Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2012, 19:03   #141
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Analog z chęcią wolałby uciekać, ale widząc, że Mark zaczał strzelać, puścił studenta, który jak worek kartofli padł na ziemię

Adrenalina!

Sięgnął do kabury i przebiegnąwszy kilka metrów zaczął strzelać do wylotu silnika wektorowego aerodyny. Lepsze to niż nic. Miał nadzieję, że załoga jest zbyt zafrasowana, a pilot panikuje, żeby celnie strzelać z działek, które przerobią ich na konfetti. Wycofał się za samochód i zdjął, a raczej zerwał karabin z pleców. Przyciskając lufę do dachu samochodu, który posłużył za specyficzną podporę do strzelania przeciwlotniczego, otworzył ogień, najpierw w stronę silnika, następnie przeniósł ogień na miejsca, z których wysunęly się działka. Z oczywistych względów nie mogły być to miejsca mocno opancerzone. Nie strąci tym aerodyny, ale przynajmniej uszkodzi mechanizmy ofensywne AVki. Potrzebny był cud. Trzeba było strącić aerodynę Arasaki, i to jak najszybciej.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 24-01-2012, 19:19   #142
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Otworzył oczy. Trafiał celnie. Jeszcze seria i szyby AV-ki zostaną przebite, a pilot padnie razem z swoim pojazdem.

-
Żryj to skurwielu!
 
Pinn jest offline  
Stary 24-01-2012, 20:00   #143
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Mark Stanley
Niewiele myśląc Stanley puścił nieprzytomnego studenta i chwycił swój karabin. Błyskawicznie go odbezpieczył i wycelował w kierunku pilotach przeklętej AV-ki. Najpierw pojedynczy strzał, a po chwili cała seria kul uderzyła w szyby aerodyny.
Pociski przeszyły ze świstem powietrze i z głośnym hukiem runęły na przednią szybę av-ki. Stanley w osłupieniu patrzył się na rezultat swoich wysiłków. Kule niczym ping-pongowe piłeczki odbiły się od szyby, nie czyniąc jej żadnej szkody.
Krew uderzyła mu do głowy. W uszach zaszumiało straszliwie. Niczym na zwolnionym filmie widział pociski wystrzelone z miniguna, lecące w jego stronę. Wiedział, że to koniec.
Nic go już nie uratuje. Zimna dłoń kostuchy dotknęła jego karku. Oblał go zimny pot, ale nie czuł strachu. Nie czuł nawet bólu, gdy seria pocisków przeszyła jego trzewia.
Krople krwi wzleciały w powietrze niczym czerwony deszcz, a on upadł na miękka trawę.


John "Analog" Spencer
Desperacki ruch Stanleya sprawił, że Analog nie miał wyjścia - musiał walczyć. I choć rozum podpowiadał zupełnie co innego, ściągnął po broń i oddał kilka strzałów w kierunku silnika aerodyny, Student opadł bezwładnie na ziemię, a Spencer odskoczył w kierunku stojącego obok samochodu. Błyskawicznym ruchem sięgnął po karabin i zapierając go o dach samochodu wymierzył ponownie w silniki.
Seria jaką oddał Stanley w kierunku przedniej szyby odbiła się od niej i rykoszetowała, gdzieś w dal.
Klapy od działek otworzył się całkowicie i krótka seria poleciała w kierunku Marka. Ten nie wydając z siebie nawet jednego dźwięku padł na ziemię, tuż obok studenta.
Analog przymierzył ponownie i oddał dwa strzały do wysuniętych działek. Miał nadzieję, że choć częściowo zmniejszy to sprawność bojową AV-ki.
Aerodyna zaczęła manewrować i obracać się przodem w kierunku Analoga. Z silników wydobył się szary dym i cały pojazd lekko się zakołysał.
Na sekundę zawisł on w powietrzu nieruchomo. Analog wycelował ponownie i wtedy drzwi AV-ki uniosły się do góry. Ubrany w obcisły czarny kombinezon i zieloną kamizelkę mężczyzna przygotował się do skoku.




Mark Stanley

Mark leżał na ziemi obserwując manewry AV-ki. Nie czuł bólu, stymulant w tej kwestii pozbawił go na szczęście całkowicie czucia. Gdzieś na dnie jego psychiki czaiła się myśl, żeby uciekać i jak najszybciej przełamać kartę Trauma team, ale była ona ledwie płomykiem ukrytym gdzieś za snopami jaskrawej adrenaliny, która buzowała w jego żyłach. To ta siła pchała go do walki i żądała kolejnych wrażeń.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 24-01-2012, 20:24   #144
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=5WeCVTNZ7tE&feature=related[/media](Trochę za nastrojowe, mało CP, ale ok...)

Mistycyzm. Czy już powinien go odczuwać? Ot tak dawna nie czuł swojej duszy, teraz zapłonęła lekkim błękitnym blaskiem. Pierdolić to. Mam jeszcze coś do zrobienia, Boże poczekaj chwilkę. Wstał, a właściwie się uniósł. Instynktownie. Czuł ciepło. Krew spływała po jego klatce. Żądza walki ogarnęła jego pragnienia. Analog był w lepszej sytuacji, choć jego czas był tak samo policzony. O co w ogóle grali? On i z tego co usłyszał, John weszli w tą grę nie posiadając zbyt wiele do stracenia. Nie żałował. Przez większość życia był ateistą, a teraz czuł , że się do czegoś zbliża. DMT? Drętwienie ogarnęło jego umysł, zaczynał mdleć, za dużo krwi, przebite jelita. Drzwi AV-ki otworzyły się. Ktoś miał zamiar z nich zaatakować lub wyskoczył. Poszukał karabinu. Był blisko niego. Pierdolone szyby pancerne. Ręce drżały mu niczym młot pneumatyczny. Zaczynał czuć potężne kłucie w piersi. Wycelował w stronę wychodzącego gościa. To będzie jego ostatni gest. Pewnie skurwiel- pilot go dobije nie dając mu szansy... Mógł wstać , ale nie chciał zwracać uwagi.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 24-01-2012 o 20:29.
Pinn jest offline  
Stary 24-01-2012, 21:19   #145
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
NIE!

Widząc skoszonego Marka, oraz członka AVki, oddał jeszcze kilka strzałów w stronę silnika, a następnie przeniósł ogień na członka załogi Aerodyny. Tamten nie mógł używać swojej broni, był prawie bezbronny. Ze swojej pozycji widział, że mężczyzna jest ubrany w hełm i kamizelkę. Wycelował i puścił trzystrzałową serię, potem kolejną w nogę komandosa. Analog widział go od dołu, widział, że hełm nie jest szczelny i nie zasłania szczęki ani górnej części.

Szybki wdech, wydech...

Kolejne dwie serie, tym razem wycelowane w podbródek pracownika Arasaki. Oby trafił, kiedy tamten będzie jeszcze na pokładzie.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 24-01-2012, 22:22   #146
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Analog dawał ostre serie. I dobrze. On jednak musiał poczekać aż postać wyjdzie i znajdzie się na jego celowniku. Choć zapewne strzały Johna załatwią sprawę. Zaczynał czuć okropny ból. Cholerne skurcze przy najgorszej biegunce (rzeczy częstej przy tym synt-żarciu), nie dały się porównać do tego co powoli koncentrowało się w brzuchu Marka. Potrzebował Dorfiny, lub innego medykamentu mogącego zniwelować ból.Drżące dłonie o mało nie wypuściły karabinu. Popatrzył na znienawidzoną twarz pilota. Wydawał się poddenerwowany i gotowy do odlotu. Ból stawał się za silny. Wytrzyma kilka sekund, odda serię i chyba zemdleje. Wszystko zależało od działania AV-ki. Jeśli korporacyjny żołnierz wyskoczy a pojazd zmieni pozycję, zaatakuje. Jeśli zostanie w miejscu, będzie udawał martwego by nie narazić się na dobicie.

-Ghh- spazm bólu przeszył jego brzuch.
 
Pinn jest offline  
Stary 25-01-2012, 17:30   #147
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
John "Analog" Spencer
Myśli Spencera płynęła z prędkością terabajtów na sekundę. Jasno i bardzo wyraziście widział wszytko wokół. Każdy najdrobniejszy szczegół docierał do jego mózgu i był perfekcyjnie analizowany. Doskonale zdawał sobie sprawę z szansy jaką otrzymał. Najemnik Arasaki popełnił błąd. Błąd być może śmiertelny. Pewnie myślał, że na widok spadającego z nieba komandosa runnerzy pochowają się po dziurach niczym szczury.
Adrenalina sprawiała, że Analog działał błyskawicznie. Trzy kolejne strzały w dysze silnika, a następne w odsłonięty podbródek solosa.
Kule przecięły powietrze z głośnym świstem i uderzył z ogromną siłą w czaszkę najemnika. Głowa wystrzeliła niczym balon i tylko obecność hełmu sprawiła, że mózg solosa nie rozbryzgał się po całej kabinie aerodyny.
Pozbawione życia ciało runęło na ziemię tuż obok samochodu runnerów.


Mark Stanley
Czas nabrał dla Stanleya zupełnie nowego wymiaru. W jednej sekundzie zdawało mu się, że tkwią w tym miejscu od co najmniej kilku godzina, a za chwilę świadomość, że to jego ostatnie sekundy waliła go w tył czaszki niczym kamienny młot.
Stymulant stłumił tylko pierwsze uderzenie bólu. Z każda upływającą sekundą receptory Marka odbierały coraz dokładniej rozmiar i siłę otrzymanych ran. Ból coraz mocniej dobijał się do wrót jego świadomości i powoli przebijał się przez narkotyczną zasłonę.
Perfekcyjny strzał Analoga dal Stanleyowi choć cień szansy, że to jeszcze nie koniec jego życia.
Oddał jeszcze serię w kierunku oddalającej się AV-ki i czekał, aż Analog go stąd zabierze.



John "Analog" Spencer, Mark Stanley

AV-ka nabierała szybko wysokości. Jej turbinowe silniki wyły na najwyższych obrotach. Wyglądało na to, że pilot mocno wystraszył się tym co się stało. Runnerzy mieli kilka sekundy, by przygotować się do ucieczki.
Analog przerzucił karabin na ramię i biegiem ruszył w stronę Marka. Zgarnął rannego kompana pod ramię i wsadził go do samochodu. Gdy Mark siedział już bezpieczny na przednim siedzeniu z nieba poleciał grad kul, który przybił na chwilę Spencera do ziemi. Ołów zadudnił o dach terenówki. John ruszył biegiem po studenta oddają w stronę AV-ki kilka strzałów na oślep.
Aerodyna wzniosła się jeszcze wyżej, ale nadal pozostawała w pobliży runnerów. Najwyraźniej rozkazy z centrali nie pozwalały pilotowi na wycofanie się.
W czasie przenosił studenta nie został oddany ani jeden strzał. Derek wylądował bezpiecznie na tylnym fotelu, pozostając nadal w błogiej nieświadomości co się z nim dzieje.
Analog zaryzykował jeszcze jeden kurs biegiem po solosa Arasaki. Stare nawyki dały o sobie znać. Wszczepy jakim naszpikowany był zapewne najemnik były warte nie mało i mogły się przydać na ratowanie Stanleya.
AV-ka w czasie przenosin ani drgnęła. Pilot tylko obserwował poczynania Spencera.
Analog wolał poruszać się motocyklami, ale teraz będzie musiał się wykazać niezwykłymi zdolnościami, by uciec z tego piekła.
Rzucił jeszcze okiem na bramę wjazdową i na regularną bitwę, jaka się tam toczyła. Z tej odległości ciężko było stwierdzić, kto wygrywa.
Jedno było pewne - gang nomadów po raz kolejny uratował im skórę. I choć na pewno zrobili to nieświadomie, to ich atak dał im czas na ucieczkę.
Analog wsiadł za kierownicę i odpalił silnik.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 25-01-2012, 18:04   #148
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-John... kurwa nie dam rady strzelać- Stanley trzymał się za ranę w brzuchu. Dreszcze przechodziły po jego ciele. Ból stawał się bardziej nieznośny. Głowę przepełniały zimne muszki.

-
Do kurwy nędzy, przydała by się Dorfina...- lekko się uśmiechnął i zemdlał. Jednak tylko na chwilę. Wiedział, że musi zostać przytomny. Pamiętał to z filmów. Musiał to przetrwać, za wszelką cenę. Zrobiło mu się niedobrze. Powieki mu opadały. Było naprawdę źle. Ledwo zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje.

-Pamiętam jej kwiecisty uśmiech... haha... było piękne lato... Ja pierdole...- Mark zaczynał bredzić.Land Rover chyba się poruszył. Czuł lepkość i kwaśny zapach krwi. Tak coś było śmiesznego w tej rzeczywistości. Coś go bawiło. Próbował się nie śmiać, ale to tylko wzmacniało potrzebę wybuchnięcia chichotem, który znów wzmacniał ból jego rany postrzałowej.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 25-01-2012 o 18:10.
Pinn jest offline  
Stary 25-01-2012, 18:44   #149
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Załadowany samochód nie przyspieszał zbyt chętnie, co nie napawało Johna otuchą. Miał na pokładzie ciężko rannego kolegę, nieprzytomnego studenta oraz martwego komandosa. Beczka śmiechu po prostu. Potrzebny był lekarz. Jechał w kierunku autostrady, w kierunku węzła drogowego. Popatrzył na Marka, nie wyglądał najlepiej. Przyspieszył, lecz po chwili musiał zwolnić. Po kilku minutach wyjechał na autostradę, skierował się w stronę wielopoziomowego skrzyżowania, z kilometrami estakad. Projektant tym razem pomyślał i były pasy awaryjne. Gdy tylko John wjechał w cień pod jedną z nitek drogi, zatrzymał się na zakreskowanym pasie betonu, włączył światła awaryjne.

Jego spodnie miały tą zaletę, że miały stosunkowo dużo kieszeni. W jednej z nich mieściła się mała apteczka, tzw. pakiet I pomocy. Rozpakował go, nie było w nim przeciwbólowego, co mógłby spróbować zaaplikować Markowi. Było za to kilka bandaży, dzięki którym Mark się nie wykrwawi się podczas jazdy. Zajęło to dosłownie chwilę, w akompaniamencie stęków i jęków Stanleya. W biegu zamknął drzwi i zajął miejsce za kierownicą. Włączył się do ruchu, wrzucił kolejny bieg, na którym mógł spokojnie jechać i wyjął telefon, wybrał numer. Gość nazywał się Dieter i miał własny gabinet na obrzeżach centrum, wśród pustostanów i mieszkań komunalnych. Gabinet to za mało powiedziane…

-Dieter, tu John Spencer, mam pilny przypadek… tak, mam kasę w innej formie, kolega potrzebuje chirurga, z katarem bym nie jechał… znaczy mam kasę ale nie w formie czystych eurodolców… a spadł taki z kilku metrów, z przewietrzonym mózgiem, to żal było zostawić – zażartował – pilna sytuacja, jadę do ciebie, niebieski Rover, na pewno rozpoznasz. To jesteśmy umówieni, daj jeszcze Tony’ego do telefonu… Cześć Tony, tu John Spencer, ten reporter z wielką spluwą… słuchaj, masz może jeszcze kontakt z tymi militarystami, co nienawidzą korporacji… Tak, chodzi mi o Szare Szczury, daj im cynk, że niedługo w ich rewirze może pojawić się uszkodzona Aerodyna Arasaki… Spokojnie… nie ma pełnej załogi i ma uszkodzony silnik, wyje jak stąd do Nowego Jorku… Jakby się nią zainteresowali to byłbym wdzięczny… Na razie… część. – rozłączył się.

Lekarz był już umówiony, trzeba było pozbyć się jeszcze Aerodyny. Miał nadzieję, że Szare Szczury, ten ideowy gang, będzie miał ochotę i będzie w stanie (o możliwości się nie pytał, wiedział, że są w stanie wytoczyć ciężką artylerię, ale na jak długo?


Analog zajechał pod gabinet doktorka. Stan Marka nie był najlepszy, bandaże były całe we krwi. Gabinet Dietera mieścił się w jednym z wielu komunalnych bloków, w których wiele mieszkań, szczególnie tych na parterze, było wykupionych i przerobionych na inne cele. Przelewy przez Sieć i miałeś gdzieś jakichś urzędników, którzy i tak nie zapuszczali się w takie miejsca bez ochrony. Być może dlatego, że swoją posturą wprost mówili „ boję się, trzęsę ze strachu, jestem idealnym celem”. Dieter miał wykupione kilka klitek na parterze oraz piwnice pod tymi mieszkaniami. W sumie było to jakieś 100 metrów kwadratowych, przy czym od tej powierzchni należało odjąć miejsce na spory garaż, w którym zmieszczą się trzy-cztery pojazdy. John przystanął przed wjazdem, zobaczył, że ochroniarz Dietera, Tony, go rozpoznał. Brama garażowa zaczęła się unosić, a Analog wjechał do środka. Kilka sekund później stał w ciemności, gdy zamknęła się brama. Zapaliło się światło, ukazując wnętrze pokryte plastikowymi panelami ściennymi, odpornymi na chemikalia i lekkie uszkodzenia mechaniczne, w kolorze bladej ciemnej zieleni. Oświetlenie stanowiło kilka żarówek, zawieszonych na kablach biegnących pod sufitem. Oprócz samochodu kolegi Marka, którym przyjechali, w garażu stał stary dobry Spike – solidnie opancerzony dwuosobowy jeep w kolorze ciemnej szarości z artystycznym czarnym graffiti na karoserii. Oprócz niego w pomieszczeniu stało kilka zakurzonych urządzeń.

Dieter i Tony stali w drzwiach do reszty pomieszczeń. Tony to był zwykły mięśniak, który oprócz pomagania doktorowi potrafił gotować, a raczej tak przyrządzać te pierdolone syntetyczne gówno ze sklepów, żeby nabrało zjadliwego smaku oraz konsystencji z pomocą kilku środków. Doktorek zawsze powtarzał, że w mieście jest dużo prawdziwego mięsa, szkoda że jest to mięso homo sapiens.

Dieter był starszy od Analoga, miał bodajże 40 lat, ale dzięki licznym operacjom plastycznym wyglądał młodziej niż John. Miał syntetyczne włosy, które zmieniały kolor, a jego nerwy wzrokowe były podłączone do ruchomych kamer, ukrytych za wbudowanymi, ciemnozielonymi lustrzankami. Pod lewym uchem miał gniazdo do jakiegoś złącza z japońską wtyczką (gniazdo miało rozpoznawalny kształt).
Analog zgasił silnik i szybko wysiadł z samochodu. W locie John uścisnął błyszczącą cyberrękę Dietera i otworzył drzwi pasażera. Mark prawie wypadł z samochodu
-Na główną salę z nim – zakomenderował Dieter i Tony zaniósł Marka w głąb budynku. Reporter się nie spodziewał po mięśniaku, że potrafi „z gracją” obchodzić się z klientami. – Nieźle go poszatkowało, to będzie kosztować, ceny ostatnio wzrosły. Mówiłeś że czym płacisz?
Analog podszedł do bagażnika, z którego wyciągnął na podłogę zakrwawioną postać.
-Arasaka… – Dieter bez trudu rozpoznał pracodawcę zimnego – nim płacisz?
-Tak, oprócz pozszywania mojego kolegi potrzebuję jakiegoś niewielkiego, w miarę dobrze wyciszonego pomieszczenia, do tego jakiś stołek, zaciski paskowe albo linę oraz coś, z czego zrobię knebel. Mam sprawę do załatwienia, wskazał palcem na studenta leżącego na tylnej kanapie. Tyle wystarczy? – wrócił do tematu komandosa.
-Pewnie, jak będę się zajmował twoim znajomym to Tony go przygotuje.
-Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Wiem że to będzie kosztować, ale chcę wiedzieć, czy mógłbyś mu trochę zmodyfikować bebechy, żeby był niepodatny na narkotyki?

Dieter milczał, po chwili się odwrócił i ruszył do Sali operacyjnej.
-Potem porozmawiamy… - odpowiedział Dieter, zostawiając Analoga w garażu – Tony, jak rozbierzesz tego na stole to zaprowadź Johna do piwnicy, do tego pustego pomieszczenia. Skombinuj jeszcze jakieś sznury lub paski oraz knebel. Potem przenieś do trupiarni tego co leży za samochodem i przygotuj do obróbki!
John poszedł za nim, po przejściu słabo oświetlonym korytarzem zobaczył Marka leżącego na stole, z odsłoniętym i zakrwawionym torsem.


Wycofał się, wrócił do samochodu. Wrócił po studenta (który był nieprzytomny już bardzo długo), sprawdził mu puls i prawie ciągnąc go po podłodze dotarł do piwnicy gdzie zaprowadził go Tony, błyszcząc swoimi srebrnymi kolczykami. Pomieszczeniem była klitka, 2 metry na 2, bez okien, o gołych betonowych ścianach i takiej samej podłodze i suficie, który był w kilku miejscach obtłuczony i widać było rdzawe zbrojenie. Oświetlenie stanowiła pojedyncza żarówka bez żadnej osłony. Posadził studenta na plastikowym, składanym stołku z Wall-Marktu, w kolorze jaskrawej czerwieni, zdjął mu wszystkie ozdoby z rąk i szyi, oraz opróżnił kieszenie. Wszystko rzucił w róg. W gabinecie nie było niczego, co by dobrze nadawało się na knebel. John dysponował jedynie… szmatą do podłogi. Przywiązał Dereka do stołka, związał mu nogi i ręce. Zgarnął jego rzeczy, zgasił światło i zamknął od zewnątrz drzwi.

Musiał odpocząć. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że był nadal zbyt pobudzony, żeby iść spać. Wrócił więc do samochodu i zajął się bronią komandosa. John nie interesował się zbytnio bronią długą, a zainteresowanie skupiał głównie na pistoletach.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 26-01-2012, 01:04   #150
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
John "Analog" Spencer
Analog myślał szybko i gdy tylko udało mu się oddalić od lotniska, wcale nie zamierzał uciekać przed lecąca ich tropem AV-ką. Stare znajomości znowu się przydały. Szare Szczury nie powinny przepuścić takiej okazji, by dokopać znienawidzonej korporacji. Pilot, albo podejmie walką, co zapewne skończy się dla niego śmiercią, albo wycofa się.
Melina Dietera była idealna na kilkugodzinny odpoczynek. Dzięki zabraniu ciała solosa nie musiał się martwić o zapłatę za uratowanie życia Stanleya. To co miał wpakowane w ciało najemnik Arasaki na pewno starczyło z górką za tego typu przysługę.
Analog przygotował studenta do rozmowy i wrócił do garażu, by odpocząć. Skupienie myśli na prozaicznej czynności, jaką było oglądanie broni pozwoliło mu psychicznie odpocząć.
Miał nadzieje, że operacja Marka się uda i nie zostanie z tym całym gównem sam. Trzeba będzie pomyśleć, co dalej.



Mark Stanley
Świadomość odpływała i powracała do Marka niczym fale oceanu. Nie było jednak w tym żadnego ukojenia, a tylko permanentne wkurwienie. Chciał dalej działać, dalej walczyć, ale już nie mógł. Już nic od niego nie zależało. W tańcu na krawędzi wystarczy jeden błąd, by runąć w dół.
A on go popełnił i teraz spadał, ciągle spadał.
Sztuczna skóra tapicerka drażniła jego dłonie. Zapach samochodowego odświeżacza przyprawiał o pieczenie w nosie.
Tak wygląda śmierć. Nie ma w niej nic ciekawego. Jest prozaiczna, jak poranna wysikanie się.
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim widział twarz Analoga. To teraz w jego rękach jest wszystko.

- E! Panie komandos! Budzimy się! - Stanley otworzył oczy i ujrzał nad sobą twarz młodego mężczyzny. Nie mógł skupić wzroku, gdyż ostre światło lampy raziło go strasznie.
- O właśnie tak! Już po wszystkim. Operacja się udała, a i pacjent żyje.


John "Analog" Spencer, Mark Stanley
Operacja Marka zajęła niecałe dwie godziny. Dzięki zastosowaniu nanotechnologii i mieszanki kilku stymulantów oraz dorfiny, pacjent mógł się poruszać o własnych siłach.
- Szwy powinny się wchłonąć do dwóch dni. O ile oczywiście nie będziesz zbytnio forsował organizmu. Radzę dbać o opatrunek i zmieniać go co najmniej raz dziennie. Nie przewiduje komplikacji, ale gdyby coś to zawsze możesz się do mnie zgłosić. - zapewnił Dieter.
- Aha i radziłbym wstrzymać się piciem i wciąganiem czegokolwiek dopóki szwy się nie wchłoną. Nie gwarantuje, że nanoroboty nie sfiksują od tego.
Dieter miał już wrócić do swoich obowiązków, ale ujrzał pytające spojrzenie Analoga.
- Nie martw się Szare Szczury nie zawiodły. Wasza aerodyna z podkulonym ogonem wróciła do bazy. Oczywiście pewnie wcześniej, czy później znowu się to pojawią. Wierzę jednak, że was tu już nie będzie. - Dieter uśmiechnął się ironicznie i wyszedł.
Obaj runnerzy spojrzeli po sobie. Jasne było, że konieczne jest obgadanie kolejnych działań.
Sprawy się troszkę pokomplikowały, ale nie było przecież sytuacji bez wyjścia.
Analog spojrzał jeszcze raz na zawartość kieszeni studenta.
Dwie kulki dymne, złoty chip kredytowy, karta Trauma Teamu, pistolet Beretta "Cheetah" legitymacja studencka oraz pracownika naukowego Militechu.
Informacje zdobyte przez Hitachiego zdawały się potwierdzać w stu procentach.
Nie wypowiedziane pytanie, czy weszli właśnie w drogę dwóm potężnym korporacją zawisło w powietrzu. I co teraz z tym fantem zrobić?
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172