Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-01-2018, 22:24   #371
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Kapral Thorvaldsson odchodzący z miejsca kłótni z niezadowolonym tłumem przystanął, usłyszawszy słowa jednego z miejscowych. Obrócił się raz jeszcze i szybko namierzył wzrokiem podżegacza.

- Skoro magazyny są pełne materiałów, to czegoś dwa dni cicho jak wesz w urkowym zadzie siedział!? - ryknął wzburzony i postąpił w kierunku człowieka. - Czegoś milczał, gdy w pocie czoła deski pozyskiwaliśmy na budowę tych pieprzonych barykad!? Przecież łatwiej byłoby gotowy materiał wziąć!- kolejne kroki przybliżały go do mężczyzny. - Czegoś z zapałem szafy z domów wynosił, żeby barykadę usypać!? Może dlatego, że to nie był TWÓJ dom, tylko twoich sąsiadów, co!? Takiś ty bohater teraz i odpowiedź na wszystko masz!? - krasnolud nie zamierzał odpuścić.

- I tak. Rację masz, że bogaci sobie poradzą. Pewnie nawet wtedy, gdy te psy z południa przyjdą i wedrą się do miasta. Pewnie bogaci dalej będą bogaci, a biedni zginą od ognia i ostrzy wrogiej armii. - Mówił ciszej, ale wciaż słyszalnie dla zgromadzonych ludzi.

- A wiecie dlaczego tak będzie!? - Znowu ryknął. - Dostaliście coś kiedyś od bogaczy? Pewnie, że nie. I dlatego wiecie równie dobrze jak ja, że jeśli sami o siebie nie zadbacie, to pewni być możecie być jednego, że bogaty tego za was nie zrobi! Chciecie wierzyć, że bogaty przyjdzie was bronić, gdy najemnicy Wernicky'ego wedrą się do portu i zaczną rzeź? Myślicie, że od waszego biadolenia i narzekania barykada sama się zbuduje, a wy będziecie tylko w szynku piwo żłopać i się przyglądać? Jesteście aż tak naiwni, czy to durnota zwykła?- zapytał.

- Myślicie, że kim ja jestem? Kapralem zwykłym. Przymusem do armii wcielonym, bo się komuś ubzdurało, że armię przeciw Wernicky'emu chce wysłać, a jakoś żołnierzy brakuje. Myślicie, że ja tutaj jestem, bo mi świetnie za to płacą? Że gdyby armia broniła bogatych, to użerałbym się z wami o każdą pieprzoną deskę i krzesło? Tam, przy przeprawie - wskazał ręką w kierunku, skąd przymaszerowali - razem z tuzinem i jeszcze trzema dziesiątkami poborowych, dla których w większości była to pierwsza walka, odparliśmy sześć setek wroga. Bezlitosnych i zaprawionych w boju najemników i weteranów. Połowa z nas poległa. Większość pozostałych przy życiu miała rany, często takie, że nie było wiadomo, że w ogóle wydobrzeją. - przerwał na chwilę.

- Wiecie po co wam to w ogóle mówię? - Znowu zapytał. - Bo te wszystkie młodziaki, którzy życie oddali tam nad rzeką oddali to życie za Wissenland. Za swoją ojczyznę. Za wasze miasto też. Bo Wernicky już przechadzałby się przy stosach trupów mieszkańców Meissen, gdybyśmy wtedy nie zatrzymali jego lewej flanki. Nie byłoby żadnego żołnierza, który przybyłby tutaj, żeby was i waszego miasta bronić. Gryźlibyśmy piach, a was dorzynaliby południowcy i zdradzieckie psy Brocka.

- I ty mi mówisz, że armia broni tylko bogatych? - zwrócił się do podżegacza. - Mylisz się. Armia, a przynajmniej Czwarta Kompania Trzeciego Regimentu Armii Wissenlandu nie służy bogaczom. Służymy wszystkim mieszkańcom prowincji! - Podniósł głos, żeby wszyscy dobrze usłyszeli. - Ja nawet nie jestem poddanym waszego cesarza. A jednak jestem tu, walczyłem za was... i będę walczył za was. - Powiedział z przekonaniem. - Potrzebuję jednak waszej pomocy, żeby w ogóle obrona miasta miała jakiekolwiek szanse powodzenia. - Oznajmił.

- Dlatego ty... - wskazał podżegacza. - Zostajesz od teraz moim doradcą i koordynatorem budowy fortyfikacji. Będziesz doradzał w kwestiach pozyskania materiału na budowę barykady. - Ściszył głos, aby słyszał go tylko zaskoczony podżegacz. - Dobierzesz sobie dziesięciu ludzi spośród was. Takich, którzy mają wśród was posłuch i poważanie. Cała dziesiątka dostanie żołd równy temu, jaki dostają ci chłopcy, którzy oddają za was życie z mieczem w ręku. To chyba uczciwa zapłata, co? Dla ciebie podwójna stawka, bo i odpowiedzialność większa. Chciałbym, żebyś wskazał wszystkie miejsca, skąd można pozyskać materiały do budowy, a także siłę roboczą i inne zasoby, które mogą się przydać. Potrzebna także pomoc tutejszych mieszkańców przy budowie i pozyskaniu materiałów. Przecież wy wiecie najlepiej co można zabrać, a co skrzywdzi kogoś i pozbawi środków do życia. Zorganizujemy konfiskatę dla celów obrony miasta i urządzimy wam taką barykadę, że psy Wernicky'ego podkulą ogony i uciekną na sam widok. Wszystkie tematy wykraczające poza wasze możliwości zgłaszacie do mnie, czyli kaprala Thorvaldssona i ja działam dalej. Przecież chodzi nam o to samo. Żeby obronić to miasto przed wrogiem i żeby wszystko wróciło do normalności. Zgoda? - Wyciągnął rękę do mężczyzny chcąc przypieczętować układ.

* * *

Jakiś czas później napotkał Barona, gdy ten latał w te i we wte po garnizonie. Gdzieś krasnoludowi mignęli niektórzy Ostatni, więc może to zebranie jednak miało miejsce?

- Sierżancie. - Zwrócił się do przełożonego. - Ptaszyny ćwierkają, że mamy tutaj niezły bajzel. - Wyszczerzył się. - Tak widzę, że dowódca obrony załatwia różne sprawy, często osobiście, przez co rozłazi mu się całokształt tego, co się dzieje w mieście. - Powiedział. - Ja jestem prostym krasnoludem i nie znam się na polityce. Na zarządzaniu miastem, ani jego obroną też nie. Ale tak sobie myślę, że może sierżant skorzystać z doświadczenia pewnego kowala, któremu interes szedł tak dobrze, że w ledwo dwadzieścia lat sześć kuźni postawił.

- Mój dziad, Ingvar, bo to o nim mowa mawiał tak: są ci od wydawania poleceń i ci od ich wykonywania. I jedni i drudzy muszą znać się na swojej robocie. Ci od wydawania poleceń muszą wiedzieć co się dzieje i jak reagować na sytuację. Ci od wykonywania muszą być możliwie świetnymi specjalistami od swojej działki, ale nie muszą znać się na wszystkim. Bo to fucha tego, kto ogarnia całość i wydaje im właściwe polecenia. - Powierdział kapral.

- Na koniec dodawał, że czeladnik odpowiedzialny za miech nie powinien mówić kowalowi jak ma kuć. A czeladnik machający młotem nie powinien się zastanawiać co wykuć, bo to robota kowala. Dziad Ingvar zrobił jeszcze więcej - każdy zakład kowalski robił co innego. W jednym wstępnie formowano pasy metalu, w drugim wykuwano ostrze, w kolejnym hartowano i szlifowano, następny dostarczał głowice, kolejny jelce, a w ostatnim składano wszystko do kupy i dostarczano gotowy miecz do składu handlowego. W tej sytuacji nawet kowal nie byłby w stanie zorganizować wszystkiego sam. A zapas surowca w każdym zakładzie musiał być pod ręką, bo transporty szły regularnie i każde opóźnienie kosztowało krocie oraz groziło utratą klienta. Tym właśnie zajmował się dziad Ingvar - organizacją pracy wszystkich zakładów. Sam nie kuł, choć znał się na tym jak nikt. Po prostu nie miał na to czasu. - Wyjaśnił. - I tak sobie myślę, że sierżant musi być jak dziad Ingvar - przestać latać jak ze sraczką od bramy do bramy, tylko wskazać konkretnych ludzi do konkretnej roboty i wyznaczyć regularne pory składania raportów. Ci ludzie muszą być odpowiedzialni za swoją część, a przy tym mieć ten luksus, aby pozostałe obszary mieć w zadku, bo to sierżanta robota, żeby ogarniać całość.

- Siedzieć za biurkiem i wydawać jasne polecenia. Nie dziesięć naraz każdemu, bo tego nikt nie ogarnie. Rozkaz, czas na wykonanie, zasoby w ludziach i sprzęcie do realizacji, raport z wykonania i od nowa. Przecież jak przyjdzie do szturmu, to dowódca obrony chyba sam nie będzie na murach stawał? Co, jeśli zostanie ranny albo zginie? Kto będzie wydawał rozkazy by trzymać za wszelką cenę, albo wycofać się ze straconych odcinków?

- No dobra. Zagadałem się i tera w brzuchu mi burczy. Sierżant przemyśli i zrobi jak uważa. Ja tam zawsze słuchałem dziada Ingvara, bo złota miał tyle, co reszta klanu razem wzięta. Wiedział co mówi dziadyga. - Detlef mrugnął porozumiewawczo i chciał ruszyć w kierunku kantyny, ale zastygł w pół kroku. Cofnął się i zasalutował regulaminowo.
- Kapral Thorvaldsson prosi o pozwolenie na aprowizację! - Detlef poczekał na pozwolenie i skierował się do kuchni.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 01-02-2018, 02:26   #372
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Karl Topher uśmiechnął się, gdy usłyszał o planie okradnięcia Silber Hause przez Loftusa i jego nową przyjaciółkę, na szczęście dla młodego czarodzieja Diuk miał kilka rad.
- Słuchaj młody, bo Cię lubię więc podzielę się z tobą mądrością półświatka Meissen w tej sprawie. NIE RÓB TEGO. Ostatni mądrala jaki tego próbował miał ciekłe srebro wlane do gardła. Nawet z magią po swojej stronie tego nie przeżyjesz. Jeśli jednak to Cię nie odstraszy pamiętaj o tych rzeczach.- Diuk wyjął swoją łapę z kieszeni i zaczął liczyć na palcach.
- Po pierwsze załatw sobie plany budynku, powinieneś je dostać w ratuszu. Powiedz, że Gustaw chcę zobaczyć, czy można ich budynku użyć do przechowywania jedzenia w razie dłuższego oblężenia. Wiesz, dobrze pilnowany budynek, a w przypadku głodu chleb będzie wart więcej niż srebro. Może nawet załatw sobie wycieczkę po ich skarbcu. Po drugie jeśli chcesz użyć fałszywego srebra, żeby je dać Brockowi, przy okazji zgarnąć sztabki z huty srebra, czy co tam wymyślisz, pamiętaj, że każdy. Brock, Wernicky, cwaniaki z Silber Hause będą je liczyć, będą je dotykać, ważyć i testować. Ci z Meissen nawet bardziej od tych z południa. Jeśli jednak będziesz mieć okazję, schowaj kilka sztabek, nie trzymaj ich z resztą kradzionego towaru, najlepiej podziel cały łup na mniejsze łupki. Chyba uczyli się w tym kolegium o wkładaniu wszystkich jaj do jednego wora.- Karl roześmiał się z własnego żartu po czym kontynuował.
- No i ostatnia, najważniejsza rzecz. Jeśli was złapią, ja nic o tym nie wiedziałem. Heh, jeśli robicie to dziś w nocy to przynajmniej mam wymówkę, że nie było mnie w mieście, jakby ludzie z gildii zaczęli zadawać pytania. O świcie powinniśmy być z powrotem, więc wtedy mogą wam pomóc. Niemniej przydała by nam się jakaś dystrakcja, co by Graniczni nie zauważyli łódki. Mam już mundury, a ten plan obozu wroga.- Diuk zaczął kopiować schemat.- To mapa do zwycięstwa.- Karl poklepał czarodzieja po ramieniu.- Jeśli masz jakieś pytania to dawaj. Ja na twoim miejscu poszukał bym kogoś kto próbował tego samego i przeżył. No chyba, że potrafisz zapytać o to trupy.-
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 01-02-2018 o 02:29.
Baird jest offline  
Stary 01-02-2018, 09:09   #373
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Sierżant Gustaw von Grunnenberg otworzył szeroko oczy gdy jego oddziałowy mag przedstawił swój plan. Iskierka zaświeciła mu w oczach i podniósł rękę na oddalającego się Diuka.
- Loftus poczekaj.- Zwrócił się do maga i zbliżył do Dużego Karla.
- Z katapultą możecie poczekać. Jeśli pomysł Loftusa się sprawdzi nie będzie sensu Was narażać.- Uśmiechnął się ciepło i zwrócił do maga.
- Czy ta czarodziejka naprawdę jest w stanie okpić Brocka?- Zapytał i gdy otrzymał potwierdzenie spojrzał na Karla.
- Karl. Ty w mieście najlepiej się orientujesz. Szpiedzy są w mieście i jak wyłapią co robi czarodziejka będzie koniec planu. Pomóż we wszystkim Loftusowi i tej czarodziejce. Zadbaj by nikt nie dowiedział się co się święci. Odpowiadasz za ochronę i ukrycie przed postronnymi akcji "Okup". Dowodzisz i organizujesz patrole w mieście. Powinno pomóc w realizacji.- Pokiwał głową z aprobata dla swojej nazwy i oddania obowiązków podkomendnym.
- No więc działajcie. Macie do dyspozycji wszystko. Jak coś zgłaszajcie się do mnie. Ja zapoznam z planem Komendanta i namówię go by także pomógł.- Uśmiechnięty podszedł do Loftusa i uścisnął go.
- Jeśli plan się powiedzie będziecie bohaterami Meissen a i postaram się by co wpływowi obywatele stanęli za Tobą przy zdobywaniu Licencji o którą walczysz.- Odsunął się od zaskoczonego maga.
- Jeszcze tylko jedno. W razie co może wspólnie wymyślicie sposób na unieszkodliwienie katapulty?- Popatrzył na Diuka i Loftusa.

***

Na widok Detlefa Baron się uśmiechnął.
Gdy ten zaczął swój wykład przerwał mu na początku.
- Jak się odzywacie do przełożonego? Do mnie zapraszam i to już!- Baron widział, że postronni ludzie i żołnierze patrzą a Gustaw nie chciał pokazywać, że każdy może mu na głowę wskoczyć.

Gdy byli w pokoju Sierżanta Gustaw wysłuchał uwag khazada.
- Twój dziad mądry był a Ty w ciemię bity nie jesteś słuchając krewniaka. Masz rację i muszę to przeorganizować. Po to chciałem zebranie Ostatnich zrobić by poprzydzielać role- Oznajmił i zaczął krążyć po pokoju.
- Khazadzi z huty dali nam dwudziestu wojowników, których posłałem do fortu. Inżynierów i speców od broni.- Przedstawił nowiny Detlefowi.
- Walter zostaje dowódcą fortu a Ty odpowiadasz za krasnoludów łącznie z wojownikami i tym co do tej pory. Bert ma plan podpalenia mostu z wrogiem na środku i szykuje się do tego. Wesprzyj go jeśli znajdziesz czas i zostajesz dowódcą obrony portu, przystani rybackiej. Weźcie jednego z kaprali z czwartej do pomocy i ogarnięcia. Jesteście teraz na czas obrony młodszym sierżantem.- Stanął i spojrzał w oczy Detlefa czekającego na znak, że może odejść.
- Detlef. Myślisz, że Leo dać dowództwo murów wschodnich czy niech robi co robiła?- Zapytał lecz po chwili się zawahał. W końcu on był dowódcą i on podejmował decyzje.
- Możecie odmaszerować i meldujcie o wszystkim.- Zasalutował i gdy młodszy sierżant wyszedł udał się do Komendanta przedstawić chytry plan Loftusa i dowiedzieć się czy zaakceptował awanse.

***

Gdy wrócił zamierzał wreszcie się zdrzemnąć. Od parudziesięciu godzin nie udało mu się odpocząć porządnie. Miał teraz zamiar nadrobić to. Kadetowi kazał wyznaczyć jednego ze starych Kaprali do murów puki Leo się nie określi czym by chciała się zajmować.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 01-02-2018 o 10:05.
Hakon jest offline  
Stary 01-02-2018, 13:56   #374
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Włóczęga kucając przy jednej z szerszych szczelin między starymi, zmurszałymi deskami drapał się po brodzie nasłuchując rozmów i myśląc intensywnie. Spędził w ten sposób tak dużo czasu, że na brodzie pojawił się wyskubany plac pozbawiony włosów. Wraz z wyrwanym kolejnym zakręcającym się kędziorkiem wpadł mu w końcu jakiś tam pomysł na ucieczkę. Zerwał się na równe nogi i dopadł do leżącego pod ścianą siennika, który sądząc po zapachu i łaciatej barwie dość już widział w swoim życiu.

Zacisnął złamany nożyk w dłoni i zaatakował z góry wbijając ostrze w materiał. Kilkoma szarpnięciami wybebeszył go z zawartości, a pozostałe płótno rzucił na ziemię. Następnie zebrał wszystkie narzędzia jakie znalazł w pomieszczeniu. Na brudnej podłodze lądowały równo obok siebie grabie pozbawione głowy, które stały się samą rękojeścią, łopaty, dziabki, motyki i haczki. Dobrze zawinięte w materiał zostały obwiązane dratwą, której żołnierze postanowili go nie pozbawiać. Całość nabrała słusznych rozmiarów i ciężaru. I tak sobie leżała na brudnej podłodze. Oleg stanął nad nią wspierając ręce o biodra i z uznaniem skinął głową. Zdjął swój płaszcz i rzucił w bok. Zdjął także koszulę, przewrócił ją na druga - czystą - stronę i włożył z powrotem, a włosy związał ciasno resztką oderwanej dratwy. Napluł na kawałek znalezionej tkaniny i obmył mocno zabrudzoną do tej pory twarz. Otrzepał spodnie i dumnie pomyślał `no inny człowiek`. Wszak to nietypowy, ale jednak kamuflaż.

Po raz kolejny przykucnął przy jednej ze ścian i z uwagą wyglądał przez liczne szczeliny. Przyłożył bok twarzy do desek i postukał delikatnie w kilku miejscach. Raz jeszcze wyjrzał przez szczeliny, chwycił zimny kawał żelastwa, który zapewne w poprzednim życiu był elementem pługu ornego, ale dziś stał się prowizorycznym łomem.
Z mokrym chrzęstem deski jedna po drugiej ustępowały na wysokości ud tworząc niewielkie wyjście, przez które Oleg mógł wyjść z łatwością i jedynie z niewielkim trudem wyciągnąć za sobą swój pakunek. Będąc w końcu na zewnątrz rozejrzał się szybko i sięgnął przez otwór po wyrwane deski by uzupełnić nimi ubytek w ścianie. Przywarł do pachnącej wilgocią ściany i zerknął ukradkiem za róg. Na szczęście wraz zachodem słońca spada aktywność żołdaków, zupełnie, jakby byli jakoś spokrewnieni z jaszczurkami. W sumie też są zimnokrwiści.

Kiedy spacerująca parka rozprawiająca o planowanych inwestycjach zrabowanego majątku zniknęła z widoku jęcząc zarzucił swój pakunek na plecy, by nie zostawić śladów ciągnięcia i przemknął do sąsiedniego namiotu. Tam zrzucił go na ziemię wzbijając chmurę pyłu i czekał. Po krótkiej chwili, w której nawet nie zdążył dobrze złapać oddechu w zasięgu głosu pojawił się niewysoki, krępy najmita wiążący właśnie spodnie.
- Hej kolego! - Oleg wrzasnął unosząc dłoń i zmierzając na spotkanie. Zaskoczony najemnik rozejrzał się upewniając się, czy to do niego skierowane było zawołanie, ale nie widząc nikogo innego kandydata również ruszył w kierunku Olega błyskając pokaźną łysiną odbijającą światło nieśmiało wnoszącego się Mannslieb.
- Przepraszam cię, możesz mi pomóc, bo ja już kurwa nie mam siły - Frietz wskazał przy tym leżący na ziemi pakunek. - Ja tu miałem żarcie roznosić, a kazali mi jakieś graty dźwigać. To miało gdzieś na północ jechać, a ja nawet nie wiem która to strona. Jak tego na wóz nie załaduje to mnie wybatożą. Pomóż proszę..odwdzięczę się. - Dodał z uśmiechem widząc niechętną minę najmity i sięgając ze spodni woreczek z zielem fajkowym.
- Najwyższa jakość, nie jakieś tam chwasty.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 01-02-2018 o 14:01.
Morel jest offline  
Stary 01-02-2018, 19:53   #375
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert zgodził się na plan Loftusa, a właściwie na swój udział w sprawie, choć właściwie żadnego planu nie było, tylko ogólna wizja i czary-mary. Na razie jednak o tym nie myślał, musiał przygotować obronę przed siłami Brocka, zwłaszcza że po awansie wreszcie mógł działać jak się należy. Zebrał ludzi, palącą się mieszankę oraz pancerny wózek i ruszył do fortu. Po drodze dyskretnie rozlewali miksturę na pomoście, ale tak by można było później z powrotem przejść, czyli wylewali tylko z jednej strony pomostu. Potem pogadał z Walterem.
- Słuchaj Walter, sierżant Gustaw klepnął mój plan i awansował mnie na młodszego sierżanta żebym to zrealizował - i pokrótce wyjaśnił mu wszystko - Trzeba jeszcze nasączyć fort mieszanką łatwopalną, a potem wycofać większość ludzi i zacząć budować barykadę u wylotu pomostu. Proszę cię Walter zajmij się tym, mówię ci to jako przyjaciel a nie przełożony, ja muszę jeszcze skoczyć do koszar i zająć się kwatermistrzostwem. Wrócę tu wieczorem, znajdź mi kilku ochotników z jajami, będziemy robić pozory obrony fortu. Czuję że Brock zaatakuje wieczorem i to z wody, będą chcieli zająć fort podstępem, także bądź czujny. Aha mamy się jeszcze spotkać wszyscy Ostatni z Gustawem, wydaj rozkazy i chodźmy.

Później Bert dał rozkaz jednemu chłopakowi by zebrał innych Ostatnich i wrócił na naradę. Po naradzie trzeba było wyznaczyć ludzi do strzeżenia i wydzielania zapasów. Musiał też rozejrzeć się za świniami dla Loftusa, oby tylko zdążył i się nie wykończył, bo już gonił na ostatnich rezerwach.
 
Komtur jest offline  
Stary 01-02-2018, 20:46   #376
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Mag był zadowolony z efektu jaki wywarł jego pomysł, teraz mógł pokazać też jego minusy. Wszak uzyskał już zapewnienie pomocy w jego realizacji. Zaczął tym razem bardziej oficjalnie
- Sierżancie Gustawie zaczekajcie, Idra zna się na magicznej taumaturgii, ale nawet ona ma pewne ograniczenia. Raz czasowe, im później czar się rzuci tym dłużej będzie ukrywał prawdziwa wartość przedmiotu. Dwa nie zwiększa go w sposób nieograniczony. Z miejsca powiem, że trzeba by towaru na kwotę przynajmniej 1500 zk. Może ciut mniej. Dalej majątek. Na próbę, za pierwszym razem niech to będzie na kwotę 500 zk. Jak się powiedzie to później kolejna część towaru i kolejna. Parę sztab miedzi, czy duże bele płótna ze składu tkaczy. Im mniej przedmiotów tym pójdzie szybciej i będzie wymagało mniejszej ilości wykorzystywania eteru. Generalnie bezpieczniej będzie. To nie zamieni góry pensów w górę złota. Tylko jednego pensa w jedną koronę. Jeden pens, jedna sztaba surowca nie będzie różnicy, tak samo czy to będzie łokieć materiału czy 300 łokci, rzucenie czaru potrwa tyle samo. Porozmawiam i uprzedzę magiczkę, udzielę jej wsparcia i pomogę okiełzać eter. Ale towar musi być gotowy w forcie na chwilę przed jego przekazaniem. – Loftus tłumaczył względnie dokładnie zawiłości związane z rzucaniem tego rodzaju zaklęć.
- Skamieniałe kwiatki też by się nam przydały, można by na jakimś apelu w garnizonie powiedzieć, kto ma niech przyniesie. Wróg raczej nie będzie wnikał o co chodzi, nawet jeśli trafi to do niego jako plotka. A i jeszcze jedno Baronie, wybaczcie ale powiem wprost. Z racji tego, że jesteśmy we własnym gronie. Werbownicy mi już obiecali załatwienie licencji za udział w dowolnej bitwie. Sami Sierżancie mówiliście, że nic Wam o tym nie wiadomo. Dokumentu nie wystawicie i nie podbijecie. Mieszkańcy Meissen zapomną o sprawie ledwo z miasta wymaszerujemy. Magiczka jest dla mnie szansą, a teraz jeśli pozwolicie pójdę rozmówić się z Idrą i szykować na nocny plan. Zbyt w dużo własnych środków w niego zainwestowałem, żeby z niego zrezygnować. Złoto głupców i tak zaczeka do świtu. A wiedźcie, że działam mimo zwolnienie ze służby od medyka.
Loftus oddalił się od Gustawa, ale nim opuścił garnizon to wymienił parę zdań z Diukiem.
- Dzięki za radę, przydałaby się Twoja pomoc w jego wykonaniu. Wzmianka srebrze była dość makabryczna. – Młody mag się lekko skrzywił, wzdrygnął. Ostrzeżenia, uwagi były celne i słuszne. Istny kubeł zimnej wody wylany wprost na głowę. Ostudziło to trochę jego zapał, ale nie miał zamiaru całkiem rezygnować.
- Czasem brutalna siła i proste rozwiązania są skuteczniejsze od tajemnych sztuczek. Z planami spróbuje, z przeprowadzeniem akcji tej nocy, będzie ciężko. Ale tej nocy damy taki pokaz z Irdą, że nikt nas nie skojarzy z akcją w skarbcu. Dużo będzie plotek, zapewne to ludzie rozdmuchają, ważne żeby widzieli na murach. Jak by z oszukanie najemników potem tez wyszło, to bohaterów nikt by nie podejrzewał przecież. - Mag zaśmiał się z żartu o jajkach.
- Brak mi dojścia Karl, zwyczajnie brak dojścia. Idra też jest tu nowa. Ma to swoje plusy, ale w życiu nie znajdziemy nikogo kto był u krasnoludów i się tą wiedzą z nami podzieli nie mając podejrzeń. Nie wspominając już, że potem by ta osoba mogła nas ujawnić i sprzedać. – Loftus był strapiony.
- W sumie jeśli się tej akcji nie podejmę, to się nauczę gadać ze zmarłymi. Licencji nie uzyskam, więc będę chrzanił kolegium. Jeśli spróbuję i mnie dorwą, to tez pewnie sobie będę gadać z trupami. Tyle, że w ogrodach Morra. Widzisz Diuk, jedyną szansą żeby nie gadać z umarłymi jest zakończenie sukcesem tej operacji. Dzięki raz jeszcze i przemyśl sprawę, z Twoją pomocą byłoby prościej i pewniej.
Powoli zbliżał się zmierzch, Ritter popędził więc wprost do ratusza. Wtargnął do środka, złapał jednego z archiwistów/kopistów/urzędników i krótko wyjaśnił sprawę.
- Adiutant porucznika Trzeciego Regimentu Armii Wissenlandu, w stopniu kaprala. Z uwagi na oblężenie potrzebuje prędko waszej pomocy. Na Bogów, przydzielcie mi jakieś biurko i znieście plany miasta i co ważniejszych budynków. Muszę prędko sprawdzić możliwości obrony i tworzenia strategicznych miejsc oporu oraz składnicy najpotrzebniejszych materiałów! Weźcie kogoś do pomocy, bo późna pora zapewne do domu chcecie wrócić, a ja do dowództwa. Sprawa zaniedbana, pewnie potem kogo za to oćwiczą przy pręgieżu, czy apelu w garnizonie. – Loftus wcisnął złotą koronę w ręce mężczyzny.
- Wojsko płaci, szczególnie jak się śpieszy. Pamiętajcie też o planach Silber Haus. Ich budynki tak samo mogą się przydać jak i nasz, ludzkie!
Loftus kręcił się podenerwowany czekał na plany, porozkładał je wszystkie na biurku od tak dla niepoznaki. Skupił się jednak na budowli krasnoludów. Przy sprzyjających okolicznościach, chciał przerysować ogólny schemat i rozkład pomieszczeń. Ewentualnie nawet „pożyczyć” plany budowli, ale to tylko wtedy jeśli urzędnik zdawał się roztargniony i wyraźnie mu się spieszyło, tj. tylko zwijał plany i odnosił nie zwracając uwagi na ich ilość i czego dokładnie dany plan dotyczy.
Gdy tylko uczeń czarodzieja skończył sprawy w ratuszu, to pognał do siedziby zmarłego maga. Idra Ausburg powinna już tam urzędować. Wymienił z kobietą zdobyte informacje, podpytał o efekt jej obserwacji budynku skarbca. Podzielił się obawami i zastanawiał się czy nie przełożyć próby kradzieży na dzień kolejny. Pokazał plany budowli, licząc że wszechstronna wiedza kobiety bądź jej czary będą przydatne i użyteczne. Następnie choć na godzinkę chciał wyciągnąć nogi i odpocząć, zebrać siły przed „pokazem” jaki zaplanował dla granicznych.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 02-02-2018, 03:08   #377
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Diuk zasalutował i opuścił zebranie.
Karl Topher przeszedł się po karczmach, poszedł też po ochotnikach z gildii. Wszyscy mieli obserwować i zgłaszać podejrzanych typów i sympatyków Wernickego, Brocka. Głównie chodziło o agitatorów, osiedlowych mówców i kultystów szukających okazji. Żołnierzom, nie tylko w porcie, ale i w całym mieście. Dodatkowo Diuk zabrał dwa oddziały żołnierzy i kilkunastu ochotników z miasta do przeszukania magazynów. Oficjalnie? Rekwizycja w imieniu Księżnej Emanuele. Diuk nawet zorganizował papier, żeby świecić nim jeśli ktoś stawiał opór.
- Narzędzia na barykady do Detlefa. Dla was koty młodszego sierżanta. Wszytki olej i alkohol do Berta na most, a tkaniny co ich mole nie pożarły do kwatermistrza w garnizonie. Na mundury będzie. Jak jakieś żarło będzie to do świątyni zanoście.- Oczywiście u kwatermistrza już czekali na transport ludzie z czwartej kompanii i siepacz z gildii. Jedna część trafiała do Loftusa w nieoznaczonych skrzyniach, a dwie trzecie do kontaktów z gildii, a do kupców czeki za towar, który armia zabrała i które księżna spienięży po oblężeniu. Gildia miała odsprzedać towar po oblężeniu, ale Diuk bierze 30% w kamieniach szlachetnych z góry, za towar. Gildia ma 70% zysku i towar, który nic jej nie kosztował i może odsprzedać go właścicielom, którzy oprócz towaru po złodziejskich cenach otrzymają odszkodowanie od Wissenlandu w formie złota za czeki jakie dał im miły pan oficer z armii. Problem w tym, że Nuln mogło po prostu nie zaakceptować czeków, ale by się tego dowiedzieć trzeba by tam pojechać. Prosty plan, który Diuk obmyślił po tym jak pił piwo w karczmie i mówił siepaczom od zorganizowanej, że wycieczka się przesuwa bo szpiedzy.
Do zmroku Diuk w asyście ponad pięćdziesiątki osób szabrował wszystkie przemysłowe budynki i magazyny w mieście. Jeśli trafiała się broń, dobry pancerz lub coś ciekawego Karl kazał to zabierać do garnizonu, ale do kwatery Ostatnich.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 02-02-2018 o 03:15.
Baird jest offline  
Stary 02-02-2018, 08:44   #378
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor była bardzo zaskoczona pozytywną reakcją Barona. Oczywiście należały jej się pochwały i awanse... pochwały może bardziej Najwspanialszej Bogini, albo raczej wyrazy uwielbienia. Tak. Każdy powód jest dobry, aby dziękować za łaskę. Niemniej to, że Baron sam doszedł do jedynie słusznych wniosków stawiało go w pozytywnym świetle. Postanowiła w dowód wdzięczności pomodlić się za niego przy najbliższej okazji. Żeby mniej zdradzał, a więcej gadał do rzeczy. I mógłby wreszcie przestać chodzić z tym kawałkiem złomu przy pasie. Właśnie, gdzie był jej rapie... tak... słusznie zauważył, że genialny estalijski plan ma pewne drobne mankamenty, polegający na tym, że dwie te armie są rozdzielone rzeką, albo pomostem, który idzie przez miasto. To był pewien problem, któremu należało jakoś zaradzić. Na razie jednak kapral de la Vega upatrzywszy sobie znakomicie wyważony kij, obrzucając stekiem wyzwisk najpierw podkomendnych tego tępaka od wydawania żywności, potem ogólnie wszystkich tępaków świata, a potem idąc w zaparte również tłum oczekujący na jedzenie wprowadziła przynajmniej tyle porządku, że przy stole do wydawania żywności żołnierze mieli pozwalać znajdować się tylko jednej rodzinie. Gdy zaczęło to jako tako funkcjonować nagrodziła błogosławieństwem i kaprala i podkomendnych i tłum.

„Chleb jest bożym darem dla nas wszystkich. Wdeptywanie go w ziemię to nie tylko marnotrawstwo ich darów, ale i grzech. Kto w tym trudnym czasie ma w sobie tyle głupoty, aby stanąć przed naszymi opiekunami i powiedzieć przed ich majestatem – nie szanuję waszych darów? Chcecie narazić się na ich gniew słuszny gniew?!” - grzmiała z przekonaniem, ale zdaje się, że nikt niej zbytnio nie słuchał.

Potem zgodnie z rozkazem sierżanta pognała do dwóch najlepiej zorganizowanych kultów. Przekazała oczekiwania dowodzącego obroną, czyli konieczność zorganizowania nabożeństw, aby podnieść morale obrońców oraz ludności. Pierwszy kult przy murach miejskich i bramie, drugi przy forcie... no może nie przy forcie. Tak w okolicy pomostu prowadzącego na drugą stronę rzeki. Jak są jakieś relikwie to obnieść po ulicach w procesji i modlić się. Dużo się modlić. Uznała też, że przydała by się pomoc kapłanów i akolitów przy samym wydawaniu żywności. Kapral Tępak uważał, że żywność zmieszana z błotem zachowuje swoje wartości odżywcze, ale może nie pogardził by pomocą ludzi, którzy specjalizowali się w radzeniu sobie z tłumami. Jak pogardzi... nie, na pewno tego nie zrobi.

Potem wróciła do Barona zameldować wykonanie rozkazów. Przebiegłwszy się już trzykrotnie po mieście, zaczynała całkiem sprawnie orientować się w jego układzie ulic oraz fortyfikacji obronnych i jedna rzecz jej nie pasowała. Jeden zdrajca przy forcie nie mógł dostać się do drugiego zdrajcy przy bramie. Ale w jaki sposób ów zdrajca zamierzał dostać się do samego miasta? Wejście na pomost to była dla niego szybka śmierć, atakujący byli na nim łatwymi celami, jak więc zamierzał zająć miasto? Na koniach wpław? Nie należało wykluczać tej ewentualności. Naród bijący się metalowymi drągami rozbijanymi na płasko przez leworęcznych kowali mógł też wpaść na pomysł szarży po wodzie.

Wszystkie te wątpliwości usłyszał von Grunnenberg przy składaniu raportu. Podobnie jak, to, że póki pomost stoi ktoś z miasta może chcieć negocjować ze zdrajcą zza rzeki jego pomoc w obronie przed zdrajcą z drugiej strony rzeki. Wernicky może skończyć stojąc pod murami i patrząc jak w środku ludzie Brocka szabrują wszystko co się da. Może też mierzyć się z Brockiem, któremu bardziej będzie się opłacało pomóc obrońcom za konkretną kasę niż atakować krasnoludy, które siedzą na złocie i łatwo go nie oddadzą. Kluczowe dla obrońców jest, aby atakujący traktowali się wrogo, wtedy może uda się jednego z nich napuścić na drugiego. A martwemu nie trzeba płacić tak, czy inaczej. Leonor zostawiła Barona z tymi mądrościami i rozglądnęła się wśród innych Ostatnich, aby lepiej zorientować się w ich planach. Potem usiadła na modlitwie licząc na jakieś oświecenie ze strony Najwspanialszej. Niech nas wszystkich Bogini błogosławi.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 02-02-2018, 09:47   #379
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-No dobra- powiedział Walter, wysłuchawszy słów Berta- Do wieczora będzie wszystko zrobione. Chociaż mówiąc szczerze, to wolałbym sam to nadzorować. Boję się dać im cokolwiek do zrobienia, ale dobrze,
przybędę na naradę.


-Dobra żołnierzy, są rozkazy z dowództwa, więc słuchać uważnie!- krzyknął do obrońców fortu, którzy zbliżyli się do niego, słuchając.-Macie tutaj te beczki. Jest w nich łatwopalna ciecz. Powtarzam łatwopalna. Czyli jak dotknie ognia to pierdyknie, podpalając cały fort. Do wieczora macie zrobić dwie rzeczy: po pierwsze, rozlać ją po budynkach fortu! Tylko przedtem macie zabrać stąd cały ogień! Po drugie, cofnąć się do wylotu mostu i zacząć budować barykadę. Tutaj jest pancerny wózek, używajcie go do osłony swoich poczynań.
Lepiej żeby wróg nie wiedział co my tutaj robimy. Mnie niestety wzywają na naradę do dowództwa. Zostawiam was z tym samych. Ty będziesz nadzorował pracę!
- wskazał palcem do żołnierza wyglądającego na najbystrzejszego - Jeśli coś się stanie, ty będziesz za to odpowiadał. Wszyscy rozumieją? To dobrze, wrócę przed wieczorem... A i zapomniał bym o najważniejszym. Później będę potrzebował kilku odważnych ochotników...
do specjalnej misji, niezbyt trudnej, ale dla osób które nie uciekną w panice.
Powiedzmy, że będę potrzebował czterech. Zastanówcie się i potem was wybiorę.


Zadowolony z siebie cyrkowiec-kapral ruszył do miasta. Złożywszy krótki raport Baronowi, czekał na rozpoczęcie narady.
 
Ismerus jest offline  
Stary 03-02-2018, 21:19   #380
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Dzień Targowy (Marktag), 31 Vorgeheima 2522, wieczór


Meissen

W wolnych Loftus chwilach z murów obserwował i szkicował plany obozu wroga. Obserwacja potwierdziła jego domysły - żołdacy Granicznych ulegli rozprężeniu, a dotychczasowe sukcesy sił von Wernicky'ego, poluzowały dyscyplinę w obozie. Choć wystawili straże to nie umocnili obozu tak jak Imperialne wojsko by to zrobiło. Zidentyfikował też budynek, w którym ustanowili centrum dowodzenia. Był na granicy zasięgu wzmocnionej balisty Ferreta. Niestety, w trochę innym kierunku niż wzgórze, w które była wycelowana. Zauważył też, że zaczęli robić duże tarcze i kosze z wikliny, taran oraz coś, co może zostać wieżą oblężniczą.

Plany Idry i Loftusa rozwijały się bez przeszkód. Zarówno te oficjalne, związane z okupem i świniami, jak i ten mniej jawny. Zorganizowanie materiałów na okup nie było problemem. Rada i Burmistrz dyskutowali nawet czy nie zapłacić tych piętnastu tysięcy, więc Komendant bez trudu przekonał ich do zainwestowania dziesięciokrotnie mniejszej sumy. Komponenty do czaru znalazły się na targowisku, a Miasto zgodziło się także na sfinansowanie ich zakupu, Loftus, i tak wizytujący ratusz, uzyskał też zgodę na przejrzenie rzeczy zmarłego maga pod kątem przydatnych do obrony rzeczy. Nie udało mu się jedynie wynieść przejrzanych planów Silber Haus, miał też wrażenie, że plany dostarczone ludziom i rzeczywisty rozkład budynku zgadzają się tylko dla ścian zewnętrznych.
Przynajmniej w mieszkaniu zmarłego maga znaleźli trochę komponentów do zaklęć, licencję wystawioną przez Kapitułę Cienia na nazwisko Markusa Tivioli i jego księgę zaklęć. Oraz wygodne łóżko.

Po godzince snu wybrał się z Idrą na mury. Wcześniej, gdy w asyście żołnierzy i wymachując kawałkiem papieru przerażał chłopów wystarczająco by oddawali mu po jednym wieprzku sprzedając je poniżej wartości, nie pomyślał tylko o jednym - podobnie jak niedawno Baron, i on zapomniał o koczujących pod bramą uchodźcach. Teraz, pod murami, nauczeni doświadczeniem strażnicy zwrócili mu na to uwagę. Otworzenie jej by wypuścić świnie mogło skończyć się chaosem.


Gustaw przekonał Komendanta do tymczasowego podniesienia stopnia do młodszego sierżanta dla Berta i Detlefa oraz do napisania dla nich listów polecających do dowództwa, zaakceptował też wszystkie awanse na kaprala, choć ostrzegł Barona, że takie faworyzowanie własnej drużyny spowoduje ferment w oddziałach. Krasnoludy także wykonywały jego rozkazy, nawet kiedy ganiał ciężkozbrojną dwudziestkę całe miasto tylko po to, by kolejnym rozkazem odesłać je niemal w to samo miejsce z którego wyruszyły,
Negocjacje z wrogiem też się udały - Brock zgodził się zaczekać do rana. Posłowie kapitan Pennaetha Cychoda natomiast nie doczekali się odpowiedzi innej niż milczenie - obrońcy nie zamierzali opuścić miasta.
Podobną odpowiedź (a raczej jej brak) miał dla krasnoludów, które były przekonane, że wpadły na trop spisku, o którym wcześniej im opowiadał.
Po rozmowach z kilkoma Ostatnimi i upewnieniu się, że mury będą bronione postanowił odpocząć, a Kadet stał na straży jego wypoczynku.


Leonora po raz kolejny porozmawiała z kapłanami, którzy po raz kolejny zapewnili o swojej współpracy, a potem sama zapewniła względny spokój przy wydawaniu wieczornej porcji żywności i nawet zmniejszenie jej o połowę nie doprowadziło do wybuchu zamieszek. Tym razem także obeszło się bez marnowania żywności - kapral zajmujący się tym w końcu otrzymał niezbędne wsparcie, zarówno moralne i psychiczne od akolitki, jak i organizacyjne oraz "zasoboludzkie" od Berta, który po zamianie mostu w śmiertelnie groźną ognistą pułapkę znalazł czas na bardziej "kwatermistrzowskie" zadania.


Detlef był krasnoludem. Nie miały one ostatnio dobrej opinii w Meissen. Nie miał ani takiej ogłady jak Baron czy Komendant, ani zdolności do przekonywania jaką miał choćby podżegacz. Miał za to celne argumenty i propozycję lepszą, niż podżegacz mógł sobie życzyć. Leon Trotsky, gdyż tak się przedstawił, ze zdziwieniem uścisnął dłoń krasnoluda pieczętując układ i z miejsca zabrał się do roboty. Dokopanie kapitalistycznym świniom w majestacie prawa na obecny etapie rozwoju społeczeństwa wymagało czasem kompromisów i współpracy nawet z dalekim ideologicznie elementem. Szybko schował pamflet o wrogim i represjonistycznym wobec ludu pracującego miast i wsi aparacie przymusu i skrzyknąwszy kilku, nomen omen, towarzyszy ruszył wykonywać rozkazy krasnoluda.
Dla bogatszych mieszkańców Meissen, kupców i patrycjuszy, nadchodzący wieczór i noc nie zapowiadały się dobrze. Zwłaszcza, że działania Leona nie były jedynymi...


Diuk korzystając z nowo nabytych uprawnień zabrał się za szaber w majestacie prawa. Nie ograniczał się jednak tylko do magazynów, łupił także warsztaty. Miał ze sobą ludzi i dokumenty więc sprawa nie rypła się od razu. A gdy wyjaśniał swój plan... Powiadają, że nie da się oszukać uczciwego człowieka. Jak się okazało, nie przez przypadek w Meissen nie było świątyni bogini prawdy i sprawiedliwości, a była za to kaplica boga handlu. Szło dobrze. Do czasu, aż nie zaczął rekwirować rzeczy krasnoludów. Te, już wcześniej podejrzewające Diuka o niecne zamiary (jego człowiek je w końcu szpiegował, a powiadomiony Baron nie pofatygował się by wyjaśnić nieporozumienie), doniosły Komendantowi o wszystkim, w tym o skrzyniach znikających z magazynów i trafiających w ręce Gildii złodziei. Do momentu wezwania przez Komendanta udało mu się wzbogacić o kolorowe kamyczki warte jakieś pięćset koron i zdobyć dwadzieścia sztuk broni, w tym miecze, rapiery i włócznie, a także dziesięć łuków i pięć kusz. A nawet kiepskiej jakości pistolet. Przynajmniej to można było wytłumaczyć potrzebami obronności. Eleganckie zastawy stołowe, drogie futra, bele tkanin i gąsiory wina już będzie trudniej.


Ludzie Waltera nie bardzo wiedzieli jakie budynki ma on na myśli, jako że cały fort był jednym budynkiem, ale pojąwszy w końcu jego intencje zrobili z jego ścianami i dachem to samo, co Bert z mostem. I modlili się, by nie poszedł kolejny taki atak jak ostatnio, bo tym razem wszyscy zginą. Gdy skończyli, zabrali "pancerny wózek" na drugi brzeg i pomogli ludziom Detlefa dokończyć barykadę. Mając lepsze materiały i poparcie mieszkańców udało się ją dokończyć do wieczora. Walter tymczasem czekał na naradę, która nie odbyła się, bo ten, który ją zwołał poszedł spać.


Obudził się za Waldemar, któremu śniła się rozmowa o spichlerzu i zepsutym ziarnie.
Kiedy szkolił swoich pomagierów zauważył, że on jest jeden, ich kilku, a rannych będzie jakby więcej. Wiedział, że wśród wieśniaków od zawsze były "mądre" - babki zielarki, co to i krupa wyleczą i płód spędzą; znachorzy, którzy poratują przy kacu, zatruciu i zaognionej ranie, kręgarze-łamignaci i felczerzy, co nogę i rękę złożyć potrafią, a jak nie są akurat pijani, to nawet nie zapomną o założeniu łubków. A że teraz mogli być gdzieś w pobliżu, zajrzał na zamieniony w obóz namiotowy plac apelowy i znalazł dwoje ludzi - starą babkę zielarkę z młodą uczennicą.
Pomocnicy wieczorem oderwali go od wyszukiwania i szkolenia nowej załogi domu wariatów lazaretu - podobno coś się miało dziać ciekawego w okolicy murów.
I nie mieli na myśli tylko procesji, urządzonej przez kapłana Sigmara na prośbę Leonory.



Mówi się, że cierpliwość krasnoluda jest tak długa jak rękojeść jego topora.
Zignorowane po raz kolejny krasnoludy miały dość lekceważenia ze strony Barona. Niby taki zainteresowany był znalezieniem antykrasnoludzkiego spisku, a nawet nie znalazł czasu na odpowiedź. Spotkał się za to z podejrzewanym przez nich żołnierzem i długo rozmawiali. Czyżby go ostrzegał? I jeszcze awansował go na kaprala!

Z części dostępnych w magazynie zbudowały już balistę, dziwiąc się niepomiernie, że umgi same jej nie zbudowały i że zmarnowały prośbę na coś co sami mogli zrobić, obejrzeli także mury miejskie i przystąpili do wzmacniania najsłabszego fragmentu w okolicach wieży, a dwudziestka ciężkozbrojnych ruszyła na rozkaz Barona do fortu, by po kolejnym przemaszerować do portu, ale po informacjach o zerwaniu umowy przez ludzi przerwali swój udział w wysiłku obronnym. Komendant udał się do Silber Haus, by wynegocjować wznowienie współpracy, ale Starszy Barrudin nie chciał mieć więcej do czynienia z von Grunnenbergiem i nie miał zamiaru ryzykować życia i honoru khazadów dla niekompetentnego i aroganckiego hazghala. Przedstawił także dowody na korupcję w szeregach ludzi Barona - niejaki Diuk okradał obywateli Meissen lub Elektorkę, w zależności od tego czy weksle były sfałszowane czy prawdziwe.
Udało się jednak osiągnąć kompromis godzący interesy obu stron. Była tylko jedna osoba spełniająca zarówno warunki Komendanta (musi dowodzić imperialny żołnierz) i Starszego (khazad).
Detlef, powtarzający sobie w myślach jak mantrę, że jest przecież tylko kapralem, którego rolą nie jest dowodzenie obroną miasta i wszystkimi sprawami admistracyjno-wojskowymi, powiadomiony o zatwierdzonym tymczasowym awansie i nowych obowiązkach, które podejmie jutro rano, mógł sobie przynajmniej napluć w brodę, ale jak zachowa się Baron gdy się obudzi i dowie się, że jutro na własną prośbę, z powodów zdrowotnych zrezygnuje z dowodzenia, pozostawało niewiadomą.



Obóz sił Wernickiego

Oleg nasłuchiwał i czekał. W końcu nadszedł wieczór i pora, by wprowadzić w życie plan ucieczki. Mało kto przejmował się pijakiem, a zresztą włóczęga miał doświadczenie w byciu ignorowanym. Poza tym, miał też trochę szczęścia i najemnik, choć zdziwiony, wziął go za jednego ze "służących" pozgarnianych z rabowanych wiosek - wszak kowale, rymarze, wytwórcy łuków i strzał, szewcy i inni zawsze bywali przydatni. Poczęstował się zielem i pomógł załadować tobołek na wskazany przez Olega wóz. Pierwsza faza planu ucieczki zakończyła się powodzeniem.



Dzień Targowy (Marktag), 31 Vorgeheima 2522, południe
Barka, gdzieś na Soll.


Myśli Karla aż nadto jasno odzwierciedlały się na jego twarzy.
- Świetnie. Żołnierzu, podyktujcie mojemu adiutantowi zeznania - powtórzył Porucznik Trzeciej Kompanii i pomógł Altmeierowi zabezpieczyć się przed najcięższymi zarzutami - doceniam to, że zamiast wykonać rozkaz zdrajcy poinformowaliście mnie o zleconej wam przez von Grunnenberga próbie zabójstwa.

Adiutant zdążył już przygotować sobie przybory i gotów był do zapisania zeznań Karla.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 03-02-2018 o 22:12. Powód: Przegapiłem post Avitta:(
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172