Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-03-2021, 18:35   #41
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
- To tylko banda goblinów, a wy namyślacie się nad tym, jakby co najmniej horda Chaosu siedziała w tych krzakach - mruknął Viggo, zsiadając z konia. - Ale dobra, chodźmy w końcu ich załatwić. Niech Bardin zostanie z Maxem i zwierzętami.
Ochroniarz sięgnął po kuszę spoczywającą przy siodle, narzucił na nią bełt i zabrał ze sobą pełen ich kołczan.
- Zostań z krasnoludem, panie i pilnuj koni - powiedział do Maxa. - Gdyby coś się działo, krzycz.

Książę skinął mu głową, a na jego twarzy rysowało się oczekiwanie i napięcie. Bohaterowie z bronią gotową do walki rozdzielili się. Vessa, Klaus i Felix ruszyli między drzewa po jednej stronie zagajnika, Zachariasz z Gladinem i Viggo drugą stroną. Niedługo później po okolicy poniósł się jednostajny, przyjemny dźwięk okaryny, przy użyciu której niziołek dał znak do ataku. A zaskoczenie było całkowite. Weghorst wystrzelił ze swojej kuszy samopowtarzalnej i trzeba powiedzieć, że miał niezłe oko, gdyż bełty naszpikowały łeb jednego z goblinów, który padł tam, gdzie siedział. Rzucająca toporkiem Vessa również mogła czuć się zadowolona - broń przecięła z dużą siłą powietrze i trafiła kolejnego zielonego w korpus. Buchnęła krew i goblin po tym ciosie już nie wstał. Felix wygarnął do następnego gobasa z garłacza, trafiając go w wątłą pierś, ale to nie zakończyło jeszcze jego życia.

Po drugiej stronie zagajnika Galeb zaszarżował na najbliższego przeciwnika z uniesionym messerem i zadał cios, trafiając zaskoczonego zielonego w głowę. Ostrze gładko weszło w policzek i przeszło przez żuchwę, zatrzymując się na krtani. Ciemna krew wystrzeliła z rany, gdy martwy zielony osuwał się na ziemię. Wychylający się zza jednego z drzew Viggo nacisnął spust kuszy, a bełt pomknął do celu, przecinając powietrze. Goblin dostał w korpus i został odrzucony w tył. Wciąż jednak żył. Stojący nieopodal starego weterana Zachariasz również strzelił z kuszy, a jego pocisk trafił jednego z gobasów w ucho i dosłownie oderwał je od głowy z dużym płatem skóry. Zielony krzyknął przeraźliwie, łapiąc się za krwawiący bok głowy. Ostatni ze stworów sięgnął po krótki miecz.

* * *


Stojący w tym czasie na trakcie Max i Bardin słyszeli paskudny okrzyk zielonego dochodzący zza drzew.
- Nie słychać, żeby któryś z naszych krzyczał, to chyba znaczy, że całkiem dobrze im idzie, prawda? - powiedział książę, unosząc brwi. Co chwilę głaskał swojego wierzchowca po karku i z zacięciem na twarzy przysłuchiwał się, co dzieje się w lasku.

* * *


Gdy obie grupy zaskoczenie miały już za sobą, pozostała regularna walka. Vessa z mieczem i tarczą w dłoni jako pierwsza popędziła w stronę kolejnego z goblinów i nim ten uniósł swój krótki, wyszczerbiony mieczyk, ostrze jej broni weszło gładko w prawą nogę, niemal ją odcinając. Ciemna jucha tryskała na wszystkie strony, gdy goblin padał na ziemię wrzeszcząc przeraźliwie. Wiadomo było, że kwestią sekund było, gdy wykrwawi się na śmierć. Stojący niedaleko Felix garłacz zamienił na rapier z lewakiem i dopadł do zranionego wcześniej zielonego, uderzając ostrzem z iście szermierczym sznytem. Goblin nie zdołał się zasłonić, a sztych rapiera gładko wszedł w miękką tkankę szyi małego stwora. Zielony zabulgotał coś pod nosem, po czym osunął się martwy na ziemię. Ostatni z nich, widząc, że sprawy przybrały nieciekawy obrót próbował uciekać, ale Klaus był szybszy. Cięcie mieczem rozorało skórę na głowie gobasa, odkrywając białą czaszkę. Tamten zwalił się w liście i próbował jeszcze czołgać, ale Weghorst wraził mu czubek miecza w kark. Pokurcz znieruchomiał.

W tym samym czasie po drugiej stronie zagajnika panowie równie dobrze się bawili. Galeb doskoczył do ranionego wcześniej przez Viggo zielonego i jednym uderzeniem messera rozpłatał mu głowę, posyłając paskudę do Gorka i Morka. Zachariasz natomiast błyskawicznie przeładował swoją kuszę i po raz kolejny wycelował, naciskając spust. Bełt wysłał na tamten świat zielonego, któremu moment wcześniej niziołek wyrwał pociskiem ucho razem z kawałkiem mięsa. Stojący nieopodal Viggo nie bawił się już w półśrodki - odrzucił kuszę i całkiem żwawo, jak na mężczyznę w jego wieku dopadł do ostatniego z zielonych, zarzucając go ciosami miecza. Po chwili między drzewami nie było już żywych goblinów.

Po walce awanturnicy wrócili do Bardina i Maxa.
- Cieszę się, że nic wam się nie stało - powiedział wesoło książę. - Czy teraz możemy już udać się w dalszą drogę?
- Tak, gobliny nie są już problemem
- rzucił siwy ochroniarz, zaczepiając kuszę przy siodle i wdrapując się na swego wierzchowca. - Ruszajmy, przed nocą trzeba będzie znaleźć jakieś miejsce na nocleg. Prowadź, herr Zachariaszu, oby tym razem obyło się bez nieoczekiwanych spotkań.

* * *


Nim się ściemniło, nie minęli na drodze żywej duszy. Przed wjazdem na Szlak Mroźnych Kłów, kilkaset metrów po lewej stronie majaczyła jakaś drewniana palisada i zabudowania, więc Viggo zarządził, że lepiej będzie przespać się w karczmie, jeśli takową sioło posiadało, niż na zimnym trakcie. Skierowali więc tam konie, a pierwszym znakiem ostrzegawczym okazały się na wpół otwarte, rozbite dwa skrzydła wrót do wioski. Zostawili je za sobą, ruszając główną, błotnistą ścieżką w głąb sioła z bronią w gotowości. Już po chwili dostrzegli pierwsze zwłoki - młody mężczyzna przebity był włócznią i wyglądał, jakby siedział spity pod jednym z domów.

Im dalej się zapuszczali, tym odkrywali więcej potwornie okaleczonych ciał. Mężczyźni, kobiety i dzieci, ale oprócz nich też zwłoki trzech potężnie zbudowanych, wytatuowanych czerwonym tuszem orków. Naliczyli ponad trzydzieści ciał, a cała rzeź musiała rozegrać się tutaj jakieś trzy, może cztery dni wcześniej. Max przyglądał się zwłokom z wyrazem przejęcia i troski na twarzy.
- Musimy… musimy ich pochować, prawda? To potworne - powiedział z odrazą i wziął kilka głębszych wdechów, unosząc wzrok ku niebu. Był blady jak kartka papieru. - Chyba zaraz zwymiotuję.
- Nie mamy na to czasu i sił, panie
- powiedział Viggo. - Niech Morr przyjmie ich wszystkich do swego Królestwa…

Widząc, że Galeb przygląda się ciałom martwych orków, ochroniarz podszedł do niego i kopnął jednego z nich w gębę.
- Skurwiele - mruknął. - Co im się tak przyglądasz, krasnoludzie?
Galvinson przez chwilę nie odpowiedział, przeszukując korytarze swoich wspomnień i informacji. Był pewny, że widział już gdzieś podobne tatuaże, podobne ułożenie krwistoczerwonych tribali na skórze. Skupił się, zamykając oczy. I w końcu nadeszła odpowiedź. Przypomniał sobie. Martwe orki należały do plemienia Krwawego Topora. Wzory na ciałach nie kłamały. Ongiś ich grabieżcza trasa wiodła między innymi przez Góry Czarne - co prawda nie odważyli się zaatakować Barak Varr, ale łupili wszystko i wszystkich przy ujściu Rzeki Krwi i na całej długości Czarnej Zatoki. Tyle, że to było ze sto lat temu, kiedy był jeszcze młodym krasnoludem i Galeb miał wrażenie, że plemię albo zostało wybite, albo poszło w rozsypkę. Najwyraźniej jednak nie.

- Trzeba znaleźć jakąś większą chatę, najlepiej ze stajnią. Tam przenocujemy, a z rana wyruszymy na Szlak Mroźnych Kłów - rzucił Viggo. - Oby w tej dziurze mieli jakąś gospodę, bo trochę zaschło mi w gardle - skrzywił się, zerkając na wylewające się z rozwartego brzucha wnętrzności jakiegoś dziecka, które mogło mieć nie więcej, niż osiem lat.
 
Quantum jest offline  
Stary 05-03-2021, 20:10   #42
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeden strzał, jeden cios rapierem... A źe kompani spisali się jak zawsze dobrze, zaś gobliny nie stawiły praktycznie żadnego oporu, w parę chwil było po walce.
Łupy były - delikatnie mówiąc - mizerne. A mniej delikatnie? Nie było nic, po co warto by było się schylić, chyba że ktoś zbierałby na przykład goblinie uszy.
Felix starannie wytarł rapier w szmaty, udające odzienie jednego z truposzy, ponownie naładował garłacz.
Mogli jechać dalej.

* * *


Wioska na szlaku zawsze była miejscem, które wędrowiec witał z radością, nawet jeśli miał puste kieszenie. Tych jednak, co żywili nadzieję na ciepłe jedzenie i dobry napitek przed wkroczeniem na Szlak Mroźnych Kłów, czekało spore rozczarowanie.
Wioska co prawda była, ale nie było w niej nikogo, kto by powitał strudzonych podróżnych. Orkowie wykonali solidną robotę, wybijając do nogi wszystkich mieszkańców.
Z drugiej strony - Felix nie byłby zachwycony, gdyby jakiś truposz się podniósł i ruszył w ich stronę.

- Może i jest tu jakaś karczma - spojrzał na Viggo - ale jeśli orkowie zatrzymali się tu na dłużej - to pewnie opróżnili piwnicę. Ale jak nie sprawdzimy, to się nie dowiemy.

Skierował wierzchowca w stronę centrum wioski.

- Chyba mamy odpowiednie miejsce na nocleg - powiedział po chwili, wskazując parterowy budynek, nad drzwiami którego wisiały resztki szyldu.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-03-2021, 20:36   #43
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Staruszku! Ostrożni nóg nie łamią. - Vessa rzuciła do Viggo takie tam powiedzenie w tonie sympatii. I ruszyła na z swoją grupą na gobliny. Na miejscu czekała na znak a chwile po nim jej toporek poleciał do celu. Trafiła idealnie. - Ha! - Krzyknęła w triumfie i rzuciła się z bronią na tego co jeszcze stał i szybko go unieszkodliwiła.

Przy koniach na nowo przymocowała broń tarczę do siodła i powiedziała. - Teraz możemy przyspieszyć w najbliższej okolicy nie powinno być już pułapek, dzicy nie są aż tak mądrzy.
***
- Jakby nam się nie spieszyło i pewnie bylibyśmy w większej grupie można byłoby sobie na to pozwolić. Ale jest nas za mało, nie mamy tyle czasu i pewnie nikt nie ma łopaty. - Wtrąciła się Vessa i popędziła siwka do przodu szukając chaty nadającej się na nocleg.
 
Obca jest offline  
Stary 06-03-2021, 10:04   #44
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Strzał z kuszy wyszedł mu perfekcyjnie, a potem wszystko potoczyło się szybko i bezproblemowo dla nich. Zaskoczone gobliny nie były dla nich żadnym wyzwaniem i walka zakończyła się jedynym właściwym rezultatem. Klaus wydobył jeszcze bełty z zamienionej w galaretę gęby zielonego, wytarł je z posoki o brudne szmaty, które nosił i wrzucił do magazynka. Wrócił z pozostałymi do Bardina i Maxa, a na słowa Vessy odparł:
- Prawda, ale nie zdziwiłbym się, gdyby w okolicy grasowała jeszcze jakaś większa banda.
Niedługo potem ruszyli w drogę.

* * *

Pod wieczór dotarli do wioski, której mieszkańców wyrżnięto w pień. Weghorst z obojętnym wyrazem twarzy przyglądał się ciało leżącym na drodze i pod domami - w życiu tyle naoglądał się śmierci, że ta nie robiła już na nim większego wrażenia. Książę natomiast był mocno poruszony, co dziwne nie było. Pod jednym z domów znaleźli dodatkowo ciała trzech rosłych orków, więc przynajmniej wiedzieli, kto rozprawił się z wieśniakami. Aż dziw, że udało im się ubić trzech zielonych.

Galeb wydawał się być zainteresowany ich zwłokami, co zauważył też Viggo. Gdy “Dziadek” poszedł do Maxa, Klaus podszedł do ponurego krasnoluda.
- Nad czym tak dumasz, Galebie? - zapytał, również przyglądając się ciałom orków. W oczy rzucały się zwłaszcza wzory na ich potężnych rękach i twarzach. - Z czymś ci się kojarzą te zawijasy?

Po krótkiej wymianie zdań z towarzyszem, zaprowadził swojego karosza do prowizorycznej stajni przy gospodzie, którą znalazł Felix. Będąc w karczmie, rozejrzał się po głównej sali i zapleczu - jak można się było spodziewać, orki niczego przydatnego nie zostawili za sobą.
- Trzeba będzie zaryglować na noc drzwi do karczmy i rozstawić warty - powiedział, gdy usiedli do kolacji. - Nie wygląda na to, żeby orki miały tu wrócić, ale lepiej nie pozwolić się zaskoczyć. Zwłaszcza, że po okolicy może się kręcić coś więcej, niż banda zielonych. Proponuję, żebyśmy wszyscy spali w głównej sali - w razie gdyby coś się działo, będziemy w jednym miejscu, gotowi do działania.

Po wieczerzy przesunął jeden ze stolików, rozłożył śpiwór i koc pod jedną ze ścian, wyczyścił kuszę, naostrzył broń i ułożył się do snu. Od wielu lat spał czujnym snem, więc nie będzie miał problemu, by wybudzić się, gdy przyjdzie jego warta. Albo gdy coś się będzie działo.
 
Ayoze jest offline  
Stary 06-03-2021, 12:51   #45
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Na szczęście nie wydarzyło się nic nieprzewidzianego i po krótkiej przerwie wyruszyli dalej, by tym razem napotkać dzieło orcze. Bardin w milczeniu wysłuchiwał pomysłów innych. A że były sensowne, nie miał właściwie nic do dodania.

* * *

- Dzielimy się na cztery wachty, po dwóch? Wezmę trzecią. Przypomnę sobie studenckie czasy, ha! Zjedzmy teraz coś na zimno, nie ma co przykuwać uwagi dymem, jak sądzicie? Maks, czuwasz ze mną?

* * *

- Zach, chcesz moją kuszę? - zaproponował niziołkowi. - Gdyby coś nas zaskoczyło, pozwoli ci to walnąć niezłą salwę.



Prototyp kuszy samopowtarzalnej wykonany na zaliczenie egzaminu z mechaniki. Posiada zaprojektowany przeze mnie system magazynowania bełtów. Po załadowaniu komór dziesięcioma bełtami można uzyskać precyzję strzału jak przy zwykłej kuszy, a z drugiej strony strzelać dziesięciokrotnie szybciej. Dźwignia pozwala na przeładowanie nawet wtedy, gdy w drugiej ręce trzymamy tarczę lub lejce, co na polu walki może być dodatkowym atutem. Samo ładowanie magazynku zajmuje również mniej czasu, niż zajęłoby w tradycyjnych modelach kuszy samopowtarzalnej. Minusem jest konieczność używania bełtów bez stabilizatorów, co zmniejsza zasięg. Starannie wykonane detale zdobnicze mają za zadanie wzbudzać strach u wrogów, którzy znajdując się bądź co bądź w niewielkiej odległości od strzelca widzą wpatrzone w siebie „ślepia” łęczyska.

Typ: kusze
SB: 2
Zasięg: 8/16
Przeładowanie: natychmiastowe
Cechy: eksperymentalny, specjalny (Stalowe Spojrzenie - Kusza zaprojektowana przez Bardina posiada nietypowo zdobione łęczysko. Postać otrzymuje +20 do testów Zastraszania z użyciem tej broni.)


 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 06-03-2021 o 15:19.
Gladin jest offline  
Stary 06-03-2021, 14:56   #46
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Walka poszła sprawnie, a gobasy zostały wybite. Runiarz wytarł ostrze w kawał szmaty którą jeden z grobich używał jako chusty na głowę.

- Chwasty wyrwane. - mruknął tylko.

****

Widok splądrowanej wsi napawał Galeba pewną obawą o okolicę. Gobliny przy drodze to nie było coś czego nie dało się spodziewać. Ale splądrowana wieś.
Idąc przez pobojowisko przyglądał się uważnie ciałom, zarówno ludzi jak i zielonoskórych. Ci mieli malowidła - wyraźny znak przynależności do konkretnego plemienia.

Krwawy Topór.

Wydawało mu się że oni nie powinni już istnieć.

- Ci urukowie należą do plemienia Krwawego Topora. Bezlitosna horda która plądrowała całe wybrzeże Czarnej Zatoki. Hmmm... powinni już od przeszło jednego wieku nawozić swoimi ścierwami glebę. - zastanowił się jeszcze chwilę - Zwykle kiedy plemię zostaje rozbite to inne plemiona wchłaniają niedobitki. Nie podoba mi się to - przez cały wiek nie zdołaliby usiedzieć w ukryciu. Z drugiej strony... bardzo wysoką pozycję mieli u nich budzący strasz szamani. Bezlitosne skurwiele i do tego przebiegłe. W tej bandzie szczególnie potężni. Wodzowie się ich słuchali. Kto wie...

Gdy wybrano w końcu odpowiedni budynek Galeb przyjrzał się jego wartościom obronnym. Kiwnął głową, bo a niewiele więcej można było liczyć.

Ułożył swoje rzeczy w sali i rozłożył posłanie. Polana w palenisku ułożył tak by dały niewiele płomienia i światła. Potem wyszedł z budynku trzymając w garści króciutką łopatkę, której ostrze było z jednej strony ząbkowane z drugiej naostrzone. Przetrząsnął pobliskie chaty. Zgarnął trochę sznurka, parę palików, kawałków drewna i jakiś blaszanych pierdół. Szybko zmontował potykacz, w okiennice i drzwi powbijał kliny, by w razie czego nieproszone towarzystwo nie wbiło się do nich z buta. Obchodząc karczmę upewnił się jeszcze że z zewnątrz nie widać za bardzo śladów ich noclegu, po czym zaszedł jeszcze do stajni by się upewnić że zwierzęta są zabezpieczone odpowiednio.

Na noc zdjął bandaże które zakrywały mu twarz, przeprał je w wiadrze z pomocą wody i mydła, po czym rozwiesił w sali by przeschły. Na widok niektórych spojrzeń uśmiechnął się tylko wyzywająco.


Runiarz wziął jedną ze środkowych wart, wszak był kransoludem i co jak co, ale w największymi ciemnościami radził sobie najlepiej.
 
Stalowy jest offline  
Stary 08-03-2021, 10:38   #47
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Z zielonymi poszło szybko. To nie był wymagający przeciwnik, a sposób zastawienia pułapki był wręcz żałosny. Zachariasz pozbierał bełty, wyczyścił je trawą i schował do pojemnika. Przeszukiwać ciał nie było sensu, chociaż i tak Felix to zrobił, oczywiście niczego nie znajdując.

- U takich pokrak to nic ciekawego znaleźć nie można – oznajmił niziołek. – No chyba, że ktoś lubuje się w dziwnych trofeach. Znałem jednego mężczyznę z Norski, chyba Stukil mu było. Śmierdział jak cholera, bo co jakiego stwora ubił, to zaraz mu coś odcinał i na sznurki nawlekał. A potem z tymi wisiorkami łaził, że niby ku chwale jakiegoś swojego boga. Czegóż on nie miał. Bransoletę z zębami trzonowymi, naszyjnik z uszami, w kieszeni nosił woreczek z nosami, a największe jego amulety to wisiorki z paluchami od nóg i o wybaczenie proszę, goblinie penisy nanizane na nitkę. Wyobrażacie sobie to coś dyndające na szyi?

*

- Ale masakra – mruknął tylko, gdy wjechali między zabudowania. Zeskoczył z kuca i kryjąc się za nim szedł dalej, mając w razie czego żywą tarczę. – Lepiej stracić konia, niż życie. Tak mawiał Joakim Brodden, tylko że jemu się nie udało, bo w konia co się za nim chował trafiono z balisty…– wyjaśnił towarzyszom.

Wioska na szczęście była już pusta i nikt nie strzelał z machin oblężniczych. Obandażowany krasnolud znalazł tylko jakieś, budzące u niego złe wspomnienia orcze trupy z tatuażami. – Krwawe Topory, Żółte Zęby, Czarne Kły, jakież oni mają romantycznie brzmiące nazwy tych swoich klanów, co? Jeszcze pewnie Krzywe Fiuty albo Czerwone Dupska się znajdą – skwitował.

*

- Ostatnią wartę biorę – oznajmił. – Nad ranem i tak mnie gazy cisną, więc spać nie mogę, a tak to wstanę i pierdzieć w kącie będę, to Was może nie pobudzę – zgłosił swoją kandydaturę. Poszedł rozejrzeć się po gospodzie, w poszukiwaniu czegoś co można był wrzucić do kociołka. Jeśli niczego nie znalazł, to ugotował kolację z zapasów, jakie mieli ze sobą.

- Godna broń – orzekł, kiedy krasnolud zaproponował mu kuszę. Przyłożył do oka, wycelował, udał że strzela. – Pachpachpachpach. Nieźle w rękach leży i na krasnoludzki rozmiar robiona, to i ja problemu ze strzelaniem mieć nie będę. Zobaczymy jak się sprawdzi w walce, choć mam nadzieję, że jeszcze nie tej nocy.

- Opowiedzcie coś nam o Waszych przygodach, panie Viggo – zaproponował później, kiedy jedli wieczerzę. Wyjął ze swoich pakunków butelkę brandy kupioną w mieście. Zachęcił, żeby wszyscy podłożyli kubki. – Widzimy, żeście zaprawiony w bojach. Chętnie posłuchamy, a i czas szybciej minie.
 
xeper jest offline  
Stary 09-03-2021, 09:24   #48
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Opowieść Galeba na temat Krwawych Toporów sprawiła, że bohaterowie stali się czujniejsi. Jeśli agresywne, bezwzględne plemię odrodziło się w jakiś sposób i wróciło na te ziemie, będzie to problem nie tylko dla ich grupki, ale i dla całej okolicy. Po obu stronach granicy. Orkowie splądrowali całą karczmę, nie pozostawiając nawet jednej butelki alkoholu, czy kawałka chleba. Awanturnicy mieli jednak własne zapasy, przystając na pomysł Bardina, by dzisiejszego wieczoru nie palić w kominku. Nie należało ściągać niepotrzebnej uwagi.
- Będę nocował w stajni - powiedział przy kolacji Viggo. - Ktoś musi mieć oko na zwierzęta. A co do opowieści z mojego życia, herr Zachariasz… to nie jestem z tych, którzy lubią o tym opowiadać. I chyba każdy, kto trochę wojował, wie, że nie ma sensu rozdrapywać ran, które i tak nigdy się nie zagoją.

Po kolacji pożegnał się i wyszedł z gospody. Niedługo później ciemność zbliżającej się nocy zawisła nad okolicą, przynosząc ze sobą opady rzęsistego deszczu. A potem wraz z nimi mocne podmuchy wiatru, który wył między deskami gospody, sprawiając, że te trzeszczały ze starości. Z zewnątrz nie było słychać nic prócz bębniącego o szyby deszczu i zawodzenia wiatru. Niespokojna to była noc, dlatego bohaterowie cieszyli się, że mają dach nad głową. Kolejne warty przyniosły ze sobą czas na refleksje i sprawdzanie wszystkich kątów gospody. Nic się nie działo, ale w taką zawieruchę za oknem raczej nikt nie chciałby ich zaatakować. Nawet, gdyby ktoś wiedział, że siedzą zamknięci w karczmie.

* * *

Poranek obudził ich mglisty i chłodny. Viggo z samego rana dołączył do nich w głównej izbie, ziewając i przeciągając się.
- Paskudna była ta noc. Nic się nie wyspałem… konie niespokojne były, pewnie przez ten zasrany deszcz - rzucił, przecierając zmęczone oczy.

Zachariasz jeszcze przed śniadaniem wyszedł na zewnątrz, by sprawdzić najbliższą okolicę gospody. Jak się szybko okazało, brakowało kilku ciał wieśniaków, które ewidentnie leżały jeszcze tu i ówdzie wczoraj, gdy przyjechali do sioła. Zwiadowca był tego pewny, jednak nawet jeśli w wiosce ktoś lub coś pojawiło się nocą, ciężki deszcz zmył wszystkie ślady jego obecności. Niziołek podzielił się z pozostałymi informacją o zwłokach i usiedli do śniadania.


Z pełnymi brzuchami, w towarzystwie oplatającej ich białej zawiesiny opuścili wioskę, ruszając głównym traktem na Szlak Mroźnych Kłów. Przez większość czasu droga wiodła pod górę, a koło południa mgła zelżała, choć cały czas było zimno. Szczyty widocznych w oddali gór wciąż były zaśnieżone, co o tej porze roku nie dziwiło. Pokonując błotnisty trakt i mijając ogromne kałuże, spotkali na swojej drodze tylko jedną, dużą karawanę kupiecką zmierzającą z przeciwka.
- Nie ma sensu, żebyście dalej tam jechali - powiedział jowialny kupiec jadący na wyładowanym po brzegi wozie. - Wszędzie błoto, pierdolone resztki śniegu i breja.
- Jakieś problemy na szlaku?
- zapytał Viggo.
- Żadnych. Pogoda sprawiedliwa dla wszystkich i bandziorom też się chyba nie uśmiecha zasadzać w takich warunkach - rzucił.

Był to jakiś pozytyw. Im wyżej na szlaku się znajdowaliście, tym temperatura spadała. Trzeba było ubrać grubsze płaszcze, narzucić czapy. Koło drugiego dzwonu z pękatych chmur sypnęło miałkim śniegiem. Żadna to nowość w górach. Najważniejsze, że podróż przebiegała póki co bez żadnych niespodzianek.

* * *

Nim zaczęło się ściemniać, zjeżdżaliście z niewielkiego wzniesienia nieco szerszym ale i tak pozostawiającym dużo do życzenia traktem. Wtedy też poczuliście, jak ziemia pod kopytami koni i kuców zaczyna się trząść. Z każdą sekundą coraz bardziej i bardziej. Jadący na przodzie Zachariasz zatrzymał się nagle, a potem momentalnie zawrócił swojego kucyka w stronę pozostałych i zdołał tylko powiedzieć:
- Ogry!

Gdy zza masywnego wzgórza po lewej wyszło trzech prawie trzymetrowych, obłych i paskudnie wyglądających humanoidów. Odziani w skórznie i zwierzęce skóry, uzbrojeni w wielkie maczugi i topory, zbliżali się z wolna w stronę bohaterów. Konie zaczęły parskać niespokojnie i stawać dęba. Ciężko je było uspokoić, a efektem tego był fakt, że Max został zrzucony z siodła i walnął twardo tyłkiem o ziemię.
- Musimy… musimy… uciekać - rzucił blady jak papier, patrząc na zbliżające się ogry.
Viggo widział, co się dzieje. Szybko zeskoczył z siodła i trzymając jedną dłonią uzdę swego konia, pomógł wstać księciowi.
- Zachowaj zimną, krew, panie - mruknął do niego. - I nie odzywaj się, a najlepiej na nich nie patrz.


Trzech ogrów zbliżyło się na odległość tuzina kroków. Patrzyli po bohaterach z góry swoimi małymi, kaprawymi oczkami. Na ich temat awanturnicy wiedzieli to samo, co i inni mieszkańcy Imperium - ogry nie grzeszyły intelektem, były bardzo silne i wiecznie głodne. Jeśli nie miało się nic, czym można było je przekupić, często samemu kończyło się jako ich posiłek. Stojący na przedzie ogr z czarnym irokezem i w czerwonej chuście wyszczerzył się w uśmiechu.
- Powitać, maluchy! - krzyknął w reikspielu zachrypłym głosem, który poniósł się echem po okolicy. - Widzim z chłopakami, że macie kolację. Wy nam dać trzy kunie i tego chudziaka - wskazał wielkim paluchem na kuca, na którym siedział Galeb - i my wam pozwolić przejść. W przeciwnym razie my wziąć siłom. Jak bedzie? - Ogr przeskoczył głodnym wzrokiem po koniach Felixa, Klausa i Vessy.
 
Quantum jest offline  
Stary 09-03-2021, 14:18   #49
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Vessa spała dobrze i była w dobrym humorze nastepnego dnia.
- Starość nie radośc co? - skomentowała poranne pomruki tych nie wyspanych.
- Jakieś większe ścierwojady musiały znaleźli się w okolicy i skorzystały z okazji. - Powiedziała na wiadomość o zniknięciu niektórych ciał.

***

Na szlaku było spokojnie przynajmniej poki nie zobaczyli ogrów. Na propozycje największego brzydala Vessa odwróciła głowe w stronę niziołka i zaczeła kaszleć. Był to taki udawany gruźlicowy gardłowy kaszel. Spojżenie jakie posłala Zachariaszowi mowiło 'Zacznij paplać'.
 
Obca jest offline  
Stary 09-03-2021, 18:32   #50
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- No no, coś takiego - odezwał się Bardin. - A wiecie, że na Viśle bosmanem też był Ogr? Hej, jestem Bardin - przedstawił się. - Znacie może mojego kumpla, Goroka Urwiwoja? - zagadnął w międzyczasie ogry. Nie sądził, aby ta znajomość miała mu cokolwiek pomóc. Ale może Zach będzie potrafił przekuć to na jakąś korzyść. Osobiście sądził, że należy się targować, zamiast walczyć. A właśnie...
- Targuj się z nimi, powiedz im, gdzie znajdą "świeżo" ubite gobliny na przekąskę.

Potem nie pozostało mu nic innego, jak obserwować pilnie okolicę i na wszelki wypadek przygotować się do walki. Chociaż trzy ogry to nie to samo, co kilka goblinów. Jego zdaniem powinni uniknąć walki nawet kosztem paru koni. Zwłaszcza, że przecież nic ich nie kosztowały...

http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17967-kampania-man-o-war-czesc-i-na-polnocnych-wodach.html


 
Gladin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172