Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2012, 08:18   #391
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
Zirnig szedł wraz z resztą. Gdzieś w głębi duszy czuł, że idzie zbyt łatwo. Mutanty padały jak łany zboża ścięte kosą. Zastanawiające było także odczucie Ragnara. Khazad daleki był od podejrzewania kuzyna o strachliwość i tworzenie imaginacji. Jeżeli Ragnar twierdzi, że coś ich obserwuje. więc musi tak być. Tylko kto? Raganar i Twardy zdawali się upatrywać całe zło w sztylecie Idelgi. Zapomnieli jednak, że Ragnar zaczął odczuwać "obserwowanie" przed tym jak Gracjan wylizał się z ran i dołączył powtórnie do drużyny. Nigdzie nie było widać obserwatora, a miał wiele okazji żeby zaatakować. W takim razie musieli być obserwowanie magiczne. Gracjan z pewnością musi coś wiedzieć na temat tego typu szpiegostwa. Tylko kto ich szpiegował. Gdyby to był ork, władca tej jaskini, nie zezwolił by na wyżynanie jego popleczników i już dawno przyszykował by pułapkę. Może Gregor sprawdza jak wiedzie się jego sprzymierzeńcom? Lecz skąd by wiedział, że są w jaskini. Pytanie pozostanie bez odpowiedzi, puki ten ktoś się nie ujawni.

Tymczasem przemknęli przez świątynię pana zarazy, która aż się prosiła o zniszczenie. Musiało to jednak poczekać na dogodniejszą chwilę.
Kilka set metrów przemierzonych z nerwami napiętymi jak postronki doprowadziło ich na dno humanistycznego rozkładu. Widoki były jak z najgorszych koszmarów sennych. Zmutowane, katowane kobiety, zbezczeszczone i splugawione ludzkie płody i oni, sprawcy całego plugastwa. Wśród najbardziej znienawidzonych przez khazadów istot pierwsze miejsce zajmują zielonoskórzy. Zirnig dotychczas nie widział żadnego z nich i myślał, że zaciekła nienawiść krasnoludów do goblinoidów wynika z wielu wieków walk.
Jako osoba wychowana w społeczności ludzi przez ludzi nie darzył "zielonych" żadnym uczuciem. Aż do teraz.
Zirnig poczuł jak jego trzewia rozpala żywy ogień, serce zaczyna tłuc jak rolnik walący cepem, a z gardła wydobył się nieludzki warkot.

Ur'shak i całe jego plemię musi zginąć i użyźnić glebę bebechami. Musi!

Khazad przytknął do ramienia załadowaną kuszę, wycelował w orka i wysłał złowrogo furkoczący bełt w jego stronę. Po czym odrzucił kuszę, chwycił za topór i tarczę i wrzasnął.
- Wszyscy rębacze do szeregu. Idziemy klinem! Rżnąć, kto w dobrych bogów wierzy. Nie szczędzić bo i nas szczędzić nie będą. Temu kto tyły zapoda sam, .. urwa, jaja urwę!
 
Deliad jest offline  
Stary 11-05-2012, 10:52   #392
 
PIOTROSLAV's Avatar
 
Reputacja: 1 PIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodzePIOTROSLAV jest na bardzo dobrej drodze
Friedrich, wyszczerzył oczy na niemowlaka pełznącego w jego stronę. Nie miał nawet czasu zdziwić się, ze nie zemknął nikczemnie na jego widok.
Co za abominacje! - wrzasnął w przestrzeń. Zastrzyk dopaminy i adrenaliny wprawił go w stan w jakim bodaj nigdy nie był. Serce zabiło mu szybciej. Wzrok jakby się wyostrzył, choć prawdę powiedziawszy widział tylko to jedno odrażające dziecko zbliżające się gnane demoniczną siłą. Zacisnął zęby, mocniej oburącz uchwycił okuta pałkę niczym miecza dwuręcznego i głuchy na wykrzykiwane rozkazy, ruszył by kopnąć na ścianę sunącego nań mutanta.
 

Ostatnio edytowane przez PIOTROSLAV : 11-05-2012 o 10:58.
PIOTROSLAV jest offline  
Stary 11-05-2012, 17:50   #393
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Wolfgrimm szybko omiótł wzrokiem sale w której się znaleźli, jako że Twardy zajął się zmutowanymi niemowlakami, największym zagrożeniem w tej chwili byli gwardziści sam Ur'shak. Jak każdy brodacz nienawidził zielonoskórych, nienawiść ta rodziła się w każdym nawet najmłodszym krasnoludzie, wojny między tymi rasami prowadzone były już od setek lat i pochłonęły nieprawdopodobne ilości zarówno krasnoludów jak i zielonych.

Zabójca wiedział, że w tej jaskini może wypełnić się jego przeznaczenie, wiedział że może odzyskać honor, każdy dzień Krasnoludzkiego wygnańca mógł być jego ostatnim. Mimo wszystko zdawał sobie jednak sprawe, że przed potencjalną śmiercią wyeliminuje z gry co najmniej kilku mutantów a może i samego orka.

Wolfgrimm splunął soczyście
-Thorinie pozwól mi przed śmiercią pociągnąć za sobą jak najwięcej moich przeciwników, pomóż mi odkupić wszelkie winy, pomóż mi odzyskać honor. Oddaje swój żywot w twoje ręce, liczę na twoje błogosławieństwo Szarżując na Ur'shaka krasnolud trzymając swój topór w myślach zmówił modlitwe do patrona wszystkich krasnoludów, które splamiły swój honor. Szarżujący krasnolud wyglądał przerażająco, demonicznie wręcz, cały umazany krwią, z ustami rozwartymi w okrzyku bojowym, dodatkowo hałas wzmagała obijająca się o siebie biżuteria, a płomienie świec odbijały się w potężnym toporze i tatuażach zdobiących jego ciało.
-Thorinie dodaj mi sił wrzasnął chwile przed tym jak wbił się w szereg mutantów idących przed ogromnym orkiem.
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 13-05-2012, 08:32   #394
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gracjan nie zamierzał uciekać ani chować się toteż jedyne co mógł zrobić to schować sztylet a Twardemu odpowiedział jedynie:

- Wybacz ale bez tego nie odczytamy innych symboli, więc warto zaryzykować. A jeśli stracę go to wybacz..zarówno ja jak i ty będziemy wtedy zapewne martwi - skłonił się nisko i teatralnie

Szli a młody uczeń trzymał się gdzieś z tyłu, nie chcąc być na pierwszej linii frontu. W końcu doszło do spotkania. Wolfgrimm przypuścił szarżę na orka więc ... Więc Gracjan postanowił usunąć się gdzieś w cień jednocześnie inkantując pod nosem zaklęcie. Niezdarność na orka, który stanie się łatwiejszym celem dla krasnoluda. Być może śmierć szefa rozpędzi pozostałą hołotę. A gdyby jednak towarzysze mieli problemy z innymi stworami Gracjan stosuje podobną taktykę. Niezdarność po kolei na orka. Sam jednak stał w cieniu. Tam gdzie jego miejsce
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-05-2012, 19:49   #395
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
W ostatniej jamie kompleksu Jaskini Białego Wilka rozpętało się istne piekło. Było tu duszno i gorąco, czerwone świece stwarzały istne piekielne tło a kompani walczyli najzacieklej jak tylko potrafili. Niestety wielkie serce nie wystarczało by pokonać bandę mutantów z paskudnym orkiem na czele. Ręka Gottwina drżała mimo jego woli, jednak kolejny raz udowodnił, że jest silnym ogniwem całej grupy a jego oko bywa równie niezawodne co oko Felixa czy Dawita. Bełt świsnął w powietrzu uderzając w ramię jednego z gwardzistów orka. Stwór warknął złowrogo, lecz nie wyglądał jakby chciał odpuścić potyczkę.
Sekundę później w jaskini rozległ się ogłuszający huk wystrzału. Tym razem Dawit zawiódł nie tylko kompanów ale i siebie. Pistolety nie były odpowiednio wycelowane i najprawdopodobniej niziołek chybił, gdyż żaden z mutantów nawet nie stęknął. Zirnig również próbował swych sił jako strzelec. Jak się szybko okazało, był mężnym wojownikiem, ale kusznik był z niego marny. Zabłąkany bełt zniknął gdzieś w mroku jaskini.

Nieco z boku swoją walkę życia toczył Friedrich, który po raz pierwszy miał styczność z tego typu bestiami. Zmutowany noworodek błyskawicznie znalazł się u stóp mieszczanina, ten jednak nie dał stworowi okazji do zaatakowania. Jednym, celnym uderzeniem broni rozwalił małą głowę mutanta odsyłając go w niebyt. Friedrich aż z podziwu spojrzał na swoje ręce. Nie był świadomy, że tak potrafi.
W innej części jaskini swoją szarżę prowadził Wolfgrimm. Za cel obrał sobie orka, jednak do zielonoskórego dzieliła go dwójka zmutowanych gwardzistów. Rzecz jasna nie mieli oni zamiaru przepuścić khazada do swego pana nie stawiając przy tym żadnego oporu. Rudobrody Zabójca musiał skupić swój atak na stworze. Cios topora był dość silny, jednak nie wystarczał by zabić bestię. Dwa stwory nie pozostawały dłużne. Pierwszy wyprowadził cięcie zardzewiałym mieczem w udo. Wolf nawet tego nie poczuł. Drugi z mutantów ranił ramię, jednak i to draśnięcie nie zwróciło uwagi brodacza.

Nad głowami kompanów znów świsnęły pociski. Pierwszy strzelał Dolf – dowódca strażników dróg, jednak chybił minimalnie. Albert, przywódca banitów już miał więcej szczęścia i udało mu się trafić ranionego przez Wolfgrimma mutanta. Pocisk jednak wbił się za płytko by zabić stwora, jednak skutecznie go osłabił. Jeden z banitów, który pewnie miał dobre intencje celując w tego samego stwora co ich dowódca chybił minimalnie z fatalnymi konsekwencjami. Strzała wbiła się w łydkę krasnoludzkiego zabójcy związanego w walce z dwoma mutantami. Brodacz co prawda poczuł charakterystyczne ukąszenie, jednak miał jeszcze spory zapas sił i gniewu by zignorować pieczenie nogi.
Kolejny z gwardzistów zaatakował dziwnie zachowującego się ostatnio Ragnara. Na szczęście topór bestii nie trafił ciężko opancerzonego krasnoluda.
Mniej szczęścia miał Valdon, który z początku próbował zmotywować się do walki okrzykiem bojowym, jednak widząc jak walczą mutanci nieco zwątpił.

Ten moment wykorzystał kolejny z gwardzistów orka, który uderzył młotem w bark rycerza z odległej krainy. Cios może nie był powalająco silny za sprawą pełnej zbroi wojaka, jednak zdecydowanie był sygnałem ostrzegawczym dla rycerza.
Kolejny z strażników zielonoskórego zaatakował Alberta. Przywódca banitów nie zdążył jeszcze dobyć broni po oddaniu strzału, kiedy stwór zaatakował gradem ciosów drewnianej lagi z nabitymi gwoździami. Zamach z góry rozorał ramię banity, drugi cios w udo zaś prawie go powalił. Tylko łut szczęścia sprawił, że Albert zdołał ustać na nogach. Kolejny mutant zaatakował Rudolfa – najstarszego z strażników dróg, jednak chybił. Mniej szczęścia miał pechowy banita, który przypadkową strzałą ugodził Wolfgrimma. Zaatakowany przez ostatniego z gwardzistów nie zdołał uskoczyć przed ciosem tasaka i oberwał solidnie w pierś.
Ragnar zaatakował swego przeciwnika. Krasnolud wziął spory zamach i mutant dostrzegł na czas zamiary Stalowego Czerepa uskakując w bok. Brodacz chciał zaskoczył mutanta i wyprowadzić jeszcze jeden cios z dołu, jednak i tym razem zabrał się za to za wolno i tym razem nie udało mu się nawet drasnąć stwora. Rangar nie miał czasu rozmyślać, ale przez głowę przebiegła mu myśl, że jego dekoncentracja może być powodem majaków.

Podczas gdy gwardziści orkowego mutanta siali zamęt w walce z najemnikami ich dowódca doskoczył do stojącego dość blisko Twardego, który kilka chwil temu podpalił drewnianą palisadę. Ork wyglądał na godnego przeciwnika o niezwykłej sile. Zaledwie półtora metra dzieliło krasnoludzkiego wojaka od przywódcy mutantów. Stwór nagle nadął policzki, jakby miał zamiar nurkować. Przez moment Twardy nie wiedział, o co chodzi bestii. Stwór nagle splunął na krasnoluda solidną garścią żółtych, wijących się larw, które błyskawicznie wpełzły pod płyty krasnoludzkiego pancerza kąsając wojaka po ciele. Twardy nie był żółtodziobem i wiedział, że mimo niedogodności będzie mógł walczyć dalej, jednak nieprzyjemne pieczenie po ugryzieniach małych glist było przynajmniej mocno dekoncentrujące. Być może ork miał taką taktykę przygotowaną na ewentualność walki z ciężkozbrojnymi. Na jego paskudnej mordzie zakwitł triumfalny, złowieszczy uśmiech.
Palisada z drewna płonęła w najlepsze. Po chwili kompani usłyszeli pierwsze krzyki dobiegające zza niej. Być może były to pozostałe kobiety a może inni więźniowie o których opowiadali przesłuchiwani mutanci.

Nie był to jeszcze koniec kłopotów. Pozostała jeszcze bowiem trójka niemowlaków – mutantów. Pierwszy rzucił się do nóg zlękniętego Teodora. Małomówny krasnolud od początku potyczki był opanowany przez lęk i nawet nie zauważył małego mutanta kąsającego go w nogę.
Drugi ze stworów rzucił się do nóg Heleny, ta jednak w ostatniej chwili odzyskała jako taką kontrolę nad sobą i uskoczyła w bok odzyskując rezon.
Ostatni z niemowlaków zaatakował jednego z banitów, jednak i jemu nie zagroził gryząc wysokie do łydek buciory człeka.
Helena, Felix, Yerg i Rudolf zdawali się przezwyciężyć strach, co było widać po ich twarzach kiedy próbowali opanować sytuację i wymyślić na szybko jakiś plan działania. Pozostała część grupy w tym sir Valdon, Gracjan, Aberald czy reszta banitów wciąż stała jak wryta przyglądając się potyczce kompanów z mutantami.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 14-05-2012, 00:20   #396
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Przez większość drogi Felix nic tylko od czasu do czasu rozbijał jakąś kurwę o skały w jaskini. Nie podobało mu się, że bez chwili wytchnienia ani odrobinki wódeczki znów złazili w podziemia. Jednak w korytarzach jasniki białego wilka gdzieś czaił się ork który jest nie dość, że plugawym magiem, to jeszcze gwałcicielem niewinnych kobiet z wioski. Czyli krótko mówiąc same wady w jednym ciele. Trzeba takie życie skrócić. Najlepiej celnym strzałem po tym pustym łbie.

Gdy weszli do środka Felixem miotała pewność siebie. Trzymał już łuk. Strzały jednak tkwiły w kołczanie. Jego myśli jednak w tym momencie były zgubne. Zamiast naciągnąć cięciwę i posłać tego czarta tam gdzie jego miejsce to łowca gapił się i wysyłał mu na ten moment jedynie wiązankę przekleństw.
- Ty jebany zielonoskóry pomiocie wysrany przez psią... tfu... orczą rzyć. Niech cię tylko skurwielu dorwę to ci te jajca coś nimi niewinne kobiety spaczył odstrzelę, włożę do mordy i się nimi kurwa udław. Jebany... Ork się wielki kurwa znalazł.

Gdy już się zorientował co robi udał się w dogodne miejsce do strzelania. Jednym susem wskoczył na wolną przestrzeń, wyjął strzałę. Poczuł jak cięciwa dotyka już jego twarzy przymierzył w orka. Chciał trafić w głowę. Niech go szlag! Niech go strzała! Niech go śmierć !
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 14-05-2012, 01:18   #397
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Plan Reinera pod tytułem "trzymać się z boku i przeżyć" nie wydawał się już taki łatwy do wykonania jak jeszcze chwilkę wcześniej. Szczególnie jego druga część. Jednak ze wszystkich mutantów najmniej miał ochotę mierzyć się z orkiem i jego gwardzistami. Wielkie bydlęta wcale nie zachęcały do kontaktu, a kiedy zobaczył ich przywódcę, Reinera przeszedł dreszcz, cały aż zdrętwiał na moment. Tymi powinni zając się ciężkozbrojni, on tylko dałby się zabić i tyle by z tego było. Sprawy wyglądały bardzo nieciekawie, więc trzymanie się z boku też musiał chwilowo sobie odpuścić, tym bardziej że niektórzy jak na ten przykład Zirnig, mogliby mieć mu to za złe. Szczególnie w takiej sytuacji. Złapał więc swój kij i zaczął nim okładać mutanty-niemowlaki. Została ich garstka, ale ktoś musiał się nimi zająć, a on przynajmniej tyle mógł zrobić.
 
Julian jest offline  
Stary 14-05-2012, 10:29   #398
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Niziołek zabrał się za przeładowywanie broni. - A bo dawno Dawit nie strzelał i Victorie biedne też. - Usprawiedliwiał się sam siebie po nieudanych strzałach. Doszły go krzyki i wrzaski z palisady płonącej. Krzyknął więc do stojących z boku, przestraszeni oni, czy co? Taka pomoc?! - Rycerz i reszta! Ratować babuszki z płomieni. Już już! Robić co! W garść się brać! Nie ma czasu na stanie i sikanie w gatki! - Wyjazgotał.

Sam pistolety miał już gotowe do użytku, podniósł wzrok i lufy. Gdyby miał wolny strzał w dowódcę wziąłby go za cel. Jeśli nie, to któregoś z gwardzistów. Pozycje miał wciąż bezpieczną, więc ją utrzymał. Chyba, że nie miał czystego strzału, wtedy szukał dogodnego. Musiał się tylko bardziej skupić na wystrzale. Przecież on, dzielny i mężny Dawit, musi w końcu trafić.
 
AJT jest offline  
Stary 14-05-2012, 11:53   #399
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Człowiek mierzy, strzela, a bogowie i tak decydują, gdzie w końcu poleci bełt czy strzała.
Tym razem strzał nie był na tyle doskonały, jakby to sobie życzył Gottwin, ale i tak zbyt wielkich powodów do narzekania nie miał. Bełt wbił się w ramię jednego z gwardzistów, co bez wątpienia osłabiło nieco możliwości tamtego. Jakiś plusik...
Gottwin nie tylko oddawał się rozmyślaniom, ale w tym samym czasie ponownie naładował kuszę. Zgodnie z zasadą która głosiła, że rozpoczętą robotę należy dokończyć, starannie wycelował w tego samego gwardzistę, którego przed chwilą poczęstował bełtem.
Poczekał, aż cel będzie dobrze widoczny i nacisnął spust.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-05-2012, 14:16   #400
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Ragnar wejrzał na Twardego i Wolfgrimma. Bez dwóch zdań, ta trójka khazadów była największymi skurwielami w całej grupie. Brodacze ściskali drzewce swych broni tak mocno, ze palce im bledły. Ragnar widział minę rasowych kuzynów i wiedział, że na nich widok przerażającego orka nie podziałał. Już miał rzucić się w szaleńczą szarżę wprost na strażników zielonoskórego przywódcy, kiedy nagle usłyszał zza pleców gardłowy głos, należący do kobiety. Stalowy Czerep wejrzał przez ramię i dostrzegł stojącą krok dalej Idalgę.
-I co? Myślałeś, że tak zapomnę, jak przez Ciebie umarłam?- odezwała się jak gdyby nigdy nic. Ragnar kątem oka spojrzał na pozostałych towarzyszy, jednak nikt nie reagował na jej obecność. Prawdopodobnie tylko on ją widział...

Przełknął ślinę, po czym gniewnie warkną w khazalid do upiora
-Precz, na przodków!- natychmiast po tych słowach odwrócił od niej wzrok. Nie mógł ulec temu szaleństwu, musiał skupić umysł na czymś innym, dlatego postanowił skoncentrować go wyłącznie na walce. "Czerwony" starł się z jednym z gwardzistów paskudnego orka. Jego poplecznik wcale, a wcale nie ustępował mu swoją brzydotą. Wyprowadził dwa ciosy lecz zbyt wolne by trafiły przeciwnika. Sklął w myślach samego siebie i począł na głos recytować modlitwę do krasnoludzkich bogów i duchów przodków o protekcję przed złem oraz siłę w walce. Z modlitwą na ustach doskoczył do mutanta jeden cios wyprowadzając z góry, drugi zaś powędrował z prawej. Brodacz miał nadzieję, że bestia podniesie nieco łapsk do góry chcąc zasłonić się przed ciosem przez co drugie uderzenie będzie mogło trafić w żebra paskudy. Musiał się skupić na walce, nie mógł ulec zdrajczyni.
 
Blackvampire jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172