Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-03-2017, 20:27   #1401
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



Dojechali cało i w jednym kawałku. Morrison zastanawiał się przez moment czy tylko jemu prowadzenie pojazdów wydaje się takie trudne. Sam jakoś sobie z tym radziła bez zauważalnych problemów. Ale skrzywił się w myślach gdy Sloan zakomenderował podział skitrał Foxy dla siebie. No akurat właśnie do gadania to kierownik pociągu radził sobie i tak nieźle a jemu by się gadacz przydał. Kto miałby przełamywać lody i sprawiać dobre wrażenie? On? Cukiereczek? No Foxy wydawała mu się idealna do tego zadania. Ale może szef też chciał ją zobaczyć na żywo w akcji? Trudno.

- Dobra to ja skoczę o tego sklepu. - Sam chyba i tak miała tam sprawę więc popatrzył na ostatnią dwójkę. - Cosmo ty lepiej przejdź się z kierownikiem albo popilnuj samochodu. - młodego technika jakoś niechętnie widział w zasięgu swojego głosu a zwłaszcza ręki. Jakby znów miał gadać swoje dyrdymały to szturman nie był pewny czy na samo strofowanie głosem czy by mu starczyło dobrej woli i cierpliwości. - To co Skye? Przejdziesz się z nami? - zapytał kobiety w kapturze. To by z nich dwie trójki były. Z czego Sam znała się na tej amunicji i w ogóle a Skye jako tropiciel też wydała mu się odpowiednia do gadek o pościgach i takich tam.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 28-03-2017, 18:28   #1402
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo


- Nie widzę w tym żadnego problemu - na twarzy Cosmo pojawił się lekko sarkastyczny uśmiech. Chyba coś z Ortegi przeszło na niego.
Zręcznie przeskoczył przez burtę, broń w rękę (nie trzymał jej przystawionej do ramienia) i stanął przy Sloanie.



.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:01.
JohnyTRS jest offline  
Stary 28-03-2017, 21:27   #1403
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
- Zajrzymy jeszcze do baru, dobrze? - Foxy zeskoczyła zgrabnie na piach. Żwawym krokiem podeszła do szefa pociągu, stając obok Cosmo. W zakrwawionych ciuchach było jej nieswojo, a po nieprzespanej nocy potrzebowała nie tylko się przebrać, ale też opłukać twarz i doprowadzić do względnego porządku.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline  
Stary 28-03-2017, 22:50   #1404
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Centrum Newport wyznaczała sterta zbitych ze sobą dech, opatrzona wymowną pętlą ze sznura. Gapiła się parcianym owalem na Ortegę, powiewając złowieszczo na wietrze. Ponura atmosfera udzielała się jej, prowadząc do gorzkich przemyśleń. Jak na wiochę, gdzie rynek, niczym charknięcie gruźlika, zdobiła szubienica, poziom bezpieczeństwa pozostawiał wiele do życzenia.
- Skocz na cmentarz. Zobacz czy miejsce dla Candle'a się znajdzie i ziemi nie zabraknie - burknęła mało przyjaźnie do Parcha, ustawiając się do niego tyłem. Doprze pójdzie i upierdliwiec potknie się, wpadnie do dołu... potem tylko zasypać piachem.

Życie niestety nie układało się aż tak pozytywnie.
- Ehhh... ruszmy się - Ze zrezygnowanym westchnieniem monterka wbiła ręce w kieszenie, garbiąc automatycznie plecy pod ciężarem okrucieństwa i bezduszności świata.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 29-03-2017, 03:55   #1405
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Skye zaszurała stopą po żwirze i wzruszyła ramionami. Może faktycznie lepiej żeby nie szła do szeryfa.
- Dobra - odpowiedziała krótko, zabierając się razem z Morrisonem i arcyprzyjazną Sam.
I tak miała zahaczyć o sklep żeby odebrać kwit.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline  
Stary 29-03-2017, 12:37   #1406
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Andrew, Sam, Skye
Ruszyliście w stronę sklepu, znajdował się niżej na głównej ulicy, przed wojną zapewne znajdował się tam jakiś średniej wielkości super sam obecnie na wprost wejścia znajdowała się szklana lada za którą znajdował się sprzedawca zaś po prawej stronie znajdowały się regały wypełnione towarami, na regałach najwięcej było widać towarów tanich bądź o większym gabarycie broń amunicja oraz gotowa żywność taka jak pieczywo czy ciasta znajdowały się za szkłem przy sprzedawcy lub na półce za nim. Sprzedawcą był młody dwudziestolatek w fartuchu który właśnie rozmawiał ze starszą panią, wyglądało na to że starsza pani przyniosła blachę ciasta żeby wymienić je na nafte do lampy, wyglądało na to że była to transakcja która odbywała się regularnie bo było dużo uśmiechów, zero targowania zaś rozmowa szybko zboczyła na temat pogody i wydarzeń w mieście. W głębi sklepu kręciło się kilku innych klientów wybierając towary z półek oraz drugi mężczyzna w fartuchu o jakieś 20-25 lat starszy od tego za ladą i sądząc z wyglądu za cholerę nie mógłby się wyprzeć pokrewieństwa. W tej chwili uważnie przecierał zapasowe szkła do lamp naftowych.

Amber, Cosmo
Sloan obejrzał się.
-Hmm? A tak, wybacz, zapomniałem przekazać Sam. Cosmo w twoje ręce - powiedział wskazując na Subaru

Po chwili podjechaliście do baru, atmosfera w środku była dosyć ponura, ludzi było mało (choć to mogła być kwestia pory dnia), siedzieli zgarbieni rozmawiając po cichu i powoli sącząc swoje trunki lub jedząc posiłki. Jednego stołu brakowało a podłoga w paru miejscach miała brunatne plamy.
Barman uwijał się między nimi podając napoje i talerze, na widok Amber wyraźnie się ożywił.
-Hej Foxy!
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 31-03-2017, 09:13   #1407
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

Praca w karawanie, podobnie jak w każdym innym przedsiębiorstwie, opiera się na dobrych stosunkach z szefem. W zależnoœci od jego humoru postępuje cała załoga. Gdy ma zły dzień lepiej się nie wychylać, a najlepiej go omijać.
Cosmo nie sądził, że w tej pracy będzie inaczej. Sloan nie miał nic przeciwko niemu, co było dobrą monetą. Postanowił, że w barze nie odezwie się niepytany. Choć z pewnością ktoś do niego zagada, szczególnie po wczorajszym wieczorze.

Znalezienie baru nie było trudne, o ile szaleńcza podróż do doktora była dla niego nie do powtórzenia, to droga do lokalnej knajpy była prosta. Wysiadając, Cosmo musiał skonfrontować się z jedną natarczywą myślą:
To jest to miejsce.
Widział przewracane krzesła, ratowanie butelki i to jak Tom z kimś drugim wnosi Kate i kładą ją na stole, jak powietrze wraz z krwią ucieka z przedziurawionych płuc.

To co się działo wczoraj zdradzały plamy krwi na podłodze, zbrązowiałe ślady na deskach.
Łatwo tego nie usuną, bedą musieli szlifować, przemknêło mu przez głowę.

Miał się nie odzywać niepytany, tak jak zaplanował, ale krótko jeszcze raz, streścił wczorajsze wydarzenia Sloanowi, jako że był tam, gdzie to wszystko się wydarzyło.
- To tutaj Tommy wraz z drugą osobą wnieśli Kate z zewnątrz. I to tutaj wraz z Amber opatrzyliśmy ją do czasu aż szeryf zorganizował transport do domu Cavendisha, miejscowego lekarza - mówił cicho, nie chcąc rozbudzać ogólnej ciekawości osób postronnych.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:01.
JohnyTRS jest offline  
Stary 20-04-2017, 15:31   #1408
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Post wspólny. Amber Gold & MG & Cosmo. Część I

Cosmo

Bar

Minęło raptem parę godzin odkąd Foxy opuściła miejsce pracy za ladą, a miała wrażenie jakby minęły długie tygodnie. Może chodziło o zmęczenie i niewyspanie, a może zbyt wiele się wydarzyło przez ostatnią dobę. Zastój dwóch miesięcy wstecz rozleniwił ją, odzwyczajając od działania pod presją, strzelanin i trupów. Zaśniedziała, obrosła pajęczyną i do tego chyba przytyła od tego siedzenia w jednym miejscu, o ile to nie spodnie zbiegły się w praniu.
- Cześć szefie - przywitała się z barmanem, nie myśląc na razie, że drugi koleś którego tak powinna nazywać stoi w jej okolicy. Podeszła do rozmówcy, uśmiechając się szeroko - Działo się coś jeszcze gdy pojechaliśmy?
- Pomijając że policja trzymała wszystkich do rana a potem jak wreszcie poszli Irlandczyk z pociągu schlał się i marudził wszystkim że następnym razem wygra? Raczej w porządku. Obecnie wygląda na to że biznes trochę zamiera - dodał ściszonym głosem - chłopaki chętnie by dorwały skurwysyna ale nie wiedzą kogo, jedni chcą wszystko zrzucić na nowojorczyków ale Pat uważa że to się zaczęło o wiele wcześniej. - Pat był miejscowym bywalcem mechanikiem który utrzymywał lokalny sprzęt rolniczy na chodzie, był to typ roboty który zapewniał mu rzadkie ale obfite dopływy funduszy które pozwalały spędzać większość czasu w barze (czy jak to nazywał swoim biurze) z krótkimi wypadami na miasto i okoliczne farmy.

Obecni w barze przyglądali się mniej lub bardziej życzliwie, jeden wstał, podszedł do Cosmo i klepnął go w ramie
- Słyszałem że to że Kate żyje to twoja zasługa, myślę że jesteśmy ci winni przynajmniej parę kolejek. - Kilka głosów zabrzmiało entuzjazmem, zdecydowanie mniejszość.
-Dzięki, ale to nie tylko moja zasługa, akurat wtedy wiele osób dało z siebie wszystko. Co do kolejki, to chętnie, ale niestety nie dzisiaj - odpowiedź Cosmo powinna ich zadowolić, dowartościował kilka dodatkowych osób oraz wykręcił się z powtórki tego, co robili wczoraj wieczorem.
Czekał na reakcjęSloana, ewentualnie to on będzie miał tutaj coś do powiedzenia. Obserwował uważnie zebranych, ciekawe jak zareagowali na ich przyjście z bronią w ręku. Byli tutaj tylko przejazdem, aż Foxy zabierze to co chciała a następnie powrót do szeryfa.

- A Pat mówił, o co mogło w tym chodzić? - Cosmo postanowił trochę pociągnąć ich za język, skoro sami zaczęli ten temat. Jakby sam zaczął ich wypytywać, to szybko by się to skończyło, takie numery rzadko przechodzą.
-Nie jestem pewien szczegółów, cały czas ganiam z zamówieniami, Ale spytaj Pata zawsze chętnie znajdzie parę uszu które zechcą go wysłuchać.

Sloan nie skomentował propozycji kolejki dla Cosmo.

-Dzięki, pewnie potem spytam, wpadliśmy tylko na chwilę.- Cosmo nie wiedział, czy Sloan zmienił plany, ale przyjął, że chce on na początek pogadać z szeryfem. Pogadanie z Patem może raczej poczekać.

Sloan zamówił kawę po czym odezwał się do Cosmo i Amber:
-Myślę że możemy chwile tu zostać, jeśli ten Pat będzie marnował nasz czas to zwiniemy się po pięciu minutach jeśli faktycznie coś będzie na rzeczy to będziemy mieli dodatkowy temat do rozmowy z szeryfem.
Cosmo skorzystał z nadarzającej się sytuacji. Za przykładem szefa także zamówił kawę - Wcześniej odmówił kolejki, nie chciał teraz tego zmieniać. Wraz z zamówieniem monter dopytał się, gdzie siedziPat a następnie podszedł do wskazanego stolika:
- Mogę się przysiąść?
Starszy mężczyzna uśmiechnął się i wskazał miejsce przy stole
-Jasne chłopcze siadaj!
Młody monter usiadł na wolnym krześle, stawiając przed sobą kubek z parujacym napojem. Szybkie spojrzenie na szefa, krótka chwila zastanowienia. Zacząć z Dzieńdoby czy z cześć? Ostatecznie wybrał to pierwsze.
- Dzień dobry, jestem z załogi nowojorskiego pociągu i wczoraj uczestniczyłem w tym całym zamieszaniu - Cosmo wyciągnął rękę na przywitanie- Jestem Cosmo. Barman przed chwilkę powiedział, że wiesz więcej o tym co tutaj wydarzyło - krótka przerwa, głębszy oddech, odsunięcie myśli o Tommym z głowy - ten kto to zrobił ściągnął na siebie zainteresowanie załogi pociągu i chcemy pomóc przy jego złapaniu i skazaniu.
Cosmo przemilczał kilka faktów, ale wolał nie rozpuszczać informacji w barze, gdzie nie tylko Pat go słuchał. Podobnie jak kwestia tego, czy jego szef nie wolałby, żeby lokalny szeryf jako pierwszy dowiedział się o tym morderstwie.

Chwycił za kubek, żeby ukryć lekkie drżenie ręki.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:02.
JohnyTRS jest offline  
Stary 24-04-2017, 14:23   #1409
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Post wspólny z Lemim i Zombi.

Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



- Dzień dobry. Jestem Andy Morrison. Z tego nowojorskiego pociągu. - Morrison rozejrzał się ciekawie po sklepie przechodząc się między regałami a ladą. Młodzian za nią i ta starsza pani z ciastem wywoływali w nim jakieś takie sympatyczne, sielskie wrażenie. Na tyle, że uśmiechnął się do nich i skinął im grzecznie głową na przywitanie. Skoro jednak rozmawiali to podszedł do tego starszego mężczyzny, pewnie ojca tego młodego jak mniemał. Podszedł i przywitał się mówiąc kim jest.


- Mają może panowie takie pociski? - spytał wyciągając łuskę siwą łuskę z kieszeni jaką znalazł na miejscu gdzie napastnik miał stanowisko strzeleckie. Był ciekaw reakcji sklepikarza i tego co powie. Na razie postanowił nie mówić więcej detali o okolicznościach znalezienia łuski.


Za Parchem, niczym ponury duch przyszłych świąt, do lokalu wtoczyła się Ortega. Garbiła plecy i łypała niechętnie po wnętrzu, siejąc melancholię oraz wyraźne zrezygnowanie. Co pewien czas przelatywała wzrokiem po okrytych mundurem plecach, a wtedy jej gęba przybierała wybitnie kwaśną minę, zaś oczy skryte za ciemnymi szybkami okularów zwężały się na podobieństwo szparek. Więcej uwagi jednak poświęcała wyłożonym towarom, szukając czegoś, co mogło uchodzić za biblioteczkę.


Starszy mężczyzna wziął łuskę do ręki rzucił okiem na dno po czym uważnie przyjrzał się otworowi szyjki.

- 2-2-3 Remington, oczywiście powinno być jeszcze parę paczek. Niech pomyślę, mamy trochę pełnopłaszczowego Wolfa w stalowych łuskach i ze dwa rodzaje grzybkujących. - Mężczyzna wyraźnie się zapalił.

- A potrafi pan określić do jakiego typu należał pocisk z tej łuski? - zapytał z nadzieją szturman kolejarzy. Sam tego po samej łusce nie mógł odgadnąć. Ale liczył, że chyba trafił na pasjonata a nie tylko kolesia sprzedającego w sklepie broń i ammo. Miał nadzieję, że po jakichś detalach łuski może to rozpozna coś czego Morrison nie mógł rozpoznać.

Mężczyzna przyglądał się niepewnie -Technicznie to jakikolwiek, raczej nie ma możliwości określenia na podstawie łuski co było w niej osadzone. Jak pan chce mamy trochę pocisków do elaboracji jeśli nie interesuje pana gotowa amunicja

- No tak. Na pewno ma pan rację. - zgodził się szturman kolejarzy kiwając głową. Szkoda. Niby należało się spodziewać takiej odpowiedzi ale jednak i tak jakoś szkoda. No trudno więc trzeba było wywalić kawę na ławę. - A może wie pan kto kupuje tutaj taką amunicję? Zwłaszcza ostatnio. - zapytał podnosząc wzrok na sprzedawcę i lekko unosząc szarawą łuskę. - Widzi pan właśnie zostaliśmy przez kogoś ostrzelani w naszym pociągu. W wyniku tego ostrzału nasz kolega zmarł. Na miejscu skąd strzelał napastnik znaleźliśmy takie łuski. - dłoń szturmowca potrząchnęła nietypową dla niego szarawą łuską. Przyzwyczaił się do złotawych barw łusek i ta wydawała mu się dość rzadka. - Sądząc po częstotliwości strzałów napastnik miał pewnie jakiś karabinek szturmowy. Sądząc po odkształceniach na łusce możliwe że coś z rodziny G 33 albo podobnej. Uciekał czerwonym samochodem niestety nie udało nam się jeszcze ustalić jakim. - rozłożył nieco ramiona. Nie wiedział kto tu mógł mieć czerwone auto. Ale pewnie wkrótce się dowiedzą. No chyba, że to ktoś z przyjezdnych. - Więc jak? Przychodzi panu może do głowy ktoś kto mógłby pasować do takiego schematu? Bardzo by nam to pomogło gdyby udało się zawęzić krąg podejrzanych. No i podejrzewamy, że to ten sam sprawca który napadł w ostatniej nocy na Kate. Nasz kolega który już nie żyje był wczoraj jednym z pierwszych którzy ją znaleźli i nawet mówił, że widział kogoś. Być może napastnik bał się rozpoznania i chciał zlikwidować świadka. Wówczas no wy macie tylko chyba cudem jeszcze żywą kelnerkę a my mamy martwego kolegę. Dlatego tak pytam o te łuski i naboje i kto je zwykł nabywać. - Morrison doprecyzował po co właściwie przyszli i jak to wszystko wygląda. Wiedział z wczoraj, że ludzie wydawali się być poruszeni losem zaatakowanej i ciężko pobitej kelnerki. Powiedział o tym na wypadek gdyby sprzedawcy los zabitego kolejarza niezbyt obchodził albo czuł więzi łączące go z miejscowymi silniejsze niż chęć pomocy obcym.

Mężczyzna przez dłuższą chwilę wpatrywał się w łuskę po czym odezwał się - Postaram się wam pomóc na ile mogę tylko muszę chwilę poszperać w pamięci, to dosyć popularna amunicja więc trochę nabywców było - mężczyzna zamilkł po czym podszedł do szafy za ladą i wyciągnął z niej paczkę amunicji którą położył na blacie - Ostatnio mieliśmy dwa typy amunicji takie jak ta i Winchester silvertip, bardzo charakterystyczna z czarnym pociskiem jakbyście potrafili określić pocisk to moglibyśmy od razu zawęzić kto to kupował. Co do karabinu to nie wiem raczej nikt nie paraduje u nas z bronią długą bez powodu więc rzadko ktoś przychodzi z karabinem do sklepu ale myślę że jako tako kojarze samochody w mieście…

- A wie pan ten pocisk cośmy go wydłubali to był taki ciemny, prawie czarny. - pokiwał intensywnie głową Morrison ciesząc się, że wreszcie mają jakiekolwiek potwierdzenie. Chociaż to, że wielu z tubylców używa podobnego ammo nie zapowiadało się jako ułatwienie ich poszukiwań. - A z karabinkiem rozumiem. Po prostu miałem cichą nadzieję, że może orientuje się pan kto w okolicy mógłby mieć taki karabin. - szturmowiec uśmiechnął się i rozłożył ramiona. - Ale z samochodami też by nam pomogło. Jakiś czerwony. - dodał czekając z nadzieją, że może trochę lepiej pójdzie im z samochodami. Sito z kupnych naboi i właścicieli czerwonych samochodów powinno chociaż zawęzić listę podejrzanych.

Młodszy sprzedawca podszedł i coś szepnął starszemu na ucho ten trochę się zasępił - Mówiąc szczerze to niestety nie jestem pewien czy powinienem panu zdradzać takie informacje, myślę że ani szeryf ani tym bardziej moi klienci mogliby nie być zachwyceni.

Morrison obserwował zachowanie obydwu sprzedawców. Odpowiedzią był trochę zaskoczony. Normalnie taki poziom dyskrecji i profesjonalizmu by zrobił na nim odpowiednio pozytywne wrażenie i nawet teraz nie szło mu nie uszanować takiej postawy. Tym nie mniej jednak ta postawa tym razem stała mu ością w gardle. Zastanawiał się czy drążyć dalej temat czy odpuścić i zdać się na miejscowe organa śledcze. Tyle, że wedle słów Foxy nie miała o nich zbyt dobrej opinii. Sam miał mieszane uczucia choć musiał przyznać, że na razie nie złapał tubylczych stróżów prawa na jakimś karygodnym występku. No ale znowu właśnie gdyby się na nich zdał to zostawiało im świetną okazję do takich numerów. Po chwili wahania więc postanowił jednak spróbować.

- Rozumiem. Te wahanie i skrupuły. Chwali się takie poważne traktowanie swojej firmy. - powiedział w końcu kiwając głową i przygryzając wargę. - Ale tak jest chyba zazwyczaj. A sytuacja dość znacznie chyba odbiega od “zazwyczaj”. Osobnik o jakim mówimy, wczoraj skatował wam Kate. Nadal nie wiemy czy to ona była ostatecznym celem czy po prostu mu się nawinęła ledwo wyszła na papierosa w chwili przerwy. Tu została zaatakowana, w środku tej osady. A jeśli nie chodziło o nią? Jeśli nie skończył? Jeśli nie obchodzi go kogo zaatakował? Mamy czekać na kolejną skatowaną przez niego kobietę? To cud, że Kate jeszcze żyje. Nie wiadomo czy przeżyje. A jeśli nie jest ostatnia? - zapytał patrząc to na starszego to na młodszego z mężczyzn. Nadal nie wiedzieli o co wczoraj poszło z tym atakiem na Kate. Nie wiedzieli więc czy poszło o nią czy tak się nawinęła psycholowi pod nóż. Jak nie było mu ważne kogo atakuje to trochę tu kobiet w osadzie pewnie było.

- Osobnik ten nie ma skrupułów albo jest bardzo zdesperowany. A jest bo właśnie zabił nam kolegę. Zabił. Bo mu się wydawało, że tak uciszy świadka zdarzenia. Przeliczył się bo Tom powiedział i nam i szeryfowi co widział. Ale chyba jasno pokazuje do czego zdolny jest ten typ. Do ilu jeszcze osób będzie tak strzelał bo mu się będzie wydawać, że coś widziały co może go zdemaskować? Tym razem strzelał do nas. Ale kogo weźmie na muszkę i te naboje co tu kupił następnym razem? Może znowu nas jak się dowie, że tu byliśmy i z wami rozmawialiśmy. A może tym razem was byście niczego nam nie powiedzieli. Ładnie jest dbać o dobro klientów i ich imię ale wszystko ma swoje granice i limity. Ten facet zmienił w ciągu pół doby ulice w rzeźnię i strzelnicę. Chcecie dać mu następne pół doby na swobodę działania? Wszyscy jesteśmy na tej samej strzelnicy, nie wiemy kogo weźmie na muszkę następnym razem. - szturman rozłożył dłonie i powiódł jedną z nich dookolnym ruchem w stronę ulicy, okien i reszty sklepu. Właściwie nie miał pomysłu jak przekonać sprzedawców. Jedynie wspólnota interesów pod względem wspólnego zagrożenia mogła chyba coś pomóc. Tamten likwidował świadków którzy mogliby go wskazać. Chyba. Inaczej nie strzelałby pewnie do Toma. Teraz Morrison gadał z dwoma kolejnymi świadkami którzy mogli ich naprowadzić na trop strzelca i nożownika. Wedle kryteriów zacierania śladów byli więc całkiem niezłymi kandydatami to wiekuistego uciszenia. Niezależnie od tego czy coś powiedzą kolejarzom czy nie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 27-04-2017, 16:23   #1410
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Ok przyśpieszmy

Cosmo

Pat jednoznacznie poklepał rant kufla w którym został już może tylko z centymetr złocistego trunku. Amber skoczyła do barmana i wróciła z dzbanem.

Pat dokończył zawartość kufla i odezwał się sięgając do ucha dzbana.
-Nie synu nie wiem nic więcej nie więcej niż inni mieszkańcy - Przerwał widząc zawód na twarzy Cosmo - Ale za to poskładałem parę faktów o których wiedzą wszyscy. Widzisz kiedy Kate wniesiono zakrwawioną do tej sali wszyscy się wściekli i szukają sprawcy. Tyle że nie biorą pod uwagę innych faktów, Ja uważam że Kate nie była pierwsza tylko tym razem ktoś temu sukinsynowi przeszkodził i nie udało mu się pozbyć ciała, a wiadomo "nie ma ciała nie ma sprawy" - Pat skończył nalewać piwo po czym skinął dzbanem w stronę Cosmo i Amber, nie widząc reakcji wzruszył nieznacznie ramionami - Nie jesteście stąd więc raczej wątpię żebyście byli na bieżąco z ploteczkami z miasta, nawet Foxy która siedziała w jednym z głównych ośrodków plotkarstwa w mieście może nie kojarzyć bo pojawiała się parę miesięcy po ostatnim zdarzeniu. Ale Ja pamiętam przynajmniej dwa zniknięcia które nie wydają mi się teraz przypadkiem. Jakieś pół roku temu podczas jarmarku zniknęła u nas dziewczyna Teresa urocze młode stworzenie, plotka poszła że po jarmarku zwinęła się z cyrkowcami, jej rodzina do najciekawszych nie należała więc wtedy się nikt nie dziwił, jeszcze wcześniej zniknęła dziewczyna Harperow, mają farmę pod miastem wtedy uważano ze uciekła z jakimś chłopem ale w to też nie wierzę miała tu swojego narzeczonego... Co prawda to głównie rodzice cisneli na ten ślub ale znali się od dziecka i złej krwi między nimi nie było więc nie wydaje mi się żeby go ot tak bez słowa rzuciła dla pierwszego lepszego... Lloyd przez pół roku chodził podminowany odgrażał się że zaciągnie się do posterunku i ruszy na front, no ale znalazł sobie nową dziewczynę która utuliła jego żal, no cóż młodzi dziś zbyt stali nie są...-Pat zamyślił się na chwile bezwiednie obracając kciukiem poobijaną złotą obrączkę- Tak czy inaczej myślę że błędem jest postrzeganie całego wydarzenia jako jednego ataku. Sprawa jest starsza i nasza własna, a nie jak chcą niektórzy przywleczona do naszego spokojnego miasteczka przez was nowojorczyków - Przy ostatnim zdaniu Pat podniósł głos po czym wzniósł ironiczny toast w stronę stolika który przy waszym wejściu wyjątkowo ponuro na was spoglądał - Nie wiem czy wam to cokolwiek pomoże ale tyle się urodziło w mojej starej głowie


Andrew
Mężczyzna niepewnie obejrzał się na młodszego przez chwilę coś ważył w myślach.
-Musze się najpierw rozmówić z szeryfem - odezwał się niepewnym głosem unikając kontaktu wzrokowego
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172