|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-12-2005, 09:20 | #61 |
Reputacja: 1 | Max: -pieprzony snajper!!!-wydarł sie Max podtrzymujac zwłoki kumpla.na jego twarzy malował sie gniew.olbrzymi gniew.i żądza zemsty. |
17-12-2005, 15:46 | #62 |
Reputacja: 1 | Barret: Minutę po usłyszeniu strzału,zobaczył swojego kolege z mała dziurą w głowie.Nie wyglądało to przyjemnie,dreszcze przeszły mu po plecach.-Mogłem to być własnie ja-pomyslał.Zaklnał cicho i usiadł wygodnie w niskim fotelu samochodu.Wiedział że gdy wystawi głowe,może paść następny strzał,dlatego siedział nieruchomo.
__________________ " Słabym pozostaje tylko jedna bron:Błędy silnych" Neuroshima |
17-12-2005, 19:55 | #63 |
Reputacja: 1 | Mike Gdy padły strzały, od razu chwycił za broń. Złoty Desert Eagle doskonale leżał w dłoni. Widac było, że to broń najwyższej klasy. Mike szybko jednak powrócił do rzeczywistości. Okrzyki z obozu uspokoiły go, znaczyły, że sprawca raczej już ucieka niż szykuje się do kolejnego strzału. Dopiero teraz spostrzegł bezwładne ciało Messera. Nie wzruszyło go to zbytni. Ot kolejny, który szybko odszedł jeden z wielu na tym cholernym świecie. -Dobra gazu bo nas tu jeszcze powystrzelają jak kaczki, świetna ochrona nie ma co.-dodał po chwili. |
17-12-2005, 21:08 | #64 |
Reputacja: 1 | Timm Timm nie przejął się strzałami, był zbyt zajęty samochodem. Niewzrószyło go też bezwładne ciało Messara,po pierwsze prawie go nie znał, po drugie jeden zabity więcej, jeden mniej, to nic wielkiego w Detroit.
__________________ Krasnoludy z natury są lepsze od elfów. Małe jest piękne, szczególnie z wielkim toporem |
17-12-2005, 22:35 | #65 |
Reputacja: 1 | Timm uśmiechnął sie nieznacznie, jeszcze raz przejechał spokojnie ręka po kierownicy, odczekawszy aż Max wskoczy do samochodu nacisnął pedał gazu. Koła chwilę zakręciły sie na suchym piasku, po czym nagle wystrzeliły do przodu. Pojazd wyrzucając drobny zwir spod opon pedził przez obozowisko gangu. Przez wybitą szybę wpadał mroźny wiatr, który studził nastroje, a jednocześnie rozwiewał włosy towarzyszy. Po chwili samochód wyjechał z siedziby Huronów i z piskiem opon zahamował na skrzyżowaniu, a po twarzy kierowcy przebiegł nikły uśmiech. Pozostało teraz pytanie gdzie jechać... Nikt nie spodziewał się, iz te cztery postacie miały decydować o przyszłości Detroit...
__________________ "Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego? Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?" George Bernard Shaw |
19-12-2005, 21:33 | #66 |
Reputacja: 1 | Timm Timm ściągnął pistolety i położył obok kierownicy, by były w zasięgu ręki, po czym ponownie ruszył: - No to Maxsiu, prowaz do tej swojej mamci.
__________________ Krasnoludy z natury są lepsze od elfów. Małe jest piękne, szczególnie z wielkim toporem |
21-12-2005, 18:14 | #67 |
Reputacja: 1 | Wąskie, w połowie zasypane gruzem uliczki uciekały po obu stronach samochodu. Czterej pogrążeni w zadumie meżczyźni nie zwracali uwagi na bawiące sie dzieci, krzyczące matki i upitych do nieprzytomności meżów. Czy tak miał wyglądać świat? Samochód wjechał do terenów należących do Ligi, już po chwili jakby z ziemi wyrośli kolorowi ludzie, którzy wykrzykiwali do siebie sprośne żarty. Z pobliskiej dzielnicy mechaników dało sie usłyszeć zapalanie silników maszyn, potworów które już jutro miały rozpocząć coroczny turnier pomiedzy gangami. Gdy towarzysze podjechali pod stary, choć świerzo pomalowany na zielono budynek od razu zauważyli, wzmożony ruch panujący w środku. No ale chyba matka będzie miała tyle czasu aby ugościć swego syna...
__________________ "Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego? Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?" George Bernard Shaw |
21-12-2005, 18:38 | #68 |
Reputacja: 1 | Mike -Co za speluna-pomyślał. Wszedł razem z innymi, uważnie się rozglądając. Starał się przejść, nie potrącając nikogo. Dość miał przygód na dzisiaj, teraz marzył o czymś ciepłym do jedzenia i jakimś trunku. -Dobra może nas przedstawisz?-powiedział, a właściwie krzyknął do Maxa, bowiem gwar był ogromny. Rozglądał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu matki Maxa. Jak ona może wyglądać-ta myśl przewijała mu się przez chwilę. Wreszcie znudzony postanowił coś zdziałać. Podszedł do Timma zaciągając go na stronę. -Raczej niewiele się tutaj dowiemy...nie uważasz? Jakbym miał obstawiać sprawcę tego sabotażu , byłby to ktoś z uczestników wyścigu. A ci są dzisiaj zajęci swymi autkami. Tak...szukamy w złym miejscu. Jeśli ta...pogawędka będzie miała zamiar się przedłużać proponuję, wyjśc po cichu i zajrzeć w międzyczasie do kilku mechaników. Co ty na to? |
21-12-2005, 19:03 | #69 |
Reputacja: 1 | Timm - Dobrze, że przynajmniej ty mądrzałeś, szkoda tylko, że tak późno, no, ale zawsze coś. Chodżmy stąd - Timm wyszedł z baru. Popatrzył czule na samochód. Po czym wsiadł do niego. Kiwnął na Mike'a, by również wsiadł
__________________ Krasnoludy z natury są lepsze od elfów. Małe jest piękne, szczególnie z wielkim toporem |
22-12-2005, 08:43 | #70 |
Reputacja: 1 | Max:-wszedł do baru i pewnym krokiem poszedł w strone komtuary za którym zwykle stała matka.w łowie odrazu przygotował serie pyytan.wiedzxiał doskonale ze matka zna fure osob i moze powiedziec cos wartosciowego. -witaj mamo... |