|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-03-2018, 17:33 | #461 |
Reputacja: 1 | Nowy dowódca obrony westchnął ciężko i popatrzył za wychodzącymi. Von Grunenberg walczył z urażoną dumą, a niemal wszyscy z własnymi ambicjami. Nie potrafili człeczyny odłożyć swoich interesów na bok, kiedy było potrzeba. To dlatego najemnicy Wernicky'ego odnosili tak duże sukcesy - nie było komu stawić im czoła, bowiem każdy najpierw szacował, jaki z tego będzie miał interes. Sygnał o zbliżającym się wrogu nie pozwalała na dalszą zwłokę. Thorvaldsson posłał krasnoludzkiego gońca do Barrudina z prośbą o skierowanie dwudziestki wojowników dawi na rynek Meissen, gdzie zamierzał naprędce urządzić tymczasową kwaterę. Ostatni zdawali się wiedzieć co robić, chociaż od "wydawali się wiedzieć" do "wiedzieli" mogła rozpościerać się nieprzebyta przepaść. Czas pokaże. Z pomocą gońców porozsyłał rozkazy do obrońców. Podział na pełniących służbę, odpoczywających i pozostających w gotowości oraz śpiących nie obowiązywał w czasie szturmu wroga. Głupio byłoby przespać chwilę, kiedy wróg podrzyna ci gardło na pryczy w koszarach, prawda? Przed opuszczeniem garnizonu poprosił Barona o wzięcie na siebie sprawy najmu warsztatu dla Glorma oraz zrealizowanie listy zakupów substancji potrzebnych do produkcji ładunków wybuchowych i zapalających. Co do kosztów - porozmawiają o tym po zakończeniu szturmu. Do tego czasu oddelegowany adiutant może ustalić oczekiwania kowala Hansa i zrobic rozeznanie w składach kupieckich. Detlef nie zamierzał finansować obrony miasta z własnych środków, a wyłożone złoto powinno wkrótce wrócić tam, skąd pochodziło - do sakiewki brodacza. To miasto miało interes w tym, żeby Wernicky pozostał na zewnątrz, więc musiało uruchomić miejską kasę. Do przekonania miejskich rajców będzie trzeba wziąć Komendanta do pomocy. Przyszła pora na Dom Rottenbergów. W towarzystwie sygnalisty i dwójki gońców ruszył na rynek. Polecił im zaczekać na zewnątrz na krasnoludzkiego gońca prowadzącego dwie dziesiątki zbrojnych, a sam wkroczył do środka. Krótko wyjaśnił sytuację majordomusowi - armia potrzebowała miejsca blisko wszystkich zagrożonych odcinków obrony, a to miejsce było idealne. Armia zapłaci, ale w zamian oczekuje, że majordomus zadba o zakwaterowanie i wyżywienie dwudziestki krasnoludów, adiutanta, kilku gońców i, oczywiście, samego dowódcę obrony. Surowe warunki, proste żołnierskie jedzenie i odrobina piwa będą w sam raz. Gdy tylko przymaszerowali wojownicy dawi polecił im ulokować się w kamienicy, jednak pozostać w gotowości do udzielenia wsparcia zagrożonym odcinkom. To samo dotyczyło miejsca dla gońca, który wcześniej miał jeszcze poinformować Starszego o lokalizacji sztabu, a także tych wyrostków-gońców, którzy akurat nie byli przydzieleni do dowodzących obroną Ostatnich. Ci z kolei otrzymali zadanie poinformowania Ostatnich oraz Trotsky'ego o kwaterze dowodzenia. Po wykonaniu zadania mieli wrócić do Domu Rottenbergów. Sam zajął gabinet, gdzie kazał wstawić łóżko. Pomieszczenie było na tyle duże, że nie będzie problemu z miejscem na narady, odprawy, czy przyjmowanie gości. Czekając na powrót gońców wyszedł na zewnątrz i spoglądał w kierunku fortu oraz bramy, nasłuchując nieuchronnych odgłosów bitwy.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
11-03-2018, 20:28 | #462 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 11-03-2018 o 20:37. |
11-03-2018, 20:54 | #463 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Po kolejnym udanym zabiegu Waldek czuł się jak śliwka w piwie. Swą halabardę wyczyścił, naostrzył i pozostawił pod ręką tuż przy wejściu do izby. Siegiemu i Hermanowi polecił, by pod żadnym pozorem nikogo nie wpuszczali do środka. Obok stołu chirurgicznego ustawiono wiele wiader z wodą, piaskiem, trocinami i puste z przeznaczeniem na odcinane kończyny. Nie było nic gorszego niż potknąć się o czyjeś przedramię albo pośliznąć na strzępie jelita. Choć ilość żołnierzy przerażała i cyrulik nie przypominał sobie, by miał kiedykolwiek taką rzeszę potencjalnych pacjentów to potrafił mnożyć i szybko przeliczył w głowie ilość problemów, jakie operowanie w ilościach hurtowych może powodować. Rozwieszono także dużą płachtę materiału na tyczkach i naciągnięto ją linami, by przed lazaretem powstała niemal dwudziestometrowa powierzchnia chroniona przed deszczem. Zatroszczono się także o ogniska i inne źródła światła. W połączeniu z pochmurnym wieczorem sceneria wokół lazaretu była przerażająca. A miało być już tylko gorzej. Wśród przygotowań pokrzykiwał Waldemar. Dopingował ludzi do wysiłku a gdy skończyli ustawił przed nimi wiadra z wodą i kubki by mogli odpocząć. - Słuchajcie cywile - zwrócił się do noszowych i pozostałych pomocników. - Gdy znajdą się tu ranni robienie zamętu jest zabronione. Wichrzyciele będą bici. A teraz spójrzcie na bramę. Tylu noszowych spośród was, ilu przez nią wejdzie wstaje i czeka, aż dostarczą rannego tu, do punktu opatrunkowego - pokazywał cyrulik całą swą postawą. - Następnie pytacie przybyłych skąd przyszli i udajecie się tam pod rozkazy weterana. Tamci natomiast będą mieli chwilę na złapanie oddechu. A, no i do reszty, tych co przyjdą trzeba nauczyć jak się tutaj wymieniamy, żeby nie pobiegli od razu z powrotem. Ostatnio edytowane przez Avitto : 12-03-2018 o 19:01. |
11-03-2018, 22:34 | #464 |
Reputacja: 1 | Bert wydał rozkaz żołnierzom by pilnowali wozu i skoczył do budynku garnizonu. Zbierał wszystkich pomocników, których miał pod rozkazami w celu rozładowania wozu. Skoczył nawet do lazaretu, by pogadać z Waldkiem. |
12-03-2018, 00:25 | #465 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 12-03-2018 o 12:47. |
12-03-2018, 08:50 | #466 |
Reputacja: 1 | Kiedy tylko Oleg upewnił się, że jest w bezpiecznej odległości od wrogich koszar kazał woźnicy zatrzymać powóz. Dalsza komenda nakazująca położenie się na ziemi zdawała się być dla niego tak oczywista, że nie było to chyba jego pierwsze uprowadzenie w karierze. Przygnieciony kolanem i nadal czując ostrze miecza potulnie dał sobie związać ręce za plecami. Nie mógł się jednak spodziewać tego co nastąpiło dalej. - Hej! Kurwa! Pojebało cię?! Przestań! - Początkowa irytacja szybko zmieniła się w strach, kiedy z podstarzałego woźnicy znikały kolejne warstwy ubrania. Oleg wspomagając się ostrzem szybko i stanowczo, całkowicie pozbawił go odzienia. - Spierdol, a możesz być pewien, że wyrucha cię pierwszy spotkany ork, albo wieśniak. - Odezwał się w końcu włóczykij szczerząc się do wystraszonego golasa, po czym przystąpił do oględzin przejętego ekwipunku. Na tak wyładowanej pace musiało być coś ciekawego |
12-03-2018, 17:26 | #467 |
Reputacja: 1 | ~Szpieg!~- pomyślał Walter, widząc człowieka przeprawiającego się na drugi brzeg. Cyrkowiec, zdając sobie sprawę że informacje przekazane przez szpiega mogą być katastrofalne dla obrony miasta, powziął decyzję o wyeliminowaniu przeciwnika. Wziął swój łuk, ustawił się na odpowiedniej według niego pozycji strzeleckiej i rozpoczął ostrzał. Niezależnie od wyniku jego działań, Walter wrócił do swoich ludzi. Przygotowywał ich na nadejście przeciwnika. Na jego sygnał mieli strzelać. Najpierw kusznicy (którzy mieli zająć takie miejsce do strzelania, które pozwoliłoby im jak najwcześniej rozpocząć ostrzał), a kiedy przeciwnicy znajdą się w zasięgu- również łucznicy. Ostatnio edytowane przez Ismerus : 12-03-2018 o 21:36. |
12-03-2018, 21:42 | #468 |
Reputacja: 1 | - Łucznicy! Zestrzelić drabiny i ogniem w tę wiklinę. Reszta leje wrzątkiem jak podejdą.- Diuk wydał rozkazy.
__________________ Man-o'-War Część I Ostatnio edytowane przez Baird : 13-03-2018 o 16:06. |
13-03-2018, 19:40 | #469 |
Reputacja: 1 | Dopiero będąc na wieży mag zorientował się, że się mylił. Na mury i do walki ruszyły wszystkie zorganizowane i powołane siły jakimi na chwilę obecną dysponowali. Łudził się, że "jego" ludzie wkręcili się w patrol w względnie spokojnej okolicy. Zdążył ich polubić i miał zamiar dalej z nimi współpracować.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
14-03-2018, 10:57 | #470 |
Reputacja: 1 | Niestety wóz nie zawierał żadnych prezentów od losu. Nic co mogło by się przydać w walce. - Gówno! - Zniesmaczony włóczęga zeskoczył z bryki i podparł się pod boki. - Nic nie wymyślimy Panie Woźnico - zwrócił się do zakneblowanego, gołego dziaduszka nie oczekując odpowiedzi - Poczekamy i zobaczymy, co się będzie działo. No wsiadaj, bo się zaziębisz, jak będziesz tak gołą dupą na ziemi leżał. - zaśmiał się złośliwie i wpakował wozowego pomiędzy ładunki. Nie zamierzał dołączać do otwartej walki. Nigdy. Zręcznie wmówił sobie, że bardziej przydatny będzie tu, w swoim naturalnym środowisku, gdzie i tak ledwo trzymał się w kupie. Cały czas czół niepokój pod mostkiem i wiedział, że może stracić nad sobą kontrolę. W mieście by tego uniknąć musiałby zachlać się do nieprzytomności. Postanowił zabrać wóz na bezpieczną odległość od koszarów wroga, znaleźć kryjówkę i założyć obóz. Musiał być on na tyle głęboko w lesie by był w nim bezpieczny. Z niego zamierzał prowadzić zwiad obserwując działania wroga. Wzrok miał bystry. Bystrzejszy niż większość mieszczuchów i wiedział jak samemu pozostać niezauważonym. Dzięki temu założył, że obserwacja to idealny kompromis między własnym bezpieczeństwem i przydatnością. Kiedy zebrałby przydatne informacje mógłby zwrócić do miasta z nimi i nowym przyjacielem. Z konia i wozu też na pewno by się towarzysze ucieszyli. Ruszył zatem starając się znaleźć możliwie wysoko położone miejsce, gdzie standardowo nikt by się nie zapuszczał bez powodu. Wiedział, że ma czas - wrogowie mieli pilniejsze sprawy - więc pozwolił sobie na zacieranie po sobie śladów. Ostatnio edytowane przez Morel : 14-03-2018 o 10:59. |
| |