Oriek wybuchnął gromkim śmiechem, kiedy usłyszał CZR-9. Najwyraźniej miał dystans do siebie, tak jak inni “mieli dystans” do niego i jego naturalnej spoconej woni. Ruszyli szybszym krokiem do zaparkowanego w pobliżu aero-śmigacza. Był to oszczędny, wojskowy model w barwach i z godłem Imperium. Dwójka szturmowców i Thur weszli pierwsi, po nich w środku znalazła się drużyna. Przytłumione diody dawały wrażenie półmroku, a pilot śledził czerwo-białe wskaźniki na kokpicie.
-Zabawna z Was gromadka. Zabawniejsza niż myślałem. Jednak bądź co bądź zachowajcie powagę przy Van Kore, bo mówię Wam...- cicho odparł Oreik.- Dawno nie miała faceta, a moje próby zaspokojenia Nad-Agentki niezbyt dobrze wyszły.
Repulsory uruchomiły się z wibracją o dużej częstotliwości a pilot mamrotał coś pod nosem. Szybko poderwali się do góry.
-Ogólnie.- kontynuował niezrażony żołnierz.- Ja jestem zwykły najemnik, ale jak widzę Wy to prawdziwa klasa. Domyślam się po co tu jesteście, ale na razie zachowam swoje wywody dla siebie.
Thur wyjął małą manierkę i chlusnął sobie bimbru, co sprawiło, iż capił już ponad skalą.
-Pilot daj no szybciej. I tak mamy już małe spóźnienie.
-Tak jest.- odparł chudy mężczyzna z silnym zrezygnowaniem.
Latający pojazd wleciał bardzo wysoko na jedno z wzgórz. Przez szyby aero-śmigacza drużyna w końcu zobaczyła wysoką wieżę, w stylu jak najbardziej Imperialnym, nowo wybudowanym. Zajęli jedno z wielu miejsc parkingowych i wysiedli. Tym razem to Stellarsi pierwsi czynili powinność. Kelsan przez aparat tlenowy łapał usilnie powietrze, a Thur tylko puścił mu oko dając do zrozumienia, że to normalne. Ostatnia wyszła para Pylistych Szturmowców.
-A dajcie sobie spokój chłopy, zaprowadzę ich do Pani.
-Jest Pan pewien, rozkazy…
-W rzyć wstawcie sobie te rozkazy żołnierzu, ja mam wyższy stopień więc spadać do kantyny, bo podobno mamy dwójkę nowych tancerek. Bawcie się na mój koszt.- zaśmiał się gromko krzepki mężczyzna i rzucił jednemu z dwójki szturmowców chip kredytowy o niskiej wartości. To ucieszyło i równie skutecznie uciszyło żołnierzy.
Draug tylko się przyglądał myśląc, czy taka niesubordynacja miała tu powszechnie miejsce. Jeśli tak, to cały mit Imperialnej zapiętej na ostatni rzep obowiązkowości właśnie pryskał w dal. Wejście do siedziby głównej IBB było otwartą dużą przestrzenią. Wokół chodziła cała zgraja ubranych na szaro z plastoidowymi napierśnikami oficerów, kilka różnych delegatów obcych ras i mnóstwo poznanych już wcześniej szturmowców dopasowanych do warunków Mur Baal.
Będąc już w środku, Oriek chwilę porozmawiał z recepcjonistą o czarnych włosach spiętych w szykowny kok a potem kiedy dokonała wpisu w rejestrze udali się do turbo-windy. Ta przed przyjazdem ich przeskanowała i za udaną autoryzacją otworzyła wejście.
-Macie tu identyfikatory. Platynowy dostęp. Kurwa, a pomyśleć, że ja musiałem zdobyć takie coś KRWIĄ I POTEM.
-Potem do na pewno karzełku, mój Ty drogi.- odparł CZR-9.
-Och pierdol się blaszaku.- powiedział zgryźliwie ich przewodnik i wręczył całej trójcę ID.
Winda była całkowicie sterylna, chodziła gładko i na całym Nar Shaddaa nie spotkałoby się takiej higieny. Niestety pot Thura, szybko skaził całość odbioru. W końcu po dziesięciu sekundach oszczędny hologram u góry drzwi pokazał iż są na ostatnim piętrze. Wrota otworzyły się i czwórka znalazła się w militarnym, ale nie pozbawionym ozdób przedsionku. Stały tu wazy antycznych kultur, prezentujące się za pancernym szkłem egzotyczne okazy broni białej i portrety Imperialnych szyk w stylu Imp-realizmu.
-No panowie. Śmiało.
Ozdobne metalowe drzwi otworzyły się z lekkim sykiem i stanęli w wielkiej przestrzeni zakończonej oknem z widokiem na wszystko to co mogli sobie wyobrazić będąc jeszcze na dole wieży. Tu również nie żałowano cennych, drogich ozdób. Na końcu, daleko pod wielką panoramą, przy dużym biurku siedziała dość wysoka kobieta o pięknych błękitnych oczach i kuszących, krótkich spiętych blond włosach. Paliła papierosa celowo ignorując obecność przybyłych. W końcu, kiedy była przy końcu szlugi odezwała się z wyniośle z dużą dozą wyrobionego znudzenia.
-Oto Stellarsi. Pogromcy Inkwizytora DeSade i jak szumi eter, sprawcy nie najgorszego manewru pod Nipponią. Thur możesz odejść… i weź kurwa prysznic, bo Cię zdegraduje. Nie żartuje. Musisz się kiedyś dopasować, do diabła.- powiedziała z precyzją Van Kore a nieco zgaszony Thur tylko zasalutował i puścił jeszcze Persowiańskie oczko do droida-zabójcy.
Kiedy najemnik wyszedł Nad-Agentka klasnęła dłońmi i panorama zaciemniła się włączając przy okazji zwisające u góry oświetlenie.
-Witam Was. Powiedziałbym, że musimy się przedstawić, ale wiecie kim jestem a ja znam Was. Zapewne miałabym Was za zwykłych, niewartych uwagi najemników, ale jestem Wam wdzięczna. Cholernie wdzięczna… bo widzicie ta posadka z pięknym widokiem jest zasługą nikogo innego niż Waszej gromadki. To ja miałam zlikwidować samozwańczego DeSade…- nagle Van Kore zaśmiała się elegancko i wręcz diabolicznie.- I tak myśli centrala. Wam za nic zasługi, ale możecie stać się jeszcze bohaterami Imperium, o ile wykonacie dla mnie szeregu prac na tej zimnej planecie. Wtedy cała chwała będzie już tylko dla Waszej trójki.
-I nie patrzcie tak na mnie.- stwierdziła gniewnie Agenta IBB- Gdybym nie wzięła na siebie Inkwizytora ciążył by na Was potrójny wyrok śmierci i list gończy aż po Coruscant…. napijecie się?- powiedziała już spokojnie, ale chłodno jak próżnia kosmiczna Van Kore wskazując na zdobiony kafarek z bursztynową cieczą w środku.