Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-12-2009, 18:21   #31
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Samuel słuchał z uwagą słów zmarłej śmiertelniczki. Z każdym jej słowem zdawał sobie sprawę, że nie ma to najmniejszego sensu. Z jej relacji nie dowiedzieliśmy się nic nowego, nic co by wniosło cokolwiek do sprawy. Strategia wybrane przez Deuteronomię była zaiste zaskakująca.
Jeżeli chciała udowodnić, że Nemezis obdarzyła to śmiertelne dziecko miłością, to na pewno nie tędy droga.
Jej jednak chodziło o coś zupełnie innego i to już nie ulegało żadnej wątpliwości. Pani Winy mimo, że wzięła na siebie rolę oskarżyciela, zachowuje się jak obserwator.
Samuelowi jej zachowanie nie odmiennie kojarzyło się z nastoletnim rozrabiaką, który dla żartu wrzuca petardę do śmietnika i z ukrycia obserwuje efekt swojego kawału. Podobnie Deuteronomia naświetliła całą sprawę i czekała co inni Suwerenni, a przede wszystkim Pan Entropii, zrobią w tej sprawie.
Zdawało się że to śmiertelne dziecko jest kluczem do całej zagadki. Coś jednak mówiło Samuelowi, że jest to igranie z losem. Coś w duszy tego dziecko dawało mu siłę o jakiej nawet najpotężniejsi Suwerenni mogą tylko marzyć. Próba wejścia do jej wnętrza kojarzyła się Samuelowi z otwieraniem puszki Pandory. Wielce niebezpieczne a zarazem bardzo kuszące.
Jakby tego było mało Pan Śmierci też wszedł do gry i nie zamierzał być tylko pionkiem.
- Czy brat mój ma dodatkowe pytania? A może życzy sobie przeprowadzić sekcję umysłu śmiertelniczki i ujrzeć wszystko własnymi oczyma?
To że proponował obrońcy sekcję umysłu zmarłej matki nie mogło być przypadkowe.
- Co chcesz uzyskać pokazując mi umysł tej biednej kobiety, podstępny lisi? - zastanawiał się Porządek - Co widzisz w jej przerażonej duszy?
Propozycje tyleż kusząca co niebezpieczna. Samuel jednak nie zdążył się ustosunkować do pytania Pana Śmierci, gdyż inny Suwerenny zabrał głos.
- Pragnę przesłuchać córkę Stephanie. - rzekł król Strachu - Jej słowa mogą mieć kluczowe znaczenie. Co zarządzisz bracie?
Pytanie Strachu zawisło w powietrzu.
Samuel milczał i patrzył w oczy Deuteronomii, to ona rozdawała tu na razie karty. Porządek czekał cierpliwie aż pokątne szepty, wywołane pojawieniem się kolejnego Suwerennego, w lożach Mocy ustaną. Dopiero gdy z powrotem nastała cisza przemówił, spokojnym, pozbawionym emocji głosem:
- Na początku dziękuję, że tak wielu Suwerennych chce wyjaśnić całą sprawę. Zaiste godne przykładu zachowanie. Wracając jednak do meritum sprawy, obie propozycje wydają się ważne i mogące mieć znaczenie. Uważam jednak, że z wiwisekcji umysłu tej biednej zmarłej nic już nie uzyskamy i nie przyniesie to nam nic nowego. Nie widziała i niezapamiętała nic co mogłoby przynieść rozstrzygnięcie w naszej sprawie. Za to propozycja władcy Strachu wydaje się być o wiele bardziej znacząca. Dziecko wszak przeżyło i to ono może nam powiedzieć o wiele więcej o relacjach łączących ją z Nemezis, niż jej zmarła matka.
Książe Porządku zawiesił teatralnie głos i nadal patrzył na Panią Winy. Obserwował cały czas jej wszystkie reakcje i nawet najmniejszy ruch nie mógł ujść jego uwadze.
- Jeżeli oskarżenie nie wnosi sprzeciwu, to obrona chętnie wysłucha słów tego dziecka.
Samuel ukłonił się Pani Winy dając jej jasno do zrozumienia, że to ona teraz musi podjąć decyzję która może zaważyć na cały procesie, jak i podnieść zasłonę intrygi. To od jej tak lub nie zależały dalsze losy procesu.
Gdy Samuel miał pochyloną głowę szepnął, do stojącego obok króla Strachu:
- Uważaj bracie na to dziecko. Jest w nim coś niepokojącego.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 28-12-2009, 18:40   #32
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
Wina była na tyle łaskawa, by nie negować świadectwa Samotności. Anna wycofała się, ustępując miejsca Śmierci.
Dziwnie się poczuła, przyglądając się temu Suwerennemu. Może mniej samotnych śmiertelników pragnęłoby zakończyć swe życie, gdyby go ujrzeli, przeszło jej przez myśl. Pewna była, że gdyby spotkała go za życia, choć ślepa na rzeczywistość, bałaby się go - metafizycznym lękiem, że oto widzi istotę, która nie jest człowiekiem... Lecz teraz sama, jeśli była jeszcze istotą ludzką, to tylko siłą inercji. Nie musiała się bać.
Zwłaszcza, że zeznanie zmarłej nie zaprzeczyło jej wnioskom...

Kolejny Suwerenny zaproponował, by przesłuchać małą Myrię. Jeszcze jeden... Doprawdy, jest nas tu już cały tłum - pomyślała rozbawiona.

Wystąpiła do przodu. Zastanawiała się przez chwilę, czy ukazać resztę swej wizji. Jednak wystawianie swego umysłu i Domeny na widok publiczny było akurat tak przyjemne, jak pobranie krwi… a wyrzucanie od razu wszystkich swoich kart było niemądre. Chciała czy nie, była już graczem w tej partii i musiała grać do końca. Powiedziała więc tylko:
- Popieram propozycję przesłuchania dziecka. Sugeruję też, by skupić się nie tylko na więziach łączących je z Nemezis, lecz również na tym, kim – lub czym – owo dziecko jest. Odnoszę bowiem wrażenie, że jest to klucz do całej sprawy. Nie potrafię jasno określić natury tego dziecka, lecz wszyscy wszak widzimy, że nie jest to zwykła śmiertelniczka.
Skinęła głową Deuteronomii i wycofała się na drugi plan, za Strach i Porządek.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.

Ostatnio edytowane przez Rhaina : 28-12-2009 o 19:53.
Rhaina jest offline  
Stary 11-01-2010, 14:13   #33
 
Geduin's Avatar
 
Reputacja: 1 Geduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znany
Całun ciszy zaległy nad salą sądową przeciągał się nieznośnie. Deuteronomia złożyła dłonie przed sobą i pogrążyła się w zamyśleniu, wodząc oczyma po złotych literach codexu zatopionych w posadzce. Zacisnęła w końcu usta w wąską kreskę i skinęła nieznacznie.

- Oskarżenie nie znajduje argumentów przeciw. Markizie - rzekła w stronę Śmierci - oskarżenie dziękuje za wsparcie udzielone sądowi. Nie będzie już potrzebne.

- Oczywiście - Śmierć odwrócił się w stronę ducha śmiertelniczki i sięgnął dłonią. Odległość i perspektywa w sali sądowej płatała figle - zza loży suwerennych duch kobiety wyglądał jak niewielka zabawka, ledwie mieszcząca się w dłoni suwerennego. Szmer przemknął wśród śmiertelnych obserwatorów, gdy wrażenie okazało się prawdą i Jack od Śmierci schował niepozornego ducha za poły marynarki.

- Teraz, jeżeli wybaczycie, obowiązki wzywają - rzekł wpatrując się wyłącznie w pana Entropii. Gdy ten odprawił go niedbałym gestem, Śmierć spojrzał z uśmiechem po suwerennych, skinął uprzejmie i zapadł się pod ziemię. Po posadzce jeszcze chwilę pełzały niewyraźne cienie.

Wina przelotnie spojrzała na Najmroczniejszego, nim rzuciła - Wprowadzić więźnia.

Minęła dłuższa chwila, rodząc zmarszczkę gniewu na czole pani Winy. Wreszcie na marmurowej posadce echem poniosły się nieregularne kroki. Wśród śmiertelników podniósł się gwar, gdy pojedynczy strażnik z trudem kuśtykał przez salę w stronę suwerennych. Spod dłoni kurczowo przyciśniętej do piersi spływała ciemna posoka, znacząc posadzkę nierówną smugą.

Deuteronomia zmrużyła oczy i po chwili wbiła spojrzenie w dłonie sztywno ułożone na kolanach. Przez jej lico przemknęło zaskoczenie, gniew i wściekłość, nim przybrała maskę obojętności.

- Martwi, pani ma... wszyscy martwi. - mężczyzna zakaszlał rozbryzgując krople krwi. Skrzywił się z przejmującego bólu i mocniej przycisnął dłoń do rany. - Spadł na nas jak grom. Wtedy... - urwał, gdy Wina podniosła dłoń. - Co z więźniem? - zapytała, z pozoru obojętnym głosem, nie podnosząc spojrzenia na człowieka. Mężczyzna pobladł.
- Ja... nie wiem, pani ma. Umknąłem, by zanieść... - Słowa ugrzęzły w jego gardle, gdy Deuteronomia wbiła w niego wściekłe spojrzenie.

- Zapłacisz mi za to, Nemesis.

- Cóż to, odpowiadam teraz i za niekompetencję twych sług? - Zemsta uśmiechnęła się pod nosem.

- A ty! - wbiła spojrzenie w śmiertelnika, odetchnęła głęboko i podjęła formalnym głosem - Znajduję cię winnym Karygodnego Zaniedbania - mężczyzna zbladł, i cofnął się odruchowo. Niebo nad kopułą pociemniało, gdy chmary owadów zbliżały się do gmachu sądu. Deuteronomia uśmiechnęła się mściwie - Karą jest śmierć - okna otwarły się z trzaskiem i roje szarańczy, niczym półprzeźroczyste macki, sięgnęły ku mężczyźnie. Odgłos milionów skrzydeł zagłuszył wrzask.

Wśród obecnych jeno pan Entropii wydawał się nieporuszony. Splótł przed sobą wiecznie ociekające posoką ręce i pozwolił uśmiechowi zagościć na swym obliczu.
 
Geduin jest offline  
Stary 18-01-2010, 21:20   #34
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
Reakcja Anny była w gruncie rzeczy normalna: niedowierzanie, zdumienie, wreszcie - ciekawość.
A pierwszym odruchem Suwerennej, gdy pragnęła się czegoś dowiedzieć, było - pytanie do Domeny. Powinna móc zobaczyć końcówkę walki, gdy zginęli już pozostali strażnicy, a ten jeden rzucił się do ucieczki. Jeśli zaś dziewczynkę, dajmy na to, porwano, być może zdoła zobaczyć, gdzie jest teraz. Z tą myślą zajrzała w głąb siebie.

W ostatnim czasie niewiele było momentów samotności w gmachu Sądu Szarańczy. Łatwo było odnaleźć te, o które jej szło.
...Ten umysł już dogasa. Na policzek napiera chłód podłogi. Na brzuchu i nogach - wilgotne, lepkie ciepło. Jeszcze rejestruje zamieszanie dokoła, lecz obraz się zamazuje... Już nic.
...Kolejny przebłysk. Ten człowiek też umiera. Jeszcze przez kilkanaście chwil widzi ciała kolegów w kałużach krwi. I stojącą pomiędzy nimi ciemnowłosą dziewczynkę. Drobne ręce ma uwalane krwią.
Kolejne obrazy są takie same. To ostatnie chwile strażników, gdy przeraźliwie samotni wchodzą w zimne objęcia śmierci. W żadnym z obrazów nie widać napastnika. A dziewczynka... Anna aż wynurza się na chwilę z wizji, by zerknąć na Entropię. Tak, nie zwidziało jej się podobieństwo; dziewczynka-zagadka wyglądała całkiem jak Władca Ziemi, z tą beznamiętną miną i dłońmi ociekającymi czerwienią.
Ale został jeszcze jeden fragment. Dłuższy chyba. Anna znów przymyka oczy.
...Dziewczynka spogląda w głąb korytarza, zaciska dłonie. Rusza spokojnym krokiem.
Nagle przystaje i spogląda na tonące w mroku sklepienie lochu. Ciemność zagęszcza się, odrywa z sufitu i spada grubą, gęstą kroplą. Przed dzieckiem staje istota utkana z mroku i cieni. Nie jest już samo; wizja się kończy.
Kto to był? Lub co? Nie miała pojęcia. Pamięć Jasmene wciąż gdzieś tam była, ale zazwyczaj milczała. Teraz odebrała tylko lekką sugestię, że doprawdy mało kto prócz stałych mieszkańców Ogrodów Szarańczy, i oczywiście Wyniesionych, porusza się po nich swobodnie.
Znamienne było również, że ocalały z tajemniczej rzezi strażnik zupełnie wymknął się jej spojrzeniu. Ktoś go objął swoim dotykiem? Może...

To, czego się dowiedziała, tylko zaostrzyło jej ciekawość. Ale nadal był to proces - i miał on swoje zasady, które akurat w tej chwili były jej bardzo na rękę.

Twój ruch, władco Porządku.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.

Ostatnio edytowane przez Rhaina : 18-01-2010 o 21:22.
Rhaina jest offline  
Stary 20-01-2010, 08:21   #35
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Od początku nic nie układało się tak jak powinno. Każda kolejna scena tego absurdalnego dramatu tylko powiększała nieład i chaos. Gdyby nie Książę Porządku ten proces już na wstępie przerodziłby się w farsę.
Jednak nawet obecność władcy Porządku nie zapobiegła złamaniu reguł.
- Czy to moja wina? - zastanawiał się Samuel - Czyżbym coś zaniedbał?
Jasne było, że od momentu swojego zaangażowania w sprawę, czuł że cały ten proces kryje wiele tajemnic. Większość z nich kryła się w tej małej śmiertelniczce. Teraz pewne było to, że stanowi ona zagrożenie dla domeny Samuela i nie zależnie od werdyktu sądu, będzie ona musiała zapłacić za swoje zbrodnie.

Wieść o śmierci strażników poruszyła wszystkich, nawet Deuteronomię. Samuel w pierwszym odruchu spojrzał jednak na Annę od Samotności.
- Co ta Wyniesiona wie o całej sprawie? Na pewno coś więcej niż dotychczas powiedziała zebranym. Pytanie tylko dlaczego kryje się ze swoją wiedzą?

Reakcja Pani Winy była w odczuciu Samuela tylko marną próbą zatarcia złego wrażenia, jakie niewątpliwie powstało po tym jak strażnik przyniósł ze wieści. Zabicie biednego strażnika i to w tak bestialski sposób nie było konieczne ani w żadne sposób uzasadnione.

Samuel wiedział, że musi zareagować. To on wziął na siebie ciężar prowadzenia procesu, a poza tym nie może pozwolić by jego domena doznała jakiegokolwiek uszczerbku. Tylko żelazna konsekwencja może zapewnić bezpieczeństwo jego domenie.

Samuel wyczuwał strach Harmonii. Biedactwo drżało z emocji i przerażenia. Schowana głęboko w cieniu loży, siedziała z zamkniętymi oczami i krzyczała w myślach do Samuela.
Książę Porządku odegnał jej strach i ponownie zaprowadził ład w jej umyśle.
Teraz musiał zabrać głos i zacząć działać za nim znowu na scenę wydarzeń wkroczy ktoś kto pokrzyżuje mu plany.
- Cisza! - krzyknął, by uspokoić szemrające między sobą Moce.
Gdy pomruki powoli cichły, Samuel spojrzał na Panią Winy i rzekł:
- Droga Deuteronomio, ten przejaw bezmyślnego okrucieństwa nie był konieczny. Ten biedny człowiek mógł zapłacić za swoje winy w inny sposób a przede wszystkim, mogłaś nam oszczędzić tego taniego przedstawienia. Takie zachowanie po prostu Ci nie przystoi, droga siostro. Poza tym jak widzisz mamy teraz na głowie większe problemy niż zaspokajanie twoich krwiożerczych żądz. Niezależnie od okoliczności proces musi trwać. Ostatnie wydarzenia zburzył troszkę porządek obrad, więc przesłuchanie tego śmiertelnego dziecka odbędzie się w chwili, gdy słudzy Deuteronomii doprowadzą ją przed oblicze sądu.
I przede wszystkim Apeluje do wszystkich tu zebranych, żeby nie kryli żadnych informacji o tym tajemniczym dziecku - ostatnie słowa wyraźnie zaakcentował i spojrzał wymownie na Nemezis.
- Wszyscy obecni zauważyli chyba, że omawiana sprawa ma nie jedno, ale i drugie dno. Poruszamy się pośród tajemnic i niedomówień. Żądam więc od wszystkich całkowitej szczerości i prawdomówności, zarówno od oskarżonej, świadków jak i wszystkich zabierających głos. Myślę, że sama obecność Pana Entropii wystarczy i nie będzie konieczne wzywanie Prawdy i Kłamstwa, by oceniali szczerość zeznających.
Samuel odczekał chwilę, by jego słowa zostały zapamiętane i przetrawione przez obecnych. Wiedział, że tak otwarte postawienie sprawy wielu się nie spodoba, ale nie przypuszczał by ktokolwiek sprzeciwił się jemu. Byłoby to bardzo niebezpieczne, zważywszy na obecność Yemre, a poza tym równałoby się z zaatakowaniem domeny Samuela.
Jedną myślą utrwalił nowe zasady obowiązujące w procesie i mówił dalej:
- W obecnej chwili konieczne jest jak najszybsze doprowadzenie tego śmiertelnego dziecka przed oblicze sądu. Myślę, że nie muszę mówić kto powinien się tym zająć - mówiąc to spojrzał w kamienne już oblicze Pani Winy - A ja w tym czasie chciałbym wezwać na świadka Panią Zemsty.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 20-01-2010, 22:06   #36
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
- Nim jednak to uczynisz, Panie Porządku, pozwól, że ja coś powiem - rozległ się cichy, lecz wyraźny głos Anny. - Zgodnie z twą prośbą o otwartość i szczerość. Ułatwi to zadanie Nemezis właściwych pytań...

Niezmieszane spojrzenie, które posłała Samuelowi, mówiło: wiem, że i tak muszę odkryć karty. Ale nie myśl, że zmusiło mnie do tego twoje prawo!

- Dziewczynka ma sporo więcej lat niż te kilka, na które wygląda. A i wypadek, w którym zginęła Stephanie Hollow, nie był pierwszym zetknięciem dziecka i Pani Zemsty. Oto, co widziałam...
Wrak samochodu na skalistej plaży, pod palącym słońcem. Taki sam, jak tamten - płonący pośród nocy. Dziewczynka tak samo wpatrzona w szczątki. Ta sama Nemezis na granicy obrazu...
- Takich wizji jest więcej - rzekła Anna, przerywając przekaz. - Za każdym razem ta dziewczynka wobec jakiejś katastrofy, która jej jakoś nie zabrała. Nad zbiorową mogiłą w obozie koncentracyjnym. Tuż przy epicentrum wybuchu atomowego, bez szkody minięta przez falę uderzeniową. Jako świadek zbiorowej egzekucji - to już dobre kilkaset lat wstecz. Podczas zagłady rzymskiego miasta w dniu wybuchu Wezuwiusza. Słowem, ta istotka jest wcale niemłoda - i ma niezwykły talent do wychodzenia cało. Bo - śpieszę donieść - bez względu na to, co właściwie wydarzyło się przed kilku chwilami w podziemiach, jej nic się nie stało, choć nie wiem, gdzie jest teraz.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.
Rhaina jest offline  
Stary 21-01-2010, 09:53   #37
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Samuel słuchał z uwagą słów Anny. Każdy kolejny fakt o tej małej, z pozoru niewinnej dziewczynce wprawiał go w osłupienie.
- Kim jesteś do diabła, mały potworku? - zastanawiał się.
Potwierdzało to wiele z jego przypuszczeń odnośnie natury tego dziecka, ale jednocześnie było sporym zaskoczeniem. Sądząc po twarzach obecnych nie tylko dla niego.
Mimo, że Anna zabrała głos i ujawniła wizję jakich doświadczyła w związku z dziewczynką, to książę Porządku czuł że nie uczyniła tego ze względu na Prawo jakie właśnie ustalił.
Patrząc dumnie i bardzo spokojnie w oczy Samuela, Anna dawała mu do zrozumienia, że czyni to tylko i wyłącznie z własnej woli, a nie dlatego że dlatego że krępuje ją Prawo Samuela.
Księże Porządku posłał jej tylko w odpowiedzi delikatny uśmiech i lekkim skinieniem głowy podziękował za taką postawę.
- Przy najbliższej okazji będę musiał z nią zamienić kilka słów - pomyślał książę Porządku - Wydaje się być pokrewną duszą, a jej zachowanie wskazuje na to, że mamy podobne myślenie na wiele spraw.
Teraz jednak nie była to najlepsza pora na towarzyskie pogaduszki. Samuel z niecierpliwością czekał na reakcję Deuteronomi i być może Pana Entropii. On w przeciwieństwie do wielu innych Wyniesionych nie czuł tak paraliżującego lęku przed Władcą Ziemi.
Patrzył więc spokojnym wzrokiem na podwyższenie na którym zasiadali on i Pani Winy i czekał na ich słowa.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 26-01-2010, 09:01   #38
 
Geduin's Avatar
 
Reputacja: 1 Geduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znany
Basowy chichot odbił się echem od kryształowego sklepienia, przywołując skonsternowane miny na lica większości obecnych, suwerennych z tego grona nie wyłączając. Przez kilka uderzeń serca panowała kompletna cisza. Nawet rój szarańczy spowijający ciało skazanego zamarł.

Okna gmachu załomotały gdy do środka wtargnęła wichura. Bezkształtna masa setek tysięcy owadów rozprysła się na boki. Rój walczył ile sił w skrzydłach z huraganowym wiatrem. Śmiertelni z wielkim trudem utrzymywali się na nogach. Wiatr wzmagał się, zasysając wszystko wokół ku swemu epicentrum - niewyraźnie widocznej jeszcze męskiej postaci. W groteskowo otwartych ustach panował absolutny mrok horyzontu zdarzeń. Huragan nasilił się, zmuszając śmiertelników do chwytania się poręczy by nie zostać wciągniętych w wir powietrza. Jedna z kotar loży Samuela urwała się i z furkotem pomknęła śladem roju, niknąc w mroku paszczy.

Wiatr jak nagle się pojawił, zniknął, gdy postać - bo przecie nie śmiertelnego strażnika - kłapnęła szczęką. Z munduru pozostały jedynie strzępy. Powiódł spojrzeniem po zbierających się z podłogi śmiertelnikach, przewróconych krzesłach i potarganych kotarach. Od niechcenia złapał umykającego jakimś cudem ostatniego robaka i przeżuł. Gdy przełykał, jego postać rozpłynęła się w feerię przyprawiających o mdłości pół-kształtów, płynnie przechodzących z jednego w drugi, mieniących się barwami, tracących i zyskujących liczne odnóża, pazury, skrzydła, macki. Po chwili zastygła w kształcie Myrii i przyłożyła palec do ust.



- Wielce wzrusza mnie wasza troska o moje zdrowie - dziewczynka ruszyła na środek sali - Zapewniam, iż niepotrzebna. Porządek dziś łaskaw był wspomóc mą sprawę - dojrzałe słowa stały w ostrym kontraście z dziecięcym głosem i posturą - wielce uprzejme ze strony mego... brata. - złośliwy uśmieszek spowił lico dziecka. - Wielką rzadkością jest wszak, bym w Twych porządkach czuła się tak swobodnie. Muszę nosić je częściej.

- Masz czelność stawać przeciw mnie w mym sanktuarium? -
Gdy Wina podnosiła się ze swego miejsca mrok spowił salę. Ciemne chmury spowijały niebo jak rozlany atrament - Czemu nie miałabym cię zgnieść jak robaka?

Dziewczynka wyszczerzyła się na te słowa i zamrugała
- Bowiem nie złamiesz zasad brata naszego ukochanego. Który mnie w roli świadka postawił, a ciebie przesłuchującej. Zatem ty jedynie pytania swe zadasz, a ja jedynie szczerze odpowiem. A sprawą mej... Zemsty Siedmiokrotnej... - smakowała te słowa, zerkając przelotnie na Nemesis - zajmiemy się - wzruszyła ramionami, zerkając ku sklepieniu - w następnym posiedzeniu? A może prywatnie?

- Dość tej szarady -
chłodne słowa Entropii ucięły szepty budzące się wśród śmiertelnej widowni. Deuteronomia nerwowo zerknęła na Ymera - Odrzuć Pozór. Nie przystoi suwerennej.

- A czy braciom i siostrom mym przystoi ślepymi być na prawdziwą naturę swego gościa, wujaszku? -
skrzyżowała na chwilę spojrzenie z Najmroczniejszym Panem, spowita pozorem zbuntowanego dziecka. Gdy wydawało się już, że przeciwstawi się i Ymera, zachichotała niewinnie.

- No dobrze już. Lecz jakże bym mogła uzurpować... prawo - uśmiechnęła się promiennie do Samuela - obrony do przedstawienia swego świadka?
 
Geduin jest offline  
Stary 27-01-2010, 23:23   #39
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Tak spektakularnych wydarzeń chyba nikt się nie spodziewał. Nagle basowy chichot odbił się echem od sklepienia, a następnie od środka przez okno wtargnęła potężna wichura. Rój owadów został rozbity na setki tysięcy pojedynczych osobników i zawzięcie walczył z silnym wiatrem. Wszyscy obecni w komnacie śmiertelni z wielkim trudem utrzymywali się na nogach. Samuel patrzył na to przedstawienie z zaciętą miną i stalowy spojrzeniem. Harmonia słała mu nieprzerwanie jedną i tą samą myśl:
- Uważaj na siebie Samuel!
Jakby za karę jedna z kotar w loży księcia Porządku zerwała się i najpierw uderzyła Harmonię w twarz, a potem pomknęła śladem roju i zniknęła w mroku paszczy.
Porządek usłyszał tylko ciszy płacz swojej siostry. Gniew rósł w nim z każdą chwilą. Samuel miał mętlik w głowie. Ktoś stroił sobie tu z niego żarty i wcale mu się to nie podobało. Jedyną pociechą tego wszystkiego było to, że to nie on został najbardziej obrażony.
Gospodyni na szczęście upomniała się o swoje prawa, wstając i krzycząc:
- Masz czelność stawać przeciw mnie w mym sanktuarium? - wraz z tymi słowami Winy mrok spowił salę. Ciemne chmury spowijały niebo jak rozlany atrament - Czemu nie miałabym cię zgnieść jak robaka?
Odpowiedź dziewczynki była zaskakująca i jakże bolesna dla Samuela. Nie mógł temu zaprzeczyć. To on ustanowił dziewczynkę tylko i wyłącznie świadkiem w procesie. Jak mógł niedopatrzeć tak ważnej sprawy. Już nie raz przekonał się że w każdym tworzonym prawie nie jest ważna jego surowość, niezmienność czy nawet sprawiedliwość. Najważniejsze było to by Prawo miało jak najmniej luk, które ktoś może wykorzystać na swoją korzyść i tym samym ominąć Prawo.
- To moja wina - pomyślał Samuel.
Nie szukał usprawiedliwienia, bo go po prostu nie było. To że tożsamość dziewczynki była od samego początku dla niego tajemnicą, nie było żadnym usprawiedliwieniem, a wręcz przeciwnie. To był koronny argument, by to właśnie jego obwiniać o to niedopatrzenie. Teraz widział wszystko jasno i dokładnie wiedział jakie klauzle powinien stworzyć, by przydzielić Myrii specjalną rolę w tym procesie. Teraz jednak było za późno. Każda próba manipulacji stworzonym Prawem mogła obrócić się przeciw niemu. Myria kimkolwiek była, już raz udowodniła że stalowe okowy porządku nie robią na niej wrażenia. Na domiar złego słowa dziewczynki brzmiały jednocześnie jak wyzwanie i obelga:
- Porządek dziś łaskaw był wspomóc mą sprawę - dojrzałe słowa stały w ostrym kontraście z dziecięcym głosem i posturą - wielce uprzejme ze strony mego... brata. - złośliwy uśmieszek spowił lico dziecka. - Wielką rzadkością jest wszak, bym w Twych porządkach czuła się tak swobodnie. Muszę nosić je częściej.
Domena Samuela aż krzyczała na ten gwałt. Nie pozostawało mu nic innego jak bronić jej i dalej do końca doprowadzić ten proces zgodnie z ustalonym Prawem. Skupił się i wzmocnił tylko jego siłę, tak by ktokolwiek kto spróbuje złamać lub przekroczyć wyznaczone reguły, poczuł wręcz fizyczny opór materii.

Harmonia otarła łzy i rozmasowała bolący policzek. Jej spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Pana Porządku. Nie musiał nic mówić. Samuel czuł jej siłę i spokój. Ból którego doznała przekonał ją tylko o tym, że musi trwać i wspomóc swojego brata.
Samuel słuchał z uwagą wymiany zdań pomiędzy Myrią a Panem Entropii. Jego chłodne słowa brzmiały dosadnie i przypominały krótkie i jakże śmiertelne cięcia japońskiej katany.
- Odrzuć Pozór. Nie przystoi suwerennej. - rozkazał Pan Ziemi.
- A czy braciom i siostrom mym przystoi ślepymi być na prawdziwą naturę swego gościa, wujaszku? - odparła dziewczynka tonem jakże frywolnym.
Przez chwilę oboje mierzyli się spojrzeniami. Na koniec Myria zachichotała niewinnie i uśmiechając się promiennie do Samuela rzekła:
- - No dobrze już. Lecz jakże bym mogła uzurpować... prawo obrony do przedstawienia swego świadka?

Samuel potoczył wzrokiem po zebranych. Najpierw skrzyżował wzrok z Panem Entropii, szybko jednak skierował wzrok na Panią Winy, gdyż siłą płynąca z oczu Ymere nie pozwoliła mu na to, by dłużej spojrzeć w mroczne źrenice Pana Entropii. Na końcu Samuel spojrzał na Annę, która miał nadzieję jest jego chyba jedynym sprzymierzeńcem w tej grze. Miał nadzieję, że nie zawiedzie się, choć i tak wiedział że musi liczyć przede wszystkim na siebie. To jego domena jest najbardziej zagrożona.
- Kontynuujmy zatem - rzekł spokojnie książe Porządku, tonem takim jakby nic się nie stało. Przeczyły temu oczywiście powywracane krzesła, przerażone miny śmiertelnych i conajmniej zdziwione oblicza pozostałych Suwerennych.
- Zgodnie z harmonogramem obrona wzywa na świadka, oskarżoną Panią Zemsty.
Samuel gestem ręki ni to zaprosił, ni to nakazał Nemezis stanąć pomiędzy nim a tronem Pana Entropii.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 28-01-2010, 12:02   #40
 
Geduin's Avatar
 
Reputacja: 1 Geduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znanyGeduin wkrótce będzie znany
Uśmiech na twarzy Myrii stężał, zmarszczka gniewu pojawiła się na dziecięcym czole. Przez chwilę zdawało się, że zabierze głos i złamie zasady, jednak żelazne okowy zasad, którym tak chętnie się poddała, zmusiły ją do milczenia.

Nemesis pokiwała w zadumie głową.
- Dobrze zagrane - rzuciła szeptem mijając Samuela.

Wina złożyła dłonie przed sobą, pogrążając się w zadumie. Jej spojrzenie szybko przemykało między Myrią, Porządkiem i Zemstą. Szkoda została już wyrządzona, lecz czy ona była jedynym celem? Samuel również położył swą reputację na szali i może stracić równie wiele. Myśli Deuteronomii były równie rozbiegane, co spojrzenie. Czy jest tutaj jej przeciwnikiem, czy sprzymierzy się przeciw wspólnemu wrogu? A jaką rolę rolę odgrywają pozostali suwerenni? Zbyt wiele niewiadomych, zbyt wiele na szali.


Przymknęła oczy i sięgnęła myślą w głąb sanktuarium, przywołała siły kształtujące jego rzeczywistość. Tutaj, w swej fortecy, jej władza sięgała poza Domenę. Wina otwarła się na mistyczną perspektywę.
Chaos splątany Porządkiem, wierzgający w żelaznych okowach Prawa. Zasady rozprawy spętały okalającą Myrię chmurę chaosu. Kruczek, którym dostała się w samo serce procesu uwięził ją w roli świadka, a porządek procesu odsunął poza centrum uwagi. Czyżby to była pułapka Samuela?
Niewielka manifestacja ducha zemsty przysiadła na ramieniu Nemesis, ukryta przed spojrzeniem śmiertelnych - i co ważniejsze, chroniona przed siłami sanktuarium. Erinye, rada z bliskości swej pani, szczerzyła się bezczelnie ku Winie. Gdyby nie jawna protekcja Nemesis Deuteronomia obróciła by bezczelnego ducha wniwecz jedną myślą. Za ten kaprys przyjdzie mi odpłacić. Siedmiokroć.
Samotność i Strach trzymali swe domeny na wodzy.
Deuteronomia zacisnęła usta i pozwoliła, by wizja ją opuściła. Prozaiczna perspektywa stosowniejsza była do dyskusji. Otuliła się siłą swego sanktuarium i zatopiła w myślach. Interwencja w równowagę sił w tej chwili więcej szkody przyniosła by, niż pożytku. Demonstracja mocy nie leżała w jej interesie, puki wszystkie karty nie są rozegrane.

- Oskarżenie nie zgłasza sprzeciwu - spojrzała na Samuela - świadek jest Twój, bracie.
 
Geduin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172