Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-05-2014, 01:40   #101
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



Andy widział te prawie szarżę olbrzyma i to co dziwne skierowaną w swoją stronę. Miał najpierw nieme a potem i słowne poparcie swojego kumpla Ethana. No i jak się wydało o czym tam gadali we dwójkę w tym lazarecie oczywiście dołaczyła do nich Ruda która ostatnio najwyraźniej nie pałała sympatią do chłopaka z Remingtonem.

- Te, Sunny... Co tak machasz tą siekierką do kończyn jakbys miał zamiar jej uszyć co? Bo dref tu nie widzę. Masz rsznąć to rsznij albo odłósz szeleśce na miejsce... - rzucił i kpiąco i prowokująco do olbrzyma. W sumie wierzył w jego szczere intencje ale wkurzało go, że tak łatwo osądzali siebie nawzajem od czci i wiary. Był wkurzony bo wystarczył cień podejrzenia o zmowę z jakąś durną dziwką i już te wszystkie wspólne przygody na drodze, barach, polowaniach i walkach wreszcie szlag trafiał. To na cholerę te całe kumplowanie się?! Tak, był wściekły i rozczarowany i nie zamierzał tego ukrywać!


- I ufaszaj se na to co i do kogo mówisz Sunny. Bo to co mówisz, mosze być poczytane bardzo brzydko i fyfołac równie brzydką reakcję. - dodał ciszej ale zdecydowanie chłodniej. Olbrzym może i nie był najostrzejszym narzędziem w ich szufladzie ale Andy wiedział, że tak naprawdę Sunny dał się podpuścić Ethanowi by powiedział coś co uzgodnili obydwaj. W sumie Rudej tez jak widać to było na rekę co niezbyt dobrze o niej świadczyło.

- A poza tym... O co te oskarszenia co? Czemu udeszasz z nimi do mnie co Sunny? Sam mówisz, że wszyscy z nią gadali to co się mnie czepiasz co? - warknął do niego i zaczął okrążać całą ich trójkę.

- Lubicie szpiegowskie zabawy co? Tak łatwo szafujecie cudzym dobrym imieniem? To co o sobie wiemy i co razem pszeszyliśmy to dla fas nic? - rzekł podejrzanie cicho a ton nie zwiastował niczego dobrego ani miłego.

- Dobra! To mosze pobawimy się w szpiegomanię co? To proszę o uwagę. Sunny był sam na sam w korytarzu na górze i tak naprawdę chuj wie ile i z kim się nagadał no nie? No kto go sprafdzi? Przecież był sam. Kto by go sprawdził... No kto... - rzekł w udawanym zamysleniu kierując wzrok ku monterowi.

- A mosze jego najlepszy kumpel Ethan? Ale, ale... - wzniósł palec ku górze jak wodzirej zapowiadający kulminacyjny punkt programu - Czy Ethan by wydał nam kumpla nawet jakby się połapał? O to jest pytanie! A może działają we dwóch? W końcu czy Sunny sam by wyszedł z tak skomplikowaną intrygą? No i teraz ta narada w ambulatorium... To co? Ethan sprawdzał grypsa czy udzielał instrukcji. No? Jak to było? - niby sie pytał ale widac było, że nie oczekuje odpowiedzi.

- A może jeszcze coś? A tak, oczywiście! Proszę bardzo! Jak na razie tylko Sunny, eh, znów ten Sunny, od niego znów się wszystko zaczyna, on słyszał, że to była laska i że właśnie ta zdzirowata Elza. I na razie przecież mamy tylko jego słowo. To jak? Wierzymy mu? Co? Ale ok, Elza, niech będzie, że Elza a co mamy se żałować no nie? Niech będzie nasza znana i kochana blondaska! Na samym postoju wszyscy z nią gadali więc i wszyscy mogli się z nią ugadać! - rzekł w kończąc tę część wypowiedzi w szyderczej parodii dobrotliwego uśmiechu.

- Kogo jeszcze tu mamy... Aha! Ruda! W końcu to nasz spec od gadek, umów i sprzedarzy no nie? Może jakaś promocja jest na Pustkowiach? Wiecie, cos jak posezonowa obniżka, przyjaciół sprzedam tanio. No co... Zdziwieni? Handlowała już różnymi rzeczami to ma wprawę no nie? Jakaś pierwszyzna dla niej czy co? - rzekł wskazując dlońmi ich koleżankę zupełnie jak na gwiazdę jakiegoś show.

- Kto jeszcze? A no tak, Tuco. No nie obraś się stary ale tak obsmarofujemy już fszystkich to chyba nie będziesz jakiś dzifny co? Nie bój się, nie zostafimy cię tak samego. Za bardzo byś od nas, prafdzifych szpiegów odstawał. Jakoś razem zgodnie rzuciłeś się na dół razem z Rudą ratować swoje tyłki. Nawet słowem nas nie ostrzegliście, o dynamicie. Jakbym się nie spytał o co biega to co? Mieliśmy czekać aż nas fysadzą? Taki był plan? A kto go sepsuł? I kogo najlepiej fięc posbyś się f pierfszej kolejnosci by fięcej nie safadzał? - rzucił swoją wściekłą tyradę co chwila zmieniajac cel ataku i nie dając sobie przerwać nikomu. Jego wskazujący palec co chwila wskazywał oskarżycielsko palcem to w jedno to w drugie. Miał cholerną ochotę by spróbowali wypieku którym go tak bez zastanowienia poczęstowali. Zatrzymał się w końcu i położył ręce na biodrach. To co im teraz serwował miało takie samy podstawy jak to co sprzedali jemu. Miał nadzieję, że ta mały show jaki im urządził przemówi im do rozsądku i otrzeźwi. Choć zapewne podniesie im adrenalinę no ale jakoś jego nikt nie oszczędzał to czemu on miałby im darować. A poza tym wkurzyli go więc i chciał im to pokazać.

-I jeszcze nam sostał... A! Nie, fróć! To jusz fszyscy! No cholera ja nie fiem, sami swoi! Sami sdrajcy i szpiedzy z nas. No popatrzcie jak sześmy się ładnie f komplecie sebrali. Jedna wielka, szpiegofska rodzina! - rzekł na koniec szeroko otwierając ramiona jakby chciał objąć ich wszystkich na raz.

- I jakby któreś z fas jeszcze miało jakieś durne pomysły... - rzekł zaledwie o ton spokojniej wciąż cięzko dysząc. - To niech mi ktoś z fas przypomni kto z naszej paczki pierfszy się rwał do obrony tego miejsca? No? A kto zapodał hasło o oddaniu inicjatywy przecifnikowi? No? Jak to było? No eeejjj? Strzelałbym prafdziwym ołowiem do niby sfoich co? Myślicie fy trochę? I po cholerę bym tu przychodził co? Dlaczego nie zostałem na górze gdzie moja misja by się skończyła przecież. Aha, i pszeciesz pszybiegłem tu ostatni no nie? Dobrze pamiętam? Tak, chyba jakoś tak to było. Więc po cholerę fypstrykałem się z pestek strzelając i osłaniając nasz odfrót co?! Fidzicie tu jakieś zpasowe naboje co?! - wrzasnął gdy znów go porwała cholera klepiąc się na puste ładownice w których zazwyczaj trzymał zapasowe naboje do swojego shotguna. Nawet zapas na samej broni był wyraźnie pusty. Najwyraźniej zostały mu tylko te które miał już załadowane w broni.

- A no przecież! Jak fbiegałem ostatni to pofiedzcie mi jak byłem w drzfiach czemu nie pościemniałem i nie fpusciłem "sfoich" do środka co? Nawet kurfa potem jak staliśmy na górze wciąż stałem przy drzfiach i starczyłoby mi jebanego czasu by je otworzyć i ich fpuścić. Już by tu kurfa byli i nie musieliby nic fysadzać ani teraz odgruzofyfać! - wrzasnął dając znów ponieść się wściekłości jaka może pynąć tylko z serca gdy zostanie zranione. Na przykład niesłusznymi oskarżeniami od ludzi od których się ich nie spodziewa.

Sapał chwile wciąż stojąc z rekami na biodrach. Najwyraźniej starał się opanować i w końcu mu się to udało. Wypowiedź Tuco jakby pozwoliła mu skupić myśli na czym innym.

- Ok, nie fiem kim jest ta zdzira w Vegas. Znam ją trochę jak i kaszdy z nas. Ona jest z Fainbury. Wtedy na postoju bredziła coś o naszych Meksach. Mófiła, że nie są tacy fajni i generalnie chciała mnie wziąść na spytki. Może nie tylko to ale fófczas fydało mi się to tylko dzifkarskim gadaniem. Dopiero teras nabiera sensu. - rzekł wciąż nerwowo choć już w miarę normalnym tonem.

- No. A teras czy są jeszcze jakieś fątpliwości co do mnie? - posłał pozostałej czwórce mordercze i wyzywające spojrzenie. Widać było, że niewiele trzeba by wściekłość znów wzięła górę. W końcu skupił wzrok mu się zahaczył na jedynej kobiecie w tych podziemiach i na niej się zatrzymał. - A! Nasza piękna! No zdaje się kiciu, że fszyscy już fspomnieli o sfoich romansach z Elzą. Prócz ciebie. Co tak się szpryciulsko chofasz za czyimiś plecami i niefygodnych pytań unikasz co? I tak chętnie ufagę i złość innych na innych kierujesz co? - rzucił ku niej kpiąco.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 23-05-2014, 05:08   #102
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Idąc po kawę Ruda próbowała złowić jakieś spojrzenie Ethana. Dla każdego z nich był to ciężki czas, co prawda nie pierwszy, ale też zapewne nie ostatni. Gdy zbliżyli się do kubków i byli wystarczająco daleko od reszty odezwała się do montera, przytrzymując swoją dłonią jego rękę sięgającą po gorący napój:

- Spałeś z Elzą? - w jej głosie nie było ani krzty złości czy rozczarowania. Wplotła palce w jego dłoń czekając na odpowiedź. Z boku, nie słysząc o czym jest rozmowa, wyglądało to jak zwyczajne zaloty małolatów- trochę wystraszonych, trochę zbyt samotnych i trochę za bardzo zdezorientowanych nową sytuacją. Ethan świetnie wczuł się w rolę – rumieniąc się i spuszczając głowę. Gdy dziewczyna przysunęła się do niego i uniosła jego twarz do swojej, ten zacisnął usta. Drżał – chciał tego i nie potrafił zdobyć się na odwagę żeby odwzajemnić jej dotyk. Nie trzeba było medium do odczytania jego emocji i zgadywania odpowiedzi. Mimo to Ethan popatrzył jej w oczy i łamiącym się głosem odpowiedział:

- Nie. – Jakby to naprawdę miało jakieś znaczenie. Ruda przysuwając się jeszcze bliżej lekko musnęła jego usta swoimi.

No, mądry chłopak. Ja tam się zastanawiałam. – odpyskowała mu z uśmiechem.

Też się uśmiechnął – sama nie była pewna czy z powodu pocałunku czy w odpowiedzi na żart. Czując jego mocno bijące serce tuż obok dziwnie czuła się opowiadając mu wszystko co wie o Elzie. Nie było tego wiele – prawie nie pamiętała kobiety. W Fairbury rozmawiała z wieloma osobami, ta wyróżniała się jedynie tym, że miała ochotę na handlarkę, nie na jej towary. Co więcej miała też ochotę na coś co Ruda uznawała za swoje – Ethana lub może kogoś innego od nich. Niby pytała o to z kim się Ruda na co dzień pieprzy, gdy nie uzyskała odpowiedzi, odeszła. Później dziewczyna miała dziwne wrażenie, że ktoś bardzo dokładnie się jej przygląda. Dlatego chroniąc Ethana spotykała się i rozmawiała głównie z Tuco. Jemu przecież dobry seks z sympatyczną i atrakcyjną laską nie zaszkodzi, a co ważniejsze, nie zaszkodzi Rudej. W sumie dziewczyna zrobiła głupio tak szczerze mówiąc, że nie chciała pozwolić innej zbliżyć się do technika. Jednak na odszczekanie tych słów było już za późno, gdy Ethan wyszeptał jej, że:

-… i tak z inną kobietą nie mógłbym być.

Przeklęła samą siebie, że tak cholernie spudłowała… Ethan chciał powiedzieć coś więcej, ale Ruda opamiętała się pierwsza. Nie żeby takie rzeczy nie były przyjemne, bo nawet przeleciało jej przez myśl, że: „ może czas się ustatkować”. Zrewanżowała się jednak sobie niemal natychmiast swoim wyuczonym sarkazmem: „Taaaa, zbudujemy domek, adoptujemy Sunnego i przekwalifikujemy się na treserów bestii, jedną już byśmy mieli.”

- Dobra Romeo, a teraz konkretnie, co z niej za ziółko? Nie żeby mnie interesowało, kto w nią wkładał, ale czego od Ciebie chciała, że aż do mnie pofatygowała swoje krągłe dupsko próbując się dobrać do naszej grupy?

Odrobinę zdziwiony monter wydukał coś o nimfomanii, niestety nie własnej. O handlu dupą za informacje i o właściwościach ziemi, o których jej opowiadał. No i znali się długo. Niby nic, ale zawsze coś więcej niż poprzednio. Nim skończył mówić Rudej przypomniało się po co tak naprawdę go odciągnęła od reszty.

- A teraz pokaż mi... co też Sunny przyciągnął za sobą z góry. Jeśli to nadajnik a ty byłeś takim głąbem, że go nie rozmontowałeś to urwę Ci jaja. Wiesz lepiej ode mnie, że sprzęt tutaj jest... Nie na nasze możliwości. A jeśli oni to wiedzą to mają w dupie naszą ziemię i nasze gamble, a my co więcej wpieprzamy się między wódkę a zakąskę... Tylko mi nie mów, że zostawiłeś pudełeczko rozpędzonemu bykowi z hegemonii?

Montera zatkało i lepiej niż on sam, Ruda zorientowała się, że to nie z powodu groźby, ale z powodu tego, że kurwa pojęcia nie ma o czym mówiła. To już dobrze nie wróżyło. W tym czasie oczywiście Andy zaczął tyradę drąc się jak opętany. Ruda odkleiła się od Ethana i ciągle nie puszczając jego dłoni szybkim ruchem wcisnęła mu do drugiej kubek z kawą. Po czym zdecydowanym krokiem ruszyła do reszty przez ostatnich kilka kroków tłumacząc co ją tak pospieszyło.

- Kurwa, to teraz mamy cyrk. Sprzęt tu jest takiej jakości, że łatwo odróżnimy go od samoróbek z zewnątrz, musimy wiedzieć jednak co to konkretnie jest. Czy nadajnik, czy rodzaj PMR… czy cokolwiek innego. Chociaż mając Andy’iego tamci nie potrzebują nas podsłuchiwać, sam odwala całą robotę za nich.

Gdy dotarli do grupy akurat Andy porywał się właśnie na Rudą:

- A! Nasza piękna! No zdaje się kiciu, że fszyscy już fspomnieli o sfoich romansach z Elzą. Prócz ciebie. Co tak się szpryciulsko chofasz za czyimiś plecami i niefygodnych pytań unikasz co? I tak chętnie ufagę i złość innych na innych kierujesz co?

Miała nadzieję, że gdy się odezwie cała uwaga grupy skupi się na niej dlatego w ostatniej chwili skinęła głową w stronę Sunnego tak żeby Ethan zrozumiał co ma nareszcie zrobić z "tajemniczym pudełkiem".

- Jasne Andy, wszyscy jesteśmy tacy podli, a ty taki dzielny. To co breneki, loftki, hydroszoki, pr-piki w nagrodę? Oj, skończyły się - masz tu dziewiątki przyda Ci się. - rzuciła mu zapasowego maga od swojej Berretki specjalnie nie mówiąc nic o nowym wyposażeniu jakie zdobył ich szturmowiec - i rób to do czego się nadajesz zostawiając resztę dorosłym. Bo na łeb Ci się już rzuca do końca z tym darciem japy. Jak normalnie nie dociera to co wolisz po staremu - "morda w kubeł kocie pierdolony"? Pomogło? To słuchaj - Elza chciała podupczyć jak każdy nic więcej, nic mniej. Przerżnąć mnie albo kogoś z was - end of story. W Fairbury miałam lepsze rzeczy do roboty niż pilnowanie twojego dziewictwa.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-06-2014 o 00:22.
rudaad jest offline  
Stary 23-05-2014, 19:02   #103
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Staram się nie dostać nożem i jeśli będzie żył po trafieniu albo nóż nie trafi to zajebać kolbą
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 23-05-2014, 22:27   #104
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wiadomości ogólne:
Skrócone wyniki testów. Rzuty kością są.

Big Bill, Connor:
[sukces trudny Rzucanie] Nóż wbił się w małego cwaniaka, który atakował Connora z taką siłą, że tamten spadł z wbitym nożem gdzieśtam pomiędzy biurka. Upadając wydał z siebie krzyk bólu. Wbrew jednak spodziewaniom nie nastąpił atak, a Max powiedział, że jeszcze chwila i załata ją.
- Straciła dużo krwi. W ogóle wycieczka, takie pytanie. Odnosimy ją do Wściekłego? Nie wiem czy takie małe gnojki nie czekają na nas w dalszych korytarzach, a ten powrotny jest całkiem bezpieczny. Wasza jednak decyzja, a w sumie twoja Connor, bo to twoi znajomi. Niby nie umrze, ale pozostawiając ją tu zwiększamy ryzyko, że mutanciaki ją dopadną. - powiedział niegłośno rozglądając się dookoła. Słyszeliście, że ten z raną kłutą od noża wyjął sobie nóż i teraz jęczy poruszając się pomiędzy meblami.

Wściekły (i Tuco, Ruda, Ethan, Andrew, Sunny):
[z uwagi na prośbę o regulacji chronologii: rozmowa Rudej i Ethana przebiegła na korytarzu częściowo zachodząc się z przemową Andrewa; wszyscy byli jej świadkiem w odróżnieniu od poprzedzającej rozmowy Ethana i Sunniego - ta rzeczywiście była na osobności]
Niedawno przybyli zaczęli się kłócić. I to jak! Sunny usłyszał cośtam na górze i wściekł się, że pozostali znają kobietę atakującą bunkier i nikt się nie wygadał. Tuco niemal natychmiast całkiem sensownie odpowiedział, że zna ją i że to może być ekipa z Vegas. Później... później nie bardzo wiadomo było o co chodzi, choć słowa Andrewa i Rudej były jasne. Ogólnie to Andrew oskarżał wszystkich o wszystko, a Ruda zlała większość jego wypowiedzi zajmując się romansowaniem z Ethanem. Uznałeś, że ta brzydka sytuacja może zrobić się o wiele brzydsza, więc przygotowałeś broń i stanąłeś we framudze wejścia do pomieszczenia z generatorem lustrując towarzystwo. Wtem usłyszałeś o jakimś pudełku:
- Pudełko? Jakie, kurwa pudełko? Przynieśliście lokalizator do bunkra?! - niewiadomo skąd w jego dłoniach pojawił się XM-8 i mierzy do was - Zniszczcie pudełko, a potem wypierdalać mi stąd. Gówno mnie obchodzi, w którym kierunku. - całe szczęście, że ci co zajęli się kawą to już ją i tak kończą. Kawa nie zmarnuje się. Nagle ziemia zatrzęsła się kilkukrotnie, a z sufitu spadło trochę pyłu od betonu. Seria wybuchów. Ci na górze coś kombinują. Nie możesz im ufać. Oni nie ufają sobie nawzajem, choć zauważyłeś, że zarysowały się jakby trzy frakcję w tym jedna trzyosobowa i dwie jednoosobowe. Nie dało się tego ukryć, choć pewnie niektórzy mogliby się kłócić z taką interpretacją. Sunny nie był znów tak blisko Rudej, a Tuco nie był tak daleko reszty. Po chwili dodałeś:
- Inaczej. Ja tu zamykam i sam spierdalam. Nie ufam wam. Jak chcecie iść tam - wskazał lufą korytarz z zakrętem, który nie prowadzi do pomieszczenia z pudłami i dalej do głównego korytarza tylko w przeciwnym kierunku - to ja pójdę głównym korytarzem. Jak chcecie iść głównym korytarzem to ja pójdę tam. Wybierajcie szybko. Nie to, żebym miał coś do was, ale jeden z was jest skurwielem, który odpowiada za śmierć Bolsona i nie chcę się przekonać, który gdy dostanę kulkę w plecy.
 
Anonim jest offline  
Stary 23-05-2014, 23:00   #105
 
t0m3ek's Avatar
 
Reputacja: 1 t0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znany
Szukam małego skurwiela w celu odciążenia go poprzez ucięcie mu głowy maczetą, ranny szybko nie ucieknie, staram się nie robić hałasu ale jakoś szczególnie się tym nie przejmuje.
- Zamorduje tylko tę pokrakę i zabierzemy ją.
 
t0m3ek jest offline  
Stary 23-05-2014, 23:10   #106
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Zostawiać nie ma sensu, ale nie wiem czy wracać do tego burdelu też jest.... Straszny syf się porobił, jak sżłodalej jak szło to mogli sobie już poodrąbywać łby maczetami albo wszystko wyleciało w powietrze...
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 24-05-2014, 11:40   #107
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Ruda:
Chciałaś w sumie odejść na bok z Ethanem... w sensie w ogóle iść do drugiego pomieszczenia, ale Andrew na początku swojej tyrrady zatrzymał cię. Myślałaś, że nikt cię nie słyszy, gdy wymieniałaś zdania z Ethanem, ale Wściekły ma dobry słuch. Tuco i Sunny też. No i Andrew jeśli w ogóle zwracał uwagę na te teksty, bo mówił w tym samym czasie co ty.

Tuco, Ruda, Ethan, Andrew, Sunny:
Ruda próbowała coś przyściemnić, żeby uspokoić Wściekłego i odczepić na stałe jego uwagę od urządzenia wciąż trzymanego przez Sunniego kształtem przypominającego skrzyżowanie gwizdka komputerowego (znaczy pendrajwa), ale trochę większego. Mniejszego niż batonik Snickers. No w każdym razie...

Ruda trudny Blef (9.4)
Rzut: 18, 18, 3
Porażka!


... reakcja Wściekłego na próby wytłumaczenia sytuacji była natychmiastowa:
- Zamknij mordę albo zamknę ci ją za ciebie! - po czym równie głośno powiedział - Pauly. Spierdalaj korytarzem, ostrzeż Connora, Maxa i Big Billa o serii wybuchów i o tych tu! Zaraz do ciebie dołączę!.
- Dobra, wyboru już nie macie. Nie będzieci ganiać za Paulim. Idźcie tamtym korytarzem. - wskazał na korytarz prowadzący niewiadomo gdzie. - Tamtędy też dojdziecie do wyjścia. Zajmie wam to kilkanaście minut dłużej jeżeli będziecie biec. Chyba, że pragniecie tu ze mną teraz walczyć. JESTEM GOTÓW! - ostatnie zdanie to był ryk wściekłości. Karabin uniósł tak, że teraz mierzy do was wszystkich. Pewnie nie zdąży zabić was wszystkich. Pewnie. Dodał przez zęby: - A lokalizator możecie sobie nawet w dupe wsadzić. I tak ich tutaj już doprowadziliście. Kurwy.

Big Bill, Connor:
Big Bill mało się nie wypieprzył, gdy próbował szybko dotrzeć do rannego. Chodzenie z doczepionymi zwłokami, nawet małego mutasa jest dość kłopotliwe. Big Bill wziął maczetę i zrąbał przedramię. Teraz juz aż tak nie przeszkadza. W ciemnościach i duzej ilości biurek ciężko było dopaść tamtego. Ślady krwi były porozlewane w różnych częściach pomieszczenia.

Big Bill probl Tropienie (10;0)
19, 16, 11
Porażka

Nie. Big Billowi nie udało się znaleźć tamtego i swojego noża. Smutne, ale prawdziwe.
 
Anonim jest offline  
Stary 24-05-2014, 14:21   #108
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Tuco był wściekły prawie tak samo jak Wściekły, który celował do nich z gnata. Tuco pewnie by postarał się go teraz odjebać, ale ze względu na pomoc jaką im Wściekły udzielił i szacunek do Kiełby powstrzymał się przed tym.

- Puta de su madre - zaklął szpetnie Tuco i zaczął zbierać dupę w troki, zastanawiając się jednocześnie kto kurwa przyniósł pierdolony nadajnik ze sobą?

Tuco idzie do korytarza wskazanego przez Wściekłego, ale zachowuje czujność tak by nikt mu w plecy nie strzelił.
 
Komtur jest offline  
Stary 24-05-2014, 19:46   #109
 
t0m3ek's Avatar
 
Reputacja: 1 t0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znany
- Lubiłem ten nóż... - Mówię pod nosem.
- Jest okej żeby ją przenieść? - Pytam naszego towarzysza, jeśli powie że tak to zarzucam ją sobie na ramię.
 
t0m3ek jest offline  
Stary 24-05-2014, 21:38   #110
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Wypatruję i nasłuchuję potencjalnych zagrożeń.
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172