Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-05-2014, 16:15   #71
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zostawiwszy Tyra samego nad michą i kuflem piwa, rudowłosa opuściła ciepłe wnętrze karczmy, kierując się ku chałupie wójta, okresowo zajętej na rzecz wyższych celów przez sigmarytów. Ktoś taki jak Stomper nie mógł przecież prowadzić śledztwa z wynajętego pokoju, mając dookoła dziesiątki ciekawskich uszu, łaknących świeżych plotek i kręcący się pod nogami tłumu gapiów.
Podmuchy lodowatego wiatru raz po raz szarpały jej płaszczem, wnikając złośliwie po ubranie i kąsając mroźnymi igłami zmęczone ciało. Przyspieszyła kroku, chcąc jak najprędzej znaleźć ochronę od wszechobecnej zimy. W myślach przeklinała się za głupotę, którą właśnie popełniała, lecz chciała go zobaczyć i upewnić się w jakim jest stanie. Musiała to wiedzieć, po prostu musiała. Zakonnik był zbyt ważny, by pozwolić mu umrzeć ot tak, od ran i wiążącego się z nimi zakażenia.
Stojąc pod drzwiami zawahała się przez krótką chwilę, zaciśnięta w pięść dłoń zawisła kilka cali nad drewnianą przeszkodą. Zoja odetchnęła, zamknęła oczy i zapukała.

Trwało to chwilę nim ktoś odpowiedział, lecz w końcu drzwi otworzył starszy człowiek po czterdziestce. Siwe włosy zdobiły jego głowę, odsłaniając jednak szerokie i pomarszczone czoło. Zadbana biała broda idealnie pasowała do rysów tego człowieka.
-Tak? - zapytał pytająco
Widać było że kitel, który miał na sobie pobrudzony był juchą. W jednej z dłoni trzymał skalpel. Przez szparę w drzwiach można było dostrzec leżącego na stole Inkwizytora, którego co nie dawno opatrzono.

-Ja…- zawahała się, obserwując wnętrze chaty znad ramienia medyka. Odetchnęła zauważalnie, widząc że Stomper dycha - płytko co prawda, ale zawsze. Odchrząknęła więc i kontynuowała już spokojnie - ...muszę z nim zamienić dwa słowa. Jest przytomny?

-Przytomny jest, ale ciężko oberwał. Kilka centymetrów w dół a dostał by w śledzionę. Bogowie czuwali nad nim - odparł - Dobrze, wejdź ale na chwilę. Herr Stomper potrzebuje odpoczynku - rzekł
Łuczniczka weszła do środka i spostrzegła jeszcze jedną osobę. Młodzieniec. Prał rzeczy w wodzie, sprzątał ze stołu narzędzia. Pomocnik jednym słowem.

Zoja zmrużyła oczy, przyglądając się uważnie chłopakowi. Kojarzyła jego twarz i chyba miała do niego całą serię pytań, lecz musiały one poczekać. Nie przyszła tu przesłuchiwać świadków, przyświecał jej inny cel. Podeszła do stołu i usiadła na brzegu, obracając twarz w stronę zakonnika. Dopiero widząc go z bliska dotarł do niej ogrom obrażeń, które otrzymał. Wyciągnęła dłoń i dotknęła delikatnie jego przedramienia, zwracając na siebie uwagę.
-Daruj, że przychodzę w takiej chwili ale...musiałam się dowiedzieć co z tobą - mruknęła cicho, siląc się na obojętność - Przynajmniej mnie stąd nie wyrzucisz, dlatego zaryzykowałam.

Inkwizytor spojrzał na Zoję zmęczony oczami. Kiwnął głową by powiedziała co ma do powiedzenia. Widać było, że zmęczenie go coraz większe ogarnia i sen jest dla niego najlepszym teraz lekarstwem.

Kobieta pochyliła się, przysuwając swoją twarz do twarzy Stompera.
-Wybacz to co robię, ale nie jesteśmy sami - wyszeptała prędko przepraszającym tonem tak cicho, by tylko on mógł ją usłyszeć. Mimochodem poprawiła bandaż na jego czole - O magu nie mamy nic nowego, atak przerwał dochodzenie. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział ani nie słyszał, ale tego można się było spodziewać. Wznowimy poszukiwania jak się wszystko uspokoi.
Powróciła do poprzedniej pozycji, nie chcąc przeginać struny bardziej niż to konieczne. I tak igrała z ogniem, ale mówienie głośno o udziale w śledztwie osób trzecich nie było wskazane. Lepiej by świadkowie widzieli swoje, uznając ją za myślącą dupą idiotkę niż szpicla.
- Mam coś dla ciebie, powinno pomóc choć trochę - uśmiechnęła się nieśmiało, sięgając za pazuchę. Chwilę czegoś szukała aż w końcu wyciągnęła niewielką buteleczkę z ciemnego szkła - Trzymałam to na czarną godzinę, na wypadek gdyby przyszło mi porządnie oberwać. Spokojnie, to żadna trutka...zaledwie mikstura lecząca. Zaszkodzić nie zaszkodzi, a pomoże na pewno. Przyjmij to jako podziękowanie i akt dobrej woli. Trzeba sobie pomagać.
Postawiła flakonik na rancie stołu, nie patrząc inkwizytorowi w oczy.
-A Olaf..on coś znalazł? - zapytał półszeptem -Znajdź go..

Mrugnęła powoli dając mężczyźnie znak, że zrozumiała.
-Śpij Heinz, musisz odpocząć - odparła, starając się włożyć w wypowiedziane słowa odpowiednią ilość troski i uczucia. Ludzie patrzyli, przedstawienie ciągle trwało - Do zobaczenia później.
Wstała i bez słowa ruszyła ku wyjściu.
Olaf...musiała go znaleźć i wypytać co wie.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 09-05-2014, 11:10   #72
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Olaf siedział w karczmie sącząc piwo i obserwując ludzi. Na dzień dzisiejszy nie wyznaczył sobie żadnych zadań. Fakt, że inkwizytor był poważnie ranny powodował, że prawdopodobnie jego pobyt w wiosce jeszcze się wydłuży. W sumie nie wadziło mu to. Teraz kiedy zawarł bliższą znajomość z Margaret pobyt tutaj miał swoje uroki. Kto wie, może wżeni się w rodzinę karczmarza i kiedyś przejmie po nim karczmę. Z rozmarzenia wyrwała go myśl, że rodzina karczmarza jest prawie pewnym kandydatem do stosu. To karczmarz nalewał piwo a jego córka miała z tym piwem bezpośrednią styczność. Wymarzeni kandydaci na oskarżonych.

Kręcę się jak smród po gaciach - przemknęło Zoi przez myśl, gdy po raz kolejny tego dnia przestąpiła próg Złotego Knura. Jeszcze trochę, a miejscowy element zacznie ją witać jak swojaka, zapraszając do stolika w nadziei na darmową kolejkę. Wzdrygnęła się, wyobrażając sobie siebie siedzącą pośrodku gromady śliniących się obdartusów, którzy napastliwym wzrokiem macają jej sakiewkę...i nie tylko. Tyr, Magnus, dziewki służebne, łowca czarownic - za bardzo ostatnimi czasy spoufalała się z ludźmi. Od wczoraj nagadała się więcej niż przez ostatni rok.
Strzepując śnieg z włosów rozejrzała się po sali, szukając osobnika który poprzedniej nocy narobił rabanu wrzeszcząc o truciu inkwizycji. Znalazła go bez trudu w głębi pomieszczenia. Siedział nad kuflem i robił to, co ona zazwyczaj - obserwował.
Podeszła do niego, trzymając dłonie opuszczone luźno zdłuż tułowia.
- Olaf - bardziej spytała niż stwierdziła, łypiąc na niego z góry.

- Tak- Olaf popatrzył do góry zdziwiony- Skąd znasz moje imię? Chyba nie byliśmy sobie przedstawieni - Popatrzył sennie w kufel i pociągnął z niego kolejnego łyka.
- Skoro jesteś i masz do mnie jakąś sprawę to siadaj pogadamy -wskazał rudej miejsce naprzeciwko. I tak miał z nią pogadać. Była jedną z podejrzanych. Dla Olafa każda kobieta nosząca spodnie była podejrzana.
- Ale się porobiło, nieprawdaż? Estalijczyk nie żyje. Jeden najemnik też. Kilku Norsmenów. Cholerni zwierzoludzie.

Rudowłosa przysiadła na ławie, mrużąc z zadowolenia oczy. Celny strzał poprawił jej humor, nadszapnięty potężnie wydarzeniami całego dnia. Lubiła trafiać za pierwszym razem, zresztą jak każdy łucznik. Oszczędzało to i czas i siły.
- Zoja, a skoro protokół dyplomatyczny mamy już za sobą, można przejść do konkretów - odezwała się cicho, oceniając sylwetkę swojego rozmówcy. Na wojaka nie wyglądał. Ważył może połowę tego co Tyr, jego broń również nie robiła piorunującego wrażenia. Przywodził kobiecie na myśl cwaniaczków grasujących w zaułkach dużych miast. Musiała uważać na swoje plecy, a najlepiej przykleić do nich kogoś o odpowiednich gabarytach, coby nie zarobić przez przypadek nożem między żebra.
- Nie obawiaj się, jesteśmy po tej samej stronie. Ty, ja, Tyr i Magnus...z tym, że temu ostatniemu się umarło -parsknęła pod nosem, lecz jej wesołość trwała tylko krótką chwilę. Pochyliła się do przodu, ściszając głos - Przysyła mnie Stomper. Walka wyłaczyła go z interesu na jakiś czas. Mamy działać razem, w końcu co trzy głowy to nie jedna, mów więc co wiesz i znajdźmy tego plugawca jak najszybciej.

Olaf chwilę milczał zastanawiając się czy może zaufać dziewczynie. W końcu każdy mógł powiedzieć, że przysyła go Stomper. Z drugiej strony mógł wykorzystać zaufanie dziewczyny, żeby się do niej zbliżyć i wybadać czy miała coś wspólnego z tym otruciem. Nie zawadzi więc udawać partnera w interesach. Po chwili milczenia zaczął leniwie, co jakiś czas popatrując w kufel na resztkę piwa.
- Niestety wiem niewiele. Od Tobiasa dowiedziałem się, że do otrucia szampierza użyto cykuty. Trucizna dość pospolita, ale ktoś musiał mieć jej zapas bo w zimie nieosiągalna. Tobiasa, który wydawał mi się z początku pewnym podejrzanym, postanowiłem wykluczyć. Jego oburzenie gdy zapytałem go o truciznę wydawało mi się szczere. Poza tym w jego wieku ludzie już się niewielu rzeczy boją, a zbrodnię popełniono chyba ze strachu przed łowcą. Do przepytania jest jeszcze Kasper Tull, jego pomocnik. Przybył tu niedawno i może mieć niejedno za uszami.
Probowałem też wypytać kowala, ale z nim ciężka rozmowa. Wszystkich traktuje jak zboczeńców dybiących na cnotę jego córki Liliany. Ten kowal swoją drogą to skomplikowany człowiek. Przybył tu z Middenheim. Nie wiadomo dlaczego zamienił ludne miasto na zabitą dechami wiochę gdzie nie ma klienteli i zarobków. Może miał coś na sumieniu? Niestety raczej nam o tym nie powie dobrowolnie. Pozostał jeszcze Jurgen i ta damulka, która tu gdzieś siedzi-
Rozejrzał się bojaźliwie wypatrując nieznajomej.
- Pozostaje problem jak wyciągnąć z nich potrzebne informacje. Tacy ludzie na ogół są nieufni. Zastanawiałem się czy by nie porozumieć się ze Stomperem i nie podać się za członka jakiegoś zakazanego kultu, lub czarownika. Może to skłoniłoby truciciela do ujawnienia się i nawiązania kontaktu. Problem z tym, że nie wiem gdzie trzymają więźniów. W takiej dziurze będzie to pewno jama gdzieś na zewnątrz. Nie chcę odmrozić sobie tyłka przy tej pogodzie.-zamilkł i pociągnął łyka z kufla.
 
Ulli jest offline  
Stary 09-05-2014, 11:29   #73
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zoja zamyśliła się, odwracając głowę w stronę okna. Pozwoliła Olafowi dokończyć monolog, uważnie chłonąc każde jego słowo. Cała sprawa zaczynała ją coraz mocniej irytować, do tego cwaniaczek z naprzeciwka nie budził za grosz sympatii, o zaufaniu nawet nie wspominając. Zaufanie to nie rzeżączka, nie pojawiało się od razu przy pierwszym kontakcie.
Milczała dłuższą chwilę, trawiąc zasłyszane informacje.
- Cykuta to tani i łatwo dostępny środek. Ukręcić ją musiał ktoś, kto choć odrobinę zna się na ziołach i warzeniu leków. Dwie takie osoby właśnie zajmują się Heinzem bez nadzoru kogokolwiek. Mówisz, że Tobias jest poza wszelkimi podejrzeniami - jest za stary, nie ma motywu, ale to tylko jedna z opcji. Młody zaś intensywnie pożąda tego, czego mieć nie może. Potrzebuje szybkiego sposobu na zarobek, bądź przekonanie do siebie niedoszłego teścia. Ojciec Liliany prędzej zeżre własną kuźnię, niż wyda córkę za gołowąsa bez odpowiedniego statusu społecznego lub pieniędzy. Z drugiej strony broni tej jej cnoty, jak kundel gnata z zupy. To, co kobieta ma między nogami nie jest z mydła. Nie wymydli się, a sztuczek na udawanie dziewictwa jest cała masa. Pytanie: po co mu nieużywana córka? Aż tak dba o jej dobre imię i staroświeckie zasady, czy jest jakiś inny powód? Rano postaram się z nim porozmawiać - skrzywiła się z niesmakiem na myśl o tym co być może będzie musiała zrobić - Bardziej martwi mnie, czy nasz ranny znajomy przetrwa tę noc i nie chodzi tu o wpierdol jaki obskoczył. Wypadałoby młodego przypilnować, bądź złapać któregoś z biczowników niech stróżuje przy swoi panu jak dobry pies. A ten kult sobie daruj - parsknęła z politowaniem - Raz, że ze Stomperem na razie nie pogadasz, wiem bo byłam u niego. Jak myślisz skąd znam twoje imię? Węszycieli lubiących inkwizycję do tego stopnia by wykrzykiwać ostrzeżenia na całą wieś nie ma tu zbyt wielu. Kto by nie wykorzystał chęci niesienia bezinteresownej pomocy u bliźniego? Nu...ale nie o tym ja chciała. Dwa: weź wieśniakom wytłumacz, że jednak nie jesteś kultystą. I tak będą wiedzieć swoje, a plotka rzecz potężna. Wytropią cię, skatują i spalą na stosie we własnym zakresie.

Olaf westchnął i zamyślił się na chwilę.
- No dobra, a co wam się udało ustalić? Czasu mieliście tyle samo, było was trzech z tego wnioskuję, że macie sprawę nieomal rozwiązaną i będziemy mogli niebawem ruszać każde w swoją drogę- Popatrzył badawczo na rudowłosą.

Rudowłosa zaśmiała się szczerze, odchylając głowę do tyłu i mrużąc z uciechy zielone oczy.
- Pewnie, że tak. Zaraz wszyscy odlecimy na świńskich skrzydłach w siną dal - powiedziała opanowawszy wesołość na tyle, by móc wydusić z siebie dwa zdania. Chichotała jeszcze moment, aż w końcu odchrząknęła siląc się na spokój.
- Wszyscy nabierają wody w usta. Mieścina do tej pory cieszyła się względnym spokojem, o ile nie liczyć małych band zwierzoludzi i wygłodzonych, dzikich zwierząt. Nic, z czym miejscowi by sobie nie poradzili. Obcych wielu się przewija, ale wydaje mi się, że ostatnim osiedleńcem jest Magnus i jego córka. Cisza, spokój i ogólna sielanka. Nikt nic nie wie, nic nie widział - brzmi znajomo, prawda? Co najgorsze nie można działać zbyt pochopnie, nie wolno padalca spłoszyć. Truciciel to tylko płotka. Stoi za nim ktoś o wiele gorszy i najprawdopodobniej parający się magią. Wie, że go szukamy. Nie wyjdzie więc z ukrycia. Jedyna szansa to przycisnąć Kaspera. Jeśli ktokolwiek ma tu jakiś motyw to właśnie on. Oprócz tego ma w sobie sporo determinacji i upierdliwości. Lilianę codziennie napastował i napastuje. Magnus, nasz Magnus, on...ehhh, nieistotne. Wszelkie informacje zabrał ze sobą do grobu, niech mu ziemia lekką będzie- zamilkła, a na jej twarzy pojawił się smutek. Zapatrzyła się na sfatygowany blat przed sobą i mruknęła cicho drewnianym głosem - Zabiły go plugawe moce szamana...a my mamy mierzyć się z podobnym wynaturzeniem, tyle że o niebo bardziej niebezpiecznym bo w ludzkiej skórze.

- Nie dowiedzieliście się więc niczego- beznamiętnie stwierdził Olaf- Wiem przynajmniej na czym stoimy. Magiem bym się za bardzo nie przejmował. Inkwizytor mówił o wytropieniu go nie o likwidowaniu. To jak rozumiem należy do niego. Dziękuję ci za wiadomości. Dzień dzisiejszy spędzę prawdopodobnie na piciu piwa, ale jeśli chcesz kogoś dzisiaj wypytywać to droga wolna. - Przechylił kufel wypijając resztkę piwa łącznie z piana po czym skinął na kelnerkę.

- Latając jak koń za grzejącą się klaczą zwracasz na siebie zbyt dużo uwagi - westchnęła, nawet nie siląc się na cynizm. Tłumaczyła wszystko jak dziecku, powoli i zrozumiale - Jesteśmy obserwowani, więc nic po chamsku, na gwałt i szturmem. Takt i rozwaga...pamiętaj, że nikt nie jest nieśmiertelny. Stopmer zajmie się heretykiem, o ile przeżyje najbliższe godziny i nikt mu nie pomoże z przeprowadzką do Ogrodów Morra. Przy takim obrocie spraw cel będzie jedynie naszym problemem, a ta zapadła dziura nie jest warta, by składać pod nią kości. Tylko głupiec stawia wszystko na jedną kartę. Głupiec albo desperat. Życie to nie partyjka kości.
Wstała powoli, przeciągając się aż strzeliły stawy. Miała serdecznie dość dzisiejszego dnia, niekończących się rozmów i gierek w półprawdy.
A pomyśleć, że przybyła tu odpocząć od problemów...
Olaf ją odrzucał. Może chodziło o oczy, styl bycia wszędobylskiego cwaniaka. Coś było z nim nie tak, nie widziała tylko co. Obróciła głowę, posyłając mu przez ramię powłóczyste spojrzenie
-Ja tam się cieszę. Jesteś pierwszy w kolejce do odstrzału. Powodzenia, będzie ci ono potrzebne...jak nam wszystkim zresztą.
Nie oglądając się za siebie ruszyła na piętro, ze szczerym zamiarem nadrobienia zaległości w spaniu.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 11-05-2014, 12:40   #74
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Czas mijał nieuchronnie i nieubłaganie. Nim zmrok zaczął nadszedł pożegnano zmarłych obrońców wioski. Ciało Estalijczyka spalono, i złożono do osobnego grobu na uboczu cmentarza. To jedyne co można było zrobić w takich okolicznościach. W tym czasie drwale przygotowywali palisady, umocnienia by w razie kolejnego ataku móc stawić większy opór napastnikom. Pogoda również nie zachęcała do podróży bowiem śnieg bez ustanku padał a i mróz coraz to większy zaczynał doskwierać. Stan Inkwizytora pozostał utrzymany w tajemnicy, więc nikt do końca nie wiedział jak on się czuje. Karczmarz rozdawał gorące posiłki, oczywiście za skromną opłatą, a i w kominku ogień palił się mocno by izba była ciepła i przyjazna dla spędzających w niej czas.

Nadszedł zmrok i coraz więcej ludzi zbierało się w środku gospody. Jednym z przybyłych był i Kasper Tull, którego zarówno Olaf jak i Zoja mogli by rozpoznać. Młodzieniec usiadł tak by móc sobie patrzeć na swoją wybrankę, choć ta ignorowała go. Widać było że na jego twarzy maluje się ból i rozpacz pomieszany z gniewem i bezsilnością.
Także i łowca czarownic przybył. Sińce pod oczami zdradzały zmęczenie, a powolne ruchy pokazywały jak daleko mu do pełni sprawności. Dwóch biczowników szło za nim, gotów podtrzymać swojego Mistrza. Zajęli oni stolik przy oknie.

“Dziewczyny” karczmarza latały od stolika do stolika, bowiem zamówienia sypały się jak grad z nieba. Mężczyźni się śmiali i czasem żartobliwie je podszczypywali choć tylko jedna cieszyła się największym powodzeniem. Liliana.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 12-05-2014, 11:44   #75
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Olaf siedział spokojnie pijąc piwo. Miał nadzieję dzisiaj już nic nie robić. W końcu ocalenie wioski od zwierzoludzi powinno przynajmniej na dzisiaj wystarczyć. Jednak gdy wszedł podejrzany młodzian, Olaf zerknął od razu na Margaret. Gdy ta skinęła mu porozumiewawczo głową powoli podniósł się i powędrował do stołu przybysza. Usiadł i zapytał.

- To ty jesteś Kasper Tull?

Młodzieniec oderwał wzrok od Liliany, na którą cały czas się gapił i przeniósł swój wzrok na Olafa.
-Tak to ja - odparł posępnie
- Wybacz mi moją ciekawość, ale nie ma tu zbyt wiele do roboty a ja lubię porozmawiać. Słyszałem, że nie jesteś stąd. Skąd pochodzisz?
Kasper spojrzał się na Olafa dziwnie, wytrzeszczył lekko oczy i mruknął:

- Spierdalaj..zajęty jestem - i wrócił do gapienia się na dziewczynę

- Niezbyt uprzejmy jesteś. Skądkolwiek byś nie pochodził nie nauczyli cię tam uprzejmości, a to źle bo może skutkować obiciem gęby. No i u kobiet raczej nie jest mile widziane.

- Liliana raczej nie jest tobą oczarowana. Jej ojciec sprał by cię na kwaśne jabłko gdyby widział jak się na nią gapisz. Patrząc na ciebie wydaje mi się, że nigdy poza gapienie się nie wyjdziesz żałosny dupku. Co ty na to?
Olaf czuł się pewnie mając pałkę pod ręką. Gotów był w każdej chwili za nią chwycić i zdzielić młokosa przez łeb. Kasper sprawił na nim jak najgorsze wrażenie. Niestety jego postawa uniemożliwiała dokładne wypytanie go i weryfikację podejrzeń. Olaf liczył na to, że uda się go sprowokować i w zdenerwowaniu chlapnie coś co mogłoby być użyteczne.

Tull przyglądał się Lilianie, praktycznie nie odwracając wzroku od niej. Z dziwnym spokojem wysłuchiwał obelg Olafa, praktycznie na nie reagując. Do ostatniego zdania, lecz pomocnik cyrulika nie powiedział nic. Rzucił się z nożem na swojego stręczyciela wbijając ostrze głęboko w bark Olafa.
- Będzie moja...będzie moja… - zaczął bredzić uderzając raz za razem. Ostrze zaczęło pokrywać się brunatnym kolorem.

Ból był nie do wytrzymania. Olaf przeklinał swoją głupotę, że dał się zaskoczyć przez tego drania. Mimo wszystko chwycił pałkę i zaatakował przeciwnika. Nie chciał zginąć w głupiej karczemnej awanturze.
 
Ulli jest offline  
Stary 12-05-2014, 14:34   #76
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Tyr dopijał resztkę piwa, które miał w drewnianym kuflu, kiedy do gospody wkroczył poobijany i pokiereszowany inkwizytor. Wielkolud spojrzał na niego kątem oka. Dojadł resztę kolacji z niezbyt urodziwej misy, po czym wstał i jak gdyby nigdy nic udał się do wielmożnego duchownego siadając przy jego stoliku nie dbając o złowrogie spojrzenia jego przybocznych dziwaków.
-Jak się czujecie dobrodzieju?- spytał obojętnym tonem.
Inkwizytor zaskoczony był, że ktoś się do niego przysiadł, jednak nie sprzeciwiał się. Gdy karczmarz przyniósł wino na stół Stomper odpowiedział, nalewając Tyrowi i sobie:
-Lepiej. Sigmar czuwał nade mną, więc być może dokończę swoje dzieło tutaj...Widziałem jak walczycie...Muszę przyznać, że machacie dobrze tym żelastwem...Nie chcielibyście pracować dla mnie na stałe? - zapytał
Tyr rozdziabił usta ze zdziwienia. Tego się nie spodziewał. Propozycja duchownego nielekko go zaskoczyła -Chcecie by dzikus z Norski kraju trolli gdzie trzy na cztery osady czczą bogów mordu i zniszczenia, pracował dla was? Wybacz że pytam ale postradaliście zmysły w czasie tej bitki?- zaśmiał się z własnego żartu -O jakiej pracy mowa?- spytał z czystej ciekawości.

-Może i postradałem a może...widzę w tobie więcej niż ty sam. Skoro Sigmar postawił cię na mej drodze, musiał w tym mieć jakiś cel. Moją rolą jest wykrzesać z ciebie w takim razie jak najwięcej...a jaka praca? Szukanie heretyków wszędzie tam gdzie będziemy potrzebni i oddanie ich płomieniom, w którym będą mogli oczyścić swe splugawione ciało - odparł spokojnie
Sen nie przyniósł Zoi ukojenia. Przez kilka godzin kręciła się z boku na bok, zapadając co jakiś czas w nerwową drzemkę. Ta jednak nie trwała długo i kobieta znów powracała do rzeczywistości, złoszcząc się coraz mocniej. Czarne myśli atakowały rudą głowę, nie pozwalając się odpowiednio odprężyć. Dochodzące z dołu hałasy również nie pomagały usnąć. W końcu dała za wygraną i z gorzkim przekleństwem na ustach wstała, przecierając przekrwione oczy. Przeczesała palcami włosy, zaplatając je w warkocz. Strzepnęła pojedyncze pierze, które złośliwie przylgnęło do jej ubrania i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Powłócząc nogami zeszła do głównej sali, osłaniając dłonią usta gdy te rozwierały się w niemym ziewnięciu. Na dole czekała ją niespodzianka. Uczeń medyka zasczycił skromne progi karczmy swą osobą, wodząc za ukochaną maślanym wzrokiem. Obok niego siedział już Olaf, więc łuczniczka nawet nie podchodziła, pozwalając cwaniaczkowi na spokojną wymianę zdań. Za duży tłok mógł spłoszyć podejrzanego. Zamiast tego udała się na drugi koniec sali, gdzie w towarzystwie zakonników siedział Tyr. Bez słowa kiwnęła Stomperowi głową, ryżego wielkoluda poklepała po ramieniu i usiadła na skraju ławy, bokiem do sigmarytów.

Stomper spojrzał nie pewnie na dziewczynę, jakby nie do końca jej ufał lecz nic nie powiedział. Wpatrywał się w Tyra wyczekując odpowiedzi…
-Przemyślę to.- rzekł spokojnym tonem -Jeśli zapłata będzie godziwa, będzie mi obojętne czy mój topór zetnie łeb mutantowi, orkowi czy heretykowi.- przez głowę przeszła mu myśl o bezkarności jaka charakteryzowała inkwizytorów. Byłoby fajnie gdyby mógł zarabiać złoto doprowadzając ludzi przed oblicze morderców takich jak Stomper. Teraz tylko musiał się pogodzić z samym sobą, czy sumienie pozwoli mu zabijać niewinnych ludzi, którzy mieli w rodzinie ukrytego mutanta, lub zwyczajnie zostali pomówieni przez zawistnych sąsiadów. Z drugiej jednak strony czy był łatwiejszy sposób na zarobek, który de facto był celem Tyra?
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 27-05-2014, 22:55   #77
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Nagle dyskusję przerwała bitka, którą rozpoczął Kasper Tull. Rzucił się jak opętany na Olafa i dźgnął go parę razy nożem w bark. Krew pojawiła się na ostrzu, lecz Bogowie sprzyjali Olafowi bowiem cios pałką ogłuszył napastnika.
- Ludzie pomóżcie!- Olaf krzyknął na całe gardło- Drań pociął mnie zatrutym ostrzem.
Bał się, że zemdleje i nikt nie udzieli mu pomocy

Miejski cwaniaczek na coś się przydał. Rudowłosa nie wiedziała o co poszło, lecz sytuacja w końcu się wyklarowała. Teraz już nikt nie mógł mieć im za złe, jeśli sponiewierają Tullego. Poderwała się z miejsca, przeskakując nad stołem oddzielającym ją od walczących. Wyminęła Olafa, przyklękając od razu przy nieprzytomnym. Przytknęła dwa palce do jego szyi tuż pod linią żuchwy, szukając pulsu.
- Żyje - odetchnęła wyraźnie i zwróciła się do karczmarza - Dajcie linę dobrodzieju. Trzeba związać tego truciciela, dość śmierci jak na jeden dzień.

Po chwili lina się znalazła, więc nie było problemu by związać nieprzytomnego. Stomper oczywiście zaproponował by zabrać go do jego domu, by tam go przesłuchać. Olafa zabrano do medyka. Rana nie wyglądała najlepiej.

Tyr również poderwał się bez chwili wahania. Mężczyzna podszedł do nieprzytomnego i stanął ciężkim buciorem na jego piersi, gdyby osobnik niespodziewanie odzyskał przytomność i próbował nawiać.
-Masz dziś pechowy dzień chłopcze…- mruknął rudowłosy Nors.

Olafa zabrano do medyka od razu, bowiem rana wyglądała naprawdę paskudnie. Drwale od razu zajęli się rannym młodzieńcem, pomagając mu dotrzeć do cyrulika. Stomper rozkazał swoim dwóm ludziom podnieść związanego mężczyznę i zaprowadzić go do jego domu. Nie trwało to zbyt długo. Dodatkowo kazał rozpalić w kominku, a gdy to mówił na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech. Biczownicy bez słowa zaczęli wykonywać rozkazy swojego Mistrza. Widać było jednak, że Inkwizytor daleki jest od pełni sprawności, co potwierdziły jego słowa:

-Wyciągnijcie z niego co się da. Być może to tylko sługa, a być może to ten którego szukamy. Macie wolną rękę. Moje rany i stan zdrowia...Słaby jestem. Niech Sigmar was wspiera. Moi ludzie są na wasze rozkazy - zawyrokował.
Udaliście się do domu. Ogień w piecu już się palił a w nim rozgrzewał się pogrzebacz. Więzień został odpowiednio przygotowany i powoli dochodził do siebie. Oczy jego były lekko przekrwione a usta spierzchnięte. Język natomiast przybrał dziwny, szarawo-stalowy odcień.

Tyr skinął głową słysząc polecenie inkwizytora. Z każdą kolejną chwilą zaczynał co raz bardziej zastanawiać się nad obrazem łowców czarownic, które miał w swojej głowie. Stomper nie był wcale taki jak ci, o których słyszał. Nie charakteryzował się okrucieństwem i bezmyślnym nadużywaniem władzy.
-Zadawaj pytania.- zwrócił się do Zoi -Wujek Tyr będzie prosił o odpowiedzi.- rzekł uśmiechając się złowrogo. Oto miał najlepszą okazję do tego by sprawdzić i przekonać się osobiście, czy nadawałby się do pracy u Inkwizytora.

Zoja nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wkradł się na jej oblicze podobny zuchwałemu złodziejowi. Jej radość wzrosła tym bardziej, gdy dostrzegła posępne miny obu biczowników, oddanych pod rozkazy kogoś, kto w ich mniemaniu nie był wart funta kłaków. Obróciła głowę udając, że cieszy się do Tyra.
- Może dajmy mu najpierw coś do picia. Wygląda jakby zażył jedną ze swoich trucizn - mruknęła, wskazując na nienaturalny kolor, jaki przybrał język skazańca.

Tyr przytaknął kobiecie. Wziął w garść pierwszy, lepszy kubek i nalał do wysokości jego połowy wody. Z całą pewnością chłopaczek był spragniony. Mężczyzna podszedł do niego bliżej, upił łyka wody zaś resztą chlustnął mu w twarz.
-Orzeźwiająca, co?- spytał ponuro.

Kasper zaczął dochodzić do siebie, choć jego wzrok nadal był ponury i morderczy. Warknął tylko i rzekł:
-Spierdalaj

Tyr spojrzał mu głęboko w oczy. Tak głęboko jak być może nikt nigdy wcześniej. Cios prawym sierpem był tak błyskawiczny, że chłopak pewnie nawet nie pojął co się stało nim nie poczuł bólu na roztrzaskanym łuku brwiowym. Tyr przechylił lekko głowę jakby czegoś nasłuchiwał -Coś powiedział?

Chłopak plunał krwią cedząc i wypluwając ząb:
-Speldelaj…

-Czy wybranka twojego serca, zechce cię z poharataną mordą kundlu? A może zechce Cię z wydziubanymi oczami? Wiem! Na pewno pokocha eunucha!- zagrzmiał sięgając po sztylet zza pasa -To co? Pogadamy czy wepchnąć ci twojego kutasa do wyszczekanej jadaczki?- spytał unosząc brew.

Strach pojawił się w jego oczach, gdy dostrzegł ostrze w ręku Tyra. Wzdrygnął się mimowolnie, lecz nadal nic mówił. Widać pogodził się ze swoim losem.

Rudowłosa stała z początku na uboczu. Oparta o ścianę, z rękoma założonymi na piersi obserwowała poczynania znajomego norsa, podziwiając w duchu jego opanowanie. Patrząc na gabaryty mężczyzny można by się spodziewać, że pierwszym co zrobi, będzie rozerwanie truciciela na strzępy.
- Spokojnie wielkoludzie - odezwała się w końcu, a w jej głosie pobrzmiewała delikatna nagana - Skoro mamy porozmawiać nie można Kasperowi zatykać ust. Jak w takim wypadku mógłby udzielić nam wszystkich potrzebnych informacji i wrócić do Liliany?
Podeszła kilka kroków do przodu, stając przed Tyrem i wyjmując ostrze z jego wielkiej dłoni. Przez chwilę przyglądała się kawałkowi stali, sprawdzajac kciukiem jej ostrość. Pokiwała zadowolona głową, widząc kropelkę krwi, która pojawiła się na skórze już przy delikatnym kontakcie z zimnym metalem.
-Więc Kasperze, skoro już zebraliśmy się tu wszyscy, nie marnujmy czasu. Widzę, że nie chcesz współpracować, a to niedobrze. Bardzo niedobrze - uśmiechnęła się smutno, jakby zawiedziona - Naprawdę myślisz, że wytrzymasz wszystkie atrakcje z arsenału tortur, jakie są w stanie sprezentować ludzkiemu ciału obecni tu panowie - powiodła dłonią po pokoju, wskazując zarówno swojego towarzysza, jak i dwóch biczowników. Zajrzała Tullemu prosto w oczy, po czym dodała bardziej ponurym tonem - Jeżeli nie będziesz współpracował zaproszą do siebie Lilianę. Myślisz, że jej delikatne ciało i dusza zniosą tyle bólu i upokorzenia? Możesz ją od tego uratować, powiedz mi dlaczego chciałeś otruć Stompera. Kto ci w tym pomagał? Pomóż mi, a obiecuję, że nie pozwolę im skrzywdzić twojej ukochanej.

Strach pojawił się w oczach Kaspra. Zadygotał. Walczył ze sobą. Było widać po wyrazie jego twarzy. Walczył krótko i poddał się. Mięśnie na jego twarzy napięły się. Widocznie życie Lil było ważniejsze niż jego:

- Ten plugawy łowca wszystko popsuł. Gdy pojawił się...Lil przestała mnie zauważać...Jego śmierć była by najlepsza dla wszystkich… - wycedził przez zęby - Ją w to nie mieszajcie. Ona nic o tym nie wiedziała, to była moja umowa z nim.

-Z kim zawarłeś tą umowę Kasperze i o czego ona dotyczyła? - kobieta podpowiedziała więźniowi, mierząc go pełnym troski spojrzeniem - Muszę to od ciebie usłyszeć. Jestem po waszej stronie, pamiętaj. Po stronie Twojej i Liliany.

- Ojciec...jej ojciec...Miałem zabić Inkwizytora a wtedy ona była by moja. Tak bym udowodnił mu swoje męstwo, lojalność i oddanie jego sprawie - słowa popłynęły niczym potok górski

Zoja pokiwała głową, ze wszystkich sił starając się nie okazywać odrazy i złości, które zagościły w jej sercu. Ludzka łatwowierność zawsze ją zdumiewała. Czy biedny głupiec naprawdę myślał, że ojciec dziewki dotrzyma danego młodzieńcowi słowa, gdy ten przestaniu już być mu potrzebny?
-Czy Mathias mówił ci dlaczego chce jego śmierci? - zadała kolejne pytanie, chcąc mieć już tą całą chryję za sobą. Gdy przesłuchanie się skończy będzie wreszcie mogła ruszyć przed siebie, zostawić za sobą zarówno ludzi, jak i targające nimi namiętności, oraz problemy.

Więzień spojrzał Zoji w oczy i powiedział krótko:
-Nie - zdanie było wypowiedziane z lekkim wahaniem

-Skup się Kasperze, na pewno nic mu się nie wymsknęło? - rudowłosa wytrzymała badawczy wzrok Tullego zachowując strapiony wyraz twarzy - Im więcej sobie przypomnisz, tym lepiej dla Lil. Jeśli uda ci się zadowolić tych ponurych panów z tyłu to dadzą dziewczynie spokój. Powtórzę raz jeszcze: co knuje Mathias, że obecność sług bożych jest mu wybitnie nie na rękę?

-Powiedział tylko - nastąpiło lekkie wahanie i Kas wziął głęboki oddech -że jeśli zginie on będzie mógł udać się do Wolfenburga a mi zostawi Lil pod opiekę - nastąpił głęboki wydech.

-Wolfenburg powiadasz - kobieta zamyśliła się, nagradzając więźnia jednym ze swoich wytrenowanych uśmiechów. Odwróciła głowę w stronę stojących z boku biczowników - Bądźcie tak uprzejmi i sprowadźcie Mathiasa. Uważajcie jeno, może nie być skory do współpracy, zresztą co ja was będę pouczać. Sami najlepiej wiecie, prawda?

Ponownie skupiła swoją uwagę na chłopaku, marząc juz tylko o tym, by móc w końcu na spokojnie zająć się własnymi sprawami i przestać robić za czyjeś popychadło. Cała ta sytuacja zaczynała budzić w niej coraz gorętszy sprzeciw. Ostatni raz dała się wrobić w podobną kabałę.

- To od ojca Lil dostałeś trutkę? Jak żeś ją dodał do piwa? - podjęła po chwili.

Chłopiec kiwnął głową i odpowiedział:
-Jak rozmawiałem z Lil to dosypałem do dzbana. Wcześniej usłyszałem, że mają go zanieść Inkwizytorowi..

Biczownicy wyszli, potakując głową. Kasper widząc, że została was tylko dwójka zapytał:
- Co teraz ze mną będzie…?

- Jeśli będziesz współpracował i ułatwisz śledztwo -Zoja wyciągnęła rękę w stronę Tullego, zakładając mu za ucho kosmyk włosów, który majtał się chłopakowi po twarzy. Starała się włożyć w ten drobny gest trochę czułość, by dodać chłopakowi otuchy. Nie powiedziała wprost o tym, że najpewniej go obwieszą. Nadzieja jest dobrą motywacją - możesz liczyć na łagodne traktowanie. Próba otrucia spełzła na niczym, więc dużej winy w tobie nie ma. Dałeś się zmanipulować, zbyt zaślepiony miłością żeby myśleć racjonalnie. Ehhh...Kasper, Kasper. Mów o wszystkim co wiesz, a być może uda się nam przekonać Stompera, że wystarczy lekka chłosta i puści cię wolno. Więc jak, chcesz się jeszcze czymś z nami podzielić, tak sam z siebie?

Chłopak spuścił głowę i rzekł tylko:
-Tak zrobiłem to z miłości. Właśnie z miłości..Nie moja wina.. - oczy jego zalśniły i dodał ze ściszonym głosem -Rzekłem wszystko co wiedziałem. Wypuście mnie, nie chcę być jak on tu sie znajdzie. Zabije mnie

- Czemu aż tak się go boisz? - spytała, gdy skończył mówić - Widziałeś, by robił coś...dziwnego, nienormalnego? Namawiał cię do oddawania czci plugastwu, lub bogom o podejrzanych imionach? Czy ma w domu posiada coś niebezpiecznego? Myśl dzieciaku. Jesteśmy teraz ostatnią linią obrony pomiędzy tobą a nim. Jeśli stanie się nam krzywda to nikt nie ochroni cię przed jego gniewem.

-Nie wiem...sam nie wiem...Zawsze czułem się przy nim taki mały, bezbronny a on sobą jakby miażdżył mnie - zaczął mówić -Nie mogę...nie może...mnie tu zobaczyć...On poświęci Lil byle się ratować…Nie może podejrzewać że ja go wydałem - rzekł mówiąc szybko..nieskładnie.

-Zobaczymy, co da się zrobić - rudowłosa kiwnęła głową i wstała, odsuwając się od krzesła. Odwróciła się do Tyra, stając tuż przy nim. Przez chwilę gapiła się gdzieś obok niego, wyraźnie zmęczona.
- Schowamy go w którymś z pokoi. Tych w karczmie, twoim lub moim, przynajmniej na razie. Niech sobie z tatuńciem nie lezą przed oczy. Jeszcze tego nam brakuje, by się pozagryzali.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 29-05-2014, 17:23   #78
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zoja wyszła zabierając ze sobą Kaspra, by po chwili do samotnego Tyra dołączyło dwóch biczowników wraz z kowalem. Ten trochę musiał się szarpać bowiem miał kilka sińców już pod oczami a i z ust kapała krew. Został jednak szybko przywiązany do krzesła, po czym Tyr i biczownik zostali sami z więźniem. Drugi z Sigmaritów udał się do Zoji by pomóc jej w upilnowaniu Kaspra.
Kowal początkowo się szamotał i miotał obelgami:
-Kurwa..co to ma być? Czego chcecie? Nic nie zrobiłem złegoo..Na Sigmara...bądźcie przeklęci pierdoleni fanatycy…- pluł się strasznie.
Tyr nie miał zamiaru cackać się z człekiem tak jak było z Kasperem. Potężny hak w żebra mógł boleśnie pogruchotać kości mężczyzny, a na pewno przydusił osobnika. Tyr splunął i zanim kowal zdążył zareagować wielkolud posłał mu potężny kopniak prosto w twarz. Nors stanął na przeciw niego zawieszając ręce na piersi.
Kopniak przewrócił kowala wraz z krzesłem na ziemię, obalając go. Krew poleciała mu z kącika ust a ten plunął nią na stopy Norsmena.
-Pierdol się mały fiutku.. - wycharczał kowal -Nie wiem czego chcecie..ale nic wam nie powiem. Pierdolcie się wszyscy synowie kozich dziwek - ponowne splunięcie krwią tym razem na ziemię

Tyr pokręcił głową z politowaniem. Wiedział, że czeka go długi dzień w towarzystwie krnąbrnego chłopa. Wielkolud złapał go bez pardonu za koszulę i bez szczególnego wysiłku podniósł z powrotem do pozycji siedzącej. Oczywiście był świadomy tego, że biedaczysko po kilku ciosach im nie wyśpiewa czegokolwiek. Tyr musiał zatem powziąć bardziej skuteczne metody. Tyr obszedł skrępowanego człeka dookoła przyglądając mu się. W końcu wpadł na pomysł, co na początek zrobić. Wielkolud wyciągnął sztylet zza pasa.
-Paznokiec u kciuka… Dawnoś go nie obgryzał, he? Taki długi, brzydki, zabrudzony. Pomoge ci…- syknął po czym złapał z całych sił lewicą dłoń kowala i wbił ostrze sztyletu pod paznokieć, by po chwili energicznym szarpnięciem oderwać go od palca.

Kowal krzyknął z bólu lecz zacisnąl zęby. Milczał, buńczucznie wpatrując się w swojego oprawcę. Grymas bólu pojawił się na twarzy kowala, a krew zaczęła skapywać na ziemię z jego dłoni.
-Masz dziesięc palców. Potem stopy. Ja mam czas.- rzekł, lecz nie czekał na odpowiedź mężczyzny. Od razu powtórzył czynność zabierając się za palec wskazujący prawej ręki.
Ból kolejny wstrząsnął ciałem kowala lecz ten nic powiedział. Dopiero przy trzecim palcu jego hardość zmalała. Krwawiąc z ran wysapał:
-Co chcecie wiedzieć..?
-Dobrze wiesz po co cię tutaj zaciągliśmy. Mów, pókim dobry. Im mniej zadam pytań tym lepiej dla Ciebie.- rzekł chłodno Nors.
Kowal pokręcił głową. Ból zaczynał tępić mu umysł:
-Nie wiem o czym mówisz...plunął krwią znów na ziemię - wysapał. Usta zaczynały mu pierzchnąć.

Tyr sięgnął ręką w stronę stołu gdzie stał dzban z wodą i dwie szklanice. W ten sam sposób ocucił pobitego Kaspera. Chluśnięcie wodą w twarz mogło pomóc utrzymać człeka przytomnego.
-Mam czas. Tylko, że nie jestem cierpliwy. Kiedy cierpliwość mi się całkiem skończy zajmie się tobą ten pan wskazał drugiego z fanatyków, który pozostał w izbie -A on zna znacznie lepsze sposoby wyciągania informacji ode mnie. Mów co wiesz.-
-Ale o czym…? - zapytał jakby nie za bardzo wiedział od czego ma zacząć. Woda skapywała mu po twarzy mieszając się z krwią…
-O zleceniu morderstwa łowcy czarownic…- odrzekł ponuro.
-Nie wiem o czym mówisz … złapałeś i zacząłęś katować niewinną osobę..śmieciu - plunął krwią prosto na Tyra -Niby co, myślisz że chciałem go otruć. Po co? - zaśmiał się szyderczo
Tyr raz jeszcze trzasnął swoją przypominającą młot dłonią w pysk człeka -To ja tu zadaje pytania.- rzekł chłodno -Ktoś Cię zdradził. Wskazał wręcz palcem. Myślisz, że Stomper by to zignorował? Ktoś się porwał na życie Łowcy czarownic. Jak myślisz, jak on by zareagował? Darowałby grzechy. Daj temu panu skinął głową na fanatyka -dowód na to, że to nie ty zlecałeś śmierć jego przełożonego, inaczej pewnikiem do świtu będziesz wisiał na którymś z lokalnych drzew.-

-Dla nich to nie ma znaczenia jaka jest prawda. Po co mialbym to robić? Po co miałbym wchodzić w drogę Inkwizytorowi.. -padło pytanie retoryczne -Dowód..byłem w kuźni więc jak miałem otruć go? - zapytał
-Nie powiedziałem, żeś ty to zrobił. Powiedział nam ktoś, komu to zleciłeś.- odrzekł Tyr.
-Kłamcy...To kłamstwo - wykrzyczał kowal -Nie mógł nikt tego zrobić..Próbujecie mnie oszukać. Przejrzałem was - kowal zaczął się histerycznie śmiać
Tyr spojrzał na milczącego jak posąg fanatyka by sprawdzić jego reakcję. Nors już był niemal pewien, że przed nim siedzi potencjalny morderca łowcy czarownic.
Fanatyk podszedł do ognia i wyjął rozpalony pogrzebacz. Spojrzał na Tyra i rzucił:
-Nie wierzę mu, ale decyzja należy do Ciebie. Któryś kłamie..albo obaj.. - rzucił krótko pozostawiając decyzję Norsowi.

Tyr wejrzał na krwiście czerwony koniec pogrzebacza, który miał zarządzić o losie człeka. Jeśli nie o śmierci to przynajmniej o trwałym kalectwie bądź dożywotnim oszpeceniu. Tyr bez wahania i namysłu przyłożył rozgrzany koniec do karku mężczyzny słysząc ten paskudny syk przypalanej skóry, oraz czując jeszcze gorszy smród przypalonego mięsa.
-Mów!- krzyknął -Czy to ty kazałeś zabić inkwizytora?-
Ból przeszył ciało kowala, który złożył się jak długi na glebie upadając wraz z krzesłem. Zapach pieczonej skóry nie był przyjemny, ale kto powiedział że ta robota miała być łatwa. Kowal spojrzał na Tyra nienawistnym wzorkiem i syknął:
-Do niczego wam się nie przyznam… - gniew w jego oczach się pojawił
Tyr uśmiechnął się życzliwie, po czym błyskawicznie po raz kolejny przyłożył pogrzebacz do ciała męzczyzny, tym razem do policzka, po czym podszedł do paleniska, by z powrotem nagrzać narzędzie wydobywania prawdy. Miał zamiar tak długo przypalać osobnika aż ten w końcu przyzna się do zarzucanych zbrodni.

Trwało to trochę. Ból jaki zafundował kowalowi Tyr ciężko opisać bowiem po chwili ten już cały śmierdział jak spalenizna. Przypalona skóra wyglądała okropnie, a sam przesłuchiwany był już na skraju wytrzymałości. Lewa część twarzy została wypalona praktycznie do gołej kości. W końcu obolały, ledwo mówiący wysapał:
-Dobrze..przyznaję się. Chciałem jego śmierci...Zabijcie mnie już.. - i wymamrotał coś jeszcze pod nosem nim stracił przytomność. Tyr jednak ostatnich słów już nie mógł zrozumieć.
Wielkolud spojrzał na fanatyka wymownie. Nie był katem, choć przez kilka długich chwil tak się zachowywał. Miał wydusić prawdę od człeka i to zrobił, choć nie miał pewności, czy jego słowa były prawdziwe.
-Idę do Zoji. Nie dajcie mu zdechnąć, póki her Stomper sobie tego nie zażyczy.- rzekł po czym opuścił domostwo kierując się do karczmy, gdzie miała przebywać rudowłosa.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 01-06-2014, 17:07   #79
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Olaf

Podczas gdy Zoja i Tyr przesłuchiwali więźniów, Olaf został zaprowadzony do miejscowego Cyrulika. Tobias od razu zajął się rannym chłopcem, sprawdzając pierw ranę a potem ją dezynfekując i zaszywając. Cyrulik posmarował strasznie śmierdzącą maścią miejsce zranienia, od razu mówiąc Olafowi, że lepiej przez kilka dni śmierdzieć niż dostać zakażenia i by rana miesiącami się goiła. Gdy Tobias ,skończył zajmować się swoim pacjentem, ten mógł udać się do karczmy. Tam dostrzegł siedzącego Tyra i Zoję przy stoliku.

Zoja / Tyr

Zoja udała się wraz z drugim z fanatyków do karczmy, gdzie między siebie usiadł Tobias. Bał się i było to widać. Co jakiś czas latał oczami na lewo i prawo, przegryzał wargę czy obgryzał paznokcie. Nie odezwał się jednak słowem, tym bardziej że Sigmarita chyba czekał tylko na pretekst by mu dowalić. Twarz jego wyraźnie zdradzała, że chętnie by spędził z tym gagatkiem parę chwil sam na sam, by móc nauczyć go miłości do “sług Bożych”.

Tyr w tym czasie przesłuchiwał kowala, lecz gdy wrócił ciężko było odgadnąć co ma na twarzy. Dosiadł się by po chwili karczmarz przyniósł mu dzban wina. Sigmarita nie chcąc im przeszkadzać zabrał ze sobą Kaspera...do samego Inkwizytora…
Na odchodne poprosił by do niego dołączyć jak najszybciej wraz z raportem o tym co już się dowiedzieliście.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 04-06-2014, 16:04   #80
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Szycie rany było okropne, ale jakoś udało mu się je znieść. “Nareperowany” i wysmarowany cuchnącą maścią wyszedł od znachora i skierował swe kroki do karczmy. Świeża rana bolała i krępowała ruchy. Gdy wszedł do środka i omiótł wzrokiem pomieszczenie zaraz zauważył Zoję i Tyra. Z grymasem bólu na twarzy podszedł do ich stołu i krzywiąc się usiadł.
- Mówcie czego udało wam się dowiedzieć. Jak się sprawy mają?

Tyr wejrzał z niemałym zdziwieniem na człeka -A kto ty kurwa jesteś?- rzekł nie bardzo wiedząc o co chłopaczkowi chodzi -Idź do Stompera i sam go spytaj.- odburknął po czym wejrzał na Zoję a następnie na kufel piwa.

- Jestem Olaf. A co do Stompera to na pewno do niego pójdę. Póki co jednak chciałem się od was dowiedzieć co ustaliliście w sprawie za którą przelewałem krew. Od niej- tu wskazał Zoję- [i] Wiem że również zajmowaliście się sprawą.

- Heinz kazał mi z nim pogadać - rudowłosa burknęła cicho tonem wyjaśnienia, opierając głowę o ramię norsa. Wzruszyła ramionami i skupiła pozornie całą uwagę na stojącym przed nią kuflu. Sen o chwili wytchnienia właśnie się ulatniał, podkulając pod siebie ogon. Pozostało tylko zmęczenie - Jest kolejnym szpiclem inkwizycji, w teorii pracujemy razem. Ty, ja i on. Magnus niestety wypadł z rozgrywki.

-Szpicel?- powtórzył zdziwiony wielkolud -Wolę określenie ramię sprawiedliwości ha ha…- zaśmiał się głupio. -Dopij i udaj się na odpoczynek. Zasłużyłaś. A ty siadaj jeśli w tej samej sprawie działasz. Jam jest Tyr Obrońca Kurhanu, lub jak wolisz Tyr Pogromca umrzyków. Albo po prostu Tyr.- wzruszył ramionami.

- Miło poznać. Ja niestety jeszcze nie zasłużyłem na przydomek, ale kto wie, może po tej sprawię będę znany jako tropiciel kultystów- Olaf uśmiechnął się pod nosem- Tak więc opowiadaj Tyrze czegoś cie się dowiedzieli. Dużo sobie obiecuję po tej sprawie. Stomper obiecał mi pomoc i opiekę jeśli dobrze wywiążę się z powierzonego zadania. Powinien być zadowolony, więc przede mną świetlana przyszłość.
Olaf mimo świeżo zszytej, bolącej rany był w doskonałym humorze i wcale tego nie ukrywał.

Zapach, który wydzielał miejski cwaniaczek odbierał łuczniczce ochotę na dalsze picie i przebywanie w towarzystwie kompanów. Niestety sprawa jeszcze się nie zakończyła, więc swoimi ewentualnymi wątami mogła co najwyżej wypchać buty. Oparła się wygodniej o Tyra, gwiżdżąc na wszelkie sprzeciwy i na to, co topornik może sobie pomyśleć.
- Urzekająca historia. Heinz z pewnością docenia umiejętność obrywania po łbie od wioskowych idiotów - uśmiechnęła się cynicznie, gdy Olaf skończył mówić - Przynajmniej mamy truciciela. Działał z polecenia Thomasa, tego kowala...głupi chłopak, prawie mi go żal. Dał się nabrać na obietnicę ręki Liliany i ojcowskiego błogosławieństwa. Ludzka naiwność jest nieskończona. - odchyliła głowę do tyłu, rzucając ryżemu wielkoludowi pytające spojrzenie - Swoją drogą ją też warto by przesłuchać. Tatuś ma jej życie w głębokim poważaniu, ale dziewka mieszkała z nim pod jednym dachem...zresztą na to jeszcze przyjdzie czas. Nawet jeśli postanowi uciec ze wsi i tak daleko nie ujdzie, nie w taką pogodę. Zima jest idealną porą dla tropicieli, nawet półgłówek da radę trafić za nią po śladach odbitych w śniegu. Tak...wiem i pamiętam co mówiłam Tullemu, ale słowa słowami, a rzeczywistość rzeczywistością. Poza tym nie ma co tu siedzieć, czas zdać raport. Im szybciej to załatwimy, tym szybciej odzyskamy wolność.

Olaf wysłuchał uważnie odpowiedzi rudowłosej.
- Tak więc sprawa wyjaśniona. Bardzo mnie to cieszy- zatarł ręce z radości- zgadzam się, że należy zdać raport. Mam tylko obawę, czy inkwizytor będzie w wystarczająco dobrej formie by nas wysłuchać, ale o tym przekonamy się już na miejscu.

-Pierdoli mnie jego forma.- rzekł butnie zrywając się z ławy -Tyr jest wojownikiem a nie parobkiem.- klepnął się w pierś robiąc przy tym groźną minę -Czas to skończyć. Ruszajmy.- rzekł spoglądając na Zoję.

- Nic tu po nas - kobieta przytaknęła apatycznie, podnosząc się z miejsca. W głębi duszy cieszył ją koniec tej szopki, lecz w przysłowiowej beczce miodu znalazła miejsce i łyżka dziegciu. Dawno już nie bawiła się tak dobrze, jak przy przesłuchiwaniu Tullego. Manipulacja i granie dobrej cioci miały swoje niezaprzeczalne plusy. Zresztą nie tylko one…
- Miejmy to już za sobą - ziewnęła, ruszając w stronę drzwi.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172