret. Klon Garreta zaatakował shinobiego. Ten zgrabnym ruchem odskoczył i nadział się wprost na atak prawdziwego Garreta. Jego kunai z łatwością wszedł pod pachę, sięgając płuc. Przeciwnik przywarł do niego. Wyjął coś z kieszeni i powiedział, plując krwią: - Jeżeli mamy zginąć, to razem. I tak nigdy ich nie pokonacie. – Shinobi spojrzał co przeciwnik trzyma w ręce. Była to notka wybuchowa, którą zamierzał przyczepić do swojego czoła. Nie tracąc zimnej krwi, Garret wykonał szybko kilka pieczęci i zamienił się miejscami ze swoim klonem. Po wybuchu z shinobiego zostały tylko strzępy. To nie była zwykła notka wybuchowa. Ktoś ją znacznie wzmocnił. Garret spojrzał na Kenshiro wyczekując odpowiedzi, której nie uzyskał. Zbyt zmęczony by myśleć, użył swojego Kekke Genkai i z łatwością odszukał resztę drużyny. Po odsapnięciu ruszyli w ich stronę. Fusae. &Kageru &Kazan & Kenji & Kiyohisa &Shadou Miroku spojrzał na Fusae i Kazana po czym przeniósł wzrok na biednego chłopca. Na jego twarzy widać było grymas bólu, a jego twarz była mokra od zimnego potu. Spojrzał z powrotem na grupę towarzyszy i westchnął: - Macie racje, jestem taki głupi. Ściągnął z ramienia plecak i wyjął mapę świata. Rozwinął ją i pokazał wszystkim miejsce niedaleko Wioski Liścia. - Tutaj się spotkamy. Do wioski Broni pójdę tylko ja i Kageru. Damy sobie radę. Wy odszukajcie Kenshiro i Garreta i udajcie się w tamto miejsce. Zostawiam wam mapę. Ja dam radę tam dotrzeć nawet bez niej. Opiekujcie się chłopakiem – powiedział Miroku po czym zwinął mapę i podał ją Kenjiemu. Wstając, wyszeptał do niego: - Opiekuj się wszystkimi. – po czym głośniej dodał – Wiec do zobaczenia w Konoha. Nie martwcie się. Obiecuje że wrócimy cali i zdrowi. Po tych słowach ruszył biegiem w stronę lasu, a Kageru za nim. Wkrótce spotkaliście Kenshiro i Garreta. Obaj byli zmęczeni, a na ich ciałach pełno było zadrapań. Szybko wymieniliście się zdobytymi wiadomościami. Nie było w końcu czasu na pogaduszki. Los chłopaka leżał w waszych rękach, a raczej w waszych nogach. Koniec prologu Rozdział 1 Na drodze liścia Podróż trwała 3 dni. To dłużej niż zakładaliście. Kenji martwił się, że minął się z Miroku. Różne były powodu takiego opóźniania. Wydaje się że najważniejszym może być przymus niesienia rannego towarzysza, a właściwie dwóch. Przez pierwszy dzień podróży Shadou właściwie wlekł się z tyłu, a na wieczornym postoju zemdlał. Miał takie same objawy jak młody chłopaczek. I tak trzeba było nieść już dwóch zemdlałych towarzyszy. To był jednak tylko początek pecha. Drugiego dnia Fusae wpadła w gniazdo wielkich pszczół i zanim Kazan i Kenji je odgonili, to twarz Fusae wyglądała jak spuchnięta bania. Wieczorem kunoichi z Piasku poszła z Kenshiro po zioła lecznicze dla Fusae i natrafili na bandę ogromnych wilków ,z którymi sobie na szczęście poradzili, ale też nie bez większych ran. Apogeum nieszczęścia nastąpiło gdy obie kunoichi poszły się wykąpać w strumyku, rano trzeciego dnia. Nagle drużyna usłyszała krzyk dziewczyn. Kiyohisa i Garret jako jedyni odważni, albo lepiej powiedział głupi, pobiegli do nich. Okazało się, że kąpiące się dziewczyny przestraszył wąż pływający w wodzie. Kiedy dwójka shinobich stanęła na brzegu z pytaniem „co się stało”. Zostali tak zmasakrowani, że trzeba było czekać kilka godzin, zanim będą mogli iść o własnych siłach. ( ) W taki oto sposób drużyna, zmęczona i obolała, rozbiła prowizoryczny obóz w wyznaczonym miejscu. Rozpalono ognisko i rozłożono śpiwory. Jak każdej nocy pierwszą wartę trzymała Fusae z Garretem. Dziewczyna była z tego bardzo niezadowolona. Znacznie bardziej wolała by trzymać wartę z Kenjim, sam na sam w piękną noc. Zwłaszcza taką jak ta, z jasno świecącym księżycem na głowami, ale niestety trafił się jej Garret, który dodatkowo bał się temperamentu swojej towarzyszki od czasu sytuacji ze strumyka. Dwie godziny minęły spokojnie, chociaż nudno według przekonania Fusae. Wartę po nich przejęli Kenshiro i Kiyohisa. U nich też było spokojnie. Ostatnią wartę trzymali Kenji i Kazan. Mniej więcej o wilczej godzinie usłyszeli szelest krzaków... Rano, gdy cala drużyna się już obudziła, wszyscy ujrzeli pochłoniętych w rozmowie Kenjiego, Kazana i Miroku. Gdy ci zauważyli że reszta się budzi, przerwali rozmowę i podeszli do nich. Na twarzy Miroku pojawił się wymuszony uśmiech: - Przepraszam, że tak długo musieliście na mnie czekać. Później wam to wyjaśnię, teraz nie mamy czasu. Jest jakaś szansa, że dostane jakieś śniadanie? Nie jadłem nic od wieków – gdy powiedział ostatnie zdanie, jego brzuch potwierdził je głośnym burczeniem. Miroku zarumienił się lekko.
__________________ you will never walk alone |
25-03-2008, 14:30 | #130 |
Reputacja: 1 | Cieszył się ze spotkania z towarzyszami. Szkoda było tylko tego, że nie mieli czasu dłużej pogadać. Musieli wyruszyć w podróż. Znudzony tym wszystkim ruszył ze swoimi towarzyszami. Pierwszy dzień podróży minął mu spokojnie. Tylko ten cały Shadou zemdlał, a Fusae miała strasznie opuchniętą twarz. Pewnie miała bliskie spotkanie czwartego stopnia z pszczołami. Niestety, drugiego dnia zachował się szlachetnie, acz głupio. Usłyszał krzyki kobiet więc pobiegł razem z Kiyohisą żeby sprawdzić czy ktoś je atakuje. Okazało się, że nie było żadnego większego zagrożenia. - Co się stało? – zapytał się. Nie widział nigdzie nic niebezpiecznego. Nagle kobiety wstały. Popatrzył na ich miny i nagle domyślił się, że w niebezpieczeństwie to jest on, a nie te dziewczyny. - Kiyo. Wydaje mi się, że to czas na wianie – rzekł powoli drżącym głosem. Kobiety wyleciały nago prosto na nich. Garret odwrócił się i pobiegł przed siebie. Niestety, znowu potwierdziła się stara prawda, ze kobieta kiedy wpadnie w szał osiąga większą siłę niż Legendarny Sannin. Starał się jak mógł, ale i tak go dopadły. Był dżentelmenem wiec nie oddał ani jednego ciosu. Na koniec poczuł, że leci i wylądował na drzewie. Osunął się z niego bezwładnie i spojrzał na swoich towarzyszy. - Niech to. Ci jounini są naprawdę mocni. Patrzyli się na niego jakoś dziwnie. - A może to chuunini? Dalej się patrzyli. - No dobra. Potknąłem się o korzeń i trochę się poobijałem. Kiyohisa świadkiem. W końcu jednak ruszyli dalej i mógł zapomnieć o tej głupiej przygodzie. Najpierw musiał przez kilka godzin być niesiony przez innych. Nogi miał jak z waty i co rusz się przewracał. W końcu rozbito obóz w którym miał szansę odpocząć. Niestety, musiał najpierw odwalić swoją wartę z Fusae. Boleśnie odczuwając na sobie moc kobiety postanowił z nią nie rozmawiać . Jeszcze by go zabiła biustem. Tylko kiedy usiadł rzucił do niej okazjonalne - Cześć. I wrócił do czytania. Siedział cicho i spokojnie. Rozmyślał o swoim bracie i Keitaro. O co mu chodziło? Mówił, że jego brat żyje, ale mógł to powiedzieć aby Garret miał fałszywa nadzieję i nie ścigał go więcej. I dlaczego ANBU nie pozwoliło mu zobaczyć ciała? Jasne było, że ta sprawa śmierdziała. Jedynym cennym źródłem informacji może być Keitaro. Tylko gdzie on jest? Skoro nawet ANBU go nie odnalazło to jak on może? Ta tajna organizacja to był jedyny trop prowadzący do Keitaro. Nagle uświadomił sobie coś strasznego. To było tak nagłe i niespodziewane, że aż siedział przez chwilę w bezruchu niezdolny do wypowiedzenia choćby jednego słowa. "Przeczytałem ostatnia stronę –pomyslał zdenerwowany spoglądając już tylko na tylną okładkę – Muszę wypożyczyć następny tom. Tylko gdzie jak znajdę bibliotekę? Ksoo. Ksoo. Ksoo. To najgorszy dzień mojego życia. " Schował w twarz w dłonie. W końcu wziął się w garść. No dobra. Jak ci nie będzie przeszkadzać to sobie chwilę potrenuję – zwrócił się do Fusae już całkiem spokojny. Poszedł gdzieś na bok i ćwiczył taijutsu wyprowadzając kolejne ciosy na drzewo. Trzeba przyznać, że nieźle je poobijał aż w końcu skończyła się jego warta. Zanim poszedł spać powiedział jeszcze do Fusae: - Przepraszam za moje głupie zachowanie z tą książką. Jestem chyba po prostu przemęczony. Muszę iść spać zanim znowu coś palnę. I ładne włosy – rzucił jeszcze na koniec komplement. Właściwie to w jego mniemaniu nie były aż takie ładne, ale dobry komplement pomaga w topieniu lodów. Ruszył do namiotu i przespał resztę nocy bez żadnych snów. Po przebudzeniu zobaczył, że Kazan, Kenji i Miroku rozmawiają ze sobą o czymś. Skończyli jednak kiedy na nich spojrzał. Miroku odezwał się: - Przepraszam, że tak długo musieliście na mnie czekać. Później wam to wyjaśnię, teraz nie mamy czasu. Jest jakaś szansa, że dostane jakieś śniadanie? Nie jadłem nic od wieków. - Nic nie szkodzi. Śniadanie to całkiem niezły pomysł. Ja jednak nie jestem specjalnie głodny. Wstał, wykonał kilka przysiadów i ziewnął wyłamując palce. - Poczekajcie chwilę. Zaraz wracam. Szybko wyszedł z namiotu zabierajac swój ekwipunek. Odnalazł gdzieś w okolicy jezioro. Wypatrywał ryb w wodzie i rzucał w nie kunai. Potem zabierał kunaie z rybami. Kiedy już uzbierał wystarczającą ilość ryb ruszył z powrotem do obozu. Rozpalił ognisko i zaczął piec ryby nad nim. Potem zawolał towarzyszy: - Chodźcie. Śniadanie gotowe. Sam zjadł tylko jedną usmażoną rybę. Potem zwrócił się do Miroku: - Z drugiej strony masz czas na śniadanie, a nie masz czasu żeby nam powiedziec o co chodzi? Mogłbyś przynajmniej powiedzieć na jaki temat rozmawiałeś z Kazanem i Ken-chanem. Ostatnio edytowane przez wojto16 : 02-04-2008 o 19:14. |