Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2012, 21:16   #61
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Masa krwi została przelana tego dnia. Kozaka smucił ten fakt. Była to jednak tylko i wyłącznie wina oponentów, gdyż za późno zareagowali na nawoływania Wołodii do poddania się. Kapłanka, którą mieli chronić niemalże błagała by zostawić pobojowisko samemu sobie i prędko uciekać. Kozak wejrzał na nią gniewnie, gdyż Eryk odniósł rany, a ci którzy się poddali powinni zostać przesłuchani. Wołodia podszedł do trupa, który leżał u jego stóp i przeszukał go na prędce.
-Monety... No cóż, tanio sprzedałeś swoje życje...- wzdychnął kozak. Mężczyzna nie miał zamiaru bawić się w przesłuchania. Za słabo jeszcze władał językiem potocznym Imperium by próbować kogoś o coś wypytać. Starł krew z głowicy topora o koszulę zamordowanego człeka. Wzruszył ramionami i po prostu odszedł z pola bitwy udając się do powozu z kapłanką.
-Jeśli jaśnije pani zezwoli, zasiądę obok by służyć szablą w każdej chwili podróży!- odezwał się do zdenerwowanej kobiety, po czym nie czekając na odpowiedź wszedł do wozu, złapał ją za dłoń i ucałował ściągając czapę.
-Wołodia ma pani. Wołodia Zarubiev.- przedstawił się jak maniery nakazywały.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 11-02-2012, 21:33   #62
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Na twarzy akolity pojawił się uśmiech. W końcu roztrzaskał kości jakiegoś bandziora, o ile jakiegoś sługi kultystów. Kto w końcu mógłby podnieść rękę na tak wysoko postawioną kapłankę miłosierdzia? Dopiero teraz odezwała się jego noga. Ból uderzył tak samo szybko jak przed momentem oręż Weißa uderzył o ciało zbira. Eryk osunął się na jedno z kolan. Pomógł sobie wstać młotem. Ścisnął zęby i z godnością przyjmował karę za swoją pewność siebie.

Poszukał wzrokiem Kasimira. Ten stał jeszcze przez chwilę.
Odezwał się do niego w klasycznym:
- Weź jednego z nich, najbardziej strachliwego, myślę, że wiesz jak poznać, który z nich będzie najszybciej gadał. Zrobię mu małe przesłuchanie na wozie. Mam nadzieję, że kapłanka nie będzie protestować, jak tylko pognębię go psychicznie. Kto wie cz to nie sługa jakiś plugawych kultystów. - odczekał aż skryba odpowie lub przytaknie chociaż. Wiedział, że w oczach Ignatza może był zbyt... pochłonięty powołaniem i niejednokrotnie wybijał się poza swoje kompetencje... Kasimir jednak nigdy go nie zawiódł. Zawsze spełniał jego prośby, bo nie miał prawa mu rozkazywać. Nie był jego panem, a przyjacielem.

Eryk uśmiechnął się do Saraid. Elfka z niewiadomych powodów budziła u niego zaufanie. Pomogła mu wstać.
- Dziękuję, wojowniczko. Podziwiam Twoje umiejętności strzeleckie. - powiedział do elfki wspierając się na niej z jednej strony, a z drugiej podpierając młotem.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 11-02-2012, 21:54   #63
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Pochwała Eryka sprawiła, że Saraid lekko skrzywiła usta.
- Nie były dość dobre, Eryku, jednak pochwała z twych ust znaczy dla mnie wiele i z pewnością zmotywuje do ich doskonalenia - odparła układając się tak by przenieść na siebie jak najwięcej ciężaru jego ciała i tym samym ulżyć jego cierpieniu. Nie zapytała o słowa, którymi zwrócił się do Kasimira. Każdy z nich miał swoje sekrety, widać wiadomość zawierała takowy.
- Przelałeś krew w obronie niewinnych oraz udowodniłeś swą odwagę i oddanie sprawie. Twoja zasługa jest niewspółmierna do mojej. Mam nadzieję, że kapłanka spełni swą obietnicę i uleczy twą ranę - dodała gdy byli już przy wozie, nie zwracając uwagi na to, że kobieta mogła ją usłyszeć. - Pozostawię cię w jej rękach zaś sama zajmę miejsce przy woźnicy by móc osłaniać wyjazd - oświadczyła wystarczająco głośno by mogła ją usłyszeć kapłanka. Upewniła się, że nie będzie już potrzebna mężczyźnie, po czym oddaliła się by zająć wybrane przez siebie miejsce.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 13-02-2012, 16:33   #64
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir w odpowiedzi pokręcił głową z wyrazem zrezygnowania.
- To strata twojego czasu Eryku - odpowiedział w staroświatowym. Nie widział powodu aby ukrywać tę konkretną rozmowę. - To wynajęci debile. Niczego się od nich nie dowiesz.
- Za to mógłbyś mieć oko na kapłankę - dodał ciszej, aby nikt poza ich trójką nie słyszał - jest jakaś podejrzana.

Gdy odeszli, Ignatz klęknął nad zabitym przeciwnikiem i wytarł miecz o jego ubranie. Zanim zdążył wstać coś przykuło jego uwagę. Dwa noże do rzucania. Rheden nie potrafił się nimi posługiwać, ale podobały mu się, a tamtemu już raczej nie były potrzebne. Wsunął rzutki za pas. Przy okazji opróżnił sakiewkę trupa. Następnie wstał i rozejrzał się po stojących jeszcze oprychach. Jednego dopadł Alex, bełt prosto w nogę, wyglądało profesjonalnie. Z trzech pozostałych, chłopak z procą wyglądał mu na najbardziej przestraszonego. Podszedł do niego z wyciągniętym mieczem i chwycił go za ubranie. Niedoszły porywacz rzucał się, więc aby go uspokoić Kasimir przystawił mu miecz do żeber.
- Opanuj się durniu, nie zrobię Ci krzywdy - powiedział.

Miecz był chyba bardziej przekonujący niż słowa, ale tak czy inaczej Ignatz zaprowadził opryszka do wozu. Tamten znowu zaczął się opierać, więc Rheden wepchnął go solidnym kopniakiem, po czym sam zajrzał do środka pojazdu.
- Kasimir Rheden - skłonił się kapłance po czym zwrócił się do Eryka. - Baw się dobrze, ja będę podróżował wierzchem.
Nie miał wiele doświadczenia z jazdą konną, ale myślał, że da sobie radę. Zresztą ktoś musiał, a on zdecydowanie lepiej czuł się na końskim grzbiecie niż ściśnięty w powozie. Poza tym była jeszcze jedna osoba która wymagała pomocy Juliene.

- Hej, Aliquam! - Krzyknął Ignatz. - Jak chcesz żeby Cię opatrzyli to spiesz się, robi się ciasno w powozie.
Sam ruszył w stronę wierzchowców i wsiadł na tego, który jego amatorskie oko uznało za najspokojniejszego.
 
Julian jest offline  
Stary 14-02-2012, 14:59   #65
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Bitka się skończyła więc Wujaszek, niczym się nie przejmując że niby sęp żerujący na padlinie, zaczął bogacić się na trupach. W końcu do ogrodów Morra, nie przyjmują w pełnym rynsztunku i tak miecz, tarcza (, sieć, siekiera dwuręczna maczuga z nabitymi psimi czaszkami, nóż proca, kastet,mała siatka wylądowały w wózeczku. Oczywiście, gdyby ktoś chciał swój fant Wujaszek bez słowa by oddał, bo on nie z takich co o miedziaka się kłócą.

Załatwiwszy już sprawę ze zmarłymi podszedł on do kapłanki. Ukłonił się nisko i rzekł:

- Pani.. Anzelm.. ale możesz mi Pani mówić ... Wujaszku - znów ten błogi uśmiech pojawił się na twarzy - a to ... - przyciągnął do siebie - mój wózeczek. - znów ten rozbrajający uśmiech

Po tych słowach, wyciągnął wielką płachtę którą położył na wózeczku z góry, wziął liny i zaczął je obwiązywać, tak by zabezpieczyć rzeczy przed wypadnięciem z wózeczka. Zaczął z nim iść w kierunku wozu, lecz widząc, że jest mało miejsca zrobił smutną minę. Popatrzył w lewo, popatrzył w prawo a potem oczka mu zaświeciły się i rzekł do Eryka:

- Przyjacielu.. kopnij tego ... miejsce zajmuje bydle bo wózeczek musi mieć miejsce...

A potem zaczął wołać resztę by ładowali się na wóz lub na konie. Czas ich naglił, nie! Wujaszek miał plan..jak zabrać wszystkich i wózeczek.

- Ładujcie się.. ładujcie..trzeba jechać.. czas nagli.. Kto chce z przodu jechać.. darmowe kopanie więźnia.. wszystko w cenie przejażdżki, która jest.. za darmo - diabelski uśmiech pojawił się na twarzy Anzelma.. liczącego, że któryś z krasnoludów będzie chciał wyładować na biedaku swoją złość

Postawi go na końcu wozu pionowo, i będzie trzymać. Najwyżej będzie stać... No a jak za mało miejsca .. to bandytę liną obwiązać i niech łachudra biegnie za wozem..w końcu wózeczek Wujaszka ważniejszy.. i skarby Wujaszka.. ale tego nie chciał proponować.. na razie.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 14-02-2012, 23:06   #66
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eryk jedynie popatrzył na Anzelma i bez słowa zaprzeczył głową. Nie miał zamiaru tracić więźnia, dając mu okazję do ucieczki lub też po prostu zamęczając go. Zależało mu na tym, aby jeniec był w dobrej formie podczas przesłuchania.
- Jest miejsce dla każdego. - powiedział po chwili. Uspokoił ich nieudolnego napastnika klepiąc go kilka razy po ramieniu.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 14-02-2012, 23:33   #67
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
-Psia mać! – Zaklął Khaldin zdenerwowany faktem, że manewr nie wyszedł mu do końca tak, jakby go sobie zaplanował. Przez to nie będzie mógł poprzetrącać większej liczby czerepów. Niestety, nawet Khazad wiedział, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Jeden człek zgładzony z jego reki to zawsze coś. Jak mówiło bowiem ludowe porzekadło, lepszy wróbel w garści…

… Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że jednak udało mu się zaskoczyć przynajmniej jeszcze jednego bandziora. W sumie Krasnolud stracił już wiarę w swoje zdolności taktyczne, jednak ta sytuacja potwierdzała tylko jego wcześniejsze przypuszczenia. ~Skoro takim kiepskim manewrem i tak dziabnąłem jeszcze jednego, to niezbicie dowodzi słabości rasy ludzkiej i dominacji Krasnali.~ Khaldin wiedział swoje. To była jedna z tych chwil, w których jest się dumny z bycia Khazadem jeszcze bardziej niż zwykle.

Cios toporem załatwił sprawę. Na nic się zdały błagania i lamenty. Przed Khaldinem nie było ucieczki. – I kto tu jest skarlałą rasą?! – Zakrzyknął w złości rąbiąc przeciwnika. Mocno i zaciekle.

Potyczka ucichła. Krasnolud mógł wreszcie rozejrzeć się po pobojowisku.
–Trochę chłopa padło – mruknął. Widząc Anzelma grabiącego trupy zezłościł się. –Co to ma być? Ja zabijam, a ty grabisz?! – Warknął groźnie. Na szczęście wujek Anzelm zostawił to co najcenniejsze. Monety i gorzałkę. Khaldin nie chciał nic więcej, więc nie chował dłużej urazy.

Następnie skierował wzrok ku kapłance, która zaczęła cos mówić. ~Ojej, czy ona musi tyle biadolić…~ Dalej nie słuchał. Wyłączył się. Po chwili zaskoczył jednak ponownie. Usłyszał obietnicę większej ilości złota, która padła z ust kapłanki. – Więcej złota?! No to na co czekamy?! Jedziemy! – Zakrzyknął wspinając się na wóz. –Wio!-

Widząc poturbowanego Aliquama wyciągnął w jego kierunku butelkę gorzałki częstując kompana trunkiem. –Na pewno nie zaszkodzi. A kto wie, być może pomoże. – Stwierdził podając butelkę.
 
Mortarel jest offline  
Stary 15-02-2012, 09:04   #68
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
W końcu, za namową Juliene wszyscy szybko zasiedli w wozie, czy też na koniach. Ruszyli, pozostawiając martwych, czy poranionych przed karczmą. Eryk zabrał jeszcze dodatkowego pasażera na przesłuchanie. Kapłanka popatrzyła na niego krzywo, ale po zapewnieniu, że krzywda tamtemu nie grozi zezwoliła na to. Na wozie znalazł się jeszcze jeden pasażer, wózeczek Anzelma, ku wyraźnemu niezadowoleniu niektórych, czy nawet większości. Ale Wujek przedstawił warunek, albo wózek jedzie, albo obaj zostają…i mała brakowało, że zostałby sam z trupami pod karczmą. W końcu jednak wyruszyli wszyscy, gdyby wózeczek tylko mógł to pewnie niezmiernie by się cieszył. Rad był mocno Anzelm, on wiedział, że wszystkie te skarby przyniosą mu bogactwo. Jedna potyczka, a tyle potencjalnych Frantzów były już prawie w kieszeni. A potyczek mogło być znacznie więcej, wujek zacierał już ręce na myśl o nich.

Ruszyli prędko, by zgubić ewentualny pościg. Chyba im się udało, jechali cały dzień i kolejne, a w tym czasie nikt ich nie dogonił. W międzyczasie Juliene zajęła się rannymi najemnikami, głównie Erykiem, odpowiadając na pytania i przepraszając za to co się wcześniej wydarzyło. Rozdała również zaliczkę na poczet dalszej ochrony, każdy otrzymał po pięć złotych koron.

***

Jechali w stronę Middenheim, do którego mieli dobre dwa tygodnie drogi. Z początku zatrzymywali się głównie w wioskach, gdzie ludzie z radością gościli kapłankę Shallyi. Zapewniali oni jej i jej towarzyszom darmowy nocleg, a sami z dziećmi i zwierzętami ustawiali się w kolejkach do kapłanki. Zwykle wracała, kończąc swą pracę, bardzo późno w nocy, gdy jej najemnicy już spali.

Gdy trzeba było opłacała również nocleg w karczmie. Nie szczędziła monet na dobre jedzenie, chcąc dbać o swoich ludzi. Jedynie na co szczędziła to trunki alkoholowe, co nie do końca się wszystkim podobało.

Juliene sypiała zawsze w pokoju z Kathariną. Nieraz budziła pozostałych, przebudzając się w środku nocy ze strasznym okrzykiem. Często tym okrzykiem było imię Gerhard, co nawet mogły usłyszeć osoby będące parę komnat dalej. Sama Katharina wciąż ‘pilnowała’ swoją panią przed zbytnią poufałością swych najemników. Głównie baczyła na mężczyzn, by nie próbowali nawiązywać bardziej zażytych kontaktów z kapłanką.

Sigismund natomiast często kręcił się przy pozostałych najętych osobnikach. Nieraz grywał z nimi, a szczególnie z Wołodią w kości. Tak jak i on lubi bardzo hazard.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 15-02-2012 o 09:25.
AJT jest offline  
Stary 16-02-2012, 02:35   #69
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
W końcu jednak przyszła sposobna chwila aby przesłuchać jeńca...

- Panie gdzie mnie wieziecie? Ja nie chciał nic zrobić! Proszę puście! Ja tylko tamtą procą dla obstawy. Ja nikomu krzywdy nie robił! - mężczyzna zaczął biadolić, gdy tylko Eryk wziął go w ustronne miejsce.
- Spokojnie, chcę tylko porozmawiać. O ile będziesz współpracował, to nie stanie Ci się krzywda. - powiedział Eryk siadając i prostując nogę, która ciągle bolała.
- Ja współpracować bede! Tylko jak panie? Co czynić? - błagalnie zapytał
- Najpierw powiedz jak masz na imię. Ja nazywam się Eryk. Kultura chyba nakazuje ujawnić swoją tożsamość, czyż nie?
- Ja...Ja Christian - odpowiedział wciąż wyraźnie przestraszony.
- Dobrze Christianie. Wiesz na kogo wraz z kompanami napadliście? - Eryk zapytał opierając swój młot o ścianę oberży za którą się znajdowali.
- Na kobitkę panie... Na kobitkę wartą pięć frantzów. Panie pięć frantzów piechotą nie chadza to żem się zgodził. Panie ja, my nic złego. Ona miała cała być. My jej nic złego nie mieli robić. Tylko oddać i dostać złoto!
- Kto zlecił Wam to zadanie? Możesz mi tego jegomościa opisać i skąd on was wziął? Tak o z ulicy ? - pytał Eryk patrząc w oczy przesłuchiwanego.

- Chudzielec, taki jakiś służalczy głos miał, jasne włosy … Pan Haaren … My biedne chłopy, a on nam tyle złota miał dać.
- A skąd wiedzieliście na którą kobietę mieliście napaść? Było tam dwie kobiety. Wiedzieliście, która ważniejsza.
- On tam z przoda siedział i powoził i wrzeszczał, że tamtą. To my słuchali!
- A po stroju nie zauważyłeś kim mogła być ta kobieta? Czy mam Cię uświadomić jaki paskudny grzech popełniłeś przyczyniając się do jej krzywdy?
- ale … ale ona cała
- popatrzył błagalnie
- Ale my pozabijaliśmy połowę z Was. A dla niej jest to ogromny wysiłek psychiczny patrząc na mordowanie. Jest kapłanką miłosierdzia. Podnieśliście rękę na służebnicę Shaylii. I jak się teraz z tym czujesz?! - Eryk delikatnie podniósł głos.
- ale … ale my nie chcieli ginąć. Przepraszam! - mężczyznę ogarnęła jeszcze większa trwoga, taka że po trochu zaczynało mu brakować słów
- Jestem uczniem zakonu oczyszczającego ognia. Moim zadaniem jest tropienie chaotów i ich zwalczanie. Wiesz kto podnosi rękę na kapłankę? Tylko szaleniec lub kultysta. Na szaleńca mi nie wyglądasz... więc...? - Eryk wstał i chodził wokoło chłopa trzymając swój młot.
- Panie! O Sigmarze! Jaki chaota? Chaoty złe! Kultysty też! Ja szaleniec! Tylko szaleniec! Zmiłujże się! Ja już nie będę, ja do uczciwego, powolnego zarobku wrócę. By żyć, by służyć bogom. Dobrym bogom. Złe są złe.
- Gdybyś był szaleńcem, kapłanka miłosierdzia, która jechała z nami z pewnością wyczułaby to i ulżyła Twemu cierpieniu. Więc albo jesteś kultystą, albo działasz na zlecenie kultysty... Ten cały Haaren... Śmierdzi mi od niego chaosem.
- Panie mi też śmierdzi nim teraz. Wtedy śmierdziało złotem. Kapłanka uleczy, uleczy mnie z szaleństwa. Ja szalony i będę dobry, zdrowy!
- Powiedz mi najpierw. Skąd wiedzieliście kiedy kapłanka ma opuszczać miasto?
- zapytał już spokojnie siadając naprzeciw chłopa.
- Panie ja nic nie wiedział, ja czekał. On przyjechał po nas. My mieli zasadzkę robić.
- Przyjechał po was i prosto z waszych chat pojechaliście pod karczmę czy byliście gdzieś jeszcze?

- Prosto. On nas nie woził, prosto na zasadzkę ino. Ino zasadzki my nie zrobili. Tylko na ten wóz od razu kazał. I brać babkę. To my brali. Co teraz ze mną będzie? Ło boże!
Eryk narysował na ziemi patykiem parę symboli. Był to podkreślony symbol X, trzy koła spomiędzy, których wychodziły trzy strzałki, połączony symbol kobiety i mężczyzny, a także dziwny falowany płomień. Wskazał je chłopu.
- Ten Haaren. Widziałeś którekolwiek z tych znaków u niego?
- Panie już żem nie wiedział, co bazgrasz tutej. Nie miał znaków, nie widziałżem żadnego.

- Jak był ubrany? Jakie kolory? - Eryk nogą starł symbole i w języku klasyczynym przeprosił Sigmara za ich narysowanie. To w imię śledztwa.
- Taki jakiś wymuskany, ładny strój, taki bogaty. Ale jak przyjechał to na ciemno. On miał wąsik, taki babski on był. To jest nie wąsik, tylko tamten zły.
- Śmierdzi tu Slaaneshem. - Eryk szepnął do siebie. - Wiesz gdzie ten cały Haaren mieszka? W chacie, w domu, kamienicy, dworze?
- Panie on nas znalazł, nie brał do domu. Pokazał złoto i powiedział, że je da. Panie zlituj się.
- Daj mi moment. - Eryk wyjął kawałek papieru, przybory do pisania i zaczął piórem skrobać jakieś zdania.
W liście pisał:

Proszę o zwrócenie szczególnej uwagi na nijakiego Haarena. Jest podejrzany o spiskowanie z kultem plugawej rozkoszy. Chłop, który to pismo do Was, o czcigodni dostarczy, może pomóc w wytropieniu podejrzanego.
Wyżej wspomniany Haaren zlecił bandzie biedaków porwanie wyższej kapłanki Shaylii. Jak wiadomo, takich czynów nie dopuszcza się żaden człowiek, który ceni sobie łaskę Bogów, więc prawdopodobnie mamy do czynienia z kultem.

Ten oto chłop - Christian, który ten list dostarczył może posłużyć jako świadek i źródło informacji o podejrzanym.

Z poważaniem i prośbą o modlitwę zarówno za mnie i jak i za tego grzesznika
Eryk Weiß, pokorny sługa Sigmara.
Niechaj Sigmar zsyła na Was łaski i dobre zdrowie.


Gdy akolita skończył wręczył pismo chłopu.
- Schowaj to dobrze. Masz tu trochę pieniędzy, wrócisz do Altdorfu i dostarczysz to do największej świątyni jaką znasz lub do siedziby inkwizycji o ile wiesz gdzie to jest. Teraz ruszaj i błagaj Sigmara o litość za swój czyn. - powiedział Eryk wręczając chłopu trzy szylingi na drogę.
- Dziękuje, dziękuje! Dostarczę na pewno! Już biegnę! Będę wiedział. Będę błagał! - Christianowi wyraźnie spadł kamień z serca. Był mocno zaskoczony i nie wiedział jak dziękować.
Eryk powiedział parę słów w klasycznym, które były prośbą do Sigmara o bezpieczną drogę, dla tego nieszczęśnika.
- Teraz ruszaj. Bądź w dobrym zdrowiu.
Akolita wstał, podniósł swój młot i wrócił do kompanii, uśmiechnął się delikatnie chociaż nie zdobył wielu informacji. Przynajmniej to da jednej duszy możliwość odkupienia swoich błędów. Sigmar przebaczał i miał litość. Tak jak kiedyś tylko upomniał dwóch podglądających go przed bitwą chłopców, zamiast przetrzepać im skórę.
Chłop ruszył czym prędzej w obawie, że przesłuchujący go mężczyzna mógłby się rozmyślić.

Podczas podróży Eryk oddał swoje 5 złotych koron na rzecz świątyni w pewnym ubogim miasteczku. Dla niego pieniądze miały służyć jednie do wyżywienia i noclegów. Ile razy była taka okazja podczas postojów akolita asystował przy nabożeństwach, a jeśli takiej możliwości nie było, to po prostu chwilę spędzał w świątyni, aby ofiarować swoje prośby i podziękowania.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 16-02-2012 o 15:19. Powód: No już się nie czepiajcie ;)
Aeshadiv jest offline  
Stary 16-02-2012, 17:06   #70
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Juliene panie. Juliene Adelhof. Po stokroć jestem wdzięczna za deklarowaną pomoc. I za tą wcześniejszą, za to żeś powstrzymał większą rzeź. Wiem żeś zabił, ale jam winna temu wszystkiemu. Grzech mój niewybaczalny . Ale … ale ma misja ważna, od samej boginii, ja wybranka muszę ją wykonać. I zrobię wszystko, by jej podołać! - kapłanka odpowiedziała od razu, powoli się uspokajając. Kozak zobaczył jednak kątem oka Katharinę, która cały czas spoglądała na nich, a szczególnie na rękę pocałowaną przez Wołodię
-Izwinicje... Przepraszam za spoufałość...- burknął widząc spojrzenie Kathariny -Pani najświętsza o swym brzemieniu to lepijej nie chwaljić się byle komu... Jakby nie było jestem obcy, nie ufaj nikomu.- poradził jej nie wiedzieć czemu od serca. Kto mógł dać za niego świadectwo? Wszak też mógł być jakimś szpiegiem. -Grzechami się nie martw. Bogini odpuścji skoro chęci twoje szczere... W każdym razie za ochronę panji mi płaci, tak więc chroniję.- skinął jej głową.

- Panie Wołodia, muszę panu ufać. Bo jak nie panu to komu? Mimo braku zapłaty, ni zaliczki, ruszyliście mi z pomocą i wdzięcznam za to. Ale racja, zapłacę za ochronę i tylko to powinno być dla was ważne w tym momencie.-
Kozak skinął jej głową. Być może rozmowa z kimkolwiek pozwoliła jej nieco ochłonąć od walki, której była świadkiem i powodem. Mimo to Kislevczyk już więcej się nie odzywał. Czuł na sobie zimne spojrzenie służki kapłanki, która swoją nadopiekuńczością mogła być również powodem do zmartwień samej duchownej. Nie była to sprawa Wołodii. On miał ochraniać, bo na tym się znał a nie rozmawiać i słuchać problemów, żalów a jakby tego było mało to jeszcze prosić o rozmowę. Nie miał rzecz jasna nic przeciwko rozmowie z kapłanką ale zwyczajnie miał zamiar nie odzywać się niepytany. Odpiął tylko szablę, której pochwa przymocowana była do jego paska, by nie przeszkadzało mu to w drodze. Wyglądał dość zabawnie, siedząc w powozie z łukiem, kołczanem, toporem i szablą w pochwie schowaną między nogami. Cóż. Przezorny zawsze ubezpieczony.

~***~

Droga do celu zdawała się być jednym wielkim paradoksem. Monotoniczność i nuda były jednocześnie błogosławieństwem, gdyż nie musieli z nikim walczyć. Kozak cenił swoje życie i zdrowie. Nie chciał umierać za garść złotych koron. Co to, to nie. Mimo iż nudziły go kościelne obrzędy kapłanki zawsze stał w pobliżu miejsca, gdzie ów kobieta czyniła swoje nabożeństwa. Co prawda zostawiał w wynajętych kwaterach topór i łuk, by nie wyglądać dość nietypowo na religijnym spotkaniu ludzi czczących pokój i miłosierdzie. Nudziły go kazania i nie wierzył w nie ani trochę, co już zdążył oznajmić kompanom podczas jednego z postojów w karczmie, przy stole, kiedy spokojnie popijali piwo. Mimo to chciał sumiennie wykonywać pracę, dlatego nie spuszczał kapłanki z oczu, kiedy było to możliwe. Z kompanami jakoś się dogadywać. Tak jak już wcześniej myślał, najlepiej z krasnoludami. Co prawda pomógł w tym alkohol i iście krasnoludzka odporność kozaka na jego działanie, ale nie było to ważne. W boju pokazał na co go stać, nie mielił jęzorem bez potrzeby i napić się lubił, czyż nie był to idealny kompan dla dwójki khazadów?

Innych nie poznał jeszcze jako, tako. Pamiętał jak podczas bójki z bandytami Ignatz skoczył mu na pomoc i pewnie długo tego nie zapomni. Taki już był z natury. Sigmarskim klerykiem nie przejmował się zbytnio, choć i ten mu w żaden sposób nie wadził. Nie prawił morałów nie pouczał i nie wywyższał się. Ot zwyczajnie obojętny Wołodii osobnik. Anzelm, lub też 'Zbieracz” jak nazwał go w duchu kozak również zdawał się być wyjątkową osobą. Wózek z rupieciami nie czynił go gorszym człekiem od Wołodii. Wręcz przeciwnie. W gruncie rzeczy obaj byli dość podobni do siebie. Wszak kozak również nosił cały swój dobytek przy sobie. A i przy przeszukiwaniu pokonanych mężczyźni podzielili się łupem. On wziął monety i gorzałkę, zaś Anzelmowi odstąpił wszystkie inne fanty, które mogły mu się przydać do wózka.
Była jeszcze elfka i młody Alexander. O chłopaku nie miał zdania. Właściwie nie przyszło im ze sobą rozmawiać zbyt często ani za wiele. Elfka... Spełniła jego oczekiwania wobec przedstawiciela starożytnej rasy.

Wołodia unikał rozmów z piękną Saraid. Bał się rozmowy z nią, gdyż pewnie mimo młodzieńczej urody była znacznie starsza od niego i posiadała ogrom wiedzy płynący z życiowych doświadczeń. O czym więc miałby z nią rozmawiać, by móc pochwalić się taką samą wiedzą na dany temat? O grze w kości, czy może o piciu alkoholu w litrach? Chyba tylko w tych dziedzinach mógł mieć do powiedzenia więcej niż Saraid.
Służka kapłanki zdawała się być wiecznie spięta i czujna. Pewnie marzyła o tym by jej ciało nie wymagało snu. Mogłaby wtedy na okrągło przebywać ze swoją panią. Przyjemne wrażenie sprawiał woźnica kapłanek. Podobnie jak Wołodia cenił sobie grę w kości. W tych trudnych i smutnych czasach była to dla kozaka jedyna rozrywka. Dobrze było mieć w pobliżu siebie kogoś kto potrafił grać, oraz dawał możliwość sprawdzenia się. Mężczyźni szybko znaleźli wspólny temat i Kislevczyk zaczął uważać go za równie dobrego kamrata jak dwójkę krasnoludów. Ciekaw był jak cała ta wyprawa się skończy. O tak, intrygowało go to niezwykle.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172