Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2017, 12:18   #211
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację


Niklaus zajęty sprawdzaniem jak tutaj uciec z koszar ominął omawianie całego planu. Gdy wrócił do odziału okazało się, że już mają plan a Gruby postanowił dać im przepustki........
No i po co on się tak męczył?

Gdy wyszli na miasto niziołek zdał sobie sprawę, że od czasu jak trafił do wiezienia to nie był w pełni wolny. Trochę nie wiedzial za bardzo co robić więć poszedł za większością do domu.
Tam wszyscy się porozsiadali i zaczęli obserwować. Fajnie ale po 3 minutach Niklausowi już zaczęło się nudzić więc wyszedł sobie jak gdyby nigdy nic przez nikogo nie zaczepiany.
Stwierdził, ze musi się czymś wykazać by zdobyć trochę sympatii w odziale! Zrobi coś przydatnego i potem na pewno go wszyscy pochwalą!

Niklaus wyszedł tyłem przez ogród i trzymając nisko głową zaczął się skradać. Postanowił, że najpierw sprawdzi te opuszczone domy, które są po "ich" stronie ulicy a następnie przybandzi na drugą stroną, tą na której znajduje się dom gangu i tam także sprawdzi opuszczone domy. Wybrał się tam w poszukiwaniu tajnych przejść, zejsc do kanałów i przeciekawych porzuconych przedmiotów.

Po wszystkim wraca do Barona, maga i reszty oddziału (własnie gdzie się podziała cycata kapłanka?) i podniecony zdaje (swój pierwszy w życiu!) wojskowy raport z wykonania zadania!

- Hmm.. to teraz przybandze do tych panów tam z tego domu. Zapytam co tam robią i w ogóle co ciekaego dzieje sie w okolicy. Co myślicie?

 
Dnc jest offline  
Stary 13-04-2017, 23:06   #212
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Dzień Podatków (Bezahltag), 17 Vorgeheim 2522, popołudnie
Dróżka Vogelhausa 12 i okolice
Dzielnica Niederfluss
Nuln



Pierwsza część dnia minęła i wszyscy nadal żyli. Znaleźli ciekawe rzeczy (a pewne ciekawe rzeczy znalazły ich), znaleźli również wiele użytecznych (i równie wiele bezwartościowych) informacji:


Niklaus, na ten przykład, w opuszczonych budynkach po "ich stronie" znalazł bezdomnych, którzy początkowo rzucili się do ucieczki, ale gdy zobaczyli że jest sam i do tego jest niziołkiem, szybko zmusili do ucieczki jego.
Za to po drugiej stronie nikogo nie było - tamte opuszczone budynki były podejrzanie puste. I nic dziwnego - kręcił się tam podejrzany, uzbrojony w pałkę, koleś. Wypisz, wymaluj, członek gangu na czatach, który ma pilnować czegoś ważnego, ale traktuje to jako najgorszą karę z powodu przemożnej nudy.

Baron był na zakupach z Cyrulikiem, a cztery mikstury leczące i odtrutka oraz prześcieradła, które rozpoczęły właśnie drogę do stawania się bandażami, poprawiły morale kompanii. Mikstury, zdaniem Abelarda, były pewne - wyglądały, pachniały i smakowały tak jak powinny, były też świeże i w razie gdyby miały pozostać nietknięte w tej akcji, zachowają swoje właściwości przez kilka tygodni, a nawet miesięcy.

Później zajął się obserwacją podobnie jak Bert i inni. Przez okno widzieli sporo i choć zdobycie tej wiedzy wymagało zjedzenia połowy zapasów, jakie ze sobą niziołek przyniósł (a na które wydał szylinga), udało im się policzyć wchodzących i wychodzących ludzi, a Bertowi - nawet ich zapamiętać. Co najmniej tuzin ludzi plus ci, którzy nie wychodzili oraz nie byli widziani przez okna. Na zewnątrz, w pobliżu drzwi, zawsze kręciło się co najmniej dwóch.


Akrobata nie doczekawszy się na odpowiedź, zniecierpliwiony sam i z własnej inicjatywy wdrapał się na dach kamienicy. Zdał sobie sprawę, że bez większych problemów jest w stanie przeskakiwać z dachu na dach kamienic stojących po tej samej stronie ulicy. Wytrzymałość dachów na których by lądował to oczywiście inna sprawa.
Zauważył także, że na dachu kamienicy będącej ich celem znajduje się świetlik, prowadzący na poddasze.


Oleg tymczasem wyglądający się i zachowujący niczym rasowy ćpun został przez żebraków przyjęty początkowo z dużą nieufnością, natomiast kiedy ujawnił, że ma gorzałkę - niczym dawno nie widziany członek rodziny.
Przegoniony spod niemalże samych drzwi kamienicy gangu wiele jednak mógł zobaczyć a i co nieco podsłuchać.


Loftus, drużynowy magus, regularnie się koncentrował i regularnie wyczuwał fluktuacje różnych wiatrów. Oprócz bólu głowy i wiedzy, że w Nuln, mieście gdzie jest Akademia Magów, zawsze ktoś gdzieś będzie rzucał czary, nic nie zyskał. Nic, poza prawie stuprocentową pewnością, że w bezpośrednim sąsiedztwie nie ma nikogo parającego się magią.


Altmeier znalazł swojego "przyjaciela". A ten "znalazł" dla niego informacje:
- Na pamięć nie ma to jak wywar z miodunki alibo kilka Karli... He, he, he... - Gładki postukał palcem w blat chwaląc się znajomością starego przysłowia. Po starej znajomości spuścił z ceny. Za złotą koronę opowiedział mu trochę.

Detlef odegrał swoją rolę poszukiwacza zagubionych monet nad wyraz słabo, na szczęście dla niego jego postura odstraszała innych od zaczepiania go. Ale "czujki" bandy miały go na oku i widać było, że poziom zaalarmowania bandy wzrósł.
Co do samych kanałów - nie były to główne kanały, a raczej rury, aczkolwiek spore, którymi deszczówka i nieczystości mogły do tychże spływać. Niemniej niziołek, krasnolud, ewentualnie niski, a skłonny do poświęceń człowiek mógłby się nimi powoli poruszać. Włazy są zardzewiałe, ciężkie i ewentualne podnoszenie ich wywoła sporo hałasu.


Leo o mało co nie zostałby okradziony. Ze sztyletem przystawionym do krzyża mało kto decyduje się na negocjacje prowadzone inaczej niż "sakiewka? bierz, oczywiście, miłego dnia..." Po raz kolejny jednak uśmiechnęło się do niego szczęście. Niedoszły rabuś został jednak spłoszony przez przechodzącego w pobliżu znajomego naszego Estalijczyka - żeby było zabawniej, ów znajomy, były sierżant, który "zrekrutował" Leo zaczął już z daleka krzyczeć na Leo, wyzywając go od dezerterów, by przekonawszy się, że ten jest na legalnej przepustce zaprosić go na kolację.
Ludzie trudnili się... cóż, tam samym czym trudnili się w Estalii. Pracą, kłótniami, życiem i piciem... Tylko tu było trochę mniej "wzniośle" a ciut bardziej "szaro" dla Leo. Co do obserwacji podwórka kamienicy - ta była możliwa tylko bezpośrednio z ulicy lub z wynajętego przez Gustawa pokoju.


Gustaw, Roland, Detlef oraz Karl Altmeier wiedzieli, że jeśli chce się zaplanować nocny atak, dobrze jest wyspać się wcześniej by być wypoczętym. Zmęczeni całym dniem aktywności ludzie nocą mogą popełniać błędy...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 13-04-2017 o 23:09.
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-04-2017, 00:43   #213
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leo uprzejmie podziękował za zaproszenie sierżanta i obiecał, że jeśli tylko będzie taka możliwość to na pewno na kolacji się pokaże. Wzrokiem dał do zrozumienia, że przepustka z wojska nie koniecznie musi oznaczać, że jest to czas beztroskiego opróżniania kufli i gonienia za dziewkami. Jeśli tylko da radę, będzie na pewno.

W karczmie Leo na osobności zaczepił Barona, bo przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Podzielił się z nim niezbyt odkrywczym spostrzeżeniem, że obserwacja z budynku leżącego obok bazy bandytów, może przynieść jakieś nowe informacje. Poza tym zbadanie opuszczonego budynku od środka może pomóc w lepszej organizacji planu. A oto jak zamierzał się tam dostać:

- Podejdę tam od razu i spróbuję się dostać do tego budynku przez podwórze, które oddziela go od bazy tych bandytów. Ten z kijem z pewnością mnie zatrzyma i zacznie wypytywać o cel wizyty. Powiem mu, w sposób w jaki tylko Estalijczyk potrafi opowiadać, że to jest bardzo ważne miejsce. Ma tutaj znajdować się łowca nagród, który wraz ze swoją grupą wyrwał z rąk złoczyńców moją ukochaną siostrę. Siostra ta bliźniaczka, zupełnie do mnie podobna zostanie mi przekazana po uiszczeniu stosownej opłaty dla owego łowcy i jego grupy. Całość ma się odbyć właśnie tutaj w tym budynku o okiennicach w kolorze krowiego placka. Jedyny taki budynek na tej ulicy. Bandyta może da zaglądnąć do budynku, a może nie, ale powinien się zainteresować. Łowca nagród ma przez okno dać umówiony znak. Znaku, łowcy i siostry chyba jeszcze nie ma, ale spróbuję go przekonać, aby mnie tam wpuścił. Tak czy inaczej rozczarowany odejdę stamtąd mówiąc, że jeszcze wrócę wieczorem lub jutro rano.

Za jakiś czas na podwórze podejdzie i siostra i ktoś z ochrony. Wątpię, aby bandyci mieli ochotę pozwolić komuś przebywać w budynku obok, ale jeśli po tą siostrę miałby się pojawić wieczorem głupi Estalijczyk z sakiewką pieniędzy? Wszak to czysty zarobek bez większego wysiłku. Żal przepuścić. Nawet jeśli Estalijczyk przyjdzie z obstawą, to na ulicy może go nie dopadną, ale na podwórzu zrobić zasadzkę to żadna sztuka.

Nie wiem jaki będziemy mieć plan, ale ostatecznie możemy wyjść pod wieczór i powiedzieć, że będziemy jutro rano. Powiedz innym o planie. Z tego, że będziemy w budynku obok, możemy wyciągnąć różne korzyści, w zależności od tego co chcemy zrobić.


Plan, jak uczciwie przyznał Leo, ma i słabe strony, ale korzyści może dać spore, zwłaszcza jeśli ów łowca nagród będzie odpowiednio dobrany.

Widząc, że Baron wyglądał na zainteresowanego, niewiele myśląc u kupił u barmana butelkę wódki, wyszedł z karczmy i ruszył na podwórko pod bazą bandytów.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 14-04-2017 o 00:59.
druidh jest offline  
Stary 14-04-2017, 09:54   #214
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
- Sierżancie, czy jest szansa by przygotować wcześniej ... nazwijmy to punkt opatrunkowy? Czy decyzja o ataku może zapaść w każdej chwili? Koncypuję jednak, że nie i że taszczenie rannych na drugie piętro lub wprost do koszar mija się z celem. Jak pan sądzi?

Wiedząc jak ludzie z szarżą łatwo czepiają się pierdół gdy nie zachowa się oficjalnego tonu, Abelard wolał czas jeszcze jakiś powyczuwać Barona. Zresztą liczył też, że pytania zadane w formalnym tonie doczekają się choć chwili zastanowienia sierżanta, nie zaś zwykłego "spierdalaj".

Jakość posiadanych mikstur przedstawiała się dobrze - zaś ich stan powinien pozwolić na wyciągnięcie z nawet poważnych ran przynajmniej kilku członków oddziału. Dwie mikstury zakupione przez Barona plus trzy sekretne z dawnych zapasów Abelarda wraz z zapasami naparu kojącego czyniły z drugiego piętra kamienicy prawdziwe uzdrowisko! W przerwach w obserwacji, dożywianiu się (i Abelard zakupił prostego, mleczno-warzywnego prowiantu, do którego przywykł w trakcie wieloletniego terminu) i spaniu zajmował się cięciem prześcieradeł na równe bandaże, rozluźnianiem fragmentów płótna by zamienić owe kawałki w szarpie (wchłaniające lepiej wydzieliny ciała), zakupami oleju, wina i octu (i prostych garnków jeśli tych brakowało w mieszkanku - pod warunkiem, że sierżant udzielił wsparcia finansowego!) celem przygotowania zaplecza do wypalania ran i opatrywania ciężej rannych. Że nie wspomnę już o przygotowaniu porcji naparu leczniczego, wypełniającego całe mieszkanie przyjemnym (dla Abelarda) smrodkiem.

Po pół dnia przebywa w mieszkaniu oddział chciał zamordować cyrulika.

I w tej przyjemnej atmosferze braterskiej więzi Abelard czekał na dalsze decyzje dowódców i wyniki pracy wywiadowców. Ciekawe jak radził sobie podporucznik Semester z tymi wszystkimi rannymi po pożarze...
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 14-04-2017 o 14:28.
Goel jest offline  
Stary 14-04-2017, 11:48   #215
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Kanały to tak naprawdę nieco większe rury do deszczówki i ścieków. - Powiedział po powrocie z obchodu perymetru. - Od biedy można przejść, ale pewności żadnej, że tamci mają jakiekolwiek połączenie. I nawet jeśli nie pilnują tego przejścia, to wyczują smród z daleka. Na moje nie ma sensu się tamtędy pchać - ciasno, brudno, śmierdzi jak w jaskini grobich, do tego trzeba by kraty lub klapy wyważać, to pozamykane wszystko. - Ocenił, nie raczywszy wspomnieć, że tunel jest tak niski, że ludzie musieliby niemal w kucki leźć - dla niego wysokość była odpowiednia, a reszta niech się martwi, jeśli to właśnie tędy sierżant postanowi się pchać. W opinii khazada nie było zupełnie po co.

- A tak w ogóle, to zachowywali się tak, jakby każdy obcy kręcący się w pobliżu domu mógł ich zaatakować - czujni jak szczury. - Powiedział. - Możliwe, że wpadłem im w oko. - Dodał, szczerząc zęby.

- To jak? Wchodzimy tej nocy? Trzeba by się kimnąć kapkę przedtem. Jaki jest plan? - Zapytał, rozglądając się po obecnych.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 14-04-2017, 13:29   #216
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Walter nie widział dalszego sensu w siedzeniu na dachu kamienicy. Powoli zaczynało się ściemniać. Jeszcze by, nie daj Sigmarze, w ciemności stracił równowagę. Ostatni raz spojrzał na ich wspólny cel, po czym zaczął schodzić z dachu. Łapał się krawędzi, uważnie stawiał stopy, by na końcu znaleźć się na tyłach kamienicy, w której wynajmowali pokój. Obejrzał się, czy nikt go przypadkiem nie widział. Nikogo nie zauważył, więc podążył do towarzyszy, opowiedzieć im o swoim odkryciu.

-Byłem na dachu i obserwowałem wszystko z góry. Dużo rzeczy się nie dowiedziałem, ale jest informacja, która może was zaciekawić. Na dachu kamienicy zamontowany jest świetlik, prowadzący na poddasze. Osoba która umie się wspinać, czyli ja, mogłaby zaskoczyć tych oprychów od tyłu.
 
Ismerus jest offline  
Stary 14-04-2017, 17:08   #217
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg skończył miętolić w ustach ostatni kęs skóry czerstwego chleba zmiękczonej jasnym sosem dokładnie zebranym ze ścianek drewnianej miski. Oderwał plecy od budynku karczmy i przetarł płaszczem i tak praktycznie już czyste naczynie. Pociągając nosem upchał michę w plecaku, splunął pod nogi i przysypał charę piaskiem - taki z niego był kulturalny menel.
Przeciągnął się rozkładając szeroko ramiona sięgnął za pazuchę. Trzymając wyciągniętą butlę za szyjkę sprawnie odkorkował ją zębami i wypluł korek do drugiej dłoni. Wlał śmiało porcyjkę prosto w gardło nie dotykając szkła ustami, otarł usta i syknął korkując flaszkę. W nieco innych okolicznościach pusta w tej chwili butelka stałaby pod jego nogami, ale Oleg wiedział co by się wtedy stało. Nawet jeśli nie byłby pijany w pień to nie byłby w stanie skupić się zadaniu, jakie sobie wyznaczył. Było to dla niego coś zupełnie nowego i sam był ciekaw, co z tego wyjdzie.

Tak, jak się spodziewał już po chili dostrzegł łysego, pomarszczonego brodacza, który o dziwo prezentował pełne i nawet nie aż tak bardzo pożółkłe uzębienie. Podszedł do niego i rzucił plecak kilka kroków obok miejsca, gdzie urządził sobie miejsce pracy i zaczepiał przechodniów powołując się swą posługę ku czci Sigmara, przez którą stracił władzę w nogach. Krzycząc jak to walcząc z zielonymi bestiami być może uratował życie najbliższych członów rodziny każdej osoby, która choć łypnęła okiem w jego stronę. Chociaż jego nogi naprawdę wyglądały na sparaliżowane to on sam nie wyglądał na weterana wojennego.

Mimo początkowej niechęci, szybko przełamanej propozycją porcji winiaka, rozmowa o pierdołach jak polityka, pogoda i ogólna bieda z każdym łykiem nabierała tempa. Przynajmniej w wydaniu Mirona, bo tak miał na imię idący w zaparte, pokrzywdzony przez los weteran wojenny, który zajmował tę parcelę. Kiedy dołączyła do nich Maria - czerwona i napuchnięta od alkoholu, brzydka jak noc kobieta w zatrważająco bliskich stosunkach z Mironem, atmosfera uległa całkowitemu rozluźnieniu.

Po wysłuchaniu wszystkich żali, historii i sprośnych, nieśmiesznych kawałów, gorszych nawet o woni z ust Marii, która przysuwała się zdecydowanie zbyt Olega, kiedy wybuchała śmiechem w odpowiedzi na własne dowcipy, Oleg wstał z ulgą zwiększając dystans od rozbawionej pary.
- Dzięki za towarzystwo, ale muszę się gdzieś zamelinować. Nie wiecie, czy mogę rozjebać się tam pod tą chałupą.
- Kurna, nie wiem tam zaraz obok to Chrupa ostatnio spał. - Mioron wysunął szczękę i pochamrał się po rzadkiej brązowo siwej brodzie.
- Spał, ale mu wjebali ostatnio i się przeniósł pod doki - Odparła Maria odklejając od wydatnych warg butelkę, którą przyniosła ze sobą.
- To ci Ranald sprzyja, akurat się zwolniło - Miron odparł sięgając po butelkę
- To mi Ranald sprzyja. Dzięki za towarzystwo - Oleg wziął swoją flaszkę, z ostatnim łykiem wina, gdyż poszła ona w odstawkę na rzecz Mariowego bimbru, którego autor nie raczył nawet zabarwić dla przyzwoitości. Pożegnał się grzecznie wznosząc prawie pustą butelkę i poszedł w upatrzone wcześniej miejsce. Było to zaślepione dawno temu wejście do budynku, nieco w głębi fasady budynku, pod niedużym zadaszeniem. Stąd mógł spokojnie obserwować wejście do meliny gangu.

Usadowił się wygodnie pod ścianą, postawił obok siebie pustą flaszkę, przymknął oczy włożył dłonie pod pachy - Klasyczny żul - pomyślał zadowolony z siebie.
Siedział tak kilka godzin nasłuchując wielu ciekawych rzeczy. Dopiero pod wieczór ktoś zwrócił na niego uwagę. Nakrzyczał na niego i kazał stąd zmiatać pod groźbą najzwyklejszego w świecie nakopania do dupy.
`No cóż trzeba będzie zrelacjonować zasłyszane ciekawostki`

Oleg postanowił nie wchodzić do wynajętego przez Barona mieszkania. Zamiast tego usadził przed wejściem nie wychodząc z roli.
`Bezdomny wchodzący do domu? Podejrzane.`
Zaczepi po prostu pierwszego przechodzącego kompana, jak przystało na żula.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 14-04-2017 o 17:10.
Morel jest offline  
Stary 15-04-2017, 12:30   #218
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg zauważył nieco zafrasowanego Estalijczyka wracającego z wizyty sąsiedzkiej. Ten za to nie zwrócił uwagi na skulonego włóczęgę. I dobrze - to znaczyło, że kamuflaż spełniał swoje zadanie.
- E! Panie! - krzyknął na Leo i przywołał gestem.
Zdziwiony w pierwszej chwili Leo rozejrzał się i podszedł do Olega. Ten nie wstając przekazał szybko zebrane informacje. Z odległości z pewnością wyglądało to, jakby przedstawiał mu swoją smutną historię, w której to został niesłusznie pokrzywdzony przez los, a naiwny młodzian wysłuchiwał jej z przejęciem.
- Zostanę na zewnątrz. Jeśli będziecie coś szykować dajcie znać. - dodał na zakończenie.
Gdy Leo skinął głową i odwrócił się by odejść, Oleg odruchowo chwycił flaszkę za szyjkę, lecz niepokojąca jej lekkość przypomniała o tym, że postanowił się nią podzielić.
- Stój! - krzyknął z powagą - Daj jakiegoś srebrnika. Jakby kto patrzył, żeby wyglądało naturalnie - przysunął się w ciąż siedząc i wyciągnął w górę dłoń.
 
Morel jest offline  
Stary 15-04-2017, 12:34   #219
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
@ Druidh (większość drużyny ma to w zasięgu wzroku, a przynajmniej słuchu)

Leo wyczerpał już swój zapas szczęścia tego dnia. O ile bandytów-strażników kręcących się w pobliżu drzwi wejściowych do 12-tki minął bez problemu (jeden z nich sprzedał sójkę w bok drugiemu uśmiechając się i ruchem głowy wskazując na Estalijczyka) to później było trochę gorzej.
Niewielki podwórkowy kundelek rozjazgotał się głośno, gdy tylko Leo zbliżył się do niego, a niezidentyfikowana Frau spod 14-tki wyszła z wałkiem do ciasta i rozjazgotała się jeszcze głośniej i jeszcze piskliwiej. Mówiła zbyt szybko i na zbyt wysokich rejestrach by mógł ją dobrze zrozumieć, ale wystarczająco jasne było co sądzi o cudzoziemcach, chłopach, młodych szczylach (w skrócie: była przeciw) by zrejterował. Odwaga odwagą, ale śmierć od wałka do ciasta i przerośniętego szczura u kostki godną pieśni by nie była.

Przynajmniej dowiedział się, czemu strażnicy drzwi tak się uśmiechali gdy szedł na podwórko. Zauważył też wychodki schowane za kamienicami, od strony opuszczonych budynków - zarówno ten należący do kamienicy nr 12 jak i ten należący do opuszczonego budynku tuż za nim. Ten drugi wyglądał na nieużywany.

@ wszyscy

Leo, jak przystało na estalijczyka, zaczął przeklinać na czym świat stoi i wycofując się na linię ochroniarzy otarł pot z czoła. Wykonał coś w rodzaju łyka wódki z zakupionej butelki i popatrzył na ochroniarzy, jak by mieli być jego jedynymi wybawicielami z kłopotów. Wyciągnął wódkę w stronę ochroniarzy, aby ich poczęstować
Gdy przestał kląć coś do nich powiedział, byliście jednak za daleko by to usłyszeć co dokładnie, zwłaszcza, że po chwili zniżył głos jak by miał do przekazania jakąś tajemnicę. Potem popatrzył jeszcze raz w kierunku podwórka i posmutniał.

Ten moment rozkojarzenia wybrał jeden z oprychów by dać mu w łeb za pomocą pięści wspomożonej kastetem. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, nieprzytomny Leo był już za solidnymi dębowymi drzwiami wejściowymi do kamienicy.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 15-04-2017, 15:04   #220
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Okrzyk jednego z obserwatorów wybił Abelarda z metodycznych przygotowań do opatrywania ran. Wieść o pojmaniu Leo podgrzała wyraźnie atmosferę w pomieszczeniu: czemu go pojmali? Zwykły rozbój? Podejrzewali coś? I czy Estalijczyk puści parę z gęby? Emocje sięgały zenitu, jedni palili się do bitki, inni zaś sugerowali cierpliwość - bo czy nie takiego obrotu spraw spodziewał się "hunorny" młodzik, tłumacząc mętnie swój plan?

Abelard westchnął rozumiejąc, że bitka jest jednak nieunikniona. Sprawunki bojowego medyka były jednak w gruncie rzeczy gotowe - kociołek do podgrzania oleju lub wina do zasklepiania ran, lancety i piły wraz z octem do nasmarowania narzędzi (według Semestera z wojskowego lazaretu zwiększało to szansę na zaleczenie ran - tylko czy mniej ropy znaczyło lepsze gojenie?), zwinięte bandaże i ułożone w stosiki szarpie wraz z rzemieniami do zaciskania krwawiących kończyn.

Nie mając póki co wiele do zrobienia, Nossenkrap czekał na decyzje dowódców usiadłszy na swoim miejscu: zydlu przy małej, opalanej drewnem kozie służącej za kuchenkę w klitce. Zastanawiał się jak się mają sprawy u Starego - kto przejął kram i czy staruch został wcielony do wojska. Obiecał sobie odwiedzić miejsce, gdzie zostawili wóz z całym cyrulicznym kramem pod opieką właściciela jednej z karczm.
 
Goel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172