Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-11-2008, 16:22   #421
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Zirytował Mistress.. cóż gdyby nie powaga sytuacji zapewne gratulował by sobie w głębi serca. Poirytować Czarną Zorzę nie tylko nie było łatwe, w normalnych okolicznościach przyrody zapewne skończyło by się to dość jednoznacznie. Zapewne Barbak wąchał by już kwiatki od dołu. A on nie dość, że poirytował to jeszcze pewnie stał na nogach, no może nie tak pewnie jakby chciał, ale stał. Patrząc na to zupełnie inaczej czy aby przypadkiem nie powinien wąchać kwiatków od dołu?

W swoim wybuchu Almena dość ostro skrytykowała jego zielone ja. Czy go to ubodło? O dziwo tak. O dziwo obchodziło go to co uważali na jego temat inni. O dziwo interesowało go to w jaki sposób mówili na jego temat inni. A jeszcze bardziej zirytował go fakt, że zbeształa go właśnie w taki sposób, potraktowała jak gówniarza. W ten oto bardzo prosty sposób pozycja numer jeden na liście wrogów rasowych Barbaka uległa szybkiej korekcie.

Uzyskał jednak kilka cennych informacji. Ast, w sposób nie do końca świadomy pogrywał sobie z nimi. Nie do końca wszystko co się działo było jego grą, zatem nie do końca też winno się go obciążać wszystkim. Czymś na pewno, ale nie wszystkim. Zatem przynajmniej po części należały mu się przeprosiny. Tfu.... Ork zbeształ sam siebie.

Barbak cierpliwie wysłuchał słów jakie Czarna Zorza kierowała pod jego adresem. Po prawdzie to nie miał innego wyjścia. Kilkukrotnie zamierzał złapać cokolwiek co było by ciężkie, ostre i cisnąć tym w Almenę. Nie miało dla niego znaczenia czy w tej konkretnej chwili byłby to jakiś głaz, krzesło, topór czy nawet Fungrimm. Chciał aby w Almenę poleciało coś ciężkiego. Taki mały, chwilowy fetysz. Nie było jednak w okolicy jego rąk niczego co by się nadawało.... to znaczy było (Fungrimm) ale (zapewne na skutek matactw Almeny) jego zielone dłonie nie słuchały go. Stał zatem jak słup soli, słuchał steku bzdur, gotując się w środku. Czy dalej płakał? Nie! Wiedział już co zrobi. Doskonale wiedział!

Krótka, acz treściwa rozmowa z Palladine’em oraz to co usłyszał na przestrzeni kilku ostatnich minut wystarczyło mu w zupełności. Teraz był jednak czas działanie i Kejsi swą postawą ukazała mu gdzie winno być jego miejsce.

Czy był zagubiony? Ależ oczywiście. Czy wiedział co się dookoła niego dzieję? Zapewne nie do końca. Ale to też warunkowało w nim bardzo konkretne działanie. Jego zielone korzenie nie ułatwiały mu tego zadanie wcale to a wcale. To co teraz podszeptywało mu jego dziedzictwo krwi to złapać Maleństwo i powycinać w pień wszystkich, którzy uważają się za półbogów, mesjaszy czy demonich lordów. Bez względu na konsekwencje powyrywać wszystkie chwasty z tego Almenowego ogródka... tylko że chwastami nie koniecznie musiały być same rośliny... wypadało by aby w tym konkretnym przypadku przynajmniej jeden z ogrodników.... docelowo posłużył za nawóz dla roślinek.

Barbak jednak nie postąpił w sposób jaki dyktowało mu sumienie. Nie do końca. Omiótł szybkim spojrzeniem wszystkich zebranych. Spojrzał na Levina usiłującego zapanować nad artefaktem, jednak powstrzymał się od jakichkolwiek złośliwości. Spojrzał na Fungrimm’a, ale na niego w zasadzie mógłby nie patrzeć, rozumiał go i jego postępowanie w zasadzie w sposób, który wykluczał konieczność używania jakichkolwiek słów. Spojrzał na drowa i na chwil kilka zawiesił na nim wzrok. Zastanawiające było jak bardzo w obliczu zagłady można zmienić nastawienie do otaczającego świata. Czy przypadkiem on sam nie był kolejnym dowodem na to właśnie stwierdzenie.

Spojrzał w końcu na Ast’a. Na kogoś kogo nazywał przyjacielem, na kogoś kto był jego wrogiem, na kogoś kim gardził i zarazem szanował, może nawet podziwiał. Nie potrafił jednoznacznie określić się w stosunku do niego. Miał jednak na to jeszcze cztery dni. Mógł zatem jeszcze zastanawiać się do woli.

Tymczasem postarał się na chwilę złapać jego wzrok i skinąć mu delikatnie głowę. Ten jeden prosty gest w tej chwili musiał mu wystarczyć za wszystko. Tak za coś na kształt przeprosin jak i wyraz zrozumienia. Nie miał bladego pojęcia czy zostanie to poprawnie zrozumiane.
Gdy część zebranych wyraziła się jasno po której stronie grają i w czyjej drużynie orkowi pozostało stwierdzić tylko jedno:
– A pies Was wszystkich trącał!

Barbak uniósł zaciśnięte pięści w kierunku duetu A&A pokazując im niewerbalny doskonale znany wszystkim znak. Wykazał w ten sposób głębokie poszanowanie rozmówczyń oraz to gdzie ma w tej konkretnej chwili ich poglądy. Almenie chciał pokazać coś jeszcze, ale powstrzymał się ... na przyjemności wszakże trzeba sobie zasłużyć. Wyteleportował się.

Pojawił się przy świątyni właśnie w chwili gdy chimerka tresowała demoniczne wilki, podszedł do niej, przykląkł.
- Przepraszam!

Następnie bez słowa przeniósł się w do komnaty imienia mnóstwa posągów w przez którą przechodzili. Zapadł się w swej świadomości ponownie przyjmując postać smoka.

Swym pazurem możliwie delikatnie ukruszył jedną kolumnę. Baczył przy tym aby sklepienie nie zawaliło mu się na głowę. Gdy udało mu się dokonać powyższego, z delikatnością i wdziękiem ślimaka na bananie urąbał z obu stron kolumny znaczne jej części. Doprowadził w ten sposób do sytuacji, gdy w jego łapskach pozostał sporych rozmiarów „krążek”. Następnie z nim pod smoczą pachą wteleportował się do świątyni. Ułożył centralnie kamyczek i powrócił do własnej postaci.
Dumny z siebie ogłosił wszem i wobec.
- No to mamy ołtarzyk. Zachichotawszy zaczął drzeć się na Fungrimm’a. Rusz żyć! Marny ze mnie rzeźbiarz. Nie będę marnował kolejnego sztyletu. Wyskrob tu może jakieś ptaszki, kwiatuszki czy co tam innego? Masz doświadczenie w takich pierdułkach. Zrób jednak na nim coś pożyteczniejszego również. Wyżłób proszę miejsca gdzie będzie mógł płonąć ogień, symbol tej świątyni.

Z boku mogło by to wglądać na kolejny obrót o 180 stopni w wykonaniu orka Barbaka. Czy tak było czy nie, pokaże zapewne najbliższa przyszłość. Jednego jednak teraz Barbak był pewien kilku spraw. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego co jest najistotniejsze i czym winien się kierować. Zdawał sobie też sprawę za kim winien się opowiedzieć gdy nadejdzie dzień ostatecznej rozgrywki. Czy jednak gotów był zrobić to co zamierzał? Nie był do końca pewien.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 18-11-2008, 16:45   #422
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Wyraźnie udało mu się wkurzyć kolejnego demona. Był z siebie dumny. Jego piękna pierś aż się sama z siebie wypięła i dumnie prężyła swe szramy i dziary.
Był ZABÓJCĄ..... obecnie, w przyszłości i chyba też trochę kiedyś. Jakby nie zauważyła to na dodatek był też karłem. To była wystarczająca mieszanka by irytować wkurzać i denerwować wszystkich wokół. Skoro tam to jemu było w to graj!
- Moradina, który wykułeś przy Ditrojid nadal stoi i przetrwa
- Wystarczyło tak powiedzieć najpierw. Nie potrzebne są te wszystkie emocje. Tak więc zabieramy się do roboty
- Zielony a gdzie ty jesteś? Acha
– Odnalazł się w świątyni. Tuż obok krzątała się Kejsi z chordą wilków. One właśnie przypomniały mu Veriona. W sumie dla niego był nikim więcej niż tylko Bakłażanem. Ale przypomniała mu się ta noc gdy tu przybyli. Ile to czasu minęło... a świątynia nadal nie gotowa.

Przed nim stał kawał materiału doskonały na mały skromny ołtarzyk.
-Dobra to ja biorę na siebie ale zostanie nam jeszcze miejsce pochówku, czy też składowania Urn. Z tego co kojarzę to ma być miejsce gdzie mają płonąć znicze oraz być w miarę podziemia. Ale chyba w obecnych realiach nie wiem czy to jest do wykonania...
Może dobrym pomysłem byłoby umieszczanie tych urn w dziuplach drzew ewentualnie przyczepiać je by pięły się razem z drzewami??

Głośny plask musiał zwrócić uwagę bliskich
-Gadając cały czas o drzewkach, elfkach czy motylkach czuję się jakbym popełniał jakiś mezalians. A gdzie to są moje groty, kopalnie i ZŁOTO???

Zaczął przygotowywać narzędzia oglądając jednocześnie skałę. Przed oczyma miał już wstępny projekt. Przeplatały się nim elementy gwiazdy jedenastoramiennej oraz trójkątów. Nie miał zamiaru okaleczać skały. Chciał w nią wpleść wszystkie ornamenty tak by pełniły całoś. Znalazł miejsca, które wstępnie nadawały się na postawienie lampionów. Nie byłby sobą gdyby nie umieścił na pomniku delikatnych aluzji do wszystkich członków drużyny. Tych, których pamiętał dał od razu. O pozostałych musi pogadać z Asthem.
 
Vireless jest offline  
Stary 18-11-2008, 16:52   #423
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Levin gdy już się nacieszył swoim nowym kosturem (a chwilę to trwało) zwrócił się do Almankh, chyba po raz pierwszy w życiu nie tytułując jej "Pani".
"Almankh potrzebujemy Twojej pomocy z tego co Astaroth mówił do zniszczenia go potrzebne są trzy artefakty. Żywy Ogień, który mam ja, Wiatr Lodu który ma Kejsi i Twój łuk. Błagam Ciebie nie skazuj nas na pewną śmierć, użycz nam go. Obiecuje, że stanowczo sprzeciwie się wykorzystanie go w innym celu niż na chwałę światła. Błagam Ciebie jeszcze raz, pomóż nam."
Niezależnie od skutków modlitwy przeszedł do następnego punktu w swym planie.
"Drowie, znów nasze interesy są zbieżne, znów możemy się sprzymierzyć."
Niezależnie od tej rozmowy poszedł do przed ostatniego punktu swego planu poszedł do świątyni. W świątyni przeszedł przez wielką, wygryzioną dziurę w drzwiach i uważając by nic nie podpalić podszedł do Kejsi i Barbaka.
-Barbaku, co robimy? Nie ukrywam, że nie chce budować tego filaru. Według mnie trzeba się im przeciwstawić. Ja znam dwa sposoby, zniszczyć wszystkie filary zaczynając od tego.
W tym momencie wykonał delikatny ruch ręką trzymającą kostur w stronę drewnianych ścian.
-Potem trzeba zlokalizować pozostałe trzy. Druga opcja nie dopuścić do zniszczenia, którejś ze świątyń. W tym wypadku trzeba liczyć, że Almena jednak nie chce siebie unicestwić i sama nie pozwoli na zagładę całego świata. Ten sposób jest bardzo ryzykowny. Jeśli zaś chodzi o zniszczenie musimy połączyć siły. Ja, Ty, Funghrimm, Tev, Astaroth, drow. Musimy stanąć i walczyć! Wiem, że zawsze uciekałem ale wbrew pozorom potrafię więcej, potrafię naprawdę komuś zaszkodzić i to nie psychicznie. Funghrimmie, Tevie, Barbaku jesteście ze mną? Bez Was nie mogę zrobić nic.
Niezależnie od decyzji swoich towarzyszy pozostanie mu ostatnia rozmowa, najtrudniejsza. Levin wyszedł ze świątyni i wbił kostur koło siebie w ziemie, nie chciał być teraz uzbrojony.
-Astaroth! Chce porozmawiać.
Czekał na przybycie demona.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 18-11-2008 o 17:07.
Szarlej jest offline  
Stary 18-11-2008, 19:23   #424
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
- I know – Almena uśmiechnęła się słabo. – Ostatecznie, Chaos ma tendencje do kąsania ręki która go stworzyła. Zawsze tak było. Jesteś godzien. Godzien miana Pana Mgieł, godzien miana władcy Wymiaru Pustki, być może. Godność. Tego nigdy ci nie brakowało. Dlatego cię wybrałam. Jeśli kiedyś staniesz przeciwko mnie, będziesz godnym przeciwnikiem
- Mam nadzieję, że do konfrontacji między nami nigdy nie dojdzie... Jednak kto wie, co dla nas wszystkich gotuje przyszłość?


Słowa Azmaera sprawiły, że Astaroth szczerze się uśmiechnął. Poklepał lekko swojego przyjaciela po ramieniu

- Tu nie chodzi o to, że przegram. Wręcz przeciwnie: ja to zwyciężę, tak jak już wygrywałem wiele razy. Podstętem, dyplomacją, przekrętami. Zadbam, by wygrać zanim walka się rozpocznie. Lecz to nie zmienia faktu, że nie będę miał warunków by dalej sprawować opiekę nad mgłami w tym wymiarze. Dlatego, tę funkcję chcę powierzyć komuś kompetentnemu, komuś komu ufam. Inaczej mówiąc Tobie.

Następnie przeniósł się do Khemetry. Musiał ustalić kilka spraw, zanim stworzy plan działania

- Witaj, obrończyni światła. Mam kilka pytań odnośnie odbicia, jeśli nie masz nic przeciwko
-
-Czym ono jest dokładnie?
-
-Czy wszyscy w świecie pustki są przez nie uwięzieni?
-
-W jaki sposób dostałaś się pod jego wpływ?
-
-Czy istnieje metoda, by się z niego uwolnić?
-
-Czy da się zginąć będąc pod jego wpływem?
-
-Czy wpływa ono na upływ czasu?
-


Gdy tylko skończył rozmowę wyczuł wezwanie od kogoś z drużyny. Po energii Żywego Ognia rozpoznał, że to najpewniej Levin. Teleportował się więc tuż przed niego. Levin rozpoczął rozmowę

-Nie będę Astaroth owijał w bawełne, chce zniszczyć filary i uniemozliwić stworzenie tej sztucznej w utopi w której ciągle będą rządzić pseudobóstwa. Chcę również prosić Ciebie o pomoc o stanięcie po naszej stronie na przeciwko innym demonom. Pomożesz nam?

Astaroth zamyślił się na chwilę. Nawet jeśli uda zniszczyć się tą świątynię to nic nie będzie stało na przeszkodzie, by wybudowana została kolejna. Jedyną metodą zatrzymania kreacji nowego świata byłaby walka bezpośrednio z Almeną, a to nie leżało w jego interesach. Odpowiedział więc Levinowi

- Niestety, jednak nie stanę z wami ramię w ramię. Teraz, gdy zbliża się konfrontacja każdy powinien myśleć o swoich interesach. Spłaciłem wszystkie swoje długi oddając artefakty, długi jakie siły bieli posiadały u mnie zostają anulowane. Nie mamy wobec siebie więcej zobowiązań i teraz nadeszła chwila gdy musimy działać oddzielnie. Nie pomogę wam w tym akcie wandalizmu, ale i nie będę przeszkadzał. Zajmę się teraz swoimi sprawami, a wy działajcie jak wam wolna wola podpowiada
-Jednak jeśli zaczniemy niszczyć Filary zaczniemy od tego, który wybudowaliśmy wtedy są dwie opcje. Pierwsza uda nam się zniszczyć Filary i wszyscy będą żyć dalej. Druga Filary nie będą kompletne i świat zostanie zniszczony. Jednak jeśli nie chcesz nam pomagać to zrozumiem to i dziękuje za niestanięcie po stronie przeciwnej. Mam jeszcze jedną prośbę, czy pomógłbyś nam przedostać się do pozostałych wymiarów?


Astaroth wzruszył ramionami

- Nie widzę żadnych przeszkód. Jeżeli amulet ma moc otwierania bram to droga wolna, jednak pamiętaj o swojej obetnicy! Za cztery dni, w miejscu gdzie wszyscy się spotkaliśmy. Nie waż mi się zginąć do tego czasu...
-Ani Ty demonie nie waż mi się zginąć, chcę być tym który Ciebie pokona.


Levin uśmiechnął się mimowolnie

-Dziękuje Ci za całą pomoc. Do zobaczenia za cztery dni.

Astaroth również odpowiedział uśmiechem. Już za cztery dni konfrontacja... Cokolwiek się zdaży, zrobi wszystko by zwyciężyć!
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 18-11-2008, 20:59   #425
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Zostały 3 dni

Barbak; Zmyślny ołtarz z podstawy kolumny powstał! Genialny pomysł!
Kiedy docierasz z nim pod świątynię, ze zdumieniem zauważasz masę wilków, które wygryzają w drzewach okna, drzwi i schody! Pechowo, twój smoczy wizerunek natychmiast przykuwa ich uwagę, świecące ślepia gapią się wrogo na ciebie.
Jest tam też Kejsi. Jakąś komendą odwróciła uwagę wilków od ciebie, wilki wróciły do wygryzania okien i drzwi, a skończywszy, czmychnęły w las.
Pojawił się przy świątyni właśnie w chwili gdy chimerka tresowała demoniczne wilki, podszedł do niej, przykląkł.
- Przepraszam!
Kejsi spojrzała na ciebie smutnym, nijakim spojrzeniem.
- Nie musisz, przestań – uśmiechnęła się słabo. – Idę po muszle.
Zniknęła.
Umieściłeś ołtarz w świątyni.

Funghrimm; No! Mistrz przy pracy! Świątynia mnie mogła mieć lepszego rzeźbiarza! Wzory i miejsce na znicze powstają w oka mgnieniu. Teraz widać, że to świątynia! Twoje kunsztowne dzieło dodaje temu szaremu miejscu uroku, blasku i charakteru!
Wpadasz na genialny pomysł, ze urny można by chować w dziuplach dzrzewa-świątyni albo jakoś hm wieszać je na gałęziach czy coś...? Dobre, dobre!

Levin;
"Z tego co Astaroth mówił do zniszczenia go potrzebne są trzy artefakty. Żywy Ogień, który mam ja, Wiatr Lodu który ma Kejsi i Twój łuk. Błagam Ciebie nie skazuj nas na pewną śmierć, użycz nam go.”
Cisza.
„Nie mogę” – padła miażdżąca odpowiedź.
Że co?! T_T
„Ten łuk jest częścią mojej duszy, mojej energii – wyjaśniła spokojnie. – Kiedy traci bliski kontakt ze mną, znika. W rękach Veriona działał tylko dlatego, że energia Bieli starła się z energią chaosu jego jestestwa, wyzwalająca potężną energię. Tylko ja mogę strzelać z tego łuku, tak, by był efektywny. Stanę u waszego boku, jeśli tego pragniecie – obiecała.”
Po chwili zamyślenia dodała:
„Tylko ja... albo Ray`gi. Drow z ramieniem z demonicznej energii. Jeśli ujmie tą ręką mój luk, powinien być w stanie utrzymać jego moc. Jeśli zechce, oddam mu swój łuk!”.


Astaroth;
Udałeś się do Khemetry.
- Witaj, obrończyni światła. Mam kilka pytań odnośnie odbicia, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Oczywiście że nie – uśmiechnęła się serdecznie.
- Czym ono jest dokładnie?
- Tego nikt nie wie. To istota. Ma świadomość, to jedno jest pewne. Tak jak Mgły Chaosu. Chociaż nie żyją sam z siebie, nie reagują ani nie działają bez rozkazu, to jednak po śmierci Mistress samoczynnie ją wskrzeszają. Więc wiedzą. Więc są żywe. Tak samo Odbicie. To bariera, która bez rozkazu zatrzymuje pewne energie, innych nie. Ale nikt nie wie jak ono działa. Od wieków to tajemnica.
- Czy wszyscy w świecie pustki są przez nie uwięzieni?
- Uwięzieni? – zdziwiła się. – Nie. To nie jest fizyczna bariera. To niematerialny twór wysysający daną energię ze wszystkiego co ma w zasięgu. Może wysysać rozum, uczucia, życie, śmierć. Szybko albo bardzo powoli. Możesz nie zauważyć, że byłeś w zasięgu Odbicia. Może umrzeć kiedy tylko się w nim znajdziesz. Ale nie, Odbicie nikogo nie więzi. Ono tworzy. Tak jak Mgły tworzą demony i są życiodajną siłą dla twego rodzaju, jak Biała Gwiazda emituje Światło, tak Odbicie utrzymuje Wymiar Pustki jako całość. To Odbicie pozwala żyć istotom w tamtym nieprzyjemnym świecie, odbierając im to, co by je zabiło, dając im to, z czym są w stanie egzystować, jakkolwiek dla Takich Jak Ty taka egzystencja wygląda.
Spojrzała ci w oczy.
- Oni będą bronić swego Odbicia. To ich Matka. Ich Mistress.
-W jaki sposób dostałaś się pod jego wpływ?
- Idąc do Wymiaru Pustki. Po prostu. Wychodząc z Wymiaru wychodzi się spod wpływu Odbicia. Poza jego zasięgiem, Odbicie nie działa.
Westchnęła.
- Ze śmiertelnymi ranami uciekłam do Wymiaru Pustki. Tam umarłam. Dlatego Odbicie miało nade mną władzę.
- Czy istnieje metoda, by się z niego uwolnić?
- Ono nie więzi – odparła znów, wyraźnie przyjaźnie nastawiona do Odbicia. - ...Byłeś tam? W Wymiarze Pustki? Nie martw się. Odbicie już cię nie widzi, tutaj. Tam, W Wymiarze ustki, nie ma sposobu, aby przed nim uciec. To niewykonalne.
-Czy da się zginąć będąc pod jego wpływem?
- Oczywiście. Istoty w Wymiarze Pustki umierają. Odbicie jest jak.... – zastanowiła się. – Jest wszystkim w tamtym wymiarze. Działa stale i bez przerwy. Będąc w Wymiarze Pustki nie można być poza Odbiciem. Odbicie zniekształca rzeczywistość, oraz to, w jaki sposób istoty ją odbierają. Tak działa. Tam w Wymiarze Pustki, nic nie jest białe ani czarne. Nikt nie wie, co go otacza. Miliardy alternatywnych rzeczywistości przenikają się stale i bez przerwy we wszystkich planach astralnych. Tę właściwość odbicia Mistress chce wykorzystać tworząc Piąty Wymiar.
- Czy wpływa ono na upływ czasu?
- Możliwe. Na pewno na to jak odczuwasz upływ czasu. Ale czas nie stoi tam w miejscu. To iluzja. Jak wszystko w Wymiarze Pustki. Tam wszystko jest względne. Wszystko zależy od tego co zabierze ci Odbicie kiedy pod nie wstąpisz. Nic, dużo, wszystko?....

Kejsi; Wracasz z muszelkami. Podziwiasz pracę dwarfa i ścierasz muszelki na proszek, który można podpalać!

Wszyscy; Na niego pojawia się znów dziwny promień! Tym razem trafia on w ziemię, kilkadziesiąt metrów od waszej świątyni!
„How was it?”
“Too far away, darling”.
“We did our best”
“Any suggestions?”
“Niech ją obniżą. Jest zbyt wysoka na tę szerokość.”

- Świątynia musi być niższa o kilka metrów – słyszycie głos Mistress w myślach. – Ci w Wymiarze pustki nadal jej nie widzą. Przytnijcie trochę wierzchołki drzew! Dodajcie więcej symboli Bieli lub Chaosu!”

* * *
The Angel of Death by ~Tavia-chan on deviantART

Minął kolejny dzień.
Biała gwiazda nadal świeci nad Wolf Pack Island, ale trwa w miejscu. Nie było zachodu, nie było wschodu.
Ludzie skończyli prace nad statkiem, by uciec z wyspy. Wilki szwendają się po mieście i lasach, zabijając tych, którzy pozostali w głębi wyspy.

Wojowniczkom Światła, Almanakh i Kejsi, udało się przemówić do istot Bieli w planie materialny. Przekonały wojowników Bieli, że chaos rzucił klątwy na świątynie, stąd trzeba je wyburzyć, i będzie je można kiedyś odbudować. Dzieci Bieli wspólnymi siłami zabrały się za burzenie „skażonych” monumentów. Dzięki takiej strategii nie będzie ofiar, budowle zostaną zniszczone bez obaw że ktoś pozostał w środku, a całą sprawa wzmocniła tylko wiarę w Biel i jedność wśród dzieci Światła, które wspólnymi siłami po raz kolejny „podjęły walkę z chaosem”!
Niestety, nie wszystkich udało się przekonać. Niewierzące niedobitki nie chciały brać udziału w „tępieniu chaosu”. Świątyniami tychże zajęła się Mistress. Alamankh i jej wojownicy Światła mieli zaś za zadanie dopilnować by podczas tych egzekucji świątyń nie było ofiar. Co, oczywiście, oznacza wieczną pogoń za Mistress i walkę z czasem.

*
- Chaos i klątwa na świątyniach...? Pfeh! Mistress i Nowy Shabrnaido? Kto w to uwierzy? Demonów NIE MA w tym Wymia... co to było...?
*
Otworzą Bramę...
Ivjidia-haps-hapsss...
Będą próbowali... otworzyć Bramę...
Hm! ;3
*
- Proszę, musicie uwierzyć! Chaos, demony, one są tutaj...!
- Odejdź, szaleńcze...!
- Zabierz go tąd!
*
Statek z Wolf Pack Island odbił od brzegu, zostawiając na plaży wiele trupów. Wychudzonych, zniszczonych dziwnymi chorobami, pokąsanych przez wilki trupów. Załoga nie wyglądała lepiej. Każdy bał się o własne życie, połowa marynarzy była opętana histerią, inni z głodu i strachu skradali zmysły i po byle kłótni chwytali za broń.
Kiedy statek wypłynął na ocean, niebo zaszło nagle ciemnymi chmurami, a wyspa Zniknęła w mroku. Jedynym białym światłem był błysk potężnej błyskawicy.
*
Otworzą Bramę...
Skoro taka ich wolna wola...
Równowaga...
Im słabsza, tym lepiej dla Filarów.
Oni chcą...
Let them. It`s that what their free will tell them to do, let them, darling. Tak samo było na pustyni. Na pustyni w ruinach Świątyni Przybycia.
*

[media]http://www.youtube.com/watch?v=B4KKBH38kOM[/media]


* * *
~filmik, 1:57 – 2:10 - OMG! XD To normalnie jak scena z TJT1, której nie było, kiedy drużyna spotyka po raz pierwszy Astarotha – był więźniem, miał iść na śmierć, egzekucja i te sprawy [a śliniłam się gah!]. A tu gdzieś w planie widmowym; siup, da surprise, ahoj, yo! XD Hey there sugar, I`m da Mistress, you`re da chosen one, don`t die, lets spread some chaos, yay! ~_^
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 19-11-2008, 16:38   #426
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Babrak z uwagą przyglądał się pracy swego brodatego przyjaciela. Karzeł rozłożył się ze swymi narzędziami, bacznym okiem zaczął oglądać to, nad czym przyjdzie mu pracować. Blask w jego oczach powiedział orkowi że jakaś (chora) wizja zapewne już nabiera rumieńców w umyśle przyjaciela.
– Zostaje nam jeszcze miejsce pochówku. Dywagował przymierzając się do rozpoczęcia pracy. Może dobrym pomysłem byłoby umieszczanie tych urn w dziuplach drzew ewentualnie przyczepiać je by pięły się razem z drzewami??
- Iście Karłowskie podejście. Proste i wykorzystujące dostępne środki. Mi to odpowiada. Nie zastanawiałem się co prawda nad tym czy bym chciał aby moje szczątki pięły się na jakimś badylu w sklepieniu tej świątyni, ale powiedzmy, że rozwiązanie jest genialne w swej prostocie.


Nagle karzeł zmienił baardzo płynnie temat nawiązując do popełnianego przezeń mezaliansu z elfkami, o dziwo drzewami, jakimiś rzekomo jego grotami, kopalniami i oczywiście ZŁOTEM. Barbak był przekonany, że jego przyjaciel jest nie do końca przy zdrowych zmysłach. Karzeł był po pierwsze osobą, która otrzymała potężną ilość uderzeń twardymi przedmiotami w głowę, po drugie jego profesja determinowała go do bycia pomieszaniem maniaka, idioty, samobójcy i oczywiście sadysty. Jednym słowem: Fungrimm był ZABÓJCĄ!
Wobec powyższego nie sposób było wchodzić w jakiekolwiek szczegóły. Trzeba było przyjąć za pewnik, iż karzeł gdzieś kiedyś w przeszłości popełnił mezalians z jakąś elfką, w dodatku na drzewie, lub zamierza to uczynić w najbliższej przyszłości.

Głębokie przemyślenia orka przerwał Levin. Druid zagaił go i zapytał o to co winni dalej robić.
- Przyjacielu! Każdy z nas podejmuje decyzje i ponosi ich konsekwencje. To co dzieje się aktualnie dookoła jest ciężkie do ogarnięcia i przyznaje, że mój zielony umysł nie do końca sobie z tym radzi. Zatem postanowiłem kierować się uczuciami, emocjami, które powodowały mną do tej pory. Co to oznacza? Możesz na mnie liczyć. Pomogę Ci jak będę umiał najlepiej, zachowując się przy tym zgodnie z własnymi przekonaniami. Chcesz przejść do wymiary chaosu i zniszczyć filar? Misja zdaje się być beznadziejna, ale nasza drużyna zdaje się być stworzona z ekspertów od zadań nie rozwiązywalnych i beznadziejnych. Dodatkowo znam tu jednego jegomościa, który z prawdziwą przyjemnością ruszy naprzeciw demonim zastępom. Ostatnie zdania Ork wypowiadał na tyle głośno aby Fungrimm mógł go usłyszeć. Wszakże był on ZABÓJCĄ!

Na niebie ponownie pojawił się dziwny promień.
- What the puck? Wyrwało się orkowi.
- Świątynia musi być niższa o kilka metrów!
- Tylko o kilka? Jasne! Żaden problem! Może by tak jeszcze rozszerzyć ją o jakieś 14 metrów, 58 centymetrów i 15,75 milimetra? To są przeca drzewa, nie cegły albo wielbłądzie łajno z którego można budować lepianki. Te drzewa urosły i stworzyły sklepienie. Nie da się ich teraz skrócić jednocześnie nie niszcząc budynku. Z nimi jest jak z żywymi istotami, nie przetniesz ich w pół zmniejszając o 15 centymetrów nie zabijając.
Barbak polemizował i argumentował najlepiej jak umiał. Wątpił jednak aby umysł tak bardzo zadufany w sobie i ograniczony zarazem był w stanie objąć ogrom przedsięwzięcia.

Następnie Ork był świadkiem wymiany uprzejmości pomiędzy Levinem i Ast’em. Obaj obiecali sobie rychłe spotkanie na ubitej ziemi. To z kolei skierowało orka na kontemplacje własnych słów pod adresem demona. Kontemplacji nad tym, że za cztery dni ma stanąć naprzeciw niemu na ubitej ziemi. Myśl ta sprawiła, że Barbakowi zrobiło się niepomiernie przykro.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 19-11-2008, 20:13   #427
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kejsi otrzepała łapki po sproszkowaniu muszli. Podeszła do dogasającego krzaka, ułamała jedną z gałązek i podpaliły znicze. Będą się palić bardzo, bardzo, bardzo długo. Tak jak chciała Mistress.
Kejsi zdawała się nieobecna. Myślami błądziła gdzieś daleko. Z jej twarzy znikł uśmiech.

Znowu chybili z sygnałem. Świątynia musi być niższa o kilka metrów!
Barbak oburzył się marudzeniem Mistress. Kejsi zerknęła na niego kątem oka, nic nie mówiąc. Jej przenikliwe spojrzenie ukłuło i zdziwiło orka, zauważyła. Bez słowa weszła powolnym krokiem do świątyni, powoli kołysząc na boki długim kocim ogonem. W środku rozejrzała się powoli.

Podeszłą do ściany, mutacją wyhodowała sobie długie, jaszczurze pazury jak kiedyś. Gapiła się na ścianę, dotykając jej, myśląc całe wieki. Nie zwracała uwagi na to, czy ktoś coś do niej mówił, czy ktoś był obok. Zacisnęła powieki, wściekle uderzyła pięścią o ścianę świątyni.

Wydrapała niezdarnie krzywy, mały trójkąt. Westchnęła. Wyszła ze świątyni ze spuszczoną głową. Oddaliła się trochę od drużyny, uniosła w górę łapkę z Wiatrem Lodu i zamknęła oczy.

Nad lasem zatrzepotały ogromne skrzydła białego smoka.

Dragon Rival by ~el-grimlock on deviantART

Zawył pięknym głosem, spojrzał w dół na Kejsi, porykując gardłowo. Kejsi zmarszczyła brwi i wskazała mu świątynię. Znów dostrzegła zdumienie na twarzy Barbaka. Wydała ten rozkaz stanowczo i nie znosząc sprzeciwu, jakby całe życie dowodziła co najmniej armią smoków.
- Mistress chce niższa, Mistress dostanie niższą! – szepnęła zimno, zanim ktokolwiek z drużyny się odezwał.

Smok zionął lodem w korony drzew, zamrażając je. Mógł teraz bezpiecznie połamać łapami lodowe sople, a inne gałęzie zostawić, bez obawy że wszystko się zawali. Kejsi przyglądała się mu chwilę, potem wskoczyła na gałąź, na następną, następną, następną, i jeszcze wyżej, ku niebu. Smok wyciągnął ogon, chwyciła się końcówki i wbiegła po ogonie na grzbiet smoka i po szyi na jego głowę. Usiadła na czubku smoczej głowy, obserwując wszystko z góry.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 20-11-2008, 14:52   #428
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Oparł się o jeden z konarów i odkorkował manierkę. Pociągnął solidnego łyka.
- Nooooo!, wyraźnie lepiej.... – Kolejny łyk powędrował za pierwszym
- Karzeł nie wielbłąd pić musi! – Fungrihmm był wyraźnie usatysfakcjonowany. I to chyba nie tylko z gorzałki. Podziwiał swoje dzieło. Musiał przyznać że bardzo ale to bardzo odbiegało od czystej formy karłów spod Blak Mountain. Tylko detale i pietyzm wykonania zdradzało rzemieślnika, który wykonał rzeźbę. W nieregularny kształt skały delikatnie wkomponowane symbole bieli oraz fioletu. W losowo wybranych miejscach były miejsca na lampiony i świeczniki. Na dodatek na całej powierzchni usiane były malutkie ryciny przedstawiające różne postacie. Tylko nieliczni mogli rozpoznać do kogo należały.
Fungrihmm raz jeszcze obszedł skałę próbując upewniając się że nikogo nie pominął.
Znalazł wyrzeźbioną sylwetkę smoka, kuszę z lunetą i skrzyżowane szable. Naprzeciw skrzydeł anioła prężyła się nastolatka w kusych ubrankach. Był i pająk Loth oraz kruk i starzec. Mała chimerka radośnie skakała do góry a doświadczony Irbis wylegiwał się na skałach. Wielki magiczny miecz należący jak nic do jakiegoś wielkiego upadłego palladyna był wbity w ziemię tuż obok jakiś młodzieniec próbował przymierzyć dziurawego buta. W dziwnym pomieszczeniu o okrągłych oknach ktoś atakował trumnę a ktoś inny gasił sobie ogon. Tylko w jednym miejscu gdzieś na samym dole gdzie nikt nie spojrzy była wyryta mała Królewska Runa Krasnoludów.
To właśnie z jej powodu Fungrihmm był tak zadowolony. Nie każdy mógł ją stworzyć... jemu się udało.

- Czyli mamy ją delikatnie zmodyfikować? -Dwarf podrapał się młotkiem po głowie – Wybuch orka przyjął z uśmiechem
- Ne problemo. Coś się wymyśli – Nim jednak namyślił się co i jak Kejsi już się wzięła na sposób i ciut obniżyła wierzchołek. Dwarf wybiegł ze środka nie chcąc ryzykować zarobienia jakimś soplem czy zlodowaciałą gałęzią. Odczekał chwil kilka i zawołał na Kejsi
-Fajny pomysł byłby z tym lodem jeżeli udało by ci się go utrzymać ciut dłużej... Na przykład można by zrobić jeszcze gwiazdę zabudowaną w trójkątnym ostrosłupie? Skoro mamy dodać więcej symboli to wiem ze cokolwiek jest to dziwne ale może byśmy skoczyli do pobliskiej świątyni? Nie to że ją traktuję jako supermarket czy coś ale to jest wymóg chwili.??

-Levin i owszem całe swe życie sprzyjałem dobru. Ale to nie oznacza że jestem fanatykiem bez wolnej woli, który na hasło to dla DOBRA/BIELI zrobi wszystko. To nie ja, dla mnie ważniejsze jest mieć czyste sumienie. Tylko wtedy będę mógł stanąć przed Moradine i powiedzieć że uczciwie przeżyłem swoje życie. Że odpokutowałem swoje winy. Teraz tu na tej wyspie obiecałem Asthowi że pomogę jemu i innym w budowie nowego świata. Takiego gdzie Biel i Fiolet nie będą wrogami. Gdzie każdy będzie mógł robić to co podpowie mu jego sumienie. Że wyzwolimy sumienia innych. Tylko wtedy każdy będzie mógł prawdziwie wolny. Dlatego JA popieram działanie A&A. Nie nie lubię ani jednej ani drugiej. Ale wierzę w to że takie działanie spowoduje w końcu spokój na wieki. I coś jeszcze. Będę walczył z Asthem.
Ale jeżeli zechcesz zniszczyć TĘ świątynię to po prostu cię zaciukam na miejscu. Tu i teraz...
A co!
 
Vireless jest offline  
Stary 21-11-2008, 14:48   #429
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Astem poszła nieźle, mogło być lepiej ale mogło być gorzej. Owszem najsilniejszy z nich odmówił pomocy w walce ale obiecał nie przeszkadzać i pomóc się teleportować. No ale zawiódł się nieźle na Funghrimmie, krótko mówiąc krasnolud nie tyle odmówił pomocy ale też zagroził, że go zabije jak zniszczy pierwszy z filarów. Wracając do świątyni formułował w myślach odpowiedź do Almankh.
"Pani, dziękuję."
Odruchowo znów zaczął ją tytułować "Panią".
"W normalnych warunkach byłoby zaszczytem dla mnie walczyć u Twego boku. Ale to nie są normalne warunki, chce walczyć przeciwko Astarothowi tylko z moimi towarzyszami."
Prośbę o pożyczeniu łuku dla drowa postanowił odłożyć wszystko zależy od tego co zrobi krasnolud.
"Przepraszam, że zawiodłem. Że byłem złym wyznawcą światła. Teraz postaram się dobrze postępować z własnym sumieniem. Przepraszam."
Levin wszedł do świątyni i ukląkł przed Funghrimme, jednocześnie jak najmocniej odciął się od Avadriela. Nie chciał przekazywać przyjacielowi bólu który mógł nadejść.
-Ja też nigdy nie byłem fanatycznym wyznawcą światła, teraz nie uważam się nawet za zwykłego wyznawcę światła. Co nie znaczy, że zwróciłem się ku Fioletowi, ciągle będę walczył przeciwko niemu. Ale tu, właśnie tu moja walka się zacznie. Są dwa wyjścia zabijesz mnie, jak to zrobisz to proszę zrób to szybko. W takim wypadku nie zniszcze żadnego filaru i piąty wymiar powstanie. Drugim wyjściem jest pozwolenie mi na zniszczenie świątyni. Wtedy zniszczę pierwszy filar i nie będzie juz możliwości wycofania się. pozostanie nam tylko jedno, zniszczyć jeszcze dwa. Więc wybieraj zaciukasz mnie na miejscu czy pozwolisz mi zniszczyć tę świątynie. Nie będę się bronił, nie podniosę ręki na przyjaciela.
Levin bał się i to mocno. Owszem raz umarł i nawet tego nie zauważył ale ta nikła wprawa nie dawała otuchy. W rękach trzymał żywy ogień tak żeby nie dotknął drewna.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 21-11-2008, 17:04   #430
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Pomysł Levina był ambitny ale trudny do realizacji. Kejsi nie chciała opuszczać reszty i obiecała że pójdzie z nimi.
Dwarf był mistrzem rzeźbiarstwa i budownictwa.
- Pięknie rzeźbisz, pięknie, pięknie! – zachwyciła się.
Kiedy spytał o rzeźbę z lodu Kejsi przytaknęła.
- Świetny pomysł! Ty się na tym znasz, na pewno będzie pięknie!
Starała się instruować smoka co ma robić podczas gdy dwarf dyktował architektoniczne szczegóły.

Kiedy smok tworzył, Kejsi zjechała po jego grzbiecie i ogonie, zeskoczyła na drzewo i z drzewa na ziemię.
Interesował ją Raygi . Drow stał na uboczu. Kejsi podeszła do niego uśmiechając się wesoło.

- Raygi...? Jeśli to przeżyjesz.. dokąd się udasz...?
Zanim odpowiedział, uśmiechnęła się i szepnęła z nadzieją:
- Będzie tam miejsce dla mnie?
Drow oniemiał a blask zdziwienia w jego oczach był zabawny i pociągający zarazem. Kejsi zamknęła oczy, z kotki-chimerki przyjmując postać ciemnoskórej elfki o białych włosach. Podeszła do Raygiego i spojrzała mu znów w oczy.
- Tam, w Glittermore... teraz... od początku, właściwie... Jakakolwiek będzie twój odpowiedź... wiedz... że dziękuję – szepnęła.
Delikatnie objęła dłońmi twarz osłupiałego drowa i delikatnie przytknęła ciepłe usta do jego ust. Chciała żeby pocałunek był niewinny, delikatny i czuły. Serce Raygiego biło tak mocno, że je słyszała. Nie obchodziło ją teraz, czy ze zdziwienia, z paniki, miłości czy strachu co inni pomyślą. Nieważne, nieważne, nieważne.

About to Kiss by ~jessicarosephotos on deviantART

Pogładziła drowa po policzku, powoli odeszła na bok i przysiadła przy drzewie za jego plecami.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172