Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-01-2008, 22:55   #41
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Cassia po kilku godzinach warty przysnęła. Rano na szczęście jako pierwsza się zbudziła. Gdy spostrzegła, że nikt jej nie zmienił w nocy trochę się przeraziła swoją niedbałością, ale jak to się mówi: nikt nie widział, to nikt pretensji nie ma. Przeciągnęła się, tak by rozruszać wszystkie kości, które lodowaty wiatr w nocy dobrze przewiał i rozejrzała się. Wtedy to przykucnął koło niej Jon.
-Powiesz mi wreszcie czego chcesz i czy może wiesz coś czego nie chciałaś powiedzieć... bo to co nam mówiłaś wczoraj nie było ani składne ani sensowne w porównaniu do tego co żądałaś. Wykrztuś to z siebie mała co jeszcze nam nie powiedziałaś oraz powiedz coś o sobie.. – Jon zrobił krótką pauzę – Póki jesteś w Combat 125 wszyscy musimy Ci ufać, a Ty nam. A co za tym idzie mówić wszystko i wiedzieć z kim mamy odczynienie...
Nie mówił głośno, wprost szeptał. Czekał na odpowiedź.
Cassia spojrzała na niego i analizowała, co takiego mówiła dnia poprzedniego, a czego nie. Spojrzała na Jona, potem przeniosła wzrok na Yriego, który niewątpliwie przysłuchiwał się rozmowie.
- Nie mam nic do ukrycia. – dziewczyna odwróciła głowę i zeskoczyła z korwety.
- Proponowałam by odbić tą dziewczynę. Skoro przedsięwzięto się zebrania większości grup anarchistycznych z okolicy, to raczej pewne jest, że to było coś ważnego. Zresztą już mi przeszła złość i potrzeba zrobienia czegoś, co i tak do zrobienia taką garstką ludzi nie jest możliwe. Obecnie chce by mnie Christianus nauczył latać… no i opowiedział jak to jest, walczyć na niebie. – dodała już ciszej. Rozejrzała się ponownie po ludziach z Combat 125.
- Jeśli nie wiecie co robić dalej, to ja proponuję pójść do wschodniej dzielnicy rodu Servi po stornie Fineańskiej. Całkowicie wolny rynek, Servia czerpie duże korzyści za możliwość wejścia, a rynek zostawia swojemu losowi. Zresztą jak to u Fineańczyków, zero prawa. Macie korwetę, którą można przy pomocy Foxa mocno odchudzić i coś z niej sprzedać. Mundur po martwym pilocie, a i pewnie masę innego złomu w tej waszej bazie trzymacie. Pohandlujecie, a ja tymczasem dowiem się jakiś nowinek z świata. Może gdzieś jakaś batalia się szykuje i złomu po rozbitych okrętach będzie niemało. Nie wiem, nie mam pojęcia czy uda się coś pożytecznego dostać, ale warto spróbować. Tak jest moja opinia.- dziewczyna podeszła do Christianusa – to jak, opowiesz mi jak to jest, tam u góry – wskazała na niebo. – Wczorajszy lot korwetą był za krótki by się nacieszyć i zbyt monotonny by wiedzieć jak to jest w szale bitewnym. – uśmiechnęła się do byłego admirała.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
Stary 23-01-2008, 10:12   #42
 
Christianus's Avatar
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
-. Jeśli nie wiecie co robić dalej, to ja proponuję pójść do wschodniej dzielnicy rodu Servi po stornie Fineańskiej. Całkowicie wolny rynek, Servia czerpie duże korzyści za możliwość wejścia, a rynek zostawia swojemu losowi. Zresztą jak to u Fineańczyków, zero prawa. Macie korwetę, którą można przy pomocy Foxa mocno odchudzić i coś z niej sprzedać. Mundur po martwym pilocie, a i pewnie masę innego złomu w tej waszej bazie trzymacie. Pohandlujecie, a ja tymczasem dowiem się jakiś nowinek z świata. Może gdzieś jakaś batalia się szykuje i złomu po rozbitych okrętach będzie niemało. Nie wiem, nie mam pojęcia czy uda się coś pożytecznego dostać, ale warto spróbować. Tak jest moja opinia.- dziewczyna podeszła do Christianusato jak, opowiesz mi jak to jest, tam u góry – wskazała na niebo. – Wczorajszy lot korwetą był za krótki by się nacieszyć i zbyt monotonny by wiedzieć jak to jest w szale bitewnym. – uśmiechnęła się do byłego oficera.
-Walczyć tam na górze?-zapytał Christianus-To tak jakby uścisnąć dłoń śmierci. W jednej chwili jesteś tam na górze, wolna i niezależna a zaraz spadasz razem z wrakiem statku na którym miałaś cholerne nieszczęście lecieć. A potem...-głos Wainwrighta na chwilę się załamał-...a potem leżysz w szpitalu zapomniana przez świat z jakimś gównem zamiast ręki.-powiedział wskazując na mechaniczną protezę prawej kończyny.-Jestem w tej grupie, bo tu nikt mnie nie zostawi na pastwę losu, przywalonego grozem i złomem. Bo tu mam przyjaciół. No i oczywiście zemsta na moim byłym dowódcy też wchodzi w rachubę.-dodał, uśmiechając się przez załzawione oczy.-Jeśli znajdę tego gnoja to na jego martwym ciele wyryję mu tą oto szablą...-rzekł wyciągając ze świstem szablę ułańską z pochwy-..."Dreadnought". Tego dnia straciłem wszystkich moich ludzi. Śnią mi się po nocach i nawołują do tego abym ich pomścił. Tak naprawdę zabiłbym się, bowiem nie mam prawa bezczelnie żyć, gdy moja załoga już dawno gryzie piach, ale wiem że moja śmierć nic nie da. Chcę pokoju, bo latanie to świetna sprawa uwierz mi.-powiedział chwytając dziewczynę za ramiona.-Ale gdy nikt nie strzela, nikt nie woła o pomoc, nikt nie słyszy syku odpalanych rakiet...-zakończył puszczając Cassie.
Rozejrzał sie po zespole, tak czujnie go teraz słuchającym.
-Idę przygotować statek.-rzucił do świata jako całości.
Po czym odszedł ocierając ukradkiem łzę z policzka.
 

Ostatnio edytowane przez Christianus : 23-01-2008 o 10:18.
Christianus jest offline  
Stary 23-01-2008, 13:10   #43
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Jon widząc że już wszyscy wstali zeskoczył z korwety, usiadł na Rosomaku i zaczął odprawę oddziału Combat 125.
-Ja, Szczur oraz dziewczyna idziemy na spotkanie z informatorem, wrócimy pewnie szybko. Reszta pod pieczą Christianusa jedzie Rosomakiem poszukać mniejszych grup i nawiązać z nimi kontakt, może umówić spotkanie. Tymczasem Rudy i Sam zostają w kryjówce – zwrócił się do dwóch podwładnych – Jakby odkryli kryjówkę, w co wątpię, rozdzielacie się żeby poinformować obydwie grupy, będziemy wracać stałą trasą...
Jon zeskoczył z maszyny i wygrzebał z skrzynki starą poniszczoną książkę bez dużej części stron. Był to rarytas i Jon z żalem się z nią rozstawał, jednak informacja musi mieć cenę. Na koniec odprawy dodał zapytanie:
-Komu brakuje amunicji? Ile i jakiej? Może po spotkaniu z informatorem zejdziemy do naszej mniejszej kryjówki, bo tutaj to cholera tylko magazynki do pistoletów zostały... Do Finei skoczymy jutro jeśli dobrze pójdzie.
Rzucił też srogie spojrzenie Szczurowi jakby chciał powiedzieć: -Tylko teraz bez żadnych numerów.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 23-01-2008, 15:15   #44
 
Christianus's Avatar
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
-Możemy wziąć korwetę zamiast "rosomaka"? Przeszukamy większe połacie terenu i szybciej wrócimy, może nawet dzięki gnatom zamontowanym na "Grzmocie" uda nam się rozwalić jakiś oddział.-zapytał Wainwright siedzący okrakiem na potężnym, betonowym klocu z którego wystawały zbrojenia.-I właściwie został mi tylko jeden nabój do granatnika w mojej M17-tce. Dasz radę to załatwić?-dorzucił uśmiechając się do Yriego.
 

Ostatnio edytowane przez Christianus : 23-01-2008 o 19:47.
Christianus jest offline  
Stary 23-01-2008, 15:30   #45
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Jon zamyślał się chwilę poczym odparł:
-Wolałbym żebyście pojechali Rosomakiem, jeśli mamy w najbliższym czasie użyć korwety do ważniejszej misji lepiej by nie pojawiały się o niej pogłoski. Do granatnika... może coś znajdę, przy okazji pewnie będzie tam ten smażony szczur który w połowie przygotowania ostano musieliśmy zostawić...
Dowódca Combat 125 zaśmiał się lekko pod nosem, naciągnął błękitną chustę na twarz, założył kaptur i wraz z Szczurem oraz Cassią wyszedł z bazy. Po chwili cała trójka oddaliła się od niej przemykając w cieniu budynków. Jon prowadził. Byli już daleko od bazy, wnet Jon znieruchomiał, zamknął oczy. Po chwili otworzył i lekko zdenerwowany rzekł:
-Wycofać się, na przeciwko jest cholera zasadza...
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 23-01-2008, 16:57   #46
 
Khaes's Avatar
 
Reputacja: 1 Khaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnie
Szczur wyrwał się z rozmyślań gdy usłyszał głos admirała.
- I właściwie został mi tylko jeden nabój do granatnika w mojej M17-tce. Dasz radę to załatwić? – Christianus uśmiechnął się do chłopaka, a ten pokiwał wolno głową.
- Jeżeli po drodze napatoczą się jakieś zwłoki, to jak będzie czas mogę poszukać naboi.
Gdy Jon zarządził wymarsz Yri powlókł się wolno za nim, dziwnie milczący. Szedł na końcu – Obserwował Cassie, choć myślami był zupełnie gdzieś indziej.
Nagle wszyscy stanęli, a Szczur wpadł na dziewczynę zdezorientowany.
- Co do… - Zaczął już, ale przerwał mu Jon.
-Wycofać się, na przeciwko jest cholera zasadzka...
Chłopak rozejrzał się szybko poczym spojrzał na Jona.
- Dużo ich? Może powinniśmy zabawić się w snajperów? – Powiedział i wskazał podbródkiem jeden ze zrujnowanych piętrowców.
 
Khaes jest offline  
Stary 23-01-2008, 17:56   #47
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Możemy wziąć korwetę zamiast "rosomaka"? Przeszukamy większe połacie terenu i szybciej wrócimy, może nawet dzięki gnatom zamontowanym na "Grzmocie" uda nam się rozwalić jakiś oddział.-zapytał Wainwright siedzący okrakiem na potężnym, betonowym klocu z którego wystawały zbrojenia.-I właściwie został mi tylko jeden nabój do granatnika w mojej M17-tce. Dasz radę to załatwić?- dorzucił uśmiechając się do Yriego.
- Wspaniały pomysł, będą do nas strzelać koledzy anarchiści biorąc nas za korwetę Cephei i patrole Cepheiańskie które przeszukują niebo w poszukiwaniu zaginionej jednostki. Jak dobrze pójdzie, pożyjemy godzinę, może dwie zanim ktoś nas zestrzeli.- Dead Eye Fox odparł ironicznie. Jego poczucie humoru często bywało równie ponure jak przydomek.
John zamyślał się chwilę poczym odparł:
- Wolałbym żebyście pojechali Rosomakiem, jeśli mamy w najbliższym czasie użyć korwety do ważniejszej misji lepiej by nie pojawiały się o niej pogłoski. Do granatnika... może coś znajdę, przy okazji pewnie będzie tam ten smażony szczur który w połowie przygotowania ostano musieliśmy zostawić...
Chwilkę później John, Szczur i Cassia wyruszyli…Fox puszczając kółka z dymu spoglądał za oddalającą się trójka, do czasu, aż wyszli z pola widzenia Foxa. Wtedy zwrócił się do Christianusa.Dobra nieustraszony wodzu. Prowadź...Znaczy się chyba ty będziesz prowadził rosomaka, co?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 23-01-2008, 19:46   #48
 
Christianus's Avatar
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
Chwilkę później John, Szczur i Cassia wyruszyli…Fox puszczając kółka z dymu spoglądał za oddalającą się trójka, do czasu, aż wyszli z pola widzenia Foxa. Wtedy zwrócił się do Christianusa. – Dobra nieustraszony wodzu. Prowadź...Znaczy się chyba ty będziesz prowadził rosomaka, co?
Wainwright nie odpowiedział, tylko dał sygnał Foxowi że ruszają. Nie ogladając się za siebie wsiadł do pancernego wozu i poczekał na kompana. Gdy ten już się załadował, Christianus odpalił silnik. Głośny warkot przetoczył się przez ruiny. Chwilę później "rosomak" pokonywał kolejne przecznice w poszukiwaniu ocalałych. Nie było nikogo. Żadnej żywej, buntowniczej duszy. Tylko mroźne ściany dawno zapomnianych budowli. Gdy po paru ładnych kilometrach Christianus miał ochotę już zawrócić, spostrzegł ze wzgórza lekko opancerzony transportowiec ze słabą eskortą w postaci piechoty.
-Fox, wsiądź z łaski swojej na działka i sprzedaj naszym Cepheiańskim kolegom trochę ołowiu.-powiedział powoli Wainwright-Szykuje się niezła balanga...
Były oficer poczekał aż Dead Eye zajmie pozycję, po czym ruszył pełnym gazem na przeciwnika przy akompaniamencie ogłuszających serii z karabinów CKM zamontowanych na wieży. Właściwie, to jest tu prawie jak na "Dreadnoughcie"-pomyślał Christianus.
 

Ostatnio edytowane przez Christianus : 23-01-2008 o 19:53.
Christianus jest offline  
Stary 23-01-2008, 20:25   #49
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
"Sam opieprza Szczura, a zachowuje się dokładnie jak on"- pomyślał Fox, po czym ze słowami.- Aye, Aye, kapitanie!
Wdrapał się do wieżyczki, położył dłonie na spustach i zaczął strzelać seria pocisków, najpierw kierunku piechoty, skupiając sie na tych uzbrojonych w coś cięższego niż karabiny, po czym posłał serię w keirunku transportera.
"Szkoda że dopalaczy nie udało się zainstalować. Nitro teraz bardzo by się przydało."- pomyślał, nie przerywając ostrzału.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 23-01-2008, 20:38   #50
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Cassia ruszyła za nowym szefem. Nie wiedziała, gdzie ją prowadzi. Co to za informator, ani jak długo będą szli. Zresztą lubiła chodzić, biegać i bawić się poznawaniem tego miasta, którego ulic czy przecznic nie dało się zapamiętać, bo każda była równie zrujnowana jak poprzednia. Przeszli już spory kawałek drogi, gdy Jon zatrzymał grupę. W tym momencie wpadł na nią Yri. Dziewczyna zaskoczona nagłym zatrzymaniem i zła na Yriego, że nie patrzy przed siebie, chciał już jakimś pretensjonalnym wyzwiskiem palnąć, ale Jon wszystko wyjaśnił, nim zdążyła coś sensownego w głowie ułożyć.
-Wycofać się, na przeciwko jest cholera zasadza...
Dziewczyna zmrużyła oczy i rzeczywiście, jakaś grupa ludzi tam była, ale czy to Cepheiczycy to potwierdzić nie mogła. Cofając się na rozkaz Jona, rozejrzała się za czymś przydatnym. I dostrzegła. Po lewej droga prowadziła na ów plac z kobieta aniołem, a po prawej był sporej wielkości budynek, pewnie fabryka.

- Szefie, spójrz tam – wskazała w stronę placu – tam było kiedyś zejście do podziemnego metra. Kilka miesięcy temu nie było całkiem zawalone i można się tamtędy dostać chociażby na drugą stronę tej grupy. Albo można też urządzić jakąś zasadzkę w fabryce – wskazała na sporej wielkości budynek. Jednocześnie spojrzała na Yriego szukając w jego oczach potwierdzenia jej słów. Cofać się, szkoda czasu jej było, wolała stoczyć walkę, albo ominąć wroga.
- Nie mam ani broni, ani umiejętności by bawić się w snajpera – dodała po chwili, przypominając sobie propozycję Szczura.

W tym samym czasie:

Rosomak przebijał się przez sterty gruzu, a miejsca nieprzejezdne mijał okrężną drogą. Poruszanie się takiego pojazdu w takim terenie było miejscami uciążliwe, ale nie niemożliwe. Wtedy też Christianus dostrzegł na wzniesieniu transportowiec przeciwnika. Fox usłuchawszy polecenia oddał kilka salw w tamtą stronę, co zaowocowało paroma trupami, sporom ilością odłupanego gruzu od ścian i nie mniejszym chaosem w szeregach wroga. Niestety, ku zaskoczeniu naszych przyjaciół, zza budynku sąsiedniego wyjechał lekko opancerzony pojazd szturmowy o napędzie gąsienicowym, tarasując tym samym drogę, po przeciwnej stronie pojawił się również tego samego typu pojazd i nie byli to Cepheiczycy! Tylko Fineańczycy barw Avilla. Dostrzegliście, że za tymi pojazdami przebiegła grupa ludzi, tak jakby chcieli was i od tyłu zajść. Zza ostrzelanego przed momentem wzgórza wychyliło się kilka innych pojazdów. Trafiliście na sporej wielkości przednią czujkę, która pewnie kilka kilometrów dalej za sobą ciągnęła poważne siły ofensywne. Niewątpliwie nieciekawa sytuacja, chodź nie bez wyjścia. Rosomak dzięki cudownej smykałce Foxa, potrafił z silnika wycisnąć niemałą moc. Staranować, rozjechać, to cacko niewątpliwie to potrafiło.

 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172