Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-02-2021, 21:38   #491
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
W żyłach Sidneya bulgotała wściekła, rozgrzana do płynnego ołowiu krew. Próbował złapać oddech, żeby nie wstać i poderżnąć gardło jednemu z szturmowców, ale został rzucony razem z resztą paczki podzieleni niewidzialną linią z Wodniakami. Po tym jak osiem Ars-5C nie okazało litości gangerom wiedział co mają w głowach ich zamaskowani oprawcy.

Zwyczajnie i bezwzględnie ich podzielono. Na tych, którzy zostaną poddani przesłuchaniom a nieprzydatnym ulicznym gównem, które można poszatkować kulami. May czuł na prawej kostce swój nóż bojowy w kaburze, odczuwał swoje mocno związane plastikowymi kajdankami nadgarstki. Musiał wyczekać okazji i dyskretnie nieco “zelżyć” kajdanom. Jednak nie w tym momencie. Liczył na fart, kiedy przeniosą ich do (zapewne) opancerzonego, czarnego jak smoła lub noc furgonu. Wtedy szturmowcy się podzielą, zmniejszą liczebność a on wykorzysta okazję, by cicho zelżyć ucisk a potem być może wbić się w tętnicę szyjną komandosa. Cały czas analizował ich słabe punkty i pancerz minimalnie nikł przy karku- a jego ostrze było długie i zabójcze. Trzeba było wyczekać na okazję. Spojrzał na Żyłę, Abe’a i Lee ale wydawali się nieprzytomni, ich wzrok biegł daleko poza linię walki, jednak on wierzył z swoich kompanów i wiedział, przynajmniej cicho liczył, że pomogą mu w tym samobójczym akcie buntu… ale akcja rozpocznie się dopiero po opuszczeniu basenu. Oby tylko te para-militarne zbiry nie przeszukali go… jeśli tak cóż… dawno był gotów na śmierć.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 03-02-2021 o 04:30.
Pinn jest offline  
Stary 04-02-2021, 23:19   #492
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dolna Marina, 5 listopada 2021, 14:45

Oglądający się ponad ramieniem May myślał desperacko nad jakimkolwiek pomysłem na użycie jedynej posiadanej jeszcze broni, zamaskowanego w nogawce wpuszczonych w buty spodni noża. Solos wciąż porażony był świadomością tego, czego przed chwilą stał się mimowolnym obserwatorem. Członkowie tajemniczego paramilitarnego oddziału zlikwidowali bez cienia wahania ośmiu przypadkowych świadków operacji, demonstrując profesjonalną bezwzględność niepodobną do niczego, z czym uliczny solo się do tej pory zetknął. Czym innym były uliczne bijatyki, również oparte na gangsterskich emocjach strzelaniny, a czymś innym tak lodowata brutalność dowodząca jawnie tego, że dla ludzi w niezidentyfikowanych uniformach życie innych nie miało żadnej zauważalnej wartości.

Pozostawiając ciała tam, gdzie upadły, niektórzy składający się na kilkunastoosobową grupę zabójcy zaczęli się wycofywać w stronę wybitego pakietami C-4 wyjścia w zewnętrznej ścianie gmachu pływalni, ciągnąc za sobą bezbronnych więźniów.

Kilku z nich doskoczyło do krawędzi basenu spoglądając w dół na sierżanta Johnsona.

Wleczony ku pokiereszowanej ścianie May nie mógł ze swego miejsca dostrzec nurka ani nawet tafli wodnej toni, ale z mowy ciał stojących przy basenie napastników wyczytał trawiące ich wątpliwości.

Wątpliwości, które trwały zaledwie kilka sekund i które zniknęły pod wpływem oczywistej presji czynnika czasu. Odpowiednio poinstruowani przez komunikatory, stojący wokół basenu mężczyźni sięgnęli niemal równocześnie ku uprzężom swych kamizelek zrywając z nich niewielkie okrągłe przedmioty i wrzucając je do wody.

Natychmiast też rzucili się w stronę odciąganych na zewnątrz pływalni więźniów, chcąc czym prędzej oddalić się od basenu.

Połączona eksplozja kilku granatów dosłownie wyrzuciła zawartość zbiornika w powietrze mieszając ze sobą mętną wodę, rozłupane wybuchem kafelki i inne niezidentyfikowane szczątki.

- Skurwysyny - wymamrotał któryś z pozostałych więźniów, ale Sid nie zwrócił na te słowa uwagi, próbując tak zgiąć się w pozornie przerażonym skłonie, by móc sięgnąć wzdłuż ciała skutymi rękami wprost ku nogawce skrywającej ostry jak brzytwa nóż. Strzegący więźnia żołdak dostrzegł natychmiast podejrzany ruch, rozpoznał niezawodnie złowieszczy kształt odsłonięty krawędzią podciąganej w górę nogawki. Kopnięta bez ostrzeżenia dłoń Maya zdrętwiała, a muśnięte ledwie palcami ostrze poleciało w bok na popękany beton pływalni.

- Ty jebany ćwoku! - huknął metalicznym głosem strażnik, tonem zniekształconym przez głośnik hełmu, ale i tak wręcz kipiącym od złości - Jeszcze się stawiasz? Rozwalić ci ten pierdolony łeb?!

Sidney odwrócił raptownie głowę - akurat na czas, by ujrzeć wymierzoną w swą skroń lufę automatu i obleczony w czarną rękawiczkę wskazujący palec strzelca, który nacisnął na spust maszynowego Mustanga.

Świat eksplodował w oczach ulicznego ronina, a potem zmienił się w czerń odartej ze świadomości bezkresnej pustki.


Długo rozmyślałem nad tym jak zinterpretować ten nieudany rzut na dobycie noża z wzięciem jednoczesnej poprawki na śmiertelną powagę sytuacji i w końcu podjąłem niełatwą decyzję...


 
Ketharian jest teraz online  
Stary 05-02-2021, 10:41   #493
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dolna Marina, 5 listopada 2021, 14:46

Ciągnięty w kierunku dziury w ścianie Vadim zesztywniał na dźwięk wściekłych krzyków jednego z prześladowców. Zmrożony złym przeczuciem, okręcił się w uścisku własnego oprawcy na tyle daleko, by móc dojrzeć jak człowiek w czarnym pancerzu odrzuca kopnięciem jakiś nóż, a potem celuje z automatu prosto w głowę Sida.

I pociąga za spust broni.

Kolejna ściana eksplodowała, tym razem po prawej stronie basenu. Wybuch okazał się potężniejszy od tych, które wybiły dziurę na tyłach pomieszczenia otwierając dostęp do wnętrza ekipie w czerni. W powietrzu zaświszczały kawałki rozbitych cegieł i bloków betonu, w dół posypały się elementy regipsów i jakieś pęki rozerwanych kabli. Kłęby gęstego dymu oraz pyłu przesłoniły na ułamek chwili widoczność aż po krawędź rozwalonego granatami basenu, toteż kompletnie zaskoczeni atakiem ludzie w czerni ujrzeli swego przeciwnika dopiero wówczas, kiedy wychynął on zza stworzonej wybuchem zasłony dymnej.

Obalony przypadkiem przez strażnika Vadim krzyknął mimowolnie, gdy w jego uszy wdarł się huk wystrzałów z wielkokalibrowej broni. Fala gęstej gorącej cieczy chlusnęła na Rosjanina niczym wylana z cebrzyka, zachlapała mu oczy, wdarła się metalicznym posmakiem w usta. Niemal rozerwany wpół pociskami, które z racji kalibru zapewne pochodziły z jakiegoś przeciwlotniczego działka, pilnujący fiksera gość zwalił się na jego nogi przygniatając je ciężarem swego dogorywającego ciała. Mustangi pozostałych napastników ożyły w jednej sekundzie, zasypały posadzkę pływalni tuzinami dźwięcznie uderzających w beton łusek. Jednocześnie zaczęły wybuchać kolejne granaty, tym razem ciskane w głąb pomieszczenia, które z perspektywy leżącego wciąż na podłodze Vadima stało się strefą frontowych walk rodem z Wenezueli i Hondurasu.

Próbując się uwolnić z potrzasku, zdesperowany fikser odwrócił głowę w drugą stronę, wbił spojrzenie szeroko otwartych oczu w siadającego nieporadnie na podłodze Maya. Sid patrzył w stronę Żyły kompletnie wyzbytym rozumnego akcentu. Prawa połowa jego czaszki wyglądała koszmarnie, zalana krwią i upstrzona sterczącymi w bok strzępami rozerwanego pociskiem ucha.

- Jebany Terminator! – w powietrzu poniosło się przeraźliwe wycie Abrahama, które przeraziło nawet szczekającego dotąd opętańczo Wieprza - On wrócił! Zarżnie nas na amen!
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 05-02-2021, 11:24   #494
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Arrow Zwykła posiadówa z najlepszymi kumplami.


A więc umieram, dostanę kulę w głowę… za sekundę. Nie zapalę już nigdy kolejnego z niekończącego się z rzędu Marlboro i trafię do pustki lub piekła, zresztą chuj nie mam za wiele do powiedzenia- nie uścisnę Cię Mona. Nie odwiedzę Cię w San Francisco i nie spuszczę wpierdolu temu hipsterskiemu, metroseksualnemu fagasowi. A jeśli Bogowie mają inny plan i przeżyje… kurwa jestem już trupem, wszystko zwalnia jak po Kerenzikovie…- Jednak jeśli do cholery niełaskawy los da mi jeszcze jedną szansę rzucę fajki…


Ściana eksplodowała w gromkie kanonadzie, potężny rzut rozerwał kolejną część muru pływalni jak mocarny fajerwerek wrzucony w rurę osiedlowej bramki do nogi. Tyle, że z wiele, wiele większą energią. May czuł całkowite odrealnienie, wszystko mknęło jak po zaawansowanym modelu podkręconego na czarnym rynku z Chiba City, dopalaczu refleksu. Huk zdawał się zwykłą melodią wiosennych ptaków, gdzieś w oddali. Seria z potężnego kalibru rozrywała zdałoby się, nieprzebijalne pancerze onyksowych, skurwiałych szturmowców. Nagle jednak uliczny ronin zrozumiał, że się śmieje, z obłąkanym, ale nie słyszalnym przez nikogo innego z racji kakofonii chichotem. Patrzył prosto w twarz, pokrytego juchą Vadima i patrzył mimo odległości w środek źrenic Rosjanina.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=LC1SO1Gjwhk&ab_channel=starclouds[/media]

Znów byli na imprezie rave. Śmietanka towarzyska Northside, opuszczona zrujnowana sala gimnastyczna dawnej podstawówki Sidneya. On naszprycowany czystą partią Derwisza, śmiejący się z samej tylko oldskulowej muzyki i laska, która zwiała mu sprzed oczu, by słuchać słodkiej gadki i przechwałek Żyły. Bez niego skończyłby w rynsztoku, przedawkowując tanią heroinę. Nagle coś błysnęło w świadomości-napiętej i zdepersalinozowanej- Maya. Gdyby nie Żyła, nie byłby właśnie w tym miejscu, na gorsze i lepsze.

Oszołomiony mężczyzna próbował wszystko sobie ułożyć, jednak szok emocjonalny i ból fizyczny był potężny. Zrozumiał, z dala gnał go gdzieś wewnętrzny instynktowny głos, że musi aktywować edytor bólu Nordica. Dalej C.D jak mówiła do niego tylko Mona, przyciśnij podskórny aktywator, do proste, chwila i wracasz do gry… a ta była wyjątkowo powalona i co najważniejsze o wszystko.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 05-02-2021 o 15:01.
Pinn jest offline  
Stary 05-02-2021, 14:49   #495
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację

W momencie, gdy nadnercza produkują adrenalinę w sytuacji zagrożenia człowiek ma trzy reakcje: Ucieczka i walka zostały dobrze udokumentowane, ale jest jeszcze trzecia, którą potwierdzono po latach badań zamarcie w nadziej, że zagrożenie nas nie dopadnie. W tym, stanie znajdował się Arthur.

Postrzelenie Sida, pojawienie się Borga, granaty i ogólny chaos rozbudziły go z tego szoku. Wiedział jedno - Musi uciec!

W swoich gaciach miał dwie cenne rzeczy i tylko jedna z nich mogła być w razie potrzeby zastąpiona Mr. Studem... Lee nie był pewien ile z wydruku było przydatne lub czytelne, ale musiał się stąd wydostać! Sytuacja z samochodem i Korpoborgiem nauczyła go, że musi zadbać o siebie żeby pomóc innym.

Spróbuje pobiec w drugą stronę do miejsca gdzie prowadzili ich żołnierze, bo ci pewnie mają jakieś posiłki zabezpieczające teren przed wejściem, które by go zastrzeliły. Najchętniej wbiegłby w korytarze, z których przyszli Wodne Szczury i znalazł jakieś wyjście, bo za ścianą wywaloną przez Borga też mogą być jakieś wrogie posiłki a ciężej trawić cel uciekający z pochyloną głową pośród metalowych szafek na ubrania.

Miał nadzieje, że reszta ucieknie z nim, jeżeli zostanie sam pobiegnie do tego przydupasa Pana Lao i spróbuje przehandlować papierową zawartość swoich gaci za życie reszty.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 05-02-2021 o 15:54.
Brilchan jest offline  
Stary 06-02-2021, 07:47   #496
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Czuł się chujowo. Bo jak mógł się czuć doświadczony fikser, gdy cała robota idzie w łeb, a ekipa która zaufała mu i wzięła jego namiary za dobrą monetę, kończy obrana na muszki broni automatów, a jedyny obiekt gwarantujący sukces - przepadł. Mieli co prawda jego zawartość, ale lada moment zapewne zmieni właścicieli. To by było jednak pół biedy, gdyby chodziło o jakiś przypadkowych klientów z ulicy. Wpadki wszak się zdarzają i każdy obyty w ulicznym ekosystemie wie, że brudne roboty od fikserów wiążą się z ryzykiem. Lecz tym razem na muszce był on i jego zgrana paczka. Totalna porażka, która odbije się zapewne na jego pozycji w grupie. Nawet wolał nie wiedzieć, co teraz myślał o nim Abraham Dickens. Albo Arthur, który cały czas tak się poświęcał, a teraz on i nawet jego ukochana zostali potraktowani brutalnie jak szmaty. Sid? Typ przecież bezgranicznie mu ufał, był na każdy rozkaz, ale zapewnie nie dlatego, że miał taki kaprys. Równie dobrze może sobie po tym wszystkim poszukać innego fiksera, bo był gorącym towarem na rynku najemników. Ba, mógłby równie dobrze sam dać się odrutować i ganiać za zgubionymi neseserami w imieniu jakiś wojenek podejmowanych w oszklonych apartamentach nad miastem. No i Wieprz, który choć kochać będzie do oporu, to zapewne i jemu nie podobała się obecna sytuacja. Tak, Vadim zjebał na całej lini. Nie było tu miejsca na wymówki, że skąd miał kurwa przewidzieć ten dość nieprzewidywalny rozwój sytuacji. FIkserzy od tego byli właśnie. Może to intuicja miała im służyć za kompas, ale kompas nie mógł mylić kierunków (a przynajmniej - nie nazbyt często).

Częściowo sparaliżowany taserem Vadim, mógł już tylko obserwować rozwój sytuacji, jak na jakimś chorym livestreamie dla zwyroli. Jego fortel z przesłaniem danych się nie powiódł, co w sumie sugerowało, że zbrojni mają to totalnie w dupie. W dodatku wciąż ich nie zabili, co by znaczyło, że nie było to ich celem - a co zapewne było celem korpów, sądząc po ich dotychczasowym modus operandi wobec tych co mieli jakąkolwiek styczność z neseserem. Vadim usłyszał głuchy wybuch i ogrom wody wylatującej w powietrze. Drobinki rzadkiej, acz dość galaretowatej mazi spadły na jego policzki. Zabili Pływaka, chuje zbolałe! O ile ten typ wciąż tam żył i nie zwiał jakimiś tunelami. Albo nie zdążył przesłać swojego umysłu do sieci, czy coś? W każdym bądź razie, Vadim miał cichą nadzieję, że doświadczony wojną oficer marines nie był kompletnym frajerem i zabezpieczył się na taką ewentualność. Grunt, że oni byli cali. Pokiereszowani, ale żywi. To zawsze dodawało nadziei na odwrócenie szali. Goście nie byli korpami, mieli w dupie neseser, przyszli zapewne po renegata, nie chcieli ich zabi...

Jeszcze się stawiasz? Rozwalić Ci ten pierdolony łeb?!

Huk. Wystrzał. Mocne uderzenie serca. Wstrzymany oddech. Wszystko nagle ucichło w głowie Vadima, jakby ktoś właśnie wydarł tę jedną sekundę z czasoprzestrzeni. A w niej obraz zaskoczonej i zakrwawionej twarzy Sidneya Maya. Koszmarna, rozerwana pociskiem głowa jego przyjaciela, której obraz zostanie mu w pamięci do końca życia. Vadima twarz również zastygła, w niedowierzaniu i smutku. Nie poczuł nawet, jak siła odrzutu niespodziewanego wybuchu jednego z granatów prawie wepchnęła go do basenu...




Musiało minąć kilka chwil, nim pierwotnie instynkty Żyły zakomunikowały mu o byciu w strefie zagrożenia. Subtelnie przeszywająca powietrze struga, dla ucha będąca wręcz niczym delikatne i wdzięczne muśnięcie struny, błyskawicznie zalała jego umysł kortyzolem. W zasadzie nie jedyna ona, bo tutaj właśnie odbywał się jebany koncert symfoniczny, w którym maestro była sama śmierć! Kule świczczały, coś wybuchało, ktoś krzyczał. Klasyczna wręcz scena masakry, niczym deja vu z siedziby Razora. Szybko przeturlał się za jakąś choćby prowizoryczną osłonę, przykrywając się jednym z ciał. Spróbował ocenić sytuację.

Jebany terminator! On wrócił zarżnie nas na amen!

Okrzyk Abrahama z jednej strony ucieszył Vadima. Abi żył i sądząc po wigorze z jakim wykrzyczał te słowa, miał się dobrze. Zresztą był ulicznym ripperdoc'iem, który nawet jakby mu urwało nogę, to za minutę miałby ją pewnie przyszytą (albo przyklejoną) z powrotem. Jego słowa jednak zmroziły krew w żyłach Żyły. No tak, skoro te typy nie były korpami, to było kwestią czasu, aż korpy się zjawią. Te zbrojne cwele oczywiście musiały narobić hałasu na pół dzielnicy, toteż musiało zadziałać jak zaproszenie dla borga z Orbital Air. Wtem Vadim przypomniał sobie o Sidneyu. Znowu serce podeszło mu do gardła, gdy powoli skierował głowę w stronę, jak przypuszczał zwłok, jego przyjaciela.

- O kurwa, ja pierdolę, chuj w dupę! On żyje!!! Kurwa, kurwa, kurwa... Sid! Sid! Trzymaj się chłopie! Uratujemy cię! Słyszysz?!

Vadim był rozemocjowany jak nigdy, i z tym "nigdy" to tak naprawdę. Poczuł znów, że żyje i nawet nie spodziewał się, że kiedykolwiek rozpalą się w nim aż takie emocje. Ledwo radził sobie z wirówką w głowie, ale musiał szybko odzyskać kontrolę nad sobą i działać. Sidney oczywiście nie słyszał, wszak jego błędnik musiał mieć teraz totalnie przejebane. Vadim spróbował przedostać się do Sida i wyciągnąć go w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Nie baczył na to, czy sam nie oberwie. To nie miało znaczenia. Sid żył i Vadim czuł, że to musiała być druga szansa, by choć trochę zrehabiltować się za tą całą spierdilonę, w którą go wciągnął.

- Medyyyyk!!! - krzyknął głośno jak tylko mógł - Dick! Dick, słyszysz?! Sidney oberwał i to mocno! Jest ranny w głowę, potrzebna pomoc, natychmiast!

Cokolwiek miało się teraz wydarzyć, będzie decydować o ich być albo nie być. O ich życiu i śmierci. Pojawienie się borga było trochę jak cyniczny uśmiech losu. Owszem, pozbyli się jednego problemu - zbrojni za chwilę, podobnie jak wszyscy którzy próbowali stawić opór temu jednoosobowemu oddziałowi ciężkzbrojnemu, przestaną istnieć. Korporacyjny terminator jednak nie będzie się też patyczkował z jego paczką. Czy i tym razem uda im się umknąć egzekucji z jego rąk? Szanse były nieporównywalnie małe w porówaniu do masakry Patatosów, lecz...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 06-02-2021 o 12:09.
Rebirth jest offline  
Stary 06-02-2021, 20:41   #497
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dolna Marina, 5 listopada 2021, 14:46

Zdeptany butem do parteru wraz z wzniosłymi ideami niesienia pomocy, doktor Abraham coraz głębiej pogrążał się w uczucia, instynkty, bo już ledwo myśli, coraz to bardziej atawistyczne. Każdy słyszalny maszynowy huk, powtarzalnej broni wypłaszczał czyjś los, Dick przestał już liczyć, skrępowany zaciskiem, walczył o wolność zmysłów. But wciąż na czaszce, tylko nie w łącza, myślał o ocaleniu wszystkiego co może mieć znaczenia dla przeżycia mężczyzna, były to przecież dodatkowe zmysły, tymczasem perspektywa dla oczu wywrócona jak na rollercoasterze, Jedno ucho w podłożu, na drugim trep.

W złamanej zdawało się twarzy czarnoskórego medyka, tańczyły białe gałki oczne, pożądliwie rejestrowały każdy szczegół pomieszczenia.

Powtórka wybuchu była jak pętla koszmaru, ale z zwielokrotnioną siłą i szybkością, opętany demonami przodków negr, podążał za czarem apokalipsy i jego zmysły przyspieszały.

Już nie ogień z karabinu borga i nie tory pocisków, a gniew ognisty i anioły śmierci, wszystkie je Dickens widział, ale żaden nie niósł jego imienia. Skąpany w pyle i posoce stał się szaro burym walcem. Przeturlał się w kierunku upatrzonego wcześniej jacuzzi, tam zgięty, wymacał złamane wpół zbrojenie żelbetu i ją energicznie poruszać ramionami celem uwolnienia rąk.

Starał wyobrazić sobie że usiłuje dojść na twarz najlepszej dziwce ever i wkładał to całą energię, wyobraźnie i przeświadczenie o słuszności działań. Kiedy zacisk puścił, Abi dostał prawdziwego orgazmu i jeśli ktoś myślałby, że była to zwykła przyjemność myliby się bardzo, bo negr spuścił się w swoje niedawno nowe skórzane spodnie.

Chwilowo bezpieczny już szukał wyjścia za kulisy sceny, kiedy pośród pożogi dostrzegł wzywającego go Vadima. Świr ciągnął jeszcze za sobą Maya, Dick nigdy nie przypuszczał, że jest między nimi takie uczucie.
Białe gałki znów zatańczyły. Lee, terminator, Vadim, śmierć..

Ważąc jak dalej może eskalować konflikt, Dick spodziewał się wreszcie samego Lucyfera, a w konsekwencji może i emanacji Jehovy.

Panie obdarz mnie łaską, bom grzeszny.

I natrafił ręką na hełm z optyką. Pośpiesznie założył. Niestety nie miał w ręku sparowanej broni, ale optyka działała poprawnie. Zbliżył Sida i szybko zorientował się, że krwotok jest powierzchowny.

Obraz był poszerzony, rozjaśniony, a w opcjach była i termowizja.

Jak sytuacja na froncie. jest jakaś droga ucieczki? Gdzie neseser? Jakaś broń?

 
Nanatar jest offline  
Stary 15-02-2021, 19:00   #498
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dolna Marina, 5 listopada 2021, 14:47

Ogłuszony potężną eksplozją następnego granatu, Vadim przeturlał się na bok próbując zrozumieć, co właściwie działo się w przypominającej pole bitwy pływalni. Kłęby dymu i pyłu przesłaniały mu widoczność, a błyskające pośród nich płomienie wylotowe broni tworzyły wrażenie kompletnego chaosu.

Automaty ludzi w czerni posiadały zintegrowane tłumiki, toteż oddawane z nich serie były praktycznie bezgłośne, za to wielkokalibrowa broń nowego napastnika wydawała z siebie ogłuszający huk, który musiał być słyszany w obrębie kilku kwartałów. Niemożliwością wydawało się Vadimowi, by policja prędzej czy później nie zainteresowała się kanonadą w bezpośrednim sąsiedztwie siedziby Kapitanatu, ale tu i teraz, leżąc z nogami przygniecionymi ciałem martwego żołdaka, Rosjanin stracił już wszelką nadzieję na wyniesienie cało głowy z tego piekła.

Umorusany cieknącą z rozerwanego ucha krwią Sidney przepełznął na czworakach obok fiksera, z wytrzeszczonymi oczami, w których majaczył autentyczny obłęd. Nie zwracając najmniejszej uwagi na próbującego go złapać za nogawkę Żyłę May przedostał się do leżącego na wznak Arthura, po czym wiedziony jakimś niezrozumiałym impulsem usiadł na Koreańczyku bezceremonialnie i bez słowa ostrzeżenia.

Lee krzyknął przyduszony ciężarem ewidentnie oszalałego przyjaciela, otworzył w tym krzyku szeroko swe zadrutowane przez Białasa usta. Przejawiający ewidentne objawy szaleństwa Sidney wcisnął spięte zaciskowym paskiem nadgarstki pomiędzy lśniące bielą ceramiczne zęby Arthura, zaczął pocierać je z dziką desperacją plastikiem więzów.

- Gryź kurwa gryź! - zawył niczym obłąkany - Dasz radę, gryź!

Vadim wyszarpnął jedną nogę spod ciała martwego mężczyzny w czerni, po czym zdrętwiał wyczuwając przy sobie czyjąś obecność. Odwrócił błyskawicznie głowę omal nie skręcając sobie przy tym karku i bezwiednie krzyknął przerażony widokiem czarnego hełmu, którego posiadacz właśnie przy nim klękał wyciągając ręce ku ciału fiksera.

Owładnięty szaleńczą desperacją, Żyła poderwał się w górę spazmem obolałych mięśni, po czym znokautował niedoszłego dusiciela potężnym ciosem z bańki wyprowadzonym prosto w czarny kompozyt hełmu. Głośny metaliczny trzask zbiegł się w jedno z chrzęstem pękającego nosa Vadima, ale ledwie widzący cokolwiek z powodu porażającego bólu Rosjanin wrzasnął z mściwą satysfakcją widząc jak noszący wojskowy hełm mężczyzna przewraca się na bok targany konwulsjami wynikającymi najpewniej z potężnego wstrząsu mózgu.

- Skurwysynu! - krzyknął fikser - Ty pierdolony złodzieju! Skąd masz ciuchy Dicka?! Jebany złodzieju, ściągaj je!
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 15-02-2021 o 19:03.
Ketharian jest teraz online  
Stary 16-02-2021, 11:10   #499
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Jow9HujXZ00[/MEDIA]

Lee był zaskoczony własną reakcją, może był to stres, adrenalina, przyduszenie? Ale poczuł niesamowite podcienienie seksualne, chociaż nigdy nie był zainteresowany facetami ani BDSM. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz miał tak silny wzwód.

Nie miał czasu się jednak teraz nad tym zastanawiać wykonał polecenie.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 16-02-2021 o 12:39. Powód: dodałem muzykę, poprawki pisowni justowanie itp.
Brilchan jest offline  
Stary 16-02-2021, 11:12   #500
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Talking Hau Hał!



[media]http://www.youtube.com/watch?v=TAQe7PYO-7c&ab_channel=KMags[/media]


Jestem dobrym pieskiem, lepszym niż Wieprz. Vadim za wiele razy bardziej doceniał towarzystwo tego pchlarza niż moje, ale teraz mu pokaże... o tak Lee masz takie cudne odrutowane zęby!


- Gryź kurwa gryź! - zawył solos niczym obłąkany - Dasz radę, gryź!

Sid poruszał uciskami między szczęką złotej rączki. Nie zwracał uwagę, że część sztucznych zębów przez szybkie tempo tarcia lekko wbijała mu się w skórę dłoni. Wokół panował chaos. Ciche karabinki szturmowców nie wydawały żadnego dźwięku jaki mógłby słyszeć ronin, jednak pomimo połowicznej głuchoty i ciągłego szumienia w zmyśle słuchu kanonada cyborga była potężna. Jeden pocisk przeleciał tuż nad głową Maya. Potężny złoty piorun i ciągnąca się za nim smuga. Cały zrujnowany basen przypominał pole bitwy, gęsty biały dym z broni palnej, resztki pyłu z dwóch eksplozji tańczące w porywach wiatru z wyrwy, krzyki umierających, wszechobecna krew… która spływała Sidowi po szyi prosto na biały sweter, który teraz wyglądał na post-modernistyczne malowidło. Mężczyzna zapomniał o edytorze bólu Nordica. W ogóle nie odczuwał cierpienia zamglony przez swoje majaki, z jego niebieskich wytrzeszczonych, przekrwionych oczu wylewał się dziki, jak u lisa z wścieklizną obłęd. Śmiał się, to płakał w jednym momencie odsłaniając białe zęby przed zębami Arthura, które pełniły teraz cudowną rolę użytkową.

-Jestem Wieprz mów mi Wieprz ja nie leszcz… szybciej kurwa Lee! JA WAS RATUJE!- krzyknął i nagle zobaczył, że Azjata jest totalnie nie tyle już oszołomiony co przerażony... lub podjarany- Przepraszam. Przepraszam…- powiedział odzyskując chwiejną równowagę Sid, ale nie przestawał pozbywać się plastikowych kajdanek.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 16-02-2021 o 11:27.
Pinn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172