|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-07-2007, 18:40 | #91 |
Reputacja: 1 | Gdy Terry usłyszał jakieś chrząki i chrapanie uśmiechnął się po czym standardowo jak zawsze rozejrzał się po horyzącie. Po około godzinie Jose wstał, popatrzał na niego po czym zaproponował mu żeby się wyspał a warte przejmie on. Terry tylko na niego spojrzał spod kapelusza i powiedział. - Rozglądaj sie uważnie, nie mam zamiaru być zaatakowany podczas snu. - po czym nie czekając na jego reakcje położył sie i usnął.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
16-07-2007, 17:52 | #92 |
Reputacja: 1 | Terry usiadł wygodnie i starał się nie zasnąć, ale to było dużo trudniejsze niż myślał. Ten upał i brak snu wyczerpały nie tylko jego ciało, ale i umysł. Powoli gorąc zamieniał się w przyjemne ciepło i obraz stawał się coraz mniej wyraźny, aż w końcu zasnął. Jose nie obudził się sam. Obudziło go głośnie chrapanie Terre'go. Otworzył tylko jedno oko i rozejrzał się leniwie. Nie wiedział ile minęło, ale stwierdził, że jeszcze tylko na chwilkę zamknie oczy i zaraz wstaje. Gdy znowu się obudził świat już nie był taki ciemny, a wręcz raził go w oczy. Był dzień, piękny, słoneczny ciepły, dzień aż chciało sie iść dalej. Gdzieś obok niego leżał Terry i właśnie otwierał oczy. Tylko Elizabeth smacznie jeszcze spała. Bóg, prawdopodobnie tej, o którym tak ciągle gada, wie co tam jej się śni, ale z pewnością coś przyjemnego bo leży niesamowicie uśmiechnięta. Nagle zaczęło burczeć i ssać im w brzuchach. To wręcz bolało. Uczucie było tak nieprzyjemne, że zaczęli jeść co tam mają.
__________________ Niewiedza nie zwalnia, polityka brutalnej siły boli. Radzę nie pomagać MG'kom na forum w zdobywaniu graczy. Możecie za to ostrzeżenie dostać! |
16-07-2007, 23:24 | #93 |
Reputacja: 1 | Elizabeth przeciągnęła sie jak kotka i wymamrotała coś przez sen. Uśmiech nadal nie schodził z jej ust. Przekręciła sie na drugi bok, kładąc dłonie pod policzek. Obudziła się długo po jej towarzyszach. Tak jak i oni odczuła głód i to on wyrwał ją z objęć Morfeusza. Dziewczyna westchnęła ciężko, uśmiech spełzł z jej twarzy. Przez chwilkę wierciła sie zwinięta w kłębek, po czym podniosła ciężko na rękach, krzywiąc sie lekko. Ssanie w żołądku było zbyt dokuczliwe. Spojrzała na Jose i Terry'ego którzy coś jedli i sięgnęła do własnego plecaka. Wygrzebała stamtąd trochę jedzenia, które jeszcze posiadała, i zabrała sie za spożywanie. -Co dalej?- zapytała gdy już skończyła posiłek. Patrzyła na mężczyzn z ufnością i lekkim uśmiechem
__________________ Każdy powinien mieć motto. Nawet jeśli jest dziwne: "I'm greedy, not stupid..." Widzicie? |
18-07-2007, 23:37 | #94 |
Reputacja: 1 | Gdy Terry się obudził rozejrzał się dookoła czy czasem coś się nie zmieniło w ich otoczeniu. Nagle jednak rekonesans przerwało mu burczenie w brzuchu. Cóż było robić. Mężczyzna wyciągnął sobie coś do jedzenie i zaczął konsumować. Popatrzył na dziewczynę która jeszcze spała, na dodatek spała bardzo dobrze co było widać po jej minie. Terry oderwał od niej wzrok gdy się przebudziła. Gdy zapytała co dalej, przełknął jedzenie i odparł. - Spytaj się tego pana, miał nam wskazać drogę do jakiejś osady. - powiedział po czym spojrzał na niego srogo. Jednocześnie Terry zdał sobie sprawę że jeśli nic się nie znajdzie w najbliższym czasie to będą mieli poważny problem.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
21-07-2007, 12:56 | #95 |
Reputacja: 1 | Jose przełknął ostatni kęs. Nie zwracając uwagi na kąśliwe słowa i spojrzenie Terry'ego powiedział do Elizabeth: -Za dużego wyboru nie ma. Albo wracamy i umieramy, albo idziemy przez most i wprost. Albo i nie wprost. Zresztą... czego nie zrobimy, zależeć będzie to od szczęścia. To ono rządzi na pustyni. |
22-07-2007, 21:55 | #96 |
Reputacja: 1 | Gdzieś na horyzoncie za mostem zdawał się majaczyć jakiś obiekt, ale tych było naprawdę dużo w tym miejscu i już nieopodal po prawej stronie mostu najwyraźniej rósł jakiś mały lasek. Teren zdawał się być tylko halucynacją, bo wyglądał zupełnie jak na zdjęciach z przed wojny. Soczysta, zielona trawa, pachnąca roślinność i ta świeżość. Gdzieś pomiędzy łąkami prowadziła ledwo widoczna zarośnięta ścieżka z czasem oddzielająca dwa potężne pola na których rosły rośliny których grupa nie mogła nawet określić. Przed chwilą ledwo wyrwali się z morderczych szponów pustyni, a teraz znajdowali się w terenie, który zupełnie nie pasował do północnej części tych Zasranych Stanów Zjednoczonych. Z drugiej strony była tylko pustynia i kolejna samobójcza przeprawa.
__________________ Niewiedza nie zwalnia, polityka brutalnej siły boli. Radzę nie pomagać MG'kom na forum w zdobywaniu graczy. Możecie za to ostrzeżenie dostać! |
25-07-2007, 11:54 | #97 |
Reputacja: 1 | Jose wstał i zarzucił plecak na ramię. Uśmiechnął się lekko. -Tak jak mówiłem. Albo śmierć, albo przed siebie. No cóż... nawet jeśli na końcu tej drogi czeka inna śmierć, przynajmniej umrzemy w pięknym miejscu. Jose przeszedł kilka kroków, po czym stanął i poczekał na resztę. |
26-07-2007, 21:23 | #98 |
Reputacja: 1 | Spojrzał na wstającego Jose po czym powiedział jednocześnie wstając. - Też mi piękne miejsce, pełno tam mutantów i innego tego typu ścierwa. - schylił się po plecak zarzucił go na plecy po czym podążył w wybranym kierunku. Nie zwracając uwagę na resztę. Terry starał się nie przywiązywać do ludzi, gdyż oni za szybko giną w jego otoczeniu. Niestety na to było już chyba za późno, gdyż chłodny sposób bycia Terry'ego nie odstraszał dziewczyny, Jose był mniej odporny ale też jakoś niespecjalnie się tym przejmował.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
26-07-2007, 22:14 | #99 |
Reputacja: 1 | Jose spojrzał dziwnie na Terry'ego. -TO miejsce nie jest piękne? Drzewa, woda, trawa... tak wyobrażaliśmy sobie raj z innymi dziećmi zanim pustynia zmusiła nas do porzucenia bezcelowych marzeń. Terry zaczynał już powoli denerwować szamana. Jose był przyzwyczajony do obelg, do ignorowania, do zamykania się w sobie... ale czarnowidzenia i nie dostrzegania wyraźnego piękna... tego nie znosił. Ostatnio edytowane przez Tokokamre : 26-07-2007 o 22:16. |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
| |