15-02-2013, 15:45 | #211 |
Reputacja: 1 | W miarę opowiadania ckliwej nadmuchanej opowieści pokojówka robiła się smutniejsza, bardziej się wsłuchiwała. Przyjęła czek, zapewniona o swoim bezpieczeństwie, rozweselona propozycją późniejszej zabawy. -Pokój 1520. Powinna w nim być. Nie zaszkodzi spróbować prawda?- powiedziała z głupiutkim uśmieszkiem. |
15-02-2013, 16:28 | #212 |
Reputacja: 1 | - Prawda. Tak... Oby to była prawda. Proszę mnie teraz zostawić, jak będę czegoś potrzebował, to jeszcze się zgłoszę. Muszę upewnić się, że to ten pokój. - rzekł Castor, po czym skontaktował się z Lee - Dowiedziałem się o potencjalnym pokoju, w którym jest zakwaterowana Lain. Spotykamy się przy pokoju 1520. Teraz. Po tych słowach Alan wyszedł z pomieszczenia i udał się we wskazane przez pokojówkę miejsce. Czuł ekscytację z każdym kolejnym krokiem. Na jego ustach zagościł szeroki uśmiech satysfakcji, a może znaczył on coś więcej? [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=rYmsjocHajI[/MEDIA] Kolejna sprawa dobiegała powoli końca, a on wzbogaci się o kolejną niemałą sumę. Nawet nie spodziewał się, że teraz pójdzie tak gładko. Ludzie są naiwni. Skorzy do słabych emocji. Nieprofesjonalni. Nie tacy jak on. Czuł się panem sytuacji. Czuł się bogiem. Miał ochotę zachichotać podle pod nosem, a może nawet wyrwało mu się, gdy myślami był już w pokoju Lain... Po drodze łyknął kolejną dawkę leków, gdyż ewidentnie przewlekły ból dawał mu się co jakiś czas mocno we znaki. Gdy spotka się z Lee, chce być w pełni opanowany i skoncentrowany. Końcówki bywały zaskakujące, więc nigdy nie należało opuszczać gardy.
__________________ Something is coming... Ostatnio edytowane przez Rebirth : 15-02-2013 o 16:42. |
16-02-2013, 10:41 | #213 |
Reputacja: 1 | Dojechał na piętnaste piętro. Falowane kafelki prowadziły swoim tajemnym nurtem prosto do pokoju Lain. Demoniczna natura Castora dawała mu w pewien sposób wyższość nad innymi ludźmi. Błędem jest sądzić, że w galaktyce zawsze triumfuje dobro. Choćby takie Cesarstwo głoszące radosną nowinę w którym codziennie miliony niewolników wykańcza swoje ciała z duszami pożeranymi przez ich panów. Uchylone drzwi sugerowały spóźnienie, które go zaskoczyło. Bat800 musiał otworzyć pokój. Z środka dobiegał przerywany duszący się płacz. Delikatnie otworzył drzwi, zamiast niepokoju poczuł błogą jedność. Tabletki. W ekskluzywnym pokoju dekorowanym obrazami oraz drobnymi posągami i figurkami na łóżku unosiła się blada zjawa , Ofelia z różowymi włosami. Lee, karminowa dama łkała przerażona. Ręce się jej trzęsły. Była sama. Zbudziła się jakoś z amoku, spojrzała głęboką od żalu zielenią. -Przedawkowała... fentanyl... wstrzyknięty. Jak mogła się do tego zniżyć. Boże... Mając niejako podporę w łowcy zalała się łzami, wpadła w panikę. Zobojętniałe uczucia Castora nie pomagały w empatii. Byli za późno. [media]http://www.youtube.com/watch?v=Hxz6QZlsAIo[/media] Ostatnio edytowane przez Pinn : 16-02-2013 o 10:44. |
18-02-2013, 12:59 | #214 |
Reputacja: 1 | Castor starał się jakoś skryć pierwszy niesmak, towarzyszący obserwacji człowieczego wraka, który kiedyś pewnie był i tą piękną dziewczyną ze zdjęcia. Szybko uczucie to ustąpiło napływowi euforii, wymieszanej z niedowierzaniem. Bez słowa chwycił Lee i przytulił ją mocno do siebie, pozwalając jej wypłakać się. Jego szeroki uśmiech satysfakcji mógł dojrzeć teraz zapewne tylko replikant. Castora ciekawiło czy mógł to zrozumieć? W pewnej chwili przemknęła mu przez głowę pewna myśl, która zmyła mu ten głupi uśmieszek. Opanował go i ukradkiem wcisnął na opasce handpada przycisk odpowiedzialny za użycie mikro-aparatu, czyli czegoś co było standardem w tego typu urządzeniach od czasów jeszcze pre-kolonialnych. Dzisiaj po prostu te małe coś było w stanie zrobić zdjęcie w hiper-rozdzielczości. Alan zrobił więc zdjęcie Lain póki była jeszcze w agonii. Przyda mu się zapewne kiedyś, być może wkrótce. - Przykro mi panno Winston, ale jesteśmy zbyt późno. Nawet "doświadczony" narkoman nie przeżyłby takiej dawki. Pozostawię was same w tych ostatnich chwilach. Wychodząc z pokoju Castor spojrzał jeszcze na osobę, po którą tutaj przybył. "Swoim poświęceniem uratowałaś życie swojej siostrze i jednej pod-istocie. Szkoda, że nie umrzesz z tą świadomością" - pomyślał i oparł się o ścianę korytarza na zewnątrz. Włączył handpada i wysłał wiadomość do Dana Kruka. Była prosta, acz wymowna: "Lain Winstone nie żyje". W załączniku wysłał mu zdjęcie, które przed momentem zrobił.
__________________ Something is coming... Ostatnio edytowane przez Rebirth : 18-02-2013 o 13:56. |
18-02-2013, 14:01 | #215 |
Reputacja: 1 | Płacz poruszał ciałem Lee. W końcu uspokoiła się. Siadła grzecznie w sposób załamania nerwowego. Egoistyczny uśmiech Castor`a wywołał jakąś reakcję w wielkim Bat800. Replikant kładąc na stos najróżniejsze możliwości musiał spasować. Zabłąkane uczucie być może miało kiedyś wprawić jego jaźń w gorejącą implozje, jednak teraz stał jak posłuszny żołnierz. Lee znała numer konta bankowego łowcy. Zdjęcie zostało zrobione, duma i nadzieja obdarta. Prosta wiadomość podnieciła Kruka. Zadzwonił miło rozpalony. -Ha! Zajebiście to wykombinowałeś. Pewnie zmieniała nazwisko. Będzie cicho i sucho. Profesjonalna robota. Oczekuj wpłaty. W tle unosił się jego nakręcany ryk, potem głośnik zamarł. |
18-02-2013, 14:18 | #216 |
Reputacja: 1 | Nie sądził, że ta etatystyczna sztuczka zadziała już na tym poziomie. Odrutowany psychopata nie należał do zbytnio bystrych, ale paradoksalnie to było w nim najbardziej niebezpieczne. Coś gnębiło jeszcze "Zimnego", więc będzie musiał przyszpilić trochę menadżera. Teraz przyszła pora jeszcze pożegnać się z klientką: - Jest mi bardzo przykro panno Winston, że tak zakończyła się ta historia. Niestety, ale to oznacza że tu musimy się rozstać. Lain została odnaleziona, więc powierzone mi zadanie zostało wykonane. Proszę przelać kwotę na moje konto, zna je pani. I proszę być bardziej ostrożną, na przyszłość... - ostatnie zdanie było wypowiedziane z pewną dozą tajemniczości. Alan nie zamierzał jej jednak tłumaczyć o co chodziło. Niech pamięta go dobrze, może kiedyś ten kontakt się przyda. Teraz pozostało oczekiwać wpłat. Zimny postarał się jeszcze zahaczyć o menadżera, miał mu zadać kilka pytań.
__________________ Something is coming... |
19-02-2013, 15:31 | #217 |
Reputacja: 1 | Lee jakoś się trzymała. Uraz zapewne zostanie do końca życia, jednakże obecnie załamanie stępiło jej emocje. -Dziękuje Castor. Dziękuje. Dostaniesz pieniądze. Żegnaj. Opuściła głowę patrząc w stuporze na posadzkę. Nikt nie został jeszcze powiadomiony, łowca nie zamierzał tego zmieniać. Zjechał z 15 piętra, muzyka dudniła spokojnie. Alan obecnie nie pasował do tych fal, wygrany umysł zimniejszy niż zwykle rozkoszował się chwilą obecną. Ostrość odczuwania przypominała wejście metaamfetaminy. W głównym holu kłębili się snobistyczni goście. Mechaniczna recepcjonistka raziła go udawaniem człowieka. Nie widział managera. |
20-02-2013, 16:24 | #218 |
Reputacja: 1 | Coś go wciąż niepokoiło, ale umysł powoli dawał za wygraną. Poczuł zmęczenie, a do tego tabletki przestawały działać, niespodziewanie i niepokojąco zbyt szybko. Zresztą może nawet nic nie dały. Euforia tylko chwilowo stłumiła efekt indukcji prostaglandyny i kininy, które odpowiadały za uczucie zwane bólem. Podrażniło go to, i wiedział że w tym stanie może komuś nieoczekiwanie stać się dodatkowa krzywda. Miał dosyć tych wszystkich robotów, replikantów i wszystkich którzy chcieli być z dala od odpowiedzialności w tym hotelu. Rzygał tym miejscem. To nie był jego świat. Wyraźnie zirytowany wyszedł na zewnątrz, chcąc odetchnąć świeżym powietrzem. Zobaczyć jeszcze raz ulicę tego miasta, gdzie może i byli ćpuni, bandyci, czy psychopaci. O wiele bardziej wolał ich towarzystwo, niż ten sterylny, bezpłciowy klimat mdłego luksusu. Kiedy całe życie spędzasz w brudzie, czystość będzie dla ciebie gorsza od niego. Wrócił na SpireWire. Wzdrygnął się na widok androidów. Cóż, były potrzebne. One przynajmniej nie były stworzone do udawania człowieka. Raczej zastąpienia go, w czysto technicznym tego słowa znaczeniu. Zresztą traktował je trochę jak powietrze. Zdążył przywyknąć, choć początki bywały dosyć trudne. Mimo wszystko polecił im by jeszcze nie odlatywały. Sam on poszedł do sali medycznej na profilaktyczną diagnozę. Po niej przegrzebał sieć w poszukiwaniu klinik, gdzie mógłby dokonać korekcji implantu, oraz wymiany materiału w miejscu oberwania przez kulę. Jeśli miał zarobić podwójnie, to nie zamierzał chodzić po jakiś ulicznych doktorach. Przezorność kazała mu dla pewności spróbować włamać się do systemu kamer w hotelu, gdzie zmarła Lain Winstone. Interesowały go archiwa.
__________________ Something is coming... Ostatnio edytowane przez Rebirth : 20-02-2013 o 16:28. |
21-02-2013, 19:44 | #219 |
Reputacja: 1 | Diagnoza nie wskazała niczego złego poza sporym przemęczeniem. Komputer zalecił przynajmniej 12 godzin naturalnego snu, jeśli jednak nie uśnie WI zaproponowała leki nasenne. W sieci znalazł kilka klinik , ubytek pancerza był jednak tak nieznaczący (dzięki jakości materiału) , że w zasadzie nie trzeba było udawać się na zabieg naprawczy. Siadając w sali dziennej dostał wiadomość na hand-padzie. 40000 kredytów. To było coś. Mógł kupić broń, wszczepy... lub po prostu zaszaleć ile dusza wlezie nawet tu wśród plaż Stereo Island. Włamanie do nagrań ''CocoNice'' okazało się prawie niemożliwe przy obecnym stanie możliwości hackerskich androidów. System po prostu był zamknięty, Bat800 podłączał się bezpośrednio przez gniazdo w pokoju hotelowym. Nie miał na to czasu. Ucieczka z miejsca akcji zdawała się rozsądna. Media mogły szybko zwęszyć aferę , szukając tajemniczego narzeczonego Lee. Castor z swoim charakterem oczywiście rzygał medialną otoczką. Dalej kosmiczna przygodo! |
22-02-2013, 13:35 | #220 |
Reputacja: 1 | Zimny uspokoił się, gdy spora sumka spłynęła na jego konto z obu źródeł. Planowo miało być tylko jedno źródło dochodu. Może nie bardzo ufał Danowi Krukowi, ale w końcu zaoferował więcej. Jednakże sprawa przybrała nieoczekiwany obrót. Lain uśmierciła się sama, albo ktoś jej pomógł. Dan Kruk o tym nie wiedział. Tym samym nie musiał mordować Lee, Lain i replikanta, by uzupełnić zadanie. Jeśli jakaś opatrzność wisiała nad Winstone'ami, to widocznie nawet ona uznała że Lain może umrzeć. A może to był ten replikant? Co jeśli replikanci mają jakiegoś boga, który postanowił wybrać ich zamiast ludzi? To by wyjaśniało, dlaczego ten świat jest tak zepsuty. Filozoficzne rozważania Castora przerwał sygnał o odlocie z Faybank. Średnio mu się udały wakacje. Masując wciąż zdeformowaną szczękę, musiał zadbać o profesjonalnego lekarza. Stać go było. Uśmiechnął się i odszukał ranking klinik z pobliskich układów. Wybrał tą najlepszą. Poleciał tam z zamiarem korekcji implantu klatki piersiowej, a i może doda coś przy okazji. Jeśli nic mu się nie spodoba, pójdzie na zakupy po jakąś dobrą broń.
__________________ Something is coming... |