Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-06-2012, 05:53   #161
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-No tak... Nikt nie mówił, że będzie łatwo...- brodaty karzeł poprawił hełm, który opadał mu na oczy i wziął głęboki wdech. Sprawa, której był przypadkowym świadkiem nieco go zaintrygowała. Nieustannie padający deszcz od wielu dni był anomalią nie pasującą do tej części Imperium... W zasadzie nie pasował do żadnej jego części. Nie miał nadziei, że rozwikła sprawę, lecz od mieszkańców niewielkiego miasteczka u podnóża gór zupełnie przypadkiem dowiedział się iż w góry ruszyła niewielka grupa najemników, którzy ponoć obiecali pomóc mieścinie i jej mieszkańcom. Szlachetne jak na ludzi. Durin maszerował niestrudzony długi czas borykając się z potokami błota, zmieszanego z deszczówką. Mimo to był spokojny. Taki już miał charakter, kiedy inni się irytowali on wciąż pozostawał spokojny jak posąg. Był bardzo ciekawy, co sprawia że deszcz tutaj nieustannie pada a pioruny uderzają w szczyty gór.

Durin był przeciętnym przedstawicielem swej rasy. Miał ciemne włosy sięgające ramion, splecione w warkocz, oraz brodę do piersi splecioną w dwa mniejsze warkocze. Z pod krzaczastych brwi wyglądały bystre oczy, z których mądrze patrzyło. Nie był jakoś szczególnie umięśniony ani też gruby ot zwykły krasnolud, można by było rzec. Skromna zbroja nosiła symbol jakiejś krasnoludzkiej rodziny, zaś jednoręczny młot, który dzierżył brodacz był solidnie wykonaną bronią, którą zdobiły eleganckie runy.
Wdrapując się na górę Durin miał nadzieję, dowiedzieć się czegoś ciekawego. Taki był z natury. Kiedy coś go zainteresowało lubił zagłębiać się w tej materii do czasu aż nie pozna wszystkich tajemnic, albo przynajmniej wszystkich możliwych. Ciekaw był kłopotów, które miały go tam czekać oraz grupki najemników, którzy ponoć już tam jakiś czas byli.

W końcu dotarł do niewielkiego jaru, skąd prosta droga do tajemniczej jaskini. Khazad cicho zbliżył się do skraju wejścia do podziemi zerkając uważnie do środka.
-Orkowie...- burknął pod nosem. Szczerze nienawidził tych głupich bestii, żądnych plądrowania i grabienia. Bez namysłu chwycił za broń, jednak czekał. Nie był typowym wojownikiem jak większość jego porywczych kuzynów. Szanował swoje życie i zdrowie a rozsądek podpowiadał mu by nie ryzykować w walce z czwórką zielonoskórych bo mogłoby to się skończyć jego śmiercią.
Nagle w oddali korytarza Durin dostrzegł kilka ludzkich postaci. Być może potrzebowali pomocy, albo jakiegoś atutu, do ataku. Badacz i historyk lekko się zawahał lecz w końcu wskoczył do środka i niepostrzeżenie zaszedł grupkę orków od tyłu.

Solidny cios w zgięcie kolana jednego z orków niemal go nie powalił. Ból musiał być potworny, gdyż zielonoskóry stwór od razu złapał się za obolałe miejsce krzywiąc się na parszywej mordzie. Durin miał nadzieje, że nie pokrzyżował planów nieznajomych najemników, a wręcz przeciwnie nieco im pomógł. Wszak nie chciałby mieć orków na swych barkach gdyby najemnicy postanowili nie walczyć i korzystając z okazji umknąć niepostrzeżenie. Wtedy Durinowi nie pozostałoby nic innego jak tylko modlić się do przodków by szykowali mu miejsce między sobą w zaświatach. Krasnolud uskoczył krok do tyłu gotując się do dalszej walki. Serce waliło mu jak kowalski młot w kuźni ale teraz nie było już odwrotu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 26-06-2012, 13:39   #162
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz miał plan, który właśnie poszedł się jebać. Zdziwiony? Tak. Zły? Tak. Spoglądał na Franca, który właśnie nie dość że zdradził ich obecność, to jeszcze postanowił się zabawić z Khazadką. Głupota ludzka nie zna granic jak mawiali jego nauczyciele, lecz żak do jatek się nie zamierzał pchać. Widząc że Franc pierdoli się w tańcu z babą postanowił pomóc koledze. Pokręcił jednak pierw głową jakby się zastanawiał czy warto. Koniec końców sam sobie napytał biedy idiota. Nie chcąc by Franc usłyszał różne obelgi pod swoim adresem Zebedeusz mamrotał przekleństwa pod nosem. Zły i niezadowolony.

W końcu jednak ruszył na pomoc. I nie to że jawnie tak. Po prostu wyglądało to jakby Zebedeusz zamierzał przejść koło nich obojętnie gdy nagle od tłu, czy boku w zależności co Khazadka zrobiła zamierzał jebnąć jej mieczem po szyi. "A co niech się wykrwawi suka" pomyślał
a potem wycofał się grzecznie... w końcu wojownikiem to on nie jest.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 26-06-2012, 22:08   #163
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Nosz kurwa, zapytać się nie można? - rzucił Franc, uśmiechając się szaleńczo, po tym jak wypalił z garłacza. Pewnie popsuł tym innym szyki, ale w tej chwili miał to w dupie. Liczyła się tylko ta zapyział, pokraczna beczka gówna z nogami. Nie udało mu się jej dobić od razu po strzale, ale co się odwlecze… Ktoś tam mignął mu z boku, odwracając na chwilę uwagę kobiety. Franc bez wahania zaatakował ją z drugiej strony. Najchętniej rozdeptał by ją zwyczajnie jak spaczonego robaka, za którego już ją uważał, ale był profesjonalistą i wiedział, że nie może sobie pozwolić na kolejną ranę, w perspektywie zbliżającej więc walki. Umiejętnie używał tarczy i korzystał z przewagi zasięgu młota, co i rusz wyprowadzając uderzenia w łeb karlicy. Gdzieś na dnie świadomości już wyobrażał sobie reakcje niektórych z jego towarzyszy, jak już będzie po wszystkim…

- Franc, dlaczego to zrobiłeś? -
- Bo to zła kobieta była… -
 
malahaj jest offline  
Stary 27-06-2012, 08:11   #164
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Wojownicy stojący w pierwszych liniach, jak na komendę, uskoczyli na bok, tak by strzelcy z tyłu mieli możliwość oddania strzału. Pech chciał, że tylko bełt wystrzelony przez Alberta, znalazł sposób, by dotrzeć do ramienia jednego z zielonoskórych. Ten wystrzelony przez Detlefa poszybował zbyt wysoko, a Zybert nie zdołał w odpowiedni sposób uformować wiatrów magii. Jego wysiłki spełzły więc na niczym.

Zaraz po salwie, Amir z Knutem, wspomożeni niespodziewanym sojusznikiem, ruszyli na wrogów. Biegli po schodach tuż koło siebie, niemal równocześnie wybijając się w stronę orków. Widać było, że Szłomnik bardzo szybko pojmuje, jak skutecznie posługiwać się włócznią. Jego ruchy były coraz bardziej zbliżone do tych prezentowanych przez wojownika z Arabii. Jak się miało za chwilę okazać, skuteczność zostawiała jeszcze trochę do życzenia. Aczkolwiek najgorzej nie było, lądując na skalnym podłożu, Knut pewnym ruchem ranił w nogę jednego z orków. Kątem oka zdołał zaobserwować, jak się to powinno robić. Włócznia prowadzona ręką Amira, wbiła się w szyję wroga. Wyglądało na to, że nie rozerwała ona ważniejszych naczyń, bo tamten choć zaczął krwawić, zaatakował. Może na ślepo, może ostatnim zrywem przed śmiercią, ale tak czy tak zdołał trafić Amira swym siepaczem. I to zdołał ciąć go solidnie.

***
Albert widząc, że towarzysze przystąpili do natarcia, sam odrzucił kuszę i ruszył w stronę zielonoskórych. Pozostali, nie mając teraz możliwości czystego strzału, musieli się zastanowić co robić dalej. Z jednej strony zielonoskórzy, z drugiej Franz walczący z khazadką. Otto do potyczki się nie włączał, nie czuł się na siłach, ramie bolało, każdy nawet najmniejszy ruch nim, stanowił ogromne wyzwanie.

***

W tym czasie Franc z khazadką groźnie na siebie patrzyli, wyczekując na kolejne ruchy przeciwnika. Spostrzegawcze oko mogłoby teraz zauważyć, jak sakwa Franza zaczyna mocniej świecić na bladoniebieski kolor.

W pewnym momencie, ni stąd ni z owąd, tym razem krasnoludka źle stanęła w trakcie jednego z kroków i niezdarnie upuściła sztylet. Tak, teraz! To była okazja dla ostalandzkiego wojaka. Mimo to chybił! Coś było nie tak! Wcześniej rzadko zdarzały mu się tak nieudane ciosy. Khazadka mimo iż straciła sztylet poddawać nie miała się zamiaru. Zacisnęła mocniej pięści i z wściekłym okrzykiem ruszyła na Maurera. Bez większego jednak skutku. Po chwili zjawił się Zebedeusz, próbujący partyzanckiej taktyki, nie zdołał on jednak ukrócić o łeb Gollenginę. Ta, kątem oka spostrzegłszy, że się zbliża ustawiła się w inny sposób i zdołała uniknąć natarcia. Nie było to większym problemem dla niej, gdyż atak nie był najwyższych lotów. Pomogło to jednak Franzowi wykorzystać sytuację i uderzyć młotem krasnoludkę. Za słabo jednak, solidny pancerz zamortyzował to uderzenie.

***

Nagle wszyscy usłyszeli strzały. Dźwięki pojedynczych wystrzałów, zmieszanych z piorunami, dochodzących z górnych poziomów. W tym momencie byli jednak prawdopodobnie zbyt zaprzątnięci walką, by móc sprawdzić, co one oznaczają.
 
AJT jest offline  
Stary 27-06-2012, 22:02   #165
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~Valayo! Prowadź moją broń i daj mi sił!~ prosił w myślał khazadzki historyk. Orkowie byli wymagającym przeciwnikiem dla niego, choć wielu jego pobratymców pewnie by go wyśmiało za takie stwierdzenie. On jednak znał swoje umiejętności. Wiedział na co go stać i wiedział, że gdyby nie było w pobliżu grupki nieznajomych najemników pewnie minąłby wejście do jaskini łukiem, by pozostać niezauważonym przez zielonoskórych.
Nie miał czasu rozmyślać o takich głupotach, co by zrobił gdyby. Stał w jamie i walczył. Na szczęście nie był sam. Dwójka ludzi, dzierżących włócznie walczyła jak opętana przez Khorne'a. Groty ich broni przecinały powietrze tak szybko, że spoglądający na to kątem oka krasnolud nie nadążał. Jeden z nich, raniony siepaczem zdawał się być jakimś obcokrajowcem o odmiennym odcieniu skóry i dziwnych tatuażach.
-Giń pokrako!- warknął łapiąc nerwowo oddech. Młot był znacznie cięższą i mniej poręczną bronią od włóczni, czy miecza. Krasnolud jednak lubił nim operować. Przynajmniej tak to czuł, gdy ćwiczył walkę z manekinami... Durin zmrużył oczy i ponownie próbował trafić swego przeciwnika w bodnięte wcześniej kolano.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 28-06-2012, 10:34   #166
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz spojrzał na khazadkę i prawie mu się żal jej zrobiło. Prawie robi jednak wielką różnicę. Cały czas obchodził ją tak by odwracać jej uwagę coraz bardziej od Franca. W końcu jemu łatwiej przyjdzie ją trafić i zabić niż zwykłemu żakowi. Tak też czyniąc Zebi gdy tylko nadarzyła się okazja zaatakował. Jego celem tym razem mają być nogi lub ręce. Nie zamierzał jej zabić. Chciał ją pociąć by ją osłabić lub by się wykrwawiła na śmierć. Liczył że Franc pozbawi ją życia.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 28-06-2012, 11:25   #167
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Knut szedł za ciosem.

- Pizgać ich! - warknął do stojących na schodach.

I rzucił się w bój. Nacierał, dźgał i kuł. Wreszcie w swoim żywiole, w sytuacji, która nie wymagała rozważania setek za i przeciw... Jedynie celnych ciosów, mocny zasłon, szybkich uników. W tym momencie Szłomnik wierzył, że mogą wygrać tę walkę.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 28-06-2012, 16:46   #168
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Detlef nie miał najmniejszego zamiaru pakować się w kłębowisko rąk, nóg i ostrzy rozmaitego koloru i wielkości. Jakoś nie widział siebie w roli szalonego wojownika z północy, co półnagi, nie zważając na rany i krew, atakuje hordę wroga. Na tego typu zabawy był nieco zbyt rozsądny.
Co prawda można by mu zarzucić, że włóczenie się po górach w czasie burzy rzeczą rozsądną nie jest, ale to jednak były dwie całkiem różne rzeczy.
Rozejrzał się usiłując znaleźć jakieś miejsce, z którego mógłby, ponad głowami kompanów, strzelać do przeciwników, jednak budowa korytarza zdecydowanie to utrudniała. Musiałby zapewne zamienić się w pająka i zacząć łazić po suficie...
Pozostawało zatem czekać, aż sytuacja ulegnie zmianie - jeśli jakiś zielonoskóry znajdzie się po nieodpowiedniej stronie korytarza, Detlef postara się dopomóc mu w rozstaniu się z życiem.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-06-2012, 19:59   #169
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
~~ Zaraza, słabiuchna ta gorzała! ~~ pomyślał Franc, kiedy po raz kolejny chybił karlicy. Normalnie mu się to nie zdarzało. No chyba, że był trzeźwy do kilku dni, to mu się bardzo ręce wtedy trzęsły, ale tak długi stan trzeźwości, na szczęście od bardzo dawna był mu obcy. Wtem spostrzegł, że zabrane przez niego błyskotki, świecą mu w kieszeni i wszystko zrozumiał. ~~ Plugawa magia! Zasrane pokurcze, nawet po śmierci nie chcą oddać swych skarbów! ~~

- Udław się! –

Warknął do kobiety, rzucając w nią biżuterią i zaatakował po raz kojeni, wykorzystując moment, pomocy kompana. Gdzieś na górze rozległy się strzały. Szczury widać też muszą się dobrze bawić. Czyżby orkowie znali jeszcze inne wejście i nadziali się na gryzonie? Nie było by dobrze, bo zajdą ich z dwóch stron. Jak rozprawie się z tym tu plugastwem, to pójdzie sprawdzić…
 
malahaj jest offline  
Stary 29-06-2012, 13:56   #170
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Albert chyba jako jedyny zareagował na hałasy z góry. Walka z orkami była już raczej wygrana. Jeden się wykrwawiał, drugi za każdym ruchem czuł ból co widać było po jego niezadowolonym wyrazie pyska, a pozostali... cóż to jest... dwóch orkasów dla trzech wojowników.
Lynre postanowił więc zrobić taktyczny odwrót. Tam na górze mogli znów czaić się zwierzoludzie. Podłe skaveny. Szczury, które kiedyś przyczyniły się do upadku jego rodziny. Czyste skurwysyństwo zamknięte w najbardziej skurwysyńskim zwierzęciu połączonym z człowiekiem. Taka prosta zależność... Dodaj skurwysyna, szczura i chaos wyjdzie ci skaven.
Albert zaatakował ostrożnie w pełni sprawnego orka. Zamachnął się młotem jak Sigmar kiedyś na Kościołamacza. Oby walka zakończyła się tak samo...
Następnie szybkimi susami rzucił się w stronę przejścia na górę. Do kowadła.
 
Aeshadiv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172