Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-09-2013, 11:03   #191
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sprawa nieco śmierdziała. No, zalatywało od niej niezbyt cnotliwie.
Jaki sens miało wysłanie - niby na zwiady - grupki zwiadowców, by dzień później wysłać oddziały wojska? Do niczego taki zwiad, co nawet nie zdoła donieść pozostałym o swoich odkryciach. Chyba że przypadkiem któremuś z dzielnych zwiadowców uda się przeżyć i zdoła wrócić mimo spotkania z przeważającymi siłami wroga.
Towar jednorazowego użytku, jasne...

Przygotowania do wymarszu, przynajmniej w wykonaniu Lotara, nie trwały długo. Nieco jedzenia (mimo obietnic Galvina, że ten zatroszczy się o prowiant), garść bełtów. Krótka wizyta u kowala i to było wszystko.

Miłe złego początki, powiadano.
A jeśli podróż zaczynała się przy pogodzie w stylu "pod zdechłym Azorkiem", t czego można było się spodziewać później? Poprawy, czy Kłopotów przez duże "K". A może w ogóle KŁOPOTÓW?
Ale w końcu za to mu płacili, na dodatek całkiem nieźle. A trochę deszczu i wiatru? Cóż, nie da się ukryć, że wędrował w gorszych warunkach.

Światło i dom napotkany na szlaku oznaczały zwykle możliwość spędzenia nocy pod dachem. W tym jednak przypadku oblicze gospodarza niezbyt zachęcało do skorzystania z ewentualnego zaproszenia na nocleg. Nawet nie zachęcało do chwilowego wejścia do środka.
Choroba? Mutacja? Jeden pies.
Prawdę mówiąc Lotar najchętniej wkopałby tamtego do środka, zaparł jakimś drągiem drzwi i podpalił chatkę z czterech stron. A potem by dorzucał do ognia i pilnował, by gospodarz nie uciekł przez okno.
Ale jeśli ktoś był na tyle szalony, by chcieć wysłuchiwać jakichś przepowiedni... Było paru takich, co się do wodzowania pchali, niech sobie idą.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-09-2013, 11:19   #192
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Udawszy sie do karczmy, Sioban spakował nabytki swoje i Laury i wsadził je na konia. Trochę ruchomości im przybyło, to fakt. Następnie wyruszył by dołączyć do reszty.

Droga była dość spokojna. Fernando wrócił, reszta ekipy stawała się być już nawykła do swego towarzystwa. Mimo zmęczenia, droga, długa acz spokojna, dawała możliwość przemyślenia zdobytych informacji.

Z zamyślenia wyrwała Siobana niespodzianka w formie domku i starucha.
Wysłuchawszy dziwaka, szlachcic z lekkim wahaniem rzucił uzdę Laurze, samemu ruszając ku chatce: -A więc jeden człowiek jest...
 
vanadu jest offline  
Stary 09-09-2013, 12:38   #193
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Na koniec piwowar zamienił kilka słów z krasnoludkim "dyplomatą" po czym szybko udał się do wyjścia. Musiał się spieszyć i już w pamięci próbował znaleźć ile mu zostało złota w mieszku. Na pewno dość, aby zakupić co trzeba.

Do karczmy dotarł bardzo szybko "grzecznie" prosząc karczmarza o różnorakie produkty... ogólnie zapasy na trzy tygodnie dla dziesięcioosobowej grupy. Krasnolud zdawał sobie sprawę, że to będzie konkretny ciężar, ale może się okazać że po przybyciu na miejsce... wolał o tym nie myśleć tylko skupić się na obecnym zadaniu. Tym razem beczkę z nastawionym piwem musiał pozostawić na miejscu w piwnicach baronowego majątku. Miał też nadzieję, że reszta zaopatrzy się w trochę własnych "przysmaków". Bądź co bądź może i był kucharzem i umiał w razie potrzeby tak porcjować racje aby utrzymać oddział na chodzie przez więcej niż na to "oficjalnie" pozwalały zapasy, ale...

Wraz z wyruszeniem w drogę Galvin zdał sobie sprawę że mógł też za pieniądze jakie zaoszczędził zakupić lepsze odzienie na tą drogę. Było wietrznie i mokro, ale on był w końcu krasnoludem. Prawdziwym twardzielem. Taka pogoda to był dla niego pryszcz, ale jednak dokuczliwy jak cholera.

Galvin przez całą drogę maszerował obok Helvgrima z którym podzielił się sporą częścią ładunku prowiantu. Część przekazał Sobianowi, aby jego szkapa poniosła, jeżeli da radę. Temu pierwszemu ufał najbardziej z całej grupy i z nim się najlepiej dogadywał (chociaż znał go krócej niż resztę, ale jeden krasnolud na drugim zawsze mógł polegać bez względu na wszystko), zaś szlachetka pomimo wszystko był w porządku, no i miał zwierza na którego można przecież sporo załadować.

Wędrówkę niestety trudno było nazwać komfortową. Nawet próby snucia historii dla przyspieszenia upływu czasu były bezowocne i zagłuszane przez wicher. Dopiero kiedy przestało padać a las zasnuł się mgłą atmosfera stała się idealna do snucia opowieści lecz w takich warunkach lepiej było pozostać czujnym.

I oto z mgły wynurzyło się przed nimi domostwo, a jego gospodarz choć odrażający przywitał niespodziewanych gości.

Galvin wzruszył tylko ramionami. Pustelnik-wróżbita... od takich zawsze można było usłyszeć kilka ciekawych rzeczy, a im bardziej na odludziu mieszkali tym większa była szansa że nie byli oszustami.

Piwowar ruszył do środka za Sobianem.
 
Stalowy jest offline  
Stary 09-09-2013, 17:16   #194
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Przeklęta pogoda pod psem! - Narzekał w zwyczajny sobie sposób Sverrisson. Maszerował i przeklinał bez ustanku, było to juz z pewnością nieznośne dla innych, ale khazad miał to gdzieś, lubił ponarzekać. Co miał zrobić i tak zrobił, miał iść przez deszcz to szedł mokry, miał walczyć do śmierci to będzie walczył i umierał, a że po drodze sobie poględził, co z tego? Należało mu się wedle jego zdania. Tym bardziej że Galvin doładował, do prawie pustego plecaka Helva, mnóstwo wszelakiej maści prowiantu. Mieszane uczucia nawiedzały krasnoludzkiego woja. Z jednej strony obciążenie, tak zabójcza sprawa w przypadku zasadzki czy potrzeby szybkiego biegu... z drugiej jednak, smakowite kiełbasy, bochny chleba i gomułki sera... no i nie było jak odmówić Galvinowi. Trzeba by być ostatnią świnią by odmówić pomocy w niesieniu masy jadła, które przecież było ukłonem w stronę drużyny ze strony Migmarsona.

Ciężki płaszcz z kapturem okazał się dobrym zakupem. Deszcz był okrutnie zimny i tak nieprzyjemny, szczególnie po kilku dniach spędzonych pod dachem gospody. Helvgrim poprawił jedynie hełm na głowie i naciągnął kaptur tak głęboko jak tylko się to dało zrobić. Widząc Galvina który mokry, taszczył resztę zapasów jadła oraz drogocenne piwo spod znaku Migmarssonów, Sverrisson nie mógł postąpić inaczej. Wyciągnął z plecaka, dopiero co zakupiony koc i zrobił na jego środku niewielką dziurę, tworząc w ten sposób swego rodzaju narzutkę, pod którą można skryć było sylwetkę razem z plecakiem. Podszedł do Galvina i powiedział.


- Załóż to na siebie synu Migmara bo nam się piwo zwarzy. Od deszczu browara i jadła to nie ochroni ale przed wiatrem już tak. Zresztą, mnie będzie lżej bez tego pledu. - Tylko tak można było przekonać khazada by przyjął coś co uważał za akt okazania słabości... sposobem. Helv podobnie jak Galvin, nie przyjąłby niczego od nikogo, poza złotem i tym co może pomóc w obronie krasnoludzkich dóbr. Tak właśnie jak pled który mógł chronić wspaniałego warzeńca... i plecy Galvina.

Idąc Sverrisson rozmyślał o sprawach wielu, jednak wciąż powracały do niego wizje oblężonej khazadzkiej stanicy, zwanej Strażnicą Dwóch Szczytów. Dziwna to była wyprawa, bo faktycznie cóż mogła zmienić dziesiątka forpoczty, kiedy za nimi ciągnąć miało aż trzy setki zbrojnych. Dysproporcja zwiadu była zbyt duża w stosunku do głównych sił i obsady stanicy. Coś innego mogło być na rzeczy, coś niebezpiecznego o czym ni khazadzki notabl, ni baron Pazziano nie wiedzieli z pewnością. Jednak cóż było robić, nie pójść? Słowem i kontraktem wiązał Sverrissona los z pracodawcami, a słowa nigdy łamać nie wolno... raz wiarołomca zawsze wiarołomca. Tak się mawiało w Azkarh. Tak się mawiało wszędzie, szkoda że nie wszędzie się tą naukę podsycało w sercu niczym ostatni płomień w ciemnościach. Świat zatracał się, tak jak i Helvgrim w swych rozmyślaniach.

Z zadumy, wyrwał krasnoluda dziwny i chłodniejszy niż wcześniejsze podmuchy wiatr. Potężny stary las skrywał tajemnicę, to się dało wyczuć. Gęsta mgła zasłała leśne runo, a z niej wyłoniła się samotna, leśna chatka. Podejrzane to było znalezisko tak bardzo jak tylko podejrzana może być ludzka kobieta zażywająca rozkoszy w khazadzkiej saunie. Czujny niczym borsuk, ponury brodacz ściągnął kaptur z głowy, uchwycił mocniej swój ciężki młot i ruszył na spotkanie z właścicielami przybytku... wszak światło samo się na ganku nie zapaliło... oby.

Gdy drzwi otworzyły się, Helv wypalił od razu. - Ktoś ty? Mów. - Chorowicie wyglądający człek począł od razu swą tyradę jakby był odmiennego stanu umysłu. To już był znak by syn Svera był czujny niczym mucha latająca wokół serca pajęczyny. Sam wygląd dziwnego osobnika nie był zaskakujący, brodaty wojownik widział już spalonych, chorych, zniszczonych wojną, naznaczonych mutacją... rzadko zjawiska te przenosiły się na innych ot tak sobie. Bogowie musieli chcieć zesłać karę na kogoś kto by zaraził się czymś od owego człowieka. Dobrze było też nie tykać skóry pobliźnionego. Ostrożności nigdy nie za wiele. Wytraszyć mogło jednak zachowanie pustelnika. Mówił do kogoś, ale do kogo, czyżby w chałupie był ktoś jeszcze? Do tego jeszcze okazał się być jasnowidzem pokroju jakiegoś, a to samo w sobie nie oznaczało niczego dobrego. Wróż zawsze źle wróżył, czego by tam nie wywróżył.

Propozycja padła z ust samotnika mieszkającego w lesie, który to krył w zaciszu swego skromengo domostwa jakiegoś chochlika dziwnego z którym rozmawiac mógł. Sioban, Galvin... szli jeden za drugim by wysłuchać słów dziwaka. Sverrisson musiał coś zrobić, być może coś zepsuć, oby tylko niecny plan pokrytego strasznymi ranami człowieka lasu.

- Ej że, Salomeusie. Reszcie z nas każesz na zewnątrz stać, z nieba siąpi i wieje jak jasny gwint, oszalałeś? Toć taka twa gościna jest i twego przyjaciela co go tam skrywasz? Trójkę zapraszasz, a reszta ma moknąć, gdzie twe maniery? Har! - Helvgrim nie czekał, popchnął ręką drzwi i wszedł za innymi. Odwrócił się i dał znak głową innym by szli za nim do środka.

- Damy ci jadła dobrego pustelniku i wieści niesiemy ze świata szerokiego. W zamian daj dach nad głową i ciepło pieca do rana. Wtedy będziemy kwita. Stoi? - Sverrisson przekroczył próg... nie był zaproszony. Ciekawy był co to wszystko oznacza.

--------------------
3k100; 53, 13, 82
 
VIX jest offline  
Stary 09-09-2013, 19:10   #195
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Przygotowania do podróży były takie jak zawsze, zapas jedzenia o którym nikt inny nie pomyślał. Zapasy przegryzki na czarną godzinę, zapas strzał i więcej grotów na wypadek jakby się potraciły... dużo złota zostało ale pechowo nikt nie miał kolczugi na miarę Bernharda a wykonanie nowej zabrałoby za wiele czasu i pieniądza - za późno faktycznie o tym pomyślał. Zawsze mógł pożyczyć trochę grosiwa od Wolfa lub reszty kompanii... skleroza nie boli.

Pogoda pod psem spowodowała bardzo szybkie zmniejszenie zapasu cukierasów i maszkietów zakupionych z myślą o całej podróży ale tak to zawsze jest kiedy pogoda nie dopisuje - trzeba humor sobie poprawiać.

Pustelnik nie wyglądał zdrowo ale tacy zawsze wiedzą. Przeca jak kto mieszka daleko od ludzi to łaska bogów na niego spływa. Sceza czy asceza jakoś tak się to nazywa...

- Ja chcę, ja chcę, ja chcę! JA! Wybierz mnie! Niziołek to inna ras też więc prawo mam ot co!

Bernhard zaczął skakać słysząc propozycję aby pokazać, że też chce. W końcu ruszył też w stronę chaty z miną zadowolonego dzieciaka.
 
Cranmer jest offline  
Stary 09-09-2013, 20:52   #196
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf chciałby się ociągać z wyruszeniem w podróż. Doceniał te nieliczne chwile gdy bez większych zmartwień można odpocząć pomiędzy wędrówkami. Nie dbając o ognisko odpędzające swym ogniem drapieżniki, warty zapewniające bezpieczeństwo przed nocnymi maruderami, czy też mokrą ziemię pod grzbietem. Tej ostatniej się spodziewał spoglądając przy bramie na niebo i nadciągające z oddali chmury. Nie zdziwił się, gdy dogoniły strudzonych wędrowców.

Zła pogoda nie była niczym nowym dla Wolfa. Nie oznaczało to jednak, że był odporny na jej uroki. Impregnowana skóra w pewnym stopniu chroniła przed deszczem, ale nie przed regularną ulewą. Przemoczonemu i poirytowanemu zbrojnemu udzielił się zły humor. Mało się odzywał, patrzył spode łba i wyczekiwał tylko miejsca na nocleg choć trochę osłoniętego od wieczornej aury. Nie trzeba było maga, by wyczytać z twarzy Wolfa przebłysk nadziei, gdy ujrzał światełko w mroku.

Starzec był dziwny niewątpliwie. Nasłuchał się jednak na trakcie o odludkach mieszkających po lasach. Zwykle taki los wybierały czarownice, ale zdawał sobie sprawę, że wiele niekoniecznie związanych z chaosem i plugawymi siłami, osób z chęcią uciekało od społeczeństwa. Zwłaszcza szaleni wieszcze.

Wolf był nawet gotowy posłuchać co dziadyga ma mu do powiedzenia, byleby dostać się do środka chaty. Był daleki od zignorowania potencjalnej wróżby pustelnika, jakakolwiek by ona nie była. Z drugiej jednak strony, zacinał ostro deszcz i było zimno. W podjętej decyzji ubiegł go jednak Sioban. Dlatego też stanął w miejscu i tylko mocniej zakrył kołnierzem płaszcza szyję. Niezaproszony nie zamierzał naruszać gościny niczym pierwszy lepszy rozbójnik, który najwyraźniej obudził się w Helvgrimie.

- Nie bądź bandyta Helv - rzucił za krasnoludem i splunął na ziemię - Powiedział że zaprosi, to zaprosi. Wody w butach ci już nie przybędzie, jak chwilę poczekasz.
 
Jaracz jest offline  
Stary 09-09-2013, 21:16   #197
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Te kilka dni spędzone wewnątrz grodu miały rożne odbicie na zachowaniu elfki. Udało się jej zakupić potrzebne rzeczy za monety. Najchętniej wymieniła by zakupione nogawice i czepiec za jakieś inne przedmioty, ale ludzie jak zwykle cenili sobie bardziej metalowe krążki od wymiany usług lub towaru. Jej humor zdecydowanie poprawił drobny podarunek od Wolfa, który traktowała bardziej jako gest ale i tak cieszyła się z niego.

Wezwanie na zamek zaskoczyło lekko elfkę, bo już myślała, że będzie miała chwilę by znaleźć sposób by odwdzięczyć się człowiekowi. Skrzywiła się na wieść, że będą podróżować do krasnoludzkiej strażnicy. Wystarczyło, że musiała wytrzymywać z dwójką a ma ich być więcej. Nie życzyła khazadzkim zwiadowcom źle ale po prostu czuła się nieswojo na myśl, że miała by być otoczona przez całą zgraje topornych i gburowatych towarzyszy Galvina i Helgrima. Bez słowa jednak przyjęła zlecenie i przygotowała się do podróży.

Elfka z początku z ulga przyjęła deszcz. Był miłą odmianą od parnych i dusznych dni jakie ostatnio były. Jednak nawet jej po dłuższym czasie zaczął doskwierać chłód. Deszcz przestał być wybawieniem a uciążliwą przeszkodą. Szczęściem Youviel przyzwyczajona była do długich marszów w każdej pogodzie i nie przeszło jej nawet przez myśl by narzekać. Skostniałe ręce i stopy pod wieczór zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Nawet buty elfiej roboty na dłuższą metę nie potrafiły ochronić przed przemoknięciem i zimnem. Na dodatek świeżo kupione skórzane nogawice zesztywniały pod wpływem wody, tak samo jak kurta i czepiec.

Kobiecie przeszło przez myśl że powinni koniecznie znaleźć jakieś suche miejsce do odpoczynku inaczej grozi im ta podróż przeziębieniem. Wtedy właśnie dostrzegli światło w lesie. Youviel wcale się nie uspokoiła widząc domostwo tym bardziej jak dostrzegła gospodarza. Elfka nie była zbyt przesądna jednak ostatnio mieli szczęście do nadprzyrodzonych spraw, a Salomeus chciał wróżyć.

Kobieta zacisnęła usta w kreskę. Nawet ona miała ochotę na kilka chwil w cieple, jednak mogła poczekać. Wyglądało na to, że Bernhard w ogóle nie przejmował się okolicznościami, z drugiej strony co się dziwić. Zapewne był bardziej wychłodzony niż reszta.
- Pilnuj się tylko - popchnęła niziołka do przodu by poszedł zamiast niej. Miała nadzieję że wyjdzie mu na dobre, sama przysunęła się bliżej Wolfa. Przez kurty i tak by nie ogrzali się od siebie wzajemnie ale po prostu poczuła się odrobinę raźniej.
 
Asderuki jest offline  
Stary 10-09-2013, 08:16   #198
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Dom

Weszliście razem, we czwórkę mimo próśb Wolfa by Helv zaczekał. Poza Helvem reszta przekroczyła prób ostrożnie, niepewni co was czeka w środku. Salomeus czekał na was uśmiechając się czy to przyjaźnie czy złowieszczo, ciężko było to stwierdzić bowiem jego twarz była zniekształcona na tyle, że nie można było odczytać za wiele z mimiki jego twarzy. Domek nie wydawał się być za duży choć ciężko to też było stwierdzić albowiem,ta część pokoju odgrodzona była od reszty domu kotarą, zza której było widać palące się świece. W całym domu unosił się zapach kadzideł i mirry, który mile łechtał wasze nozdrza.

Salomeus wytrzeszczył oczy straszliwie, gdy Helv tak bezceremonialnie wparował do chatki. Napuszył się i rzekł:
- Trzech!!!! Troje!!! Tylko troje!!! Akysz, wynocha...Nie? To nie będzie wróżb...Salomeus sobie idzie a wy tu marznijcie. Zasady!!! Nie można łamać zasad i denerwować duchów - i po tych słowach zniknął za kotarą

Widać było sylwetkę jego przez kotarę i słowa:
- Phi..Nie..Uparciuch...Tak wiem...Zepsuł wszystko...Samolub...Wiem..mój przyjacielu...Nie chcą to nie...Oj nie..Tylko nie to...Nie znów to...Wiem...Bądź miły tym razem...Nie musimy...Naprawdę? Oj … Tak...Lekcja...Nauczka...Hihihih… - część słów wypowiadał wręcz miło, część z jakby pytaniem w głosie a inne jakby z nutką niedowierzania..

Światła jakby przygasły i sylwetka Salomeusa “wtopiła” się w pół ciemność, która w tamtej części zapanowała. Ta część pokoju gdzie jesteście jest dość mała, choć pomieści was wszystkich na styk. Poza małym okrągłym stołem i czterema krzesłami, które pokrył kurz, nie ma w tej części żadnych mebli. Tylko świece, które jakby powoli zdawały się gasnąć, od momentu gdy Salomeus opuścił tą część domu zły i zdenerwowany. Ciepło zdawało się powoli opuszczać tą część domu.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 10-09-2013, 12:22   #199
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
- Hmm, panowie krasnoludy. Nie chce nic mówić, ale chyba trochę was za dużo. Moze by jeden przeszedł się naszym pomóc czekać, z całym szacunkiem zapytał dość uprzejmie szlachcic, mrugając do niziołka.

Miał chęć na te wróżby a tu się namieszało. Poza tym dyskretnie rozglądał sie po domu. Czekał na reakcje nierozłącznego dubletu. A może w plotkach o nich coś jest?
 
vanadu jest offline  
Stary 10-09-2013, 13:29   #200
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
- W dodatku tak bezczelnie, przeca mówił, że wszystkich ugości tylko najpierw trójce powróży.

Bernhard machnął ręką pokazując drzwi.

- Nie róbcie tłoku brzuchami i brodami, wylezie jeden z was to stary pustelnik powróży a jak skończy to wleziem razem wszyscy albo ruszymy dalej.
 
Cranmer jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172