Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-08-2013, 22:37   #51
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Pieter maszerował z nietęga miną wspominając "wóz" pod którym się schronił. Jeszcze zwidów mu brakowało, żeby złamane drzewo z wiechciem gałęzi wozem nazywać. Co prawda jakoś nie był przesadnie religijny ostatnio ale może to Morr się upomina o niego zsyłając sny na jawie? Wszak został wyrwany niegdyś z jego objęć. Spojrzał jeszcze raz na Alethe, która łyknęła ten tekst bez mrugnięcia okiem. A może to, że mówił też mu się wydawało? Przyłożył rękę do czoła szukając oznak gorączki. Nie, chyba nie ma. Potrząsnął głową przez co o mało nie zafundował sobie błotnego kamuflażu twarzy zapadając się prawą nogą w błoto po pół łydki. Chyba był bardziej zmęczony niż chciał przyznać.
***
Nagły atak na maga zaskoczył Pietera. Nie, nie sam w sobie akt, lecz miejsce i czas. Miał zaledwie mgnienie oka aby opanować zaskoczenie. Nic tak nie popycha dobrze do działania jak przypływ adrenaliny.
- Łapać zdzire! - krzyknął w tym samym momencie, w którym bliżej stojący celu krasnolud już był w ruchu.
Szybko ocenił sytuację, że jednak Zogrim nie zdoła pochwycić dziewczyny. Szybko, a jednak nie dość. Wymierzył z kuszy i zwolniona cięciwa brzęknęła złowrogo. Niestety, trafienie w zupełnych ciemnościach, a w takich już pogrążyła się uciekająca dziewczyna, było bardzo trudne. Bełt świsnął, lecz nie wydawało się, że trafił, wlatując gdzieś pomiędzy drzewa.
- A żeby Cie ork wychędożył! - rzucił gniewnie w stronę lasu - Żebyś sczezła, a by Cie pokręciło.

Zgrzytał zębami ze złości wodząc palcami po pozostałych sześciu bełtach.
W swej zapalczywości nie do końca zarejestrował o co chodziło z czarownikiem. Altdorf? Wlec? O czym ten Zogrim prawił? Podszedł bliżej i niechętnie, ale jednak, poparł Zogrima, bo jednak jeżeli Alethe prawdę mówiła to trzos można by zapełnić za głowę więźnia.
- A pewnie, że zaciukać gada. - szturchnął nogą ogłuszonego - A i łeb odciąć, tak na wszelki wypadek.
Znowu czarodzieja szturchnął - Eeee... a może i sam łeb co by wypłacili? - popatrzył przeciągle na krasnoluda z toporem - Jeśli tak to bierzem.
Alethe tymczasem już przeszła do wyjaśnień jej szybkiego rozpoznania i zniknęła zanim Pieter zdążył skomentować jaki to kiepski jest pomysł włóczyć się samemu. W dodatku nie mógł się otrzeć wrażeniu, że coś za ochoczo rwała się do tego zadania.

Stanął obok krasnoluda, od zawietrznej, i wpatrując się w ciemność, która otuliła kobietę, skubał nerwowo brodę.

Rzuty: 38, 48
 

Ostatnio edytowane przez ZauraK : 27-08-2013 o 22:38. Powód: korekta wypowiedzi kursywą
ZauraK jest offline  
Stary 28-08-2013, 20:48   #52
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Dagmar był może lekko przemęczony, ale co najlepsze być może za sprawą magicznego trunku jakim jest alkohol, udało mu się poczuć lepiej. Czuł już, że twardziej stąpa po ziemi, z pewnością nie był to jednak rezultat zbyt dużego spożycia. Gdy tak siedział udało mu się zobaczyć, że uczennica wampirem nie jest, ale nie było to może dziwne po tym co już wcześniej usłyszał od Alethe.

Kontynuował drogę wraz z towarzyszami, po trochu rozumiejąc co się kroi. Heretycy, złapani, związani i dostarczeni w odpowiednie miejsce może oznaczać sowita nagroda. - Z wampirami jest lepiej - pomyślał - kto by chciał ich gdziekolwiek dostarczać.
Dagmar czuł satysfakcję z użyteczności jego narzędzi. Potwierdzało to jego teorię o praktycznym wyposażeniu. Gdyby nie latarnia to mało można by zdziałać.
Młody łowca idąc starał się być bardzo czujny, nie czuł się jeszcze wspaniale. Zaszyta rana w brzuchu to nie stłuczenie czy ból zęba, chociaż i takowy ból jest dokuczliwy. Szedł dobrze patrząc na około, i pomimo widział w ciemności dość dobrze to tym razem było troszkę inaczej. Pogoda jaka panowała nie sprzyjała. Ciągle padał deszcz, a krople uderzały w odzienie. Choć najbardziej słyszalnymi były te uderzające w kapelusz. Rozbryzgiwały się po czym łączyły z innymi i spływały z niego na ziemie. Było to na pewno bardziej wygodne, niż mieć mokro za kołnierzem. Młody łowca szedł na tyle, starał się nadążać, ale to co stanowiło problem dla towarzyszy w tej chwili stało się jeszcze gorszym dla niego. Niedługo rozpętała się burza, miotało piorunami ale i przed oczami Dagmara stało się coś czego wcale się nie spodziewał. Było to tak zsynchronizowane, że aż nie do przewidzenia. Gdy to Schwarzknauen uderzyła Alritha, gdy ten jak gdyby się przestraszył. -Chce go zabić? - pomyślał. Starał się podejść bliżej, tak aby zrozumieć co się właściwie stało. W tedy właśnie zrozumiał, że jej zamiarem było go ogłuszyć.

Co do uczennicy to łowca nawet nie był wstanie wykonać ruchu, gdy ta przestraszyła się, popędziła konia uciekając jak szalona do lasu. Jedyne co ją przez chwile goniło mając szansę była bełta wypuszczona przez Pitera. Nie wspominając o toporku i krasnoludzie.

Dagmar sięgnął po swoją kuszę, ale gdy już chciał ją podnieść zakuło go w brzuchu. To być może był znak, że i tak nie miało to już najmniejszego sensu.

Prędko podszedł do towarzyszy, którzy stali nad czarodziejem. Chciał chociaż pomóc tym, że ma dobre 10 metrów liny, która jak wiadomo może się przydać.


- Mam też worek, jak na ten no jego łeb trza coś założyć -
odrzekł lekko ironicznie

Gdy było już po całej sytuacji oparł się o kamień i głęboko oddychał przyglądając się tym samym jak Alethe dokładnie związuje i knebluje jeńca. Słowa dowódczyni brzmiały dla Dagmara dość sensownie, chociaż obawiał się, że droga w pojedynkę może być w pewnym stopniu także złudna.
- Dwie osoby, to zawsze jedna może osłonić tę, no drugą. - powiedział po chwili zastanowienia - chociaż, co prawda może być tej, jednej łatwiej przemknąć nie zauważonym. - człowiek tylko się wypowiedział, nie miało to znaczenia czy jego zdanie zostanie wzięte pod uwagę.

Rzut: 24,38
 
Inferian jest offline  
Stary 29-08-2013, 12:50   #53
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Czarodziej, kompletnie zaskoczony, nie miał żadnych szans. Trafiony w głowę zwalił się z kuca na ziemię i zanim mógł przedsięwziąć cokolwiek, został związany i zakneblowany. Daleko mu było do postury siłacza, jego opór był niewielki. Jednakże uczennica wykazała się naprawdę szybkim refleksem i pomyślunkiem. A może właśnie jego brakiem, bowiem bez zastanowienia zawróciła wierzchowca i pognała w ciemność. Z taką szybkością nie mogła pokonywać tej drogi długo, co z tego jednak, skoro zniknęła im z oczy po kilku chwilach. Wystrzelony bełt przeciął wyłącznie powietrze. Nie było sensu dalej się tym zajmować, o ile ktoś nie chciał próbować jej gonić. Po lesie. W ciemności.
Aż tak bardzo im na niej nie zależało.

Zamiast tego Alethe udała się na zwiad, pozostawiając ich samych. Ciemność ogarnęła ją prawie natychmiast i nawet po następnej błyskawicy nie potrafili już odszukać jej wzrokiem. A kobieta przede wszystkim szerokim łukiem omijała jeźdźców, na szczęście dla niej ciągle trzymających się zgliszczy podgrodzia. Z każdą chwilą była bliżej warowni, okrążając ją. Mogła się przyjrzeć zniszczonym w wielu miejscach, skruszonym murom. Wydawało się, że także spalonym. Brama nie istniała, choć przejście pod nią istniało. Niestety prowadziła do niej doskonale widoczna droga - również na pewno dla kręcących się w okolicy rycerzy. Dalej było tylko gorzej.

Wróciła mniej więcej po czasie, o którym wspominała. Czarodziej zdążył się ocknąć, szarpiąc się w więzach i wyraźnie próbując coś powiedzieć. Alethe nie zwróciła na niego uwagi.
- Drugie wejście wygląda na zawalone. Pozostaje widoczna brama, a to oznacza, że musimy przebić się przez tych dwóch konnych. Nie widziałam po drodze innych przeszkód.
Jakby na żądanie, rycerze wyjechali właśnie na drogę, widoczni w świetle kolejnego błysku. Ich rogate hełmy odznaczały się wyraźnie. Gdzieś z tyłu, od strony lasu rozległo się wycie. Nie brzmiało jak wilcze. Odpowiedziało mu inne, minimalnie chyba dalej. Ale zbliżały się.
Czyżby przychodziły posiłki dla tych blokujących drogę jeźdźców?
Mieli coraz mniej czasu. I niekorzystną sytuację taktyczną.
 
Sekal jest offline  
Stary 29-08-2013, 22:16   #54
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Wróciła nieco wcześniej, niż zamierzała; wszechobecny mrok i pogoda, która zamieniła okolice warowni w grząskie błoto poważnie utrudniały przeszukiwanie wejść do twierdzy. Nie mówiąc już o tajemniczych rycerzach, którzy nie dość, że nie okazali się nie być przygłupawymi paniczami, to na domiar złego wydawali się mieć jakiś interes w warowni. Zapewne - z czego także nie omieszkała się zwierzyć swoim towarzyszom - także zamierzali dostać się do skarbca Roezfels.
Weszli na kraniec lasu, za drzewa; dawało to jakąś ochronę przed deszczem i zasłaniało światło jednej pochodni, w blasku której tłumaczyła, co widziała.
- Mamy spory problem - rzekła wreszcie, pochyliwszy się; wyzuła z buta sztylet i kreśliła nim prowizoryczną mapę. - Wygląda na to, że droga do zamku jest tylko jedna i wiedzie koło naszych znajomych. Kim oni tak naprawdę są, mniejsza o to. Jasne jest dla mnie tylko to, że muszą zginąć.
Mówiła półszeptem i bardzo szybko
- Kiedy wyjadą, ktoś z nas musi ich wywabić w pole - ciągnęła. - Będę to ja. Pierwsze, co potrzebujemy zrobić zanim zaczniemy z nimi walczyć, to zrzucić ich z koni.
Wskazała na sznur i włócznię, które pozostawiła dla ich dyspozycji.
- Dwóch z nas mogłoby się ukryć w błocie i spróbować sztuczki z liną, ktoś inny mógłby spróbować nabić drugiego konia na włócznię. Lub podciąć konie w biegu mieczem lub toporem - spojrzała na Zorgrima. - I wtedy dobić zbrojnych. Będę jechać tą drogą - wskazała. - Ukryjcie się. Grunt jest grząski, łatwo się w błoto ukryć.
Usłyszawszy wycie, dobyła miecza i wsiadła na konia.
- Im szybciej zabijemy tych skurwysynów i wyniesiemy się stąd, tym lepiej dla nas. Pamiętajcie o planie! Nie mamy wiele czasu!
Popędziwszy konia na drogę, rzekła, jakby do siebie.
- Zwycięstwo oczekuje.
Kolejna błyskawica rozświetliła niebo, a wraz z grzmotem dało się słychać upiorny śmiech Alethe, jak gdyby to wszystko było zabawną farsą i na szali nie leżało wcale ludzkie życie, a pionki w grze, które obalał raz po raz palec losu. W lśnieniu bliskiej błyskawicy dało się poznać w mroku twarz kobiety, która zamieniła się w złą maskę; kpiący uśmiech kontrastował z oczami płonącymi żądzą mordu.


Jakim szaleństwem było wabienie ciężkozbrojnych rycerzy na swoim rumaku na wyboistej ścieżce, gdzie łatwo było kark skręcić, to ciężko było ocenić. Na pocieszenie można było chyba mniemać, że jeśli koń Alethe zapadał się w mokry grunt, to jak mogły sobie w takiej pogodzie radzić zakute w płytę konie zbrojnych? Był to doprawdy cud, że nie zapadli się pod ziemię. Trzeba było przyznać, że choć ich grupa nie miała zbyt wiele czasu, to najemnicy mieli tą przewagę nad rycerzerzami Chaosu - bo nimi zapewne byli - że byli ubrani bardziej lekko, toteż mieli większą swobodę ruchu.
Odwlekać starcia nie było co - jeśli rzeczywiście okazało się, że do warowni ciągnęły hordy zwierzoludzi, to jedyne, co zostało zrobić, to zabić ich przywódców, otworzyć skarbiec, splądrować go i wynieść się do diabła. Szybka zasadzka była jedynym sensownym wyjściem. Miała tylko nadzieję, że jej towarzysze dadzą radę.
I trzeba było przyznać, że dotychczas dawali radę, mniej więcej - bez ran się nie obyło, ale jednak dotarli do warowni w prawie niezmienionym składzie. Żyli, a to znaczyło dużo.
Podjechawszy na odległość krzyku, wrzasnęła do dwóch sylwetek na koniach:
- Hejże, obszczymury! Osłojeby! Suk synowie! Cóż to, panie, łatwo się przed nami uciekało na gościńcu, a!? Ha! Hahaha!!!
Alethe odwróciła konia, przygotowując go do galopu w stronę przeciwną. Krzyczała głośno, podejrzewając, że być może słyszą ją nawet jej kompani.
- Tak żeś się ze strachu obsrał, żeś sobie obstawę sprawił!? Cóż to, wojska Chaosu na psy się staczają! No, gnojki, przyjdźcie i stawcie mi czoła! A może boicie się!? Tak właśnie, kurwa, myślałam! Wiecie, za kogo was mam!? Za gołowąsów i tchórzy! Za paniczów, co pod chałupę srać chodzą! Za prawiczków niedorżniętych! Za wypierdków, co babie dadzą sobie kaszę pluć! Stańcie, popaprańcy! Co!? Hahaha! Hahaaa!!!
Rzuty: 56, 67
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 29-08-2013 o 22:22.
Irrlicht jest offline  
Stary 30-08-2013, 20:50   #55
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Zorgrim kiwał z namysłem głową gdy słuchał wyjaśnień Alethe. Plan jak plan. Mógł być. Musiał się zgodzić z tym, że z zasadzki łatwiej będzie piechurom dopaść jeźdźców na koniach. Sam był za tym żeby poczekać i zobaczyć co jest odpowiedzialne za to wycie w lesie, ale nie mógł być pewny, że nie zostali już zauważeni. W takim przypadku rzeczywiście atak wyprzedzający jest najlepszym wyjściem.

-Dobra realizujemy to, bo chyba nic lepszego nie wymyślimy. Trzeba ukryć konie w lesie. Dagmar zgaś tą latarnię. Szybko, szybko...

Sam pomógł zaprowadzić konie do lasu i przywiązać. Potem pokrył całe ciało grubą warstwą błota. Ruszył skradając się w kierunku drogi, ale poniżej miejsca gdzie znajdowali się rycerze. Alethe musiała mieć miejsce żeby ich podprowadzić. Tam przyczaił się na skraju drogi z dobytym toporem w dłoniach. Kiedy tylko któryś z wrogów znajdzie się w jego zasięgu, gotów był zerwać się i ciąć konie po pęcinach. Niech tylko coś się wreszcie zacznie dziać.

Rzuty: 18, 39
 
Ulli jest offline  
Stary 01-09-2013, 21:42   #56
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Dagmar ucieszył się w pewien sposób na widok Alethe. Być może był to znak, że jest szansa, aby wrócić po nagrodę. Nawet nie zastanawiając, być może z braku czasu akceptował plan jakim by nie był. Przyczyną być też mogło w tej chwili, że jego zdanie mogło się liczyć najmniej. A wszystko to dla tego, że nie był w stanie za wiele zrobić. Ni to wleźć do błota, ni to porządnie się zamachnąć. Młody łowca w pewien sposób czuł się jak ofiara.

Pośpiesznie na słowa Zorgrima zgasił latarnię, po czym się ukrył. Wyciągnął kusze i celował w rycerzy. Jego zamiarem było ubezpieczać towarzyszy. Miał wielkie nadzieję, że kilka bełt dosięgnie te szumowiny. Położył się na worku, który posłał na ziemi tak aby zabezpieczyć ranę przed dostaniem się brudu. Wyciągnął kuszę, oparł na ręce i oddychał miarowo.


Wyczekiwał dobrego momentu, w prawdzie mogło by być takowych wiele, ale najlepszym jest ten gdy przeciwnik niemal, że na pewno nie będzie miał szans, a tym samym, sam łowca nie zdradzi swojej pozycji.

Rzuty: 41, 14
 
Inferian jest offline  
Stary 02-09-2013, 00:04   #57
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Pieter kiwał głową potakując Alethe, przedstawiającej plan. Nic lepszego sam by nie wymyślił, a czasu na myślenie też nie było, więc zaakceptował plan bez zastrzeżeń. Zasadzka generalnie była jedyną ich szansą teraz.
Przypasał kusze do jucznego konia, byle nie spadła. Chwycił pozostawione przez Aletche dobroci. Włócznię rzucił Zebedeuszowi, zaś linę zarzucił na ramię i ruszył za krasnoludem. Dobiegł na wysokość pozycji krasnoluda i rzucił mu koniec liny. Rzucił się w błoto na drodze i przeturlał się na przeciwległy brzeg drogi i skrył się leżąc za krzewami.
Trzymając kurczowo linę czekał w napięciu na jeźdźców.
 
ZauraK jest offline  
Stary 02-09-2013, 11:02   #58
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Alethe prawdopodobnie nie musiałaby nawet krzyczeć. Opuściła ochronę drzew, jadąc po drodze nie osłoniętej niczym prócz ciemności. A ta jak wiadomo nie zawsze była przyjaciółką, zwłaszcza co i raz przecinana błyskawicami. Musiała się jednak spieszyć. Szum deszczu zagłuszał większość ruchów. Stłumiony krzyk jednak raczej dotarł do uszu rycerzy. Lub czegoś tam, co zamiast uszu obecnie mieli. Nikt nie wiedział bowiem co kryło się pod tymi czarnymi zbrojami, tworzącymi jedność z jeźdźcem. Obaj zatrzymali się pośrodku drogi. Kobieta niemal namacalnie czuła ich spojrzenie, przewiercające ciało na wylot. Ona takich zdolności nie posiadała, widziała wrogów ledwie przez moment.
Wydawało się, że słyszy dźwięk mieczy wydobywanych z pochew. Że słychać parskanie czarnych jak sama noc rumaków. Ale nie. To tylko wyobraźnia, prawda?

Ruszyli niemal jednocześnie. Alethe i rycerze. Jeśli czekali na posiłki, to uznali, że są już wystarczająco blisko. Może też zadziałał ich wrodzony brak cierpliwości. Zwykły szał pochłonął ich bez reszty. Unieśli miecze, a ciężkie wierzchowce rozpryskiwały błoto i wodę na boki, gdy kilkoma długimi skokami przekroczyły rzeczkę, pędząc prosto ku zasadzce. Mogli się jej spodziewać? Któż wie co siedzi w spaczonym Chaosem umyśle.
Mogła liczyć się tylko śmierć tej, która postanowiła z nich zadrwić.

Związane pomiędzy drzewami zwierzęta kręciły się niespokojnie i prychały. Gdyby nie deszcz, nie dałoby się w żaden sposób zamaskować ich obecności w tym miejscy. Zasadzkę jednak i tak robili dalej, przed granicą drzew. Używając za osłonę jedynie niewielkich krzaków. Za to kto mógłby spodziewać się jej tutaj, zamiast w lesie? Taki był plan Alethe. Nikt nigdy nie sprawdzał jak dobrze sobie radzi z takimi akcjami.
I już było za późno, by to weryfikować. Szalona kobieta pędziła ponownie w ich stronę, prowadząc za sobą dwóch rycerzy. Teraz była to prosta kalkulacja. My albo oni. Kryjąc się na poboczach drogi, czuli jak drży ziemia, uderzana ciężkimi kopytami. Pierwsza przemknęła rudowłosa, a potem unieśli i naprężyli linę. Chaosyci znajdowali się blisko. Kilka końskich susów.
Pierwszy rumak zahaczył o linę. Potknął się, wyrywając ją z rąk trzymających i siłą rozpędu przewracając nawet Zorgrima. Mimo tego, przejechał dalej, nie zrzucając jeźdźca. Kulał mocno i ostatecznie zatrzymał się kilkanaście metrów dalej, zwracając ku kryjącym się w zasadzce ludziom.

Drugi nawet nie zwolnił. Zebedeusz, który spróbował pchnąć włócznią w rozpędzonego jeźdźca, miał sporo szczęścia. Niewiele widział w ciemnościach i bardziej poczuł niż zobaczył jak ciężki miecz tnie drzewce jego broni, przecinając je na pół.
I ciągle pędząc za Alethe. Kobieta czuła jego oddech na swoich plecach. Z przodu była ściana lasu, czarna i z rzadka rozświetlana błyskawicami. Mogła wjechać pomiędzy drzewa, lecz jej wierzchowiec był zwyczajnym zwierzęciem. Nie czymś takim, na czym pędził jej przeciwnik. Tam będzie sama. A potknięcie konia stanie się kwestią czasu. Odwróciła się, w ciemnościach nawet nie dostrzegając pogoni. Ale słyszała ją.
Ciągle tam była. Czterech piechurów w zasadzce to było za mało, by zatrzymać obu rycerzy.

Udało się tylko z jednym, choć i tak nie do końca. Mimo, że jego rumak utykał, Chaosyta nie zeskoczył na ziemię. Widzieli jego sylwetkę, ledwie dostrzegalną w mroku. Choć gdy błysnęło znowu, mogli przyjrzeć się bliżej. Potężna, zakończona kolcami zbroja. Rogaty hełm i potężny, równie czarny jak jeździec wierzchowiec z osobną zbroją.
Dagmar nie zastanawiał się długo. Poleciał pierwszy bełt, odbijając się od zbroi. Jego kusza była szybka, lecz niecelna, a i siła przebicia znacznie malała w porównaniu do zwykłej. Wypuścił drugi bełt i ten znalazł wejście w ciało, wbijając się gdzieś pomiędzy blachy. To zwróciło uwagę wroga. Ruszył, przez problemy z nogą konia niezbyt szybko. Lecz nieubłaganie. Prosto na kryjących się w zasadzce ludzi.
Kolejny bełt zupełnie spudłował.
Gdzieś od strony lasu ponownie odezwały się wycia i ryki. Zbliżały się. Czy w kolejnej błyskawicy nie zobaczyli przypadkiem poruszających się na granicy drzew cieni?
 
Sekal jest offline  
Stary 03-09-2013, 10:27   #59
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Plan działał. Chyba.
Co prawda jakieś komplikacje można było przewidzieć - a doprawdy trudno było przewidywać cokolwiek, kiedy się już wsiadło na konia lub kiedy goniła ją dwójka rozwścieczonych psychopatów zakutych w zbroje - to jednak częściowy sukces został odniesiony, to jest gonił ją tylko jeden, a nie dwóch. To już było coś.
Tutaj co prawda kończyła się jej pomoc wobec jej kompanów. W zasadzie, mieli tylko jedną robotę do wykonania: zabić drugiego z rycerzy. Choć nie zauważyła, co stało się z drugim, to jednak dość było się domyśleć po tętencie kopyt, że gonił ją już tylko jeden.
Sam jeden całkowicie wystarczał, żeby ją zabić.
Przysłowiowa pętla zaciskała się na jej szyi coraz bardziej. Jednak jedyne, co mogła zrobić, to improwizować i wzywać bogów szczęścia i pomyślności, żeby się udało to, co zamierza. I żeby kompani tylko zdążyli się uwinąć, zanim cokolwiek, co wyje, zdążyło się zbliżyć na odległość rzutu włóczni. Im szybciej się uwiną ze zbrojnymi, tym większe będą ich szanse przeżycia.
Tymczasem jeden z nich gonił za nią. Z uporem godnym podziwu. W całej tej gonitwie na jej usta wypełzł na chwilę złośliwy uśmiech - zdaje się, że dopiekła im.
Jednak ciężka jazda miała to do siebie, że w pościgach się nie specjalizowała. Nawet bowiem najbardziej zaprawione w wojnie rumaki nie mogły przetrwać dłuższej gonitwy; była to przewaga Alethe, która nie nosiła żadnych zbędnych płyt ani rynsztunku, który w nadmierny sposób ją spowalniał. Choć była pewna, że pościg w końcu zamęczyłby konia przed nią, to jednak nie miała czasu uciekać przed rycerzem. Trzeba było sprawę załatwić jak najprędzej.
Zrobiła zwrot. Popędzając konia, zwróciła się w stronę rzeczki, przez którą przeprawiała się wcześniej.
To, co zamierzała zrobić, było szalone, jednak z biegiem czasu cała wyprawa, na którą się udali, przestawała nosić wszelkie znamiona rozsądku.
Obejrzała się. Jedyne, na czym jej podczas galopu zależało, to maksymalnie zwiększyć dystans pomiędzy nią i tym, który ją ścigał, nawet za cenę zajeżdżenia konia.
Przeskoczywszy rzekę, jechała dalej na złamanie karku. Kierowała się w stronę niestrzeżonej teraz warowni.
Ostatecznie, jedyne, co mogła zrobić dla nich, to kupić im trochę czasu. I dokończyć sprawę z rycerzem w twierdzy.
Rzuty: 1, 89
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 03-09-2013 o 20:49. Powód: Rzuty.
Irrlicht jest offline  
Stary 03-09-2013, 16:40   #60
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Zorgrim wstał z kolan i puścił w błoto koniec bezużytecznej liny. Plan się nie sprawdził, przynajmniej nie do końca. Zamiast dwóch rycerzy chaosu na ziemi mieli obydwu na koniach, tyle że jeden był kulawy. Przeklął na głos ludzi i ich plany. Gdyby tak jak planował ciął jednego z koni po pęcinach przynajmniej jeden byłby na ziemi a tak dupa blada. W dodatku drugi pogonił za Alethe. Jeśli ją dopadnie przepadnie klucz do skarbca i jedyna osoba, która wie gdzie się znajduje. Do tego dochodziły te tajemnicze wycia z lasu. Ale nie ma co się martwić na zapas. Najpierw rozwiąże się bieżące problemy.

Wstał i chwycił w obydwie ręce swój topór.

- Do kurwy nędzy z taką robotą! Pieter, Dagmar... jak tylko ściągnę go z konia skaczecie na niego. Dalej, zabić go! Grimnir!!!

Rycząc wściekle i wymachując toporem zaczął biec w kierunku wojownika na koniu. Plan miał prosty, gdy znajdzie się odpowiednio blisko tnie konia po nogach a gdy przeciwnik wyląduje na ziemi dobije go toporem.

Rzuty: 39, 1
 
Ulli jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172